Podstawy apologetyki chrześcijańskiej. Setki pytań, setki odpowiedzi - Peter Kreeft, Ronald K. Tacelli SJ - ebook

Podstawy apologetyki chrześcijańskiej. Setki pytań, setki odpowiedzi ebook

Peter Kreeft, Ronald K. Tacelli SJ

0,0
39,90 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Podstawy apologetyki chrześcijańskiej zbierają i porządkują główne argumenty na rzecz chrześcijańskiego nauczania, nierzadko dzisiaj kwestionowanego przez niewierzących. Autorzy omawiają między innymi takie zagadnienia, jak: istnienie Boga, nieśmiertelność duszy, wiarygodność Pisma Świętego, boskość i zmartwychwstanie Chrystusa, problem zła, istnienie nieba i piekła. Starają się też odpowiedzieć na powszechne zarzuty stawiane nauczaniu chrześcijan.

Struktura książki nawiązuje do średniowiecznej formy – gatunku piśmiennictwa, jakim były summy. Dzięki temu książka zyskała przejrzysty układ, porządek i klarowność, a czytelnik może korzystać z niej niemal jak z leksykonu, wybierając interesujący go temat.

Peter Kreeft

Apologeta katolicki, profesor filozofii, przez wiele lat wykładowca uniwersytecki w Boston College. Prowadził wykłady także w wielu innych kolegiach, instytucjach edukacyjnych, podczas licznych seminariów. Jest autorem ponad pięćdziesięciu książek, m.in. Miłość silniejsza niż śmierć; Tak czy nie? Łatwe odpowiedzi na trudne pytania dotyczące chrześcijaństwa; Wszystko, co chciałbyś wiedzieć o Niebie… ale nie śniło Ci się zapytać; Refutation of Moral Relativism; Summa of the Summa.

Ronald K. Tacelli SJ

Profesor filozofii w Boston College, autor artykułów publikowanych w „Public Affairs Quarterly” i „Downside Review”.

Znakomita książka do samodzielnego studiowania istotnych zagadnień apologetyki. Ze wszech miar godna polecenia.

Christian Research Journal

Seria Apologetyka

Objawienie jest niezmienne, ponieważ odsłania wieczne prawdy dotyczące natury Wszechświata, ludzi, a nade wszystko Boga. Zmienia się jednak kontekst intelektualny, społeczny i kulturowy, w którym rozbrzmiewa słowo Boga. Dlatego, by prawda chrześcijańska mogła być rozumiana, trzeba wyrażać ją i głosić wciąż na nowo. W niniejszej serii ukazują się książki prezentujące właściwe rozumienie i uzasadnienie wiary. Powstaje ona z myślą o każdym, kto chce poznać racjonalnie uzasadnione argumenty za prawdziwością objawienia.

SERIĘ OPRACOWUJĄ: Wydawnictwo W drodze, które od  1973 roku publikuje treści pomagające łączyć wiarę z codziennością. Fundacja Prodoteo, której misją jest propagowanie stylu życia opartego na wartościach chrześcijańskich, m.in. poprzez popularyzację wiedzy z zakresu apologetyki chrześcijańskiej i znajomości Pisma Świętego.

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI
PDF

Liczba stron: 705

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



CZĘŚĆ 1Wprowadzenie

PLAN ROZDZIAŁU 1Natura, możliwości i ograniczenia apologetyki

1. O samej książce

2. O rozumie

– Musimy przywrócić dawne pojęcie rozumu jako

» więcej niż subiektywnego

» więcej niż kalkulującego

– Dlatego używamy logiki arystotelesowskiej, terminów, istot

– Uważamy, że wiara i rozum to sprzymierzeńcy

– Musimy odróżnić obiektywny rozum od subiektywnego rozumu, jako że ten ostatni jest zaciemniony emocjami, uprzedzeniami, ignorancją oraz ideologią

– Nieracjonalne czynniki w argumentacji (np. piękno) nie są irracjonalne

– Rozum jest przyjacielem, a nie wrogiem

» autorytetu

» wiary

» nadziei

» miłości

» symbolizmu

– Minilekcja logiki

» terminy muszą być jasne

» przesłanki muszą być prawdziwe

» argumenty muszą być logicznie poprawne

– Przytoczyliśmy wiele argumentów zaledwie prawdopodobnych, które mogą nas prowadzić do odpowiednich wniosków

– Powinniśmy odróżniać kwestie

» prawdy

» wiedzy

» pewności

» dowodu

» metody

– Dla całości dzieła przyjmujemy schemat argumentacji znany z summy

3. O apologetyce

– Odpowiedzi na zarzuty pod adresem uprawiania apologetyki

» życie i miłość są ważniejsze niż racjonalny argument

» ludzie nie decydują, w co wierzyć, odwołując się do logicznego rozumowania

– Powody uprawiania apologetyki

» dla niewierzących – prowadzi do wiary

» dla wierzących – buduje wiarę i wspomaga miłość

» angażuje w walkę duchową

– Odnośnie do metodologii

» nie tworzymy żadnej szkoły metodologicznej

» argumenty w tej książce powinny być używane z uwzględnieniem kontekstów osobistych i społecznych

– Apologetyka jest szczególnie potrzebna obecnie, gdy nasza cywilizacja jest w

» kryzysie społecznym

» kryzysie intelektualnym

» kryzysie duchowym

– W naszym dowodzeniu ograniczamy się do dyskusji o „zwyczajnym chrześcijaństwie”

ROZDZIAŁ 1Natura, możliwości i ograniczenia apologetyki

O SAMEJ KSIĄŻCE

Piszemy tę książkę, ponieważ usilnie nas o to proszono.

Obaj nauczamy filozofii religii w Boston College. Studenci często pytali nas, gdzie znaleźć książkę, która wylicza, porządkuje i zbiera wszystkie główne argumenty na rzecz całego chrześcijańskiego nauczania, kwestionowanego obecnie przez niewierzących – chodzi o takie prawdy jak: istnienie Boga, nieśmiertelność duszy, wiarygodność Pisma, boskość i zmartwychwstanie Chrystusa. Nasi uczniowie szukali także książki, która odpowiadałaby na najpoważniejsze i najpowszechniejsze zarzuty stawiane nauczaniu chrześcijan. Ze zdumieniem stwierdziliśmy, że takiej książki nie ma! Wydano tysiące książek z dziedziny apologetyki, często bardzo dobrych, lecz żadna z nich nie zbiera apologetycznych argumentów tak, jak zrobił to św. Tomasz z Akwinu w Summie teologii i w Summa contra gentiles. Ta książka została napisana, aby wypełnić tę lukę.

Myśleliśmy nawet, aby zatytułować tę książkę Summa apologetica, ale nasi wydawcy mądrze odrzucili taki tytuł jako niemarketingowy. W porównaniu z SummamiAkwinaty mógłby wydać się arogancki, a nawet śmieszny. My jednak odwołujemy się tylko do formy, do gatunku piśmiennictwa, nie próbując równać się z geniuszem Tomasza z Akwinu.

W średniowieczu powstało wiele dzieł określanych jako summa lub kompendium, które w niewielkiej objętości zbierały wiele argumentów, starannie je organizując i treściwie wyjaśniając. Summa pełni funkcję streszczenia lub miniencyklopedii. Nie trzeba jej czytać od początku do końca. Może być używana jako książka informacyjna lub podręcznik. Gatunek piśmiennictwa, jakim jest summa, może okazać się obecnie tak samo użyteczny, jak był w średniowieczu.

Po pierwsze, współcześnie, tak samo jak w wiekach średnich, cenimy naukowy porządek, klarowność, racjonalność i przejrzystą strukturę. (Twierdzenie, że umysł średniowieczny był nienaukowy, irracjonalny, bezkrytyczny, powierzchowny i prymitywny to popularny, lecz całkowicie niedający się obronić mit. Jeśli już, to był raczej racjonalny ponad miarę. Był to umysł bibliotekarza znajdującego upodobanie w porządku).

Po drugie, my, ludzie współcześni, jesteśmy bardzo zabiegani (a przecież dzięki technologii mieliśmy mieć znacznie więcej czasu wolnego!) i pragniemy narzędzi, które zaoszczędzą nam czas, skompresowanej wiedzy oraz zwięzłych podsumowań. Współczesna apologetyka nie zaspokaja jednak tych naszych pragnień. Ta szlachetna dziedzina szczyci się dziś raczej rozwlekłością niż zwięzłością. Większość książek apologetycznych przedstawia dziesięć zagadnień na pięćdziesięciu stronach. W naszym opracowaniu pięćdziesiąt zagadnień mieści się na dziesięciu stronach.

Pierwszy argument za tym, by porównać tę książkę do średniowiecznej summy, to wspólny im obydwu zabieg – streszczenie. Drugi to fakt, że nasza książka, tak samo jak summa, została napisana „dla początkujących” (jak to określił św. Tomasz z Akwinu w swojej Summie teologii), czyli dla szerokiego grona czytelników, a nie wyłącznie dla uczonych czy ekspertów. Znaczy to, że celem naszych wysiłków jest zniesienie dystansu dzielącego wykład akademicki i wiedzę popularną; dystansu, który niestety osłabia oddziaływanie współczesnej teologii oraz filozofii. Trzeci argument to fragmentaryczna struktura, którą nadaliśmy naszemu dziełu. Zarówno średniowieczna summa, jak i nasza książka złożone są z łatwo przyswajalnych porcji informacji. To konsekwencja poprzedniego punktu – jako „początkujący” potrzebujemy (choć rzadko jest nam to dane) jasnego schematu, wypunktowania oraz podziałów. Przynajmniej w tej kwestii Kartezjusz miał rację. Drugi krok w jego słynnej Rozprawie o metodzie polega właśnie na tym, żeby w celu łatwiejszej analizy trudnego problemu rozłożyć go na mniejsze fragmenty i kroki, a następnie zająć się osobno każdym z nich.

Dla wielu tak pieczołowicie zarysowany układ książki będzie jednak jej wadą. Niektórzy czytelnicy i recenzenci postawią nam zarzut zerojedynkowego myślenia, a to z tego prostego powodu, że patrzymy na religię przez pryzmat logiki. Użyją zatem takich określeń jak „ograniczona”, „upraszczająca”, „szablonowa” czy też „racjonalizująca”, ponieważ błędnie zakładają, że (1) religia musi być nieracjonalna, a (2) pisanie w sposób jasny to ignorowanie zawartych w niej tajemnic.

O ROZUMIE

To ostatnie założenie przyjmuje się prawdopodobnie pod wpływem lektury dzieł dwudziestowiecznej filozofii. W naszych czasach filozofia rzadko jest i jasna, i głęboka, zachowująca szacunek zarówno wobec rozumu, jak i wobec tajemnicy, tak jak to było w filozofii średniowiecznej. W XX wieku Kanał La Manche oddzielił dwa style filozofowania i to ostrzej niż żelazna kurtyna. Mamy zatem klarowność wywodu kosztem głębi refleksji w większości kierunków filozofii analitycznej, natomiast głębię kosztem klarowności u większości filozofów egzystencji czy fenomenologów Starego Kontynentu. Nasz cel to przerzucenie mostu ponad tym kanałem dzięki przerzuceniu mostu ponad całymi epokami i powrotowi do średniowiecznej biegłości w racjonalnym podejściu do wielkich tajemnic. Chcemy cofnąć filozoficzny zegar, który wskazuje zły czas.

Powrót do dawnego pojęcia rozumu

Aby taki powrót był możliwy, trzeba zacząć od przywołania starszej, obszerniejszej definicji samego rozumu. Oznacza to zasadniczo dwie rzeczy:

postrzeganie naszego ludzkiego, subiektywnego, psychologicznego procesu rozumowania jako uczestniczenia w obiektywnym racjonalnym porządku i jako namysłu nad nim, nad logosem, Rozumem pisanym wielką literą, oraz

postrzeganie rozumu nie jako ograniczonego tylko do rozumowania, do kalkulowania – do tego, co logika scholastyczna nazywa „trzecim aktem umysłu” – lecz jako zawierającego „pierwszy akt umysłu”: uchwycenie, intelektualną intuicję, zrozumienie, „postrzeganie”, wgląd, kontemplację.

Stosowanie logiki Arystotelesa

Wspomniane wyżej dwa stanowiska, które zajmujemy wobec natury rozumu, są dla nas podstawą do używania logiki Arystotelesa. Jest to logika (językowych) terminów, które wyrażają (mentalne) pojęcia, reprezentujące (realne) istoty czy też natury rzeczy (greckie słowo logosmieści w sobie wszystkie te trzy znaczenia). Wielu współczesnych filozofów jest nieufnych i sceptycznych wobec istniejącego z dawien dawna zdroworozsądkowego mniemania, że rzeczy posiadają rzeczywiste istoty czy też natury oraz wobec naszej zdolności do ich poznania. Logika Arystotelesa zakłada istoty rzeczy i to, że jesteśmy w stanie je poznać, ponieważ podstawowymi jednostkami tejże logiki są terminy, które wyrażają pojęcia, wyrażające z kolei istoty rzeczy. Jednak współczesna logika symboliczna nie przyjmuje tego, co filozofowie nazywają metafizycznym realizmem (w którym istoty rzeczy są realne), domyślnie zakłada bowiem metafizyczny nominalizm (czyli, że istoty rzeczy to tylko nomina, nazwy nadane przez człowieka), a zatem posługuje się nie terminami, ale zdaniami. Następnie umieszcza te zdania w strukturach dowodzenia dokładnie tak, jak to robi komputer: jeżeli p to q; p, dlategoq.

Mózg ludzki rzeczywiście jest komputerem, liczydłem – potrafimy wszak liczyć – ale jest też czymś o wiele więcej niż to. Możemy przecież także postrzegać albo rozumieć. Za naszym użyciem logiki Arystotelesa stoi nadzieja, że cała nasza argumentacja będzie się zaczynać i kończyć postrzeganiem, wglądem. Stąd zwykle zaczynamy od definicji użytych przez nas terminów i kończymy, starając się doprowadzić czytelnika do postrzegania obiektywnej rzeczywistości – takiej, jaką ona jest.

Wiara i rozum to sprzymierzeńcy

Nie zgadzamy się z tezą, że rozum powinien wieść prym przed wiarą, nadzieją czy miłością. Zgadzamy się z klasyczną, chrześcijańską nauką wyrażoną w średniowiecznych formułach, takich jak fides quaerens intellectum (wiara szukająca zrozumienia) i credo ut intelligam (wierzę, aby zrozumieć). To znaczy, że wiara kroczy pierwsza, za nią podąża zrozumienie, które znacznie poszerza się wtedy, gdy jest prowadzone przez wiarę. Zgadzamy się jednak również z klasycznym stanowiskiem, że wiele prawd, które Bóg nam objawił, abyśmy w nie wierzyli, takich jak Jego istnienie i niektóre Jego przymioty, można również udowodnić dzięki właściwie użytemu ludzkiemu rozumowi. Nie moglibyśmy napisać tej książki, gdybyśmy w to nie wierzyli. A ponieważ wierzymy, możemy i powinniśmy „być zawsze gotowi odpowiedzieć każdemu, kto zażąda uzasadnienia” (1 P 3,15).

Obiektywny rozum vs subiektywny rozum

Nie wolno nam jednak naiwnie identyfikować obiektywnej racjonalności z subiektywną racjonalnością (zob. rozdz. 16 dotyczący obiektywnej prawdy). Prawda jest obiektywna, ale ludzie zazwyczaj tacy nie są! Oczywiście nie żyjemy w idealnym świecie, ale w upadłym, w którym ludzkie rozumowanie przejawia się w różnych formach irracjonalności. Argument, który sam w sobie jest całkowicie racjonalny i poprawny, często wpada w uszy ogłuszone uprzedzeniami, emocjami, ignorancją, niezrozumieniem lub ideologią.

Ta ostatnia wydaje się dzisiaj szczególnie niebezpieczna. Zwykle ludzie decydują się na to, w co mają wierzyć, patrząc nie na dowody, ale na ideologiczne etykiety, szczególnie te: „liberalny” czy „konserwatywny”. Często kierują się tym, z którą grupą osób chcą być związani, czy też tym, jakie – zwykle niejasne – uczucia i skojarzenia pojawiają się w ich świadomości w związku z jakąś ideą. Nie kierują się jednak patrzeniem wprost na samą ideę i na rzeczywistość przez nią wskazywaną, która jako taka znajduje się poza ich świadomością.

Nie musimy i nie powinniśmy przyjmować żadnego z tych substytutów rozumowania, by nawiązać kontakt z tymi, którzy tak właśnie postępują, albo by do nich trafiać. Nawiązujemy kontakt z ludźmi i trafiamy do nich nie przez zmianę racjonalności w irracjonalność, ale zmieniając irracjonalność w racjonalność. Na tym właśnie polega edukacja. I taki jest cel tej książki.

Nieracjonalne argumenty nie są irracjonalne

Trzeba jednak pamiętać, że nieracjonalność ma szersze znaczenie niż irracjonalność i często jest niezwykle ważna – nawet w argumentacji. Na przykład, argumenty mają również wymiar estetyczny, a piękno argumentu może nas poruszać mocniej, niż zdajemy sobie z tego sprawę.

Dobry argument odznacza się skutecznością częściowo dlatego, że jest jak diament. Bo jest piękny tak jak blask diamentu i odbija światło dnia, czyli obiektywną rzeczywistość. Tak samo też jak diament dobry argument sam z siebie nie może dawać światła, odbija jedynie blask płynący ze źródła, które tkwi w realności. Jest cenny jak diament. Jest twardy jak diament, niełatwo jest go wyszlifować, trudno go odeprzeć; tnie inne, bardziej miękkie materiały, odłupując i zeszlifowując błędy.

Rozum jako przyjaciel

Rozum jest przyjacielem wszystkich innych sposobów poznania, które nie są irracjonalne, lecz nieracjonalne. Należy odróżnić nieracjonalne sposoby poznania od ich irracjonalnych podróbek:

Rozum jest przyjacielem boskiego autorytetu, który nie może ani oszukać, ani być oszukany, lecz niekoniecznie pozostaje w przyjaźni z ludzkim autorytetem, który potrafi ulegać kaprysom i modom.

Rozum jest przyjacielem wiary, gdy jest wierny boskiemu autorytetowi, ale nie jest partnerem naiwności. Rozum zatem prowadzi do wiary, trzymając się z dala od kultów.

Rozum jest przyjacielem nadziei, ale nie ludzkiego myślenia życzeniowego.

Rozum jest przyjacielem agapē (miłości), ale nie erosa (egoistycznej namiętności).

Rozum jest przyjacielem i dopełnieniem wyobraźni, symbolu i mitu, które także objawiają prawdę, ale nie po drodze mu z baśniowymi wyobrażeniami, ezoterycznymi fantazjami czy mglistymi pseudomistycyzmami.

Minilekcja logiki

Wewnętrzna struktura ludzkiego rozumu przejawia się w trzech działaniach umysłu: (1) rozumieniu, (2) sądzeniu i (3) rozumowaniu. Te trzy akty umysłu są wyrażone w (1) terminach, (2) sądach i (3) argumentach. Terminy są jasne lub niejasne. Sądy (twierdzenia) są prawdziwe lub nieprawdziwe. Argumenty są logicznie poprawne lub niepoprawne.

Termin jest jasny, jeśli jest zrozumiały i jednoznaczny. Twierdzenie (sąd) jest prawdziwe, jeśli odpowiada rzeczywistości, jeśli mówi o tym, co faktycznie istnieje. Argument jest poprawny, jeżeli wniosek wynika jednoznacznie z przesłanek. Jeśli wszystkie terminy w argumencie są zrozumiałe i jeśli wszystkie przesłanki są prawdziwe, a argument jest wolny od błędu logicznego, to wniosek musi być prawdziwy.

Są to podstawowe zasady rozumowania nie tylko w apologetyce, lecz także w każdej innej dziedzinie argumentacji. Nie są to reguły gry, które wymyśliliśmy i możemy zmieniać. To są reguły rzeczywistości.

Nie tylko rozum, lecz także język jest czymś więcej niż „grą” (bardzo sugestywny, lecz mylący termin Wittgensteina); ma on wewnętrzną (inherent) strukturę, ponieważ jest ekspresją rozumu, który posiada wewnętrzną strukturę. (W języku greckim słowo logos znaczy: „obiektywna, dająca się poznać struktura”, „rozumowanie jako objawianie się tej struktury” oraz „słowo lub mowa jako ekspresja rozumu”).

Piszemy, używając terminów, zdań i argumentów, ponieważ myślimy za pomocą pojęć, sądów (twierdzeń) i rozumowania; a robimy to, ponieważ rzeczywistość, o której myślimy, zawiera istotę rzeczy, fakty i przyczyny. Terminy są ekspresją pojęć, a te z kolei są ekspresją istoty rzeczy. Zdania są ekspresją sądów (twierdzeń), a te z kolei są ekspresją faktów. Argumenty są ekspresją rozumowania, a ono z kolei jest ekspresją przyczyn, rzeczywistych „ponieważ” i „dlatego że”.

Argumenty są jak oczy – widzą rzeczywistość. Argumenty zawarte w tej książce dowodzą, że podstawowe dogmaty chrześcijańskie są prawdziwe, chyba że są to złe argumenty, to znaczy dwuznaczne, fałszywe albo błędne. Aby nie zgodzić się z wnioskiem wynikającym z jakiegoś argumentu, musimy najpierw dowieść, że ten argument opiera się na niejednoznacznym terminie, na fałszywej przesłance lub że zawiera błąd logiczny. Jeśli tego nie zrobimy i będziemy się upierać przy swoim zdaniu, to tak, jakby powiedzieć: „Udowodniłeś, że twój wniosek jest prawdziwy, ale ja jestem tak uparty i głupi, że nie zaakceptuję tej prawdy. Upieram się, by żyć raczej w świecie błędnym niż prawdziwym”.

Prawdopodobne argumenty oraz zbieżne poszlaki

W tej książce podejmujemy się podwójnego zadania: (1) odrzucenia błędów (argumentacja negatywna) przez ujawnienie przynajmniej jednej z trzech możliwych pomyłek tkwiących w każdym z najważniejszych zarzutów, o których wiemy, że są stawiane wobec podstawowych twierdzeń chrześcijaństwa; i dostarczenia pozytywnych argumentów (2) na rzecz tychże podstawowych twierdzeń chrześcijaństwa, to jest argumentów wywodzonych z przesłanek albo opartych na dowodach i wolnych od wspomnianych wyżej trzech pomyłek.

Przytaczamy niekiedy argumenty, które naszym zdaniem są prawdopodobne, ale nie są pewne, liczą się jednak, ponieważ są znaczącymi poszlakami, szczególnie jeśli potraktować je wszystkie razem. Dziesięć zbieżnych poszlak ma moc niemal jednego pewnego dowodu w najważniejszych dziedzinach życia (np. w sądzie, na wojnie, w miłości). Nawet gdy uważamy, że istnieje kilka dowiedzionych argumentów, zamieszczamy także wiele argumentów „poszlakowych”, głównie w przypadku dwóch najważniejszych kwestii: istnienia Boga i życia po śmierci, tak aby nasza argumentacja była pełniejsza i abyśmy niczego nie pominęli.

Pytania dotyczące argumentów

Musimy rozróżnić trzy pytania odnoszące się do argumentów, ponieważ ich zrozumienie pomoże wam uchwycić nasz tok myślenia w tej książce.

1. Czy ten argument jest prawdopodobny, czy udowodniony, pewny?

Czasem można przyjąć określony wniosek, nie idąc od całkowicie pewnych przesłanek do równie pewnego wniosku, lecz wychodząc od różnych zbieżnych poszlak do racjonalnego (lub prawdopodobnego) wniosku. Mamy tego przykład na salach sądowych. Sędziowie uznają kogoś za winnego ponad wszelką wątpliwość, dokładnie analizują dowody – lecz błędny wyrok wciąż jest możliwy. Wyciągnięcie prawdopodobnego lub racjonalnego wniosku nie jest tylko działaniem o charakterze logicznym lub matematycznym. Platon już dawno zauważył, że większość naszej wiedzy jest przeważnie „poprawną opinią”. I w tym życiu naprawdę nie może być inaczej.

2. Czy pewność dowiedzionego argumentu jest tylko psychologiczna? Czy może chodzi tu o inny rodzaj pewności?

Pewnością psychologiczną jest to, co nazywamy przeświadczeniem: poczuciem pewności. I nie o taką pewność nam chodzi, gdy mówimy o pewności solidnego, udowodnionego argumentu. Mamy raczej na myśli to, że przesłanki są rozpoznane jako prawdziwe i że wniosek logicznie z nich wynika, a więc wobec tego wniosek jest prawdziwy, i podobnie jak przesłanki rozpoznany jako prawdziwy. Oczywiście nie wszystkie argumenty, które dają poczucie pewności, są pewne, bo dowiedzione. Ale także nie wszystkie argumenty pewne, bo dowiedzione, dają faktycznie poczucie pewności. Większość z nas miała doświadczenie podchodzenia do pewnego argumentu z wielkim poczuciem sceptycyzmu, a później – po wielu bolesnych przemyśleniach – dojścia do przekonania, że przesłanki są prawdziwe, a wniosek z pewnością z nich wynika. Nasze poczucie pewności może się zmieniać w sposób, w jaki nie mogą się zmieniać rzeczywiste pewniki.

3. Czy empiryczne dowodzenie jest jedyną możliwą metodą? Czy jest też inna metoda?

Musi istnieć inna metoda, gdyż nie istnieje empiryczny dowód na to, że jedyną metodą dowodzenia jest metoda empiryczna. Filozofia twierdzi, że ma dowody – dowody dające nam pewną wiedzę – które nie są ani empiryczne, ani eksperymentalne. W rzeczywistości nawet współczesna metoda naukowa nie twierdzi, że jej rezultatem jest to, co nazywamy wiedzą pewną.

A co z argumentami w tej książce? Istnieje wiele prawdopodobnych argumentów, argumentów ze zbieżnych poszlak. Możemy tylko mieć nadzieję, że nasi czytelnicy uznają je za rozsądne i przekonujące, tak jak i my uważamy. Istnieją inne argumenty, których wnioski, jak twierdzimy, są znane z pewnością. Ta pewność może nie wywoływać u ciebie natychmiastowego poczucia pewności, lecz to mówi więcej o tobie niż o samych argumentach; nie pokazuje, że źle dowodzą one swoich wniosków (choć może cię to zachęcić do wykazania, że jest odwrotnie!). Z wielką ostrożnością musisz przynajmniej się zastanowić nad tymi argumentami i swoją reakcją na nie. Wreszcie, oczywiste jest, że nasze dowody nie są ani empiryczne, ani eksperymentalne; odpowiadają one metodom właściwym dla filozofii. Tym, którzy preferują metody nauk przyrodniczych, mówimy: Bądź więc naukowy! Czytaj te dowody! Przyjrzyj się im uważnie! Sprawdź, czy działają!

Forma wykładu na wzór summy

Nie zamierzamy przepraszać za „racjonalistyczną” strukturę. W istocie, żałujemy, że nie włożyliśmy więcej wysiłku, aby trzymać się jej bardziej zdecydowanie. Uważamy, że stare, mądre powiedzenie: „Jeśli rzecz jest warta zrobienia, to warto ją zrobić dobrze”, dotyczy również rozumowania.

Idealnie jest wtedy, gdy cała struktura każdego dobrego argumentu zawiera następujące części (a my staraliśmy się trzymać tej formy tak dalece, jak to tylko możliwe):

A. Cała nauka czy studium (apologetyka) została podzielona na ważne zagadnienia, po jednym w każdym rozdziale. (Odpowiada to kwestiom w Summie).

B. Każdy rozdział jest podzielony na kilka odrębnych, szczegółowych, kontrowersyjnych pytań, które mają dwie możliwe odpowiedzi lub aspekty. (Te pytania odpowiadają artykułom w Summie). Czasami rozdział będzie miał tylko jedno takie pytanie, na przykład: Czy Bóg istnieje?

C. Każde pytanie można ponadto podzielić na siedem części. Te siedem części trzeba omówić, aby problem został całkowicie rozstrzygnięty.

Definicja terminów i sens pytania.

Waga pytania, różnica, jaką powoduje.

Zarzuty pod adresem chrześcijańskiej odpowiedzi na to pytanie.

Odpowiedzi na każdy z tych zarzutów.

Argumenty za chrześcijańską odpowiedzią wywiedzione z przesłanek zaakceptowanych zarówno przez niewierzących, jak i wierzących.

Zarzuty wobec tych argumentów.

Odpowiedzi na każdy z tych zarzutów.

Musimy odpowiedzieć zarówno na argumenty naszych oponentów w punkcie 4, jak i na ich zarzuty wobec naszych argumentów w punkcie 7. Ich argumenty przeciwko chrześcijaństwu pojawiają się w punkcie 3, musimy więc pokazać, że każdy z nich zawiera niejednoznaczności, fałszywe przesłanki lub błędy logiczne. Krytyka naszych argumentów ze strony przeciwników w punkcie 6 przybiera formę, w której to oni twierdzą, że znajdują niejednoznaczności, fałszywe założenia lub błędy logiczne w naszych argumentach.

Bardzo wymagający czytelnik zarzuci nam, że nie we wszystkich częściach książki stosujemy tę strukturę do każdego pytania. Większość czytelników będzie trochę zaskoczona, że tak bardzo się trzymamy struktury – o wiele bardziej niż w wielu innych popularnych książkach z tej dziedziny. Staramy się przerzucić most między ujęciem popularnym a technicznym, amatorskim a profesjonalnym, dlatego czasem odchodzimy od tej idealnej struktury, by ułatwić czytelnikowi lekturę.

O APOLOGETYCE

Odpowiedzi na zarzuty dotyczące uprawiania apologetyki

Większość ludzi ignoruje apologetykę lub nią gardzi, ponieważ wydaje im się ona zbyt intelektualna, abstrakcyjna i zracjonalizowana. Utrzymują oni, że życie, miłość, moralność i świętość są o wiele ważniejsze niż rozum.

Ci, którzy argumentują w ten sposób, mają rację; nie zauważają jednak, że sami opierają się na argumentacji i rozumowaniu. Nie możemy uniknąć rozumowania, ale możemy wpaść w pułapkę niepoprawnego rozumowania. Co więcej, rozum jest przyjacielem, a nie wrogiem wiary (zob. rozdz. 2) i świętości, ponieważ jest drogą do prawdy, a świętość oznacza umiłowanie Boga, który jest Prawdą.

Rozumowanie apologetyczne nie tylko prowadzi do wiary i świętości, lecz także wiara i świętość wiodą do rozumowania apologetycznego. Świętość oznacza bowiem miłość Boga, a kochać Go to być posłusznym Jego woli. Bóg zaś pragnie, abyśmy Go znali i byli „zawsze gotowi odpowiedzieć każdemu, kto żąda uzasadnienia waszej nadziei” (1 P 3,15).

Wreszcie fakt, że apologetyka nie jest tak ważna jak miłość, nie oznacza, że nie jest bardzo, bardzo ważna. To, że zdrowie nie jest tak ważne jak mądrość, nie oznacza, że zdrowie nie jest o wiele ważniejsze niż na przykład pieniądze.

Wszystkie argumenty apologetyczne zawarte w tej książce i we wszystkich książkach, które kiedykolwiek napisano, są mniej warte w oczach Boga niż pojedynczy akt miłości wobec Niego lub bliźniego. Jeśli jednak choćby tylko jeden z przytoczonych tu argumentów jest dobrym argumentem, to wart jest więcej niż pieniądze, które wydałeś na całą tę książkę.

Innym, głębszym powodem, dla którego niektórzy ludzie gardzą apologetycznym rozumowaniem, jest to, że decydują się oni wierzyć – lub nie – o wiele bardziej sercem aniżeli głową. Nawet najdoskonalszy argument nie porusza tak bardzo ludzi jak emocje, pragnienia i konkretne doświadczenia. Większość z nas wie, że to serce, a nie głowa jest naszym centrum. Jednak apologetyka dociera do serca przez głowę. Głowa jest ważna właśnie dlatego, że jest bramą do serca. Możemy kochać tylko to, co znamy.

Ponadto rozum ma przynajmniej prawo weta. Nie możemy uwierzyć w to, o czym wiemy, że jest nieprawdziwe, i nie możemy kochać tego, co uważamy za nierzeczywiste. Argumenty mogą nie doprowadzić cię do wiary, ale z pewnością mogą być przeszkodą w uwierzeniu. Dlatego musimy włączyć się do walki na argumenty.

Argumenty mogą doprowadzić cię do wiary w tym samym sensie, w jakim samochód może przywieźć cię nad morze. Samochód nie potrafi pływać, sam musisz wskoczyć do wody, by popłynąć. Nie możesz jednak wskoczyć do wody z odległości stu kilometrów. Potrzebujesz samochodu, aby dotrzeć do punktu, w którym możesz dokonać skoku wiary w morze. Wiara to skok, ale ten skok dokonuje się w świetle, a nie w ciemności.

Głowa jest jak nawigator. Serce jest jak kapitan. (To, co Pismo Święte rozumie przez serce, jest bliższe woli niż uczuciom). Jedno i drugie jest niezbędne. Każde z nich słucha drugiego w różny sposób.

Powody uprawiania apologetyki

Pierwszą racją chrześcijanina jest posłuszeństwo woli Bożej wyrażonej w słowie Bożym. Odmowa uzasadniania wiary jest przejawem nieposłuszeństwa Bogu. Istnieją też co najmniej dwa praktyczne powody uprawiania apologetyki: aby przekonać niewierzących i aby nauczać oraz umacniać wierzących.

Nawet jeśli nie byłoby niewierzących do przekonania, powinniśmy nadal uzasadniać naszą wiarę, ponieważ ona nie istnieje jedynie sama dla siebie, ale daje nam uzasadnienie pełnienia dobrych uczynków i do nich prowadzi. Wiara kształci racjonalność, a racjonalność odkrywa skarb, czyli „wiarę, która raz na zawsze została przekazana uświęconym” (Jud 3).

Co więcej, wiara dla chrześcijanina jest wiarą w Boga, który sam w sobie jest miłością, tym, który nas umiłował i którego miłujemy; a im silniejsza jest w naszym sercu miłość do kogoś, tym bardziej nasz umysł pragnie czegoś się o nim dowiedzieć. Wiara w sposób naturalny kieruje się ku rozumowi za pośrednictwem miłości. A zatem wiara prowadzi do rozumowania, a rozumowanie do wiary – co niniejsza książka próbuje pokazać. Tak więc rozum i wiara to przyjaciele, koledzy, para narzeczonych, sojusznicy.

Apologetyka jest też jak wojna, ponieważ dwoje przyjaciół, wiara i rozum, mają wspólnych wrogów. Argumenty apologetyczne są jak broń. Zauważmy, jak Paweł opisuje walkę duchową, której częścią jest apologetyka:

Choć bowiem jesteśmy słabymi ludźmi, to jednak nie toczymy walki po ludzku. Broń, którą posługujemy się w naszej walce, nie jest bowiem ludzka, ale od Boga czerpie moc zdolną zniszczyć twierdze. Burzymy rozumowania i wszelkie przeszkody wznoszone przeciwko poznaniu Boga, a wszelką myśl bierzemy do niewoli, aby doprowadzić ją do posłuszeństwa Chrystusowi (2 Kor 10,3–5).

W tej walce bronimy zarówno wiary, jak i rozumu, bo rozum jest przyjacielem prawdy, a niewiara jest nieprawdą. Broniąc wiary, odzyskujemy terytorium naszego umysłu, które zawsze do nas – albo raczej do Boga – prawowicie należało. Wszystko należy do Boga. Jak ujął to Arthur F. Holmes: „Wszystko, co jest prawdą, jest prawdą Boga”.

Jednak walka toczy się przeciwko niewierze, nie zaś przeciw niewierzącym, tak jak insulina jest bronią w walce z cukrzycą, nie z cukrzykami. Celem apologetyki nie jest zwycięstwo, lecz prawda. W tej walce obie strony wygrywają. Słowa Abrahama Lincolna odnoszą się także do argumentów apologetycznych: „Najlepszym sposobem na pokonanie wroga jest uczynienie go swoim przyjacielem”.

Zachęcamy krytyków, sceptyków, niewierzących i wierzących innych religii do podjęcia z nami dialogu i pisania do nas – po to, by wspólnie poszukiwać prawdy, i po to, by (co o wiele mniej ważne) udoskonalać przyszłe wydania tej książki.

Jedną z nielicznych rzeczy w życiu, która nie może z całą pewnością wyrządzić nikomu krzywdy, jest (w końcu) uczciwe poszukiwanie prawdy.

Metodologia

Wstęp do apologetyki zazwyczaj traktuje o metodologii. My jednak tego nie robimy. Wierzymy, że w dzisiejszych czasach drugorzędne pytania o metodę często odwracają uwagę od ważniejszych pytań o prawdę. Naszym celem jest powrót do korzeni. Nie mamy żadnej szczególnej metodologicznej siekiery, by ją tu ostrzyć. We wszystkich naszych uzasadnieniach staramy się zachować zdrowy rozsądek i powszechnie znane zasady logiki. Jak kolekcjonerzy kamieni szlachetnych, którzy zbierają i szlifują swoje diamenty, tak my zbieramy i wyostrzamy nasze argumenty.

Jednakże jedną rzecz o metodzie musimy powiedzieć – jak nie używać tej książki.

Powiedzieliśmy, że argumenty apologetyczne są jak broń. To jest niebezpieczna metafora, gdyż argumenty nie mają służyć do atakowania ludzi. Argumentacja jest ludzkim przedsięwzięciem osadzonym w szerszym kontekście społecznym i psychologicznym. Ten kontekst obejmuje (1) całą psyche każdej z dwu osób zaangażowanych w dialog, (2) relację między tymi dwiema osobami, (3) bezpośrednią sytuację, w której się znajdują oraz (4) szerszą sytuację społeczną, kulturową i historyczną, która ich określa z zewnątrz. Co więcej, nawet czynniki narodowe, polityczne, rasowe czy płciowe mają wpływ na sytuację apologetyki. W dyskusji z muzułmanką z Teheranu nie należy używać tych samych argumentów, które można zastosować w rozmowie z afroamerykańskim nastolatkiem z Los Angeles.

Innymi słowy, jeśli nasze argumenty są bronią, to przypominają bardziej miecze niż bomby. Te ostatnie lecą raczej na głowy wszystkich tak samo. Nie ma też większego znaczenia, kto zrzuca bombę. Ogromnie ważne jest jednak to, kto włada mieczem, który jest swego rodzaju przedłużeniem szermierza. Argument w apologetyce, kiedy jest w danym miejscu i czasie używany w dialogu, stanowi zatem przedłużenie rozmówcy. Ton dyskutanta, życzliwość, troska, skupienie, słuchanie i szacunek wobec rozmówcy mają znaczenie tak samo, jak jego logika – a prawdopodobnie nawet bardziej. Świat został zdobyty dla Chrystusa nie przez argumenty, ale przez świętość: „Gdy mówisz tak głośno, z trudem mogę usłyszeć, co mówisz”.

Współczesna potrzeba apologetyki

Apologetyka jest dziś szczególnie potrzebna, gdy świat znajduje się na rozwidleniu dróg i w kryzysie.

Zachodnia cywilizacja po raz pierwszy w historii znalazła się w niebezpieczeństwie śmierci. Przyczyna tego ma charakter duchowy. Cywilizacja ta gubi swoje życie, swoją duszę; a tą duszą jest chrześcijańska wiara. Przyczyną śmierci nie jest multikulturalizm – czyli inne wiary – lecz monokulturalizm sekularyzmu, a więc brak wiary, brak duszy. Dwudzieste stulecie zostało naznaczone ludobójstwem, seksualnym chaosem i kultem pieniądza. Jeśli wszyscy prorocy będą kłamcami, to idziemy na zatracenie, chyba że okażemy skruchę i zawrócimy zegar (zegar nie technologii, lecz ducha). Kościół Chrystusowy nigdy nie zginie, ale nasza cywilizacja tak. Jeśli bramy piekielne nie przemogą Kościoła, to ten świat z pewnością też nie. Uprawiamy apologetykę nie po to, aby ocalić Kościół, ale świat.

Przeżywamy nie tylko kryzys społeczny, kulturowy, lecz także filozoficzny, intelektualny. Nasz kryzys to „kryzys prawdy” (by użyć określenia Ralpha Martina). Idea prawdy obiektywnej jest coraz częściej ignorowana, porzucana lub atakowana – nie tylko w praktyce, ale nawet w teorii; bezpośrednio i w widoczny sposób, w szczególności przez instytucje edukacyjne i medialne, które kształtują nasze umysły (zob. argumenty na rzecz obrony fundamentalnej idei prawdy obiektywnej zamieszczone w rozdz. 16).

Ostatecznie jednak najgłębszy poziom naszego kryzysu nie jest ani kulturowy, ani intelektualny, ale duchowy. Stawką są nieśmiertelne dusze ludzi, za które Chrystus poniósł śmierć. Niektórzy uważają, że koniec jest bliski. Jesteśmy sceptyczni wobec takich przepowiedni, ale jedno wiemy z całą pewnością: każdy człowiek zbliża się do swojego końca, do śmierci i do wiecznego sądu – codziennie. Nasza cywilizacja może trwać jeszcze przez kolejne stulecie, ale ty nie. Wkrótce staniesz nagi w świetle Boga. Lepiej, jeśli będziesz się uczyć kochać to światło i szukać go, póki wciąż jest jeszcze czas, tak by było ono twoją radością, a nie strachem na wieczność. Nie jest dziś w modzie wydawanie drukiem takich słów; to fakt, który mówi wiele o duchowym zdrowiu naszego dziwnego wieku – wieku chowania głowy w piasek.

Ta książka stara się być mapą drogową dla poszukujących prawdy o Bogu. Mapy drogowe są zawsze przydatne, ale szczególne znaczenie mają w czasach, gdy wydaje się, że krajobraz radykalnie się zmienił, wielu zabłądziło i kręci się w kółko, a starymi mapami wzgardzono, zostały uszkodzone albo je wyrzucono.

Zwyczajne czy ortodoksyjne chrześcijaństwo?

W tej książce ograniczamy się do podstawowych przekonań wspólnych dla wszystkich ortodoksyjnych chrześcijan – do tego, co C.S. Lewis nazwał „zwyczajnym chrześcijaństwem”. Przez „zwyczajne” nie rozumiemy jakiegoś abstrakcyjnego, najmniejszego wspólnego mianownika, ale samo sedno albo istotę wiary, taką, jaka została ujęta w Credo apostolskim. Ten dawny i niezmienny rdzeń jednoczy różnych wierzących – ze sobą nawzajem i przeciw niewierzącym – w obrębie wielu Kościołów i wyznań, a także poza nimi. Teologom liberalnym (modernistom, specjalistom od demitologizowania lub rewizjonistom) ta książka się nie spodoba, a zwłaszcza jej argumenty przemawiające za cudami, wiarygodnością Pisma Świętego, realnością zmartwychwstania, boskością Chrystusa oraz realnością nieba i piekła. Zapraszamy ich, by przyłączyli się do zdeklarowanych niewierzących w próbach obalenia tych argumentów. Zapraszamy ich również, by zaczęli uprawiać bardziej dokładną „prawdę etykietek”, gdy opisują swoje własne stanowisko.

Liberalni czytelnicy mogą piętnować tę książkę jako konserwatywną lub prawicową. Żadne z tych określeń nie jest ani dokładne, ani adekwatne.

„Konserwatywny”, jako przeciwieństwo „postępowego”, odnosi się do czegoś w czasie i historii, nie do wiecznych prawd, ale do opinii lub sposobów postrzegania przeszłości w odniesieniu do przyszłości. To, co w jednej epoce jest postępowe, w innej staje się konserwatywne. To, czy istnieje Bóg, niebo czy cuda, nie jest kwestią opinii podlegających zmienności w czasie, ale niezmiennych realiów.

„Prawica” odwołuje się do politycznej restauracji Burbonów po rewolucji francuskiej jako do opozycji wobec „lewicy” (bardziej lub mniej socjalistycznej), a to nie ma nic wspólnego z chrześcijańską apologetyką. Prawda czy fałsz socjalizmu w polityce nie wynikają z istnienia lub nieistnienia Boga.

Poprawny termin teologiczny opisujący tych, którzy nazywają siebie liberalnymi, lewicowymi lub postępowymi teologami, to „heretycy”. Z definicji heretykiem jest ten, kto nie zgadza się z istotą nauczania (od greckiego haireomai – ’wybierać według siebie’). Ponieważ dziś większość heretyków nie wierzy już w samą ideę nauczania o istocie rzeczy, nie zgadzają się, by określać ich tą etykietą.

Mają oni też mocny i wiecznie żywy argument, ponieważ wokół Kościoła wciąż snuje się dym stosów inkwizycji. Kościół popełnił bowiem kiedyś tę samą pomyłkę, którą popełniają dziś współcześni nam liberałowie – myląc herezje z heretykami. Hiszpańska inkwizycja uczyniła źle, unicestwiając heretyków po to, by uczynić dobrze – czyli niszczyć herezje. Nowocześni liberałowie czynią źle, kochając herezje po to, by czynić dobrze – czyli kochać heretyków.

Apologetyka broni ortodoksyjnego chrześcijaństwa. Odszczepieńcy nie wierzą w apologetykę ortodoksyjnego chrześcijaństwa, ponieważ nie wierzą w ortodoksyjne chrześcijaństwo. Są gotowi przepraszać za chrześcijaństwo, ale nie są gotowi go bronić.

Część wniosków, które argumentujemy, odnoszą się tylko do chrześcijaństwa (np. boskość Chrystusa). Niektóre są treścią nauczania także innych religii teistycznych, zwłaszcza judaizmu i islamu (np. Bóg Stwórca). Niektóre są nauczane przez wszystkie lub prawie wszystkie religie świata (np. życie po śmierci). Jeden z nich podzielają nawet teiści i jasno myślący, uczciwi ateiści, choć dziś powszechnie mu się zaprzecza – chodzi o istnienie obiektywnej prawdy. W porządku logiki powinien to być nasz pierwszy temat. Ponieważ jest to jednak najbardziej abstrakcyjny ze wszystkich naszych tematów, umieściliśmy go w ostatnim rozdziale, aby nie zniechęcić czytelników.

PYTANIA DO DYSKUSJI

Czym jest apologetyka? Czym jest religia? Jaki jest ich związek?

Czy w apologetyce jest coś wyraźnie chrześcijańskiego? Dlaczego tak lub dlaczego nie? Czy wszystkie religie zawierają apologetykę? Dlaczego tak lub dlaczego nie?

Jak myślisz, co naturalny ludzki rozum może uchwycić w religii? A co w ogóle?

Jakie dobro płynie z argumentacji za twoją wiarą? Jaką szkodę może to przynieść?

Co jest sprawą kluczową albo racją tłumaczącą różnicę między przednowoczesnym i nowoczesnym pojęciem rozumu? Jakie są plusy i minusy każdego z nich?

Jak rozum odnosi się do a) autorytetu, b) miłości, c) intuicji, d) mistycyzmu, e) symbolizmu, f) nadziei?

Jak bardzo użyteczne są zaledwie prawdopodobne argumenty?

Czy prawda może istnieć bez wiedzy? Wiedza bez pewności? Pewność bez dowodu? Dowód bez metody naukowej? Dlaczego tak, dlaczego nie?

Czy metodologia powinna być pierwszym i ważnym problemem? Dlaczego tak, dlaczego nie?

Czy apologetyka jest obecnie mniej użyteczna niż w średniowieczu?

Czy chrześcijańska apologetyka jest ze swej natury konserwatywna lub liberalna i czy poprawne jest nazywanie jej w tej sposób? Dlaczego? Zdefiniuj te kategorie teologicznie.

Jak myślisz, dlaczego Luter nazwał rozum „dziwką diabła”? Czy rozum upadł tak samo jak cała ludzka natura? Jeśli tak, to czy możemy mu ufać?

Jeśli potrzebujemy Boga, aby potwierdzić rozum, i rozumu, aby potwierdzić Boga, jak wyjść z tego błędnego koła rozumowania? Ponieważ każdy dowód na istnienie Boga jest z definicji racjonalny, jeśli więc Bóg nie potwierdza rozumu, to co innego go potwierdzi? Czy zrobi to sam rozum? Czy coś podrozumowego? Nasze mózgi-komputery zostały zaprogramowane albo przez Boga (dobrego ducha), albo przez Szatana (złego ducha), albo przez ślepy los (ani ducha, ani umysł); tylko w pierwszym wypadku są one godne zaufania. Czy nie prowadzi to wprost do błędnego koła w rozumowaniu?

Dlaczego Tomasz z Akwinu powiedział, że „kwestionując ludzki rozum, kwestionujemy Boga”? Jakie konsekwencje wynikają z przyjęcia tego poglądu?

PLAN ROZDZIAŁU 2Wiara i rozum

1. Waga pytania

2. Definicje

– Wiara

» Przedmiotem wiary są wszystkie rzeczy objawione przez Boga

» Akt wiary zawiera

› emocjonalne zaufanie

› intelektualne przekonanie

› wolicjonalną miłość i posłuszeństwo

› fundamentalną akceptację serca

– Rozum

» Przedmiotem rozumu są wszystkie prawdy, które mogą być

› zrozumiane przez sam rozum

› odkryte przez sam rozum

› dowiedzione przez sam rozum

» Aktami rozumu są wszystkie akty

› zrozumienia prawd

› odkrywania prawd

› dowodzenia prawd

3. Relacja między przedmiotami wiary i rozumu. Pięć możliwych odpowiedzi

– Racjonalizm

– Fideizm

– Tożsamość wiary i rozumu

– Dualizm

– Częściowe pokrywanie się – istnieją trzy rodzaje prawd

» ujmowane przez wiarę, a nie przez rozumowanie

» ujmowane zarówno przez wiarę, jak i przez rozumowanie

» ujmowane przez rozumowanie, ale niepodlegające wierze

4. Dlaczego wiara i rozumowanie nigdy nie mogą być sprzeczne

– Tylko fałsz może być sprzeczny z prawdą

– Bóg jest jedynym nauczycielem zarówno wiary, jak i rozumu

5. Zarzuty

– Jak nasz rozum może pojąć nieskończenie wyższy umysł Boga?

– Czy to nie pokora, że umniejszamy moc ludzkiego rozumu?

– Czy to nie pycha myśleć, że rozum może wiele z Boga pojąć?

– Dlaczego są ludzie wybitnie racjonalni, lecz wciąż niewierzący?

– Czy chrześcijańskie argumenty nie są w rzeczywistości racjonalizacjami?

– Czy rozum nie odrzuca wartości wiary?

Postscriptum

ROZDZIAŁ 2Wiara i rozum

WAGA PYTANIA

W pewnym sensie mariaż wiary i rozumu jest najważniejszym zagadnieniem w apologetyce, ponieważ jest to zagadnienie obejmujące całość. Jeśli wiara i rozum nie są jak małżonkowie, jeśli pozostają w separacji lub w niezgodzie, jak kot i mysz, to apologetyka jest niemożliwa. Apologetyka jest bowiem próbą sojuszu rozumu z wiarą, próbą obrony wiary bronią rozumu.

DEFINICJE

Szczególnie ważne jest klarowne zdefiniowanie wiary i rozumu, ponieważ terminy te są często używane w sposób niejasny lub niejednoznaczny. Definiowanie usuwa niejasności. Rozróżnienie dwóch możliwych znaczeń i ograniczenie się w danym momencie do jednego usuwa dwuznaczność.

Wiara

Musimy odróżnić akt wiary od przedmiotu wiary; wierzenie od tego, w co wierzymy.

1. Przedmiot wiary oznacza wszystko, w co wierzysz. Dla chrześcijan oznacza to wszystko, co Bóg objawił w Biblii; katolicy uwzględniają również wszystkie wyznania wiary oraz powszechne i wiążące nauczanie Kościoła. Ta wiara (przedmiot, a nie akt) wyraża się w zdaniach. Zdania nie wyrażają aktu wiary, ale treści, w które się wierzy. Akty liturgiczne i moralne wyrażają akt wiary. Jednak zdania nie są ostatecznymi przedmiotami wiary, a jedynie pewnym ich przybliżeniem. Są one wielorakie, ale ostateczny przedmiot wiary jest jeden. Ostatecznym przedmiotem wiary nie są słowa, ale Boże Słowo (liczba pojedyncza) – sam Bóg. Zdania są mapą lub strukturą wiary; Bóg jest realnie istniejącym przedmiotem wiary. (Bóg jest także autorem wiary – zarówno jako ten, który objawia obiektywne treści, w które wierzymy, jak i ten, który inspiruje serce, aby mogło dokonać wolnego wyboru na rzecz wiary w te treści).

Źle jest zarówno poprzestawać tylko na zdaniach i nie mieć wiary, która dosięga żywego Boga, jak i lekceważyć zdania jako zbędne, a nawet szkodliwe dla żywej wiary. Bez żywego związku z żywym Bogiem zdania są bezcelowe, ponieważ ich rolą jest wskazywanie poza siebie, czyli na Boga. („Palec jest dobry do wskazywania na księżyc, ale biada temu, kto myli palec z księżycem”, zgodnie z mądrym powiedzeniem w tradycji buddyzmu zen). Jednak bez zdań nie możemy ani poznać, ani powiedzieć innym, w jakiego Boga wierzymy i w co wierzymy o Bogu.

2. Akt wiary jest czymś więcej niż tylko aktem uwierzenia. Wierzymy w wiele rzeczy – na przykład, że drużyna koszykarska Chicago Bulls pobije Boston Celtics, że prezydent nie jest oszustem, że Norwegia jest piękna – ale nie jesteśmy gotowi umrzeć za te przekonania ani nie potrafimy żyć nimi w każdej chwili. Tymczasem wiara religijna jest czymś, za co można umrzeć i czym można żyć w każdej chwili. Jest ona czymś więcej niż uwierzeniem, jest znacznie silniejsza, choć uwierzenie jest jedną z jej części lub aspektów.

Możemy rozróżnić co najmniej cztery aspekty lub wymiary wiary religijnej. Ułożone hierarchicznie od mniej ważnych po ważniejsze i istotniejsze; i od mniej wewnętrznych po bardziej wewnętrzne – to znaczy pochodzące z coraz bardziej centralnych aspektów ludzkiego „ja” – będą to: (a) emocjonalna wiara, (b) intelektualna wiara, (c) wolicjonalna wiara i (d) wiara serca.

a. Wiara emocjonalna to poczucie bezpieczeństwa albo ufność czy zaufanie pokładane w jakiejś osobie. Obejmuje to nadzieję (która jest znacznie silniejsza niż tylko życzenie, by wszystko poszło dobrze) i pokój (który jest znacznie silniejszy niż zwykły spokój).

b. Wiara intelektualna to przekonanie. Jest ona silniejsza niż wiara emocjonalna, ponieważ jest bardziej stabilna i niezmienna, jak kotwica. Mój umysł może wierzyć, nawet gdy moje uczucia są rozchwiane. To przekonanie jest jednak czymś silniejszym niż zwykła opinia. Stara definicja wiary intelektualnej głosiła, że jest ona „aktem umysłu, pobudzonym wolą, dzięki któremu wierzymy we wszystko, co Bóg objawił na podstawie autorytetu Tego, który ją objawił”. Jest to ten aspekt wiary, który został ujęty w zdania zebrane w wyznaniach wiary (credo).

c. Wiara wolicjonalna jest aktem woli, zobowiązaniem do posłuszeństwa woli Bożej. Ta wiara jest oddaniem lub wiernością. Przejawia się ona w postępowaniu, to znaczy w dobrych uczynkach. Tak jak nadzieja głębsza niż pragnienie jest kluczowa dla wiary emocjonalnej, a przekonanie głębsze niż opinia jest kluczowe dla wiary intelektualnej, tak samo miłość głębsza niż uczucie jest kluczowa dla wiary wolicjonalnej, ponieważ korzeń tej wiary – wola – jest zdolnością lub mocą duszy najbliższą najważniejszemu korzeniowi i centrum zwanemu „sercem” (d).

Intelekt jest nawigatorem duszy, ale jego kapitanem jest wola. Intelekt jest jak Pan Spock, a wola jest jak kapitan Kirk, uczucia zaś są jak doktor McCoy. Dusza to Enterprise, prawdziwy statek kosmiczny. Wola może nakazać intelektowi myśleć, ale intelekt nie może nakazywać woli chcieć, a jedynie informuje ją, tak jak nawigator informuje kapitana. Jednak wola nie może po prostu sprawić, że uwierzysz. Nie może zmusić intelektu, by uwierzył w to, co wydaje się fałszywe, albo odrzucił to, co wydaje się prawdą. Zaczynasz w coś wierzyć, gdy decydujesz się być uczciwym i używasz umysłu do odkrywania prawdy. (Na temat relacji między intelektem a wolą zob. w Summie teologii Tomasza z Akwinu, I, q. 82, a. 3–4).

d. Wiara zaczyna się w tym niejasnym tajemniczym centrum naszego istnienia, które Pismo Święte nazywa „sercem”. Serce w Piśmie Świętym (oraz u ojców Kościoła, zwłaszcza u Augustyna) oznacza nie uczucia, sentymenty czy emocje, ale absolutne centrum duszy, tak jak fizyczne serce jest w centrum ciała. Serce jest tam, gdzie działa Bóg, Duch Święty. Nie można go określić jako rodzaj wewnętrznego obiektu, takiego jakim są emocje, intelekt i wola, ponieważ jest to prawdziwe „ja”, podmiot, do którego należą emocje, intelekt i wola.

„Strzeż pilnie swego serca, bo z niego płynie życie” (Prz 4,23) – radzi Salomon. Sercem wybieramy naszą opcję fundamentalną, „tak” lub „nie” dla Boga, a tym samym określamy naszą wieczną tożsamość i przeznaczenie.

Spór o wiarę i uczynki, który wywołał reformację protestancką, wynikał w dużej mierze z dwuznaczności słowa „wiara”. Jeśli używamy słowa „wiara” tak, jak czyni to teologia katolicka (zob. stara definicja Katechizmu z Baltimore, pkt 2 powyżej) i jak to uczynił Paweł w 13 rozdziale 1 Listu do Koryntian – to znaczy, jeśli mamy na myśli wiarę intelektualną – to wiara sama w sobie nie wystarcza do zbawienia, ponieważ „demony też wierzą i ze strachu drżą” (Jk 2,19). Nadzieja, a przede wszystkim miłość muszą być dodane do wiary: „Teraz więc trwają wiara, nadzieja i miłość – te trzy. A z nich zaś największa jest miłość (1 Kor 13,13). Jeśli użyjemy słowa „wiara” tak, jak to uczynił Luter oraz Paweł w Liście do Rzymian i Galatów, to znaczy jako „wiara serca”, to wtedy jest to wiara zbawcza. Wystarczy ona do zbawienia, ponieważ z konieczności powoduje dobre uczynki miłości, podobnie jak dobre drzewo z konieczności wydaje dobre owoce. Protestanci i katolicy zgadzają się w tej sprawie. Papież powiedział to nawet niemieckim biskupom luterańskim w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku, czym byli zaskoczeni i zachwyceni. Oba Kościoły wydały Wspólną deklarację o usprawiedliwieniu, oświadczenie o porozumieniu. Protestanci i katolicy nie mają zasadniczo różnych religii, różnych sposobów zbawienia. Istnieją rzeczywiste i ważne różnice, ale ta najważniejsza kwestia do nich nie należy.

Rozum

Tu znów musimy odróżnić subiektywny, osobisty akt rozumowania od przedmiotu rozumowania.

1. Przedmiot rozumowania oznacza wszystko to, co może poznać rozum. Obejmuje to trzy rodzaje rzeczy, odpowiadające „trzem aktom umysłu” w klasycznej logice arystotelesowskiej. Oznacza to wszystkie prawdy, które mogą być (a) zrozumiane przez rozum (to znaczy, przez sam ludzki rozum, bez wiary w Boże objawienie), (b) odkryte przez ludzki rozum jako prawdziwe i (c) udowodnione logicznie, bez żadnych założeń przyjmowanych przez wiarę w Boże objawienie (zob. tabela na s. 37).

a. Na przykład za pomocą samego rozumu możemy zrozumieć, z czego zbudowana jest gwiazda, i ta wiedza nie jest częścią Bożego objawienia. Możemy również zrozumieć, dlaczego wszechświat jest tak dobrze uporządkowany – ludzki rozum mówi nam, że za jego projektem musi stać jakaś nadludzka inteligencja. Ten drugi przykład jest także częścią Bożego objawienia, podczas gdy pierwszy nie. Po trzecie: nie potrafimy zrozumieć, jaki jest Boży plan zbawienia ludzkości, tylko za pomocą rozumu, a jedynie dzięki Bożemu objawieniu.

b. Jeśli chodzi o akt umysłu, to możemy odkryć tylko za pomocą ludzkiego rozumu, że istnieje planeta Pluton, i ta wiedza nie jest częścią Bożego objawienia. Możemy również odkryć historyczne istnienie Jezusa wyłącznie za pomocą ludzkiego rozumu, poprzez badania historyczne. Ta prawda jest też częścią Bożego objawienia, podczas gdy pierwsza nie jest. Nie możemy jednakże odkryć tylko za pomocą rozumu tego, że Bóg tak bardzo nas kocha, że umarł za nas. Możemy to poznać jedynie przez wiarę w Boże objawienie.

c. Wreszcie, możemy udowodnić twierdzenie Pitagorasa w geometrii wyłącznie za pomocą ludzkiego rozumu, i to twierdzenie nie jest częścią objawienia. Możemy również udowodnić tylko za pomocą rozumu, że dusza pozostaje nieśmiertelna, gdy umiera ciało, dzięki dobrym argumentom filozoficznym (zob. rozdz. 10). Ta prawda również jest częścią objawienia. Nie możemy jednak udowodnić, że Bóg jest Trójcą; możemy w to jedynie wierzyć, ponieważ Bóg to objawił.

2. Akt rozumowania, w odróżnieniu od przedmiotu rozumowania, oznacza wszystkie subiektywne, osobiste akty umysłu, dzięki którym (a) rozumiemy, (b) odkrywamy lub (c) udowadniamy jakąkolwiek prawdę. Starożytne pojęcie rozumu obejmowało wszystkie trzy akty umysłu, klasycznie zwane (a) prostym ujęciem (postrzeganiem), (b) osądem (twierdzeniem) i (c) rozumowaniem. Znaczenie rozumu zawęziło się w czasach współczesnych, poczynając od nominalizmu Ockhama w XIV wieku i racjonalizmu Kartezjusza w XVII wieku, kiedy zaczęło oznaczać tylko trzeci akt umysłu, rozumowanie, obliczanie, dowodzenie. My używamy tutaj starszego, szerszego znaczenia pojęcia rozumu.

Rozumienie

Odkrywanie

Dowodzenie

Tylko przez rozum i nie jako część objawienia

Z czego zrobiona jest gwiazda

Pluton istnieje

Twierdzenie Pitagorasa

Przez rozum i przez wiarę w boskie objawienie

Dlaczego wszechświat jest tak dobrze uporządkowany

Historyczne istnienie Jezusa

Dusza nie umiera

Nie przez rozum, a jedynie przez wiarę w boskie objawienie

Plan Boga, by nas zbawić

Jak bardzo Bóg nas kocha

Bóg jest Trójcą

Rozum (rozumowanie) odnosi się do prawdy; jest to sposób ujmowania prawdy – jej uchwycenie (postrzeganie), odkrywanie lub dowodzenie. Wiara także odnosi się do prawdy; jest sposobem odkrywania prawdy. Nigdy nie istniał człowiek bez choćby odrobiny wiary. Większość naszej wiedzy pochodzi z wiary; to znaczy z wiary w to, co mówią nam inni – rodzice, nauczyciele, przyjaciele, pisarze, społeczeństwo. Tak samo poza religią, jak i w jej obrębie wiara i rozum są drogami do prawdy.

RELACJA MIĘDZY PRZEDMIOTEM WIARY A PRZEDMIOTEM ROZUMOWANIA

Po zdefiniowaniu naszych dwóch terminów jesteśmy gotowi, by zadać pytanie dotyczące relacji między nimi. Kiedy to robimy, mamy na myśli nie pytanie „Jaka jest psychologiczna relacja między aktem wiary a aktem rozumowania?”, ale „Jaka jest logiczna relacja między przedmiotem wiary a przedmiotem rozumowania?”. W jakiej relacji pozostają do siebie dwa zbiory prawd – prawdy dające się ująć przez niczym niewspierany ludzki rozum i prawdy dające się ująć przez wiarę w boskie objawienie.

Istnieje pięć możliwych odpowiedzi na pytanie o związek między dowolnymi dwiema klasami lub dwoma zbiorami rzeczy:

Wszystkie A są B, ale nie wszystkie B są A.

Wszystkie B są A, ale nie wszystkie A są B.

Wszystkie A są B i wszystkie B są A.

Żadne A nie jest B i żadne B nie jest A.

Niektóre – ale nie wszystkie – A są B i niektóre – ale nie wszystkie – B są A.

W odniesieniu do pytania o stosunek wiary do rozumu te pięć możliwości przedstawia się w następujący sposób:

Wszystko, co jest ujęte przez wiarę, jest również ujęte przez rozum, ale nie wszystko, co jest ujęte przez rozum, jest ujęte przez wiarę. Wiara jest podzbiorem rozumowania.

Wszystko, co jest ujęte przez rozum, jest również ujęte przez wiarę, ale nie wszystko, co jest ujęte przez wiarę, jest ujęte przez rozum. Rozumowanie jest podzbiorem wiary.

Wszystko, co jest ujęte przez wiarę, jest również ujęte przez rozum, a wszystko, co jest ujęte przez rozum, jest ujęte przez wiarę. Wiara i rozumowanie są wymienne.

Nic, co jest ujęte przez wiarę, nie jest ujęte przez rozum, ani nic, co jest ujęte przez rozum, nie jest ujęte przez wiarę. Wiara i rozumowanie wzajemnie się wykluczają.

Nie wszystko, co jest ujęte przez wiarę, jest również ujęte przez rozum, jak też nie wszystko, co jest ujęte przez rozum, jest również ujęte przez wiarę. Wiara i rozumowanie częściowo się pokrywają.

Należy pamiętać, że rozumowanie („akt rozumu”) może oznaczać jeden element, dwa lub wszystkie trzy elementy trzech „aktów umysłu”, czyli to, co można ująć, odkryć lub czego można dowodzić przez rozumowanie.

Rozważmy teraz każdą z tych pięciu możliwych odpowiedzi.

1. Racjonalizm

Racjonalizm utrzymuje, że wszystko, co wiemy przez wiarę, może być ujęte, odkryte lub dowodzone przez rozumowanie, ale nie odwrotnie. Wiara jest podzbiorem rozumowania.

Bardzo niewielu myślicieli chrześcijańskich twierdziło w podobny sposób. Wydaje się, że Anzelm z Canterbury był jednym z nich, ponieważ próbował udowodnić nawet dogmaty o Trójcy i wcieleniu za pomocą racjonalnych argumentów filozoficznych, które nazwał „koniecznymi przyczynami”.

Hegel był zupełnie innym typem racjonalisty. Radykalnie zreinterpretował on treść objawienia, tak aby pasowało ono do jego filozofii (np. zaprzeczył stworzeniu z niczego i boskości Chrystusa jako jedynej i niepowtarzalnej). Byłby to chrześcijański racjonalizm, gdybyśmy rozciągnęli termin „chrześcijański” poza jakąkolwiek użyteczną definicję historyczną. Hegel uważał, że historyczna wiara chrześcijańska, tradycyjnie interpretowana, była prymitywną, tylko symbolicznie lub mitycznie prawdziwą poprzedniczką jego filozofii. Dzisiaj heglowski rodzaj racjonalizmu jest dość popularny, zaś racjonalizm Anzelma (o ile nam wiadomo) został całkowicie zapomniany.

2. Fideizm

Według fideizmu jedyną wiedzą, a przynajmniej jedyną pewną wiedzą, jaką możemy mieć, jest ta, która pochodzi z wiary. Podczas gdy racjonalizm zaprzecza istnieniu jakichkolwiek prawd wiary, których nie da się udowodnić za pomocą rozumowania, fideizm zaprzecza istnieniu jakichkolwiek pewnych prawd, do których można dojść za pomocą rozumowania, bez wiary.

Współcześnie nie ma takiej religijnej wiary, która wprost zajmowałaby się rzeczami takimi jak istnienie Plutona czy twierdzenie Pitagorasa. Dlatego fideizm musi oznaczać, że wszystkie takie prawdy, poza religią, są niepewne albo – jeśli są pewne – to są przedmiotem jakiejś niereligijnej wiary.

Na przykład Pascal twierdził, że zaufanie do rozumu musi być przede wszystkim aktem wiary, a nie czymś, co daje się racjonalnie udowodnić. Gdyby bowiem zaufanie do rozumu zostało udowodnione przez rozum, popełnilibyśmy logiczny błąd, tzw. żądania punktu wyjścia, podstawy(petitio principii), przyjmując jako założenie to, co powinniśmy udowodnić. Pascal twierdził ponadto, że jeśli źródłem naszego rozumu nie jest inteligentny i godny zaufania Bóg, ale ślepy przypadek lub jakiś niegodny zaufania zły duch, to nasz rozum nie jest w ogóle godny zaufania. Kto ufałby komputerowi zaprogramowanemu w sposób przypadkowy lub przez oszusta? Lecz skąd wiemy, że dobry i godny zaufania jest Bóg, który stworzył i zaprojektował ludzki rozum? Jeśli spróbujemy udowodnić istnienie takiego Boga przez nasz rozum, ponownie znajdziemy się w żałosnym położeniu błędnego koła. Próbujemy potwierdzić istnienie Boga przez rozum oraz istnienie rozumu przez Boga. Jedynym wyjściem, jak argumentował Pascal, jest nieracjonalny skok w wiarę na początku.

Uważamy, że to mocny argument, jednak niekoniecznie prowadzi on do praktycznego fideizmu, czyli do odmowy próby udowodnienia któregokolwiek z dogmatów wiary. Jest to jedynie stwierdzenie, że ostatecznym teoretycznym uzasadnieniem dla rozumu nie może być sam rozum. Pascal sam przecież przedstawił w Myślach wiele racjonalnych argumentów popierających jego wiarę.

3. Tożsamość wiary i rozumu

Stanowisko 3, czyli tożsamość między tym, co daje się ująć przez wiarę, a tym, co daje się ująć przez rozumowanie, jest logicznie możliwe, ale nie znamy nikogo, kto by tak twierdził.

4. Dualizm

Dualizm jest dziś popularnym stanowiskiem, ponieważ odzwierciedla oddzielenie Kościoła od państwa, religii od filozofii, sacrum od profanum; oddzielenie, które charakteryzuje współczesną epokę. Dualizm po prostu oddziela wiarę od rozumowania, umieszczając je na dwóch różnych obszarach. Zwykle czyni to przez (a) redukcję rozumowania do rozumowania naukowego, matematycznego i empirycznego oraz (b) redukcję wiary do osobistego, subiektywnego nastawienia. A zatem rozumowanie i wiara odpowiadają: jedno sferze publicznej, drugie – prywatnej.

To rozsądne, by utrzymywać taki dualizm, jeśli wierzy się w jakąś ezoteryczną, wschodnią religię opartą na prywatnym doświadczeniu mistycznym; ale jest to nieuzasadnione, jeśli jest się chrześcijaninem, żydem lub muzułmaninem (to znaczy jednym z wyznawców zaliczanych do ludów Księgi), czyli kimś, kto wierzy w religię publicznego, wyrażonego w języku (w zdaniach) objawienia.

Wydaje się to również tchórzostwem, by nie podejmować wyzwania niewierzących i nie walczyć na wspólnym polu (rozumowania), lecz wycofać się na pole prywatne (czyli na pole wiary, która byłaby tu zaledwie subiektywną drogą; a to podstawowe niezrozumienie „wiary”, twierdzenie – czy osąd – oparte na historycznych chrześcijańskich poglądach).

5. Częściowe pokrywanie się

Większość ludzi zgodzi się z nami, że piąte stanowisko jest najrozsądniejsze i najbardziej poprawne. Odróżnia ono trzy odmienne rodzaje prawd:

a) prawdy ujmowane przez wiarę, a nie przez rozumowanie,

b) prawdy ujmowane zarówno przez wiarę, jak i przez rozumowanie oraz

c) prawdy ujmowane przez rozumowanie, a nie przez wiarę.

Prawdy samej wiary są rzeczami objawionymi przez Boga, ale nie da się ich ująć, odkryć lub dowieść przez sam tylko rozum (np. Trójca Święta lub to, że Chrystus poniósł śmierć za nasze grzechy). Prawdy dające się ująć zarówno wiarą, jak i rozumem to rzeczy objawione przez Boga, ale możliwe także do uchwycenia, odkrycia lub dowodzenia przez rozum (np. istnienie jednego Boga, obiektywnego prawa moralnego lub życia po śmierci). Prawdy dające się ująć przez rozumowanie, a niepodlegające wierze, to rzeczy nie objawione przez Boga, lecz będące skutkiem ludzkiego rozumowania (np. nauki przyrodnicze). Jeśli to stanowisko jest właściwe, to wynika z niego, że chrześcijańska apologetyka ma dwa zadania: udowodnić prawdziwość wszystkich zdań z podzbioru b i odpowiedzieć na wszystkie zarzuty wysuwane przeciwko prawdziwości zdań z podzbioru a.

Nie możemy udowodnić prawdziwości zdań z podzbioru a (np. Trójcy), ale możemy odpowiedzieć na wszystkie zarzuty pod ich adresem. Na przykład, załóżmy, że jakiś unitarianin sprzeciwia się koncepcji Trójcy, ponieważ „dzieli Boga na trzy”. Możemy pokazać, że jest to niezrozumienie; Trójca nie oznacza bowiem trzech Bogów, ale jednego Boga w trzech osobach. Załóżmy, że logik mówi, iż sprzeczność polega na tym, że coś nazywamy zarówno jednym, jak i trzema. Możemy odpowiedzieć, że Bóg jest jedną naturą, a nie trzema, ale trzema osobami, a nie jedną. Nie jest to sprzeczność, bo podobnie jest w naszym przypadku: jesteśmy dwiema naturami (duch i zwierzę, umysł i materia, dusza i ciało), ale jedną osobą.

Nie wszyscy myśliciele chrześcijańscy zgadzali się co do tego, ilu twierdzeń wiary można dowieść rozumowo, ale większość utrzymywała, że niektórych można w ten sposób dowieść (a zatem apologetyka jest możliwa), ale nie wszystkich (a zatem apologetyka ma swoje ograniczenia).

Nauka o upadku mówi, że natura ludzka – a tym samym rozum ludzki – jest zepsuta, ale wciąż cenna i użyteczna, podobnie jak kalekie ciało. W przeciwieństwie do skał porusza się, ale nie czyni tego dobrze. Musimy rozróżniać rozumowanie de facto (oparte na rzeczywistości lub oparte na fakcie) od rozumowania de iure (zgodne z prawami, prawidłowe) albo rozumowanie na co dzień od rozumowania jako takiego; albo rozumowanie użyte właściwie od rozumowania użytego niewłaściwie. Rozum używany właściwie ma moc, ale nie jest wszechmocny. Rozum może przekonać cię, byś poszedł na plażę, ale musisz wykonać skok wiary do morza żywego Boga. Fideizm mówi, że rozum nie może nawet doprowadzić cię na plażę; racjonalizm mówi, że rozum może wrzucić cię do morza.

DLACZEGO WIARA I ROZUM NIGDY NIE MOGĄ BYĆ SPRZECZNE

Istnieją dwa podstawowe pytania dotyczące relacji między wiarą a rozumowaniem:

W jakiej mierze wiarę można uzasadnić rozumowo?

Czy wiara i rozumowanie mogą kiedykolwiek sobie wzajemnie przeczyć?

Widzieliśmy już, że istnieją różne odpowiedzi na pytanie 1 – w całości, częściowo, w ogóle; najlepszą odpowiedzią wydaje się „częściowo”. A co z drugim pytaniem?

Tylko fałsz może być sprzeczny z prawdą

Odpowiedź św. Tomasza z Akwinu na to pytanie w Summa contra gentiles I, 7 wydaje się nam niezaprzeczalnie prawdziwa:

Chociaż prawda wiary chrześcijańskiej przewyższa siły rozumu, to jednak prawdy, które rozum posiada z natury, nie mogą być sprzeczne z tą prawdą. Wiadomo bowiem, że to, co jest rozumowi wszczepione z natury, jest najprawdziwsze – do tego stopnia, że nie można nawet pomyśleć, by było fałszywe. [Jeśli tylko rozumiemy znaczenie tych terminów w takich samooczywistych twierdzeniach, jak „całość jest większa niż część” lub „to, co ma kolor, musi mieć rozmiar”, nie możemy myśleć, że są fałszywe]. Również prawd wiary nie godzi się uważać za fałszywe, skoro Bóg w tak widoczny sposób je potwierdził. [To nie nasza wiara, lecz jej przedmiot, Bóg, usprawiedliwia naszą pewność]. Ponieważ więc tylko fałsz jest sprzeczny z prawdą, jak to widać jasno przy badaniu ich definicji, jest niemożliwe, by zasady, które rozum poznaje z natury, były sprzeczne z prawdami wiary.

W związku z tym albo chrześcijaństwo jest fałszywe, albo rozumowanie jest fałszywe, lub – jeśli oba są prawdziwe – między nimi w ogóle nigdy nie może być żadnej rzeczywistej sprzeczności, ponieważ prawda nie może przeczyć prawdzie.

Tomasz z Akwinu mówi o wierze i rozumowaniu w sposób obiektywny, a nie subiektywny. Obiektywny zbiór zdań objawionych nam przez Boga do uwierzenia i obiektywny zbiór zdań możliwych do dowiedzenia przez nasz właściwie wykorzystany rozum nie zawierają żadnych sprzeczności. Jednak subiektywnie, my, ludzie upadli, możemy łatwo popełniać błędy. Możemy źle zrozumieć wiarę i możemy źle użyć naszego rozumu. Nasze opinie mogą oczywiście przeczyć wierze, ale samo rozumowanie nie.

Bóg jest nauczycielem zarówno wiary, jak i rozumu

Tomasz z Akwinu podaje drugi, równie przekonujący dowód dotyczący tego samego wniosku:

Dalej. To samo, co nauczyciel wprowadza do duszy ucznia, zawiera wiedza nauczającego, chyba że uczy nieprawdziwie; tego zaś nie godzi się mówić o Bogu. Poznanie zaś zasad znanych z natury wszczepił w nas Bóg, On bowiem jest twórcą naszej natury. Te zasady więc zawiera także sama Mądrość Boża. Cokolwiek zatem jest sprzeczne z tego rodzaju zasadami, jest sprzeczne z Mądrością Bożą i nie może pochodzić od Boga. Prawdy więc, które posiadamy z Objawienia Bożego przez wiarę, nie mogą być sprzeczne z poznaniem naturalnym.

Do tego miejsca wielu podąża w rozumowaniu za Tomaszem z Akwinu, ale przeszkodą jest dla nich następny punkt. Ten następny punkt jest jednak koniecznym następstwem poprzedniego:

Widać z tego w sposób oczywisty, że jakiekolwiek argumenty poda się przeciw prawdom wiary, nie można ich prawidłowo wyprowadzić z pierwszych zasad wlanych w [racjonalną ludzką] naturę i znanych przez się. Stąd też nie mają one siły dowodowej, lecz albo są argumentami prawdopodobnymi, albo sofistycznymi [fałszywymi]. I tylko do takich można je sprowadzić.

Innymi słowy, każdy możliwy argument przeciwko każdemu chrześcijańskiemu dogmatowi zawiera gdzieś pomyłkę samego rozumowania, a zatem można odpowiedzieć na niego, odwołując się do samego rozumowania.

Gdyby tak nie było, gdyby Tomasz z Akwinu się mylił, to wystarczyłby jeden z tych argumentów stawianych przez niewierzących przeciwko choćby jednemu z dogmatów chrześcijaństwa, by rzeczywiście i prawdziwie udowodnić, że całe nauczanie jest fałszywe, a zatem udowodnić nieprawdę chrześcijaństwa. Optymistyczny pogląd Akwinaty na mariaż wiary i rozumowania jest koniecznym następstwem prostej przesłanki, że chrześcijaństwo jest prawdziwe. A zatem „chrześcijański irracjonalizm” jest wewnętrznie sprzeczny.

Pamiętajmy jednak, że my (oraz Tomasz z Akwinu) nie twierdzimy, iż wszystkie chrześcijańskie dogmaty można udowodnić za pomocą rozumowania, twierdzimy jedynie, że wszystkie argumenty przeciwko nim mogą być odrzucone za pomocą dowodzenia. Nie twierdzimy również, że każda konkretna osoba może je odrzucić za pomocą dowodzenia. Rozum jest nieomylny de iure, ale ludzie rozumujący tacy nie są de facto.

Pewność Akwinaty potwierdza także doświadczenie i historia. Przez prawie dwa tysiąclecia ortodoksyjni chrześcijanie uznawali to za prawdę. Dziś tysiące myślących konwertytów powtarza ten sam trzystopniowy proces poszukiwania, o którym Justyn Męczennik pisał w II wieku w swoim autobiograficznym dziele zatytułowanym Apologia (pisze o tym Étienne Gilson w 2 rozdziale swojej książki Duch filozofii średniowiecznej):

1. Człowiek poszukuje prawdy poprzez samodzielny wysiłek rozumu i jest rozczarowany.

2. Prawda jest mu ofiarowana przez wiarę i przyjmuje ją.

3. Przyjmując, stwierdza, że zaspokaja swój rozum.

Istnieje jeszcze wcześniejsze świadectwo takiej drogi. Pierwszy chrześcijański apologeta, św. Paweł, wyraża to następująco:

Gdzie jest mądry? Gdzie uczony? Gdzie jest ten, co wnika w sprawy świata? Czyż Bóg nie uczynił głupstwem mądrości świata? Skoro bowiem świat przeniknięty mądrością Bożą nie poznał Boga za pomocą tej mądrości, spodobało się Bogu zbawić tych, którzy wierzą, przez głupstwo głoszenia nauki. I tak, gdy Żydzi żądają znaków, a Grecy szukają mądrości, my głosimy Chrystusa ukrzyżowanego. On jest dla Żydów powodem upadku, a dla pogan głupstwem, jednakże dla powołanych, tak Żydów, jak i Greków, jest Chrystusem – mocą i mądrością Bożą. Bo to, co głupie u Boga, mądrzejsze jest od ludzi, a co uchodzi za słabe u Boga, mocniejsze jest od ludzi (1 Kor 1,20–25).

Jeśli Ewangelia objawiona w sposób boski, „głupstwo głoszenia nauki”, jest większą mądrością niż najlepsza ludzka, filozoficzna mądrość, to ludzka mądrość musi być głupsza niż Ewangelia. Są trzy sposoby bycia głupim: (a) źle postrzegać lub źle ujmować, lub nie uchwycić nic w ogóle; (b) być ignorantem, nie umieć poznawać albo odkrywać, i (c) być nielogicznym i nie umieć dowodzić, popełniać błąd. Przynajmniej jedno z tych głupstw (lub pomyłek), odpowiadających trzem „aktom umysłu”, musi być obecne w każdym argumencie przeciwnym prawdzie, a tym samym przeciwnym prawdzie wiary chrześcijańskiej. A ponieważ te trzy głupstwa to głupstwa rozumowania, rozum jako taki może je wykazać i odrzucić.

Miecz rozumu jest sam w sobie niepokonany i może przeciąć wszystkie zarzuty stawiane wierze. Lecz każdy, dany konkretnie, rozumujący człowiek, jak każdy dany konkretnie szermierz, może go używać źle, to znaczy irracjonalnie. Pierwotny upadek osłabił nasze ramiona, które władały mieczem, ale miecz jako taki pozostaje ostry.

ZARZUTY

ZARZUT1:Boże drogi oraz Jego umysł i natura nieskończenie przewyższają nasze; jak zatem możemy spodziewać się, że je pojmiemy?

ODPOWIEDŹ: Możemy pojąć to, co Bóg nam objawił. Gdyby tak nie było, Bóg byłby kiepskim nauczycielem. Dobry nauczyciel komunikuje się skutecznie, tłumacząc swoim uczniom znane sobie, trudne prawdy w sposób dla nich zrozumiały. Oczywiście nie możemy w pełni zrozumieć boskiej prawdy. ZnamyBoga z objawienia, ale Go nie obejmujemy (pojmujemy) naszym rozumem. Dotykamy Go naszym rozumem, ale nie obejmujemy ani nie definiujemy.

ZARZUT2:Czy to nie pokora, że umniejszamy moc ludzkiego rozumu?

ODPOWIEDŹ: Rozum został stworzony i zaprojektowany przez Boga. Jest to część Bożego obrazu w nas. Jest on dziełem Bożym, a nie naszym. (Czy wymyśliliśmy ludzką duszę?) Nie chwalimy artysty, gdy umniejszamy jego dzieło.

Musimy odróżnić rozum de iure od rozumu de facto i zdawać sobie sprawę z poważnych ograniczeń tego drugiego. Właściwym miejscem dla pokory jest nasze podejście do używania darów Boga (w tym rozumu), a nie same te dary. Jeśli twoja matka zrobiłaby ci piękny sweter, a ktoś widząc, że go nosisz, powiedziałby: „Jaki piękny sweter!”, nie byłoby pokorą, gdybyś odpowiedział: „Nie, wcale nie jest piękny”.

ZARZUT3:Przypisujecie wiele ludzkiemu rozumowi, nawet de facto, jako używanemu w praktyce. Czy to nie pycha myśleć, że ludzki rozum może dużo z Boga pojąć?

ODPOWIEDŹ: Większą arogancją jest mówić, że wiemy tak wiele o ograniczeniach naszego rozumu, iż z góry możemy ustalić granice postępu w naszym rozumowaniu. Jeśli wiemy tak mało, to skąd wiemy, jak mało możemy wiedzieć? Większą zuchwałością i pychą jest używanie rozumu po to, by ograniczyć rozumowanie, niż po prostu samo używanie rozumu. Jest to również wewnętrznie sprzeczne, ponieważ „aby móc nakreślić granicę myśli, powinniśmy poznać obie strony tej granicy” (Wittgenstein).

ZARZUT4:Co z tymi wszystkimi wybitnymi pod względem intelektu niewierzącymi, którzy mogą być kontrprzykładami dla Justyna Męczennika? Jeśli chrześcijaństwo można aż tak rozumowo uzasadnić, dlaczego Celsus, Plotyn, Hobbes, Machiavelli, Voltaire, Rousseau, Goethe, Melville, Jefferson, Shaw, Russell, Franklin, Sartre, Camus, Nietzsche, Marks, Freud i Skinner – wszyscy je odrzucają?

ODPOWIEDŹ B: Jeśli chrześcijaństwo jest aż tak irracjonalne, dlaczego tak wiele wybitnych umysłów je przyjęło? Zespół wspomnianych wyżej niewierzących można łatwo przyćmić, wymieniając: Pawła, Jana, Augustyna, Tomasza z Akwinu, Anzelma z Canterbury, Bonawenturę, Dunsa Szkota, Lutra, Kalwina, Kartezjusza, Pascala, Leibniza, Berkeleya, Galileusza, Kopernika, Keplera, Newtona, Newmana, Lincolna, Pasteura, Kierkegaarda, Szekspira, Dantego, Chestertona, Lewisa, Sołżenicyna, Tołstoja, Dostojewskiego, Tolkiena, Leonarda da Vinci, Michała Anioła, T.S. Eliota, Dickensa, Miltona, Spencera i Bacha, nie wspominając o pewnym Jezusie z Nazaretu.

ODPOWIEDŹ C: