11,99 zł
Wychowany z dala od kraju książę Lazarus chce wrócić i upomnieć się o należne mu prawo do tronu. Nie zamierza jednak od razu ujawniać swoich zamiarów. By stworzyć pozory rodzinnej wizyty u brata, zabiera ze sobą najbliższą przyjaciółkę Agnes, którą przedstawia jako swoją narzeczoną. Piękna Agnes tak dobrze wciela się w rolę, że wkrótce Lazarus nie może już myśleć o niczym innym, jak tylko o tym, by spędzać z nią całe dnie i noce…
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 147
Rok wydania: 2024
Maisey Yates
Pani jego serca
Tłumaczenie:
Joanna Żywina
– Jaki miecz mam ze sobą zabrać na spotkanie z twoim bratem, wasza wysokość? – Agnes spojrzała na ścianę pełną broni.
Była zaprzysiężoną protektorką Lazarusa, króla sekretnego królestwa ukrytego w samym sercu Czarnego Lasu, w kraju Liri. Sama stwierdziłaby, że to bujdy, jakieś opowieści prosto z bajki, zanim nie przybyła na miejsce i nie zobaczyła tego na własne oczy.
Kraj w środku kraju, złożony z wioski, która wyglądała jak z innej epoki, oraz pałacu zbudowanego w środku góry.
Były tu oczywiście wszelkie współczesne udogodnienia, nawet jeśli ukryte. Dostęp do internetu przy pomocy kabli światłowodowych, gorąca woda i świeże wypieki – to ostatnie było jej zdecydowanym faworytem.
Ludzie mieszkający w lesie byli bezpieczni dzięki legendom, które otaczały to miejsce.
A na zewnątrz było Liri.
Kraj rządzony przez króla Alexiusa, brata Lazarusa. Żyli oddzielnie, odkąd Lazarus, będąc małym chłopcem, wszedł do lasu i zabłądził, prawie pożarty przez wilki i uratowany przez Agamemnona, który w tamtym czasie władał lasem.
Dostrzegł w Lazarusie wielki potencjał. Szansę na wyzwolenie jego ludzi, pokonanych i stłamszonych przez Lirian. Teraz ludzi lasu została zaledwie garstka. Według świata ich królestwo nie istniało.
Jeszcze parę tygodni temu wszyscy myśleli, że Lazarus od dawna był martwy. Podróżował swobodnie, używając fałszywego nazwiska, i nikt nawet nie podejrzewał, że był księciem, od dawna uznanym za martwego.
Lazarus jednak od lat planował zemstę na rodzinie. Zamierzał nawet ukraść bratu narzeczoną. Dosłownie, zwabiając ją do lasu. Powstrzymał go jednak kontakt z bratem, do którego w końcu doszło.
Obiecał poprzedniemu władcy, Agamemnonowi, że pomści jego lud i odzyska to, co im się należało, łącznie z tronem Liri. Korona nie należała do Lazarusa, Alexa ani ich rodziny, ale do ludzi z lasu. Zostali wybici, osłabieni i wygnani, ale nie zniknęli. Rośli w siłę.
Agnes nie była jedną z nich, nie z urodzenia, ale to nie miało znaczenia. Nie dla nich. Przyjmowali do siebie wygnańców, tych pozostawionych na pastwę losu, którzy byli w potrzebie.
Jak ona.
– Nie zabierzesz żadnego miecza, Agnes.
Zazwyczaj nie kłóciła się z Lazarusem, gdy przemawiał do niej głębokim, jedwabistym głosem. Podobał jej się sposób, w jaki wymawiał jej imię. Ahnes. Brzmiało egzotycznie.
Nie podobało jej się jednak to, co teraz powiedział.
– Nie mogę podróżować bez miecza, wasza wysokość. Moim obowiązkiem jest cię chronić. Łączą nas śluby krwi. – Wysunęła brodę do przodu i spojrzała mu w oczy.
Lazarus miał ponad metr dziewięćdziesiąt wzrostu i pięknie rzeźbioną twarz, jak u anioła zemsty. Przynajmniej częściowo. Połowę jego twarzy pokrywały blizny – głębokie, okrutne, nadające jego twarzy diaboliczny rys. Miał ciemne oczy, twarde niczym obsydian, i usta, które często wykrzywiały się w okrutnym grymasie. Nie wyglądał jak ktoś, kto potrzebował ochrony.
Jednak w jej świecie – w ich świecie – głęboko w lesie, gdy zostaniesz uratowany przed śmiercią, ślubujesz wierność swemu wybawcy. To właśnie uczyniła osiem lat temu, gdy miała szesnaście lat i została uratowana przez Lazarusa. Połączyło ich coś silniejszego od krwi. Ryzykował życie, żeby ją uratować. Jej krew i każdy oddech należał do niego.
Potrzebowała jednak miecza, jeśli miała się na coś przydać.
– Przybycie do pałacu z mieczem oznacza wypowiedzenie wojny, Agnes – odparł. Jakby tego nie wiedziała.
– To środek bezpieczeństwa. Nie znasz brata zbyt dobrze.
Nie mogła zaprzeczyć, że jej ulżyło – najwyraźniej nie zamierzał wypowiadać wojny.
Odkąd postanowił opuścić las i zemścić się na Alexiusie, jego plany uległy zmianie. Tamtego dnia ukryła się w lesie. Siedziała w ciemności, gotowa w każdej chwili dobyć miecza. Nie doszło jednak do żadnej walki. Po prostu rozmawiali. Od tamtej pory nie było jasności co do planów Lazarusa – jego powrotu do Liri i zamiarów względem Alexiusa.
– Cóż, myślę, że sztylet…
– Nie jedziemy tam z otwarcie wrogimi zamiarami – przerwał jej. – Zemsta musi być planowana po cichu.
Zamilkła, czując, że włosy jeżą jej się na karku.
– Myślałam, że porzuciłeś plan zemsty.
– Powiedziałem coś takiego?
– Nie, ale… rozmawiałeś z nim. Poradziłeś mu, żeby został z Tinley. Żeby ją kochał. Słyszałam waszą rozmowę.
– To prawda – odparł. – Powiedziałem tak i moje plany uległy zmianie, jednak Alexius wciąż będzie miał do podjęcia trudną decyzję. Zadośćuczynienie i uznanie mnie za króla albo…
– Króla?
– Króla Liri i Czarnego Lasu. Aby oddać naszym ludziom to, co im zrabowano.
– Dlaczego wcześniej mi o tym nie powiedziałeś?
– Nie musisz znać moich planów, drogie dziecko.
– Wolałabym, żebyś tak do mnie nie mówił. Mogę powalić każdego mężczyznę, nieważne, czy spodziewa się ataku, czy nie. Może jestem drobna, ale niebezpieczna.
– Zgadza się. Twoje umiejętności posługiwania się bronią są niezaprzeczalne, ale nie tego teraz potrzebuję.
– A więc czego?
– Ślubowałaś mi wierność. Wypełnisz każdy mój rozkaz, czy tak?
– Zgadza się – potwierdziła. – Moje życie należy do ciebie. – Mówiła szczerze, z głębi serca.
– Dobrze. Nie pojedziesz ze mną jako wojowniczka.
Zamrugała, czując, że traci grunt pod nogami.
– A więc kim jestem? Jeśli nie twoją protektorką, to kim?
– Pojedziesz jako moja narzeczona.
Agnes zamarła. Była… Cóż, teoretycznie była kobietą, jednak szkolono ją na wojownika. Uczono szermierki, posługiwania się bronią i walki. Jej ciało było sprawne i atletyczne, a instynkty wyostrzone przez lata treningów. Szkolił ją sam Lazarus. Kobiecość była dla niej czymś obcym. Zazwyczaj czuła się nieswojo w grupie ubranych w kolorowe suknie kobiet, które mieszkały w ich królestwie.
W końcu była kimś z zewnątrz. Uratowana przez Lazarusa i sprowadzona do jego królestwa. Obezwładnił pięciu mężczyzn, którzy ją otoczyli. Była wdzięczna, ale została tu sama.
Z nim.
Był ubrany elegancko, miał na sobie czarne spodnie i białą koszulę, która pozostała w miarę czysta, pomimo tego, co przed chwilą zaszło. Choć jego ubranie wyglądało na zupełnie cywilizowane, w mężczyźnie było coś dzikiego i barbarzyńskiego. Czarne, idealnie przycięte włosy i szerokie ramiona. Rękawy koszuli podwinął wysoko, odsłaniając umięśnione ręce.
Był piękny i przerażający. Wybawiciel i potencjalne zagrożenie.
A jej ojciec był martwy. Choć bezpośrednie niebezpieczeństwo zniknęło, miała zaledwie szesnaście lat, a ojciec nauczył ją, że nie można się spodziewać niczego dobrego.
Gdy potężny wojownik odwrócił się, żeby odejść, ruszyła zanim.
– Dokąd idziesz? – spytała.
– Wracam do mojego królestwa. Przynajmniej zamierzam się tam dziś znaleźć.
– Mogę iść z tobą?
Zatrzymał się i spojrzał na nią z powagą. Wtedy uderzyło ją, że był to najpiękniejszy mężczyzna, jakiego widziała. Piękny i przerażający.
– W moim kraju obowiązuje pewna tradycja. Jeśli ktoś uratuje ci życie, ślubujesz mu wierność i oddanie. Oddajesz mu swoje życie. Czy tego chcesz?
– Kto w ogóle mówi w ten sposób?
– Ja – jego akcent był ciężki, ale piękny.
– Jesteś jakimś królem, czy coś w tym stylu?
Uśmiechnął się.
– Coś w tym stylu.
Zrozumiała, że być może właśnie wpadła z deszczu pod rynnę. Jednak uratował jej życie, a przecież nie musiał. W takim razie raczej nie zamierzał jej zabić. A co do reszty… Cóż, mogła na to przystać.
Okazało się, że Lazarus nie żartował. Zwłaszcza co do oczekiwań względem niej. Był wierny tradycjom. Pomógł jej zostać wojowniczką, choć nie sądziła, że taka opcja w ogóle wchodziła w grę. Ślubowała więc wierność jemu i ich królestwu. Jej życie zupełnie się zmieniło, a to wszystko dla niego.
– Jako twoja narzeczona – powiedziała, czując, że w tym miejscu kończy się jej lojalność. To było… niemożliwe. Był królem, a ona nikim. Wychowała się na ulicy, przez całe życie się tułała. Najpierw była Ameryka, potem Włochy, Francja – wszędzie tam, gdzie jej ojciec mógł dokonać jakiegoś oszustwa. Dziewczyna mówiąca po trochu w wielu językach, żadnego nie opanowując w pełni.
A potem ślubowała mu wierność i oddanie, bo nie mogła być nikim więcej.
To było głupie.
Był kimś więcej niż mężczyzną. Był niczym bóg. Niedotykalny, zwłaszcza dla niej. Nie wiedziała nawet, ile miał lat, to nigdy zdawało się nie mieć znaczenia.
Był niedostępny, nieosiągalny, odległy.
– Przepraszam – powiedziała – chyba źle cię zrozumiałam.
– Oboje wiemy, że zrozumiałaś mnie doskonale. Jesteś bardzo bystra, również dzięki moim treningom.
– Tak, cała chwała dla ciebie – odparła, z trudem ukrywając sarkazm. Naprawdę w to wierzyła. Zazwyczaj.
– A więc, jak widzisz, tak się musi stać.
– Nie, obawiam się, że tego nie widzę.
– Jesteś moją prawą ręką, Agnes. Od wielu lat. To mój obowiązek względem tego kraju, by sięgnąć po tron.
To prawda, była jego prawą ręką. Narzędziem, bronią. Tarczą.
Ale nie kobietą. Nie dla niego.
A jeśli dla Agnes było to bolesne, był to tylko jej problem. Nikt nie mógł go dla niej rozwiązać. Przeżyła w życiu wiele rozczarowań. Więc jaką różnicę uczyni kolejne?
Kochała go całą sobą. Duszą, sercem, mieczem. Ciałem.
Rozpalił w niej ogień, obudził fantazje, o które nawet by się nie podejrzewała.
Nie widział w niej kobiety i pogodziła się z tym.
Była jego Agnes i kimkolwiek dla niego była, nie miała konkurencji.
Jeśli nigdy nie będzie do niej należał jak mężczyzna do kobiety – trudno. I tak była dla niego ważna. Nie była jedną z licznych krągłych piękności, które zwracały jego uwagę na jedną noc.
To, co mieli, było lepsze.
Założyła, najwyraźniej błędnie, że Lazarus postanowił iść drogą przebaczenia i nagle zrozumiała, że nie ma pojęcia, co planował jej król.
– To nie wojna, ale rozliczenie. Odzyskanie tego, co zostało zrabowane. Szkoda, że może polać się krew, która płynie też w moich żyłach.
Agnes pomyślała o narzeczonej króla Alexiusa. Urocza dziewczyna o pięknych rudych włosach. Przyszła królowa Tinley. Nawet nie chciała myśleć, że coś złego mogłoby ją spotkać.
Agnes widziała ją tylko raz, gdy czaiła się ukryta w lesie, ale to wystarczyło.
– Oszczędzisz Tinley.
– Oszczędzę jego, jeśli da mi to, o co proszę. Czego żądam. Król jednak rzadko chce oddać swoje królestwo.
– Ale nie uważasz, że ono należy do niego.
– Zostało ukradzione. Przez moją rodzinę. W naszych żyłach płynie ta sama krew, ale przysięgałem lojalność temu miejscu i tym ludziom, nie im. Obietnice muszą zostać spełnione. Jeśli Alex zgodzi się zadośćuczynić dawnym krzywdom, nie widzę powodu, żeby brać cokolwiek siłą. Jeśli jednak nie zechce…
– Rozumiem – powiedziała – ale z pewnością musi być…
– To nie jest żaden podstęp, Agnes. Nie ma miejsca na negocjacje.
– Nie to miałam na myśli.
Zarumieniła się gwałtownie. Jej ojciec był oszustem i z tego żył. Ona nie zamierzała iść w jego ślady.
– Wiem. Po prostu chcę zwrócić uwagę, że my jesteśmy ulepieni z innej gliny.
– Ja jestem taka, jaką mnie stworzyłeś – odparła, wysuwając brodę do przodu – i chcę, żebyś pozwolił mi wziąć ze sobą miecz.
– Mówiłem już, że nie zamierzamy wypowiadać im otwartej wojny.
– Ale to jest wojna.
Wyraz jego twarzy potwierdzał jej słowa, nawet jeśli nie zamierzał powiedzieć tego głośno.
– Dostaniesz odpowiednią garderobę, prosto z Paryża.
– Co mnie obchodzi Paryż? – spytała. – Byłam tam.
– Poznałaś paryskie ulice, to nie to samo.
Lazarus nie musiał jej przypominać, skąd pochodziła, ale to i tak nie miało znaczenia. Przysięgała mu wierność, jej los został przypieczętowany. Nieważne, czy się z nim zgadzała. Nie miała nazwiska, była Agnes z Czarnego Lasu. To wszystko.
Agnes, protektorka Lazarusa.
I tak pozostanie.
– Zrobię to, czego sobie życzysz – powiedziała.
– Więc pojedziesz ze mną. Do Paryża.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji
Tytuł oryginału: A Bride for the Lost King
Harlequin Mills & Boon Limited, 2021
Redaktor serii: Marzena Cieśla
Opracowanie redakcyjne: Marzena Cieśla
© 2021 by Maisey Yates
© for the Polish edition by HarperCollins Polska sp. z o.o., Warszawa 2024
Wydanie niniejsze zostało opublikowane na licencji Harlequin Books S.A.
Wszystkie prawa zastrzeżone, łącznie z prawem reprodukcji części lub całości dzieła w jakiejkolwiek formie.
Wszystkie postacie w tej książce są fikcyjne. Jakiekolwiek podobieństwo do osób rzeczywistych – żywych i umarłych – jest całkowicie przypadkowe.
Harlequin i Harlequin Światowe Życie są zastrzeżonymi znakami należącymi do Harlequin Enterprises Limited i zostały użyte na jego licencji.
HarperCollins Polska jest zastrzeżonym znakiem należącym do HarperCollins Publishers, LLC. Nazwa i znak nie mogą być wykorzystane bez zgody właściciela.
Ilustracja na okładce wykorzystana za zgodą Harlequin Books S.A.
Wszystkie prawa zastrzeżone.
HarperCollins Polska sp. z o.o.
02-672 Warszawa, ul. Domaniewska 34A
www.harpercollins.pl
ISBN: 978-83-8342-390-6
Opracowanie ebooka Katarzyna Rek