Pogoda dla bogatych - Grady Robyn - ebook

Pogoda dla bogatych ebook

Grady Robyn

3,7

Opis

Australijski milioner Samuel Bishop miał wszystko, czego potrzeba do szczęścia: pieniądze, dobrze prosperującą firmę i kochającą żonę. Ich relacje zmieniły się, gdy Laura poroniła. Po pewnym czasie wystąpiła o rozwód. Nieoczekiwanie dwa lata później Samuel zostaje wezwany do szpitala. Laura miała wypadek, w którym straciła pamięć. Jest przekonana, że nadal są kochającym się małżeństwem…

 

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 146

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,7 (20 ocen)
6
4
8
2
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Robyn Grady

Pogoda dla bogatych

Tłumaczenie:

ROZDZIAŁ PIERWSZY

Zza zamkniętych drzwi szpitalnej sali dobiegały stłumione odgłosy rozmowy. Laura Bishop z trudem uniosła obandażowaną głowę i nadstawiła uszu. Rozpoznała oba głosy: charakterystyczny, nieznoszący sprzeciwu należał do jej siostry, natomiast pewny siebie, głęboki, natychmiast przywiódł jej na myśl męża. Niestety, mimo że bardzo się starała, nie zdołała rozróżnić pojedynczych słów i dowiedzieć się, o czym tak gorąco dyskutowali. Na pewno nie była to przyjacielska pogawędka – głosy unosiły się gniewnie. Kiedy rano Laura straciła równowagę i upadła, jej siostra, która akurat przyszła z wizytą, uparła się, by zabrać ją do szpitala. Podczas gdy lekarz oglądał spore stłuczenie na jej głowie, Grace, zgodnie z daną siostrze obietnicą, zadzwoniła do Samuela. Laura nie chciała mu przeszkadzać w pracy, ale wiedziała, że gdy jej mąż wróci do pustego domu, natychmiast zacznie się o nią niepokoić. Jego nadopiekuńczość nie męczyła jej nadmiernie. Rozumiała, że człowiek z tak traumatycznymi przeżyciami w przeszłości musi zamartwiać się o osobę, którą kocha, zwłaszcza jeśli ma ona potencjalnie niebezpieczną wadę serca. Drzwi skrzypnęły i uchyliły się o kilka centymetrów, tak że głosy stały się wyraźniejsze. Uniosła się na łokciu i wyciągnęła ciekawie szyję.

– Nie zdenerwuj jej tylko – syknęła Grace.

– Nie mam takiego zamiaru – odburknął zniecierpliwiony Samuel.

Laura opadła na poduszkę i zamknęła oczy. Fakt, że dwie najbliższe jej osoby nie potrafiły się porozumieć, napawał ją smutkiem. Grace była jedyną chyba kobietą na świecie, która zdawała się kompletnie nieczuła na męski wdzięk Samuela. Ona sama uległa jego czarowi w pierwszej minucie ich spotkania i nigdy się spod niego nie wyzwoliła. Chociaż ostatnio zaczęła się zastanawiać, czy nie pospieszyli się ze ślubem. Trzy miesiące temu wszelkie trudności wydawały się do pokonania, ale teraz zaczynała tracić niezachwianą wiarę w siłę miłości. Drzwi otworzyły się szerzej i ukazała się w nich znajoma, atletyczna męska sylwetka. Gdy tylko spojrzała w oczy męża, zakręciło jej się w głowie, mimo że leżała. Nadal potrafił jednym spojrzeniem sprawić, że miękły jej kolana, a na ustach wykwitał rozanielony uśmiech. W granatowym garniturze wyglądał równie olśniewająco jak w smokingu, który miał na sobie, kiedy się poznali. Poprosił ją wtedy do tańca i już nie wypuścił z ramion. Przetańczyli całą noc, patrząc sobie czule w oczy. Jednak teraz w jego przymrużonych oczach nie dostrzegła czułości. Przeszył ją nieprzyjemny dreszcz. Zawsze opiekuńczy i gotów nieść pomoc, teraz wydał jej się… obojętny. Może zdenerwował się, że musiał wyjść z pracy w środku dnia i przebić się przez zakorkowane centrum Sydney, by dotrzeć do szpitala? Potrząsnęła głową, przekonana, że to jej nerwy i obolała głowa spłatały jej figla. Uśmiechnęła się nieśmiało.

– Podobno się przewróciłam.

– Podobno? – W jego oczach pojawiło się szczere zaskoczenie.

– Nic nie pamiętam. Lekarz mówi, że to się często zdarza. Upadasz, uderzasz o coś głową, a potem niczego nie pamiętasz.

– Niczego? – Samuel wydawał się bardzo poruszony. Rozpiął marynarkę i poluźnił krawat. Miał piękne silne dłonie o długich smukłych palcach. Uwielbiała ich dotyk, przyjemność, którą potrafiły sprawić.

– Powiedz mi w takim razie, co pamiętasz – zażądał.

– Drogę do szpitala i badanie – bąknęła niepewnie. Wiedziała, jak bardzo nie lubił szpitali i chorób. Kiedy po dwóch miesiącach znajomości wyjął z kieszeni oszałamiająco piękny diamentowy pierścionek i poprosił ją o rękę, nie wahała się ani chwili. Postanowiła jednak powiedzieć mu o swej genetycznej chorobie serca. Przejął się bardzo, zadał mnóstwo pytań i zapewniał, że wspólnie zdołają stawić czoło wszystkiemu, z czym zetknie ich los. Najbardziej poruszył go fakt, że wada może się okazać dziedziczna – żadne z nich nie było pewne, czy chcą skazywać swe dzieci na życie z potencjalnie niebezpieczną chorobą. Od tamtej pory reagował nerwowo na każde wspomnienie o lekarzu czy jakichkolwiek badaniach. Cóż, skoro chciał zostać jej mężem, miał prawo znać prawdę.

– Grace twierdzi, że gdy podjeżdżała pod dom, zobaczyła, jak spadasz z kładki w ogrodzie.

– Tak. – Laura szybko skalkulowała w myślach, że upadła z wysokości sięgającej prawie dwóch metrów. – Podobno. Niestety, tak jak powiedziałam, nie pamiętam tego.

Samuel zacisnął dłonie w pięści i ukrył je głęboko w kieszeniach. Wyglądał na bardzo zdenerwowanego.

– Twoja siostra twierdzi, że jesteś trochę zdezorientowana…

– Zdezorientowana? – Laura usiadła, podpierając się poduszką. – Wręcz przeciwnie, nigdy w życiu nie widziałam spraw tak klarownie.

Mąż rzucił jej pełne zdziwienia i niepokoju spojrzenie. Dlaczego zamiast ją przytulić i pocieszyć utrzymywał wyraźny dystans i zadawał jej te wszystkie podejrzliwe pytania, zastanawiała się gorączkowo. Emanowało z niego coś bardzo nieprzyjemnego, co kompletnie wytrąciło ją z równowagi.

– Kochanie, podejdź tu proszę. Musimy porozmawiać. – Poklepała brzeg łóżka, by go przywołać do siebie.

Zawahał się i przez chwilę myślała, że odmówi. Nie rozumiała, dlaczego jej kochający mąż zachowuje się tak nieufnie, prawie wrogo. Spuściła ostrożnie nogi na podłogę, by zrobić dla niego więcej miejsca. Zerwał się na równe nogi i krzyknął:

– Nie wstawaj! Natychmiast połóż się z powrotem.

Prawie wybuchła śmiechem. Zachowywał się absurdalnie.

– Nie przesadzaj, nic mi nie jest – uspokoiła go.

– Naprawdę? – skrzywił się. – W takim razie co tu robisz?

– Upadłam i uderzyłam się w głowę. – Westchnęła zniecierpliwiona niekończącymi się pytaniami najpierw siostry, potem lekarza, a teraz Samuela.

– Skoro nic nie pamiętasz, to chyba znak, że jednak nie wszystko jest w porządku.

– Dlaczego mówisz, że nic nie pamiętam? To normalne, że nie mogę sobie przypomnieć upadku. Wszystko inne pamiętam doskonale! – oburzyła się.

– Jak mam na imię? – Skrzyżował ramiona na piersi i rzucił jej spojrzenie pełne wątpliwości.

– Winston Churchill – odpowiedziała ze śmiertelnie poważną miną, po czym zaniosła się śmiechem.

– Daj spokój! Bez żartów. Kim jestem?

Laura natychmiast spoważniała. Jej mąż nie poddawał się łatwo, najprościej było odpowiedzieć na jego pytania i mieć to z głowy.

– Samuel Coal Bishop, uwielbiasz czytać gazety o finansach od deski do deski, lubisz jogging i od czasu do czasu nie pogardzisz dobrym czerwonym winem. W dodatku dzisiaj nadarza się okazja, by otworzyć jakąś zacną butelkę.

Spojrzał na nią spod zmarszczonych brwi.

– Świętujemy. Dzisiaj mijają dokładnie trzy miesiące od naszego ślubu – oznajmiła radośnie.

Samuel Bishop zamarł. Słowa Laury niczym celny, bezlitosny cios w splot słoneczny, prawie go znokautowały. Grace i lekarz ostrzegali go, że po urazie głowy Laura wydawała się nieco zagubiona, ale nikt nie ostrzegł go, że z jej pamięci zniknęły całkowicie ostatnie dwa lata życia! Myślała, że nadal są małżeństwem! I jeszcze upadek z tej samej kładki… To musiał być jakiś chory żart! Jednak kiedy spojrzał w szmaragdowe oczy Laury wpatrujące się w niego z niezmąconą ufnością i bezgranicznym uwielbieniem, zrozumiał, że wszystko dzieje się naprawdę. Znów zachowywała się dokładnie tak, jak wtedy, gdy się poznali. Jego złotowłosy anioł… Teraz zrozumiał, dlaczego Grace zadzwoniła do niego i nalegała, by pojawił się w szpitalu. Prawdopodobnie miała nadzieję, że jego widok otrzeźwi siostrę i wszystkie złe wspomnienia wrócą w jednej chwili. Zdaniem nieprzejednanej Grace, to on i tylko on winien był katastrofy, jaką okazało się małżeństwo Bishopów. Kontrolujący dyktator Samuel nie miał szans w zetknięciu ze wspaniałą, współczująca, zawsze gotową nieść pomoc siostrą, która nie mogła znieść odsunięcia na boczny tor. Tym razem przeszła samą siebie. Powinna była powiedzieć mu prawdę. Zresztą Laura też nie zasługiwała na to, by ją traktować jak małe dziecko. Musi poznać fakty. Zaskoczona jego zachowaniem, nieco przestraszona przedłużającym się milczeniem męża, Laura czekała na odpowiedź. Im dłużej zastanawiał się, jak najzręczniej przedstawić jej sytuację, tym trudniej przychodziło mu znalezienie odpowiednich słów. Nie mógł tak po prostu wyznać, że od dwóch lat omijali się nawzajem szerokim łukiem po tym, jak rozstali się w, delikatnie rzecz ujmując, niezbyt przyjaznej atmosferze. A tak bardzo ją kiedyś kochał! Musiał znaleźć jakiś sposób, by przeprowadzić ją bezboleśnie przez ten trudny okres.

– Lauro, miałaś poważny wypadek. Musisz zostać na noc w szpitalu. Porozmawiam z lekarzem, a potem… – zawahał się. – A potem zobaczymy. – Uśmiechnął się najmilej, jak potrafił.

– Nie. – Laura wpatrywała się w niego z nieprzeniknionym wyrazem twarzy.

– Jak to nie? – Osłupiał.

– Nie – powtórzyła i wyciągnęła do niego ręce. Samuel zamarł. Nigdy nie potrafił oprzeć się jej dotykowi. Cała jego silna wola ulatniała się natychmiast, gdy brał ją w ramiona. Dobrze o tym wiedział i nawet teraz, po dwóch latach od ostatecznego rozstania, nie powinien ryzykować tak intymnego kontaktu. Żeby nie wzbudzić jej podejrzeń, ujął jej dłoń i pogłaskał delikatnie. Poczuł, jak krew zaczyna mu szybciej krążyć. Ich palce splotły się i obok przyjemności w sercu Samuela pojawiły się ból i tęsknota za bliskością, która ich kiedyś łączyła.

– Kochanie – szepnęła. – Połowę życia spędziłam w szpitalach. Myślę, że wystarczy. Wiem, że się o mnie martwisz, ale niepotrzebnie. Nie musisz trzymać mnie pod kloszem. Czuję się świetnie i mogę jechać do domu.

Samuel jęknął w myślach i z trudem wyswobodził dłoń z jej rąk.

– O tym zadecydują lekarze – rzucił ostrym tonem.

Oczy Laury spochmurniały.

– Wychodząc za ciebie za mąż, nie zrezygnowałam chyba z prawa stanowienia o sobie? – odgryzła się gniewnie. Przez chwilę znów ją poznawał: rozczarowaną i pełną pretensji. W takim właśnie nastroju zakończyła ich małżeństwo, przesyłając mu pocztą papiery rozwodowe. Zraniła go wtedy do żywego, nigdy wcześniej i nigdy potem nie cierpiał tak bardzo. Mimo wszystko nie potrafił jej znienawidzić. Przyglądał jej się uważnie, wypatrując innych oznak powrotu pamięci i złych wspomnień, ale po chwili na twarzy Laury odmalowało się zakłopotanie.

– Przepraszam, nie mam pojęcia, co we mnie wstąpiło – jęknęła skruszona.

– Musisz odpocząć – mruknął, odwracając się w stronę okna.

– Muszę z tobą porozmawiać – nalegała. Wstała i podeszła do niego. W pierwszej chwili chciał ją zmusić do powrotu do łóżka, ale zdał sobie sprawę, że nie ma do tego prawa, nawet jeśli działała na swoją szkodę. Wyglądała tak pięknie, że przez moment zapomniał o powadze sytuacji i rozmarzył się. Mógłby przecież udawać, że nadal są zgodnym, kochającym się małżeństwem i zabrać ją do domu, gdzie… Potrząsnął głową, odganiając niecne myśli. Nigdy nie wykorzystałby jej w tak niegodny sposób. Nigdy nie chciał jej skrzywdzić.

– Proszę cię, wróć do łóżka. Twój stan jest poważniejszy, niż ci się wydaje.

– Wydawało mi się, że jestem w ciąży.

Samuel zachwiał się. Oparł się o parapet i ciężko oddychając, starał się opanować zawroty głowy. Czuł, jakby eksplodowało mu serce, ból rozdzierał wnętrze.

– To niemożliwe… – wykrztusił w końcu.

– Nic nie jest niemożliwe, żadna antykoncepcja nie daje stuprocentowej gwarancji. Byłam taka szczęśliwa, ale martwiłam się, jak zareagujesz.

Samuel wiedział, że nie może dopuścić do tej rozmowy. Laura patrzyła na niego błyszczącymi, ufnymi oczyma i uśmiechała się niepewnie. Powinien zakończyć tę smutną farsę i wszystko jej powiedzieć. Zamiast tego walczył ze sobą, by nie wziąć jej w ramiona. Powinien ją pocieszyć, utulić, nie mogła przecież być w ciąży, a przynajmniej nie z nim, choć bardzo tego pragnęła.

– Uwierz mi, nie jesteś w ciąży…

– Wiem. – Spojrzała na niego poważnie, prawie surowo. – Lekarz mi powiedział, że się myliłam. Fałszywy alarm.

Odetchnął z ulgą.

– Zdałam sobie jednak sprawę, jak bardzo pragnę dziecka. – W jej oczach zapłonął ogień. Złapała go za rękę i zaczęła gorąco przekonywać.

– Moja choroba nie powinna pozbawiać nas szansy na szczęście. Wiem, to ryzykowne, ale chciałabym spróbować. Chciałabym mieć z tobą dziecko, nasze dziecko.

Samuel zamknął oczy, by powstrzymać napływające pod powieki łzy. Już kiedyś odbyli identyczną rozmowę. Jak przez mgłę usłyszał głos Laury.

– Przepraszam, nie powinnam tak z tym wyskakiwać, bez ostrzeżenia. Zaskoczyłam cię.

Ledwie oddychał. Wydawało mu się, że w pokoju nie ma tlenu. Poluzował krawat i rozejrzał się wokół bezradnie.

– Może coś ci przyniosę? Coś do picia? – Sam oddałby teraz wszystko za szklaneczkę podwójnej whiskey. Na pewno pomogłaby mu przetrwać szok, jakiego doznał na słowa Laury.

– Potrzebuję tylko jednej rzeczy – zaczęła. Przytuliła się do jego pleców całym ciałem i szepnęła: – Pocałuj mnie proszę.

Tytuł oryginału: Amnesiac Ex, Unforgettable Vows

Pierwsze wydanie: Silhouette Books, 2011

Redaktor serii: Marzena Cieśla

Opracowanie redakcyjne: Marzena Cieśla

Korekta: Hanna Lachowska

© 2011 by Robyn Grady

© for the Polish edition by HarperCollins Polska sp. z o.o., Warszawa 2013, 2017

Wydanie niniejsze zostało opublikowane na licencji Harlequin Books S.A.

Wszystkie prawa zastrzeżone, łącznie z prawem reprodukcji części lub całości dzieła w jakiejkolwiek formie.

Wszystkie postacie w tej książce są fikcyjne.

Jakiekolwiek podobieństwo do osób rzeczywistych – żywych i umarłych – jest całkowicie przypadkowe.

Harlequin i Harlequin Światowe Życie są zastrzeżonymi znakami należącymi do Harlequin Enterprises Limited i zostały użyte na jego licencji.

HarperCollins Polska jest zastrzeżonym znakiem należącym do HarperCollins Publishers, LLC. Nazwa i znak nie mogą być wykorzystane bez zgody właściciela.

Ilustracja na okładce wykorzystana za zgodą Harlequin Books S.A.

Wszystkie prawa zastrzeżone.

HarperCollins Polska sp. z o.o.

02-516 Warszawa, ul. Starościńska 1B, lokal 24-25

www.harlequin.pl

ISBN: 978-83-276-3399-6

Konwersja do formatu EPUB: Legimi Sp. z o.o.