Online dostee - Nina Nirali - ebook

Online dostee ebook

Nirali Nina

4,0

Opis

Fragment: „ — Miałaś rację, kocham Aruna. Chyba już od dziesięciu lat jestem zakochana w zjawie. — Jej przyjaciółka natychmiast zaoponowała. — Bzdura. W jakiej zjawie? To realny mężczyzna, z którym rozmawiasz i piszesz co dzień. Musisz mu o tym powiedzieć. Zobaczysz, co zrobi. *** — Anja, nie wierzę w cuda. To uczucie jest tak samo nie realne jak łącza, które je zrodziły.”

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 81

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,0 (9 ocen)
2
5
2
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Nina ‌Nirali

online dostee

Przyjaźń ‌z Internetu

© Nina Nirali, 2017

„ — Miałaś ‌rację, kocham Aruna. Chyba ‌już od dziesięciu lat ‌jestem zakochana ‌w zjawie. — Jej przyjaciółka ‌natychmiast zaoponowała.

— Bzdura. ‌W jakiej ‌zjawie? ‌To realny ‌mężczyzna, z którym ‌rozmawiasz ‌i piszesz co ‌dzień. Musisz ‌mu o tym ‌powiedzieć. Zobaczysz, co ‌zrobi.

***

— Anja, nie wierzę w cuda. ‌To uczucie jest tak ‌samo nie realne ‌jak łącza, ‌które ‌je zrodziły.”

ISBN 978-83-8104-309-0

Książka powstała ‌w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero

Prawa autorskie: ‌Aleksandra Brodzińska. ‌Zastrzeżone.

Podobieństwo do osób ‌żywych lub ‌umarłych jest przypadkowe ‌a opisana ‌historia jest ‌literacką fikcją.

Seria: IndiaEuroStory

Rozdział 1

Ruda, puchata ‌kulka leżała ‌zwinięta w kłębek na jej ‌kolanach i spała smacznie. Ze ‌snu wyrwało ją jej ‌osobiste ‌legowisko, które zaczęło się ‌przeciągać. Kocisko ‌postanowiło zrobić dokładnie to samo, ‌co jego pani. Wyciągnęło ‌przed siebie przednie łapy ‌i wyprostowało je a z opuszek wysunęły ‌się i zaraz potem ‌schowały cienkie, lecz bardzo ‌ostre pazurki. ‌Maya[1]Saif siedziała właśnie ‌przed ‌swoim ‌laptopem w domu i układała ‌tematykę zajęć językowych ‌na dzień następny. ‌Jedną ręką ‌głaskała ‌rudzielca leżącego na jej ‌kolanach. ‌Drugą operowała zgrabnie na ‌klawiaturze laptopa. Maya z wykształcenia ‌była germanistką i kochała ‌swoją pracę. W ciągu ‌ostatnich pięciu lat szukała ‌mimo ‌wszystko innych zajęć, niż ‌tylko nauczania w szkole ‌lub ‌prywatnych lekcji. Ku swojej ‌radości podpisała ‌niedawno umowę ‌z jednym z największych call ‌center ‌w regionie na szkolenia ‌konsultantów ‌niemieckojęzycznych. ‌Teraz należało tylko ‌przygotować plan ‌zajęć z komunikacji ‌językowej ‌i podzielić go na cztery cykle, w jakich miała szkolić kilka grup konsultantów.

Nagle od pracy oderwał ją dzwonek skype’a. Na dole ekranu zobaczyła informację: „dzwoni Arun Shaarma.” Arun[2] Shaarma był jej najpilniejszym uczniem przed dziesięcioma laty. Maya nie potrafiła wytłumaczyć jak to się stało, że do dnia dzisiejszego pozostali z Arunem w tak doskonałych stosunkach. Byli niemal najlepszymi przyjaciółmi. Z uśmiechem na ustach sięgnęła lewą ręką po myszkę i odebrała rozmowę. Zwykle rozmawiali w języku angielskim jednak czasem tak, by nie wyszedł z wprawy i nie zapomniał niemieckiego, przechodzili płynnie do rozmowy w tym języku.

— Witaj Arun, jak ma się mój ulubiony student? — zagadneła go z rozbawieniem w głosie. Po drugiej stronie również rozległ się cichy śmiech.

— Jeszcze chwila a poczuję się niczym nastolatek. — Z reguły podczas rozmów przez skype’a jak teraz, rezygnowali z kamery. Mimo to wiedzieli, jak wyglądają. Podczas sesji językowych w przeszłości wielokrotnie używali tego programu wraz z kamerą.

— Jak tam biznesy w wielkim świecie? — spytała z nieskrywaną ciekawością.

Arun był inżynierem i prowadził jedną z większych firm wyburzeniowych w Indiach.

Oprócz indywidualnych lekcji, które odbywały się regularnie przez pierwszy rok ich znajomości, Arun posyłał jej również do tłumaczenia umowy, instrukcje obsługi maszyn czy też szkolenia dla pracowników. W ciągu tego czasu Arun zaczął doceniać nie tylko jej znajomość języków obcych, ale rówież kultury poszczególnych krajów europejskich. Wielokrotnie przed podjęciem jakiejś biznesowej decyzji związanej z Europą zasięgał jej opinii. Ufał całkowicie jej znajomości mentalności Europejczyków jak i intuicyjnej umiejętności oceny ludzi.

Maya lubiła pomagać Arunowi. Znajomość z nim niebywale ją rozwinęła i zmuszała do wzmożonej pracy nad swoimi umiejętnościami. Dziś, dzięki takim doświadczeniom oraz doskonałym referencjom wyprzedzała konkurencję w swojej branży.

— Biznes idzie doskonale. Póki co, kontrakty są terminowe, żadna maszyna nie wymaga serwisu i zaliczki spłynęły, jak oczekiwano. — wymienił Arun nie ukrywając zadowolenia z obrotu spraw zawodowych. Maya znała niemal każdy ton i barwę jego głosu. Już w pierwszych sekundach rozmowy potrafiła wyczuć zmiany barwy głosu Aruna oraz jego emocje. Nigdy też nie była dyplomatyczna, co Arun cenił w niej bardzo. Doskonale potrafiła dotrzeć w bardzo szybkim czasie do puenty. Czasami zastanawiał się rozbawiony, czy Maya nie założyła mu przed dziesięcioma laty w głowie jakiegoś nadajnika, dzięki któremu znała wszystkie jego myśli i nastroje nim jeszcze zostały przez niego nazwane i wypowiedziane. Tak było i teraz.

— Coś mimo wszystko cię trapi, Arunie. — bardziej stwierdziła niż zapytała.

Kot zniecierpliwiony brakiem pieszczot zeskoczył z jej kolan. Przeciągnął się stojąc na podłodze, prezentując doskonale wykonaną pozycję „kociego grzbietu” i wolnym, majestatycznym krokiem oddalił się w poszukiwaniu cichego i ciepłego miejsca, by w spokoju móc kontynuować swoją dzienną drzemkę.

Arun westchnął, po czym z ociąganiem wyznał. Wiedział, że i tak przed Mayą nie da się niczego ukryć.

— Anjali wychodzi za mąż za sześć tygodni. Jestem stary. Niedługo będę też mógł zostać dziadkiem. Taki jest stan rzeczy. — Urwał, by po chwili dodać:

— Nie tylko chyba lat mi doszło ale i kilogramów. — Na te słowa Maya roześmiała się serdecznie.

— Arun, przestań. Zrozumiałabym te narzekania, gdybyś był kobietą. Ale jesteś przecież przystojnym facetem w średnim wieku. To, że masz dorosłe dzieci, kilka siwych włosów i dodatkowe kilogramy....no cóż, jeśli pochylając głowę i patrząc w dół, wciąż widzisz swoje stopy, to nie ma tragedii. — na jej słowa Arun wybuchnął śmiechem. Po chwili skontentował też jej inne słowa.

— A więc uważasz, że jestem przystojny? — Maya uważała, że Arun jest jednym z najprzystojniejszych mężczyzn, jakiego w życiu widziała. Nie mogła mu tego jednak powiedzieć na głos.

— Tak, jesteś. — potwierdziła tylko krótko.

— Niestety mój drogi, wszyscy z upływem czasu musimy się zmierzyć ze zmianami hormonalnymi w naszym organizmie. To one odpowiadają za gospodarkę tłuszczową, jak wiesz zapewne. Sugeruję zmienić dietę, wprowadzić nieco ruchu w plan dnia i odwiedzić laboratiorium. — rzuciła stwierdzenie po czym dodała szybko.

— Ja w cale nie mam się lepiej. Również wielkimi krokami zbliżam się do czterdziestki i na wagę wolę nie patrzeć. — Arun mógł przysiąc, że Maya teraz przesadza, niemniej jednak zamierzał skorzystać z jej rady.

— Arun… — zagadnęła, jak jej się zdawało, zamyślonego teraz mężczyznę.

— Tak, Maya?

— Kiedy Anjali się urodziła, wiedziałeś, że nadejdzie ten dzień. Ona jest zapewne na to gotowa od kilku lat. Ciesz się jej szczęściem. Pokochać kogoś i móc z nim być, to jest ogrome szczęście. —

Arun i Maya rozmawiali jeszcze przez dłuższą chwilę.

Jak zwykle rozmowa z nią poprawiła mu nastrój. Jej słowa jeszcze długo po zakończeniu połączenia dźwięczyły mu w uszach: „Pokochać kogoś i móc z nim być, to jest ogrome szczęście.” Jakież gorzkie mogą być słowa, gdy ktoś zmieni ich punkt odniesienia.” — pomyślał smutno Arun. Myślał w tej chwili o sobie.

Jako przykładny syn poślubił kobietę wybraną mu przez rodziców. Rupa[3], jego żona była miłą lecz zdystansowaną kobietą. Potrafiła stworzyć idealny dom i wychowała bez zarzutu dwójkę ich dzieci. W ich związku jednak brakowało namiętności. Arun już dawno przestał zadawać sobie pytanie czy jego żona nie okazuje oznak fizycznego pożadania, ponieważ nie pozwalo jej na to wychowanie, czy jest nieśmiała czy też nie pragnie go, jako mężczyzny. Był pewien, że ich związek z Rupą wyglądałby inaczej, gdyby jego fizyczna strona była atrakcyjniejsza. Jednak nie była. Arun już dawno przestał starać się w żonie wzniecić płomień. Do zbliżeń między nimi dochodziło już bardzo rzadko. Za każdym razem miał przez chwilę nadzieję, że zbliżą się bardziej do siebie i że roznieci w niej jakikolwiek płomień. Lecz jego żona niemalże natychmiast, rzeczowo wracała do rzeczywistości i swoich obowiązków. Już nie potrafił sobie przypomieć, kiedy zaprzestał swoich prób. Jego myśli dziwnie pokrętną drogą zawędrowały ku Mayi. Zapomniał zapytać ją co słychać u niej w jej życiu osobistym. Maya wyznawała zasadę, „spóbować zanim zakupić”. Arun nie mógł potępiać jej za to. Rozumiał różnice kulturowe, jakie dzieliły ich kraje. W Indiach młode pokolenie również często już żyło w imię tej zasady. Zaraz potem skontentował w myślach, że powinien być wdzięczny za to, że Anjali, jego córka dąży do ślubu, a nie do życia w wolnym związku „na próbę”.

Zmusił się, żeby wócić do pracy i przestać myśleć o pięknej nauczycielce i swoim własnym życiu. Pod koniec dnia, jadąc do domu, zastanawiał się czy Maya nadal spotyka się z tym młodym historykiem, z którym umawiała się od roku.

Maya skończyła opracowywać tematy zajęć z pracownikami call center na następne dni. Niedługo potem w jej niedużym, bo niemal trzydziestosześcio metrowym mieszkaniu rozbrzmiał dźwięk domofonu. To była jej przyjaciółka, Anja. Były umówione tego wieczoru na „babskie spotkanie.” Anja stała teraz u progu Mai z butelką czerwonego wina w ręku i przywitała przyjaciółkę słowami:

— Idzie odsiecz na złamane serce! — na te słowa obie wybuchnęły śmiechem.

Maya po chwili dodała:

— Nie bądź śmieszna. Tu nie ma złamanych serc. — Wpuściła swą serdeczną przyjaciółkę do domu i zaproponowała kawę.

Kilka godzin później siedziały razem na miękkiej sofie i wyprzedzając się w pieszczotach Rorki’ego, rudego kota, należącego do Mayi, rozmawiały o zerwaniu z Janem.

— On potrzebował zmiany a ja przystałam na to. I tyle. — wyjaśniła Anji.

Kobieta prychnęła na te słowa.

— Kiedy ty otworzysz oczy? Odpowiada ci, że Jan odszedł, bo czekasz na tego Hindusa. — Maya zdziwiona i zaskoczona słowami przyjaciółki skrzywiła się i zmarszczyła brwi.

— Anja, czy ty nie za dużo wypiłaś? — Anja obruszyła się na te słowa.

— Przestań zaprzeczać. Maya, twoje wszystkie związki razem wzięte nie trwały tyle, co ta wasza przyjaźń online. — Przy słowie przyjaźń Anja uniosła dłonie i narysowała znaki cudzysłowia w powietrzu. Po tych słowach sięgnęła po kieliszek z winem i opróżniła go. Po chwili spojrzała na Mayę z przejęciem i rzekła.

— Ty kochasz tego faceta, Maya. Inaczej, czy to z Janem, czy z Adamem, udałoby ci się. Tylko, że to ty jesteś w związku tą, która nie daje siebie całej.

Maya natychmiast zaprzeczyła.

— Mylisz się, Anju. Ja nie tylko daję, ale też oczekuję. To, że zakończyłam te związki, świadczy o tym, że to moje oczekiwania w jakiś sposób nie zostały spełnione. — Anja zamyśliła się po czym zaproponowała.

— Jeśli tak, zakończ też znajomość z tym… — Anja nie potrafiła sobie przypomnieć obco brzmiącego imienia.

— Arun’em… — dopowiedziała Maya. Zaraz potem odparowała.

— Nie ma mowy. To mój przyjaciel, taki sam jak ty.

Anja prychnęła znacząco na te słowa.

— Przyjaciel? Kobieto, ocknij się wreszcie! Gdyby ten Arun zjawił się teraz w tych drzwiach… — wskazała przy tym ręką na wejściowe drzwi mieszkania Mayi.

— przyjęłabyś go z największymi honorami, a chwilę potem całkowicie zapomniała o moim istnieniu. Rano obudziłabyś się nie sama w swoim łóżku, tylko z nim. — oznajmiła z zapałem Anja.

Maya wzruszyła ramionami. Zabrakło jej już argumentów, by obalić stwierdzenia Anji. Podświadomie czuła, że Anja może mieć rację.

Arun, odkąd zobaczyła go na ekranie komputera przed dziesięcioma laty, wydał jej się niezwykle atrakcyjnym i charyzmatycznym mężczyzną. Czasem miewała trudności, by skupić się na lekcjach z nim. Zrzucała wówczas winę na jakość połączenia internetowego i odłączała kamerkę internetową, by nie musieć patrzeć na jego przystojną twarz. Jednak nigdy dotąd nie pomyślała o tym, że mogłaby się w rzeczywistości z nim spotkać. Nigdy też nie ośmieliła się wyobrażać sobie, że mogłoby ich połączyć coś więcej niż przyjaźń. Natychmiast odsunęła od siebie myśli o bliskości tego mężczyzny, niemniej jednak za późno. Fala gorąca zalała jej ciało. Wstała gwałtownie i podeszła do okna, aby je otworzyć i odetchnąć świeżym powietrzem, ochłonąć.

— Anja, Arun nie jest kimś realnym. Dzielą nas niemal dwa kontynenty, ocean i prawie sześć tysięcy kilometrów. To zupełnie, jakby nie istniał naprawdę.

Tego wieczoru postanowiła nie zawracać sobie głowy spostrzeżeniami swojej przyjaciółki. Kobiety rozmawiały jeszcze o pracy i swoich doświadczeniach zawodowych. Ostatni toast wypiły za sukces Mai na szkoleniach w call center. Potem zakończyły wieczór w miłej atmosferze i pożegnały się.

Kiedy Maya leżała już w łóżku, usiłowała nie myśleć o słowach przyjaciółki. Mimo wszystko myśli krążyły w jej głowie podobne i w jednym tonie. „Czy ja rzeczywiście jestem zakochana w Arunie? Czy dlatego nie udał mi się dotychczas związek z żadnym mężczyną?”

Jako mężczyzna, Arun podobał jej się bardzo. Wnioskowała, że musiał być wyższy niż przęcietny Hindus. Na ekranie komputera widziała tylko twarz, szerokie ramiona i muskularną pierś, które opięte zazwyczaj były przez dokonale dopasowane koszule. Arun miał śniadą cerę i ciemne, proste, zawsze krótko przystrzyżone włosy. Brązowe oczy były otoczone czarnymi, dłuższymi niż u innych, znanych jej mężczyzn rzęsami, które dodawały jego twarzy tajemniczości. Kiedy Maya przypomniała sobie twarz Aruna poczuła przyśpieszone bicie serca a jej ciało ponownie już tego dnia zalała jej ciało fala gorąca. Miała teraz jego pełne, ładnie wykrojone usta w uśmiechu przed oczyma wyobraźni a następnie sceny, w których rozmawiali lub uczyli się. Natychmiast nakazała sobie opanowanie.

„Na litość boską, jesteś dojrzałą, trzydziestopięcio letnią kobietą a zachowujesz się jak nastolatka. W dodatku zaczynasz myśleć o żonatym facecie! Poza tym, on jest tak samo realny, jak jakaś gwiazda filmowa, którą znasz z ekranu telewizyjnego ale nigdy nie spotkasz.” Wiedziała, że przesadziła z podsumowaniem ich relacji. Arun był jak najbardziej realny. Był jak ona zwykłym człowiekiem. Ujęła w dłoń telefon komórkowy i automatycznie sprawdziła wiadomości whatsapp’a. Arun tym razem nic nie napisał. Wpatrywała się jeszcze chwilę w przystojną twarz uśmiechającą się ze zdjęcia profilowego, po czym wyłączyła aplikację i zniecierpliwiona swoim niedorzecznym zachowaniem westchnęła. Rzuciła jeszcze wzrokiem na godzinę wyświetlającą się na ekranie i odłożyła smartfona na szafkę nocną, stojącą obok jej łóżka. Dochodziła pierwsza w nocy a ona nadal nie mogła zasnąć. Po kolejnych bezssenych minutach poddała się i usiadła na łóżku. Włączyła lampkę nocną i sięgnęła po lekturę w nadziei, że szybko się zmęczy i w końcu nadejdzie upragniony sen.

[1] Znaczenie imienia Maya hind. — Iluzja

[2] Znaczenie Imienia Arun hind. — Słońce

[3] Znaczenie Imienia Rupa hin. — Srebrna (tu imię symbolizuje metal).

Rozdział 2

Arun i Maya właśnie zakończyli kolejną rozmowę w tym tygodniu. Ślub Anjali zbliżał się wielkimi krokami i Arun potrzebował solidnego wsparcia ze strony swojej przyjaciółki. Siedział teraz w biurze i wpatrywał się w fotografię kobiety, bez której nie mógłby już normalnie egzystować, jak sądził. Nie potrafił sobie przypomnieć kiedy Maya zaczęła tak wiele dla niego znaczyć. Nie mogąc znaleźć wspólnego języka z żoną, zupełnie przypadkiem podczas lekcji niemieckiego, gdy zaczęli z Mayą coraz więcej ze sobą rozmawiać, odnalazł tak brakującą mu w jego życiu nić porozumienia. Mówił sobie, że fakt, iż Maya jest atrakcyjną, młodą kobietą nie ma żadnego znaczenia. Była jego przyjaciółką, opoką na którą zawsze mógł liczyć. Była zawsze gotowa go wysłuchać i z nim porozmawiać.

Bez jej pomocy nie udałoby mu się też tak rozwinąć firmy. Arun Shaarma oraz Puru Mehta założyli dzięki wsparciu swoich rodziców wspólnie firmę Dehli Demolition Industry. Jeszcze jako młodzi, charyzmatyczni ludzie stali się lokalnie uznaną firmą. Obaj mężczyźni pragnęli jednak więcej. Ich wizją było stać się jedną z największych firm wyburzeniowych w Indiach.