Plantageneci. Waleczni królowie, twórcy Anglii - Dan Jones - ebook

Plantageneci. Waleczni królowie, twórcy Anglii ebook

Jones Dan

0,0
59,99 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Plantageneci to historia najsławniejszej angielskiej dynastii. Przedstawiciele tego rodu rządzili Anglią przez osiem pokoleń pomiędzy 1154 a 1399 rokiem – zarówno najwybitniejsi, jak i cieszący się najgorszą sławą królowie, jakich nosiła ziemia.

Anglia za ich panowania przeobraziła się z podzielonego, naznaczonego okrucieństwem kraju rządzonego przez Normanów we wspaniałe, dobrze funkcjonujące królestwo, które z czasem odziedziczyli Tudorowie.U szczytu potęgi Plantagenetów ich władza rozciągała się od nizin Szkocji po Pireneje, od Irlandii po granice Świętego Cesarstwa Rzymskiego. Walcząc o utrzymanie kontroli nad swoimi obszarami, Plantageneci stworzyli także najważniejsze podwaliny angielskiego prawa, rządu, architektury, sztuki i folkloru, z których wiele przetrwało do dnia dzisiejszego.

Powołując się na najnowsze badania, autor Plantagenetów przedstawia początek europejskiego imperium stworzonego przez Henryka II i Eleonorę Akwitańską, dzieje Ryszarda Lwie Serce podczas trzeciej krucjaty i ukorzenie się króla Jana przed poddanymi, domagającymi się respektowania ustaleń Magna Carta. To także historia początku Parlamentu za czasów Henryka III i niespokojne rządy Edwarda Długonogiego, który podbił Walię i podporządkował sobie Szkocję, ale nie zdołał porozumieć się z własnym synem, nieszczęsnym Edwardem II. Kulminacyjnym punktem książki jest wiek rycerstwa, gdzie Jones opisuje dramatyczne w skutkach zwycięstwa Edwarda III podczas wojny stuletniej, pomór czarnej śmierci i rewolucję chłopską, a także fatalne rządy Ryszarda II, który doprowadził Plantagenetów do ostatecznego upadku.

Ta fascynująca historia przedstawia nietuzinkowy portret królów – twórców Anglii. Zabiera Czytelnika w porywającą podróż do czasów największej potęgi narodu.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 791

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Okładka

Strona tytułowa

Tytuł oryginału:The Plantagenets. The Kings Who Made England

Copyright © Dan Jones 2012

Published by HarperPress in 2012

Wszystkie prawa zastrzeżone. Poza uczciwym, osobistym korzystaniem w celu nauki, badań, analizy albo oceny, przewidzianym w Ustawie o Prawach Autorskich, Projektowych i Patentowych z 1988 r., żadna część tej publikacji nie może być reprodukowana, przechowywana w bazach danych ani transmitowana w żadnej postaci ani żadnymi środkami przekazu – elektronicznie, elektrycznie, chemicznie, mechanicznie, optycznie, przez fotokopie ani w żaden inny sposób – bez uprzedniej, pisemnej zgody właściciela praw autorskich.

© Copyright for the Polish edition by Wydawnictwo Astra s.c. Kraków 2014

Przekład: Magdalena Karwowska

Przygotowanie edycji: Jacek Małkowski

Redakcja i weryfikacja merytoryczna: Barbara Faron Aleksandra Marczuk Jacek Małkowski

Skład i przygotowanie do druku: Wydawnictwo Astra s.c.

Fotografia na okładce: portret Ryszarda II „The Westminster Portrait” ok. 1390 (olej na desce), w zbiorach Westminster Abbey, Londyn © Bridgeman Art Library/FotoChannels

Wydanie I Kraków 2014

ISBN 978-83-66625-00-6

Wydawnictwo Astra 31-026 Kraków ul. Radziwiłłowska 26/2 tel. 12 292 07 30, 602 256 638

www.wydawnictwoastra.plwww.facebook.com/[email protected]

Prowadzimy sprzedaż wysyłkowąwww.sklep.wydawnictwoastra.pl

Dedykacja

Dla JJ, VJ i IJ

Motto

Rozsądny człowiek powinien wiedzieć, że łaska Losu jest zmienna a jej koło wiecznie się toczy (…) Książę musi się troszczyć i zawsze mieć na uwadze, że chociaż miłosierny Stwórca (…) jest cierpliwy (…) jest On też surowy w wymierzaniu kary i pomsty na upartych i samowolnych, a karę tę zaczyna zazwyczaj stosować tu, na ziemi.

GIRALDUS CAMBRENSIS

Mapy

1. Anglia podczas wojny między Stefanem a Matyldą, 1135–1154

2. Imperium Plantagenetów u szczytu potęgi, 1187

3. Imperium Plantagenetów po panowaniu Jana bez Ziemi, 1216

4. Walijskie zamki Edwarda I

5. Bitwy Plantagenetów w Szkocji

6. Francja za panowania Edwarda III, 1360

Drzewa genealogiczne

1. Normanowie

2. Plantageneci

Królowie Francji 1060–1422

KAPETYNGOWIE

Filip I  1060–1108

Ludwik VI  1108–1137

Ludwik VII  1137–1180

Filip II  1180–1223

Ludwik VIII  1223–1226

Ludwik IX  1226–1270

Filip III  1270–1285

Filip IV  1285–1314

Ludwik X  1314–1316

Jan I  15–20 listopada 1316

Filip V  1316–1322

Karol IV  1322–1328

WALEZJUSZE

Filip VI  1328–1350

Jan II  1350–1364

Karol V  1364–1380

Karol VI  1380–1422

Przedmowa

Kim byli Plantageneci? Żadna z postaci występujących w niniejszej książce nie korzystała z tej nazwy dla określenia swej przynależności rodowej. Z jednym wyjątkiem – Godfryda, hrabiego Andegawenii, przystojnego, wojowniczego, rudowłosego młodzieńca urodzonego w 1113 r. Miał on w zwyczaju nosić przyczepioną do nakrycia łowy gałązkę żółtego janowca, zaś swoją tarczę ozdabiał podobiznami lwów. To właśnie od łacińskiej nazwy wspomnianej rośliny (Planta genista) wywodzi się miano rodu Plantagenet, podczas gdy lwy passant guardant (kroczące wprost) stały się heraldycznym symbolem godności królewskiej Anglii, noszonym na czele ogromnych armii od chłodnych nizin Szkocji do pokrytych pyłem równin Środkowego Wschodu. Paradoksalnie, Godfryd nigdy nie odwiedził Anglii, zaś jego zainteresowanie sprawami tego królestwa było znikome. Ponadto zmarł on w 1151 r., trzy lata przed tym, jak jego najstarszy syn, Henryk II Plantagenet, odziedziczył angielską koronę.

Nazwa Plantagenet kojarzy się z potęgą. Królowie wywodzący się od Godfryda rządzili przecież Anglią przez ponad dwa wieki – począwszy od Henryka II, który odziedziczył koronę w 1154 r., skończywszy na Ryszardzie II, któremu odebrał ją w roku 1399 kuzyn, Henryk Bolingbroke. Plantagene-ci byli najdłużej panującą dynastią królewską Anglii. To za ich rządów stworzono podwaliny współczesnej Anglii, ustalając granice królestwa, a także jego stosunki z sąsiadami – głównie Szkocją, Walią, Francją i Irlandią, jak również z Niderlandami, papiestwem oraz państwami Półwyspu Iberyjskiego, które ostatecznie utworzyły Hiszpanię. W tym samym okresie stworzono istniejące do dnia dzisiejszego podstawowe formy zasad prawa i instytucji rządowych, z których część była wynikiem rozmyślnych działań, inne zaś powstały przypadkowo lub pod przymusem. Także wówczas rozwinęła się bogata mitologia narodowa oparta na historii i legendach. Ugruntował się również kult dwóch narodowych świętych – Edwarda Wyznawcy i Jerzego. Z prostego, dość rubasznego miejscowego dialektu, rozwinął się język angielski, który ewoluował wkrótce do rangi języka elit, stosowanego w debatach parlamentarnych oraz utworach poetyckich. Wzniesiono wspaniałe zamki, pałace, katedry i inne zabytki, z których wiele wciąż świadczy o geniuszu ich pomysłodawców, budowniczych i ludzi broniących ich przed wrogimi atakami. Jednocześnie bohaterowie rodzili się, umierali i przechodzili do legendy, podobnie jak złoczyńcy, których imiona ciągle powracają na kartach historii (niektórzy z tych łotrów nosili koronę). Stoczono kilka z najsławniejszych i najbardziej dramatycznych bitew: pod Bouvines (1214) i Bannockburn (1314), Sluys (1340) i Winchelsea (1350), Crécy (1346) i Poitiers (1356). Pomiędzy epoką normańską, w której działania wojenne opierały się na kunszcie sztuki oblężniczej, a zaraniem XV wieku, kiedy zjawiskiem powszechnym stała się walka wręcz na polu bitwy, zaś Anglicy ze swoją dzielną zbrojną jazdą i śmiercionośnymi łucznikami poruszającymi się konno byli zmorą Europy, zrewolucjonizowano taktykę militarną. Przed końcem epoki Plantagenetów Anglicy zaczęli zgłębiać zasady sztuki wojennej na otwartym morzu. Taktyka marynarki wojennej pozostawała w tyle za metodami walki w polu, ale do połowy XIV wieku można już było rozmieścić na morzu okręty stanowiące zalążek angielskiej marynarki wojennej, której celem była ochrona wybrzeży i atakowanie floty handlowej wroga. Nie da się zaprzeczyć, że podczas rządów Plantagenetów dokonano licznych rzezi, popełniono wiele aktów barbarzyństwa i głupoty, jednak do roku 1399, na którym ta książka się kończy, to zimne wyspiarskie królestwo, podbite w 1066 r. przez Wilhelma Bastarda z Normandii (Wilhelma I Zdobywcę), zostało przekształcone w jedną z najbardziej wyrafinowanych i najważniejszych monarchii w chrześcijańskim świecie. U źródeł tej transformacji leżały potęga i prestiż rodziny królewskiej.

Książka ta, oprócz opisu procesu historycznego, ma również bawić czytelnika. Jest więc opowieścią narracyjną, skupiającą się na niektórych z wielkich wydarzeń z dziejów Anglii. Obejmuje ona swoim zakresem wojnę domową toczącą się pomiędzy Stefanem a Matyldą; zamordowanie Tomasza Becketa przez rycerzy Henryka II; wielką wojnę z lat 1173–1174; wojny Ryszarda I przeciwko Saladynowi w czasie III krucjaty; Wojnę Baronów przeciwko królowi Janowi i uchwalenie Wielkiej Karty Swobód (Magna Carta); niefortunne próby Henryka III mające na celu rozprawienie się z baronami epoki późniejszej, w tym z jego szwagrem i jednocześnie nemezis, Szymonem de Montfort; kampanie Edwarda I w Walii i Szkocji; szczególny związek Edwarda II z Piersem Gavestonem oraz jego przygnębiającą abdykację w 1327 r.; wywołanie wojny stuletniej przez Edwarda III, w której walczył wraz z synem zwanym Czarnym Księciem; pojmanie przez niego króla Francji i wynikające z tego ustanowienie Orderu Podwiązki dla uczczenia nowo zdobytej supremacji Anglii na morzu; epidemię dżumy; bohaterstwo Ryszarda II w walce przeciwko buntownikom Wata Tylera podczas rewolty chłopów z 1381 r., po której nastąpił okres tyranii Ryszarda oraz jego ostateczny upadek.

Wspomniane historie są fascynujące same z siebie. Stanowią również część kanonu historycznego, który nadal, nawet w chaosie kultury XXI wieku, określa Anglię jako państwo i jako naród. Królowie z rodu Plantagenetów nie tylko bowiem ukształtowali Anglię jako byt polityczny, administracyjny i militarny, ale pomogli odkryć to, co stanowi istotę tego kraju – istotę, która jest dzisiaj tak samo ważna, jak w wiekach minionych.

To długa książka, która mogłaby być jeszcze obszerniejsza. Dla ułatwienia, podzieliłem tekst na siedem podstawowych części. Część I, zatytułowana Wiek katastrofy, ilustruje ponury stan, w którym Anglia pogrążyła się pod koniec rządów normańskich rozpoczętych przez Wilhelma Zdobywcę i przypadających na panowanie jego dwóch synów, Wilhelma Rudego oraz Henryka I. Po śmierci tego drugiego Anglia i Normandia uwikłały się w okrutną i paraliżującą rozwój kraju wojnę domową. Toczyła się ona pomiędzy rywalizującymi ze sobą pretendentami: wnukiem Wilhelma Zdobywcy, królem Stefanem, a jego wnuczką, cesarzową Matyldą. I niemal dwadzieścia lat zajęło rozwiązanie sporu na korzyść tej ostatniej. W tym okresie Anglia została podzielona pomiędzy dwa dwory i dwa rywalizujące ze sobą rządy, czego rezultatem był brak autorytetu publicznego i doprowadzenie do ruiny królestwa, w którym roiło się od najemników. Dopiero z chwilą wstąpienia na tron syna Matyldy – jej najstarszego dziecka z małżeństwa z Godfrydem Plantagenetem – zaniedbanego, porywczego, ale błyskotliwego chłopca, znanego jako Henryk Fitzempress (dosł. Syn Cesarzowej – przyp. tłum.), nastąpiło ponowne zjednoczenie królestwa i przywrócenie spójnego rządu. Henryk Fitzempress zasiadł na tronie jako Henryk II i dzięki szczęściu, niespożytej energii, niewątpliwym talentom wojskowym i uporowi w dążeniu do wytyczonego celu stał się władcą terytoriów sięgających od granic Szkocji do podnóży Pirenejów.

Historia rządów Henryka II nad jego rozległymi dominiami oraz ich stopniowe, aczkolwiek niezamierzone, łączenie się w pewnego rodzaju imperium są tematem części II zatytułowanej Wiek imperium. Część ta przedstawia zdumiewające podboje Henryka, jego zgubny w skutkach spór z ongiś najlepszym przyjacielem, Tomaszem Becketem, a także zmagania ze zbuntowanymi synami i niezwykłą żoną, Eleonorą Akwitańską, których poczynania były, jak twierdzili niektórzy mu współcześni, karą boską za śmierć Becketa. Wiek imperium porusza również temat rewolucyjnych reform Henryka, dotyczących angielskiego wymiaru sprawiedliwości i biurokracji; reform, które dały Anglii procedury prawne i podstawy rządu mające przetrwać przez wieki.

Pomimo wielkich dokonań i osiągnięć, Henryk II pozostaje jednym z mniej znanych królów z dynastii Plantagenetów – w przeciwieństwie do swego trzeciego syna, Ryszarda I Lwie Serce, który odziedziczył imperium ojca w 1189 r., gdy Europę ogarnęła gorączka wypraw krzyżowych. Ryszard, cieszący się w Anglii sławą bohatera, spędził w niej zadziwiająco mało czasu. Poświęcił bowiem życie obronie i poszerzaniu zasięgu władzy Plantagenetów na innych terytoriach, co poprowadziło go między innymi do podbojów sięgających Sycylii, Cypru i Królestwa Jerozolimskiego w trakcie III krucjaty, po powrocie z której musiał walczyć o swoje dziedzictwo z francuskim królem, Filipem II Augustem. Wykupienie go z niewoli, do której dostał się w Niemczech podczas powrotu do kraju, był dla Anglii bardzo kosztowny. Wiek imperium kończy się na roku 1204, kiedy to brat Ryszarda, król Jan, poniósł upokarzającą porażkę w konflikcie z Filipem i utracił księstwo Normandii, spuściznę swojego rodu, co miało wpłynąć na stosunki pomiędzy Anglią a Francją na blisko sto pięćdziesiąt kolejnych lat.

Wspomniane wyżej reperkusje klęski militarnej Jana są tematem części III zatytułowanej Wiekopozycji. Po utracie Normandii angielscy królowie zostali zmuszeni do stałego zamieszkania w Anglii, co wkrótce doprowadziło do konfliktu pomiędzy Janem a jego baronami, duchownymi i celtyckimi sąsiadami. Początek Wiekuopozycji obejmuje okres mrocznych rządów Jana, kiedy to wyjątkowe okrucieństwo nie w pełni zrównoważonego króla przesłoniło jego sukcesy militarne odniesione w walkach przeciwko Walii, Szkocji i Irlandii. Wykorzystanie przez Jana odziedziczonego po ojcu wyrafinowanego systemu rządów oraz nadużycia, których się dopuścił, sprowokowały jeden z największych kryzysów ustrojowych w angielskiej historii. W roku 1215 w Anglii rozpętała się długa wojna domowa, której przyczynę stanowił problem utrzymania w ryzach króla tyrana przez państwo. Była to kwestia, której nie udało się rozwiązać za sprawą chybionego traktatu pokojowego znanego jako Wielka Karta Swobód (Magna Carta). Statut ów zawierał niektóre z ważnych zasad funkcjonowania angielskiego rządu, później zaś – za panowania syna Jana bez Ziemi, Henryka III, i we wczesnym okresie rządów jego wnuka, Edwarda I – stał się pretekstem do walki dla przeciwników Korony. Do końca XIII wieku to właśnie do zapisów z Wielkiej Karty Swobód odwoływali się w momentach kryzysu wszyscy przeciwnicy Korony, spośród których głównym oponentem był Szymon de Montfort. Wiek opozycji zamykają opisy wojen Henryka III i Edwarda ze wspomnianym Szymonem de Montfort.

Fabuła części IV niniejszej książki rozpoczyna się w roku 1263, będącym końcem długiego okresu wojny domowej prowadzonej z przerwami pomiędzy królami z rodu Plantagenetów a ich baronami. Królewskim bohaterem tego okresu był Edward I, rosły i nieustępliwy władca, który miał opinię tak gwałtownego, że pewnego razu rzeczywiście wystraszył człowieka na śmierć. Pod przywództwem wojowniczego Edwarda Anglicy zostali ostatecznie nakłonieni do zaprzestania walki między sobą i skierowania swojej uwagi na sąsiadów: Szkocję oraz Walię. Brutalne próby Edwarda I, dążącego do opanowania nie tylko Anglii, ale również całej Brytanii, stanowią główny wątek, wokół którego oscyluje treść Wieku Artura. Popularność opowieści o Rycerzach Okrągłego Stołu i polowanie na relikwie wzrastało w miarę rozwijania się nowego mitu majestatu angielskiego królestwa. Edward kreował się na spadkobiercę Artura (pierwotnie legendarnego króla walijskiego), którego celem było ponowne zjednoczenie Wysp Brytyjskich i zapoczątkowanie nowej ery królewskich rządów. Pomimo wybuchających co pewien czas protestów baronów, którzy zaczęli organizować opozycję polityczną w formie rodzącego się organu politycznego znanego pod nazwą Parlamentu, Edwardowi nieomal udało się osiągnąć swoje cele, zaś jego wpływ na stosunki Anglii ze Szkocją i Walią nigdy całkowicie nie osłabł.

Edward I był niewątpliwie jednym z wielkich władców dynastii Plantagenetów, a z całą pewnością jedną z bardziej ujmujących osobowości tegoż rodu. Z kolei Edward II, jego syn, okazał się najgorszym jego przedstawicielem. Część V książki, Wiek przemocy, dokonuje analizy dramatycznej historii owego króla, który odniósł totalną porażkę w zakresie właściwego pojmowania któregokolwiek ze zobowiązań władzy królewskiej i którego panowanie zakończyło się koszmarną farsą w postaci klęski polityki zagranicznej, całkowitej izolacji środowiska politycznego i morderczej wojny domowej. Katastrofalne związki Edwarda z jego faworytami, Piersem Gavestonem i Hugh Despenserem Młodszym, siały spustoszenie w angielskiej polityce, podobnie jak bestialskie postępowanie królewskiego kuzyna, Tomasza, hrabiego Lancaster, który toczył bezkompromisową wojnę z Edwardem, dopóki nie został stracony w 1322 roku.

Agresywność Lancastera i nieudolność Edwarda doprowadziły do zdeprecjonowania autorytetu władzy królewskiej i w końcu do zwrócenia się przeciwko monarsze samych poddanych. Okres w historii Anglii przypadający na lata 1307–1330 był niezwykle krwawy. Część V wyjaśnia przyczyny tego stanu rzeczy i opisuje, w jaki sposób doprowadzono do zaprzestania rozlewu krwi.

Jednym z wybitniejszych spośród wszystkich królów z rodu Plantagenetów był Edward III, który odziedziczył tron w wieku kilkunastu lat i był marionetkowym władcą za czasów regencji swojej matki i jej kochanka, Rogera Mortimera, spod których wpływu wkrótce się uwolnił. Trzy kolejne dekady jego wspaniałych rządów zostały opisane w części VI pt. Wiek chwały. W tym okresie, w początkowych etapach wojny stuletniej, pod znakomitym dowództwem Edwarda, jego syna zwanego Czarnym Księciem oraz kuzyna, Henryka Grosmonta, Anglia starła na proch Francję i Szkocję (a także innych wrogów, włącznie z Kastylią). Zwycięstwa na lądzie pod Halidon Hill (1333), Crécy (1346), Calais (1347), Poitiers (1356) i Nájera (1367) umocniły znaczenie angielskiej taktyki wojennej, opartej na użyciu śmiercionośnego łuku jako najbardziej skutecznej broni w Europie. Sukcesy w bitwach morskich pod Sluys (1340) i Winchelsea (1350) wzmocniły również pozycję Plantagenetów na morzu. Edward i jego synowie świadomie wspierali rozwój mitologii narodowej, w której legendy z czasów króla Artura przeplatały się z rodzącym się kultem św. Jerzego, jak również odrodzenie kodeksu rycerskiego, czego przejawem było utworzenie Orderu Podwiązki. W ten sposób ujednolicili kulturę, która zjednoczyła arystokrację Anglii we wspólnej idei walki. Do roku 1360 władza królewska Plantagenetów osiągnęła apogeum. Harmonii politycznej w kraju towarzyszyła supremacja nad terytoriami podbitymi za granicą.

Z czasem jednak angielska potęga zaczęła słabnąć. Część VII niniejszej książki opisuje, jak szybko koło Fortuny – ulubiona metafora średniowiecza obrazująca zmienność kolei życia – potrafi się obracać. Po roku 1360 rządy Edwarda nie były już tak silne jak poprzednio, a do roku 1377, w którym na tron wstąpił jego wnuk, Ryszard II, autorytet królewskiej władzy zaczął podupadać. Ryszard wraz z koroną odziedziczył wiele poważnych problemów. Wybuchające raz za razem epidemie dżumy dziesiątkowały ludność Europy od połowy XIV wieku, naruszając dotychczasowy porządek ekonomiczny. Konflikty pomiędzy synami zmarłego króla doprowadziły do rozbicia polityki zagranicznej, podczas gdy Francja, odrodzona pod rządami Karola V i Karola VI, zaczęła spychać Anglików z powrotem w kierunku Kanału La Manche. Ale jeśli nawet Ryszard objął tron w niesprzyjających okolicznościach, skutecznie potrafił odwrócić zły los. Władza królewska Plantagenetów i dwór królewski mimo kryzysu przyciągały z zagranicy nowe prądy kulturalne; do pracy przystąpili pierwsi wielcy angielscy średniowieczni pisarze – Geoffrey Chaucer, John Gower i William Langland. Niestety, Ryszard był królem podejrzliwym, chciwym, gwałtownym i mściwym, toteż wkrótce zniechęcił do siebie niektórych spośród największych w swoim królestwie do tego stopnia, że do roku 1399 naraził się wszystkim na dworze. Został więc usunięty z tronu przez swojego kuzyna, Henryka Bolingbroke.

W tym miejscu kończy się książka. W teorii byłoby całkowicie możliwe jej kontynuowanie. Potomkowie w linii prostej Edwarda III rządzili bowiem Anglią do roku 1485, kiedy to Henryk Tudor przejął tron po Ryszardzie III, pokonanym w bitwie pod Bosworth.

Tak naprawdę nazwa Plantagenet po raz pierwszy pojawiła się w rodzinie królewskiej podczas wojny Dwóch Róż, kiedy w roku 1460 Archiwa Parlamentu odnotowują postać Ryszarda Plantageneta, powszechnie nazywanego księciem Yorku, roszczącego sobie prawo do tytułu króla Anglii. Od tego czasu Edward IV i Ryszard III przyznali to nazwisko kilkorgu ze swoich nieślubnych dzieci, co stanowiło wyraz szacunku wobec osób pochodzenia królewskiego spoza oficjalnego drzewa genealogicznego, a którego użycie oznaczało spowinowacenie z linią legendarnej dynastii królewskiej.

Określiłem czas trwania rządów Plantagenetów w Anglii jako okres pomiędzy latami 1254 a 1399 z trzech powodów.

Po pierwsze, był to jedyny okres średniowiecza w Anglii, w którym korona przechodziła dość pewnie z jednego pokolenia na kolejne, bez żadnych poważnych sporów dotyczących sukcesji tronu czy też wojen uzasadnionych dynastyczną słusznością. Z wyjątkiem Artura z Bretanii oraz księcia Ludwika z Francji, który wysuwał pełne nadziei, choć ostatecznie bezowocne żądania władzy na początku i przy końcu jałowego panowania króla Jana, nie było w tym czasie konkurujących ze sobą pretendentów do korony Anglii. Nie można tego jednak powiedzieć ani o okresie normańskim, który zakończył się rządami króla Stefana, ani o stuleciu, które nastąpiło po odsunięciu od władzy Ryszarda II, kiedy dynastia Plantagenetów podzieliła się na dwie młodsze gałęzie – Lancasterów i Yorków.

Po drugie, zdecydowałem się pisać o przedziale czasowym 1254–1399 z tego prostego powodu, że wydaje mi się on jednym z najbardziej ekscytujących i ważnych okresów średniowiecza, podczas którego miały miejsce jedne z największych wydarzeń w angielskiej historii.

Po trzecie, zawęziłem opowieść do tych właśnie lat z powodów praktycznych. Jest to długa książka, a mogłaby być znacznie dłuższa. Chociaż nie mogę doczekać się przedstawienia całej historii Plantagenetów aż do strasznego końca dynastii, który nastał wraz z przejęciem rządów przez Henryka Tudora, nie można było tego dokonać w pojedynczym tomie, ponieważ nie byłby on wystarczająco lekki do czytania. Tak więc dopiero druga powieść zakończy tę historię.

Pisanie niniejszej książki było prawdziwą przyjemnością. Mam nadzieję, że będzie ona równie wdzięczna w odbiorze. W napisaniu jej pomogło mi wiele osób. Nic nie byłoby możliwe bez mojej niezrównanej agentki, Georginy Capel. Pragnę również podziękować dr Helen Castor za jej niezwykłą wielkoduszność, mądrość i słowa zachęty podczas omawiania niemal każdego aspektu tego dzieła. Ben Wilson i dr Sam Willis pomogli mi przy temacie zagadnień morskich. Richard Partington służył użytecznymi radami w odniesieniu do osoby Edwarda III. Walter Donohue, Paul Wilson i Toby Wiseman udzielili natomiast bezcennych komentarzy na temat rękopisu na różnych etapach jego tworzenia. Odpowiedzialność za ewentualne błędy ponoszę ja sam. Mój wydawca, Joy de Menil z wydawnictwa Viking, wykazywała cudowny entuzjazm od momentu, kiedy po raz pierwszy przeczytała tę historię, i włożyła bardzo dużo starań i umiejętności w pracę nad tekstem. Podobnie mój brytyjski wydawca z Harper Press, Arabelle Pike, wykazała się cierpliwością i przenikliwością w swoich uwagach i notatkach dotyczących tekstu. Pracownicy w British Library, London Library, National Archives, London Metropolitan Archives i Guildhall Library byli wyjątkowo życzliwi, tak samo jak kustosze, przewodnicy i personel w niezliczonych zamkach, katedrach i na polach bitew, które odwiedziłem w trakcie zbierania materiału do tej podróży przez trzy wieki historii Europy.

Przede wszystkim jednak chciałbym podziękować Jo, Violet i Ivy Jones, które wytrzymały moje nieustające gryzmolenie i którym dedykowanie tej książki jest w pełni uzasadnione.

Część I

Wiek katastrofy

(1120–1154)

Było tak, jak gdyby Chrystus i jego święci byli pogrążeni we śnie

THE ANGLO-SAXON CHRONICLE

„Biały Statek”

Książę był pijany. Podobnie jak załoga i pasażerowie wynajętego przez niego okrętu. Wieczorem 25 października 1120 r. grupa blisko dwustu urodziwych, młodych ludzi należących do elity rodów Anglii i Normandii znakomicie bawiła się na pokładzie wspaniałego białego langskipa, który kołysał się łagodnie w rytm śmiechu rozchodzącego się po zatłoczonym porcie Barfleur w Normandii. Mieli oni przed sobą siedemdziesięciomilową (ok. 130 km) podróż morską przez wzburzone późnojesienne wody Kanału, ale ponieważ statek był zacumowany przy brzegu ruchliwego miasta portowego, na pokład wtłaczano baryłki z winem i każdy mógł sobie pofolgować.

Księciem był Wilhelm Adelin (Aetheling) – jedyny syn z legalnego związku Henryka I, króla Anglii i księcia Normandii, oraz Matyldy Szkockiej, starannie wykształconej i uzdolnionej królowej wywodzącej się z linii królów Wesseksu, rządzących Anglią przed podbojem Normanów. Swoje imię Wilhelm otrzymał na cześć dziadka, Wilhelma Zdobywcy. Natomiast jego przydomek – Adelin – stanowił tradycyjny tytuł anglosaski noszony przez następcę tronu. Wilhelm był towarzyskim, cieszącym się licznymi przywilejami młodym człowiekiem, którego wizerunek odpowiadał uświęconemu tradycją stereotypowi uwielbianego i rozpieszczanego najstarszego syna. Jeden z normandzkich kronikarzy upamiętnił go jako młodzieńca „odzianego w atłasowe szaty obszyte złotym ściegiem, otoczonego przez tłum domowników i straży, promieniejącego w prawie niebiańskiej chwale”. Ze wszystkich stron dogadzano mu i schlebiano z „przesadną czcią”, dlatego też skłonny był do napadów „niepohamowanej arogancji”.

Wilhelma otaczało liczne grono młodych ludzi szlachetnego pochodzenia. Byli wśród nich jego przyrodni brat Ryszard z Lincoln oraz przyrodnia siostra Matylda, hrabina Perche – oboje należący do grona nieślubnego potomstwa liczącego w sumie 24 dzieci, których ojcem był nadzwyczaj męski król Henryk. Towarzyszyli mu ponadto: kuzyn Stefan z Blois, będący wnukiem Wilhelma Zdobywcy po kądzieli; dwudziestosześcioletni Ryszard, hrabia Chester, i jego żona, Maud; Geoffrey Ridel, angielski sędzia; guwerner Othver; oraz inni liczni kuzyni, przyjaciele i królewscy oficjele. Było to należące do anglosaskiej arystokracji pokolenie złotej młodzieży, która zwykła podróżować w wielkim stylu.

„Biały Statek” należał do Tomasza FitzStephena, którego dziadek Airard wspomógł swoim langskipem flotę Wilhelma Zdobywcy podczas inwazji na Anglię. FitzStephen zwrócił się z prośbą do króla o możliwość przewiezienia elitarnego towarzystwa z Barfleur na południowe wybrzeże Anglii, obiecując należycie zadbać o jego bezpieczeństwo. Henryk przystał na propozycję, lecz gdy zaszczycił go możliwością przetransportowania książęcej świty, nie omieszkał nadmienić: „Powierzam ci moich synów Wilhelma i Ryszarda, których kocham jak moje własne życie”.

Wilhelm był rzeczywiście ważnym pasażerem. Choć miał siedemnaście lat, był już bogatym, odnoszącym sukcesy młodym człowiekiem. W 1119 r. ożenił się z Matyldą, córką Fulka V, hrabiego Andegawenii i przyszłego króla Jerozolimy. Była to unia mająca na celu zaniechanie ciągnących się przez pokolenia animozji pomiędzy Normanami a Andegawenami (jak zwano rodowitych mieszkańców Andegawenii, małej, aczkolwiek ważnej, prowincji nad dolną Loarą). Po ślubie Wilhelm przez rok towarzyszył ojcu w objeździe Normandii i uczył się sztuki sprawowania rządów, obserwując Henryka uzgadniającego warunki paktu – który kronikarz William z Malmesbury określił jako „błyskotliwy i starannie dopracowany traktat pokojowy” – z Ludwikiem VI Grubym, przebiegłym i przypominającym wieprza królem Francji. W zamierzeniu miało to być kształcenie na najwyższym poziomie sztuki rządzenia, i rzeczywiście sądzono, że będzie ono skuteczne. W oficjalnych dokumentach Wilhelm został opisany jako rex designatus (król wyznaczony), co oznaczało stopniowy wzrost jego pozycji aż do osiągnięcia stanowiska współwładcy przy boku ojca.

Przełomowe wydarzenie w młodym życiu Wilhelma miało miejsce kilka tygodni wcześniej, kiedy ukląkł przed korpulentnym Ludwikiem, by – jako nowy książę Normandii – złożyć mu hołd. Ta na wpół sakralna uroczystość potwierdzała, iż Henryk przekazał księstwo swojemu synowi, który dzięki temu stał się jedną z czołowych postaci politycznych Europy. W sposób symboliczny wyznaczała również moment osiągnięcia przez niego wieku męskiego, w którym czekała go świetlana przyszłość. Tak więc Wilhelm, jako świeżo upieczony mąż i książę oraz przyszły dziedzic królewskiego tronu, miał powody do świętowania. W miarę jak rozrzedzone powietrze owego październikowego popołudnia ustępowało miejsca chłodnej nocy, „Biały Statek” nadal cumował w Barfleur, a wino na jego pokładzie płynęło strumieniami.

„Biały Statek” był wielką jednostką, zdolną przewieźć kilkuset pasażerów, łącznie z załogą liczącą pięćdziesiąt osób i ładunkiem pełnym skarbów. Normandzki historyk, Orderic Vitalis, uważał go za okręt „znakomicie wyposażony i gotowy do służby królewskiej”. Był długi i głęboki, udekorowany bogatymi w zdobienia rzeźbami na dziobie i rufie; napędzany kwadratowym żaglem umieszczonym na wielkim centralnym maszcie, z otworami na wiosła po obu stronach. Ster lub „deska sterowania” znajdowały się bardziej z prawej strony statku niż na środku, co obligowało kapitana do pełnej znajomości miejscowych wód, albowiem sterowanie do portu odbywało się na ślepo.

Z południa wiał pomyślny wiatr, wróżąc szybką przeprawę do Anglii. Wieczorem załoga i pasażerowie pożegnali statek króla. Spodziewano się, że wypłyną wkrótce po nim, ale obfita w trunki uczta na pokładzie „Białego Statku” przedłużyła się i jednostka cumowała w porcie jeszcze długo po zapadnięciu zmroku. Kiedy zaś przybyli kapłani z wodą święconą, by pobłogosławić statek przed wypłynięciem, zlekceważono ich i kazano odejść – wśród drwin i donośnego śmiechu.

Zabawa trwała w najlepsze. Zaczęła się bufonada. Załoga „Białego Statku” miała niewiele bagażu, a na jego pokładzie znajdowało się pięćdziesięciu wioślarzy. Pijany kapitan przechwalał się, że statek jest tak szybki przy całkowicie rozpiętym żaglu i wiosłowaniu z pełną mocą, że – uwzględniając nawet początkową przewagę okrętu króla Henryka – nadal mogą dopłynąć do Anglii przed władcą.

Kilka osób na pokładzie wyraziło wówczas obawę, że przemieszczanie się z dużą prędkością z mocno zaprawioną załogą nie jest najbezpieczniejszym sposobem dotarcia do Anglii. Stefan z Blois opuścił kuzyna Wilhelma, wymawiając się od towarzystwa rozstrojem żołądka, po czym znalazł inny statek, który zabrał go do domu. Za jego przykładem poszło kilka kolejnych osób, przerażonych lekkomyślnym zachowaniem i nieustępliwością zarówno królewskiej świty, jak i załogi. Pomimo obaw racjonalnie myślących dezerterów, pijani żeglarze podjęli w końcu decyzję o przygotowaniu statku do odpłynięcia. Około północy, w bezchmurną noc podczas nowiu księżyca, „Biały Statek” podniósł kotwicę i wyruszył do Anglii. „Mknął szybciej niż niedościgła strzała, zamiatając falującą powierzchnię głębin”, pisał William z Malmesbury. Ale nie dopłynął daleko.

Czy były to efekty świętowania na pokładzie, zwykły błąd nawigacyjny, czy też gniew Wszechmocnego z powodu niepoświęcenia statku przed drogą – nie wiadomo. W każdym razie po upływie kilku minut od opuszczenia wybrzeża „Biały Statek” rozbił się o ostrą skałę, do dziś widoczną u wyjścia z portu. Zderzenie wybiło głęboki otwór w drewnianym dziobie okrętu. Wstrząs wrzucił roztrzaskane drewno do morza, a do statku zaczęła przedostawać się lodowata woda. Obowiązkiem każdego pasażera było bezzwłoczne ratowanie Wilhelma. Podczas gdy załoga próbowała usuwać wodę z „Białego Statku”, przez burtę przerzucono łódź ratunkową. Wilhelm wszedł na jej pokład wespół z kilkoma towarzyszami, wśród których było również paru wioślarzy, mających za zadanie bezpieczne odwiezienie księcia do Barfleur. To musiała być przerażająca scena: z jednej strony krzyki pijanej załogi, miotającej się w próbach usuwania z tonącego statku wdzierającej się nieustannie wody, z drugiej lamenty pasażerów wrzuconych do morza siłą uderzenia. Przesiąknięte wodą morską wyszukane stroje wielu szlachetnie urodzonych mężczyzn i kobiet stawały się potwornie ciężkie, uniemożliwiając ratowanie życia – płynięcie czy nawet zwykłe unoszenie się na wodzie. Fale odbijały echem okrzyki tonących.

Kiedy maleńka łódka kierowała się do portu, Wilhelm rozpoznał pośród spanikowanych nawoływań głos swojej przyrodniej siostry, Matyldy. Wzywała pomocy i było pewne, że jeszcze chwila i utonie w zimnych odmętach. Niezdolny tego znieść, rozkazał wioślarzom zawrócić łódkę i ratować kobietę.

Decyzja ta okazała się tragiczna w skutkach. Hrabina nie była bowiem jedyną osobą tonącą w pobliżu. Zbliżającą się łódź zauważyli inni rozbitkowie, rozpaczliwie miotający się w lodowatych odmętach, i masowo zaczęli wdzierać się na pokład, szukając na nim schronienia. W rezultacie skif wywrócił się do góry dnem i zatonął. Matyldy nie uratowano. Zginął również Wilhelm Adelin, książę Normandii i przyszły król Anglii. Jak ujął to kronikarz Henry z Huntington, „zamiast nosić złotą koronę, jego głowa roztrzaskała się o morskie skały”.

Katastrofę „Białego Statku” przeżył zaledwie jeden człowiek. Był to rzeźnik z Rouen, który wszedł na pokład jednostki w Barfleur, by zebrać płatności za długi, i którego rozbawione towarzystwo postanowiło zabrać ze sobą w podróż morską. Kiedy statek poszedł na dno, owinął się w skóry baranie, żeby się ogrzać, i przylgnął do strzaskanej drewnianej belki. Rankiem, dryfując całkowicie przemoczony, dotarł do brzegu i tam też opowiedział swoją historię. Kilka ciał jakiś czas później wyrzuciło morze.

Statek króla Henryka, dowodzony przez doświadczonych ludzi i nawigowany z ostrożnością i uwagą, dopłynął do Anglii bez szwanku, zaś król wraz z domownikami zajęli się przygotowaniami do obchodów uroczystości Bożego Narodzenia. Kiedy na dwór dotarły potworne wieści o katastrofie w Barfleur, przyjęto je w niemym przerażeniu. Henryka początkowo trzymano w nieświadomości. Zarówno możnowładcy, jak i urzędnicy truchleli na myśl o poinformowaniu króla, że jego dzieci, w tym ukochany następca, stały się – jak to określił William z Malmesbury – „pokarmem dla potworów z głębin”. W końcu do Henryka wysłano małego chłopca, aby przekazał mu straszną nowinę. Ów rzucił się do stóp władcy i płacząc, opowiedział o tragedii. Według Orderica Vitalisa, Henryk „upadł na ziemię, przygnieciony bólem”. Mówiono, że już nigdy w życiu się nie uśmiechnął.

Zatonięcie „Białego Statku” było nie tylko osobistą tragedią Henryka I. Była to także katastrofa polityczna dla dynastii normandzkiej. Mówiąc słowami Henry’ego z Huntington: „Nadzieja na przyszłe rządy Wilhelma była większa niż przeświadczenie, że jego ojciec rzeczywiście władał królestwem”. Dzięki małżeństwu Wilhelma Adelina Normandia zawarła pokój z Andegawenią, natomiast po złożeniu hołdu Ludwikowi VI całe królestwo anglonormandzkie żyło w przyjaznych stosunkach z Francją. Wszystkie plany i wysiłki Henryka mające na celu zabezpieczenie swoich ziem i spuścizny opierały się na synu.

Śmierć Wilhelma Adelina i zarazem przypadkowe przeżycie jego kuzyna Stefana z Blois miały pogrążyć w chaosie całą Europę Zachodnią na kolejne trzy dekady.

Polowanie na spadkobiercę

Henryk I był, jak ujął to jeden z ówczesnych kronikarzy, „człowiekiem, nad którym nikt nie mógł dominować, z wyjątkiem samego Boga”. Ten czwarty z kolei syn Wilhelma Zdobywcy cieszył się wyjątkowo długim, pokojowym i udanym panowaniem trwającym trzydzieści pięć lat, w trakcie których znacząco wzrósł autorytet królewski w Anglii. Chociaż po śmierci jego ojca w 1087 r. Anglia i Normandia rozdzieliły się, Henryk w sposób bezlitosny zjednoczył je na nowo. Po przejęciu korony angielskiej po śmierci brata Wilhelma Rudego w 1100 r., w roku 1106 w bitwie pod Tinchebray Henryk pokonał drugiego ze starszych braci, Roberta Krótkoudego, wskutek czego przejął kontrolę nad Normandią. Od tego czasu przez niemal trzydzieści lat przetrzymywał Roberta w zamku Cardiff (początkowo, nim został osadzony w Cardiff, Robert był więźniem w zamku Devizes – przyp. red.).

W międzyczasie Henryk popierał łączenie się rodów arystokracji anglo-normandzkiej, których uprawy i posiadłości ziemskie sięgały Kanału La Manche. Natomiast poślubiając królową Matyldę, chciał połączyć krew Normanów i Sasów w celu załagodzenia zatargów z częścią poddanych, zaatakowanych podczas podboju normańskiego.

Był znakomitym prawodawcą i administratorem. Stworzył wyrafinowany system anglonormandzkiego rządu, co było znacznym postępem w stosunku do tego, który znano z czasów panowania Wilhelma Zdobywcy czy też jego brata – Wilhelma Rudego. Przyznał baronom angielskim Kartę Swobód, której przepisy honorowały prawa ostatniego saskiego króla, Edwarda Wyznawcy, gwarantowały prawa baronom i wyznaczały pewne granice władzy królewskiej. Aby umocnić zwierzchnictwo Korony wśród lokalnych panów, wysyłał królewskich sędziów na wielkie objazdy do angielskich hrabstw, by badali oni przestępstwa, nadużycia i akty korupcji. Zreformował w tym celu również królewski skarbiec, dokonując tego poprzez ustanowienie ministerstwa skarbu (Exchequer), mającego zdawać sprawozdania ze swojej działalności dwa razy do roku, oraz poprzez połączenie systemów księgowości Anglii i Normandii w jeden wspólny organizm podległy jednemu skarbnikowi. Uczynił także niemało celem zabezpieczenia pozycji Normandii na kontynencie. Biorąc to wszystko pod uwagę, stworzył jedną z najbardziej wyrafinowanych maszyn biurokratycznych w Europie od czasów rzymskich. „Za jego panowania”, jak czytamy w Anglo-Saxon Chronicle, „żaden człowiek nie śmiał czynić źle drugiemu; [król] zapewnił pokój człowiekowi i zwierzęciu”. A jednak, mimo tych wszystkich sukcesów, nie powiodło mu się w najważniejszej sprawie: nigdy nie zdołał zabezpieczyć przyszłości królestwa.

Po tragicznej śmierci Wilhelma Adelina, Henryk I bardzo starał się spłodzić jeszcze jednego prawowitego męskiego potomka, któremu mógłby przekazać swoje ziemie i tytuły. Królowa Matylda zmarła w 1118 r., a w roku 1121 Henryk ożenił się z nastoletnią panną, Adelizą z Louvain. Co dziwne, jak na człowieka posiadającego 22 dzieci z nieprawego łoża, nie zdołał zapłodnić nowej żony. To postawiło go przed jedynym, raczej ostatecznym rozwiązaniem. Uwzględniając fakt, że nie może przygotować do objęcia tronu żadnego ze swoich nieślubnych synów (w tym najstarszego z nich, niezwykle uzdolnionego Roberta, hrabiego Gloucester), postanowił wyznaczyć na dziedzica swoje drugie i zarazem jedyne pozostałe mu prawowite dziecko – cesarzową Matyldę.

Kiedy młodszy brat zginął na pokładzie „Białego Statku”, Matylda miała osiemnaście lat. Od dekady mieszkała w Niemczech, dokąd została wysłana jako ośmiolatka, by poślubić Henryka V, króla Niemców i cesarza Świętego Cesarstwa Rzymskiego, którego władza obejmowała swym zasięgiem terytoria od Niemiec aż po Toskanię. Dorastała w wielkim przepychu, w miastach i pałacach środkowej Europy, gdzie zasmakowała władzy politycznej. Matylda sprawowała funkcję regentki podczas nieobecności męża, będącego stale w rozjazdach pomiędzy swoimi wielkimi dominiami. Dwukrotnie jej głowę zdobiła korona cesarska przy okazji wielkich uroczystości w Rzymie. Ponadto, jako jedna z najważniejszych kobiet w Europie, obracała się w towarzystwie najsławniejszych i najbardziej wpływowych postaci swojego wieku.

Jednak w roku 1125 cesarz niespodziewanie umarł. Matylda nie doczekała się potomstwa, więc jej polityczna rola w Niemczech straciła znaczenie. Henryk I sprowadził ją z powrotem do Anglii, gdzie poznała jego nowe plany dotyczące przyszłości królestwa. Matylda wróciła z tytułem cesarzowej i ulubioną cenną relikwią – zachowaną ręką świętego Jakuba – darem z kaplicy cesarskiej. Podczas obchodzonych na dworze uroczystości Bożego Narodzenia 1126 r. siedziała obok ojca, gdy lojalni baronowie przybyli złożyć jej przysięgę wierności jako dziedziczce tronu królestwa i księstwa. Było to niezwykłe posunięcie i zarówno Henryk, jak i jego baronowie zdawali sobie z tego sprawę. W XII wieku precedensy dotyczące sprawowania rządów przez kobietę były bardzo rzadkie. Panowanie było wówczas zadaniem żołnierza, sędziego i prawodawcy, a wszystkie te role niejako z konieczności należały do mężczyzn. Król prosił zatem o wiele, usiłując wymóc na poddanych zgodę na rządy córki. Niestety, nie miał innego wyboru.

Chcąc jednak wzmocnić roszczenia do sukcesji, Matylda potrzebowała nowego męża. Podobnie jak w przypadku małżeństwa Wilhelma Adelina, Henryk i tym razem szukał sojuszu z hrabiami Andegawenii. Skontaktował się w związku z tym z Fulkiem V i wynegocjował przymierze oparte na mariażu pomiędzy Matyldą a najstarszym synem Fulka, Godfrydem. 17 czerwca 1128 r. para zawarła małżeństwo w leżącym na granicy Normandii i Andegawenii mieście Le Mans. Cesarzowa Matylda miała dwadzieścia sześć lat, a pan młody liczył lat piętnaście. John z Marmoutier odnotował, że uroczystości zaślubin obchodzono „przez trzy tygodnie bez przerwy, a gdy się skończyły, nikt nie odszedł bez podarunku”.

W dniu ślubu Godfryd Andegaweński był wysokim, pewnym siebie nastolatkiem o rudych włosach; zdawał się tryskać niewyczerpaną energią i miał dar przyciągania uwagi otoczenia. Przystojny, o jasnej skórze, zyskał przydomek „Piękny” (Le Bel). Tradycja podaje również, że lubił nosić gałązkę żółtego janowca (łac. Planta genista) we włosach, czym zasłużył sobie na jeszcze jedno przezwisko – Godfryd Plantagenet. John z Marmoutier opisał go później jako „godnego podziwu, sympatycznego [młodzieńca], który wyróżniał się w debatach [i był] niezwykle wprawny w walce”. Na tydzień przed ślubem Henryk I pasował go w Rouen na rycerza. Ubrany był wówczas w len i purpurę oraz zbroję z podwójnie plecioną kolczugą ze złotymi ostrogami. Miał też tarczę pokrytą złotymi motywami lwów i miecz, wykuty podobno przez mitycznego nordyckiego kowala, Waylanda Smitha. Po ślubie Godfryd został hrabią Andegawenii na mocy przynależnego mu prawa. Fulko V zrezygnował z tego tytułu i wyruszył na Wschód, gdzie został królem Jerozolimy.

Pomimo tych wszystkich przymiotów, Matylda nie była pod szczególnym wrażeniem Godfryda, młodszego od niej o jedenaście lat. Ponadto Normanowie postrzegali Andegawenów jako barbarzyńców, którzy mordowali księży, bezcześcili kościoły i cechowały ich odrażające maniery przy stole. Legenda głosiła, że pochodzili od córki szatana, Meluzyny, która dawno temu poślubiła andegaweńskiego hrabiego i objawiła swą diabelską naturę, kiedy zmuszona do uczestnictwa we mszy świętej wyleciała przez okno kościoła i zniknęła na zawsze. Jednak szatańska krew ciągle wrzała w żyłach jej potomków. I nawet jeśli legenda pochodziła z odległych wieków, to były również lepsze dowody na to, że krew Andegawenów jest niebezpieczna. Prapradziad Godfryda, Fulko III zwany Czarnym, słynął z gwałtowności. Mawiano o nim, że kazał spalić na stosie swoją pierwszą żonę odzianą w suknię ślubną po odkryciu jej cudzołóstwa, jakiego dopuściła się z pasterzem kóz, zaś jego reputacja rozpustnego gwałciciela i grabieżcy rozciągała się od wybrzeży Atlantyku po świętą ziemię Jerozolimy.

Pomimo burzliwego rodowodu, Henrykowi I wydawało się, że Godfryd Plantagenet jest wymarzonym mężem dla jego cesarskiej córki. Para nie żyła jednak w dobrych stosunkach, ale to nie miało znaczenia. Małżonkowie kłócili się i rozchodzili przez pierwszych pięć lat związku, by potem ustatkować się pod nadzorem Henryka I i przykładnie wypełniać obowiązki polityczne. 5 marca 1133 r. Matylda urodziła w Le Mans pierwszego syna. Na cześć króla, którego koronę miał odziedziczyć, nadano mu imię Henryk. Chrzest odbył się w Wielką Sobotę w katedrze w Le Mans, a niemowlę zostało zawierzone opiece świętego Juliana. Trzeba było jednak czegoś więcej niż ochrony świętego, aby zadbać o przyszłość dziecka. W najbliższych dwóch latach wszystko, co Henryk miał nadzieję przekazać wnukowi, miało bowiem pogrążyć się w chaosie.

Katastrofa

W ostatnim tygodniu listopada 1135 r. Henryk I wraz ze swoją świtą przybył do Lyons-la-Forêt w Górnej Normandii. Zamek i otaczający go las były bowiem od dwóch wieków ulubionym miejscem spotkań książąt normandzkich. Henryk przyjechał w poniedziałek późnym wieczorem i, podobnie jak jego przodkowie, podekscytowany polowaniem, liczył na dobrą rozrywkę następnego dnia. W wieku sześćdziesięciu ośmiu lat nadal był pełen siły i wigoru.

Tej nocy poczuł się jednak źle, a jego stan szybko się pogarszał. Do końca tygodnia było oczywiste, że choroba jest poważna. Według listu arcybiskupa Rouen, Henryk „wyznał swoje grzechy, bił się w pierś i odrzucił urazy, które [dotychczas] żywił”. W niedzielę 1 grudnia, po trzech wypełnionych modlitwą i jałmużną dniach, licząc od momentu rozgrzeszenia, arcybiskup udzielił władcy ostatniego namaszczenia, po którym król zmarł.

Chociaż wielu kronikarzy zwróciło uwagę na fakt, że król umarł pobożną śmiercią, jeden z nich, Henry z Huntington, opisał dość makabryczne szczegóły dotyczące tego, co działo się z jego doczesnymi szczątkami bezpośrednio po śmierci. Królewskie zwłoki zostały „sprowadzone do Rouen i tam pochowano wnętrzności, mózg oraz oczy”. Następnie „całe ciało pokrojono, obficie posypano solą i owinięto skórami wołowymi, aby powstrzymać rozchodzenie się przenikliwego fetoru. Odór ten już przyprawiał o mdłości tych, którzy pilnowali zwłok. Zabił wręcz człowieka, który został najęty do odcięcia siekierą głowy i wydobycia cuchnącego mózgu, mimo iż wcześniej owinął twarz króla płótnami [...]”.

Chociaż okoliczności związane z losem szczątków Henryka I mogą budzić grozę z dzisiejszego punktu widzenia, konsekwencje polityczne jego śmierci miały okazać się jeszcze poważniejsze. Już bowiem podczas transportowania zabalsamowanych zwłok do Anglii, gdzie miały zostać pogrzebane w opactwie Reading, krajowi zagroził kryzys, mający trwać blisko dwie kolejne dekady. Okres ten zazwyczaj znany jest pod nazwą Anarchii, ale ci, którzy go przeżyli, określali go mianem Katastrofy. Porażka Henryka w kwestii zapewnienia sobie dorosłego męskiego następcy tronu sprawiła, że jedność anglonormandzkiego królestwa stanęła pod dużym znakiem zapytania. Od czasu powrotu Matyldy z Niemiec, Henryk trzykrotnie – w latach 1126, 1131 i 1133 – obligował swoich baronów do składania przysięgi zobowiązującej ich do lojalności względem jego córki. Od momentu śmierci starego króla, poddani zaczęli jednak wycofywać się ze złożonych obietnic.

W grudniu 1135 r. kuzyn Matyldy, Stefan z Blois, przebywał w Boulogne, siedzibie rodowej żony. Gdy tylko dowiedział się o śmierci wuja, natychmiast popłynął do Anglii i pojechał prosto do Londynu, gdzie kazał ogłosić się władcą. Następnie, 22 grudnia, udał się do Winchesteru, gdzie przejął skarbiec królewski i został namaszczony na króla przez arcybiskupa Canterbury. Działał szybko, aby zapewnić sobie poparcie anglonormandzkich możnowładców po obu stronach Kanału. Feudałowie entuzjastycznie i niemal bez wahania opowiedzieli się za nim, ponieważ był mężczyzną. W ten sposób cesarzowa Matylda, Godfryd Plantagenet oraz ich nieletnie dzieci nagle zostali wydziedziczeni.

Pośpiech, z jakim baronowie oraz biskupi Anglii i Normandii opuścili Matyldę zgłaszającą roszczenia do tronu, wymownie świadczy o specyfice władzy królewskiej w XII wieku, która nie dopuszczała kobiet do rządów krajem. Istniały wprawdzie precedensy zwierzchnictwa kobiecego – trzy dekady wcześniej Matylda Toskańska, hrabina Canossy, rządziła na mocy swoich uprawnień w północnych Włoszech – ale wyjątki takie były rzadkością. Nie były też przekonujące dla Anglików. Wkrótce nawet zaczęły krążyć pogłoski, którym ochoczo dawano posłuch, jakoby Henryk na łożu śmierci zwolnił baronów z przysięgi wierności złożonej jego córce. Perspektywa rządów sprawowanych przez kobietę żadną miarą nie wydawała się pociągająca.

W tamtym czasie godność królewską można było zdobyć na drodze elekcji. Bez niej Henryk I nigdy nie zostałby królem. W roku 1100 i 1106 zagrabił Anglię i Normandię, mimo że wedle urodzenia faktycznym dziedzicem był jego starszy brat, Robert Krótkoudy. Teraz historia się powtórzyła. Stefan nie posiadał praw do tronu na mocy pierworództwa, czego jednym z powodów był fakt, że miał starszego brata, Tybalda z Blois, którego roszczenie z racji więzów krwi było silniejsze niż jego własne. Mimo to był jednak, jako syn córki Wilhelma Zdobywcy, Adeli, odpowiednim kandydatem na władcę.

Wraz z królewskimi synami wychowywał się na dworze Henryka I i zajmował wysoką pozycję wśród anglonormandzkich baronów. Wiele lat wcześniej, wymawiając się atakiem biegunki i opuszczając „Biały Statek” przed jego wypłynięciem z portu, otarł się o śmierć, której z pewnością by nie uniknął, gdyby pozostał z Wilhelmem Adelinem. Od czasu katastrofy stał się jednym z ulubieńców Henryka, a w chwili jego śmierci był bogatym, potężnym, czarującym, uprzejmym mężczyzną tuż po czterdziestce, żonatym z Matyldą, której hrabstwo Boulogne miało duże znaczenie dla angielskiego handlu wełną. Jego brat, Henryk z Blois, biskup Winchesteru, cieszył się wpływami w angielskim Kościele, nakazał więc wielu innym biskupom udzielić poparcia królowi. Zapewne jednak najistotniejszy był fakt, że Stefan występujący pospiesznie ze swoimi pretensjami do tronu wykorzystał próżnię spowodowaną brakiem władzy. „Nie było nikogo innego pod ręką, kto mógłby zająć miejsce władcy i położyć kres wielkim niebezpieczeństwom zagrażającym królestwu”, napisał anonimowy autor Gesta Stephani („Czyny Stefana”).

Sytuacja Matyldy wyglądała zgoła odmiennie. W grudniu 1135 r. cesarzowa spodziewała się trzeciego dziecka (po narodzinach Henryka w 1133 r., w roku 1134 urodził się drugi syn, Godfryd; natomiast jej trzeci syn, Wilhelm, miał przyjść na świat w czerwcu 1136 r.) i nie była w stanie podróżować tak szybko jak jej kuzyn Stefan. Godfryd, będący Andegaweńczykiem, nie cieszył się dużą popularnością w Normandii i Anglii, a i reputacja Matyldy musiała być niewiele lepsza. Według Henry’ego z Huntington, cesarzową „przepełniała arogancja nie do zniesienia [która] zraziła serca prawie wszystkich”. Chociaż obaj jej synowie – dwuletni Henryk i roczny Godfryd – mogli poszczycić się królewską krwią i mieli większe od Stefana prawa do tronu, istniała niewielka szansa, że jakiś brzdąc zostanie obwołany XII-wiecznym królem jedynie z racji prawa primogenitury. Matylda i Godfryd jeszcze na kilka lat przed śmiercią Henryka I wdali się z nim w gwałtowny spór, domagając się zamków leżących na pograniczu Normandii, które stary król obiecał córce jako wiano. Jedyne, co mogli teraz zrobić, to żądać oddania spornych fortec i wyczekiwać stosownej chwili, podczas gdy Stefan umacniał swoje nierokujące nadziei rządy.

Sprawowanie władzy okazało się dla Stefana znacznie trudniejsze niż zdobycie korony. Chociaż wspierała go grupa zaufanych przyjaciół, nie zdołał narzucić swojej zwierzchności baronom, którzy nie uznawali jego autorytetu. Brakowało mu wyrachowanej bezwzględności Henryka i jego zmysłu politycznego. W przeciągu trzech lat zdołał zniechęcić do siebie ludzi, którzy powinni być jego największymi zwolennikami, i utracił autorytet po obu stronach Kanału. Od roku 1136 Godfryd Plantagenet zaczął prowadzić najazdy na południowe granice Normandii, czemu Stefanowi trudno było się przeciwstawić ze względu na niedogodną lokalizację swojej siedziby. Całą uwagę skupiał bowiem na Anglii, gdzie szybko, jedno po drugim, tracił poparcie przyrodniego brata Matyldy, Roberta z Gloucester, najpotężniejszego barona w kraju; swojego własnego brata Henryka, biskupa Winchesteru, którego pominął w przydzielaniu biskupstwa Canterbury; oraz Rogera, biskupa Salisbury, doświadczonego królewskiego zarządcy, którego syn i stronnicy zostali aresztowani, co było ewidentnym naruszeniem obietnicy danej przez Stefana podczas koronacji, a w której to zobowiązał się nie nękać więcej Kościoła i biskupów.

Panowanie Stefana od początku powodowało podziały polityczne. Był hojny, ale nie bezstronny w przerzedzaniu pieczołowicie gromadzonych przez Henryka I bogactw. Szczodrze obdarzał względami przyjaciół takich jak bliźniacy Waleran i Robert de Beaumont, na skutek czego naraził się pominiętym w łaskach potężnym baronom, takim jak Ranulf, hrabia Chester. Destabilizujące efekty jego bezkompromisowych działań jeszcze bardziej pogłębiało nierozważne naruszenie kompetentnego systemu rządów stworzonego przez Henryka I. Odprawił między innymi wielu wybitnych administratorów i próbował rządzić Anglią poprzez wysoko urodzonych wojskowych, mianowanych na podstawie posiadanego przez nich stopnia.

Jeśli wszystko to miało destrukcyjny wpływ na ogólną sytuację w kraju, dla Matyldy stanowiło jedynie zachętę. W 1138 r. wpływowy brat przyrodni Matyldy, Robert – hrabia Gloucester – oficjalnie opuścił szeregi Stefana. Następnego roku, podczas gdy Godfryd Plantagenet kontynuował najazdy na Normandię, Matylda na Soborze Laterańskim II odwołała się ze swoją sprawą do Rzymu, a następnie dokonała inwazji na Anglię i sprzymierzyła się z hrabią Gloucester, na kwaterę główną i siedzibę rodzącego się alternatywnego rządu wyznaczając Bristol. Zaczęła się wojna domowa.

Matylda przyciągnęła do siebie niewielką, ale znaczącą koalicję baronów niezadowolonych z działań króla, w tym Briana FitzCounta i Milesa z Gloucester. Obaj byli lordami Marchii, a stolice ich włości leżały w przygranicznej dziczy pomiędzy Anglią a Walią. Miles był za panowania ojca Matyldy wpływowym urzędnikiem w Prowincji Zachodniej. Skutkiem ich odejścia z grona zwolenników Stefana było rozbicie Anglii na dwie części. Miles prowadził ataki na twierdze rojalistów w całej Anglii, których ów nie był w stanie stłumić, co z kolei pozwalało frakcji Matyldy rosnąć w siłę. Wciąż jednak potęga cesarzowej nie wystarczyła do całkowitego pokonania kuzyna. W rezultacie spór przerodził się w długotrwałą wojnę, jako że oboje rościli sobie prawo do bycia prawowitymi władcami Anglii, ale żadne nie umiało narzucić swej władzy całemu królestwu.

W roku 1141 Matylda odniosła swoje pierwsze znaczące zwycięstwo. Pod koniec 1140 r. król Stefan zraził do siebie Ranulfa, hrabiego Chester, nadając jego wrogom ziemie i zamki, których ów pragnął dla siebie. To wystarczyło, by dotychczasowy zwolennik przeszedł w szeregi zbrojnej opozycji i przechwycił zamek Lincoln z rąk królewskiego garnizonu. W lutym 1141 r. Stefan rozpoczął oblężenie twierdzy w celu jej odzyskania. Korzystając ze swojej szansy, Robert, hrabia Gloucester, pomaszerował z odsieczą do Lincoln i zaatakował królewską armię. W efekcie wywiązała się bitwa, podczas której wojsko Stefana zostało rozgromione, a król pojmany.

Była to krótka chwila triumfu Matyldy, która przyjęła osobliwy tytuł „Pani Anglików” i próbowała zorganizować swą koronację w Londynie. Brat Stefana, biskup Winchesteru, był już teraz legatem papieskim i po cesarzowej zajmował najważniejszą pozycję w kraju. Wielu z ważniejszych baronów Anglii, niechętnych wobec pozbawionej autorytetu królewskiej władzy, opuściło Stefana i uciekło do swoich posiadłości. Jednak cesarzowa nie mogła wykorzystać swojej przewagi. Sprzeciwili się jej pozostali obrońcy króla, zorganizowani pod przywództwem jego żony. Szybko również poróżniła się ona z biskupem Winchesteru, a następnie typową dla siebie pychą i wyniosłością zraziła większość wielmożów, z którymi się zetknęła. Z nadchodzącym latem, gdy odmówiła przyznania mocno opodatkowanemu już Londynowi jakiejkolwiek ulgi w jego – wymaganym przez nią – finansowym udziale we wspieraniu swoich rządów, przestali ją darzyć sympatią również londyńczycy. 24 czerwca 1141 r. została wygnana z miasta. Mimo niepowodzenia kampanii próbowała oblegać Henryka, biskupa Winchesteru, w siedzibie jego diecezji. W feralnej bitwie został pojmany jej przyrodni brat Robert, hrabia Gloucester. Aby go uwolnić, Matylda musiała zorganizować wymianę więźniów. Wypuściła zatem ujętego wcześniej króla Stefana. Jej krótkie zwycięstwo, które trwało nieco mniej niż osiem miesięcy, zakończyło się porażką.

Do jesieni 1142 r. wojska Stefana ścigały Matyldę na całej trasie do Oksfordu, a do końca października była już oblegana w swoim zamku. Szansa na odparcie szturmu malała. Tymczasem po drugiej stronie Kanału jej mąż parł do przodu, z dużym powodzeniem podbijając Normandię. Robertowi, hrabiemu Gloucester, nie udało się przekonać go, by poniechał tego zadania i przyszedł z pomocą oblężonej żonie. Poprzestał jedynie na wysłaniu na odsiecz trzystu rycerzy i ich dziewięcioletniego syna Henryka.

W miarę zbliżania się świąt Bożego Narodzenia, Matylda czuła się coraz bardziej zdesperowana. Zamiast czekać na rycerzy męża, zdała się na własną pomysłowość. Pewnej śnieżnej nocy owinęła się białą peleryną, prześlizgnęła cicho w kierunku furtki na tyłach zamku, przeszła ukradkiem obok strażników i skierowała się w stronę zasypanych śniegiem pól. Niewidoczna na tle zimowego krajobrazu peleryna pozwoliła jej uniknąć schwytania i przebrnąć blisko osiem mil do Abingdon. Szła wśród ściętej mrozem okolicy, w każdej chwili licząc się z możliwością nadciągnięcia pościgu wysłanego, aby ją pojmać. Ale drużyna się nie pojawiła. W Abingdon spotkała się z przyjaciółmi, którzy pomogli jej przedostać się w bezpieczne miejsce w Prowincji Zachodniej. Była ocalona i póki żyła, miała toczyć walkę o władzę w Anglii.

Ten słynny epizod wojny, chociaż zbawienny dla Matyldy, okazał się katastrofalny dla królestwa. Zasilony świeżymi siłami wojskowymi i zmotywowany niemalże cudowną ucieczką swojej przyrodniej siostry, Robert z Gloucester postanowił kontynuować walkę przeciwko siłom Stefana. Mimo to nie udało się ich zwyciężyć i kraj ponownie pogrążył się w impasie. Stefan wprawdzie utrzymał koronę, ale nadal sprawował nieudolne rządy i nie potrafił zmusić do lojalności swoich anglonormandzkich baronów. Matylda była potężniejsza niż kiedykolwiek wcześniej, ale po klęsce z roku 1141 cesarzowa skompromitowała się w oczach zbyt wielu osób, aby żywić jakąkolwiek nadzieję na podbój na mocy należnych jej praw. Jedynym miejscem, w którym podjęto zdecydowane działanie, była Normandia, gdzie Godfryd Plantagenet szybko podbijał kolejne obszary księstwa, odwiedzonego przez Stefana tylko raz w okresie całego jego panowania. Do 1144 r. Godfryd zajął Rouen i został przyjęty jako książę Normandii, zmuszając baronów, których posiadłości rozciągały się wokół Kanału, do uznania dwóch panów na tych samych włościach.

Zarówno Anglia, jak i w mniejszym stopniu Normandia, odniosły straty podczas tego konfliktu. Od roku 1142 Anglia była podzielona pomiędzy dwa dwory – jeden pod rządami Stefana, nominalnie z siedzibą w Westminsterze i Winchesterze, a drugi pod władzą Matyldy, która rządziła z Devizes na południowym zachodzie. Praworządność odeszła w zapomnienie, a wraz z nią zanikł porządek publiczny. Kraj, jak pisał kronikarz William z Newburgh, został „okaleczony”. Bez odpowiedniego władcy na północy, król Dawid I Szkocki władał hrabstwami Westmorland, Cumberland i Northumberland. Anglia, która za Henryka I była bogata, dobrze zarządzana i zdecydowanie broniła swoich granic, stała się teraz krainą rywalizujących ze sobą ziem lennych, z których każda reprezentowała oddzielny autorytet i władzę. „Było tak, jak gdyby Chrystus i jego święci byli pogrążeni we śnie”, napisał autor Anglo-Saxon Chronicle.

Stefan i Matylda w równej mierze uważali się za prawowitych spadkobierców Henryka I i w związku z tym ustanowili oficjalne rządy: posiadali własne mennice, dwory, zorganizowane mecenaty i machiny dyplomatyczne. Nie mogły jednak istnieć dwa jednoczesne rządy, gdyż takie rozdwojenie prowadziło do osłabienia ich autorytetu. Żaden z nich nie miał więc pewności, czy jego rozporządzenia będą egzekwowane, zwłaszcza że poddani przestali ufać niejednolitym przepisom prawa. Jak w każdym państwie pozbawionym scentralizowanej i silnej władzy, wśród feudałów nastąpiły gwałty i grabieże. W całym kraju w zamkach i nowo ufortyfikowanych siedzibach stacjonowały garnizony flamandzkich najemników. Kiedy pojedynczy właściciele ziemscy zdecydowali się bronić swoich posiadłości, w kraju nastąpił powszechny wzrost przemocy. Grasujące po okolicy oddziały zagranicznych żołnierzy nękały miejscową ludność, paląc zbiory i zmuszając ją do pomocy przy dozbrajaniu wsi.

Kroniki z tego okresu zawierają mnóstwo opisów ponurych dni, jakie stały się tłem rozpętanej wojny. Autor Gesta Stephani odnotował takie oto wydarzenie:

[Król] wyznaczył sobie za zadanie całkowite zniszczenie tej pięknej i sielskiej okolicy wokół Salisbury, tak bogatej w dobra; zabierali i plądrowali wszystko, na co się natknęli, palili domy i kościoły oraz zebrane już plony, ułożone w sterty po polach, co było widokiem jeszcze bardziej okrutnym i brutalnym; niszczyli i równali z ziemią wszystko, co znaleźli i co nadawało się do jedzenia. Ze szczególnym okrucieństwem splądrowali okolice Marlborough, podobnie straszliwym bestialstwem wykazali się wokół Devizes i planowali zrobić to samo swoim przeciwnikom w całej Anglii.

W końcu w 1148 r. Matylda wyjechała z Anglii. Po śmierci swojego przyrodniego brata, Roberta z Gloucester, i zarazem najwierniejszego stronnika, opuściła pole walki, której poświęciła ponad dekadę życia. Jej dzieci – Henryk i jego dwaj młodsi bracia, Godfryd i Wilhelm – dorastali po drugiej stronie Kanału. Matylda zamierzała spędzić pozostałe lata swojego życia w wygodnym odosobnieniu w klasztorze Notre-Dame-du-Pre w Quevilly, należącym do opactwa w Bec, skąd mogłaby odwiedzać położone po drugiej stronie Sekwany Rouen, stolicę Normandii, którą Orderic Vitalis opisał jako „piękne miasto ulokowane pomiędzy szemrzącymi strumieniami i falującymi łąkami [...] otoczone solidnymi murami, wałami i strzelnicami [...]”. Miasto wiele zawdzięczało Matyldzie, gdyż to jej ciągłe starania skupienia uwagi króla Stefana na froncie angielskim umożliwiły Godfrydowi Plantagenetowi jego zajęcie. Teraz zamierzała cieszyć się widokiem miasta.

Mimo jej powrotu, nie zapomniano jednak o angielskim tronie. Najstarszy syn Matyldy, zwany Henrykiem FitzEmpress, zbliżał się do szesnastych urodzin, a więc wieku, w którym mógł podjąć walkę o dziedzictwo matki i spróbować swoich sił w podboju Anglii.

Ambicja

Henryk FitzEmpress wylądował na wybrzeżach hrabstwa Devon 13 kwietnia 1149 r. Była to jego trzecia wizyta w pogrążonym w wojnie domowej królestwie, które według matki należało do niego z racji urodzenia. Widział już ten kraj w czasach zawieruchy wojennej, w roku 1142, przed wielką ucieczką Matyldy z zasypanych śniegiem pustkowi Oksfordu. Gdy Anglia zagłębiła się w pełnym nienawiści impasie, on pozostawał pod opieką swojego wuja Roberta, hrabiego Gloucester. Przez piętnaście miesięcy pobierał nauki w Bristolu, gdzie spotykał się ze sławnym astronomem, matematykiem i przedstawicielem filozofii scholastycznej, Adelardem z Bath, który zadedykował mu traktat na temat astrolabium. Później, od roku 1144, ze względów zarówno bezpieczeństwa, jak i z powodów politycznych, przebywał u swojego ojca, pomagając mu w zabezpieczeniu jego pozycji księcia Normandii. Teraz zaś, wchodząc w wiek męski, wrócił do Anglii rozpalony ambicją, by domagać się tego, co należało mu się prawem pierworództwa.

Henryk był młodym człowiekiem o zmiennym charakterze, którego dobry humor w kilka sekund potrafił ustąpić niepohamowanemu gniewowi. Po swoim ojcu odziedziczył jasną karnację rudzielca i niestrudzoną energię, natomiast po dziadku ze strony matki – niezwykle silny, despotyczny charakter i talent wykorzystywania nadarzających się okazji do swoich celów. Gerald z Walii tak opisywał Henryka w późniejszym okresie:

Był [on] człowiekiem o jasnej karnacji, piegowatym, z wielką, okrągłą głową, szarymi oczami, które pałały zawziętością, a w gniewie nabiegały krwią, o fizjonomii wskazującej na porywczy temperament i o chrapliwym, łamiącym się głosie [...] Szyja jego była wysunięta trochę do przodu w stosunku do ramion, pierś szeroka i prosta, a ramiona potężne. Był krępy, z wyraźną skłonnością do otyłości, czemu zapobiegał ćwiczeniami fizycznymi i co wiązało się bardziej z właściwościami natury fizycznej niż dogadzaniem sobie, gdyż zarówno w jedzeniu, jak i piciu zachowywał umiarkowanie i wstrzemięźliwość.

Henryk od najmłodszych lat był człowiekiem niezwykle walecznym, choć jednocześnie niezbyt rozważnym. Kiedy w 1147 r. po raz drugi pojawił się w Anglii, nie przyjechał po to, aby się uczyć, ale by walczyć. Chociaż miał zaledwie czternaście lat, udało mu się wynająć niewielki oddział najemników, by towarzyszyli mu w przeprawie przez Kanał i spróbowali wspomóc starania wojenne jego matki. Przybycie śmiałego nastolatka do Anglii wywołało w pierwszej chwili przerażenie; szerzyły się pogłoski, że przybył z tysiącami żołnierzy i nieprzebranymi skarbami. Prawda była jednak zupełnie inna: nastoletni Henryk ledwie mógł sobie pozwolić na zapłacenie wynajętym żołnierzom, którzy opuścili go w przeciągu kilku tygodni od przyjazdu. („Osłabieni gnuśnością i próżnowaniem, pokonani biedą i niedostatkiem, opuścili szlachetnie urodzonego młodzieńca”, napisał William z Newburgh). Ostatecznie inwazja nastoletniego Henryka wywołała u Stefana raczej rozbawienie niż strach: spłacił jego najemników i odesłał z powrotem do Normandii.

To, że szesnastoletni Henryk miał tupet, by w pojedynkę podjąć próbę inwazji na Anglię, niezależnie od tego, jak nieumiejętnie była ona przeprowadzona, jest niewątpliwie efektem udziału w normandzkiej kampanii, jaką odbył wcześniej przy boku ojca. Godfryd Plantagenet zaczął bowiem wdrażać syna w rządy przynajmniej od roku 1144. Dzięki temu Henryk miał okazję zobaczyć, jak pośród skomplikowanej, niejednolitej polityki prowadzonej w kontynentalnej Francji toczy się długotrwała kampania wojskowa. Wiedział, że jest przygotowywany do roli księcia Normandii i możliwe, że spodziewał się również zostać hrabią Andegawenii. Spędzał długie godziny w siodle, podróżując po tych krajach wraz ze swoim ojcem i ucząc się galopować z legendarną – jak potem mówiono – szybkością. (W późniejszych latach jego nogi zrobiły się pałąkowate od siodła, którego nie odstępował).

XII-wieczna Francja stanowiła zlepek terytoriów o ciągle zmieniających się granicach, których panowie mieli nikłe lub nawet nie mieli żadnych zobowiązań posłuszeństwa wobec władzy centralnej. Ziemiami tymi, pełnymi rozległych łanów zbóż, zarządzała szlachta, której było niewiele więcej niż rycerzy zajmujących się wojaczką. Patrząc, jak nieustępliwy i przebiegły ojciec toruje sobie drogę do władzy, podbijając Normandię, Henryk zorientował się, że polityczne przetrwanie jest grą polegającą na przewidywaniu zmiany władzy, nadzorowaniu zmiennych stosunków pomiędzy przyjaciółmi a wrogami oraz przyciąganiu właściwych sprzymierzeńców we właściwym czasie, by wspomóc realizację własnych planów mających na celu poszerzenie swojego terytorium. Z takiej trudnej próby obronną ręką mogli wyjść tylko najbardziej przebiegli i najlepsi gracze. W owej rozgrywce o władzę feudalną Henryk miał jednak olbrzymią przewagę: był synem cesarzowej i posiadał uzasadnione roszczenia do angielskiego tronu. We Francji żyło wówczas wielu potężnych książąt i hrabiów, ale królów było tylko dwóch: król Anglii oraz król Francji. Henryk wiedział, że musi zostać kimś ważniejszym niż kolejnym potężnym hrabią czy księciem, ażeby liczyć się na kontynencie i przeciwstawić się nowemu królowi Francji, Ludwikowi VII, który przejął tron w 1137 r. Był wszak „Henrykiem, synem córki króla Henryka [I] oraz prawowitym dziedzicem Anglii i Normandii”.

Kiedy Henryk przybył do Anglii w 1149 r., jego pierwszym zadaniem było ustanowienie siebie wiarygodnym spadkobiercą. Kraj ten nie był jego ojczyzną. Rozumiał wprawdzie język angielski, ale nim nie mówił. Lecz chociaż na jego korzyść przemawiała płynąca w żyłach królewska krew, potrzebował zabezpieczyć pozycję na drodze uznania swych pretensji do tronu przez miejscowych lordów. W tym celu odbył długą podróż konną na północ do swego wuja, króla Dawida Szkockiego, który miał go pasować na rycerza. Uroczystość ta odbyła się Carlisle w niedzielę Zielonych Świątek 1149 r. Teraz, z dumą obnosząc się z rycerskim pasem, zdecydował się pokazać Anglii, że oprócz królewskiej krwi cechuje go również waleczność. I tak oto w drodze powrotnej na południe bezskutecznie spróbował zaatakować York, w związku z czym musiał potem wycofać się w stronę Kanału, całą drogę nękany królewskimi atakami. Szesnastoletni rycerz dotarł wówczas na południowy zachód, przyszedł z odsieczą mieszkańcom Devizes obleganym przez syna Stefana, Eustachego, i ruszył z powrotem do Normandii. Nie była to całkowicie owocna misja, ale przynajmniej wyróżnił się w walce i przeciągnął na swoją stronę ważnych sojuszników.

W 1150 r. Godfryd oficjalnie nominował Henryka księciem Normandii, którego obowiązki ów wypełniał już od kilku miesięcy. W sierpniu następnego roku Henryk złożył hołd lenny królowi Francji, Ludwikowi VII. Nieoczekiwanie we wrześniu następnego roku, w wieku trzydziestu ośmiu lat, zmarł Godfryd Plantagenet. Według Johna z Marmoutier, wracał z Rady Królewskiej, kiedy „poważnie zaniemógł z powodu gorączki w Château-du-Loir. Upadł na łoże. Później, spoglądając w przyszłość swojego kraju i narodu, ogarnięty duchem proroctwa, zakazał swojemu następcy, Henrykowi, wprowadzania zwyczajów Normandii lub Anglii do swojego własnego hrabstwa (tzn. Andegawenii), i odwrotnie”. Następnie, „po uprzednim przepowiedzeniu śmierci tak wielkiego księcia na podstawie znaku, jakim było pojawienie się komety, jego ciało powróciło z ziemi do niebios”.

Był to nagły koniec życia. Osierocony przez ojca książę Normandii musiał jeszcze przebyć długą drogę, zanim udało mu się zrealizować ambicje rodziców. Walka miała być ciężka, ale prowadziła do niewyobrażalnie wspaniałego celu, jakim była korona Anglii.

Żona skandalistka

18 maja 1152 r. w katedrze w Poitiers Henryk, książę Normandii, poślubił Eleonorę, księżną Akwitanii. Zaplanowana w pośpiechu i w największej tajemnicy uroczystość odbyła się tak szybko, jak to tylko było możliwe. Podobnie jak ojciec, Henryk żenił się ze starszą od siebie kobietą. Eleonora miała dwadzieścia osiem lat, on zaś był niespokojnym, młodym żołnierzem, który właśnie osiągnął wiek dziewiętnastu lat. Mimo to panna młoda olśniewała nieprzeciętną urodą i słynęła w całym chrześcijańskim świecie ze swojej bezpośredniości oraz zdecydowanych poglądów politycznych. Zaledwie dwa miesiące wcześniej była królową Francji, żoną Ludwika VII, z którym małżeństwo zostało anulowane pod pretekstem bliskiego pokrewieństwa. Wcześniej Eleonora urodziła królowi dwie córki, nie dała mu jednak synów.

Małżeństwo z Eleonorą było jednym z największych osiągnięć w życiu Henryka. Ambitny, młody władca działający na europejskiej scenie politycznej nie mógł bowiem wymarzyć sobie bardziej odpowiedniej kandydatki na żonę. Eleonora wniosła do związku bogactwo, potęgę i rozległe ziemie. Jej księstwo Akwitanii stanowiło znaczną część terytorium, do którego sięgała francuska Korona, rozciągającą się od granic Andegawenii do Pirenejów. Eleonora była ponadto doświadczoną władczynią i przebiegłym politykiem. A fakt, że ostatnio została odrzucona przez francuskiego króla, jedynie podniósł jej wartość w oczach księcia Normandii, który był zdecydowany uzyskać status najwybitniejszego wielmoży Francji.

Historia życia Eleonory była niezwykła. Urodziła się w roku 1124 (niektóre źródła wskazują także na datę 1122; w niniejszej publikacji pozostajemy przy dacie stosowanej przez Autora – przyp. red.), jako najstarsza córka Wilhelma X, księcia Akwitanii i hrabiego Poitou, mecenasa sztuki i utalentowanego wojownika, który naprzemiennie toczył spory z papiestwem i składał pobożne akty posłuszeństwa wobec władzy kościelnej. Jej dziadkiem natomiast był Wilhelm IX Trubadur – największy poeta i autor pieśni swojego wieku. Pisał wiersze w południowofrancuskim dialekcie średniowiecznego języka Langwedocji, które stworzyły swoistą kulturę południowej Francji; ich tematyka oscylowała wokół podbojów miłosnych, czynów rycerskich i miłości dworskiej. W jego umyśle narodziła się również wizja słynnego rodu Akwitanii. Wilhelm IX zmarł w 1126 r., krótko po narodzinach wnuczki Eleonory. Jedenaście lat później równie niespodziewanie zmarł podczas pielgrzymki do Compostela ojciec Eleonory, którego śmierć uczyniła trzynastoletnią dziewczynę spadkobierczynią jednego z największych dziedzictw w Europie.

Akwitania była rozległą krainą, zajmującą ponad jedną czwartą ziem średniowiecznej Francji, w której granicach leżały władztwo Gaskonii, miasta Bordeaux i Bajonna, hrabstwa Saintonge, Angoulême, Périgord, Limousin, Owernia i La Manche. Książęta Akwitanii skupiali też swoją uwagę na położonym na północny hrabstwie Poitou oraz na leżącym na południu Półwyspie Iberyjskim, gdzie mieli powiązania z Nawarrą i Barceloną. Był to ciepły, urodzajny kraj, w którym korzystając z portów Gaskonii na wybrzeżu Atlantyku, zajmowano się handlem winem i solą. Istniała tam również infrastruktura związana z ruchem pątniczym, jako że kontrolowano szlaki pielgrzymie do Compostella, które zbiegały się na przełęczach przecinających Pireneje. Bogate i potężne księstwo, w którym kwitła wysoko rozwinięta kultura, było wspaniałym władztwem dla każdego, kto tylko mógłby je przejąć. Panowanie w nim nie należało jednak do łatwych zadań, bowiem władca nie cieszył się znaczącą pozycją. Poszczególne hrabstwa podlegały często nieposłusznym i sprawiającym liczne problemy feudałom, o których lojalność było niezwykle trudno i którzy tylko nominalnie pozostawali lennikami księcia. Dla każdego więc stało się jasne, że nie jest to miejsce odpowiednie dla trzynastoletniej dziedziczki. Spośród wielu chętnych do przejęcia rządów, król Francji, Ludwik VI, działał najszybciej, i trzy miesiące po śmierci jej ojca, 25 lipca 1137 r., w katedrze w Bordeaux, Eleonora została poślubiona jego najstarszemu synowi, siedemnastoletniemu Ludwikowi. Związek z dziedzicem francuskiej Korony zapewnił Akwitanii protekcję Paryża. I wtedy, zaledwie siedem dni po zawarciu przez Eleonorę jej pierwszego małżeństwa, teść zmarł, a ona została królową Francji.

Szybko okazało się, że energiczna nastolatka z południa, będąca jednocześnie królową, nie pasuje do zimnego paryskiego dworu. Kultura regionu Île-de-France niezwykle różniła się od kultury jej rodzinnej Akwitanii. Nawet języki były inne: langue d’oil północy ostro kontrastował z langue d’oc, którym posługiwała się wraz ze swoją liczną świtą. Tak więc obyta z wielkim światem mieszkanka południa tak urzekała, jak i przerażała swojego nowo poślubionego męża. Podczas gdy zachowanie Ludwika VII zdominowała surowa pobożność, Eleonora nie stroniła od królewskiego splendoru. Zarówno postępowaniu, jak i strojom młodej królowej oraz jej dworu daleko było do skromności, jako że gustowała w wielkopańskim życiu, które wyraźnie sprawiało jej przyjemność. Szokowało to osoby z najbliższego otoczenia Ludwika, który nosił habit i spożywał skromne jadło. Według Williama z Newburgh, Eleonora narzekała w późniejszych latach, że poślubiła „zakonnika, nie króla”.

Z uwagi na te różnice małżeństwo od początku funkcjonowało niewłaściwie, zarówno pod względem osobistym, jak i politycznym. Jak napisał słynny francuski opat Bernard z Clairvaux, Eleonora potrafiła „przyjąć zdecydowaną postawę polityczną”, a on – nie. Zmusiła nawet Ludwika do zaangażowania się w kilka nierozważnych przedsięwzięć, włącznie z zaciekłą wojną przeciwko hrabiemu Szampanii, do czego sprowokował ją lekkomyślny romans jej młodszej siostry Petroneli z hrabią Vermandois. Bardzo szybko zdobyła też reputację osoby wywołującej skandale i chaos. Kiedy w 1147 r. towarzyszyła Ludwikowi w II krucjacie, stała się bohaterką licznych plotek. Obwiniano ją (niesłusznie) za śmiertelne zasadzki zastawiane przez wrogów na siły krzyżowców i oskarżano (również fałszywie) o to, że jest w zmowie – lub sypia – ze swoim wujem, księciem Rajmundem z Tuluzy, władcą Antiochii. Później kronikarze rozpowszechnili pogłoskę o romansie z Saladynem, z którym rzekomo próbowała uciec na łodzi, co było dziwacznym wymysłem, biorąc pod uwagę fakt, że w owym czasie miał on zaledwie dziesięć lat. W drodze z Jerozolimy do Francji Ludwik i Eleonora zatrzymali się w Tusculum, aby spotkać się z papieżem Eugeniuszem III w nadziei na uzyskanie rozwodu. Ów jednak udzielił im porady małżeńskiej i do pojednania zaoferował łoże, przystrojone jego własnymi, drogocennymi zasłonami.

Stanowisko papieża nie przekonało małżonków. Chociaż Eleonora urodziła Ludwikowi dwoje dzieci (Maria, hrabina Szampanii, przyszła na świat w 1145 r., a Alicja, hrabina Blois, w 1150 r.), już na początku lat 50. XII wieku było jasne, że ich związku nie da się uratować. Być może udałoby się to zrobić, gdyby Eleonora powiła męskiego dziedzica, ale tak się nie stało. Gdy na przełomie lat 1151 i 1152 dwór zaczął świętowanie z okazji Bożego Narodzenia w Limoges, położonym w księstwie Eleonory, dla wszystkich było już oczywiste, że król i królowa wzorem wielu innych par unieważnią swój ślub. 21 marca w 1152 r. synod francuskich biskupów uznał związek Ludwika i Eleonory za nieważny ze względu na łączące ich zbyt bliskie pokrewieństwo. Eleonora miała zachować dziedziczne księstwo Akwitanii, a Ludwikowi powierzono opiekę nad córkami. Oboje odczuli ulgę. Małżeństwo Ludwika, jak każdego Kapetynga od czasów Filipa I, zostało anulowane. Eleonora zaś uwolniła się od męża-mnicha.

Radość księżnej Akwitanii z pewnością jednak przyćmiła świadomość, że w wieku dwudziestu ośmiu lat znalazła się w podobnej sytuacji jak w dniu śmierci swojego ojca. Po unieważnieniu małżeństwa stała się pożądaną kandydatką na rynku matrymonialnym, zwłaszcza że chętnych na jej ziemie nie brakowało. W marcu 1152 r. wybrała się w niebezpieczną podróż przez Dolinę Loary z Beaugency do Poitiers, głównej siedziby swojego księstwa. Wiedząc, że okolica jest niebezpieczna, podróżowała w wielkim pośpiechu. Wokół szerzyły się wieści, że nie jest już królową Francji, a tym samym o jej rękę mogą starać się kolejni konkurenci. Mówiło się, że podążali oni za nią z dwóch kierunków. Według kronikarza z Tours, na Eleonorę próbowali zaczaić się zarówno Tybald V, hrabia Blois, jak i Godfryd Plantagenet Młodszy (szesnastoletni brat Henryka), w nadziei uprowadzenia jej i zmuszenia do małżeństwa.

Piętnaście lat spędzonych na paryskim dworze nauczyło Eleonorę kilku sposobów umożliwiających polityczne przetrwanie. Wiedziała, że dla samotnej kobiety małżeństwo było nieuniknioną koniecznością, ale zamierzała zawrzeć je na własnych warunkach. Tak więc pędząc konno w kierunku Poitiers i skutecznie wymykając się swoim niedoszłym porywaczom, myślała o jedynym człowieku, który najlepiej mógłby zabezpieczyć jej przyszłość. Henryk Plantagenet, książę Normandii oraz hrabia Andegawenii i sąsiadujących z jej ziemiami hrabstw Maine i Turenii, stacjonował w Lisieux, blisko wybrzeża Normandii. Przygotowywał właśnie inwazję na Anglię, gdzie w imieniu swej matki miał zamiar zażądać korony. Eleonora poznała Henryka rok wcześniej, kiedy razem z ojcem odwiedził Paryż w celu przeprowadzenia rozmów pokojowych. Istnieje możliwość, że już wtedy nieszczęśliwa królowa i ambitny przyszły król rozważali ewentualne małżeństwo. Nie wiadomo jednak, czy doszło do zawarcia jakiejkolwiek formalnej umowy.