8,54 zł
Najniższa cena z 30 dni przed obniżką: 10,00 zł
Marian Jan Kustra od zawsze jest zafascynowany poezją Edwarda Stachury i wiele mu zawdzięcza. W latach 60-tych ubiegłego wieku miał szczęście spotkać "Eda" w Poznaniu. Podarował mu kilka swoich wierszy, ten, młodemu wówczas człowiekowi kazał niezaprzestawać w tym, co robi. I tak upłynęło 40 lat.
Jego wiersze bardzo często tworzą wrażenie. zabawy słowami, ale również uważa, że poeta może zostać duchowym przywódcą narodu, bez względu w jakim czasie żyje. Jego wiersze przestrzegają naród przed pomyłkami, przed głupotą, przed ślepą wiarą w polityków.
Poeta Marian Kustra zawsze pozostaje sobą, przelewając na kartki papieru, to, co go na dany czas niepokoi.
Jarosław Wojciechowski
Marian Jan Kustra
Poeta, prozaik, eseista. Członek Związku Literatów Polskich, Stowarzyszenia Autorów Polskich, organizator życia kulturalnego i literackiego na terenie Kujaw.
Odbył wiele spotkań poetyckich w Polsce, jak i w Stanach Zjednoczonych.
Pisze od przeszło 40 lat poematy, wiersze, eseje, powieści biograficzno - historyczne. Przewodniczący wielu ogólnopolskich konkursów literackich.
Pomógł wielu młodym poetom zaistnieć na rynku wydawniczym, wydając im tomiki poezji.
Dwa lata temu na zaproszenie literatów polonijnych przebywał w Chicago. Miał w tym mieście spotkanie poetyckie oraz w wywiad w Radiu Chicago.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 28
Marian Jan Kustra
POEZYJE
© Copyright by Marian Jan Kustra & e-bookowo
Projekt okladki: Rafał Karcz
ISBN 978-83-7859-022-4
Wydawca: Wydawnictwo internetowe e-bookowo www.e-bookowo.pl
Kontakt:[email protected]
Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, rozpowszechnianie części lub całości bez zgody wydawcy zabronione.
Wiersze
Pamięci Matki
autor
Redakcja:
Barbara Kielak
Copyright by:
Marian Jan Kustra
Skład:
Marian Jan Kustra & e-bookowo
Korekta:
Joanna Adamczyk
tak wędrować rzeki soczystej trawy
jak Solane jasnym porankiem
zbierać kwiaty na dnie oceanów
przepływać między palcami ryb
w blaszanym bębenku czytać noblistę
na swoich księżycach między szafą a nocnym marzeniem
zebrać łzy do ostatniego aktu tragicznej miłości
stare małżeństwo gdzie Solane trawą soczystą
zamknąć w podziemiach Hadesu
upić się słodką wódką na cześć uwolnionej wolności
i przytulić… się do ramion umykających
gdzieś wyspę gorącą przekląć
a potem zapaść w sen
i czekać na słońce i autobus na peronie
moja dziewczyna gdzie te schody
składa pocałunek na otwartej dłoni Ojczyzny
odchodzą mary nieprzespanych godzin
tęsknot zamykanych w tornistrze szalonej miłości
a wy – płaczcie ryby między włosami
i zamykajcie drogi Solane nad jeziorem
ja składam pocałunki
Solane nie zabieraj życia
na przekór ostatnim kroplom
między jednym tunelem a powrotem
zamykałem bramy niczym twarze na obrazach
w przejrzystej ramie wiodłem rozmowy
z przyjacielem z ostatnich stron gazet
w dwuszeregu ustawiały się mrówki – domownice
i jeszcze na drogę brały ostatnie bochny chleba
zapalały silniki okaleczonych pojazdów
wyznaczały kredą drogę na dwupasmowej jezdni
potem zamykały tablice do przepastnej kieszeni
i na ogromnym stole znikały za zakrętem
ja w szczerozłotej a tak wymyślnej kuchni
zasiadałem do czystej kartki papieru
w kałamarzu z lat dziecinnych
maczałem pióro pierwszoklasisty
wypisywałem peany jak bladolice gołębie
i ponad dachami wysyłałem do twoich stóp
Łagodna – dlaczego przechodzenie
wtedy wiatry bym zrywał
topiąc się w każdej mijanej rzece
i jeszcze ciepłym płaszczem spadających kropel
otuliłbym twoje liście we włosach
łagodna – takie przechodzenie
jeziorami zabawiałaś się między palcami
przepływały ci ryby wzdłuż fal
i zamykały mokre wrota na przekór
Świteziance z wiersza Mickiewicza
łagodna – po co przechodzenie
na bujanym fotelu zatrzymany został
błazen w czerwonym swetrze
z wytartym pędzlem po bitwie
a ty rozdawałaś uśmiechy w trakcie zdobywania
łagodna – bez przechodzenia
zatrzymaj się w otwartych drzwiach kościoła
stary ojciec w kołnierzyku po ministranturze
gra walca na szczycie Golgoty
i zaprasza nas do szukania świętości w małżeństwie
szybko-śmieje pogubione w czasie
krążą między jednym a drugim tunelem
szykują śmierć w oczach
a potem odchodzą na długie leżakowanie
i jak stare wino
budzą się cierpkim smakiem w ustach
szybko-śmieje czasami czytają wiersze
o spóźnionej godzinie
na wieczorze autorskim
bo tak naprawdę spełniają się w poezji
szybko-śmieje podnoszą głowy
czasami ulatują skrzydłami
nie zawsze swoimi
w pobliskiej wypożyczalni
dosiadają Pegaza
wtedy nie muszą czytać wierszy u znajomego poety
ale biorą do ręki pióro
i sami stają się wielkimi
szybko-śmieje
bywa, że otrzymują nagrody
swojemu poecie śmieją się w nos
oni wierzą, że tylko dlatego stają się wielkimi poetami
bo przecież są szybko–śmieje
jak jesienie zachodzącego słońca
zatapiały się wśród kandelabrów
ostatnie promienie
tylko połów
opóźniał wieczerzę ryb
między złotoustymi rzekami Neptuna
wyrastały słone brzegi
oczy przedziwnej bogini
wylewały strumienie do jeziora
twarz w połowie rozmyta
a może gubiła swój ślad
jaśniała blaskiem
przekwitłe jeziorne krzewy
w noc
świętojańską otwierały pąki
budziły się księżyce
malarz przesiadywał ranne godziny
i na odległość pędzla tworzył puszczę
między drganiami kniei