O marzeniu sennym - Zygmunt Freud - ebook

O marzeniu sennym ebook

Zygmunt Freud

3,9

Opis

O marzeniu sennym” to jedno z pierwszych dzieł Freuda, które można nazwać rewolucyjnymi. W przeciwieństwie do poprzedników zajmujących się zjawiskiem snu Freud nadał mu kontekst psychologiczny, zagłębiając się w obszary podświadomości, o jakich nie śniło się wcześniejszym badaczom. Na podstawie doświadczeń podczas pracy z pacjentami, wyznającymi swoje niepokoje na słynnej kozetce w wiedeńskim gabinecie, a także na przykładzie treści własnych snów, Freud ukazał zależność między marzeniami sennymi a naszym ukrytym życiem psychicznym. I właśnie ujawnienie dna pełnego niechcianych, wypartych treści przyniosło szeroki rozgłos jego teorii, tworząc podwaliny jednego z głównych filarów współczesnej wiedzy psychologicznej. Zygmunt Freud, właściwie Siegmund Freud, (1856-1939) otrzymał imię prawdopodobnie na cześć trzech polskich królów: Zygmunta Starego, Zygmunta Augusta i Zygmunta III Wazy, bo za czasów ich panowania rodzina Freudów w wyniku prześladowań Żydów w Kolonii przeniosła się do Polski i Litwy. Z kolei rodzice czteroletniego Zygmunta zdecydowali o przeprowadzce do Wiednia, gdzie po latach poruszony rozprawą Goethego „Natura” młody Freud zaczął studiować medycynę, a później prowadzić praktykę lekarską. Krąg jego zainteresowań był bardzo szeroki, badał m.in. przyczyny histerii i działanie kokainy, sformułował teorię podświadomych popędów. On jako pierwszy poddał analizie ludzką podświadomość, która jako tajemniczy obszar stała się siłą nośną jego poglądów i przyniosła mu sławę. Uważany jest za ojca psychoanalizy.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 82

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,9 (31 ocen)
8
12
10
1
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Graczow

Całkiem niezła

Ogrom blędów edytorskich
00

Popularność




O marzeniu

SENNYM

Zygmunt Freud

Tłumaczyła Beata Rank

Jirafa Roja

Warszawa 2010

© Copyright by Jirafa Roja, 2010

© Copyright for translation by Beata Rank 

Published by agreement with The Estate of Beata Rank

Tytuł oryginału: „Uber den Traum”

Adaptacja na podstawie przekładu Beaty Rank, w oparciu o wydanie Polskiej Biblioteki Psychoanalitycznej, Lipsk 1923.

Redakcja: Piotr Kitrasiewicz 

Korekta: Sylwia Mroczek-Zawadzka 

Opracowanie graficzne serii: Grzegorz Zychowicz | Tatsu 

Zdjęcia na okładce: Fabrizio Argonauta | Dreamstime.com

Iryna Moroz | Dreamstime.com

Zdjęcie Zygmunta Freuda: Max Halberstadt 

Łamanie: Tatsuj [email protected]

Druk i oprawa: Drukarnia Narodowa S.A.

ISBN 978-83-61154-58-7

Wydanie I Warszawa 2010

Konwersja do formatu EPUB: Virtualo Sp. z o.o.virtualo.eu

Wstęp

Rewolucjonista ze świata snu

Praca, którą Czytelnik otrzymuje, jest jedną z wcześniejszych rozpraw Zygmunta Freuda, zawierającą jego podstawowe poglądy dotyczące interpretacji snu. Powstała na przełomie XIX i XX wieku, w płodnym dla autora okresie intelektualnym, gdy jego wynikające z pracy z pacjentami doświadczenie przynosiło pierwsze owoce w postaci rozpraw i publikacji wprowadzających nowe spojrzenie na ludzką psychikę. Najbardziej odkrywczym dziełem tego pierwszego okresu działalności Freuda jest właśnie „O marzeniu sennym”. Późniejszy twórca „Wstępu do psychoanalizy” sformułował w nim swoje poglądy dotyczące marzenia sennego, także jego powiązań z dniem poprzedzającym sen oraz z zalegającymi w ludzkiej podświadomości treściami wypartymi. Nie było to jednak dzieło pionierskie. Badania nad zjawiskiem snu podjęto w Niemczech i Austrii w latach 70. XIX w., ale nie doprowadziły one do głębokich wniosków o charakterze psychologicznym, ich autorzy koncentrowali się na stawianiu tez ograniczających się do mechanizmów niemal wyłącznie fizjologicznych. Rozprawa Freuda powstała w okresie, kiedy dokonał on syntezy swoich ówczesnych wniosków dotyczących badań nad nerwicą histeryczną i nerwicą natręctw oraz wypracował klucz do interpretacji marzeń sennych jako źródła wiedzy o ludzkim wnętrzu pozwalających na zrozumienie chorego, a przez to i przyniesienie mu ulgi. Zdaniem badacza sen był odbiciem wewnętrznych konfliktów ludzkiej duszy, także tej zamkniętej w okrutnym świecie dręczących objawów nerwicowych (nie mówiąc o zespołach urojeniowych i halucynacyjnych, którymi jednak nie zajmował się w swojej prywatnej praktyce terapeutycznej) i jako taki stanowił punkt wyjścia do zrozumienia całego ludzkiego wnętrza. I chociaż rozprawa Freuda nie była pionierska, to na pewno okazała się rewolucyjna, bo autor wytyczył w niej — nota bene w mało skromny sposób — nowe drogi w rozumieniu snu wraz z jego nieograniczonymi możliwościami poznawczymi. Rozprawa „O marzeniu sennym” stanowiła już więc zasadniczy, aczkolwiek nie do końca jeszcze sprecyzowany przełom. Autor wyczuwał w niej raczej, aniżeli formułował, swoje podstawowe odkrycia, które skonkretyzuje kilka lat później. Nie posługiwał się jeszcze pojęciami, które po latach na trwałe wejdą do kanonu współczesnej psychologii, takimi jak „id”, „ego” czy „superego”. Nie posługiwał się nimi jeszcze, ale już je rozumiał. Wyczuwał i potrafi opisać konflikt między trzema dominującymi w ludzkiej psychice pierwiastkami: podświadomością, świadomością i cenzorem. Odkrywał je stopniowo, zagłębiając się w marzenia senne swoich pacjentów i wyciągając z nich wnioski interpretacyjne.

A wnioski te, w pierwszej połowie prezentowanej rozprawy, nie są bynajmniej tak bardzo kontrowersyjne. Dotyczą spraw poza seksualnych — przeniesień, zagęszczeń i symbolicznych przedstawień sennych związanych z oczekiwaniami, niespełnionymi pragnieniami, miłością własną.

Oto kilka przykładów snów zebranych u dzieci. Dziewczynka 19-miesięczna, która przez przeciąg dnia nie dostaje nic do jedzenia, ponieważ rano wymiotowała —jak utrzymuje niania– zpowodu przejedzenia się poziomkami. W noc następującą po tym postnym dniu wykrzykuje ze snu swe imię i następujące słowa: „poziomki, borówki, jajecznica…”. Śni więc, że je, a z menu podkreśla właśnie te potrawy, których, jak przypuszcza, nie dostanie w najbliższym czasie. Podobnie marzy o zabronionych smakołykach 22-miesięczny chłopczyk, który dzień wcześniej podarował swojemu wujowi koszyczek świeżych czereśni, z których zezwolono mu tylko na zjedzenie kilku. Rano budzi się z wesołą nowiną: „Herman zjadł wszystkie czereśnie” (…)5-letni chłopiec nie był zbytnio zadowolony z pierwszej wycieczki w okolice Dachsteinu; gdy tylko jakaś góra stawała się widoczna, dopytywał, czy jest to Dachstein i wzbraniał się pójść drogą prowadzącą do wodospadu. Jego zachowanie kładziono na karb zmęczenia, wytłumaczono je jednak właściwiej, kiedy następnego poranka opowiedział swój sen, w którym dostał się na szczyt Dachsteinu. Najwidoczniej oczekiwał on, iż celem spaceru będzie dostanie się na szczyt Dachsteinu i spochmurniał, nie zobaczywszy utęsknionej góry. Sen spełnił to, czego oczekiwał we dnie.

W podobnie aseksualny sposób prezentował niektóre sny osób dorosłych, w tym własny, dotyczący przejażdżki dorożką z taksometrem, za który to kurs zapłacił jego przyjaciel, lekarz okulista.

Freud przedstawił więc ogromny i zadziwiający wachlarz możliwości wytwarzania treści przeżywanych we śnie uruchamianych przez czynniki wewnętrzne i zewnętrzne, ale ostrożnie i powoli wkroczył na pole erotyzmu. Zrobił to śmielej dopiero w drugiej części rozprawy, skupiając się właśnie na ludzkiej seksualności jako pierwiastku w pierwszym rzędzie podlegającym represji ze strony psychologicznego cenzora.

Uznając cenzurę za główny motyw zniekształcenia snu, bynajmniej nie zdziwieni dowiadujemy się z wyników tłumaczenia snu, że analiza marzeń sennych dorosłych wykazuje w większej części życzenia erotyczne. To twierdzenie nie dotyczy snów o jawnej seksualnej treści, ogólnie znanym wszystkim z własnego przeżycia, i które też zwykle określane bywają jako „sny seksualne”. Wzbudzają one jednak również zdumienie, czy to ze względu na dobór osób, jako przedmiotów pożądania, czy przez zburzenie wszelkich szranków, które powstrzymują w życiu na jawie zapędy płciowe, jak również ze względu na wiele osobliwych szczegółów, przypominających tzw. zboczenia. Analiza wykazuje natomiast, że wiele innych marzeń sennych, nie mających żadnych erotycznych cech w jawnej treści, za pomocą pracy tłumaczącej zostaje zdemaskowane jako sny o spełnionym życzeniu seksualnym. Wiele zaś myśli pochodzących z pracy myślowej na jawie występuje w marzeniu sennym jedynie przy pomocy wypartych życzeń erotycznych jako „resztki z dnia”.

Wieloznaczność interpretacyjna marzeń sennych jest, jak już wspomniałem, zupełnie inna w pierwszej części rozprawy niż w drugiej. W pierwszej części Freud omówił wybrane przypadki snów swoich pacjentów, a także swoich własnych. Dowiadujemy się m.in. o jego śnie związanym z prawiącą mu komplement damą przy stole oraz o przyjacielu, który za darmo dowozi go powozem do domu. Nośną stroną tych naukowych wyznań jest ich osobisty charakter — Freud nie unika mówienia o sobie, po części odsłania własne wnętrze, dokonuje autoanalizy, stwierdzając swój egoizm, skąpstwo itd. Sny te nie mają charakteru jednoznacznie seksualnego, mówią raczej o typowych bolączkach nas wszystkich, takich, z jakimi nie umiemy poradzić sobie w życiu codziennym i dlatego spychamy je w pojemną — ale nie bezkarną — otchłań podświadomości. W drugiej części lansuje już pierwsze zalążki przyszłej teorii głoszącej korelację między popędem seksualnym a objawami nerwicowymi, co wzbudziło zdecydowany sprzeciw ze strony niektórych naukowców i lekarzy. Sprzeciw ten opłacił się jednak Freudowi, bo namiętna krytyka jego teorii marzeń sennych rozsławiła jego twierdzenia, przyniosła mu rozgłos oraz stale powiększające się grono zwolenników.

Nie zagłębiając się jednak w merytoryczne zawiłości dzieła Freuda, musimy zwrócić uwagę na rewolucyjną siłę jego rozprawy, będącą implikacją jego kolejnych odkrywczych dzieł takich jak „Psychopatologia życia codziennego”, „Poza zasadą przyjemności”, „Kultura jako źródło cierpień”, „Ego i id”, „Totem i tabu”. Wszystkie one wzbudzały z jednej strony zachwyt i aplauz, pozwalający m.in. na utworzenie Towarzystwa Psychoanalitycznego, oraz międzynarodowy rezonans głoszonych poglądów; z drugiej jednak prowokowały kontrargumentację i podejrzenia o pseudonaukowy humbug, owocujący, co trzeba podkreślić, nie tylko rozgłosem, ale i wymiernymi korzyściami finansowymi, jako że urządzane przez Freuda seanse psychoanalizy przynosiły jego twórcy realne dochody pieniężne, a wprowadzony przez niego w ruch dochodowy interes polegający na pobieraniu stałych opłat od pacjentów za każdą godzinę rozmowy bez względu na jej wynik do dzisiaj pozostaje jedną z podstaw prowadzenia terapii psychologicznej.

Przechodząc jednak do porządku dziennego nad kontrowersjami towarzyszącymi każdej nowej teorii wprowadzającej zamieszanie w dotychczasowym postrzeganiu rzeczywistości (sam Freud uważał siebie za trzeciego po Koperniku i Darwinie rewolucjonistę w myśli naukowej), uporządkujmy poglądy związane z „O marzeniu sennym”.

Na przykładzie snów i ich treści Freud omówił podstawowe założenie swojej głębokiej i skomplikowanej doktryny. Tak jak Karol Marks w funkcjonowaniu społeczeństwa dostrzegał między poszczególnymi klasami i warstwami ukryte konflikty, które doprowadzają do rozmaitych zaburzeń, kryzysów, rewolucji i przemian ustrojowych, tak Freud uznał, że działanie człowieka jest w ogromnym stopniu uzależnione od relacji między tym co świadome a podświadome. Podświadomej stronie naszej psychiki, pełnej dzikich instynktów — z agresją i pożądaniem na czele — będących spuścizną po świecie zwierząt, z którego, jak za Darwinem wnioskował Freud, wywodzi się człowiek, przeciwstawił dwa odmienne bieguny odgrywające istotną rolę w naszym życiu psychicznym. Każdy z nich, jego zdaniem, ma do spełnienia funkcję filara podtrzymującego konstrukcję mostu. Każdy jest równorzędnym gwarantem zachowania psychicznej równowagi, jednak zachodzące między nimi konflikty zagrażają stabilności konstrukcji. Pierwszym z tych biegunów jest biologiczna sfera człowieka, a więc potrzeby fizjologiczne typu seks, egoistyczne w rodzaju miłości własnej czy rekompensujące (bycie podmiotem cudzego zainteresowania).

Sferze tej, z jej drapieżnością i bezwzględną potrzebą dominowania nad innymi, kilka klat nada później Freud nazwę „id”, czyli „tego”. Przeciwwagą dla „id” było jego zdaniem „superego”, czyli „super-ja”, a więc nasze etyczne i moralne nakazy i zakazy, wszystko co rozumiemy pod pojęciem sumienia. Pomiędzy tymi dwoma biegunami umieścił Freud „ego” („ja”), czyli świadomość, za pomocą której człowiek usiłuje zachować równowagę między tym, co naturalne, ale groźne i niebezpieczne („id”), a sferą ochronną, zapewniającą wyidealizowany obraz własny („superego”). Sęk w tym, że to ostatnie chce zawładnąć mniemaniem człowieka o sobie i cenzuruje, nie dopuszcza do „ego” przejawów istnienia „id”. Jest to nieustanny konflikt, w którym „ego” usiłuje zachować coś w rodzaju roli rozjemcy. Kiedy rola ta wymyka się spod kontroli, następują rozmaite zaburzenia, zwłaszcza nerwicowe, interesujące Freuda najbardziej, którym poświęcił wielce dochodową praktykę terapeutyczną. Tych fachowych pojęć nie ma jeszcze w rozprawie „O marzeniu sennym”, lecz ich podwaliny zostały przez autora opisane wystarczająco wyraźnie.

Niniejsza edycja tej przełomowej w dorobku Freuda rozprawy oparta została na tłumaczeniu Beaty Rank, polskiej Żydówki, która w 1915 roku poślubiła Ottona

Ranka, sekretarza Towarzystwa Psychoanalitycznego. Rank, ulubieniec Freuda, został wysłany jako oficer rezerwy na jeden z frontów I wojny światowej — do Krakowa. Redagował tutaj propagandowy dziennik austriacki „Krakauer Zeitung”. Poznał Beatę i ożenił się z nią w obrządku wyznania mojżeszowego (prawdopodobnie sam był Żydem). Początkowo Freud odnosił się niechętnie do Beaty Rank, ale zmienił zdanie, kiedy poznał ją bliżej. Jego szacunek wzbudziły stawiane przez nią wnikliwe pytania dotyczące psychoanalizy, świadczące o jej oczytaniu, a nawet autentycznej pasji związanej z tym tematem. Twierdzenie, że zostali przyjaciółmi jest może przesadą, w każdym razie Freud udzielił jej pozwolenia na przekład na język polski kilku swoich dzieł, w tym „O marzeniu sennym”. Rank opublikowała ten przekład w Lipsku w bliżej nie znanym efemerycznym wydawnictwie w języku polskim mającym za cel propagowanie psychoanalizy (nosiło nazwę Międzynarodowy Nakład Psychoanalityczny — Polska Biblioteka Psychoanalityczna). Oprócz „O marzeniu sennym”, nota bene fatalnie zredagowanego i rażącego niechlujną polszczyzną, rok później wypuściło na rynek „Trzy rozprawy z teorii seksualnej” Freuda w tłumaczeniu Ludwika Jekelsa i Mariana Albińskiego. Sama Beata Rank kontynuowała swoje zainteresowania psychoanalityczne po osiedleniu się — po rozwodzie z Rankiem — w Stanach Zjednoczonych, gdzie poświęciła się terapii psychologicznej dzieci.

Beata Rank, 1926 rok

Na koniec wspomnijmy o interesującym spojrzeniu na koncepcje Freuda na temat snu dokonanym na polu literatury. W 1937 roku znany dramaturg polski Antoni Cwojdziński napisał i wprowadził na afisz warszawskiego Teatru Polskiego trzyaktową komedię zatytułowaną „Freuda teoria snów”. Jej akcja rozgrywa się w gabinecie Literata, który, posługując się językiem i twierdzeniami psychoanalizy, udziela porad psychoterapeutycznych młodej i atrakcyjnej Aktorce. Pikanterii utworowi dodaje fakt, że Literat żongluje argumentami freudyzmu, dążąc do ściśle określonego celu, jakim jest zniechęcenie swojej „pacjentki” do jej zaborczego narzeczonego, porucznika kawalerii. Bo podstarzały Literat sam jest zainteresowany wdziękami ponętnej artystki. Dobiera argumenty tak, żeby wynikało z nich, że związek obojga młodych nie ma szans na przetrwanie, a posiłkuje się przy tym interpretacją opowiadanych przez Aktorkę snów. Sztuka, obok pewnego zauroczenia freudyzmem, przedstawia również satyryczny obraz, wykazując m.in. relatywizm każdej interpretacji i daleko posunięty subiektywizm terapeuty, który ma możliwość naginania do własnych oczekiwań uzyskiwanych od pacjenta informacji. Komedia Cwojdzińskiego, jako literackie odbicie mody na psychoanalizę nie tylko w Polsce, zdobyła duży rozgłos, lansując zdrowy rozsądek w miejsce psychologicznego dogmatu oraz szczyptę humoru i niezbędny dystans tam, gdzie zawiłość tematyczna może być po prostu niezdrowa. Niestety, sam Freud prawdopodobnie jej nie czytał ani nie oglądał, może nawet w ogóle o niej nie słyszał, a szkoda, bo sztukę Cwojdzińskiego przełożono na niemiecki, a także na jidysz.

Piotr Kitrasiewicz

Zgmunt Freud

O marzeniu sennym

I

W czasach, które nazwać możemy przed-naukowymi, nie kłopotali się ludzie o wyjaśnienie marzenia sennego. Jeśli po przebudzeniu przypominali sobie sen, uważali go za łaskawe lub nienawistne objawienie wyższych, demonicznych i boskich sił. Z rozkwitem przyrodniczego sposobu myślenia ta pełna doniosłości mitologia zamieniła się w psychologię, a dziś tylko mała garstka wykształconych powątpiewa, że sen jest wytworem psychicznej aktywności śniącego.

Z porzuceniem mitologicznej hipotezy wyłoniła się konieczność wyjaśnienia zjawiska marzenia sennego. Warunki powstania, jego stosunek do życia duchowego na jawie, zależność od podniet, które nasuwają się podczas snu, mnogość jego treści, które myśleniu na jawie wydają się nieprzyzwoite, rozbieżność obrazów i towarzyszących im uczuć, wreszcie ulotność snu, sposób, w jaki myśli na jawie go odtrącają jako coś obcego, zniekształcają lub wręcz czynią niemożliwym — wszystkie te problemy oraz szereg innych od setek lat żądają rozwiązania, którego dotychczas w zadowalający sposób nikt nie dał.

W tym splocie zagadnień najważniejsze jest pytanie o wagę snu i to w podwójnym znaczeniu. Po pierwsze chodzi o psychiczne znaczenie procesu marzeń sennych, o stanowisko snu do innych czynności duchowych i o jego działalność biologiczną, a po drugie o to, czy sen tłumaczyć można, czy poszczególna treść snu „ma sens”, który zwykle znajdujemy w innych tworach psychicznych.

Napotykamy na trzy różne oceny snu. Jedną z nich, która zachowała echo starego przecenienia snu, propagują niektórzy filozofowie. Za podstawę życia sennego uważają oni osobliwy, a nawet podniosły, stan życia duchowego. Tak na przykład powiada Schubert: „Sen jest uwolnieniem ducha od siły zewnętrznej, wyzwoleniem duszy z pęt zmysłowości”. Inni myśliciele nie posuwają się tak daleko, ale utrzymują, że sny powstają przeważnie z duchowych pobudek i są wyrażeniem sił duchowych, które za dnia napotykają na przeszkody swobodnego rozwoju. (Fantazje senne — Scherner, Volkelt.) Wielu zaś badaczy przypisuje życiu sennemu zdolność wzmożonej działalności, przynajmniej w pewnym kierunku (pamięć).

Z kolei wielu lekarzy jest zdania, że marzenie senne nie posiada wartości zjawiska psychicznego. Według nich tylko podnieta zmysłów lub cielesna może wywołać marzenie senne. Podniety te powstają albo niezależnie od śpiącego w jego otoczeniu, albo przypadkowo w jego organizmie. Treść snu nie ma więcej „sensu” i znaczenia jak następstwo tonów melodii wywołanych ręką człowieka, nieobeznanego z danym instrumentem. Binz określa marzenie senne jako proces cielesny „w wielu wypadkach zupełnie zbyteczny, w wielu zaś chorobliwy” Wszelkie właściwości życia sennego tłumaczy luźną, fizjologiczną podnietą, wywołaną czynnością poszczególnych części mózgu pogrążonego w śnie.

Bez względu na ten sąd nauki i nie troszcząc się o źródła, lud zachował wiarę w to, że sen ma przecież znaczenie, gdyż za pomocą tłumaczenia jego często powikłanej i zagadkowej treści poznać można przyszłość. Zwykły sposób tłumaczenia polega na tym, że treść snu, którą sobie przypominamy, zastępuje się inną, bądź to częściami według stałego klucza, lub też całą treść snu, biorąc ją jako symbol, zastępuje się inną. Poważni ludzie pokpiwają sobie z tych usiłowań, bo „sny to mrzonki.”

II

Ku