Niezwykłe spotkania kotka Blue - Katarzyna Krakowian - ebook + książka

Niezwykłe spotkania kotka Blue ebook

Krakowian Katarzyna

0,0

Opis

Przyjemne dla oka i dla ucha przygody kotka Blue to zupełnie bezbolesny i jakby mimochodem sposób na przyswojenie pierwszych słówek angielskich. - Anna Dyl, nauczycielka języka angielskiego i właścicielka Centrum Kulturalno-Językowego „SmallTalks”

Zwinnie, zabawnie i z wdziękiem opowiedziane historie o otwartości na świat, wielkiej ciekawości Innego, apetycie na życie i... na ziarenka słonecznika. Oraz o tym, że nie wszystko jest takie, jak się z pozoru wydaje, a po największej przygodzie dobrze jest wrócić do siebie. Z filozoficznym zamyśleniem zamiast puenty... z punktu widzenia kocich oczu. Wciąga w każdym wieku! Polecam! - Anna Adamów, psycholog i psychoterapeutka z długoletnim doświadczeniem w pracy z dorosłymi, dziećmi i młodzieżą.

Jest to książka niezwykła, budująca wrażliwość językową i przyrodniczą u dzieci. Złożona z subtelnych, rytmicznych opowiastek, mądrych, ale pozbawionych nachalnego moralizatorstwa. Wspaniałe narzędzie do nauki języka angielskiego, przyrody i życia, doskonałe jako książka na dobranoc. Jestem przekonana, że dzieciaki pokochają głównego bohatera i jego przyjaciół, dlatego mocno popieram ten projekt. - Alicja Brzezowska, pedagog, przyrodniczka, założycielka Motylarni w Czaplach Wielkich

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 66

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Od autorki

Droga Czytelniczko, Drogi Czytelniku, oddaję w Wasze ręce książkę, która dostarczy Wam wielu przyjemności. Mam nadzieję, że wszystkie po kolei odkryjecie sami, o jednej jednak muszę Wam wspomnieć. Chodzi o rzadko spotykaną gratkę, mianowicie: żarciki botaniczne. Tak, tak, to nie żarty! To żarciki! Drobne figle w sam raz do poprawy nastroju. Przyjrzyjcie się roślinom na ilustracjach oznaczonych takim liściem: Może nazwy tych roślin sprawią, że się uśmiechniecie. Jeśli ich wygląd nic wam nie mówi, zajrzyjcie na koniec książki, aby się dowiedzieć, cóż to za jedne. Natomiast gdy najdzie was ochota na dodatkowe informacje i atrakcje, odwiedźcie, proszę, stronę: https://kotekblue2021.wixsite.com/nskblue.

Kotek Blue, mój dobry znajomy, wciąż spotyka niesamowite zwierzęta. Staram się te spotkania opisywać na bieżąco, a te najciekawsze złożę w następną książkę. Tymczasem życzę Wam nieustającej pogody ducha, czerpanej z odkrywania świata i od życzliwych osób, które niechybnie spotkacie, idąc spacerkiem lub w podskokach przez życie.

Blue i Soft [Blu i Soft]

Istnieją na świecie ukryte skarby i zabawki, które ożywają nocą, śpiące głęboko w lesie straszydła i niewidoczne przejścia w murach zamków. W pewnym domu na nocnej lampce również coś było ukryte i to w bardzo sprytny sposób, ponieważ cały czas można było to „coś” zobaczyć. Otóż na lampce spał zwinięty w kłębek kotek udający dekorację. Był to kotek Blue. Blue, jak na kota, wyglądał niezwykle ze swoim niebieskim futrem i małym rozmiarem. Miał także osobliwe zwyczaje, które nie zmieniły się od czasu, kiedy po raz pierwszy wybrał się do ogrodu. A zaczęło się to wszystko przez przypadek.

Pewnego dnia Blue poruszył ogonem i ze zdziwieniem zauważył, że jego granatowy czubek wystaje poza lampkę. Dlaczego nie mógłbym cały wystawać poza lampkę? – zastanowił się i rzeczywiście wkrótce cały, caluteńki wystawał poza lampkę! To był dopiero początek! Blue zwiedził dokładnie całe otoczenie, wszystkie zakamarki półki i schowki. Spodobała mu się zwłaszcza pewna szafka w kuchni, w której znalazł torebki z bakaliami. Obwąchał orzechy, skosztował rodzynek, ale najbardziej przypadły mu do gustu ziarenka słonecznika. Ależ one były pyszne! Nieco później Blue wdrapał się na parapet i przez okno przypatrywał się trzepoczącym na wietrze liściom. Zobaczył wśród nich trochę podobne do niego samego zwierzę, jednak o wiele większe i bardziej puszyste. Fascynujące! – pomyślał Blue. Postanowił koniecznie przyjrzeć się mu z bliska. Nie minęło pół minuty, kiedy stał oko w oko z prawdziwym kotem.

 

– Co tu robisz, mały? – zapytał nieznajomy.

– Jestem Blue i przyszedłem cię zobaczyć – szczerze odpowiedział kotek.

– Ja jestem Soft – przedstawił się puszysty przybysz. – Moje futro jest bardzo miękkie, dlatego dostałem to imię. Ty, jak widzę, jesteś niebieski.

– Tak, i też mam miękkie futro – pochwalił się kotek.

Soft spojrzał na Blue z taką miną, z jaką spogląda właściciel pałacu na mieszkańca starej chatki.

– Przy moim jedwabistym ogonie twój przypomina szorstką szczotkę do butelek! – stwierdził. – Tylko dotknij, a się przekonasz.

Blue posłuchał zachęty.

– Och! Rzeczywiście! Jakie miłe futerko! Mm…

– No, no, już wystarczy. Możemy razem polować, jeśli chcesz – zaproponował Soft.

– Polować? – powtórzył Blue, w nadziei, że dowie się o tym czegoś więcej.

– Chyba wyszedłeś na polowanie, prawda? – spytał Soft.

– Nie, ja nie mam w zwyczaju polować – zaprzeczył Blue niepewnie.

– Kot, który nie je myszy! Jakiś dziwny jesteś – rzekł z lekką wzgardą kocur.

Kotkowi nie za bardzo spodobały się te słowa. Nie wiedział co prawda, jak smakują te całe „myszy”, ale przypomniał sobie, co znalazł w szafce w kuchni.

– To ty jesteś dziwny – odparł. – Co to za przyjemność jeść myszy, skoro ma się pod łapą pyszny słonecznik?

– Dobra, dobra, nie obrażaj się – powiedział Soft ugodowo. – Jak kiedyś zmienisz zdanie, to chętnie cię nauczę polować. A teraz na mnie już czas. Do zobaczenia!

– Do zobaczenia!

Blue odprowadził wzrokiem miękko poruszającą się sylwetkę kocura, podobną do oddalającego się obłoku, który zamiast sunąć gdzieś po niebie, zabłądził blisko ziemi. Potem zamyślony kotek skierował się w stronę domu. Dotknął swojego futra.

– Z całą pewnością jednak jest miękkie – stwierdził zadowolony.

Wskoczył zwinnie na parapet, potem przeszedł przez kuchnię, oblizał się jeszcze na myśl o słoneczniku i udał się do sypialni. Tam już tylko parę kroków po dywanie, hop na łóżko i hyc na lampkę.

Miło być w domu – pomyślał, zwinął się w kłębek cały z wyjątkiem ogona i smacznie zasnął.

Blue i Spiky [Spajki]

Blue otworzył łapką szafkę i z zadowoleniem buszował w bakaliach, by znaleźć torebkę z ziarenkami słonecznika. Gdy się najadł, wskoczył na parapet i wyglądał przez okno. Wtem usłyszał tupanie. Tup, tup, tup. Tup, tup, tup… Nie mógł zobaczyć, kto wydaje te odgłosy, więc skoczył ostrożnie na trawę w pobliżu kwiatów, które poruszyły się przy wtórze tupania. Wychylił się z nich nos, a za nim mnóstwo kolców.

– Witaj, jestem kotek Blue – przedstawił się Blue, a potem spytał: – A ty kim jesteś?

– Jestem jeżem i nazywam się Spiky, bo jestem bardzo kolczasty.

– A co tu robisz? – zaciekawił się Blue.

– Nic takiego. Chodzę sobie tu i tam, tu powącham, tam coś zjem. – Spiky na chwilę przerwał i spojrzał na kotka, jakby się zastanawiał, czy może mu wyznać sekret. W końcu się zdecydował: – Baaardzo lubię jeść – rzekł z przejęciem – i dlatego dużo czasu spędzam, szukając jedzenia. Czasem schrupię chrząszcza, dżdżownicę, a czasem nawet jakąś mysz. Może wiesz, gdzie tu w okolicy są jakieś myszy? – spytał z nadzieją.

– Nie wiem, ja nie jadam myszy. – Blue musiał rozczarować jeża.

– Przecież jesteś kotem!? – zdziwił się Spiky.

– Tak, ale ja wolę słonecznik – stwierdził z przekonaniem Blue.

Spiky popatrzył na kotka podejrzliwie, lecz szybko ocenił, że Blue nie kłamie.

– Dziwny jesteś i taki mały, rzeczywiście myszy byłyby dla ciebie za duże.

– A po co ci te kolce, Spiky? – Kotek zmienił temat.

– O, to jest świetna sprawa! – ożywił się jeż. – Gdy tylko ktoś chce mnie ugryźć lub uderzyć, zwijam się w kulkę i już nic mi nie grozi, bo z każdej strony jeżą się kolce!

– Wspaniałe! – Blue wyobraził sobie toczącą się kolczastą kulkę. – A dlaczego tak tupiesz? – Kotek chciał wiedzieć, czy za tym nie kryje się równie zabawna sztuczka.

– Tupię, tupię, ale się przyczepiłeś. Dlaczego ty chodzisz cicho? – obruszył się Spiky.

– Rozumiem, tajemnica – domyślił się Blue.

Jakieś tajemnicze jeżowe sprawy. Pewnie szyfrowane wiadomości… – rozważał w myślach. Jeż fuczał teraz coś pod nosem i wyglądało na to, że chciałby jeszcze coś wytuptać na osobności. Blue postanowił mu tego nie utrudniać.

– Wiesz co, muszę już iść. Miło było cię spotkać. Do zobaczenia, Spiky! – powiedział.

– Do zobaczenia, Blue.

Pożegnali się i Blue poszedł w stronę okna. Czasem te kolce rzeczywiście mogą się przydać, ale na co dzień muszą być bardzo niewygodne – pomyślał Blue, po czym wskoczył na parapet, przebiegł na łóżko w sypialni, a stamtąd tylko hyc! I już był na lampce. Tam zwinął się w kłębek cały z wyjątkiem ogona i smacznie zasnął.

Blue i Wet [Łet]

Blue był zwinięty w kłębek – cały z wyjątkiem ogona – i wyglądało na to, że spał smacznie na swojej lampce, ale gdy tylko nikt nie patrzył, wymknął się do kuchni, gdzie spałaszował solidną porcję ziaren słonecznika. Napełniwszy brzuszek, udał się do ogrodu i właśnie szedł w stronę rabatki z marchewką, gdy na jego drodze przysiadła żaba.

– Witaj, jestem Wet.

Blue nie odpowiedział (prawdę mówiąc, trochę go zamurowało), więc żaba mówiła dalej:

– Moi rodzice dali mi takie imię, bo nawet gdy nie jestem w wodzie, ciągle jestem mokra. Moja skóra zawsze jest mokra.

– Masz takie krótkie imię. Twoi rodzice lubili krótkie słowa? – zainteresował się Blue.

– Nie wiem. Nie znam swoich rodziców.

– Jak to?

– Wiesz, żaby składają jajka do wody i tyle. Nie interesują się swoimi dziećmi. Nie zajmowali się mną, gdy byłam w jajku, ani gdy byłam kijanką, ani potem.

– To skąd wiesz, że masz na imię Wet?

– Och, Blue, to bardzo dobre pytanie. Nigdy się nad tym nie zastanawiałam. To w takim razie może wcale się tak nie nazywam… Wszystkim się tak przedstawiam, a może to nie jest moje imię, tylko kogoś innego… I co ja teraz zrobię?

– Zaczekaj. Skąd wiesz, że ja mam na imię Blue?

Wet zamilkła na moment.

– Po prostu wiem – odkryła. – Ja