Obrona Jasnej Góry w roku 1655 - Ludwik Frąś - ebook

Obrona Jasnej Góry w roku 1655 ebook

Ludwik Frąś

2,0

Opis

Przy pracy nad niniejszą książką autor korzystał zarówno z archiwaliów polskich, jak i szwedzkich, co czyni publikację o wiele ciekawszą.
Pierwszy rozdział przedstawia rolę Jasnej Góry w XVII w. jako duchownej stolicy Polski i fortecy. Rozdział drugi opisuje najazd hrabiego Wejcharda Wrzesowicza na Jasną Górę, a trzeci omawia postacie księdza Augustyna Kordeckiego i generała Burcharda Mullera von der Luhne. W przedostatnim rozdziale autor skupił się na przedstawieniu przebiegu oblężenia, w ostatnim natomiast ukazał dziejowe znaczenie obrony Jasnej Góry.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 318

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
2,0 (1 ocena)
0
0
0
1
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




© Copyright

Ludwik Frąś

Wydawnictwo NapoleonV

Oświęcim 2015

Wszelkie Prawa Zastrzeżone

Reprint wydania z 1935 roku

Wydanie II

Redakcja:

Michał Paradowski

Korekta:

Daniel Budacz

Streszczenie dodatków:

Michał Paradowski

Strona internetowa wydawnictwa:

www.napoleonv.pl

Kontakt:[email protected]

Numer ISBN: 978-83-7889-513-8

Skład wersji elektronicznej:

Kamil Raczyński

konwersja.virtualo.pl

ŹRÓDŁA

Obrona Jasnej Góry w r. 1655 należy do najbardziej znanych faktów z historii polskiej. Zwycięstwo, którym opromienione zostało czczone powszechnie sanktuarium w chwili, gdy cała niemal Polska uznała za swego pana obcego najeźdźcę, nie skryło się w szafach archiwalnych i bibliotecznych, ale żyło ustawicznie w pamięci Polaków, przekazywane z pokolenia na pokolenie przez opowieści matek, działaczy społecznych i duchownych. I właśnie ta okoliczność sprawiła, że do ostatnich czasów nie ukazało się ani jedno dłuższe i na szerokiej źródłowej podstawie oparte studium o tym wiekopomnym wypadku dziejowym. Przyczynił się do tego także stan jasnogórskiego archiwum, które w czasie, gdy Jasna Góra atakowana przez rząd rosyjski jako twierdza religijno-narodowa wszystkie siły wytężyć musiała, by utrzymać swoją egzystencję, nie było uporządkowane i skatalogowane. Dopiero w r. 1917 O. Markiewicz powołał do uporządkowania i skatalogowania archiwum ks. dr Jana Fijałka i docenta dr Stanisława Zachorowskiego, po śmierci zaś tego ostatniego dr. Kazimierza Kaczmarczyka, dzisiejszego dyrektora państwowego archiwum w Poznaniu, który też po kilkunastu latach przerywanej wprawdzie ale z zamiłowaniem i fachowo prowadzonej pracy prawie już wszystkie akta uporządkował, a częściowo także skatalogował.

Główne źródła niniejszego studium historyczno-wojskowego są następujące:

A) ŹRÓDŁA ARCHIWALNE

I. ARCHIWUM JASNOGÓRSKIE

1) Zbiór oryginalnych akt z czasów oblężenia, mianowicie:

1) List generała Müllera z grudnia r. 1655.

2) List generała Wrzeszczewicza (Wrzesowicza) bez daty (z 24. grudnia t. r.)

3) List feldmarszałka Arwida Wittenberga z 21 listopada t. r.

4) List Wacława Sadowskiego z 17 grudnia t. r.

5) List O. Sebastiana Sromyka z 13 listopada t. r.

6) Dwa listy O. Macieja Błeszyńskiego.

7) Kilka innych listów związanych z oblężeniem czy osobą Ks. Augustyna Kordeckiego.

2) Acta Provinciae Ordinis Fratrum S. Pauli, Primi Eremitae. Jest to kronika całej polskiej prowincji OO. Paulinów. Zawiera głównie opis działalności prowincjałów. Do kwestii oblężenia podaje mnóstwo szczegółów, mianowicie relację o krokach, które podjął ówczesny prowincjał O. Teofil Bronowski, by Jasną Górę przygotować na oblężenie. Z samego już charakteru tych akt wynika, że opis oblężenia został pominięty.

3) Metrica. Catalogus Patrum (Fratrum) tam vivorum quam mortuorum Ordinis S. Pauli, Primi Eremitae, in Regno Poloniae et Silesia ab annis 1570 et 1589 reasumptus et conscriptus ex antiquo. Cenne są w tym katalogu nekrologi członków zakonu, zwłaszcza tych, którzy brali udział w walce w r. 1655.

4) Acta Conventus Częstochoviensis założone za prowincjałatu Ks. Kordeckiego a sięgające wstecz aż do roku 1382.

5) Zbiór akt dotyczących twierdzy jasnogórskiej („Forteca”).

6) Tomus primus miraculorum Beatae Virginis Monasterii Częstochoviensis.

II. PAŃSTWOWE ARCHIWUM W SZTOKHOLMIE (RIKSARKIVET)

1) „Kungl, koncept”: 22.X.1655. („Dieses is nicht das rechte concept”, po większej części przez króla Karola Gustawa własnoręcznie napisane).

2) „Riksregistraturet” 1655:

Fol. 2160 v. – 2164 v. 22.X. (Instruction dem Ganeralleutnanten Müller erteilet).

Fol. 2290 v. – 2291 r. 15.XI. „wegen Attaquirung des Closters Czenstouchowa”.

Fol. 2295 v. – 2296 r. 16.XI („einige von Adel, nachdem sie sich reversiret, mit Weibern und Kindern und Sachen aus dem Closter Czenstochow lassen”).

Fol. 2309, 23.X. (Die adelichen Güter vor der Soldatesque insolentien zu schützen”).

Fol. 2361 v. – 2362 v. 1.XII. („Wegen Aufhebung der Belagerung des Klosters”).

Fol. 2549 v. – 2551 r. 26.XII. („Die Belagerung von Czenstochowa quittiren”).

3) „Skrivelser till Kungl. Mąjst. Karl X Gustavs tid”.

a) Burchard Müller v. der Lühnen 1655, 31.10 (z postscriptum), 2.11, 4.11 (z postscriptum), 12.11, 28.11, 16.12, 25.12 (z załącznikiem), 1656; 1.1, 4.1, 8.1 (z postscriptum), 21.1 (z postscriptum), 28.1.

b) Sadowski – 6.11.1655.

c) Arvid Vittenberg 29.10.1655, 15.11 (Fol. 80-81), 21.11. 2.12, 7.12, 17.12 (Fol. 100-101). 20.12.

d) Jan Weichard Wrzeszczewicz (Wrzesowicz) – 7.11.1655, 16.11. 22.11, 2/12 grudnia, 7.1.1656.

4) Krigshistoriska handlingar: Handlingar rörande polska kriget 1655-60, XI: 6”: „Copia des H. General Leuttenandt Müller Schreiben de dato Czenstochow 26: ta Novembris Anno 1655”.

5) List Ks. Kordeckiego do generała Müllera (bez daty).

Fotografie akt z Riksarkivet zostały złożone w archiwum jasnogórskim. Prawie wszystkie z wyjątkiem paru lub dłuższych części innych nie mających z oblężeniem związku dołączono na końcu tej rozprawy.

III. INNE ARCHIWA

a) Tajne archiwum watykańskie (Segr. Arch. Vatc). Nuntiatura di Polonia, t. 63. Listy nuncjusza Piotra Vidoni’ego: 15.11.1655, 25.11 (Fol. 533, 561), 4.12 (Fol. 590), 13.12 (Fol. 600), 17.1.1656 (Tom 64, Fol. 35). Wyliczone listy zostały przytoczone na końcu rozprawy.

b) Archiwum główne w Warszawie poza drobnymi wiadomościami, odnoszącymi się do wojskowych występujących w oblężeniu Jasnej Góry (Akta wojskowe byłej komisji rządowej przychodów i skarbu) nie posiada do tej sprawy innych źródeł. W księdze miejskiej częstochowskiej pod r. 1655 znajduje się notatka: „Z powodu klęsk i grożących niebezpieczeństw zobowiązania, wpisy, darowizny, akta zrzeczenia się nie zostały w tę księgę wciągnięte, gdyż nie tylko po całym królestwie nieprzyjaciel grasował, ale nawet w obcych krajach rozmaite zachodziły trudności”.

c) Archiwum klasztoru OO. Paulinów na Skałce w Krakowie posiada akta, w których znajdują się wzmianki o osobach występujących przy obronie Jasnej Góry.

Rękopisy: Biblioteka XX. Czartoryskich. Nr 393, 400, 1656, 1679. Ossolineum, Nr 189, 190. Biblioteka Krasińskich, Nr 320.

B) ŹRÓDŁA DRUKOWANE

1) Nova Giganloniachia contra Sacram Imaginem Deiparae Virginis a Saneto Luca depictam et in Monte Claro Częstochoviensi apud Religiosos Patres Ordinis S. Pauli Primi Eremitae, in celebrrimo Regni Poloniae Coenobio collocatam, per Suecos et alios Haereticos excitata et ad perpetuam beneficiorum Gloriosae Deiparae Virginis recordationem, successurae posteritati fideliter conscripta a R. P. Fr. Augustiuo Kordecki praedicti Ordinis, protune Clari Montis Priore. Anno Domini MDCLY Cracoviae, In Officina Viduae et Heredum Francisci Caesarii, S. R. M. Typ.

Treść dzieła jest następująca: 1) przedmowa do króla Jana Kazimierza – 6 stron nienumerowanych, 2) przedmowa „ad lectorem” – 2 strony, 3) Approbatio censoris – 1 strona, 4) wizerunek Matki Boskiej, 5) opis oblężenia – 162 strony, 6) mowa gratulacyjna kanonika kapitulnego Stefana Damalewicza z racji szczęśliwej obrony – 163-188, 7) oda tegoż autora – 189-194, 8) Śpiew na cześć Kordeckiego – z niewytłumaczonych powodów numeracja nowa – strona 120-126.

Dzieło zdobią inicjały, ornamentacje, dwie reprodukcje przedstawiające znaki na słońcu i jeden wizerunek Matki Boskiej.

Ks. Kordecki podaje niektóre akta, mianowicie: 1) projekt generała Wrzeszczewicza poddania twierdzy, z 9.11; – 2) list jego z 24.12,

list generała Müllera z 24.12, 25.12.

list Kordeckiego do Müllera z 21.11. 24.12, 26.12.

list Kordeckiego do Wrzeszezewicza z 24.12, 26.12.

list pułkownika Kalińskiego z 29.12,

list Sadowskiego z 29.1.1656 r.

list Wittenberga z 21.11.1655 r.

Przytacza w całości fałszywy szwedzki biuletyn pn. Victoria Regis Suecorum de caesis Polonorum viginti millibus et excidio Częstochoviensi.

Wiarogodność Kordeckiego nie ulega wątpliwości. Jego pokorny duch zakonny, który tak silnie przebija z kart Nowej Gigantomachii, jest doskonałą rękojmią historycznej prawdy. Skonfrontowanie jego pamiętnika z innymi źródłami wykazuje, że akta przytoczone przez niego są dosłownym odpisem oryginałów (list generała Müllera z 24.12, list Wittenberga z 21.11, list Wrzeszezewicza z 24.12 można porównać z zachowanymi w archiwum jasnogórskim oryginałami a fałszywy biuletyn ze współczesnymi drukami. Podana w Nowej Gigantomachii treść listów O. Sromyka, O. Błeszyńskiego i Maja jest zwięzłym odtworzeniem treści w dochowanych do naszej pory oryginałach. W końcu niezliczona ilość opowiedzianych przez niego szczegółów walki w świetle innych źródeł nabiera nienaruszalnej wprost pewności. Różnice zachodzące między jednym jego listem a oryginałem zachowanym w Riksarkivet dadzą się bez trudności wytłumaczyć. Sądy zaś o niektórych wypadkach, na które nie we wszystkich szczegółach zgodzi się dzisiejszy czytelnik, oddają pojęcia i ducha XVII w., ale nie mogą naruszyć rzeczywistości wypadków. Stąd też wartość Nowej Gigantomachii w pracy nad obroną Jasnej Góry z r. 1655 jest pierwszorzędną.

Nowa Gigantomachia była wydawana kilka razy, mianowicie w roku 1655 (raczej 1656), 1694, 1717 i później bez daty.

Tłumaczeń polskich (lub przeróbek) jest kilka:

a) Obrona Częstochowy. Pamiętnik napisany przez Ks. Kordeckiego (...), przekładu Józefa Łepkowskiego. Odb. z kalendarza Czecha, r. 1881.

b) W obronie Częstochowy w r. 1655, powieść, Warszawa, nakł. J. Breslauera, druk. Wł. Szulca i Sp., r. 1883.

c) Pamiętnik oblężenia Częstochowy 1655 r., Warszawa, Drukarnia A. T. Jezierskiego, r. 19OO.

d) Przeor Paulinów, obrońca klasztoru częstochowskiego, Chicago, druk Gazety Polskiej, r. 1888.

e) Nowa Gigantomachia. Pamiętnik oblężenia Częstochowy Ks. Augustyna Kordeckiego z komentarzem Józefy Zdzierskiej, drukowana w Gazecie Radomskiej w r. 1903.

f) Nowa wojna olbrzymów, tłum. z łacińskiego i notami objaśnił Edward Marian Galii, w. XIX. Rkp. Oss. 5458/II.

Na N. Gigantomachii a częściowo na aktach czy też autopsji opierają się źródła:

1) Nieszporkowitz Ambrosius Fr. O. S. Pauli, Analecta Mensae Reginalis seu historia Imaginis Odigitriae Divae Virginis Claromontanae Marinae, Cracoviae a. MDCLXXXI (1681), także po polsku:

Odrobiny z stołu królewskiego Królowej nieba i ziemi, Najśw. Bogarodzicy Panny Maryi (...) dla zdrowia i zbawienia wiernych zaprawne, w druk. Jasnej Góry Częstochowskiej, R. P. 1757.

2) Kobierzycki Stanislaus, Obsidio Clari Montis Częstochowiensis Deiparae in Regno Poloniae celeberrimi ab exercitu Suecorum duce Burchardo Mellero Generali legato, Dantisci, sumptibus Georgii Fürsteri S.R.M. Bibliopolae, Anno 1659.

3) X. Walenty Odymalski, Oblężenia Jasnej Góry Częstochowskiej pieśni dwanaście, z rękopisu wydał Jan Czubek, Kraków 1930. Biblioteka pisarzów polskich, nr 83., wyd. Polskiej Akademii Umiejętności. Autor poematu, który jest rymowaną Nową Gigantomachią z dodatkiem wzorowanego na Jerozolimie wyzwolonej Tassa romansu, pozostał nieznany i nie ma wystarczających dowodów, by ten utwór przypisać Odymalskiemu, Kochowskiemu czy też Gawłowickiemu. W każdym razie pochodzi z XVII wieku.

4) Andrzej Eggerer, Fragmen panis corvi protoeremitiei seu reliquiae annalium coenobitieorum Ordinis Fratrum eremitarum S. Pauli, primi eremita, Vindobonae 1663.

Nicolaus Benger, Annalium Eremi Coenobiticorum O.S.P.I. Eremitae volumen II. (1663-1727), Posonii 1743.

5) Anastazy Kiedrzyński, Mensa Nazarea. Typis Claromontanis 1763.

6) Karaski Michał, S. J. Regina Poloniae, Calissii 1686.

7) M. Jacobus Paulus Radliński, Imago Thaumaturgae Beatissimae Virginis Mariae, Cracoviae 1756.

8) Pieśń o oblężeniu Jasnej Góry (bez daty, starodawna pieśń).

9) Jungowski Leon, Ks. O. Augustyn Kordecki – według niewydanego rękopisu na Jasnej Górze przechowanego, Warszawa 1904.

C) INNE ŹRÓDŁA

Do źródeł o treści ogólnej należą:

1) Jakub Michałowski, Księga pamiętnicza, Kraków 1864.

2) Temberski Stanisław, Annales. Scriptores rerum polonicarum, t. XV, 1897.

3) Rudawski Jan Wawrzyniec, Historiarum Poloniae ab excessu Wladislai IV ad pacem O1ivensem usque, libri IX., ed. Laurentius Mizlerus, Warsaviae et Lipsiae 1755.

4) Kochowski Wespasiani, Annalium Poloniae Climacter II (a. 1655-1661), Cracoviae 1688.

Historia panowania Jana Kazimierza, Kochowski, wyd. Edward Raczyński, Poznań 1859.

5) Pufendorf Samuel, De rebus a Carolo Guslavo Sueciae Rege gestis libri VII, Norimbergae 1696.

6) Gordon J. Patrick, Tagebuch während seiner Kriegsdienste unter den Schweden und Polen, wyd. Oboleński, Moskwa 1849.

Łoziński Walery, Generała Gordona pamiętniki (1651-1661), Rozmaitości Lwowskie, nr 21/26, 1857.

7) Des Noyers Pierre, Lettres de Secrétaire de la Reine de Pologne Marie Louise de Gonzague, (1655-1659), Berlin 1859.

Portofolio Królowej Marii Ludwiki, wyd. Edward Raczyński, Poznań 1844.

8) Relations de Antoine de Lumbres. Publie par le comte Georges de Lhomel, t. I, Paris 1911, t. II, 1912.

9) Volumina legume, t. IV. (nakł. Jozafata Ohryzki), Petersburg 1860.

10) Theiner, t. III, Monumenta Historiae Poloniae.

11) Archiv für österreichische Gesehichte 70 Band, Wien 1887. Die Berichte des kayserliehen Gesandten Franz von Lisola aus den Jahren 1655-1660 – herausgegeben von Dr Al. Pr. Pribram.

12) Pamiętniki Mikołaja Jemiołowskiego, towarzysza lekkiej chorągwi, ziemianina województwa bełzkiego. (1648-1679), Lwów 1850.

13) Twardowski Samuel, Wojna z Kozaki i Tatary, Kalisz 1681,

14) Thealrum Earopeum, von Joan Philipp Abelini, Frankfurt a. M. 1672.

15) Biblioteka starożytnych pisarzy polskich, K. Wł. Wójcicki, Warszawa 1854, t. V. (Opisanie wielu poważniejszych rzeczy, które się działy podczas wojny szwedzkiej [...]).

Jan Stefan Wydżga, Historja albo opisanie wielu poważniejszych rzeczy, które się działy podczas wojny szwedzkiej po królestwie polskiem, od r. p. 1655 do r. 1660, wydał K.W. Wójcicki, Warszawa 1852.

16) Ausführlicher Bericht v. d. herrlichen victoriae, welche König zu Schweden der Pohlen erhalten, Kloster Czestochau erobert.

17) Grabowski Ambroży, Ojczyste spominki, Kraków 1845.

OPRACOWANIA (ważniejsze)

1) Th. Weskrin, Częstochowa Klosters Belägring af Karl X Gustnfs Trupper 1655, Stockholm 1905.

Krótka rozprawa Teodora Westrina dzieli się na dwie części, z których pierwsza opisuje przebieg oblężenia na podstawie akt znalezionych w sztokholmskim archiwum, a druga konfrontuje z tymiż aktami Nową Gigantomachię. Autor dochodzi do następującego wniosku: „Chociaż Nowa Gigantomachia jest przesiąknięta nienawiścią polskiego patrioty i gorliwego katolika do wrogów narodu i wiary, to jednak faktyczny opis oblężenia robi wrażenie prawdy (naturalnie z wyjątkiem cudów), mimo że można wykazać niektóre nieprawdziwe informacje. Mimo że akta podane nadają dziełu największą wartość historyczną, w jedynym wypadku, gdzie można było je skontrolować, nie oddają one wiernie oryginału, jednakże wykazują wyraźne cechy wierności co do głównej treści. Nowa Gigantomachia może być zatem uważana za dobre źródło historyczne do dokładnego poznania zdarzenia wojennego, które nie powinno pozostać bez wzmianki dla szkół nie tyle z powodu jej znaczenia militarnego i politycznego, chociaż i to było poważne, ale z powodu pozycji, jaką zajmowało i zajmuje po dziś dzień w umysłach Polaków i ich literaturze”.

Westrin, chociaż protestant (o czym świadczy nawet przytoczone zastrzeżenie co do cudów) odnosi się do Kordeckiego z niezmiernym poważaniem, jako do niezwykłego człowieka i bohatera.

Rozprawa Westrina nie została wydana po polsku. Alf Pomian, były konsul Rzeczypospolitej Polskiej w Sztokholmie, przełożył ją na język polski, ale nie ogłosił jej drukiem.

2) Kubala Ludwik, Wojna szwedzka, Szkiców historycznych, seria V. R. 1913.

3) Baliński Michał. Pielgrzymka do Jasnej Góry w Częstochowie odbyta przez pątnika XIX wieku i wydana z rękopisu, Warszawa 1847.

4) Carlson F, Geschichte Schwcedens, übers. von Peterson, B. IV, Gotha 1858.

5) Dr Friedrich Ruhs, Fortsetzung der allgemeinen Welthistorie, 66. Theil. Halle 1814.

6) Dr R. Damus, Der erste nordische Krieg bis zur Schlacht bei Warschau. Zeitschrift des Westpreussischen Geschiehtsvereins, Heft XI, Danzig 1884.

7) Emil Hildebrand, Sveriges Historia, t. V, Stockholm 1906.

8) Polska. Kultura i dzieje. Okres Jana Kazimierza, Prof. dr Wacław Sobieski.

9) Jarochowski Kazimierz, Wielkopolska w czasie pierwszej wojny szwedzkiej, od r. 1655-1657, wyd. 2, Poznań 1884,

10) Szujski J., Obrona św. Częstochowy, historia cudowna a prawdziwa o Jacku Brzuchańskim, mieszczaninie częstochowskim, na cześć i chwałę boską a dobrym ludziom na pocieszenie opowiedziana, Lwów 1897.

11) Allgemeine deutsche Biographie, t. 22.

12) Baltische Studien, XVI. Stettin 1857, Heft 144.

13) Walewski A., Historija wyzwolenia Rzeczypospoliej, Kraków 1868.

14) Chodyński Stanisław Ks., Paulini w Polsce. Encyklopedja kościelna. – XVIII, Warszawa 1892, s. 409-519.

15) Jan St. Bystroń, Historja w pieśni ludu polskiego, Kraków 1925.

16) Oberschlesische Heimat, Zeitschrift des oberschlesischen Geschichtsvereins, herausgegeben von Dr Oskar Wilpert, Band VII, Oppeln 1911.

17) Michał Rawicz Wilanowski, Ks. Augustyn Kordecki. Zarys biograficzno-historyczny w 300-letnią rocznicę urodzin obrońcy Jasnej Góry, Piotrków 1904.

ROZDZIAŁ IJASNA GÓRA W XVII W.JAKO DUCHOWA STOLICA POLSKI I FORTECA

Idąc za wzorem dawnych wojowniczych Waregów, podniecany nadmiarem żywotnych sił, a zarazem nędzą własnego kraju, wybrał się król szwedzki, Karol Gustaw, przeciw Polsce, aby ją odsunąć od Bałtyku przez zagarnięcie Prus Królewskich i Książęcych. Armia jego ilościowo nie przedstawiała się groźnie: w najważniejszych momentach kampanii wahała się między dwudziestu a trzydziestu tysiącami. Była to jednak zorganizowana gromada żołnierzy, rzemieślników-zabijaków, doskonale fachowo wyćwiczonych w długich wojnach niemieckich, a groźna nawet w świeżo sformowanych regimentach przez sprawność zbiorową, czyli przez organizację, wyćwiczenie i dyscyplinę.

Wyprawę rozpoczęła armia inflancka pod wodzą podskarbiego szwedzkiego Magnusa Gabriela de la Gardie. Opanowawszy bez trudności zagrożony przez Moskwę Dünaburg1, pułki2 nieprzyjacielskie doznały serdecznego przyjęcia ze strony Radziwiłłów i prawie bez dobycia oręża stały się panami Litwy. Drugą armia dowodził feldmarszałek Arwid Wittenberg, który, mając 17 000 ludzi i kilkadziesiąt armat, 21 lipca 1655 r. przy dźwiękach orkiestry przekroczył granicę polską. Nastąpiła osławiona kapitulacja szlachty wielkopolskiej w Ujściu nad Notecią. Zajęcie Poznania, złączenie się armii królewskiej z armią pomorską3 i szybki pochód wojska w kierunku Warszawy nie napotkały na przeszkody, gdyż Jan Kazimierz nie miał przy sobie ani żołnierzy ani śmiałych dowódców. Jedynie Stefan Czarniecki przeprowadził krótki wypad ku Wielkopolsce, ale mając drobny oddział, nie mógł dokonać poważniejszej akcji bojowej. Krzysztof Przyjemski wysłany przez nieszczęśliwego, bo opuszczonego króla polskiego, starał się powstrzymać Karola Gustawa, ale ten czuł się już panem Polski, toteż na pytanie posła, czy Jan Kazimierz nie mógłby przybyć, by poufnie rozmówić się z królem, tenże, uśmiechając się, odpowiedział, że będąc tak blisko Jana Kazimierza, chce mu oszczędzić fatygi i sam wkrótce stawi się w jego obozie4. W ten sposób wypełniła się zapowiedź poprzedniczki Karola Gustawa na tronie szwedzkim, królowej Krystyny, zapowiadającej, że jej następca przyprowadzi do Polski 30 000 świadków celem udowodnienia swych praw do tronu. W uroczystość Narodzenia Matki Boskiej najeźdźca, jako triumfator, wkroczył do Warszawy, znajdując w jej arsenale 124 armaty i magazyny pełne amunicji i prowiantów.

Niedługo potem pułki szwedzkie otoczyły Kraków. Już na przedmieściach Polacy tak słaby stawiali opór, że nieprzyjaciel obawiał się podstępu, sądząc, że obrońcy twierdzy uciekają, by go wciągnąć w zasadzkę. Karol Gustaw, trzymając się swojej stałej zasady, że do systematycznego oblężenia można się zabrać dopiero po zlikwidowaniu możliwych odsieczy, z głównym korpusem podążył na południe i pod Wojniczem rozbił armię Jana Kazimierza, który pozbawiony wszelkich środków obrony, schronił się na Śląsk Opolski, aby stamtąd przypatrywać się biegowi wypadków. Kraków poddał się dziewiętnastego października, a jego bohaterski obrońca, Stefan Czarniecki, i Fromhold Wolff, pułkownik gwardii przybocznej króla Jana Kazimierza, udali się ze swym wiernym wojskiem w okolicę Będzina i Siewierza, ażeby tam według umowy bezczynnie spędzić miesiąc, po którym wolno im było wrócić pod rozkazy króla polskiego. Niedługo wojsko kwarciane pod Aleksandrem Koniecpolskim, chorążym koronnym, w liczbie pięciu tysięcy przeszło na stronę Karola Gustawa. Nawet późniejszy bohater narodowy, Jan Sobieski, złożył przysięgę na wierność Szwedowi. Karol Gustaw zostawił w Krakowie pod dowództwem gubernatora Pawła Würtza 2500 piechoty i 600 dragonów, sam ze czterema tysiącami ruszył na północ, a resztę wojska oddał generałowi Douglasowi5, który pośpieszył nad San, ażeby obserwować kozaków6 i kwarcianych Stanisława Potockiego, hetmana wielkiego koronnego, i Lanckorońskiego7, wojewody ruskiego, hetmana polnego koronnego. Ci ostatni niewiele sprawili kłopotu generałowi szwedzkiemu, gdyż w sile 11 000 ludzi poddali się mu dobrowolnie w Nowym Mieście. Ponadto piątego grudnia, jako upominek na dzień urodzin, otrzymał Karol Gustaw potężną twierdzę toruńską, której zajęcie należycie oceniał i zapewne szczerze w głównej świątyni Torunia dziękował Bogu za tak niespodziewane powodzenie.

W drugiej połowie listopada rozłożenie wojsk szwedzkich przedstawiało się następująco: województw wielkopolskich strzegli landgraf heski Filip, generał major Wrzesowicz i generał-lejtnant Müller. W Krakowie rządził komendant, generał major Paweł Würtz. Na lewym brzegu Sanu znajdowała się armia Douglasa, po prawej stronie Sanu i Wisły, w województwach lubelskim i podlaskim, stali obozem hetmani z główną częścią wojska kwarcianego. Na Mazowszu pozostawała armia Wittenberga, chociaż on sam dla kuracji zatrzymał się w Krakowie. Na Żmudzi i w północnej części Podlasia przebywał generał Löwenhaupt i Magnus de la Gardie. Pod Puckiem i Gdańskiem uwijały się pułki generała Wrangla, sam Karol Gustaw z główną armią i kwarcianymi chorągwiami Koniecpolskiego rozpoczynał kampanię przeciw Prusom i Gdańskowi.

Tak więc niemal cała Polska ujrzała się w niewoli szwedzkiej. Granica wolnego kraju wiła się wzdłuż ściany karpackiej od Śląska poprzez Przemyśl i Lwów na Zamość i Brześć nad Bugiem. Stały na jej straży warowne zameczki i twierdze, jak Dubiecko, Łańcut, Przemyśl, Lwów, Bełz, Zamość i Brześć nad Bugiem. Wojska w tych twierdzach było niewiele, nie doświadczyły one jednak potęgi nieprzyjacielskiej, a formalnie i one z powodu dobrowolnego oddania się wszystkich województw w poddaństwo, należały do Karola Gustawa8.

Ten krótki rzut oka na pierwszy okres „potopu” usprawiedliwia w zupełności zdziwienie Rudawskiego, który patrząc na triumf Karola Gustawa, pyta: „Cóż bardziej mamy podziwiać w tej wojnie, czy szybkość marszu, czy ślepe szczęście króla, który w 60 dni od wydania wojny zajął Kraków i niemal całe kwitnące królestwo, a dokonał tego z niespostrzeżoną wprost stratą swego wojska? Podobnym stał się do pioruna, który uderza, razi i znika. Niepróżne są jego słowa: Zwyciężyłem Polskę, nim ją zobaczyłem”. Europa, słysząc o zwycięstwach Karola Gustawa, o zajęciu województw, stolicy i tylu twierdz, zdumiona rozprawiała o prawdopodobnych planach króla szwedzkiego, który po ujarzmieniu Polaków miał jeszcze podbić Moskwę i założyć wschodnie, protestanckie imperium. Papież przerażony powodzeniem Szwedów wzywał panujących, by szli na pomoc Polsce, ale jego nawoływania pozostały bez echa. Jakże obcy mieli walczyć, gdy jej właśni synowie z całą uległością słuchali najeźdźcy. Cudzoziemcy znający swawolę i brak karności u Polaków nie mogli zrozumieć, dlaczego teraz Polacy tak skwapliwie, ulegle i nawet szczerze wykonywali rozkazy najeźdźcy. Wprawdzie starosta babimojski, Krzysztof Żegocki zabił księcia heskiego, Fryderyka9, wprawdzie niektóre ziemie oburzały się na postępowanie nieprzyjaciela, ale miecz szwedzki bez trudności zdołał te ruchawki umiejscowić i zniweczyć. „Rózga i liktor, – pisze Rudawski – załogi i straże uspokoiły kraj zupełnie. Taki był spokój, że wydawało się, jakoby się w Polsce wszystko zmieniło – ludzie, ziemia, a nawet samo niebo. Szlachta, zbierając się na obrady, zostawiała szable przed drzwiami sali zebrań, a rozkazów króla szwedzkiego słuchała z taką uległością, z jaką uczniowie słuchają nauczyciela. Cudzoziemcy uważali Radziejowskiego za godnego wieńca wawrzynowego, gdyż potrafił naród niespokojny i nieokiełznany ująć w karby posłuszeństwa”10.

Zima pokryła kraj polski całunem śniegu, martwoty, śmierci. W jednym tylko punkcie zalanego nieprzyjacielską falą kraju świeciła gwiazda nadziei: na murach Jasnej Góry Częstochowskiej.

Rys I.Władysław IV.(P. Rubens. Według ryciny Jakóba van der Heydenw Muzeum Narodowym w Krakowie.

Na ziemi polskiej jest wiele miejsc uświęconych wysiłkiem wojskowym, pracą duchową czy modlitwą. Wśród nich bezsprzecznie najbardziej jaśnieje Częstochowa, gdzie w mrocznej kaplicy od obrazu Matki Bożej płyną, zdroje łask i cudów, pociechy i oparcia na drodze trudnego a często nieszczęśliwego życia ludzkiego. Tutaj uczucia religijne splatają się najściślej z uczuciami narodowymi, bo Matka Boska Częstochowska jest prawdziwie Królową państwa polskiego. „W tym miejscu – jak słusznie pisze jeden z pielgrzymów – nie tylko jest duch Boży, ale i duch żywy narodu polskiego, starej jeszcze ojczyzny przyozdobionej majestatem wspaniałych, szlachetnych królów. Widzi się tam żywymi oczyma wspaniałą, wielką Polskę dawną. W tym kościele pełno najuroczystszych pamiątek, tu łzy najgorętszej modlitwy, obficie przez królów i wodzów i naród wylane, zostawiły cudownym sposobem ducha – ducha, iż tak powiem, żywego narodu polskiego. Tu się widzi, czym jest Polska. Dlaczego tak piękna i tak wielka stanęła. Czym się dosługiwała, a czym upadla. Jasna Góra jest pomnikiem unii między Matką Boską a całym polskim narodem, unii tak silnej i tak wielkiej, że Matka Boska jako członek żywy tego narodu, jako Królowa jest uważana (...)”11.

Zaprawdę mamy liczne stolice duchowe Polski; mamy gród Lecha, kolebkę państwa polskiego, mamy kresową lwowską strażnicę, mamy Kraków, żywotne muzeum tradycji polskiej, mamy Wilno, ale pierwszą stolicą duchową Polski jest Jasna Góra Częstochowska.

Przenieśmy się myślą w czasy oddalone o cztery lub pięć wieków. Zauważymy tak jak dzisiaj niezliczone tłumy, ciągnące w stronę Jasnej Góry. Inne stroje, mowa także nieco inna, tylko serca te same.

Już w drugiej połowie XVI w. pielgrzymki były tak liczne, że OO. Paulini pod naporem pobożnych rzesz zdobyli się na odwagę i w dniach większych uroczystości wynosili cudowny obraz z małej kaplicy do przestronnego kościoła. Jednakowoż wielu możnym, tak duchownym jak świeckim, wydawało się to niestosownym i niejako ujmę przynoszącym obrazowi, stąd też kardynał Radziwiłł Jerzy12 na wizytacji kanonicznej pod karą ekskomuniki nakazał, by obraz wystawiano ku czci publicznej tylko w kaplicy w jednym i tym samym ołtarzu. Ażeby zaś każdy pielgrzym miał sposobność uczczenia Matki Bożej, wydał kardynał przepis, określający dokładnie, jak sobie Ojcowie z tłumami poczynać powinni: „Wpuszczać pielgrzymów należy bramą zwyczajną do kościoła, w którym spowiadać się i Komunię świętą przyjmować będą. Następnie w porządku udadzą się do kaplicy i tam krótko swoje prośby i życzenia Matce Bożej przedłożą i wyjdą przez bramę kaplicy, a nie przez inną. Ażeby się to odbywało w spokoju i bez zamieszania, przełożony postawić ma ścisły obowiązek potrzebnych strażników. Ci zaś, którzy się odważą przepisany porządek łamać, zamiast błogosławieństwa i łask za swą lekkomyślność i swoje nieposłuszeństwo, raczej gniew Boży na siebie ściągną i karę”13.

Przybywali do Częstochowy najjaśniejsi królowie polscy i „za delicje i zaszczyt mieli sobie, iż mają w królestwie swoim miejsce to święte i obraz Najświętszej Bogarodzicy, Panny Marii, jako Królowej polskiej”14. Przybywali i składali ofiary. „Najjaśniejszy Zygmunt II August, po Zygmuncie I król polski, za szczęście miał sobie, że miał w ręku czym przysłużyć się i do ozdób obrazu Najświętszej Marii Panny przyłożyć, dlaczego jako kunsztu złotniczego wiadomy, krzyż wielki, pozłocisty zrobiwszy własnymi rękami ofiarował za wotum (...)”.

„Najjaśniejszy Władysław IV, syn Zygmunta III, króla polskiego z Katarzyny Jagiellonów, królowej szwedzkiej, zrodzonego, a wnuk tejże Katarzyny Jagiellonów, nie odrodził się od prozapii swoich Jagiellonów, którego afekt, wenerację i wota królewiczowskie i królewskie i stąd szczęśliwe i osobliwe na zdrowiu, królestwie i wojny sukcesy (...) nadmienia się. Jako przed inauguracją swoją na tron królewski po ojcu Zygmuncie, wybierając się do Rzymu na jubileusz uniwersalny, tu na Jasnej Górze u Stołu Pańskiego i stolika panieńskiego posilił się na tę drogę (...). Gdy zaś powracał z Rzymu nazad tymże traktem na Jasną Górę dla podziękowania za przewód Przewodniczce swojej, Najświętszej Pannie, nie było bez okazji cudu i doznania jego, bo o trzy mile od Jasnej Góry nagłą alteracją zemdlony ni władnąć sobą ni pamiętać o sobie nie mógł, z bliskim niebezpieczeństwem życia, jako przytomni osądzili i wielce się trwożyli. Co tu czynić, nie było sposobu, ani nadziei w ludzkiej pomocy, nie stawało ludzkiej rady państwu i całej asystencji, aż ze wspomnieniem sobie wszystkich na obraz Najświętszej Panny Jasnogórskiej i na osobliwy do niego afekt Władysława, upadłszy na kolana na modlitwę, ofiarowali pana na miejsce święte. Dopiero ożył i ozdrowiał z nagła i że to ostatek drogi pieszo odprawił na Jasną Górę, a na zawdzięczenie łaski tej aureum vellus na piersiach noszenie oddał Najświętszej Pannie za votum. Ilekolwiek zaś razy i w jakichkolwiek paroksyzmach i niebezpieczeństwach zdrowia albo całości ojczyzny zostawał, tu na Jasną Górę do Najświętszej Panny o replikację łask cudownych oddawał się i odbierał je zawsze (...). Zamknął to wszystko w słowach swoich przy powitaniu na Jasną Górę rzeczonych do Zgromadzenia naszych: Widzicie Ojcowie – mówi – iż lubo nagłe królestwa potrzeby i następujące niebezpieczeństwa odrywały mię od tego miejsca świętego, nigdy się od tej Patronki i Opiekunki mojej nie oddalam: lubo w Warszawie, lubo w Krakowie, lubo w obozie trafi mi się być, tu moje serce i myśl obracam i przed tym świętym, najcudowniejszym obrazem z wami upadam, w litaniach i innych modlitwach moich prosząc o pomoc i przyczynę do Boga, a gdziekolwiek zgoła bawić się będę, od tego miejsca oddalić się nie mogę (...). A „gdy Cecylia Renata królowa zmarła, tu Władysław król, żalem, jak jeleń żelazem zraniony do źródła, bieżał, do użalenia się przed Najświętszą Panną i ulżenia sercu. A gdy zawitał na dzień i pamiątkę narodzenia swego, miasto wesołych aplauzów w nabożeństwie, akomodował się zakonnikom, a oprócz dziennego i w nocy nawet skrycie przestawał na prywatnej kontemplacji, z jakimi afektami i aktami poznać było ze słów jego, kiedy mawiał, że najmniejszego w tej bazylice i kaplicy kącika i proszka szanować trzeba dla wylewania tu łez pokutujących ludzi (...)”.

„Najjaśniejszy Kazimierz III, brat Władysława rodzony, z wrodzoną podobnej mu sympatią, uczęszczając na to miejsce święte, a czasem i wysiadłszy niedaleko, pieszo odbywając drogę z asystencją, piękny przykład pokory królewskiej dawał z siebie pomniejszej kondycji państwu, jak to z pokorą do pokornej Marii zbliżać się mają, mając za to, że w świątyni Królowej niebieskiej królów ziemskich aparencja i pompy gasnąć powinny, dlaczego i na salwę dawać sobie ognie z dział nie dozwalał”15.

Przychodzili do stolicy, w której królowała Miłościwa Pani nieba i ziemi, Jej poddani. Przychodzili w pokorze, modlili się, odchodzili pocieszeni i pokrzepieni. Podziękowania zaś ich zapisywali w księgach kronikarze jasnogórscy Ojciec Terencjusz i Ojciec Łobziński16.

Roku pańskiego 1608 dziękował pan Baryczka Matce Najświętszej w tych słowach: „Wyznaję wielką łaskę bożą, gdym płynął do Gdańska tego roku sabbato post festum s. Adalberti, gdyśmy byli podle Grudziądza, przypadła wielka chwila zła, to jest wicher, której nie postrzegli rotmani wprost bieżąc. Poczęły być na wodzie wielkie nawałnice, tak iż mój statek oderwali burty. Nie mogliśmy rychło do lądu przystąpić i nie mogąc innej rady znaleźć, tylko uczyniłem ślub do Najświętszej Panny na Jasną Górę do Częstochowy, za którą obietnicą Pan Bóg mnie pocieszył i ochronił (...)”.

Dziękował Paweł Kłobuski z powiatu łęczyckiego i Paweł Krzewiec z Zamościa, który „ani widział, ani słyszał od wielkiej choroby, skoro go obiecano na to miejsce święte, przejrzał w wielki piątek”.

Dziękował także Wojciech Kania, mieszczanin jędrzejowski, który, nawiedzony od Pana Boga ślepotą i niemocą na nogi, poszedł w r. 1614 nawiedzić Jasną Górę Częstochowską i zdrowy wrócił.

Dziękowała panienka jedna kilkunastoletnia imieniem Apolonia, w Toruniu mieszkająca, za otrzymane zdrowie.

Dziękował pan Raczkowski, który służąc na Żmudzi dostał się do niewoli i znalazł się w niebezpieczeństwie życia, „gdyż go Prusacy, rozumiejąc że lisowczyk, chcieli rozstrzelać”, ale za przyczyną Matki Bożej został uratowany.

Za uwolnienie z rąk tatarskich dziękował osobiście hetman Marcin Kalinowski; za opiekę w bitwach Jan Chreptowicz z powiatu nowogródzkiego. Dziękowali studenci z Krakowa i Ewa, mieszczka ze Lwowa, i Krystyna z Rzeszowa i Andrzej z Nowego Miasta i Dorota z Łowicza i Anna z Czarnkowa, Przyjemska i Anna z Bydgoszczy i Jan z Połocka17.

Słowem królowie, magnaci, szlachta, mieszczanie i lud prosty, siermiężny, zwracali ku Jasnej Górze swe kroki, myśli i serca. Duchowieństwo zaś całe strzegło obrazu jako źrenicy oka i przykładem nabożeństwa podnosiło cześć Bogarodzicy. „Ojciec święty – pisze Nieszporkowitz – Klemens X18, jak łaskawy był na to miejsce poznać stąd, że gdy był nuncjuszem w Polsce, nie gdzieindziej, nie w której katedralnej bazylice, relikwiami ciał świętych biskupów, męczenników, wyznawców uskarbionej, nie przy asystencji królewskiej, pańskiej, ludnej, ale w osobności miejsca na Jasnej Górze przed obrazem Najświętszej Panny jako Królowej i Prezydentki swojej prymicje odprawił. Zaczął stąd mieć afekt i respekt na miejsce święte i nigdy go nie kończył, na papiestwie zostając”.

Papieże obdarowali to miejsce święte obfitymi odpustami, a kiedy te na soborze trydenckim zostały zniesione, następcy, a zwłaszcza Paweł V, Urban VIII i Innocenty X19, szczodrobliwie je przywrócili i pomnożyli: „Ojciec święty, Urban VIII, tego imienia papież, roku pańskiego 1630 nadał odpust zupełny wszystkim, którzy by w święta Najświętszej Panny Narodzenia, Zwiastowania i Oczyszczenia albo Gromnic nawiedzali miejsce i obraz święty na Jasnej Górze i szczerą i zupełną spowiedź i świętą Komunię odprawili z ofiarowaniem też i modleniem się za całe chrześcijaństwo na intencję Kościoła świętego jako zwyczajna i potrzebna kondycja do tego”. Arcybiskupi, biskupi, prałaci na Jasnej Górze prośby swoje i trzód swoich i całej ojczyzny składali, promowali (...) kapłani zakonni powołania swego od Boga doznawali (...)20. Słowem cały naród polski, wszystkie jego stany, ze wszystkich zakątków państwa śpieszyli do duchowej stolicy Polski – już w XVI i XVII w. Jasna Góra była sercem Polski.

Na tle tych uwag zrozumieć można łatwo, że Jasna Góra nie mogła nie odgrywać szczególniejszej roli w historii narodu i państwa polskiego.

Klasztor jasnogórski nie był tylko zwyczajnym mieszkaniem i świątynią, ale był także warownią. Początki jej wiążą się niemal z założeniem samego klasztoru. Kiedy konfederaci barscy, nie bardzo delikatni w postępowaniu z Ojcami Paulinami zażądali od nich planu fortecy, rachunków z zapisów królewskich, liczby żołnierzy i dyplomu erekcyjnego, odpowiedzieli, że na fortecę żadnej od pierwszego fundatora nie mieli erekcji, gdyż ten dał im to miejsce na klasztor i kościół, a dobra zapisał na utrzymanie osób zakonnych, z obowiązkiem pracy dla chwały Bożej. Erekcja zaś spaliła się w pożarze Jasnej Góry, aktywowana była w grodzie krakowskim. „Na fortecę zaś nie mieliśmy takiego fundatora – dodali – któryby nam na nią dawał erekcję, aleśmy sami z jałmużny pobożnej z ujęciem porcji zakonnych dla obrony najszlachetniejszego klejnotu cudownego obrazu, bezpieczeństwa klasztoru i osób zakonnych opatrzyli murami i wałami miejsce święte, jako nam przyznają tylekroć powtórzone konstytucje i przywileje najjaśniejszych monarchów polskich. Ponieważ powoli z czasami coraz przymnażał się wzrost obrony, podnoszenia wałów, bastionów, zaczym planty jednostajnej nie masz, a jeśli początkowo była, to podobnie jako i erekcja musiała pójść z ogniem, zaczym jej pokazać nie możemy”21.

Rys. II.Słoneczne zjawiska.(Według Nowej Gigantomachii Ks. Kordeckiego).

Fundator Jasnej Góry, książę Władysław Opolski, rozpoczął budowę kościoła i klasztoru murowanego, lecz dopiero napad bandytów w r. 1430 pobudził przełożonych do wystawienia budowy, skutecznie zabezpieczającej cudowny obraz. Owocem półwiekowej pracy był kościół i klasztor, częścią drewniany, częścią murowany, nie był on jednak otoczony wałami, nie stanowił twierdzy. Na ufortyfikowanie klasztoru kładł nacisk energiczny biskup Stanisław Karnkowski w czasie wizytacji apostolskiej w r. 1577. Zygmunt III Waza zajął się gorliwie klasztorem i w r. 1620 wysłał do Częstochowy budowniczego z zadaniem wykonania planu fortyfikacyjnego.

Jeszcze gorliwiej zabrał się do fortyfikacji wielki znawca architektury i inżynierii wojskowej, a serdeczny przyjaciel Jasnej Góry, Władysław IV. Postanowił on z klasztoru uczynić twierdzę, która by mogła zabezpieczyć cudowne miejsce przed rabusiem, a zarazem wzmocnić granice Polski. Częstochowa nadawała się na graniczną fortecę. Położona w północno-zachodniej części wyżyny małopolskiej na grzbiecie krakowsko-wieluńskim, stanowiącym pierwszą zaporą terenową po wyjściu z bramy morawskiej, mogła mieć podobne znaczenie strategiczne jak Olsztyn, Ogrodzieniec, Rabsztyn, Smoleń, które w przeróżnych zawieruchach późniejszych zamieniono w ruiny. Do naszych czasów z tego obronnego wału fortyfikacyjnego pozostał pałac-zamek, ostoja kultury polskiej – Wawel i Jasna Góra – ostoja wiary katolickiej i narodu polskiego.

Przed r. 1631 stały już gotowe bastiony wschodnie, zbudowane systemem holenderskim, jednakowoż jeden z nich nie był całkowicie wykończony. System holenderski polegał na tym, że do obrony używało się jak najwięcej ziemi, jako wytrzymalszej na ogień artyleryjski. Bastiony ostro na rogach wysuwały się naprzód, umożliwiając flankowe ostrzeliwanie wroga. Ściany czyli kurtyny były tak długie, by z sąsiednich bastionów strzały dochodziły do ich środka, co uniemożliwiało napadającemu nieprzyjacielowi wykorzystanie martwych, bezpiecznych punktów. Bastion otaczano rowem, zwyczajnie wodą przepełnionym, poza rowem sypano wały. Otóż 7 lipca r. 1631 O. Marcin Gruszkowic, prowincjał, podpisał kontrakt z mieszczaninem krakowskim, Janem Zywerchem, na „zmurowanie ściany jednej muru” od zachodu, „którą to ścianę i dwie baszty narożne tym kształtem i proporcją, jako jedna już we wszystkim stanęła ad Orientem ku miastu blisko dzwonnicy, p. Jan wystawić koło tych baszt i ściany fosę wykopać w głąb na pięć owszem na sześć łokci. A ta fosa ma się tak długo ciągnąć, jak ściana i baszty ciągnąć się będą. A względem ściany i baszty ma fundamenta kopać głęboko aż do samego mułu albo żywej skały. Wysokość tych baszt i ściany szerokość ma we wszystkim zgadzać się z basztami już wystawionymi i gotowymi a Oriente ku miastu”. Jako płacę otrzymać miał w każdy tydzień po 50 zł, albo według ilości robotników, za całą budowę 3500 zł. polskich, licząc każdy złoty po 30 groszy, na naczynia i instrumenty 30 zł., a kiedy p. Jan będzie obecny przy robocie „u stołu szafarskiego ma otrzymać obiad i wieczerzę, a to porcję kapłańską”. Prócz tego klasztor dla robotników na dwie niedziele miał dostarczyć beczkę piwa. Kontrakt kończy się zastrzeżeniem, że gdyby robota więcej kosztowała niż to przedstawiał kosztorys, to nawet w razie śmierci p. Jana jego małżonka i potomstwo ma wrócić nadwyżkę ówczesnemu prowincjałowi22.

Klasztor nie mógł własnym kosztem wznieść warowni, toteż Władysław IV aktem z 1 kwietnia 1633 r. uczynił zapis, na mocy którego rocznie ad tempus beneplaciti ze starostwa sandomierskiego na dalszą budowę twierdzy otrzymać miał 4000 florenów23. Polecił równocześnie Stanisławowi Lubomirskiemu, wojewodzie ruskiemu a staroście sandomierskiemu, by ten zapis wykonał. Równocześnie klasztor został zwolniony „od wszelkich ciężarów, przechodów i egzekucji”24.

W pięć lat później (25 września 1638) Władysław IV, przeznaczywszy połowę powyższej sumy Ojcom Jezuitom, drugą połowę polecił corocznie przez dziesięć lat wypłacać Paulinom „na dokończenie zaczętej municjej tamtejszej”25. Wyjątkowo na rok 1639 oprócz przepisanych dwu tysięcy Władysław IV z dóbr sandomierskiego starostwa dodał jeszcze dwa tysiące26.

Zbudowane fortyfikacje potrzebowały troskliwej opieki i nieustannej restauracji. Toteż Ojcowie jasnogórscy raz po raz na kapitułach prowincjonalnych przedkładali przełożonym wnioski, by ci szczególną uwagę zwracali na twierdzę, na rowy, bastiony, amunicję. Prosili o co najmniej dziesięciu wartowników. Kapituły chętnie zgadzały się na te żądania, co można poznać z krótkich dopisków, które sekretarz dodawał do wniosków poszczególnych klasztorów.

Oprócz subwencji królewskiej otrzymywali także Ojcowie prywatne zapisy i ofiary, wyłącznie na fortecę przeznaczone. Tak na przykład pewien żołnierz, wydobywszy się z niewoli tatarskiej, przyniósł na Jasną Górę 500 florenów polskich na fortyfikację, prosząc o msze święte i o modlitwy, zwłaszcza w litaniach odmawianych po komplecie. Niektórzy Ojcowie utrzymywali, że na mocy tego zapisu nie są zobowiązani do odprawiania mszy świętych, gdyż z jego ofiary księża nie korzystają na utrzymanie, celem zaś stypendiów mszalnych jest utrzymanie księży. Inni natomiast wyjaśniali, że księża nie tylko żywności i odzieży, ale także bezpieczeństwa potrzebują, byli więc zdania, że klasztor co najmniej 60 mszy świętych za ofiarodawcę odprawić jest zobowiązany, przeczyli też twierdzeniu, że stypendia tylko na utrzymanie księży są przeznaczone, gdyż z takich właśnie ofiar wystawiono klasztor, kościół, a w ostatnim czasie wieże. Postanowiono odprawić 100 mszy świętych, żołnierz zaś prócz pieniędzy oddał klasztorowi miecz, zbroję i rząd koński ozdobny27.

W fortecy były armaty. Grały one na przyjęcie Władysława IV, kiedy po koronacji przybył na Jasną Górę, „chcąc na tym świętym miejscu Panu Bogu i Najświętszej Pannie śluby swoje oddać i nabożeństwa zażyć”28. Nie strzelano przy tej sposobności z muszkietów, chociaż nie brakowało ich na Jasnej Górze, a nawet były już przygotowane do strzału, lecz kula przy próbach zardzewiałego muszkietu urwała jednemu „szychterowi” palec i wskutek zakażenia pozbawiła go życia, wobec czego nie próbowano innych muszkietów. Po dziękczynnym nabożeństwie huk z armat był tak silny, że świątynia, a nawet ziemia drżała29.

Odzywały się te armaty „mniejsze i większe, do klasztoru należące a przed murami wystawione”30, przy uroczystych przyjęciach króla lub innych ważniejszych wydarzeniach. Niewiadomo, ile było armat, można jednak przypuszczać, że było ich mniej więcej dziesięć, licząc na każdy bastion trzy lub dwa działa. W lipcu roku 1645 na „instancję pana Jerzego z Tęczyna Ossolińskiego, starosty piotrkowskiego”, wydał konwent jasnogórski pod Piotrków „dział cztery żelaznych, kul trzyfuntowych 100, kul dwufuntowych 50, beczkę prochu, szufle do dział wycierania”31. Według wszelkiego prawdopodobieństwa oprócz czterech wypożyczonych znajdowały się w klasztorze jeszcze inne działa, gdyż trudno przypuszczać, by twierdza graniczna, w czasie, gdy w pobliżu grasowały wojska szwedzkie i niemieckie, pozostała zupełnie ogołocona z artylerii.

Nie zapomniano też o odpowiedniej załodze. Ustanowił ją sejm warszawski w r. 1652, uwalniając na „pomnożenie chwały Bożej i większą ozdobę i obronę miejsca klasztoru częstochowskiego sześćdziesiąt włók w Częstochowie i jej przyległościach od stanowisk i wszelakich stacji żołnierskich, aby z tych włók piechota klasztorna pro praesidio miejsca tamtego świętego sustentację swoją miała, którą ten klasztor zawsze chować powinien”32. Ojcowie zastosowali się do sejmowej konstytucji: komendantem załogi, złożonej ze 150 ludzi, został mianowany hrabia Paweł Celari, jak to można wyczytać z jego własnej „atestacji”, sporządzonej 17 sierpnia r. 165433.

Zaopatrzeniem klasztoru w armaty zajął się gorliwie Ks. Augustyn Kordecki, który w r. 1651 wydał w tym celu niejakiemu p. Białkowskiemu 5000 florenów polskich34.

W klasztorze, który stanowił jakoby osobne miasteczko, znajdowała się apteka wzorowo urządzona przez prowincjała Pawła Kłodawskiego35, a od r. 1633 na żądanie Ojców z Jasnej Góry według postanowienia kapituły prowincjonalnej chorymi zajmował się specjalny lekarz-chirurg.

Ponad klasztorem widniała wysoka wieża, o której wykończenie starał się cały szereg przeorów. Dach jej pokryto ołowianymi tabliczkami. Na samym szczycie umieszczono pozłacaną kulę i koronę, a niżej zegar z dwoma większymi dzwonami wybijającymi godziny. Wieża ta, jako najwyższy punkt w okolicy w czasie burz ściągała pioruny i narażała klasztor na pożary. Spaliła się częściowo niedługo po ukończeniu budowy, a przyczyną pożaru była nieostrożność obsługującego zegar. Chcąc bowiem przyśpieszyć wolny z powodu mrozów jego bieg, ogrzewał nieco wieżę, a pozostawione iskry rozdmuchane wiatrem zamieniły się w ogień, który strawił górną część wspaniałej wieżycy36. Wieżę wkrótce przyprowadzono do dawnego stanu. Spalenie wieży uważano powszechnie za znak zbliżających się klęsk dla Polski, jak też dla samej Jasnej Góry. To upatrywanie w każdym niezwykłym wydarzeniu zapowiedzi nieszczęść, głównie wojen, uzasadniały naówczas stosunki polityczne między Polską a jej sąsiadami, a zarazem niezgody wewnętrzne i wojny domowe. Przewidywano czasy potopu. Jasna Góra, jako duchowa stolica Polski i jako forteca, miała się w tych ciężkich latach stać się dla narodu prawdziwą arką zbawienia.

Należy się tu zastanowić, jakie znaczenie militarne miała Jasna Góra jako forteca. Częstochowa znajduje się na szczycie pasma górzystego ciągnącego się w północno-zachodniej części wyżyny małopolskiej od Krakowa mianowicie od Wawelu, góry św. Bronisławy i urwistej ściany tynieckiej do Wielunia, gdzie jego wapienne osady kryją się pod wierzchnimi warstwami uprawnej gleby. Grzbiet ten spada falisto ku południowi, od strony śląskiej niziny robi wrażenie spadzistego wału obronnego, na wschód łagodnymi stokami schodzi w kotlinę Nidy. Wzniesienie to o przeciętnej wysokości 300-400 m n.p.m. jedynie dzięki niższemu położeniu otaczających je wyżyn wygląda jak pasmo względnie wysokich, sterczących, a przez skały wapienne utworzonych wzgórz, szarpanych ustawicznie przez dość obfite opady atmosferyczne, liczne źródła, potoki i rzeki jak Warta, Pilica, Przemsza, Szreniawa i Nidzica. Ostre kształty pagórków i niedostępne wierzchowiny sprawiły, że grzbiet ten jako pierwsza obronna zapora bramy morawskiej, został silnie ufortyfikowany.