Ogród w domu - Andrzej Sarwa - ebook

Ogród w domu ebook

Sarwa Andrzej

3,7

Opis

W domu a mam tu na myśli nie tylko okienne parapety, lecz również balkony, tarasy i piwnice  można z powodzeniem uprawiać nie tylko rośliny przyprawowe, ale również niektóre warzywa, a nawet drzewka i krzewy owocowe, i to zarówno latem, jak i późną jesienią, a nawet w zimie. Taki Ogród w domu prócz realnych, materialnych korzyści może przynosić nam pożytki pozamaterialne. Uprawiając rośliny, będziemy zmuszeni do pogłębienia swej wiedzy o nich o ich wymaganiach, przebiegu procesów życiowych, metodach uprawy  aby prawidłowo je pielęgnować. Przy okazji dowiemy się wiele o właściwościach poszczególnych gatunków i o ich wpływie na nasz organizm. (Ze wstępu)

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 247

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,7 (6 ocen)
2
2
1
0
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Andrzej Sarwa

Ogród w domu

Armoryka

Sandomierz

Projekt okładki: Juliusz Susak

Copyright © 2013 by Andrzej Sarwa

Wydawnictwo ARMORYKA

ul. Krucza 16

27-600 Sandomierz

tel 15 833 21 41

e-mail:[email protected]

http://www.armoryka.strefa.pl/

ISBN 978-83-64145-36-0

Wstęp

Stosowanie przypraw roślinnych, a szczególnie świeżych ziół jako dodatków do potraw jest niezwykle korzystne dla naszych organizmów. Zioła nie tylko poprawiają smak i zapach pożywienia, ale również dodatnio wpływają na zdrowie człowieka.

Obecnie mimo najszczerszych chęci dość trudno (a czasem jest to wręcz niemożliwe) zaopatrzyć się w niektóre rośliny przyprawowe czy zioła, zachęcam przeto do ich uprawy w warunkach domowych. Nie jest to zbyt skomplikowane, jeśli zaś włożymy w owo zajęcie odrobinę serca i wysiłku, uprawa opłaci się i da oczekiwane plony.

W domu a mam tu na myśli nie tylko okienne parapety, lecz również balkony, tarasy i piwnice można z powodzeniem uprawiać nie tylko rośliny przyprawowe, ale również niektóre warzywa, a nawet drzewka i krzewy owocowe, i to zarówno latem, jak i późną jesienią, a nawet w zimie.

Taki ogród w domu prócz realnych, materialnych korzyści może przynosić nam pożytki pozamaterialne. Uprawiając rośliny, będziemy zmuszeni do pogłębienia swej wiedzy o nich o ich wymaganiach, przebiegu procesów życiowych, metodach uprawy aby prawidłowo je pielęgnować. Przy okazji dowiemy się wiele o właściwościach poszczególnych gatunków i o ich wpływie na nasz organizm.

To jeszcze nie wszystko. Ogród w domu stanowi częstokroć jedyną możliwość uzyskiwania świeżych roślin przyprawowych, szczególnie dla mieszkańców wielkich aglomeracji miejskich, którym nie udało się zdobyć choćby skrawka ziemi na działkę.

Nie muszę chyba dodawać, iż świeże rośliny w zimie to niezastąpione źródło witamin i innych substancji biologicznie aktywnych, których niedobór, wówczas, nieraz dość przykro, odczuwamy.

Dodatkową zaletą wprowadzenia pod dach opisywanych w tej książce roślin jest to, iż wiele spośród nich, poza spełnianiem prozaicznych funkcji kulinarnych, ma niebagatelną wartość dekoracyjną. Można nimi wspaniale ozdobić nie tylko okienne parapety, lecz również i balkony. Te ostatnie mogą dzięki warzywom i ziołom wyglądać o wiele ciekawiej niż tradycyjnie udekorowane bratkami czy pelargoniami.

Nie sposób też przecenić jeszcze jednej roli roślin uprawianych w domu, tej mianowicie, iż dla nas mieszkańców betonowych miast stanowią namiastkę żywej przyrody, której cząstką sami jesteśmy i bez której nie byłoby możliwe nasze istnienie. Rośliny wzbogacają powietrze w tlen, wiele z nich wyparowuje ponadto ze swych nadziemnych organów olejki eteryczne, które, wdychane nawet w minimalnych ilościach, nie pozostają bez dodatniego wpływu na nasze organizmy.

Rośliny mają także zdolność wychwytywania drobin kurzu z powietrza oraz oczyszczania go z bakterii i innych chorobotwórczych drobnoustrojów.

Na koniec chciałbym jeszcze wspomnieć, że również piwnice, nie zawsze i nie przez wszystkich w pełni wykorzystane, mogą się stać maleńkimi ogródkami, w których przedłużymy cykl wegetacyjny niektórych roślin, przeniesionych jesienią z działki czy pola.

Nakłady finansowe na prowadzenie mini-upraw w warunkach mieszkaniowych są znikome w porównaniu z niewątpliwymi korzyściami, jakie one nam dają. Mam nadzieję iż Czytelnicy spróbują swych sił, a spróbowawszy raz, wiele spośród opisanych tutaj roślin na stałe wprowadzą pod swe dachy.

ROZDZIAŁ I Co warunkuje wzrost i rozwój roślin?

Jeśli zdecydujemy się na mieszkaniową uprawę roślin, musimy wiedzieć, iż każdy z gatunków ma określone wymagania. Zostały one opisane przy omawianiu poszczególnych roślin w części szczegółowej.

Są wszelako pewne czynniki wspólne wszystkim roślinom które warunkują ich wzrost i rozwój. Jeśli znajdują się w równowadze względem siebie, wówczas rośliny nie chorują, mają bowiem optymalne warunki wegetacji. Gdy jednak owa równowaga zostanie zachwiana o co w mieszkaniu nie jest trudno wtedy obserwuje się zaburzenia w ich wzroście i wyglądzie.

Pora te czynniki wymienić. Są to: światło, powietrze, temperatura, woda i odżywianie mineralne. Niżej w wielkim skrócie omówię znaczenie każdego z nich, abyśmy łatwiej mogli zrozumieć potrzeby roślin. Wpierw musimy uczynić pewną uwagę. Rośliny uprawiane na parapetach, balkonach czy w piwnicach zostały wyrwane ze swych naturalnych siedlisk, dlatego potrzebują z naszej strony szczególnej troski i upodobnienia w jak największym stopniu warunków panujących w niewoli (chyba będzie to najtrafniejsze określenie) do tych, jakie mają w naturze.

Wróćmy wszakże do właściwego tematu. Pierwszym z niezbędnych do życia roślin czynników jest światło. Tutaj muszę jednak zaznaczyć, iż w tej książce została opisana uprawa kilku gatunków bez udziału światła. Co więcej, wpływ światła byłby w ich wypadku wręcz szkodliwy (nie tyle dla nich samych, ile dla naszych podniebień), ale są to wyjątki i przy omawianiu każdego z nich będzie to zaznaczone.

Światło dla wszystkich roślin konieczne jest do tego, aby mógł zachodzić proces fotosyntezy. Tylko w obecności światła organizmy zielone asymilują z atmosfery dwutlenek węgla, z którego we wnętrzach komórek powstają substancje niezbędne do ich życia. Ponadto światło w wyraźny sposób wpływa na wzrost, kwitnienie i owocowanie. Tutaj wszelako pomiędzy poszczególnymi gatunkami występują znaczne różnice w zapotrzebowaniu. Zależy to od wielu czynników. Najważniejsze jest to, czy dana roślina pochodzi z otwartych, widnych przestrzeni, czy też z mrocznego lasu a zatem, jakie jest jej naturalne siedlisko.

Nie mniej istotne jest to, czy jakiś gatunek zalicza się do grupy roślin dnia długiego (trwającego powyżej 14 godzin), czy krótkiego (poniżej 14 godzin). Od tego bowiem przede wszystkim uzależnione jest kwitnienie. Przy niesprzyjającym dla obydwu grup roślin okresie dziennego oświetlenia może dojść do poważnych zaburzeń w kwitnieniu, a w skrajnie niekorzystnych warunkach mogą one wcale nie zakwitnąć.

Przy każdym z omawianych gatunków zaznaczyłem, jaka będzie dlań najkorzystniejsza wystawa, sądzę więc, ze tyle wiadomości na temat roli światła wystarczy Czytelnikom.

Na zakończenie tej kwestii jeszcze pewna uwaga. Najkorzystniej, oczywiście, jest uprawiać rośliny przy świetle naturalnym. Gdyby jednak się zdarzyło, iż chcielibyśmy koniecznie jakiś konkretny gatunek uprawiać w okresie zimowym, kiedy słońce nisko wędruje po nieboskłonie i światła jest mało, a ten akurat do prawidłowego rozwoju potrzebowałby go i przez dłuższy okres, iw natężeniu o wiele większym, niż daje natura, możemy zastosować doświetlanie.

Wbrew dość powszechnie panującemu przekonaniu takie doświetlanie wcale nie jest kosztowne. Na jeden parapet okienny przeznacza się jedną świetlówkę o mocy 40 W i umieszczoną na wysokości około 30 cm ponad wierzchołkami roślin. Doświetlanie winno trwać od wczesnego ranka przez 10 do 12 godzin. Pobór energii elektrycznej jest minimalny i koszt niewielki.

Drugim z ważnych czynników warunkujących wzrost i rozwój roślin jest powietrze i to powietrze czyste.

Organizmy asymilujące pobierają zeń dwa składniki: dwutlenek węgla bez którego nie mogłyby na drodze skomplikowanych biochemicznych przemian produkować najpierw cukrów, a w dalszej kolejności wielu innych związków oraz tlen. Bez dwutlenku węgla umarłyby z głodu, tlen zaś służy im, tak samo zresztą jak zwierzętom i ludziom, do oddychania.

Wszelako istnieje zasadnicza różnica pomiędzy organizmami zwierzęcymi i roślinnymi. Te pierwsze pobierają z powietrza wiele tlenu, a wydalają dwutlenek węgla, drugie zaś tlenu zużywają bardzo mało wydalają go za to w ogromnych ilościach.

Dzięki temu zjawisku w ogóle jest możliwe życie na naszej planecie. Nie ma cienia przesady w powiedzeniu, iż świat roślin to zielone płuca Ziemi.

Skoro już wiemy to wszystko, powinniśmy zdać sobie sprawę, jak ważnym zabiegiem pielęgnacyjnym jest częste wietrzenie pomieszczeń, w których uprawia się rośliny, i to wietrzenie dokładne, prowadzące do całkowitej wymiany gazowej i wzbogacające powietrze w wilgoć.

Tutaj wszakże uwaga. Wietrząc późną jesienią i zimą, baczmy, aby rośliny nie znalazły się akurat w przeciągu, bo może to spowodować nie tylko chorobę, albo nawet zupełne ich zniszczenie.

Zabiegiem ułatwiającym roślinom oddychanie i asymilację dwutlenku węgla jest także mycie, pobierają one bowiem potrzebne im składniki z atmosfery za pomocą aparatów szparkowych rozmieszczonych na powierzchni blaszek liściowych. Jeśli tedy te ostatnie są zakurzone i brudne, rośliny po prostu się duszą i nie tylko nie wyglądają zbyt atrakcyjnie, ale także słabo rosną i chorują. Pamiętając o tym, musimy tę zieleń, którą uprawiamy w domu, myć regularnie i dokładnie. Najlepiej czynić to w wannie pod prysznicem co 2 tygodnie albo chociaż raz na miesiąc.

Nie myjemy, oczywiście, tych roślin, które mają bardzo krótki okres wegetacyjny i które zużytkowujemy w kuchni w miarę wzrostu, ale i one lubią zraszanie za pomocą ręcznego rozpylacza.

Pora omówić teraz trzeci z niezbędnych do życia roślin czynników.

Jest nim temperatura. Tutaj bardzo trudno o uogólnienia, identycznie bowiem jak w wypadku zapotrzebowania na światło różne gatunki potrzebują do życia różnej temperatury. Bardzo schematycznie można by podzielić rośliny na dwie grupy te, które lubią więcej ciepła, i te, którym wystarcza temperatura panująca w naszym klimacie.

Te drugie są, oczywiście, gatunkami bądź rodzimymi, bądź doskonale zaadaptowanymi, pierwsze zaś wywodzą się z tropików lub subtropików i poza mieszkaniem nie mogą być uprawiane (chyba że są to rośliny roczne o krótkim cyklu wegetacyjnym, wieloletnie zaś wyłącznie okresowo podczas lata).

Na ogół latem większość roślin dobrze znosi lub wręcz wymaga wyższej temperatury. Gorzej jest zimą, ponieważ niektóre z nich, mowa oczywiście o wieloletnich, przechodzą okres spoczynku bądź naturalnego, bądź wymuszonego. Należałoby wówczas trzymać je w chłodnym lecz widnym pomieszczeniu, ograniczyć podlewanie i zaprzestać dokarmiania. Niestety, w mieszkaniach z centralnym ogrzewaniem cały czas jest ciepło albo wręcz gorąco i sucho. Starajmy się wtedy, o ile to będzie możliwe, ustawiać takie rośliny na najzimniejszych, ale zarazem i najwidniejszych parapetach.

Następnym czynnikiem jest woda. Bez niej nie byłoby życia. To z wody zbudowane są w kilkudziesięciu procentach wszystkie organizmy żywe, a stały i łatwy dostęp do niej warunkuje ich istnienie. Rośliny pobierają wodę przede wszystkim z podłoża za pomocą korzeni, w znacznie mniejszym stopniu wyłapują ją z powietrza, korzystają też z rosy osiadłej na liściach i pędach.

Zapotrzebowanie na wodę wiąże się ściśle z wymaganiami poszczególnych gatunków. Jedne potrzebują jej mniej i rzadziej, inne zaś więcej i częściej, w zależności od tego, z jakiego siedliska się wywodzą.

Tutaj muszę jednak zaznaczyć, iż w wypadku podlewania nie można się trzymać ścisłych, z góry ustalonych reguł, jak to czynią niektórzy, dostarczając roślinom wody np. raz w tygodniu lub co drugi dzień. Jest to złe, częstotliwość podlewania zależy bowiem od wielu czynników, między innymi: temperatury, wilgotności względnej powietrza, intensywności światła, rodzaju i wielkości naczyń, w których rosną, itp.

Musimy pamiętać, iż prawie zawsze (są od tego wyjątki odnoszące się do roślin bagiennych i suchorośli, ale te nie będą nas interesować) trzeba dostarczać roślinom wody wówczas, gdy przeschnie wierzchnia warstwa ziemi w doniczce. Zarówno zbyt częste, jak i zbyt rzadkie podlewanie zawsze prowadzi do zaburzeń fizjologicznych, a często nawet może skończyć się zniszczeniem rośliny.

Ostatnim spośród czynników warunkujących wzrost i rozwój roślin jest podłoże. Również i w stosunku do niego różne gatunki mają rozmaite wymagania.

Podłoże służy roślinie nie tylko jako miejsce, w którym się osiedla, zakorzeniwszy mocno, ale również jako dostarczyciel niezbędnych do życia składników pokarmowych, które pobiera w formie wodnych roztworów za pomocą korzeni.

Owe składniki dzielą się ogólnie na dwie grupy: makro i mikroelementów. Do pierwszej z nich zalicza się: azot, fosfor, potas, magnez, siarka i wapń, do drugiej m.in.: mangan, molibden, cynk, miedź, żelazo i bor.

Od ich obecności w podłożu, i to zarówno w wystarczających ilościach, jak też we wzajemnej równowadze, zależy prawidłowy wzrost i rozwój roślin, w tym oczywiście kwitnienie i owocowanie.

Teraz krótko omówię rodzaje i właściwości ziem, które stosuje się do uprawy w mieszkaniach:

Ziemia kompostowa powstaje przez całkowity rozkład wszelkiego rodzaj odpadków organicznych (chwastów, obierek, resztek kuchennych itp.). Jest mocno próchniczna i zasobna w składniki pokarmowe.

Ziemia gnojowa, powstała z całkowicie rozłożonego, starego obornika, ma podobne właściwości fizykochemiczne, jest jeszcze bogatsza w składniki mineralne, łatwo przyswajalne przez rośliny, niż kompostowa.

Ziemia liściowa powstaje w wyniku rozkładu opadłych liści. Jest bardzo lekka, przewiewna, mocno próchniczna, ale uboższa w pokarm od obu wcześniej wymienionych.

Ziemia inspektowa to rozłożony obornik koński i wierzchnia warstwa podłoża, którym był nakryty. Właściwości ma podobne do ziemi gnojowej i kompostowej.

Ziemia wrzosowa powstaje w wyniku rozkładu wrzosu i ściółki z lasu iglastego. Jest uboga w pokarm i ma odczyn bardzo kwaśny. Stosuje się ją do zakwaszania podłoży przeznaczonych pod uprawę roślin nie znoszących ziem zasadowych i obojętnych.

Ziemia darniowa to całkowicie rozłożona kilkucentymetrowa warstwa darni (trawy, koniczyny, lucerny, razem z korzeniami). Jest ciężka i niezbyt bogata w składniki pokarmowe.

Dodatki do ziem to m.in.: piasek i perlit, zwiększające ich przepuszczalność; torf, służący bądź do zakwaszania, bądź do zwiększania pojemności wodnej podłoża, i glina, służąca do zmniejszania jego przepuszczalności.

Na ogół rośliny uprawia się w mieszankach ziem, które możemy sporządzać sami bądź też kupować gotowe u ogrodników, w kwiaciarniach lub sklepach zaopatrzenia ogrodniczego. Decydując się na zakup gotowej mieszanki, musimy wiedzieć, jakie winna ona posiadać właściwości fizyczne i chemiczne, i jakie rośliny chcemy w niej uprawiać.

Z kwestią podłoża bardzo ściśle związana jest sprawa nawożenia, czyli, innymi słowy, dokarmiania roślin w okresie wegetacji, przypadającym od lutego do września października.

Świeża ziemia zawiera początkowo dostateczną ilość składników mineralnych, aby wykarmić roślinę. W miarę upływu czasu zostają one zużywane, a na dodatek wypłukiwane przy podlewaniu. Dlatego też w okresie wiosenno-letnim winno się roślinom dostarczać w regularnych, dwutygodniowych odstępach nawozów naturalnych lub sztucznych.

Oczywiście, najlepiej byłoby używać tych pierwszych i o ile ktoś ma taką możliwość, winien z niej korzystać. Stosuje się je w dwojakiej postaci wysuszonego i startego na proszek łajna bydlęcego lub ptasiego, którym (w niewielkich ilościach!) posypuje się powierzchnię ziemi w doniczce, a składniki pokarmowe w nim zawarte uwalniają się stopniowo podczas podlewania i przenikają w głąb bryły korzeniowej, oraz gnojowicy. Stosując suche łajno, wystarczy użyć go raz najwyżej dwa razy do roku, bo działa powoli, lecz długotrwale. Można również zasilać rośliny gnojowicą czyli tym samym nawozem, tyle że w postaci, płynnej, rozcieńczywszy go najpierw w stosunku 1:6 albo nawet 1:10.

A oto krótki przepis na przygotowanie gnojowicy:

Nawóz bydlęcy zalewa się wodą w stosunku: jedna część odchodów na cztery części wody (w wypadku łajna ptasiego proporcja owa zmieni się i na jedną jego część trzeba dać aż dziesięć części wody).

Teraz następuje okres fermentacji, trwający około 2 tygodni. Po jego upływie płyn zlewamy i po dalszym rozcieńczeniu, w podanych wcześniej proporcjach (1:6 1:10), zużytkowujemy do zasilania roślin.

Wszelako nawozy naturalne mają też swoje wady. Największą jest to, iż cuchną, a poza tym dla mieszkańców wielkich miast są prawie nieosiągalne. Dlatego też o wiele prościej zaopatrzyć się w sklepie ogrodniczym czy kwiaciarni w nawóz sztuczny. Najlepszy będzie płynny, wieloskładnikowy, zawierający odpowiednie dawki wszystkich niezbędnych do życia makro i mikroelementów. Istnieje wiele typów takich nawozów o rozmaitych nazwach. Każdy z nich jest zaopatrzony w instrukcję, do której powinniśmy się ściśle stosować.

Na koniec jeszcze jedna uwaga: otóż każde świeże podłoże, którego zamierzamy użyć do uprawy roślin, winno być najpierw odkażone, zawiera bowiem różnorakie patogenne czynniki zarodniki chorobotwórczych grzybów, bakterie, czy też jaja bądź larwy owadzich szkodników.

Najlepszym sposobem odkażenia podłoża jest wyprażenie go przez 30 minut w temperaturze około 100oC. Po takim zabiegu musi ono leżakować jeszcze 2-3 tygodnie i dopiero później można go ze spokojem używać do upraw.

Pora teraz przejść do następnego tematu, którym będą zabiegi pielęgnacyjne. Poza myciem, podlewaniem, nawożeniem i wietrzeniem pomieszczenia, co zostało omówione już wcześniej, do istotnych zabiegów pielęgnacyjnych zalicza się jeszcze przesadzanie i, w wypadku niektórych roślin wieloletnich (rzadziej rocznych), formowanie poprzez przycinanie.

Zacznę od tego ostatniego. Zabieg ów winno się zwykle przeprowadzać tuż przed rozpoczęciem przez roślinę wiosennej wegetacji, pamiętając, aby nie okaleczyć jej zbytnio, a odciąć tylko tyle gałązek, ile jest niezbędne. W okresie letnim można dokonywać jeszcze korekty, uszczykując pędy niezdrewniałe, wyrastające nie tam, gdzie byśmy sobie tego życzyli.

A teraz krótko na temat przesadzania. Jeśli zapamiętamy kilka podstawowych zasad, które tutaj obowiązują, nie będziemy nigdy mieli problemów z jego wykonywaniem.

Oto one: doniczki najpierw wyparzamy (jeśli są ceramiczne) lub dokładnie myjemy i płuczemy (jeśli są z tworzyw sztucznych);

- na dnie doniczek umieszczamy drenaż (żwir, potłuczoną cegłę, czy choćby wypukłą skorupką nad otworem), aby umożliwić wodzie swobodny odpływ na podstawkę, potem na dno sypiemy cienką warstwę podłoża;

- ziemia, której używamy do przesadzania, musi być świeża, odpowiednia dla poszczególnych gatunków i lekko wilgotna (ale i nie mokra, i niezupełnie sucha);

- przed przesadzaniem rośliny należy lekko przesuszyć bryłę korzeniową, aby nie było żadnych problemów z jej wydobyciem ze starego naczynia i nie groziło to uszkodzeniem systemu korzeniowego, gdyby jednak korzenie mocno ją przerosły i tak silnie przywarły do ścian doniczki, iż nie można byłoby bryły korzeniowej łatwo z naczynia wysunąć, trzeba wówczas roślinę obficie podlać, co może być pomocne; gdyby i to nie poskutkowało, należy doniczkę rozbić (nie dotyczy to pojemników plastikowych, z których rośliny o wiele łatwiej się wyjmuje);

- po przesadzeniu podłoże należy umiarkowanie podlać, aby ziemia przylgnęła dokładnie do korzeni;

- przesadzone rośliny nie mogą stać na słońcu, lecz zawsze w cieniu, przez około 1-2 tygodni, czyli do czasu zabliźnienia się ewentualnych zranień na korzeniach;

- przesadzanym roślinom nie obcina się korzeni, uzasadnione jest to tylko wówczas, gdy są one albo zbyt długie, albo chore i uszkodzone; wtedy obcinamy je aż do zdrowych miejsc, a rany zasypujemy sproszkowanym węglem drzewnym, co zapobiega powstawaniu infekcji grzybowych;

- rośliny przesadza się stopniowo, z doniczek małych do coraz większych, przy czym nowe winny mieć średnicę najwyżej około 2 cm większą od starych;

- roślin świeżo przesadzonych nie wolno zasilać nawozami przez pierwsze 2tygodnie, a to z dwóch powodów: po pierwsze dlatego, iż podłoże zawiera wystarczającą ilość składników pokarmowych, po drugie zaś dlatego, iż rośliny są osłabione i mogłyby chorować;

- po przesadzeniu roślin nie powinno się wypełniać doniczek ziemią aż po krawędzie, a zawsze 1,5-2 cm poniżej ich brzegów, co znacznie ułatwi nam podlewanie.

W czasie trwania uprawy, o ile jest to dłuższy okres w życiu rośliny, powinno się od czasu do czasu, ostrożnie, wzruszyć powierzchnię ziemi w doniczce. Pozwoli to na przeniknięcie powietrza w głąb bryły korzeniowej, gdzie jest ono również potrzebne, musimy bowiem wiedzieć, iż oddychają nie tylko liście, ale i korzenie.

Nie sposób pominąć kwestii chorób i szkodników, które zagrażają roślinom uprawianym w mieszkaniach.

W wypadku roślin o krótkim cyklu wegetacji, jednorocznych, które zużytkowujemy w kuchni w miarę wzrostu, a ich żywot kończy się na ogół po kilku zaledwie miesiącach, nie ma sensu jeśli zachorują lub zostaną zaatakowane przez szkodniki stosować żadnych zabiegów mających na celu ich zwalczenie. Roślinę porażoną najlepiej usunąć, bo bez użycia środków chemicznych trudno ją uratować, a pozostawiona, będzie źródłem zakażenia dla reszty.

Skoro już wspomniałem o środkach chemicznych, to muszę w tym miejscu zaznaczyć, iż uważam, że pod żadnym pozorem nie powinno się ich stosować w mieszkaniu, na balkonie czy w piwnicy słowem, w najbliższym naszym otoczeniu.

Po pierwsze grozi to zatruciem, a po drugie jest absolutnie nie do przyjęcia w stosunku do roślin, które później będziemy jedli. Jeśli jesteśmy skazani na podtruwanie przez wielkie rolnictwo, nie musimy sami przykładać do tego ręki.

W wypadku roślin wieloletnich do owej kwestii trzeba podejść nieco inaczej i próbować rośliny ratować (o ile jest to możliwe), stosując domowe środki i sposoby.

Do najbardziej uprzykrzonych szkodników należą roztocza przędziorki, zwane popularnie czerwonymi pajączkami. Gdy na liściach zauważymy liczne punktowe przebarwienia, możemy się spodziewać ich obecności. Jeśli stwierdzimy (po obejrzeniu spodniej strony blaszek liściowych przez lupę), iż rzeczywiście mamy do czynienia z przędziorkami, musimy całą roślinę liść po liściu bardzo dokładnie umyć wodą z dodatkiem płynu do mycia naczyń (1 łyżeczka na litr wody), a potem spłukać czystą wodą, bacząc, aby detergent nie dostał się do podłoża. Zabieg ów należy powtarzać 4-6 razy, w kilkudniowych odstępach.

Mączlik szklarniowy, popularnie zwany białą muszką, to niewielki, uskrzydlony owad, a więc mający możność przemieszczania się, przez to zaś trudniejszy do zwalczenia. W tym wypadku również można spróbować podanego w niej sposobu. Nie zabija to jednak dorosłych osobników, lecz jedynie odkleja i niszczy larwy żerujące na spodniej stronie liści. Myć musimy całe rośliny, co 2-3 dni, bardzo dokładnie, do momentu, aż znikną z mieszkania wszystkie dorosłe osobniki, a spodnia strona liści wolna będzie od larw.

Dość częstym gościem w naszych domach bywają mszyce, których pozbywamy się opryskując rośliny zaatakowane przez nie odwarem z tytoniu (1 łyżeczka do herbaty na szklankę wrzątku parzyć około pół minuty pod przykryciem, przecedzić i używać po wystudzeniu).

Jeszcze jednym z częściej występujących szkodników są wciornastki. żerują one na spodniej stronie liści, wysysając z nich sok. Zwalcza się je przez dokładne mycie wszystkich blaszek liściowych wodą z dodatkiem płynu do mycia naczyń i denaturatu (na litr wody po łyżce stołowej obydwu), bacząc, by nie dostała się do korzeni.

Nie wymieniłem tu wszystkich szkodników, lecz tylko te, które w domu najczęściej można spotkać. Gdybyśmy wszakże zetknęli się z innymi, wówczas trzeba będzie sięgnąć do literatury fachowej dotyczącej ochrony roślin i, stosując się do zawartych tam zaleceń, podjąć walkę z nimi.

U roślin uprawianych w mieszkaniach dość często mogą występować zaburzenia fizjologiczne spowodowane błędami uprawowymi.

Chorobą najbardziej rozpowszechnioną jest chloroza, objawiająca się utratą naturalnego koloru liści i przebarwieniem ich na białawo lub żółtawo; unerwienie pozostaje w kolorze naturalnym.

Chlorozę, będącą chorobą fizjologiczną, może spowodować wiele czynników. Zwykle jednak są to: zbyt kwaśny albo zbyt zasadowy odczyn ziemi, zalanie, niedożywienie lub odwrotnie przenawożenie, a także niedobór w podłożu miedzi, żelaza, manganu, cynku, magnezu i azotu.

Na koniec wspomnę o chorobach grzybowych, które manifestują się m.in.: pojawianiem się czarnych lub brunatnych plam na liściach, pędach czy kwiatach, albo też gniciem korzeni lub pędów. Niestety, chorób pochodzenia grzybowego w mieszkaniu nie da się zwalczyć inaczej, jak tylko przy użyciu chemicznych środków ochrony roślin fungicydów. Jest to jednak absolutnie niewskazane, nie ma więc innej rady, jak tylko pozbyć się chorych egzemplarzy.

ROZDZIAŁ II Sposoby rozmnażania roślin

Istnieją dwa sposoby rozmnażania roślin: rozmnażanie generatywne, czyli z nasion, i wegetatywne z cebul, bulw, kłączy, korzeni, liści czy kawałków pędów.

Nas interesować będzie przede wszystkim rozmnażanie generatywne, a także niektóre rodzaje wegetatywnego.

Oto ogólne zasady dotyczące siewu.

Nim do niego przystąpimy, nasiona przechowywane na sucho dobrze jest wpierw namoczyć przez kilka- kilkanaście godzin, a później lekko podsuszyć, żeby się ze sobą nie sklejały i nie utrudniały nam pracy.

Najlepszym podłożem jest odkażona i przesiana ziemia kompostowa, połączona w równych proporcjach z odkwaszonym torfem i piaskiem. Naczynia, w które siejemy, muszą być wyparzone.

Istnieje zasada głosząca, iż nasiona przykrywa się zawsze warstewką ziemi trzy razy grubszą od ich średnicy. Bywają wszakże od tej zasady wyjątki, są bowiem nasiona, które musimy umieścić głębiej w podłożu, są też i takie, które do skiełkowania potrzebują obecności światła. Te ostatnie jedynie przygniatamy i pozostawiamy na powierzchni.

Ponieważ przy omawianiu każdej rośliny podałem sposób jej rozmnożenia, tutaj nie będę się zagłębiać w szczegóły, a omówię jedynie zasady ogólne.

Po wschodach czekamy na ukazanie się pierwszych liści (oprócz liścieni) na siewkach, by wówczas je przepikować bądź przesadzić do oddzielnych doniczek, bądź też pozostawić w naczyniu, w którym wyrosły, przerwawszy je tylko, jeśli są nadmiernie zagęszczone.

Spośród różnych sposobów rozmnażania wegetatywnego nas będą interesować tylko: podział, sadzonkowanie i okulizacja, i tylko one zostaną omówione.

Rozmnażanie przez podział polega na oddzieleniu odrośli lub rozerwaniu rośliny matecznej na części, z których każda musi mieć przynajmniej część korzeni, i sadzeniu ich do oddzielnych naczyń.

Drugim bardzo dla nas ważnym sposobem jest sadzonkowanie. Na sadzonki używa się zarówno pędów zdrewniałych (na ogół bezlistnych), jak i pędów zielnych o całkowicie wykształconych już liściach. Pierwsze z nich umieszcza się w odpowiednim dla danego gatunku podłożu, pilnuje, by było ono zawsze umiarkowanie wilgotne, i ustawiwszy pojemniki z sadzonkami w ciepłym miejscu, czeka na zakorzenienie. Pędy zielne i ulistnione traktuje się podobnie (poza nielicznymi wyjątkami), z tym iż dodatkowo jeszcze nakrywa się je folią polietylenową rozpiętą w formie namiotu na konstrukcji z gałązek lub drutu. Folia owa ma za zadanie utrudnić liściom transpirację (wyparowywanie wody), by nie dopuścić do ich więdnięcia.

Optymalna długość tak jednych, jak i drugich sadzonek mieści się w przedziale pomiędzy 5 a 10 centymetrami.

Pędy używane do tego celu winno się ciąć bądź prostopadle do ich osi pionowych, tuż pod węzłami, usunąwszy wpierw najniższe liście, bądź skośnie, w połowie międzywęźla. Duża płaszczyzna cięcia sprzyja tworzeniu się tkanki kalusowej (tj. tej, z której tworzą się korzenie), a później zaczątków korzeni.

Ważne jest także, aby warstwa ziemi w pojemniku, w którym umieszczamy sadzonki, nie była płytsza niż 10 cm, ale i nie głębsza niż 12 cm. Zbyt płytka za prędko by wysychała, zbyt głęboka natomiast stwarzałaby problemy z wydobywaniem z niej ukorzenionych roślin.

Jeśli mamy mało materiału rozmnożeniowego, najlepiej od razu umieszczać sadzonki pojedynczo w tych doniczkach, w których mają rosnąć. Unikniemy wówczas zbędnego przesadzania i będziemy mieć gwarancję, iż nie uszkodzimy przy tym delikatnego systemu korzeniowego.

Podczas ukorzenienia (które trwa w zależności od gatunku od 4 tygodni do 3 miesięcy) trzeba pamiętać o systematycznym, codziennym wietrzeniu roślin, przez co nie dopuści się do zaatakowania ich przez szarą pleśń.