24,23 zł
Książka dziennik, to proza, ale oddająca realia życia, zagubienie człowieka w rzeczywistości, jaka jest niewątpliwa zawiła i trudna, nie tylko dla młodych ludzi. To poruszająca i przejmująca opowieść, w jakiej destrukcja i autodestrukcja przegrywa z przejawami empatii, współczucia i wrażliwości.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 15
© Katarzyna Anna Lisowska, 2022
Książka dziennik, to proza, ale oddająca realia życia, zagubienie człowieka w rzeczywistości, jaka jest niewątpliwa zawiła i trudna, nie tylko dla młodych ludzi. To poruszająca i przejmująca opowieść, w jakiej destrukcja i autodestrukcja przegrywa z przejawami empatii, współczucia i wrażliwości.
ISBN 978-83-8324-032-9
Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero
Polowanie na wieczność
Dedykuję Przyjacielowi po grób,
śp. Barbarze Rosiek,
wybitnej poetce, prozatorce i psychologowi klinicznemu,
erudytce i Przyjaciółce ludzi skrzywdzonych
Miałem 14 lat, życie zdawało mi się zjawą, takim przejrzystym kryształem. Miałem marzeń tyle, ja, człowiek. Jestem Marzena. Lubię ćpać snami. Dziś to jest świat, być w nim to jak w ruletce.
Umiem zdawać sobie sprawę z tego, że świat to jest ruletka. Czasami zdaje mi się, że moje życie to tylko zdarzenia, bez wagi odniesień. Lubię wciąż ćpać marzeniami, choć mam już 21 lat. Polityka tylko krąży w mediach, a my jak szczury latamy drogami, między samochodami, wzdłuż szpetnych bloków. W oczy wieczność mi świeci. Halo, jest jeszcze ktoś tu, kto wierzy nam i wierzy w nas? Wątpię. Czym dziś my ćpamy, to wolę nie pisać. To są wzory chemiczne na Nobla. Wiesz, jestem sobie taka, w świecie, gówno kto o mnie wie. I cóż. Zdarzyłam się światu, jak wieczność mu się zdarza. Samotność w rodzinie to jest wszystko, wszystkie bezdomności świata, duchowe, kulturowe i ekonomiczne.
Mam zaburzenia tożsamości, to jest taki odlot, ale nie dla mnie, tylko dla społeczeństwa. Ale mają nasrane w głowie. Człowiek i człowiek to znaczy to samo.
Ale mi się jarzy w sercu jeszcze życie. Umieram, bo świat tego chce. Nie toleruje różnych zdarzeń, choć natura jest z natury różna. Lubię iść długo torami, czasami się na nich kładę i przytulam do nich. Ktoś mi zabroni — nie, jestem niewidzialna. Coś musi ujarzmić moje marzenia. Wieczorami chodzę na polowanie. Strzelam dobrze jak tata, trafiam, widzę jak zwierze kołysze się. Czuję w nim swoją wieczność. Polubiłam to w dzieciństwie i wtedy pierwszy raz potępiłam siebie, za to, że jestem.
***
Marzena, Marzenna