Ofiary - Ajschylos - ebook

Ofiary ebook

Ajschylos

0,0
12,49 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Ofiary to utwór Ajschylosa, jednego z najwybitniejszych, obok Sofoklesa i Eurypidesa, tragików ateńskich. Powszechnie uważany za rzeczywistego twórcę tragedii greckiej.

Ofiary, znane również pod nazwą Ofiarnice, to druga część Oresteji, czyli trylogii starogreckich tragedii autorstwa Ajschylosa.

Orestes, syn Agamemnona, powraca do Argos z zamiarem zemszczenia się na Klitajmestrze, za zabójstwo jego ojca. Rozkaz taki dostał od Apolla.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 41

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Wydawnictwo Avia Artis

2022

ISBN: 978-83-8226-744-0
Ta książka elektroniczna została przygotowana dzięki StreetLib Write (https://writeapp.io).

OSOBY DRAMATU

KLITAJMESTRA

AJGISTOS

ELEKTRA

ORESTRES

PYLADES

CYLISSA, niańka Orestesa

ODŹWIERNY domu Atrydów

SŁUGA domu Atrydów

CHÓR służebnic. Lud. Świta Klitajmestry.

OFIARY

W głębi królewski pałac Atrydów w Argos.

Na okrągłym placu przed pałacem znajduje się w pobliżu jednego z dwóch wejść mogiła Agamemnona.

ORESTES, młodzieniec ośmnastoletni, w ubraniu podróżnem, z mieczem u boku, stoi na grobie; obok niego PYLADES, młodzieniec cokolwiek starszy, w stroju podobnym, z dwoma oszczepami w ręku.

 ORESTES: Hermesie, panie włości podziemnych, rodzica Mojego dzisiaj królu, zwróć ku mnie swe lica, Pomocnym bądź mi zbawcą! Przybyłem zdaleka Do ziemi swej rodzinnej, lecz nikt mnie nie czeka — Nie witan przez nikogo syn Agamemnona, Orestes! Dusza jego bólem przepełniona, Gdyż ojca krwawy podstęp zabrał mu i przeczy Puścizny jego dziadów! W Strofijosa pieczy Nad brzegiem cudzoziemskim parnaskiego zdroja Chowała się i rosła biedna młodość moja; A ty, dni mych najpierwszych towarzyszu miły, Pyladzie, tyś sam jeden podpierał me siły Na drodze, którą muszę — Apollo mi świadkiem, Bo on to mnie powołał — spieszyć tak ukradkiem... Lecz dziś, gdy ojciec zasnął, ty sam jeden z bogów Przebiegasz ciemne mroki śmiertelnych rozłogów, Hermesie! Korne modły zasyłam ku tobie: Twój głos, wysłańcze niebios, niech zabrzmi na grobie

Ojcowskim, niech mu wnętrze przeniknie aż do dna, By prośba moja była wysłuchania godna, Przyjęcia ma ofiara! Z nad mej skroni młodej Uciąłem pierwszy pukiel, gdy Inacha wody Oblały moje stopy z ojczystym szelestem. Niech przyjmie go praojciec, wdzięczny bowiem jestem, Że władca życiodajny tak mi róść szczęśliwie Pozwolił i rozkwitnąć choć na obcej niwie. Ten drugi tobie składam w pogrzebnej ofierze, Ty, ojcze mój wspaniały! Gdy ostatnie leże Twym zwłokom gotowano, nie mogłem ci, panie, Ni słowa na synowskie szepnąć pożegnanie, Nie mogłem w hołdzie podnieść tej ręki. Przepłony Wygnańca dar, lecz, jeśli mocą twej obrony Królewskie zyszczę berło, synowskiej objaty Na grób twój spłynie, ojcze, strumień przebogaty: Śród cieniów kroczyć będziesz we czci i honorze, Jakiego żaden z zmarłych dostąpić nie może.

(schodząc z mogiły, spostrzega orszak, który, zakryty jeszcze przed okiem widzów, zbliża się z przeciwległego wejścia ku scenie)

Co widzę? Orszak kobiet, odzianych w głębokiej Żałoby czarne płaszcze, kieruje swe kroki W tę stronę. Cóż się dzieje? Cóż ten pochód znaczy? Czy może dom nasz w świeżej pogrążon rozpaczy? Czy może z ofiarami na grób ojca spieszą, By jego gniew przebłagać? Tak jest! Między rzeszą Tych niewiast i Elektrę widzę. Na jej skroni Zbyt wielki cień żałości, bym nie poznał po niej Mej siostry! Zeusie, błagam, niech mnie dłoń twa wspiera! Śmierć ojca pragnę pomścić, ojca-bohatera.

(chowają się w jednem z dwóch wejść. Z drugiego wychodzi ELEKTRA, dziewica, starsza od Orestesa, z obciętemi krótko włosami, w czarnej sukni żałobnej, bez najmniejszej odznaki, któraby ją odróżniała od towarzyszących jej dworek. Piętnaście tych kobiet, stanowiących CHÓR , występuje w roli płaczek. Jedne z nich mają dzbanki ofiarne, inne, stosownie do ceremonjału, biją się w piersi i t. d.)

CHÓR:

Ofiary-ć ja niosę na grób — Wysłał mnie dom. Rączemi — patrz! — pięściami Biję się w pierś. Krew mi lica plami — Paznogci to mych Dotkliwy łup. Niehamowany żal Pospiesza w krok za nami. Co tylko chcesz, To czyń, to rób, A nie wypędzisz — nie! — Rozpaczy z łona! Zdarta na szmat, Na łachman postrzępiona, Opada nam suknia do stóp.

Komnatę dziś naszą, ach, Rozbudził krzyk. Zerwały się na nogi Groza i lęk. Bladych widziadeł trwogi Przepełny był dom. Śmiertelny strachDziko najeżył włos, Gdy wieścił sen złowrogi, Co naszedł dziś Królewski gmach.

Wróżbitów orzekł głos, Że w zmarłych grobie Drży żądza krwi:Zemsty nie stłumią w sobie — Że mord się objawił w tych snach.

I tu mnie ona śle, Bogów przeklęta nać: Pochlebstwem pragnie dziś Przebłagać zabitych gniew Ta najpodlejsza z żon... Słów mi się własnych bać! Bo gdzież ta wielka moc, By zmyć wylaną krew? Pohańbion dziś Królewski gród, Zamieszkał w nim Ponury ból, W głęboki mrok, Nieznany wprzód, Pogrążył się jasny dom Z chwilą, gdy umarł król.

Tak, ongi, za dawnych lat — Gdzież jest ten błogi czas? — Z miłością słuchał tłum Tego, co władca mu rzekł. Inak czynimy dziś: Strach li popędza nas. Korzyść to ludzi bóg, Za nią podąża człek, Lecz pomsty dzień Rozbłysnął już, Przyspieszył swój

Niechybny krok, A ktoby chciał Do skonu zórz Godzinę sądu zwlec, Tego pochłonie mrok.

Krwi rodzicielka-ziemia Napiła się dosytaI mord o pomstę woła Z przesiąkłej krwią głębiny. Niedługo czeka odwet, Wnet krzywda będzie zmyta — Krzywdziciel dopełnił swej winy.

Gdy pękł już pas dziewiczy, Przerwany-ć on na wieki! Chociażby wszystkie zdroje Spłynęły jedną drogą — Daremnie! Rąk mordercyWody tej wielkiej rzeki Oczyścić już nigdy nie mogą.

Ale, o biada, ciężkie brzemię sług Gniecie nam barki — Narzucił je bóg. Ni się poskarżyć, ni pożalić komu! W niewolniczego posłuszeństwie sromu Trzeba nam wszystko znieść, Hańbę uważać za cześć, Sercu zadawać gwałt I tylko pokryjomu Wylewać gorzkie łzy Nad losem tego domu!

 ELEKTRA: O dziewki, służebnice w naszych progach skrzętne, I wierne towarzyszki w tej drodze, pamiętne Boleści mojej krwawej! Niech mnie wasza rada Wspomoże: co powiedzieć ma córka, gdy składa Ofiarę na grób ojca? Ma li rzec: te datki Powierzam twej mogile, przysłana od matki — Wiernemu małżonkowi niesie wierna żona? Nie mogę! Na mych uściech słowo takie skona, Gdy