Persowie - Ajschylos - ebook

Persowie ebook

Ajschylos

0,0
6,49 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Persowie to utwór Ajschylosa, jednego z najwybitniejszych, obok Sofoklesa i Eurypidesa, tragików ateńskich. Powszechnie uważany za rzeczywistego twórcę tragedii greckiej.

"Persowie" są apoteozą potęgi Aten i całej cywilizacji greckiej. Ajschylos żałuje Persów, ale pokazuje, że sami byli winni straszliwej porażki, gdyż odważyli się na wojnę z Grekami. Ukazuje też wyższość demokracji nad tyranią, snując piękny obraz wolnych Ateńczyków z własnej woli stających do walki w obronie swoich praw.

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 36

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Wydawnictwo Avia Artis

2022

ISBN: 978-83-8226-746-4
Ta książka elektroniczna została przygotowana dzięki StreetLib Write (https://writeapp.io).

OSOBY DRAMATU

CHÓR STARCÓW.  ATOSSA (matka Kserksesa).  GONIEC.  DUCH DAREJOSA.  KSERKSES.

PERSOWIE

Rzecz dzieje się w Suzach, stolicy Persyi. Plac obok zamku królewskiego

Wchodzi CHÓR STARCÓW.

PRZODOWNIK CHÓRU. Oto my Persów, co naszli Helladę, Tak zwaną »wiernych« stanowimy radę, Której opiece poruczon jest wszytek Złocistych stolic bogaty dobytek. Na nasze bowiem zdał sędziwe głowy Syn Darejowy, Władca nasz, Kserkses, troskę o swe kraje.

*

Przedsię o powrót królewskiego pana I jego w złoto zakowanych ludzi Złowróżbna trwoga w mem sercu się budzi, Spać mi nie daje. Krzykami radości żegnana, W pole azyjska wyruszyła młódź, A odtąd żaden od rycerskiej rzeszy Nie przybył goniec, ni konny, ni pieszy, W Persów stołeczny Gród.

*

Z Suz, z Ekbatany zbrojny wyszedł lud, Z Kissyjskiej twierdzy odwiecznej Wojenna wygnała go chuć:

W mnogie zgromadzon oddziały, Ruszył ten tłum okazały Pieszo, na koniach i statkach.

*

A na ich czele, uzbrojeni srodze W łuki, dzielnego dosiadłszy bachmata, Ruszyli Persów przechwalebni wodze, Wielkiego króla poddani królowie: W bojowych sprawni przypadkach, Podziw dla oczu i postrach dla świata, Waleczne powiedli mrowie Amistr, Artafren, Astasp, Megabata.

*

Obok, z bitewnym oswojon rozgwarem, Ruszył Masistes razem z Artembarem, Odważny łucznik Imaj, FarandakaI Sostan, kiełzacz dzikiego rumaki«.

*

Innych znów wysłał wielki Nejlos żyzny: Perastag przybył z egipskiej ojczyzny I Susyskanes; i świętą Memfidą Pan władający, Arsames, i król Teb starożytnych, Arjomard, idą Na czele bezliku wioślarzy, Mieszkańców bagnistych pól.

*

I ciżba Lidów zniewieściałych spieszy Ze swego lądu; przewodzi tej rzeszy Król Mitrogates i, wielkiej potęgi

Władca, Akteus. A cóż mówić mam O tych, co wyszli z złotych Sardów bram? Widok to wraży: Poczwórne, poszóstne zaprzęgi! Widok to pełen grozy — Przeliczne, przezbrojne te wozy!

*

Świętego Tmolu ruszają sąsiady, Aby pod jarzmo nagiąć kark Hellady: Mardon potężny na przedzie Wraz z Tharybisem ich wiedzie, Dwa niezmęczone dzidami kowadła! Włóczników także liczna czerń wypadła Z Mizji; śle również i Babilon złoty Rojne swe hufce, wojennej ochoty Pełne, przedufne w ten swój łuk napięty, W swe niezwalczone okręty: Królewska zwołała rzeczWszystko, co w Azji twardy dźwiga miecz.

*

Tak perskiej ziemi wszystek młody kwiat W daleki wyruszył świat. I oto piersi Azji-rodzicielki Ból szarpie głośny i wielki, Matki i żony, wyczekując z trwogą, Dni się doliczyć nie mogą. CHÓR. Do przeciwległych dotarło już ziem Królewskie wojsko, burzyciele miast, Których zgromadził nasz Włast.

Tratwy związawszy, po morza topieli Przebyli przesmyk atamanckiej Helli; W zuchwalstwie swem Niepożądani ci goście Po silnie zbitym przeszli moście, Po jarzmie, co kiełza głąb wód.

*

Pan ludnej Azji, wojowniczy wódz, Bitnych szeregów swoich rzucił zgon Na cały obszar; z dwóch stron, Ufny w swe dzielne, mężne naczelniki, I pieszych swoich rzucił zastęp dziki, By wroga zmódz, I wojska morskiego roty Pchnął syn ten wielki rosy złotej, Z bóstw wywodzący swój ród.

*

Niby posępny, przepotworny smok,

Ognisty miecąc wzrok,

Wieloramienny król i wielożagli

Syryjski swój rydwan nagli

I grad morderczy Aresowych strzał

Sypie w włóczników zwał.

*

Gdzież równie włady, równie silny człek,

Któryby tamą legł

Przeciwko morskiej, rozhukanej toni?

Któż się prądowi obroniPerskiego hufu? Gdzież śmiały ten wróg, Coby go wstrzymać mógł?

*

Lecz któż z śmiertelnych ujdzie bożych zdrad? Nim się spostrzeże, By chyżą stopą ominąć obierze, Jużci on w potrzask wpadł.

*

Przyjaźnie bowiem wyciąga swą dłoń Bóg do człowieka, Potem znienacka siecią go owleka — Daremna wszelka broń.

*

Zdawna od bogów przeznaczon jest los, Ażeby Persów JudNa harc bitewny swe zastępy wiódł, Aby, wojenne wszczynając zawody, Burzył miasta, walił grody, Światom zadawał cios.

*

Lecz my, wpatrzeni w rozszumiały bór Tych białopiennych mórz, Smaganych wichrem szalejących burz, Wiotkiej swe życie zwierzyliśmy linie, Słabym łodziom, które ninieLudzki unoszą twór.

*

Dlatego smutne me serce Straszną przejmuje się trwogą, Czy wieści zawitać nie mogą, Że ach! już Persów wojsko w poniewierce, Że dzień nieszczęsny pustkę wniósł W grodziec stołecznych Suz.

*

Strach mnie ogarnia, że w mieście Kisyjskiem jęki wyrosną W gorzką melodję żałosną, Że się ach! tłumy rozpłaczą niewieście, Że na łachmanny podrą płat Przędzę płóciennych swych szat.

*

Gdyż cały naród, i konny i pieszy, Niby za matką gęsty pszczeli rój, Poszedł za wodzem swym w bój. Morze poddało tej rzeszy Swojego jarzma prąd, Z lądem łączący ląd.

*

A tu na łoża łzy tęsknoty cieką, Persyjskie żony ciężki gniecie ból: Mężów wyroił się ul, Na wojnę ruszył daleką, A im samotny dzień Śród gorzkich płynie tchnień. PRZODOWNIK CHÓRU. Przedsię, Persowie, czasPrzy starym zamku tym Złożyć naradę:

Mądrość niech wzbudzi się w nas, Niech się wysili Troska, Jak losom zapobiedz złym. Cóż czyni Kserkses w tej chwili, Syn Darejowy, Z dziada pradziada nasz ród? Azali wroga już zgniótł? Zali ręce jego włade Rzuciły włócznię na głowy Nieprzyjaciela?Zali go trupem zaściela Jego zabójczy łuk? Lecz oto, patrzcie! niby jasność boska Śród