Pilanie podwodnego świata - Giese Arno - ebook + książka

Pilanie podwodnego świata ebook

Giese Arno

1,0

Opis

Publikacja stanowi historię rozwoju nurkowania swobodnego w Pile. Zawiera opis powstania sekcji płetwonurków, jako drugiej w Lidze Obrony Kraju w województwie poznańskim.

 

Przedstawia również najbardziej znane organizacje nurkowe na świecie oraz życiorysy pierwszych pilskich płetwonurków, w większości wyszkolonych osobiście w 1967 roku przez autora książki. Jeden z pilskich płetwonurków został Szefem Wydziału Oficerów Flagowych w Dowództwie 9 Flotylli Obrony Wybrzeża.

 

Arno Giese opisuje swoją życiową przygodę z nurkowaniem i o tym jak został instruktorem w Ośrodku Ratownictwa Morskiego Marynarki Wojennej.

 

Od Autora: Nie żałuję ani jednej minuty służby w Marynarce Wojennej, bo mam pewność, że nikt inny nie nauczył by mnie obecnej samodyscypliny, nikt inny nie mógłby mnie lepiej przygotować do dzisiejszego życia jak Ośrodek Ratownictwa Morskiego Marynarki Wojennej.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 122

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
1,0 (1 ocena)
0
0
0
0
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Arno Giese
Pilanie podwodnego świata

Wersja Demonstracyjna

Wydawnictwo Psychoskok

Arno Giese „Pilanie podwodnego świata”

Copyright © by Arno Giese, 2019

Copyright © by Wydawnictwo Psychoskok Sp. z o.o. 2019

Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część niniejszej publikacji nie

 może być reprodukowana, powielana i udostępniana w 

jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody wydawcy.

Redaktor prowadząca: Renata Grześkowiak

Korekta: Emilia Ceglarek, Bogusław Jusiak

Projekt okładki: Andrzej Skwara

Skład epub i mobi: Kamil Skitek

ISBN: 978-83-8119-329-0

Wydawnictwo Psychoskok Sp. z o.o.

ul. Spółdzielców 3, pok. 325, 62-510 Konin

tel. (63) 242 02 02, kom. 695-943-706

http://www.psychoskok.pl/http://wydawnictwo.psychoskok.pl/ e-mail:[email protected]

Tym, którzy otwierają listę pilskich płetwonurków,

wspomnienia te poświęcam.

Arno Giese

Wstęp

Od zarania dziejów człowiek chciał pod wodę. Nurkowanie miało dostarczyć ludzkości pożywienia, ale nie tylko. Człowieka ciągnęło do podwodnych skarbów, do drogocennych pereł, do zatopionych wraków i ich bogatych ładunków, do naprawiania statków, w końcu do poznawania tajemnicy podwodnych głębin. Różne znaleziska archeologiczne, w tym liczne opisy i rysunki, wskazują na to, że już w starożytności ludzie schodzili w głębiny na bezdechu – na wstrzymanym oddechu. Jednak mimo wielu odkryć do dzisiaj nie wiemy, kiedy dokładnie człowiek po raz pierwszy zanurzył się pod wodę. Wiemy natomiast, że już starożytni Grecy schodzili pod wodę w celach militarnych, a także w celu poławiania gąbek i ryb. Dzięki opisom Herodota poznaliśmy historię Scyllisa, który w V wieku p.n.e., uciekając z niewoli na perskim statku, skoczył do wody i tam przez wiele godzin ukrywał się, oddychając przez łodygę trzciny, a wynurzywszy się potem nocą, przysporzył ogromnych szkód perskiej flocie.

Asyryjską płaskorzeźbę z 885 roku p.n.e. uważa się za najstarsze świadectwo informujące o nurkowania. Widać na niej mężczyznę uzbrojonego w coś podobnego do kuszy, oddychającego dzięki zbiornikowi, który przypomina dzisiejsze butle nurkowe.

Przy okazji oblężenia Tyru przez Aleksandra Wielkiego znany grecki filozof Arystoteles opisał używany wówczas dzwon nurkowy.

Leszek Skwara w hełmie klasycznym

Zachowane opisy informują, że początkowo nurkowanie wykorzystywano przede wszystkim do celów militarnych. Jednak z przekazów wynika, że już w I wieku p.n.e. zawodowo wyławiano w portach Morza Śródziemnego różnego rodzaju zatopione przedmioty. Dokumentują to między innymi ustalone wówczas stawki wynagrodzenia nurków. Zakłada się, że nurkowie schodzili do około 30 metrów i wyciągano ich na powierzchnię za pomocą lin.

Zastanawiające jest, czym wówczas oddychano pod wodą, bo jeżeli nurkowali na bezdechu, to znaczy, że byli tam bardzo krótko i stąd siłowe wyciąganie linami. Ponadto wiadomo, że oddychanie przez wydrążone łodygi trzciny, ze względu na ciśnienie hydrostatyczne, pozwalało na osiągnięcie maksymalnej głębokości 30–60 centymetrów.

Przy tworzeniu pierwszych aparatów do oddychania pod wodą wykorzystywano worki skórzane z powietrzem. Jednak próby te kończyły się niepowodzeniem z uwagi na wypełnianie się owych worków wydychanym przez nurka dwutlenkiem węgla. Słynny Leonardo da Vinci stał się w 1500 roku autorem pierwszego systemu do samodzielnego oddychania pod wodą. Jego rysunek przedstawiono w Codex Atlanticus. Nie ma jednak dowodów na to, że ten zintegrowany system oddychania oraz kontroli pływalności, w tym pierwszy kombinezon nurkowy zaprojektowany przez Leonarda da Vinci, kiedykolwiek zostały zrealizowane i wykorzystane przez człowieka pod wodą. Projektów da Vinci związanych z nurkowaniem było kilka, ale nic nie wiadomo o ich realizacji. On też jako pierwszy zaprojektował płetwy do pływania pod wodą; najdziwniejsze w tym, że były przeznaczone na ręce, a nie na stopy. Zostawmy da Vinci i cofnijmy sie w czasie.

Z okresu późnego średniowiecza i wczesnego renesansu znajdujemy sporo informacji o posługiwaniu się aparaturą do oddychania podwodnego. Informacje są jednak tak enigmatyczne, że trudno przyjąć, iż były prawdziwe. Jest jednak coś na rzeczy, skoro mamy historyczne potwierdzenie takich akcji jak wyciągnięcie w roku 1447 przez genueńskich nurków z dna jeziora Nemi zatopionych rzymskich galer albo odważną próbę podniesienia w 1545 roku „Mary Rose” – zatopionego flagowego okrętu Henryka VIII. Przeprowadzającym tę akcję zależało przede wszystkim na wydobyciu drogocennych armat i sporej ilości kosztowności, które się na nim znajdowały.

Ogromne zasługi dla rozwoju nurkowania z użyciem niezależnych aparatów oddechowych przypisać należy włoskiemu wynalazcy, matematykowi i fizykowi Giovanniemu Alfonso Borellemu. Niestety, wszystkie jego projekty – łodzi podwodnych, dzwonów i aparatów nurkowych – opublikowano dopiero po śmierci w 1680 roku. Dodam tylko, że pomysły te wyprzedzały technicznie wszystkie mu współczesne urządzenia do oddychania pod wodą, ale też posiadały swoje wady z uwagi na to, że ówczesnej fizyce nieznane jeszcze były zagadnienia ciśnienia. Jednym słowem, schodzenie pod wodę w projektach Borellego mogło spowodować śmierć nurka. Ale mimo wszystko możemy śmiało uznać go za twórcę idei ponownego oddychania wydychanym powietrzem.

Nurkowanie integrowało wielu badaczy i konstruktorów. Jedni próbowali zbudować aparaty nurkowe, inni zaś zajęli się badaniami nad zdobyciem podwodnego świata przy wykorzystaniu dzwonu nurkowego. Ogromnym wydarzeniem w tej dziedzinie był pokaz w roku 1538 zanurzenia w dzwonie nurkowym konstrukcji Guglielmo de Loreto. Odbył się on w hiszpańskim mieście Toledo. Opuszczono wówczas na dwadzieścia minut na dno Tagu dwóch greckich nurków. To niezwykłe na ówczesne czasy wydarzenie zgromadziło na brzegach rzeki około dziesięć tysięcy widzów. Na pokaz przybył także z całym dworem król Hiszpanii Karol V.

Dzisiejsze dzwony pozwalają na dłuższe przebywanie pod wodą, ale w tamtych czasach technika umożliwiała jedynie kilkunastominutowe zanurzenie. Ponadto technika dzwonów nurkowych nie pozwala na swobodne nurkowanie, do czego tak uparcie dążył rodzaj ludzki.

Rozpatrując historię rozwoju prac nad skonstruowaniem aparatu do swobodnego oddychania pod wodą, wydaje mi się, że pewne opóźnienia powodowały kierunki poszukiwań; niektórzy badacze uważali, że ustnik przeszkadza nurkowi, innym natomiast nie przeszkadzał. Trzeba więc było przeprowadzić doświadczenia z zatruwaniem się nurka wydychanym do worków i innych pojemników dwutlenkiem węgla, by przekonać się o dobroczynności ustnika.

Chciałbym teraz, po wstępie o dążeniu człowieka do swobodnego nurkowania, pominąć opis całej pasjonującej historii przyczyny powstawania kombinezonu nurkowego oraz tego, co dzisiaj nazywamy sprzętem klasycznym, i naświetlić proces powolnego powstawania różnych urządzeń, które doprowadziły do powszechnie dziś używanych przez płetwonurków aparatów oddechowych. Tematykę tę wspomnę poniżej jedynie śladowo, bowiem przedstawię historię powstawania aparatów oddechowych do swobodnego nurkowania, nieskrępowanego żadnymi technicznymi ograniczeniami poznawania podwodnego świata.

Pierwszym twórcą systemu nurkowego, który umożliwił swobodne poruszanie się pod wodą, był Karl Heinrich Klingert. Ale to jeszcze nie było to…

Jak już wspominałem, od zarania dziejów człowiek chciał poruszać się pod wodą jak ryba. Dowodzą tego między innymi opisy Pliniusza z roku 77 albo Wegecjusza z roku 375. Największą jednakże przeszkodą w osiągnięcia tego celu był brak odpowiedniego sprzętu nurkowego do penetracji podwodnego świata. Pierwsze i najstarsze opisy prób z takim urządzeniem mówią o osiągnięciu znacznych głębokości, ale dzisiaj wiemy, że mogły to być głębokości maksymalnie od 30 do 60 cm. Wynalezienie dzwonu nurkowego umożliwiło co prawda człowiekowi dłuższe przebywanie pod wodą, jednak dzisiaj wiemy, że w tym kontekście nie możemy jeszcze mówić o początku ery swobodnego nurkowania. Ponadto dzwon umożliwiał nurkowanie maksymalnie na głębokości do 8 metrów, a człowiek chciał głębiej…

Dopiero pojawienie się na przełomie XVIII i XIX wieku sprężarek dostarczających powietrze z ciśnieniem hydrostatycznym panującym na danej głębokości oraz w odpowiedniej ilości doprowadziło do wynalezienia ubrań umożliwiających w miarę swobodne poruszanie się nurka po dnie. Najbardziej znaną „jaskółką” był skafander Anglika Siebe’a z roku 1819, ale zasadniczą wadą owej konstrukcji był fakt, że nie izolował od zimnej wody, a poza tym nurek nie mógł się w nim dowolnie poruszać, np. nie mógł się pochylić – musiał utrzymywać pozycję pionową. Osiemnaście lat później, w 1837 roku, Siebe skonstruował nowy skafander, który nie posiadał już tych wad. To ubranie przetrwało do dnia dzisiejszego w niewiele zmienionej formie i nosi ono nazwę klasycznego sprzętu nurkowego. W czasach Siebe’a nie wiedziano jeszcze nic o chorobie azotowej, a tym samym o skutkach zanurzania się w takim skafandrze poniżej 30 metrów. Dopiero w 1878 roku francuski uczony Paul Bert odkrył, że liczne wypadki śmiertelne u nurków pracujących na znacznych głębokościach oraz pojawiające się schorzenia, które nazwano „krzywik”, są skutkiem działania na organizm ludzki azotu pod ciśnieniem. Przyczyny owej choroby rozwiązał dopiero w 1905 roku profesor J.S. Haldane. Skutkowało to powstaniem tak zwanych skafandrów pancernych, które umożliwiły nurkowanie nawet poniżej 100 metrów.

Klasyczny hełm nurka

Badania nad fizjologią nurkowania ujawniły, że przyczyną ograniczenia zdolności do wykonywania pracy na dużych głębokościach jest specyficzne oddziaływanie na organizm człowieka azotu pod podwyższonym ciśnieniem. Zjawisko to nazwano „narkozą azotową”. Dalsza badania doprowadziły do stosowania na dużych głębokościach mieszanek helowo-tlenowych. Oddychając takimi mieszankami, nurek klasyczny schodzi dzisiaj na głębokości do 200 metrów.

Wróćmy do największych marzeń człowieka, do poruszania się pod wodą bez jakiegokolwiek ograniczenia i połączenia z powierzchnią. Pominę historię Anglika H.A. Fleussa (1880 r.) i nurka A. Lamberta (1882 r.) oraz ich doświadczeń z aparatem tlenowym do nurkowania swobodnego, gdyż moim zdaniem aparat ten od samego początku, między innymi z powodu ograniczenia zanurzania do 12 metrów, był skazany na niepowodzenie.

Przejdźmy zatem do powstania i rozwoju niezależnego powietrznego aparatu, w którym nurek oddycha powietrzem i w którym można nurkować znacznie głębiej niż w tlenowym, zachowując przy tym wielką swobodę ruchów.

Wydaje mi się, że ktokolwiek zechce napisać o swobodnym nurkowaniu, ma niezbywalny obowiązek wspomnieć o dwóch ludziach, z których każdego obowiązkowo trzeba nazwać guru rozwoju tego niezwykle fascynującego sportu. Są to: Hans Hass – austriacki pionier i odkrywca swobodnego nurkowania oraz podwodnego nurkowania rekreacyjnego, znany w szczególności z nakręconych przez niego dokumentalnych filmów o świecie podwodnej przyrody, np. o rekinach, którymi był zafascynowany, niezwykle zaangażowany w ochronę środowiska, a do tego autor ponad 30 książek o podwodnym świecie, z których najsłynniejsza to znana wszystkim nurkom świata Trzej łowcy na dnie morza – oraz kapitan Jacques-Yves Cousteau – francuski oficer marynarki, oceanograf, badacz mórz i oceanów, podróżnik, odkrywca podwodnego świata, który wraz z inżynierem Emilem Gagnanem skonstruował model podwodnych okularów i aparat do oddychania pod powierzchnią wody, które to wynalazki otworzyły dla człowieka podmorski świat.

Hans Hass urodził się 23 stycznia 1919 roku w Wiedniu. Studiował prawo na tamtejszym uniwersytecie, a będąc w lipcu 1937 roku na wakacjach nad Morzem Śródziemnym, na południu Francji, w Cap d’Antibes, spotkał człowiek, który wprowadził go w świat podwodnych polowań. Był nim zafascynowany i wkrótce sam rozpoczął swoją głębinową przygodę, którą kontynuował dziesiątki lat. Cechowała go pasja badań naukowych oraz zamiłowanie do przygód. W wieku 19 lat udał się na swoją pierwszą wyprawę do Jugosławii. Prócz morskich polowań wykonał tam pierwsze podwodne zdjęcia przy pomocy skonstruowanej przez siebie wodoszczelnej kamery.

Pochłonięty całkowicie odkrytym podwodnym światem postanowił poznać dokładniej jego biologię, udając się w 1939 roku w towarzystwie dwóch przyjaciół, Jörga Böhlera i Alfreda von Wurziana, na Karaiby. Penetrując tamtejsze głębiny, przeżył wiele fascynujących przygód, które opisał w słynnej książce Trzej ludzie na dnie morza. Na Karaibach zastał ich wybuch II wojny światowej. Zmusiło to trzech przyjaciół do przedłużenia wyprawy do 10 miesięcy. Po powrocie, przeciwstawiając się woli ojca, Hans Hass przerwał studia prawnicze i zajął się zoologią.

Niedługo po powrocie z Karaibów został wcielony do niemieckich oddziałów płetwonurków bojowych (Kleinkampfverband), tam też w 1942 roku skonstruował idealnie nadający się do robót dywersyjnych pierwszy aparat oddechowy o obiegu zamkniętym. Wiarygodne źródła podają, że to on razem z Hermannem Stelznerem, dyrektorem technicznym Dräger Company, zmodyfikował „Dräger-Gegenlunge”. Niestety, zachowując tajemnicę, tylko szczątkowo i bardzo lakonicznie przekazano potomnym, jakiego sprzętu uży- wała i jak szkolona była ta legendarna jednostka, w której służył Hans Hass. Do dzisiaj też nie wiadomo, jak została włączona do struktur Wehrmachtu, bowiem wszystkie dokumenty zostały po wojnie zniszczone, a sam Hans Hass niczego nie wyjawił, oświadczając, iż nadal obowiązuje go tajemnica.

W swoim rewelacyjnym filmie Przygody na Morzu Czerwonym wspomina w dowcipnej i lekkiej formie początki swojego płetwonurkowania, kiedy uzbrojony w okular, płetwy, harpun i kamerę filmową odkrywał tajemnicę mórz oraz ich mieszkańców.

Hans Hass w 1949 roku przeprowadził w Sudanie, jako pierwszy na świecie, podwodną penetrację „Umbrii”, nazywanej najpiękniejszym wrakiem świata, który przyciąga do Sudanu nurków z całego świata. Zmarł w wieku 94 lat.

Statek został zbudowany przez spółkę Schiffswerks Rieherst w hamburskiej stoczni i 30 grudnia 1911 roku zwodowany pod nazwą „Bahia Blanca” jako jednostka towarowo-pasażerska. Mógł zabrać do 2000 pasażerów i 9 tysięcy ton ładunku. Pływał na trasie Hamburg–Ameryka Południowa, przewożąc pasażerów i towary. Pierwsza wojna światowa zastała go w Argentynie i wówczas „Bahia Blanca” została przejęta przez jej rząd. Pod banderą argentyńską statek pływał do połowy lat trzydziestych ubiegłego wieku, kiedy to zastał zakupiony przez rząd włoski i zmodernizowany. Zmieniona również została nazwa – na „Umbria”. Przez następne lata „Umbria” pływała głównie po Morzu Śródziemnym i Morzu Czerwonym, dostarczając zapasy do włoskich kolonii w Afryce.

W ostatni swój rejs do Massawy i Asabu w Erytrei, wówczas włoskiej koloni, „Umbria” wypłynęła z Włoch w maju 1940 roku, zabierając na między innymi ponad 360 000 bomb o wadze od 15 do 100 kilogramów, 60 skrzyń z detonatorami, worki z cementem, trzy fiaty topolino lungo, 8600 ton amunicji oraz 1500 butelek prosecco. W tym czasie Włochy były jeszcze neutralne choć wszyscy zdawali sobie sprawę, że przystąpienie do wojny jest kwestią czasu. „Umbria” miała za zadanie dostarczyć uzbrojenie do włoskich koloni we wschodniej Afryce, aby wzmocnić obronę i umożliwić przyszłą włoską ekspansję na Czarnym Lądzie.

Inny klasyczny hełm nurka

W dniu 3 czerwca 1940 roku „Umbria” wpłynęła do Port Saidu, na północy Egiptu, gdzie załadowała 1000 ton węgla oraz wodę. Port, kontrolowany przez Brytyjską Marynarkę Królewską, zgodził się na przepłyniecie „Um- brii” przez Kanał Sueski na Morze Czerwone dopiero po trzech dniach. Zatrzymanie nastąpiło pod pozorem niezgodności w papierach, Brytyjczycy doskonale zdawali sobie sprawę, jaki ładunek wiezie „Umbria” i że wcześniej czy później zostanie on użyty przeciwko aliantom. Chcieli opóźnić, a może nawet nie dopuścić do tego, by „Umbria” dowiozła swój cenny ładunek do celu. Jednak nie mogli trzymać w nieskończoność statku należącego do neu- tralnych Włoch, pozwolono więc na wypłyniecie statku na Morze Czerwone w dniu 6 czerwca 1940 roku. W ślad za „Umbrią” został jednak wysłany okręt HMS „Grimsby” pod dowództwem kapitana porucznika Stevensa.

„Umbria” wyruszyła więc w podróż na południe, została jednak ponownie zatrzymana przez HMS „Grimsby” u wrót Port Sudanu, najdalej na południe wysuniętego dużego portu należącego do Imperium Brytyjskiego (Sudan tak jak Egipt był w tym czasie kolonią brytyjską), przy rafie Wingate, w dniu 9 czerwca 1940. Pod pozorem poszukiwania kontrabandy na statek wkroczył kapitan Stevens i 22 brytyjskich żołnierzy z krążownika HMS „Leander”. Pierwszą rzeczą, którą zrobili Brytyjczycy po wejściu, było zajęcie radiostacji, tak aby „Umbria” nie mogła komunikować się z dowództwem. Statek spędził więc noc na kotwicy – z Anglikami na pokładzie i okrętem HMS „Grimsby” blokującym możliwość odpłynięcia.

W dniu 10 czerwca 1940 roku rano kapitan „Umbrii”, Lorenzo Muiesan, usłyszał przez swoje kieszonkowe radio, którego nie znaleźli Brytyjczycy, przemówienie Mussoliniego deklarujące przystąpienie Włoch do wojny o północy tego dnia. Był jedyną osobą na pokładzie, która w tej chwili zdawała sobie z tego sprawę. Jako wielki patriota nie chciał, by cenny ładunek „Umbrii” wpadł w ręce wroga, gdyż doskonale wiedział że będzie on użyty przeciwko jego krajowi, ale niewiele mógł zrobić, mając brytyjskich żołnierzy na pokładzie.

Sytuacja była dramatyczna. Kapitan „Umbrii” musiał działać szybko. Jedyną możliwością, aby cenny ładunek nie został przejęty, było zatopienie statku, niezwykle trudne do wykonania. Kapitan Muiesan wykorzystał fakt, że Brytyjczycy nie zdawali sobie sprawy, iż wojna pomiędzy aliantami a Włochami już się rozpoczęła, i poprosił brytyjskich oficerów o możliwość zorganizowania ćwiczeń ratowniczych, aby podnieść morale nudzącej się załogi. Brytyjczycy się zgodzili. W momencie, gdy cała załoga znalazła się w łodziach ratunkowych, kapitan Lorenzo Muiesan rozkazał pierwszemu mechanikowi zatopienie „Umbrii”. Zdziwieni Brytyjczycy mogli tylko obserwować powolne tonięcie statku, który w ciągu kilkunastu minut osiadł na rafie, przy której cumował. Gdy Stevens zapytał kapitana „Umbri”, dlaczego to zrobił, Muiesan wyjaśnił, iż deklaracja wojny została złożona i od tej chwili są wrogami. Kapitan Stevens, będąc pod wrażeniem czynu Muiesana, kurtuazyjnie odpowiedział, iż nie są wrogami, tylko przyjaciółmi. Jednak niewiele to pomogło kapitanowi „Umbrii”. Dzień później on i cała załoga zostali internowani i resztę wojny spędzili w obozie jenieckim w Indiach, z którego wielu nie wróciło.

„Umbria” z całym swym niebezpiecznym ładunkiem do dziś leży 30 kilometrów od Port Sudanu, dokładnie w tym samym miejscu, w którym zatonęła. Gdyby nie jej wybuchowy ładunek i dramatyczna historia zatonięcia oraz olbrzymia atrakcyjność dla nurków, jej historia pewnie uległaby zapomnieniu. Ale pamiętają o „Umbrii” setki nurków corocznie przyjeżdżających do Sudanu1.

[1 Źródło: divers24.pl.]

Jacques-Yves Cousteau urodził się 11 czerwca 1910 roku w Saint-André-de-Cubzac we Francji. W roku 1930 wstąpił do Francuskiej Akademii Marynarki École Navale, którą ukończył jako oficer artylerii. Jego pasją było również latanie, jednak poważny wypadek samochodowy zamknął mu drogę do kariery lotnika.

Nie mogąc kontynuować pasji latania, oddał się całkowicie nurkowaniu. Już w 1936 roku testował okulary podwodne, które sam skonstruował, a w czasie II wojny światowej, razem z inżynierem Émilem Gagnanem przeprowadzał badania nad dłuższym i swobodnym przebywaniem pod wodą. Efektem tej współpracy stał się aparat do nurkowania otwierający przed badaczami podmorski świat. Wybuch wojny spowolnił nieco jego prace badawcze głębin morskich, ale właśnie wówczas nakręcił swój pierwszy podwodny film. Brał bardzo czynny udział we francuskim ruchu oporu, tworząc między innymi podwodną grupę dywersyjną, za co po wojnie otrzymał Legię Honorową.

Po zakończeniu wojny opracował technikę usuwania min morskich oraz zajął się badaniami penetracji wraków, zatopionych między innymi na skutek działań militarnych. Swego czasu postanowił spenetrować wszystkie akweny kuli ziemskiej. Opowiadał: „Na początku myślałem o odkrywaniu tajemnic natury. Jednak bardzo szybko zaobserwowaliśmy pod wodą skutki nadmiernej eksploatacji zasobów morskich”.

Do swoich planów penetracji podwodnego świata potrzebował odpowiedniego statku. Znalazł taki na Malcie – „Calypso”. Był to zwodowany wiosną 1942 roku dawny amerykański okręt wojenny – trałowiec o numerze taktycznym JB 26 – pływający ongiś pod banderą Royal Navy w ramach pomocy amerykańskiej dla Wielkiej Brytanii. Po wojnie odkupił go przedsiębiorca transportowy, przebudował na prom i ochrzcił imieniem uwodzicielki Odyseusza – „Calypso”. W 1950 roku jednostka trafiła w ręce Jacquesa Cousteau, który przebudował prom na oceaniczne laboratorium i bazę nurkową.

Jacques Cousteau przez czterdzieści lat jako kapitan „Calypso” prowadził podwodne badania na całym świecie, stając się pionierem ruchu na rzecz ochrony środowiska. Zanim na pokładzie statku wyruszył w podróż, niewiele jeszcze mówiło się na temat skutków zanieczyszczenia środowiska i nadmiernej eksploatacji wód. Filmy z jego podróży zwróciły uwagę na katastrofalne konsekwencje takich działań. Cousteau jest autorytetem moralnym oraz idolem dla wielu ruchów ekologicznych. Świat pamięta jego słynne słowa: „To jest nasza nadzieja, że dzieci urodzone dzisiaj będą miały dwadzieścia lat przed sobą, trochę zielonej trawy pod gołymi stopami, świeże powietrze do oddychania, trochę błękitnej wody do żeglowania i wieloryba na horyzoncie, aby pomarzyć”.

Na zamówienie francuskiej telewizji Cousteau nakręcił cykl filmów o pracy płetwonurków podczas wypraw w różne rejony kuli ziemskiej.

Dwanaście odcinków serialu Podwodna odyseja kapitana Cousteau zakupiły prawie wszystkie telewizje świata. Za dokument Milczący świat badacz otrzymał w 1956 roku Złotą Palmę w Cannes, a rok później Oscara. Tą ostatnią nagrodą został wyróżniony potem jeszcze dwukrotnie.

Cousteau zmarł w Paryżu 25 czerwca 1997 roku i pochowany został w grobie rodzinnym na cmentarzu w Saint-André-de-Cubzac.

Założone przez niego towarzystwo, stojące na straży życia w oceanach, jest ogromnym przedsiębiorstwem organizującym prace badawcze i naukowe oraz wydającym setki filmów, książek i czasopism.

„Calypso” służy dzisiaj jako okręt-muzeum, stając się symbolem ludzkich pragnień poznania i zrozumienia świata przyrody.

Współczesny hełm nurkowy

W tym miejscu wypada jeszcze wspomnieć o trzeciej znanej na świecie postaci związanej z nurkowaniem. To Herbert Nitsch – austriacki nurek urodzony 20 kwietnia 1970 roku, rekordzista w trzech kategoriach uznawanych przez Association Internationale pour de Développement de l’Apnée (AIDA).

W dniu 14 czerwca 2007 roku w Spetes (Grecja) Nitsch ustanowił rekord świata wynoszący 214 metrów w kategorii no limits, w której zawodnik bez źródła powietrza zanurza się na jak największą głębokość z użyciem balastu, najczęściej na specjalnej konstrukcji zwanej „windą”, wynurza zaś z pomocą balonu z powietrzem.

Na co dzień Nitsch pracuje jako pilot w austriackich liniach lotniczych.

Prawdą jest, że dzisiejszy, coraz bardziej unowocześniany sprzęt umożliwia ogromnej rzeszy płetwonurków na całym świecie swobodną penetrację podwodnego świata. Drugą jednak prawdą jest, że nawet ten idealny, zdawałoby się, sprzęt ma swoje wady. Ze względu na zapas powietrza ogranicza znacząco czas nurkowania, w szczególności na znacznych głębokościach. To z kolei animuje wielu badaczy głębin do konstruowania aparatów napełnianych różnego rodzaju mieszaninami oddechowymi, które najczęściej składają się z azotu i tlenu lub helu i tlenu w odpowiednich proporcjach.

Zastosowanie mieszaniny o większym udziale objętościowym tlenu niż w powietrzu umożliwia przedłużenie czasu działania aparatu w porównaniu z aparatem powietrznym o takich samych rozmiarach. Zastąpienie azotu helem pozwala na uzyskanie większych głębokości. Możliwości jest tu bardzo dużo i dlatego tego typu aparaty są obecnie poddawane intensywnym badaniom. Być może w niedalekiej przyszłości uda się skonstruować aparaty oparte właśnie na sztucznej mieszaninie gazowej, które umożliwią nurkowanie znacznie głębsze niż obecne aparaty tlenowe i bardziej długotrwałe niż obecne aparaty powietrzne.

Każdy z wymienionych rodzajów sprzętu posiada wady i zalety. Każdy z nich ma swoje optymalne warunki pracy, w których zastosowanie jego jest najwłaściwsze. Dlatego też, aby móc trafnie wybrać najbardziej prawidłowy sprzęt do określonej pracy oraz aby można było te prace wykonać, należy zapoznać się bliżej z fizyką i fizjologią nurkowania, z techniką nurkowania oraz ze szczegółami budowy sprzętu nurkowego2.

[2 Nurkowanie w niezależnych aparatach powietrznych i ratowanie tonących, s. 15.]

Najbardziej znane organizacje nurkowe

CMAS (Confédération Mondiale des Activités Subaquatiques)

– Światowa Konfederacja Działalności Podwodnej

Powstała w 1959 roku na kongresie w Monaco jako organizacja non profit. Za siedzibę obrano Paryż, a pierwszym prezesem został Jacques-Yves Cousteau. CMAS miał wspierać rozwój nurkowania i ujednolić standardy szkolenia. Jednak rozbudowane struktury, kolejne komisje – zarówno na szczeblu międzynarodowym, jak i krajowym – doprowadziły do rozwoju biurokracji, a nie standardów. Tym bardziej że opracowanie programów szkolenia przekazano federacjom poszczególnych państw, pozostawiając im dużą dowolność. Miało to na celu dostosowanie programów do warunków panujących w danym kraju. Nikt nie przewidział, że już wkrótce ludzie będą się poruszać po świecie zupełnie swobodnie. W efekcie do dzisiaj na stronie internetowej CMAS (www.cmas.org) zakładka „nauka nurkowania” jest

Leszek Skwara schodzi pod lód.

nadal „w budowie”. Nie dowiemy się też niczego o programach szkoleniowych, za to możemy obejrzeć zdjęcia z kolejnego zjazdu „partii”.

Leszek Skwara w akcji

W Polsce CMAS to Komisja Działalności Podwodnej PTTK. Początkowo zrzeszała ona kluby nurkowe. Opracowane zasady szkolenia nie zmieniały się przez lata i miały być dostosowane do polskich warunków nurkowych i sprzętowych. Na wielotygodniowych szkoleniach kandydaci na nurków ćwiczyli pływanie, tężyznę fizyczną, wytrzymałość. Nowoczesny sprzęt nurkowy był w Polsce przez całe lata niedostępny. Nic dziwnego, że szkolenia te przypominały niemalże szkolenia komandosów. Niemniej KDP promowało nurkowanie klubowe, co w czasach realnego socjalizmu miało duży sens – można było dzielić się sprzętem, wspierać i marzyć o lepszej przyszłości. Dzisiaj kluby nurkowe nadal dobrze funkcjonują – nurkowie zawsze stanowili jedną rodzinę, niezależnie od systemu. I niech tak pozostanie.

Tymczasem dopiero w 1997 r. w KDP zauważono, że świat wkoło się zmienił, ludzie zaczęli podróżować, a sprzęt stał się prawie niezawodny. I że konkurencja dawno jest już w zupełnie innym miejscu. Zmieniono więc system szkoleń – skrócono szkolenie na podstawowy stopień do 7 dni i położono większy nacisk na ćwiczenia ze sprzętem nurkowym zamiast doskonalenia techniki pływania bez sprzętu. Obecnie nastąpiła unifikacja szkolenia w CMAS, choć nadal nie obowiązują ścisłe standardy – nie ma jednolitych materiałów ani zestawu ćwiczeń, jedynie zalecenia KDP. Wiele zależy od instruktora prowadzącego szkolenie.

Licencje CMAS są rozpoznawalne na całym świecie, więc nie ma problemu z nurkowaniem z takimi uprawnieniami. Nie ma też problemów z kontynuowaniem szkolenia w innej organizacji. Kluczem do sukcesu jest tutaj jednak wybór dobrego instruktora3.

NAUI (National Association of Underwater Instructors) – Narodowe Stowarzyszenie Instruktorów Nurkowania

Oznaka specjalności nurek noszona na rękawie munduru galowego wojsk saperskich (1965 r.)

[3 Źródło: www.cmas.org, www.kdp-pttk.org.pl.]

NAUI powstało w 1961 r. w stanie Kalifornia jako organizacja non profit. Założyciele (m.in. Al Tillman – ówczesny dyrektor wydziału sportu w Zarządzie Parków i Rekreacji stanu Kalifornia) organizacji chcieli stworzyć system szkoleń dla nurków rekreacyjnych, który zapewni im bezpieczeństwo pod wodą, ponieważ ludzie nurkowali ze świeżo skonstruowanym sprzętem bez żadnej wiedzy na ten temat. W latach 70. NAUI zaczęło rozszerzać swoją działalność na inne kraje, m.in. Kanadę i Japonię. Do roku 1989 wyszkoliło 12 000 instruktorów. W latach 90. organizacja dostrzegła potrzebę szybszego rozwoju i wsparcia marketingowego swoich instruktorów. Powołano sieć dwudziestu centrów serwisowych, a ostatecznie NAUI zostało przekształcone w organizację międzynarodową. Dopiero w 2001 roku zakończono proces przekształceń i wydano zintegrowany system szkoleniowo-treningowy dla nurków jako obowiązujący standard. Hasłem NAUI jest: „Bezpieczne nurkowanie przez edukację”. W ostatnich latach wzmożone zostały akcje marketingowe i NAUI chce odnaleźć swoje miejsce na rynku obok największych organizacji, takich jak CMAS i PADI. Stowarzyszenie prowadzi także szkolenia techniczne4.

PADI (Professional Association of Diving Instructors) – Profesjonalne Stowarzyszenie Instruktorów Nurkowania

PADI zostało założone w 1967 roku przez Johna Crowina i Ralpha Ericsona w Stanach Zjednoczonych. Jest to obecnie największa organizacja nurkowa na świecie, a właściwie firma, bo nie jest to organizacja non profit. Jej założeniu również przyświecała myśl propagowania nurkowania, ale ponieważ jest to przedsięwzięcie biznesowe, wszystko toczyło się znacznie sprawniej i szybciej. PADI opracowało modułowy system szkolenia i wprowadziło jednolity standard wszystkich szkoleń. Jednocześnie wyznaczała również standardy bezpiecznych zasad nurkowania, np. prędkości wynurzania. Dosyć późno z kolei wprowadzono nurkowania z mieszankami nitroxowymi.

[4 Źródło: www.naui.pl.]

Organizacja szybko opanowała rynek nurkowy. Kolejne centra przystępowały do PADI, ponieważ firma bardzo intensywnie promuje nurkowanie jako sport dostępny dla każdego. Dzięki temu centra nurkowe PADI są obecne w 180 krajach świata, licencję PADI posiada 130 000 instruktorów i divemasterów, a 70% wszystkich certyfikatów nurkowych wydawanych jest właśnie przez PADI. Obserwując uważnie zmieniający się rynek, PADI wkroczyło ostatnio również na rynek szkoleń technicznych i nurkowań trimixowych. Poza szkoleniami PADI promuje ochronę środowiska poprzez kampanię Project Aware.

System szkolenia PADI to przede wszystkim jednolite standardy. Wszyscy instruktorzy PADI są szkoleni dokładnie w ten sam sposób. Wszyscy nurkowie również. Materiały szkoleniowe są doskonale przygotowane i składają się z książek oraz filmów instruktażowych. W każdym miejscu na świecie szkolenie przebiega dokładnie tak samo. Dzięki temu dokładnie wiadomo, co powinien umieć nurek z danym stopniem nurkowym. Ma to też taką zaletę, że możemy rozpocząć kurs w Polsce, przerobić tutaj teorię i zajęcia basenowe, a dokończyć kurs w dowolnym innym miejscu, np. na wyjeździe. Każdy instruktor przeprowadza te same ćwiczenia i korzysta z tej samej książki, tylko w innym języku.

Oznaka specjalności nurek noszona na rękawie munduru wyjściowego Marynarki Wojennej

Program szkolenia został opracowany w taki sposób, aby kandydat na nurka opanował podstawowe zasady bezpieczeństwa pod wodą, obsługę sprzętu i zasady nurkowania. Filozofia szkolenia zakłada jak najszybsze przekazanie podstawowej wiedzy i zejście pod wodę (hasło PADI to: „Dive today” – zanurkuj już dziś). Dlatego możemy spodziewać się już na pierwszych zajęciach włożenia sprzętu i wejścia do basenu lub na płytką wodę. Tempo ćwiczeń czy sposób przekazywania wiedzy są tak skonstruowane, aby każdy był w stanie wszystko przyswoić5.

SSI (Scuba Schools International)

SSI powstała w latach 70. w Stanach Zjednoczonych. Ideą, która przyświecała twórcom, było ukierunkowanie szkolenia na klienta i zaoferowanie pełnej obsługi nurkowej, szkoleń, sprzedaży sprzętu, podnoszenia kwalifikacji. Aby uzyskać pozycję na rynku, w 1999 r. nastąpiło połączenie SSI z National Association of Scuba Diving Schools (NASDS), które miało większe doświadczenie w działaniach marketingowych. SSI wymaga, aby instruktorzy jej organizacji działali tylko w autoryzowanych przez SSI centrach nurkowych, i kładzie duży nacisk na wspieranie swoich dealerów. SSI działa na całym świecie poprzez swoje przedstawicielstwa regionalne.

System szkolenia jest zbliżony do innych systemów anglosaskich. Standardy szkolenia są jasno opracowane i obowiązują na całym świecie. Przywiązanie instruktorów do centrów SSI ma zapewniać przestrzeganie standardów. Materiały szkoleniowe składają się z książek oraz filmów instruktażowych. Program szkolenia, zgodnie z filozofią, obejmuje również informacje o tym, jak wybrać sprzęt do nurkowania. W Polsce wyszkolonych zostało około 100 instruktorów SSI6.

[5 Źródło: www.padi.com.]

[6 Źródło: www.ssi-polska.com.]

HSA (Handicapped Scuba Association) –

Stowarzyszenie Nurków Niepełnosprawnych

HSA to największa organizacja szkoląca osoby niepełnosprawne. Założona w Stanach Zjednoczonych w 1981 r. organizacja non profit opracowała standardy szkolenia osób niepełnosprawnych stosowane obecnie na całym świecie. Certyfikaty HSA uznawane są we wszystkich centrach nurkowych. HSA obecne jest w 45 krajach i posiada ponad 1700 instruktorów7.

Klasyczny hełm nurka

[7 Źródło: www.hsa.naszemiasto.pl.]

IANTD (International Association of Nitrox and

Technical Divers) – Międzynarodowe Stowarzyszenie

Nurków Nitroxowych i Technicznych

IANTD powstało w 1991 r. Jako pierwsze wprowadziło do nurkowania sportowego nitrox, a później trimix. Z założenia jest to organizacja o orientacji technicznej i szkolenie prowadzone jest według takich standardów ze szczególnym naciskiem na dobre opanowanie techniki nurkowej oraz radzenia sobie ze stresem. Celem nadrzędnym jest zminimalizowanie ryzyka wypadku nurkowego. Zajęcia obejmują m.in. poprawną konfigurację sprzętu wg standardów IANTD, psychologiczne aspekty nurkowania, planowanie nurkowań, radzenie sobie ze stresem oraz naukę nurkowania oczywiście. Wymagania sprzętowe są tutaj większe niż w przypadku innych organizacji, jak również sam program podstawowego szkolenia jest znacznie rozbudowany8.

Klasyczny hełm nurka

[8 Źródło: www.hogarthian.pl, www.iantd.pl.]

SDI (Scuba Diving International)

SDI jest organizacją, która została powołana przez TDI (Technical Diving International) do opracowania nowych rekreacyjnych standardów szkoleniowych. Początkowo wzorowano się na standardach NAUI. SDI już z nowo opracowanymi standardami szkoleniowymi oficjalnie rozpoczęła działalność na rynku amerykańskim w połowie 1999 r. Do Europy SDI trafiła z początkiem 2000 r. Odróżnia się od innych organizacji tym, że wprowadziła do szkolenia rekreacyjnego pewne sprawdzone elementy z nurkowania technicznego, jak również utworzyła jedyny w swoim rodzaju program szkolenia „Solo Diving” dla nurków rekreacyjnych. Będąc członkiem SDI, można w sposób uproszczony „przejść” do TDI, jak również odwrotnie. Wynika to z faktu, iż praktycznie SDI i TDI jest jedną i tą samą organizacją, w której SDI odpowiada za program szkolenia rekreacyjnego, a TDI technicznego9.

[9 Źródło: www.sdi.]

Koniec Wersji Demonstracyjnej

Dziękujemy za skorzystanie z oferty naszego wydawnictwa i życzymy miło spędzonych chwil przy kolejnych naszych publikacjach.

Wydawnictwo Psychoskok