Plan B - Karolina Nowek - ebook + książka

Plan B ebook

Nowek Karolina

3,4

Opis

Niekiedy los przejmuje stery naszego życia bez uprzedzenia.

Nieplanowana ciąża Wioli wymaga wielu poświęceń. Jarek próbuje sprostać oczekiwaniom, które niesie ze sobą rola ojca. Rezygnuje z młodzieńczych marzeń, aby zadbać o rodzinę. Mimo swych usilnych starań, jego niedojrzałość
jest przeszkodą nie do pokonania. Wspomnienia niezrealizowanych planów stają się duchami przeszłości, które odwiedzają go zbyt często. Wiola postanawia dać mu szansę, aby zrozumiał, że to nie rodzina blokuje jego sukces. Pragnąc ratować swoje małżeństwo, stawia wszystko na jedną kartę.

Wielu z nas planuje swoje życie, a w razie gdyby coś poszło nie po naszej myśli, lubimy mieć przysłowiowy "Plan B". Poznajcie książkę, która udowadnia, że czasem do tych planów może zabraknąć liter alfabetu, a kapryśny los i tak zdecyduje inaczej.

Aneta Grabowska, zaczytana.com.pl

Słodko - gorzka opowieść o miłości, odpowiedzialności i niszczącym egoizmie, który niepostrzeżenie wkrada się w życie bohaterów, aby wywróć je do góry nogami. "Plan B" to wspaniałe połączenie kobiecego ciepła i męskiej hardości, które owocuje bardzo udanym debiutem literackim.

Katarzyna Jóźwiak, bialynotes.pl

Wyrażanie uczuć i myśli nigdy nie było proste. Debiut ten pokazuje związek dwojga ludzi takim, jaki jest w rzeczywistości. Emocji na pewno nie zabraknie!

Daria Żmuda, recenzjedevi.blogspot.com

Karolina Anna Nowek
Pochodzi z małej urokliwej miejscowości w województwie świętokrzyskim. Absolwentka jednej z warszawskich uczelni – kierunek filologia angielska. Autorka bloga skierowanego do kobiet (singielkabotak.blogujaca.pl). Miłośniczka literatury i psychologii, romantyczka wierząca w siłę prawdziwej miłości. Kieruje się zasadą, że nic w życiu nie dzieje się bez przyczyny.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 185

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,4 (5 ocen)
1
2
0
2
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



~1~

Dla większości pasażerów siedzących w autobusie była to kolejna zwyczajna środa. Starsi ludzie jadący na bazarki lub do lekarza. Zniechęceni uczniowie wyrwani z łóżka nieprzyjaznym dźwiękiem budzika, jak zwykle zbyt wcześnie. Zaczytani studenci próbujący zapamiętać cokolwiek z notatek tuż przed wykładem. Jedyną osobą przyciągającą uwagę był chłopak, który w ostatniej chwili zdążył wbiec do środka, zanim drzwi autobusu zamknęły mu się przed nosem. Wyglądał na spóźnionego i zdezorientowanego. Próbował uporządkować dokumenty, w międzyczasie je przeglądając. W końcu autobus zatrzymał się na jego przystanku, a on wysiadł pośpiesznie, zerknąwszy nerwowo na zegarek. Budynek, którego szukał, był tuż za rogiem, zatem odetchnął z ulgą i wszedł do środka.

Młoda dziewczyna, siedząca za ladą recepcyjną, wyglądała na bardziej zestresowaną niż on. Przywitała go nieoficjalnie:

– Cześć! – Szybko jednak zorientowała się, że popełniła gafę i poprawiła się na oficjalne: – Dzień dobry, w czym mogę panu pomóc?

Zanim odpowiedział, zdążyła wytłumaczyć, że to jej pierwsza praca w biurze i jeszcze nie przyzwyczaiła się do formalnego zachowania. Po kilku minutach w końcu udało mu się przebić przez jej słowotok. Powiedział, że jest umówiony na rozmowę kwalifikacyjną i za chwilę będzie spóźniony, jeśli w końcu go nie zaanonsuje.

Śmieszna gaduła – pomyślał. Gdyby nie miał rozmowy, zapewne posiedziałby z nią dłużej. Jednak dziś jego uwaga musi być skoncentrowana na czymś o wiele ważniejszym, od miesiąca nie dostał żadnej oferty pracy, co wprawiało go w jeszcze podlejszy nastrój. Dlatego tak bardzo zabalował w barze wczorajszej nocy, a tu proszę, dziś z samego rana niespodziewany telefon z zaproszeniem na rozmowę o pracę. Szczęście w nieszczęściu, że jeden z kandydatów rozchorował się i ustąpił w ten sposób miejsca. Może w końcu w jego życiu wydarzy się coś pozytywnego, a nie – jak do tej pory – mozolna walka z wiatrakami.

Czekał już od dziesięciu minut w salce konferencyjnej, ale nie przeszkadzało mu to. Nareszcie miał chwilę w tym burzliwym dniu na zebranie myśli i przygotowanie się, co było dość trudne, biorąc pod uwagę, jak negatywnie patrzył na siebie w tym momencie swojego mizernego życia. W końcu w drzwiach pojawił się mężczyzna, a przecież rozmowę miała przeprowadzać dyrektorka HR.

Zaraz, zaraz, przecież ja go znam…

***

Jarek od rana nie miał dobrego humoru, Renata zadzwoniła, że nie może poprowadzić rozmowy kwalifikacyjnej, bo ma awaryjną sytuację z dzieckiem i czeka na wizytę lekarza. Natomiast to spotkanie musi się odbyć, odwoływanie go w ostatniej chwili byłoby szalenie nieprofesjonalne. Jako prezes firmy nie miał zbytnio wyjścia, poczuwał się do zastępstwa. W końcu to będzie jego asystent i pomocna dłoń w marketingu. Skoro ona ma dobre przeczucie co do tego kandydata, powinien jej zaufać.

Z Renatą znali się od czasów studiów, więc darzył ją ogromnym zaufaniem. Wiele jej zawdzięczał, bez niej firma nie działałaby tak prężnie. Oczywiście rekrutowanie kandydatów to nie jego specjalność. Tym bardziej nie miał ochoty przeprowadzać rozmowy kwalifikacyjnej nazajutrz po zasiedzeniu się w barze. Zdecydowanie za dużą ilość spożytego alkoholu można było jednak usprawiedliwić namnożeniem kolejnych złych wiadomości w ciągu dwóch minionych tygodni, po prostu potrzebował odreagować. Idąc do salki konferencyjnej, popijał kawę, niestety znowu recepcjonistka nie zrobiła mu takiej, jaką lubił. Zazwyczaj mu to nie przeszkadzało, ale dziś był poirytowany. Szkoda, że jej poprzedniczka musiała wyjechać, była naprawdę bystrą dziewczyną. Zamierzał ją awansować na swoją asystentkę, ale w końcu uznał to za kiepski pomysł. Nie chciał ryzykować z powodu ostatnich komplikacji z kobietami, dlatego też potrzebował asystenta, nie wyrabiał się ze wszystkim sam, a facet zawsze lepiej zrozumie faceta. Skoncentruj się – upomniał sam siebie. – Czeka cię rozmowa, musisz zachować autorytet. Dziś żałował, że nie jest zwykłym ktosiem mogącym pozwolić sobie na pozostanie w domu i odchorowanie kaca.

– Dzień dobry – przywitał chłopaka.

Ale zaraz, zaraz, przecież ja go znam…

~2~

Niekiedy los skłania nas do podejmowania decyzji w pośpiechu, bez przemyślenia. Jednak z upływem czasu zdajemy sobie sprawę, że były one najlepszymi, jakie powzięliśmy. To właśnie spotkało Jarka, chłopaka skromnego i zamkniętego w sobie, którego głównym celem w życiu było osiągnięcie sukcesu zawodowego. Gdyby nie wydarzenia pewnej nocy, jego plany zapewne ujrzałyby światło dzienne.

Tymczasem życie zostało wstrzymane na trzy minuty, które odliczał z ogromną niecierpliwością. Wiola, jego dziewczyna, robiła test ciążowy, a on nie do końca wierzył w to, co się dzieje. Co się stało z tym wiecznie rozsądnym chłopakiem, który kontrolował wszystko w swoim życiu, radził sobie z wieloma trudnościami, pokonywał je sam i prędzej czy później udawało mu się je przezwyciężyć? Teraz siedział bez ruchu, zapatrzony w zegarek, prawie zapomniawszy o oddechu, czekał…

Drzwi uchyliły się i stanęła w nich Wiola. Była blada i ze łzami w oczach potwierdziła pozytywny wynik testu, po czym zemdlała. No tak, to najlepszy sposób, by to załatwić – pomyślał Jarek, łapiąc ją w ostatniej chwili przed upadkiem na podłogę. Po kilku długich minutach wróciła do przytomności, ale zaraz potem wybuchnęła płaczem. Teraz zaczął się zastanawiać, co woli bardziej: jej płacz czy omdlenie. Usiadł obok, przytulił ją mocno, ale nie potrafił nic powiedzieć, był w takim samym szoku jak ona. Wiola drżała i w kółko pytała, co teraz będzie – studia, plany, to nie tak miało wyglądać.

– Nie myśl o tym teraz – upomniał ją Jarek. – Spróbuj zasnąć – poprosił.

Wtuliła się w niego z całych sił, nie przestając płakać. Obwiniała się, że powinna była bardziej uważać, że zawsze dobre dziewczyny mają pecha, kiedy na chwilę się zapomną i pozwolą porwać się emocjom.

– Nie możesz być dla siebie tak surowa, ja też tam byłem i dałem się ponieść chwili, więc nie możesz obarczać się całą winą. Jesteśmy razem i poradzimy sobie. Spójrz na mnie, Wiolu, jesteś dla mnie najważniejsza. Być może taki był dla nas plan, który pozwoli skupić się nam na innych aspektach życia niż kariera. Poza tym wszystko da się pogodzić, nie zostaniesz z tym sama. – Widział, że tymi słowami dodaje jej otuchy, nie zdradzał przed nią, że sam do końca nie wierzy w to, co mówi. Chciał, żeby się uspokoiła, serce mu się kroiło, gdy trzymał w ramionach jej delikatne ciało wstrząsane dreszczami albo kolejną falą płaczu. Czuł się odpowiedzialny, w końcu to on był starszy i powinien wykazać się dojrzałością w tej sytuacji.

Kiedy w końcu zasnęła, wyszedł na balkon, usiadł na zimnej posadzce, co o dziwo dziś mu nie przeszkadzało. Mieszkanie nagle stało się więzieniem dla jego myśli. Starał się poukładać to wszystko w głowie, zadając sobie pytanie: jak to zorganizować? Ale jedyna myśl, która dobijała się do jego głowy to ta, że będzie ojcem. Początkowo zaczął rozważać opcję awaryjną, czyli ucieczkę. W końcu spotykali się dopiero od kilku miesięcy, nie był pewien, co czuje, nie był pewien, że to ta kobieta… Co ja wygaduję? – pomyślał. Kiedy pierwszy raz ją zobaczył, wiedział, że to ta właściwa. Nie może aż tak się oszukiwać. Poznanie Wioli było najważniejszym wydarzeniem w jego życiu, kto by pomyślał, że ten zwyczajny piątek przewróci mu świat do góry nogami.

Był piękny kwietniowy dzień, Jarek miał zaplanowanych tyle zajęć dodatkowych, że niestety czekało go kilkanaście godzin na uczelni. Mimo iż były to ostatnie miesiące studiów podyplomowych, ciągle pilnie chodził na większość zajęć. Wiedział, że podstawą spełnienia jego biznesplanu są odpowiednia edukacja i przygotowanie. Od dwóch lat pracował w korporacji, żeby zdobyć doświadczenie. Marzył, że zostanie prezesem i wiedział, że ma do tego predyspozycje, dlatego też cieszył się z podjęcia decyzji o dodatkowych studiach podyplomowych.

Czuł, że Wiola jest jego przeznaczeniem. Kiedy zajechała mu drogę na parkingu i prawie się zderzyli, zamiast nakrzyczeć na nią jak na każdą kobietę za kółkiem, przeprosił, nawet zaczął tłumaczyć, że się zagapił. Był zauroczony jej uśmiechem, ale też tajemniczym wyrazem oczu, pięknymi blond włosami, opadającymi niesfornie na ramiona. Obserwował ją bacznie, zapamiętując jak najwięcej szczegółów. Nie wiedział jeszcze, jak to zrobi, ale chciał się z nią umówić.

Przez następnych kilka dni nie mógł o niczym innym myśleć, tylko o tych pięknych, zielonych oczach. Nigdy na poważnie nie zainteresowała go żadna dziewczyna, tym bardziej było to niespodziewane. W końcu pojawiła się taka, która wyróżniła się z tłumu nie tylko urodą, ale – jak się nieco później okazało – również inteligencją. Kilka dobrych dni główkował, jak do niej podejść.

Przypadek sprawił, że wpadł na nią z kubkiem kawy, która rozprysła się na jej białej bluzce tuż przed wejściem na egzamin. Jarek był tak zażenowany, że po prostu zabrakło mu słów. Akurat z nią musiało mu się przytrafić coś takiego… Przepraszał ją wiele razy, przestał, dopiero gdy zdał sobie sprawę, jak kiepsko to brzmi. Zażartowali, że plama będzie skutecznie rozpraszać egzaminatora, gdy dostanie pytanie, na które nie będzie znała odpowiedzi.

Zaczekał, aż wyjdzie z sali. Kiedy kiwnęła potwierdzająco głową, że zdała egzamin, uśmiechnął się do niej z dumą. Zuch dziewczyna – pomyślał. – A może wkrótce będzie moją dziewczyną?

– A nie mówiłem, że ta plama będzie pomocna? – nawiązał do wpadki, po czym zaprosił ją na kawę w ramach przeprosin.

Być może było to mało oryginalne, ale w jej towarzystwie zapominał o swoim IQ, które mogłoby mu pomóc w stworzeniu błyskotliwego planu ich pierwszej randki. Chyba jednak nie ma na to reguły, najlepsze jest spontaniczne działanie. Jarek był wstydliwy w stosunku do kobiet, dlatego najlepszym dla niego wyjściem było działanie bez przemyśleń i analizowania, wtedy było mu łatwiej zebrać się na odwagę. Gdyby powstrzymał się na samym początku, na pewno nie zdobyłby się na nic więcej poza gratulacjami z powodu zdanego egzaminu. Jeśli ma go polubić, to niezależnie, czy jest to spotkanie przy kawie w pobliskiej kawiarni, czy romantyczna kolacja w drogiej restauracji.

Od tego dnia ich znajomość rozwijała się bardzo szybko, spędzali ze sobą mnóstwo czasu. Stało się to na tyle absorbujące, że trudno im było przypomnieć sobie, jak ich życie wyglądało wcześniej. Częste spotkania oczywiście odbijały się na otoczeniu. Mimo wszystko ich przyjaciele wykazywali się dużą cierpliwością.

Po drugim miesiącu randkowania Jarek wiedział, że ta kobieta namiesza w jego życiu. Już wtedy nie potrafił się bez niej obejść. Szczęście, które niespodziewanie do nich zawitało, uświadomiło im, jak bardzo byli dotychczas samotni. Co prawda wcześniej mieli inne poglądy na temat związków. Twierdzili, że nie są na tyle wrażliwi, żeby przywiązać się do drugiej osoby, nie aż tak bardzo w tak krótkim czasie. Aczkolwiek ich uzależnienie od siebie rosło z każdym dniem, przeradzając się w coś niesamowicie silnego. Mimo to żadne z nich nie chciało stawić czoła prawdzie. Udawali, że nic się nie zmienia, dla zachowania pozorów, żeby nie okazać słabości i – co najważniejsze – zachować indywidualność, na czym, o dziwo, bardzo im zależało. Wbrew wszystkiemu chcieli pozostać wiernymi swoim ideałom. Jednak bezskutecznie, bo wkrótce okazało się, że to nie oni kierują życiem, tylko przeznaczenie, które szykowało dla nich dużą niespodziankę.

~3~

Jarek widział w oczach Wioli strach, kiedy patrzyła w lusterko na swój powiększający się brzuszek. Wiedział, jak obawiała się, że zostanie ze wszystkim sama, dlatego chciał w końcu podjąć męską decyzję i powiedzieć jej, co postanowił. Wyczuwał jej podenerwowanie, a czasami nawet rozdrażnienie. Nie do końca był pewien, czy to wina hormonów, czy też jego obecności, ciągle stojącej pod znakiem zapytania.

Zajęcia na uczelni niedługo się skończą, będzie miał więcej wolnego czasu. Jednak wcale go to nie cieszyło, coś się zmieniło, nie biegł już do Wioli jak na skrzydłach. Wieczorami spędzał u niej wiele godzin, ale robił to bardziej z obowiązku.

Sam siebie ostatnio nie poznawał. Jego myśli były okrutne i egoistyczne, nie do końca był sobą, przygnieciony ciężarem przyszłego ojcostwa. Nie tak sobie wyobrażał następny rok. Z dnia na dzień jego bogini stała się zupełnie inną kobietą. Był świadomy, że zauważyła zmianę w jego zachowaniu, ale chyba docierało do niej, że każdy facet ma w sobie coś z tchórza.

Jarek spędzał wiele samotnych godzin na snuciu planów, ale za każdym razem przyłapywał się na tym, że nie uwzględniał w nich swojego dziecka. Wiele razy wracał myślami do dzieciństwa, a nie był to dobry okres w jego życiu. Najbardziej obawiał się, że stanie się takim samym ojcem, jakim był jego własny. Przerażało go to, nie potrafił myśleć o tym bez strachu. Doceniał, że Wiola nie narzucała mu się, mimo trudności, przez które musiała przechodzić sama. Był jej wdzięczny, że dawała mu czas.

Ostatnie tygodnie były dla niego bardzo wyczerpujące emocjonalnie. Nawet kilka razy wyszedł na piwo z kolegami, którzy byli ewidentnie zaskoczeni, że miał czas. Nikt jednak tego nie skomentował, bo zdążyli przyzwyczaić się do jego dziwactw.

Tylko Andrzej, jego przyjaciel, wiedział, co się dzieje. Wiele razy, kiedy odwiedzał Jarka, zastawał go w panice. Znali się od dawna, ale jeszcze nie widział go tak bezradnego, co gorsza nie bardzo wiedział, jak mu pomóc. Mimo wszystko nie pochwalał jego zachowania. Jarek był szalony od początku w tym burzliwym związku z Wiolą, ale teraz, odkąd dowiedział się o ciąży, zachowywał się jak skończony idiota.

Andrzej od dwóch lat związany z Marzeną, nie rozumiał zachowania przyjaciela. Na podstawie swojego doświadczenia starał się wytłumaczyć Jarkowi kilka kwestii, z tym że sam był na tyle oddany Marzenie, że ciąża nie wystraszyłaby go aż tak, by kwestionować własne uczucia. Natomiast to, co działo się z Jarkiem, było dziwne i bardziej wyglądało na gówniarskie zachowanie niż na niezdecydowanie. Mimo to Andrzej wierzył, że jego przyjaciel ma dobre zamiary i to tylko chwilowe załamanie. Niemożliwe, że strach będzie w stanie przyćmić tak mocne uczucie.

Jarek wiele razy zwierzał się przyjacielowi, pod koniec rozmów wnioski zawsze były dobre i przeważały szalę na stronę bycia z Wiolettą. Najwyraźniej Jarek potrzebował jeszcze więcej czasu. Była ona dopiero w czwartym miesiącu, więc wydawało mu się, że może szarżować ze swoimi analizami.

Wiola nie dawała po sobie poznać przerażenia, jakie ją ogarnęło, kiedy zaczęła zauważać, jak bardzo Jarek wycofał się z jej życia. Oczywiście przychodził, robił zakupy, przynosił kwiaty, ale był nieobecny. Prawie w ogóle nie okazywał jej uczuć, nie dotykał jej poza momentami, kiedy się żegnał, przytulał ją i wychodził bez słowa.

Jej rodzice zauważyli, co się dzieje, jednak nie chcieli ingerować. Nie tolerowali jej przyszłego partnera. Kiedy minął pierwszy szok po wiadomości, że jest w ciąży, postanowili ją wspierać. Jednak informacja, kto jest ojcem, wzbudziła w nich negatywną reakcję. Nie wtrącali się do decyzji córki, ale widząc zachowanie Jarka, odciągali ją od niego, jak tylko mogli. Zapewniali ją, że pomogą i przekonywali, że nie ma sensu wiązać się z kimś, kto sam nie wie, czego chce.

Ojciec Wioli nie widział w tym wychudzonym egzemplarzu mężczyzny żadnego materiału na zięcia. Z tego, co zaobserwował, wynikało, że brakowało mu również odwagi i odpowiedzialności. Inaczej wyobrażał sobie człowieka, który zaopiekuje się jego oczkiem w głowie. W głębi duszy miał nadzieję, że Jarek w końcu przestanie przychodzić, a córka znajdzie prawdziwego mężczyznę. Nie ukrywał swojej niechęci do niego, ignorował go i lekceważył jego pytania w taki sam sposób, jak on robił to z uczuciami Wioli. Kilka razy udało mu się powiedzieć wprost, co o nim myśli. Milczenie jeszcze bardziej utwierdzało go, że ten chłopak nie będzie w stanie podołać obowiązkom głowy rodziny. Wiele razy próbował nakłonić żonę, żeby pomogła mu przekonać Wiolę, ale ta uparcie obstawała przy tym, iż nie będzie wtrącać się w wybory córki. W końcu Jerzy kompletnie się poddał, zrozumiał, że od bardzo dawna nie ma wpływu na decyzje dorosłego już dziecka. Dlatego zdziwił się, kiedy Wiola zapytała, czy faktycznie mężczyźni tak bardzo boją się być ojcami. Była ciekawa, jak on zareagował, kiedy dowiedział się, że mama jest w ciąży.

Historia jej rodziców wcale nie poprawiła jej humoru. Nawet bardziej przekonała ją, że Jarek najwyraźniej jej nie kocha.

Jakaż ja byłam naiwna – pomyślała, patrząc na swoje odbicie w lusterku. Dziś miała wizytę u lekarza, podczas której będzie mogła poznać płeć dziecka. W końcu będzie wiadomo, czy ma pomalować pokoik na różowo, czy na niebiesko. Uśmiechnęła się i wyszła.

Udało jej się ukryć łzy, które cisnęły się do oczu. Rześkie powietrze i ładna słoneczna pogoda dodawały jej otuchy. Jestem dzielna, jestem silna – powtarzała sobie cały czas w drodze do gabinetu. Przestała liczyć na odpowiedź od Jarka, czy pojawi się na badaniu. Minęło kilka godzin, od kiedy napisała mu SMS-a, że dziś dowiedzą się, kto kryje się w jej brzuszku. Wysiadła z autobusu razem z tłumem osób niezwracających uwagi na jej stan. Starała się nie myśleć, że będzie sama w tak ważnym momencie, bo w przeciwnym wypadku kompletnie by się rozkleiła. Rozmyślała o tych czterech minionych miesiącach i coraz bardziej utwierdzała się w przekonaniu, że zostanie samotną matką. Nie pozwoli, żeby jej dziecko wychowywało się między ludźmi zmuszonymi do bycia razem. Wchodząc do przychodni, odepchnęła od siebie wszystkie negatywne myśli. Teraz będzie się cieszyć momentami, które dla niej i dla dziecka będą najważniejsze. Jeszcze nie wiedziała, jak bardzo się myli.

Jarek zapomniał zabrać telefon do pracy, więc odczytał jej wiadomość dopiero po powrocie. Wybiegł pędem z mieszkania, wskoczył do auta, które oczywiście właśnie teraz jak na złość nie chciało zapalić. Biegiem rzucił się w kierunku przystanku autobusowego, jazda dłużyła mu się niesamowicie, a kiedy był już prawie na miejscu, autobus gwałtownie się zatrzymał. Kierowca ogłosił, że dalej nie pojedzie z powodu wypadku. Jarek był wściekły i zmęczony, nie miał wyjścia – musiał iść pieszo w stronę przychodni. Przechodząc koło ambulansu, usłyszał, jak dwie starsze kobiety rozmawiają o tym, co się zdarzyło.

– Szkoda jej, taka młoda osoba…

– Do tego chyba w ciąży – dokończyła druga kobieta.

Poczuł dreszcz przerażenia przeszywający ciało. Cofnął się do kobiet i zaczął wypytywać, jak wyglądała dziewczyna z wypadku, ale oprócz lamentowania niewiele usłyszał. Niestety ambulans odjechał, więc Jarek został sam na sam z domysłami. Próbował dzwonić do Wioli, ale telefon nie odpowiadał.

Boże, spraw, żeby tu była. – Zaczął biec do przychodni, przerażony i zdruzgotany, a kiedy dotarł na miejsce, prawie zataczał się ze zmęczenia, jeszcze w życiu nie biegł tak szybko. Chwytał łapczywie powietrze, rozglądając się nerwowo po pomieszczeniu i szukając Wioli błądzącym wzrokiem. Ty idioto, ty kompletny idioto! – ganił się w myślach. – Powinieneś być z nią! A teraz możesz ją stracić! A może już ją straciłeś? Błagał pielęgniarkę o sprawdzenie, kto jest teraz w gabinecie ginekologa, jego tłumaczenie o zaistniałej sytuacji nie miało żadnego sensu. Pielęgniarka w końcu uległa i udało jej się ustalić, że w jednym z gabinetów przebywa pacjentka o takim imieniu. Jarek nawet nie wysłuchał jej do końca, tylko wszedł do środka. Zamknął za sobą drzwi i kiedy w końcu zobaczył Wiolę całą i zdrową, odetchnął głośno, poczuł, jak mija zdenerwowanie. Wiola była w szoku i patrzyła na niego z niedowierzaniem. Lekarz chciał go już wyprosić, jednak szybko się domyślił, że to ojciec dziecka i pozwolił mu zostać.

– Zdążyłeś… – W głosie Wioli dało się słyszeć wyraźną ulgę. Na jej twarzy pojawił się ciepły uśmiech. – Pan doktor miał właśnie podać płeć naszego dziecka.

Jarek wziął ją za rękę i pocałował. Po czym spojrzeli na lekarza w oczekiwaniu na informację.

– Skoro jesteśmy w komplecie, mogę wam w końcu zdradzić, że za pięć miesięcy urodzi się wam dziewczynka. Gratuluję.

Wiola była przeszczęśliwa, zawsze marzyła o pierwszej córeczce, natomiast Jarek nic nie powiedział, tylko pocałował ją w taki sposób, jakby robił to po raz pierwszy. W tym subtelnym pocałunku było więcej nadziei i oddania niż kiedykolwiek wcześniej. Teraz była pewna, że go odzyskała.

Po badaniu Jarek zaprosił ją do cukierni. Po raz pierwszy od czterech miesięcy mogła uśmiechać się szczerze. Wytłumaczył jej, że telefon zostawił w domu i stąd też jego spóźnienie, nie przyznał się, co tak naprawdę uświadomiło mu, jak wiele dla niego znaczy.

Te piętnaście minut, kiedy bał się, że to ona jest ofiarą wypadku, zmieniło jego tok myślenia. Możliwość utraty Wioli była dla niego takim szokiem, że błyskawicznie dotarło do niego, jakim idiotą był przez ostatnie miesiące. Teraz zamierzał jej to wynagrodzić i pokazać, że będzie dobrym ojcem. Tego dnia pojął, że życie bez niej nie byłoby niczym szczególnym i powinien być wdzięczny Bogu za zesłanie takiego anioła.

Podczas dwugodzinnego spaceru nie puszczał jej ręki nawet na chwilę. Przepraszał ją kilka razy i obiecywał, że będzie mężczyzną, na jakiego ona zasługuje. Wiola cieszyła się z tych słów, ale nie uszło jego uwadze, że ciągle spoglądała na niego z niedowierzaniem. Wiedział, że musi powiedzieć coś przekonującego, żeby mogła mu ponownie zaufać.

– Wiem, że nie ma to sensu, że nagle mówię ci takie rzeczy… Przez cztery miesiące zachowywałem się jak gbur, ale proszę, uwierz mi, dziś dużo zrozumiałem.

– Mam nadzieję, że twój zapał nie zgaśnie tak szybko, jak się pojawił – odpowiedziała. Mimo wszystko chciała mu wierzyć. Tliła się w niej iskierka nadziei, że to faktycznie koniec jego kryzysu. Kochała go i to właśnie dzięki sile uczuć miała wystarczająco dużo cierpliwości, by czekać, aż w końcu do niego dotrze, co jest najważniejsze w życiu.

W domu opowiedziała o wszystkim mamie, w której miała powierniczkę. Wychodząc z kuchni, spojrzała w kierunku taty i rzekła:

– Być może nie każdy facet od razu czuje się gotowy do roli ojca.

Jerzy nie zadawał pytań, widząc, że jest odmieniona i przepełniona nadzieją. Poza tym wieść o wnuczce wniosła dużo różowej, pozytywnej energii. Wieczorem żona opowiedziała mu, co dokładnie wydarzyło się między Wiolą a Jarkiem.

– Widzisz, może faktycznie potrzebował czasu i za surowo go oceniałeś.

– Nie chwalmy dnia przed zachodem słońca, zobaczymy, na jak długo wystarczy mu zapału – odpowiedział. Mimo to modlił się w duchu, żeby Jarek oprzytomniał i stanął na wysokości zadania. Wolał widzieć córkę z tak rozpromienioną twarzą jak dzisiaj niż z podkrążonymi i zapłakanymi oczami. Trudno mu było bezczynnie stać z boku, kiedy widział, jak jego dziecko cierpi. Jednak zdawał sobie sprawę, że niewiele może zrobić. Dlatego dzisiejsze wydarzenia wcale go nie uspokoiły, wręcz przeciwnie – wzbudziły w nim większy niepokój. Jako ojciec był świadom, że nie może ochronić córki przed wszystkim, co spotka ją w życiu. Jedyne, co mógł zrobić, to być przy niej zawsze i pozwolić jej uczyć się na własnych błędach i doświadczeniach.

***

Jarek obudził się w dobrym humorze, minęły trzy miesiące, od kiedy dotarło do niego, co w życiu jest naprawdę ważne. Teraz pracował jeszcze ciężej, żeby przygotować małe mieszkanko dla jego dwóch kobiet, które już niedługo miały się do niego wprowadzić. Podczas tych miesięcy udało mu się zjednać sympatię teściów i podnieść ją do zadowalającego poziomu. Teraz tylko szukał pomysłu na oświadczyny. Był pewny, że chce zostać z Wiolą na całą wieczność, a jednocześnie zaskoczony determinacją i pokładami energii, jakie w sobie odkrywał. Skończył studia podyplomowe, dostał etat w firmie, w której odbywał praktyki. Być może nie tak wyobrażał sobie początek kariery, ale priorytetem dla niego były w tym momencie dwie istoty.

Wiola jeszcze nie widziała jego mieszkania po przeróbkach. Dopiero w tym tygodniu miał pokazać jej swoje dzieło, z którego był bardzo dumny. Jedyną pomagającą mu osobą był Andrzej, którego cieszyły zmiany w zachowaniu przyjaciela. Tym bardziej że jego narzeczona również spodziewała się dziecka. Było mu raźniej mieć kogoś, kto był w podobnej sytuacji. Teraz cały ich czas zajmowało planowanie, co i kiedy kupić dla dziecka oraz czytanie poradnika dla przyszłych ojców. Co prawda na początku uważał to za zbyteczne, jednak z czasem jego dziewczyna była w jeszcze gorszej panice niż Jarek kilka miesięcy wcześniej. Wtedy zrozumiał, że dodatkowe informacje mogą być przydatne. Wiola okazała się niesamowicie pomocna w uspokajaniu i przygotowaniu Marzeny na pierwsze miesiące ciąży. Andrzej zrozumiał, co Jarek widzi w swojej przyszłej żonie. Cierpliwość i czułość oraz ciepło, które od niej biły, były wręcz zaraźliwe. Dlatego kiedy tylko usłyszał o planie oświadczyn, postanowił pomóc przyjacielowi w jego realizacji.

Jarek