Nieznane oblicze pontyfikatu - Grzegorz Polak - ebook

Nieznane oblicze pontyfikatu ebook

Grzegorz Polak

4,5

Opis

Książka wypełnia lukę w opracowaniach poświęconych pontyfikatowi Papieża Polaka, przedstawia m.in. mało znane fakty i wydarzenia tego niezwykłego pontyfikatu. Z perspektywy czasu widać, że niemal każdy dzień przyczynia się do poszerzania naszej wiedzy o bł. Janie Pawle II, odkrywamy nowe relacje świadków, coraz wyraźniej widzimy jego wielkość i światło jego świętości. Pozycja przeznaczona dla wszystkich zainteresowanych nowymi lub mało znanymi faktami z życia bł. Jana Pawła II.

Do poruszanych książce tematów należą między innymi:

- sytuację w Kurii Rzymskiej (kto pomagał Papieżowi, a kto nie zgadzał się z nim)

- nieznane aspekty ekumeniczne pielgrzymek Jana Pawła II do ojczyzny

- działania Papieża na rzecz poprawy relacji ze starokatolikami

- bliskie relacje Jana Pawła II z polskimi grekokatolikami

- działania Ojca Świętego na rzecz poprawy sytuacji Indian

- kulisy nieznanych zamachów na Papieża.

Autor Grzegorz Polak od dwudziestu lat zajmujący się tematyka papieską daje gwarancje rzetelnej informacji przedstawionej czytelnikowi w lekkiej atrakcyjnej formie.Pozycja jest doskonałym uzupełnieniem klasycznych już pozycji poświęconych temu niezwykłemu pontyfikatowi.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 113

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,5 (2 oceny)
1
1
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Współpraca:

Aleksandra Bajka

Opracowanie graficzne:

Dariusz Kamiński

Korekta:

Elżbieta Szelest

© Copyright by Wydawnictwo M, Kraków 2011

ISBN 978-83-7595-320-6

Wydawnictwo M

31-002 Kraków, ul. Kanonicza 11

tel. 12-431-25-50, fax 12-431-25-75

e-mail:[email protected]

www.mwydawnictwo.pl, www.ksiegarniakatolicka.pl

Publikację elektroniczną przygotował:

Przedmowa

Najważniejsze tematy pontyfikatu Jana Pawła II zostały opisane, ukazały się kolejne biografie papieskie. Czy zatem nie ma już sensu pisać o wielkim papieżu, który wkrótce zostanie ogłoszony błogosławionym? Na pewno nie. Nie można też zapominać, że są jeszcze tematy opisane niedostatecznie, a nawet zupełnie nie poruszane. Dostrzegam to z pozycji dziennikarza, który od wielu lat zajmuje się zawodowo pontyfikatem Jana Pawła II.

Do tej pory na przykład żaden z jego biografów nie poświęcił nawet linijki temu, co ten papież zdziałał dla poprawy stosunków ze starokatolikami, którzy odłączyli się od Kościoła-matki po ogłoszeniu w 1870 r. dogmatu o nieomylności następcy św. Piotra. Wizyta Jana Pawła II w katedrze starokatolickiej w Utrechcie nie została nawet uwzględniona w żadnym kalendarium pielgrzymki do Holandii w 1985 r. Dziennikarze opisujący tę pielgrzymkę nie zauważyli istotnego „smaczku”: oto papież odwiedza przedstawicieli odłamu chrześcijaństwa, którzy zanegowali jeden z jego przymiotów uznanych jako dogmat. Woleli opisywać protesty przeciwko Janowi Pawłowi II z transparentami „Lepsza polska wódka niż polski papież”. Poza znakomitym wywiadem Pawła Smoleńskiego z Mirosławem Czechem nie ma całościowego opracowania dotyczącego stosunku Jana Pawła II do grekokatolików, dla których uczynił więcej niż poprzedni papieże i dla których był nie tyle zwierzchnikiem, ile miłującym ojcem.

Nikt też nie spojrzał całościowo na aspekty ekumeniczne pielgrzymek Jana Pawła II do ojczyzny, a przecież miały one kapitalne znaczenie dla poprawy klimatu ekumenicznego w Polsce i doprowadziły do podjęcia dialogu Kościoła rzymskokatolickiego ze wspólnotami najbliższymi mu doktrynalnie, ale najbardziej do niedawna zantagonizowanymi: Kościołem Starokatolickim Mariawitów i Kościołem Polskokatolickim. Na tym polu dokonała się mała rewolucja. Ta książeczka stara się zatem wypełnić lukę w opracowaniach poświęconych pontyfikatowi papieża Polaka.

Nieco inaczej przedstawia się sprawa z tematami „niepolskimi”.

Jest wprawdzie całościowe opracowanie tematu Jan Paweł II a Indianie, ale ma ono charakter naukowy i opublikowano je w niskonakładowym wydawnictwie. Autorem tej publikacji jest o. dr Tomasz Szyszka SVD z UKSW. Na podstawie rozmowy z nim napisalem rozdział o stosunku Papieża do Indian.

I jeszcze jedno. Zajmując się na co dzień Papieżem, niemal z każdym dniem poszerzam swoją wiedzę. Wydawało mi się, że dość dokładnie na przykład opisałem papieskie pielgrzymki do Ojczyzny, gdy tymczasem kolejne publikacje i rozmowy z przypadkowymi nieraz ludźmi uświadamiają mi, że tak nie jest. Garść takich zebranych ostatnio „okruchów” zamieszczam w jednym z rozdziałów.

Uprzedzając zarzut: „Ale ten Polak nie odkrywa wcale Ameryki”, chciałbym wyjaśnić, że wykorzystuję cytaty i motywy, na które Państwo być może natknęli się już w innych książkach i publikacjach. Sięgam po nie, jak po elementy składanej mozaiki, aby dać w miarę pełny obraz całości.

Specjalne podziękowania kieruję do mojej koleżanki Oli Bajki, byłej korespondentki w Watykanie, która mimo obowiązków młodej mamy, zgodziła się napisać do tej książeczki tekst pokazujący, jak Jan Paweł II działał inspirująco na postawy ludzi. W tym przypadku chodzi o osobę wybitnego żydowskiego dyrygenta Gilberta Levine’a.

Grzegorz Polak

Niezwykła wizja księdza Dolinda

Nowy Sobieski pokona komunizm

Kiedy świat był jeszcze w szoku po wyborze Karola Wojtyły na papieża, w mediach przypomniano proroctwa, które jakoby zapowiadały to wydarzenie. W Polsce odkurzono zapomniany wiersz Juliusza Słowackiego „Pośród niesnasków — Pan Bóg uderza”, w którym wieszcz w swojej genialnej intuicji przepowiedział słowiańskiego papieża.

ON ROZDA MIŁOŚĆ

Słowacki, który — delikatnie mówiąc — nie miał zaufania do instytucji papiestwa, a ściślej mówiąc do papieży Włochów, w „Beniowskim” przestrzegał rodaków: „O Polsko... twa zguba w Rzymie”. Poeta wierzył, że słowiański papież wniesie nową jakość do świata chrześcijańskiego i poprowadzi ludzkość ku Bogu. Na początku pontyfikatu Jana Pawła II, gdy przypominano ten wiersz, akcentowano przede wszystkim intuicję wieszcza, który przewidział papieża Słowianina, nie za bardzo zwracając uwagę na przesłanie poety. Dzisiaj, gdy wczytujemy się w treść utworu, nie możemy oprzeć się wrażeniu, że wizja Słowackiego spełniła się co do joty. Przeczytajmy choćby trzecią zwrotkę:

Twarz jego, słońcem rozpromieniona, Lampą dla sług, Za nim rosnące pójdą plemiona W światło — gdzie Bóg. Czy te słowa nie odnoszą się do Jana Pawła II? Czy on, jako sługa sług Bożych, nie był „lampą dla sług”, którzy ciągnęli doń jak do światła?

I jeszcze strofa, która chyba najbardziej dzisiaj przemawia. Można odnieść wrażenie, jakby Słowacki, pisząc swój wiersz, widział Jana Pawła II. Komentarz jest zbyteczny, słowa mówią same za siebie:

On rozda miłość, jak dziś mocarze Rozdają broń, Sakramentalną moc on pokaże, Świat wziąwszy w dłoń. Konkluzja może być jedna. W pontyfikacie Jana Pawła II spełniła się wizja Juliusza Słowackiego.

DOLINDO ZNACZY BÓL

Kiedy Polacy powtarzali sobie strofy wiersza Słowackiego, Włosi żywo dyskutowali o proroctwie pewnego skromnego księdza z Neapolu, które miało wypełnić się wraz z nadejściem papieża Polaka.

Księdzem tym był Dolindo Ruotolo, kapłan archidiecezji neapolitańskiej i tercjarz franciszkański, dziś sługa Boży, chociaż otarł się o herezję.

Urodził się 6 października 1882 r. w Neapolu jako piąty z jedenaściorga dzieci w rodzinie inżyniera i matematyka. Jego matka pochodziła z podupadłej rodziny arystokratycznej.

„Nazwano mnie Dolindo, co znaczy ból” — napisał w swojej autobiografii. Uważał, że dziwne imię, które nadano mu na chrzcie, jakby zdeterminowało jego życie. Był dzieckiem o bardzo wątłym zdrowiu, przeszedł liczne operacje, zmierzył się z nowotworem, a ostatnie 10 lat życia był sparaliżowany.

Jako nastolatek wstąpił do Szkoły Apostolskiej Księży Misjonarzy, w 1901 r. złożył śluby zakonne, a w 1905 r. przyjął święcenia kapłańskie. Pragnął wyjechać na misję do Chin, jednak ze względu na słabe zdrowie jego prośbę odrzucono. W 1907 r. został oskarżony o herezję i zawieszony w swoich obowiązkach. Oto, co się wydarzyło. Młody ksiądz Ruotolo został wezwany do jednej z franciszkańskich parafii w sprawie młodej kobiety o imieniu Serafina. Mówiło się o niej, że jest jasnowidzem. Ksiądz Ruotolo spowiadał ją i obserwował przez osiem dni, także gdy była w ekstazie. Wydał wizjonerce pozytywną opinię, gdy tymczasem biskup przysłał wizytatorów, którzy zanegowali opinię ks. Ruotolo. Został on postawiony przed Świętym Oficjum, które skierowało go na badania psychiatryczne. Natomiast przełożeni zakonni przysłali do niego egzorcystę. Po dwóch i pół roku zawieszenia powrócił do pracy duszpasterskiej. W 1921 r. znów został oskarżony i zawieszony. Definitywnie zrehabilitowano go w 1937 r.

W czasie gdy był zawieszony, bardzo odsunął się od ludzi. Doznawał wtedy „ponadnaturalnych kontaktów” — miał widzenia, słyszał głosy świętych. Objawienia te skrzętnie notował. Wśród nich znalazł się rozpowszechniany dzisiaj wśród katolików Akt oddania się Panu Jezusowi. W swojej parafii w Neapolu zgromadził wokół siebie młodych wykształconych ludzi. Stworzył duszpasterstwo prasy, które zajmowało się drukowaniem i propagowaniem jego dzieł. Pozostawił po sobie 33 tomy komentarzy biblijnych, liczne dzieła teologiczne, mistyczne i ascetyczne, tomy listów i zapisków autobiograficznych.

Zmarł 19 listopada 1970 r. Obecnie trwa jego proces kanonizacyjny.

Ksiądz Ruotolo cieszył się wielkim szacunkiem ojca Pio, który, gdy stawili się przed nim pielgrzymi z Neapolu ofuknął ich: „Czemu przyjeżdżacie tutaj, kiedy macie księdza Dolinda Ruotolo? Idźcie do niego, to święty!”.

JAN, KTÓRY ROZERWIE KAJDANY

W 1965 r. ks. Ruotolo na odwrocie obrazka z Madonną napisał do Polaka Witolda Laskowskiego przepowiednię, która dzisiaj, w świetle tego, co stało się w 1989 r., kiedy w Europie Środkowo-Wschodniej upadł komunizm, może zdumiewać. „Maryja do duszy. Świat idzie ku zatracie, ale Polska, jak w czasach Sobieskiego, dzięki pobożności do Mojego serca będzie dzisiaj jak tamci w liczbie 20 tysięcy, którzy uratowali Europę i świat przed turecką tyranią. Polska uwolni świat od najstraszliwszej tyranii komunistycznej. Pojawi się nowy Jan, który w heroicznym marszu rozerwie kajdany i pokona granice narzucone przez komunistyczną tyranię. Pamiętaj o tym. Błogosławię Polskę. Błogosławię ciebie. Błogosławcie mnie. Ubogi ksiądz Dolindo Ruotolo — ulica Salvator Rosa 58, Neapol”.

Historia tego obrazka Madonny jest niezwykle ciekawa. Długi czas nikt nie wiedział o jego istnieniu. Kopię przepowiedni odkryto w 1978 r. w jednym z zeszytów Duszpasterstwa Prasy. Duchowe córki ks. Ruotolo postanowiły odnaleźć oryginał. I tu kolejna sensacja. Obrazek odnalazł się w jednym z pudeł pełnym dokumentów u słowackiego bp. Pawła Hnilicy, przyjaciela Jana Pawła II, który, jak wiadomo, rannemu po zamachu Papieżowi dostarczył do szpitala tekst trzeciej tajemnicy.

Sprawę przypomniał niedawno Antonio Socci w swoim bestsellerze „Tajemnice Jana Pawła II”, ukazującym Papieża jako mistyka. Włoski publicysta w tym kontekście zinterpretował homilię Ojca Świętego z 17 czerwca 1983 r., wygłoszoną na stadionie Dziesięciolecia w Warszawie. Wówczas to Papież, przywołując postać Jana III Sobieskiego, pogromcy Turków spod Wiednia, powiedział Polakom, że chrześcijanin powołany jest do zwycięstwa.

Socci cytuje innego włoskiego watykanistę, Carla Cardię, który posunął się nawet do stwierdzenia, że Papież powiedział wówczas, iż „tak jak Polska uratowała w 1683 roku Europę od Turków, tak pewnego dnia uratuje Europę od komunizmu”. Wówczas w Polsce czasu stanu wojennego nikt tak tych słów Papieża nie interpretował, jednak czas wkrótce pokazał, że przepowiednia skromnego księdza z Neapolu się sprawdziła. Polska uwolniła świat od komunistycznej tyranii dzięki nowemu Janowi III Sobieskiemu, który rozerwał jej kajdany.

Dzisiaj nikt nie kwestionuje roli Papieża w obaleniu komunizmu w Europie, a najbardziej przekonująco udowodnił to francuski pisarz Bernard Lecomte w książce „Prawda zawsze zwycięży. Jak Papież pokonał komunizm”.

Tajemniczy Bułgar

Czy w Polsce realny był zamach na Papieża

Kardynał Stanisław Dziwisz twierdzi, że niemal przed każdą pielgrzymką zagraniczną Jana Pawła II Watykan otrzymywał sygnały o planowanym zamachu na Ojca Świętego. Jeden z nich — jak wiadomo — doszedł do skutku w Fatimie w 1982 r. Jednak dopiero po 26 latach okazało się, że w jego wyniku Papież ucierpiał.

SZALENIEC Z NOŻEM I DWIE BOMBY

Ujawnił to kard. Dziwisz podczas realizacji filmu „Świadectwo”, zrealizowanego na podstawie jego książki pod tym tytułem. Chodzi o wydarzenie z 12 maja 1982 r. w Fatimie, dokąd Jan Paweł II przyjechał, aby podziękować Matce Bożej za ocalenie przed rokiem z zamachu na placu św. Piotra. Podczas nocnej procesji do Papieża idącego po schodach do ołtarza zbliżył się przez nikogo nie zatrzymywany, ubrany w czarną sutannę młody ksiądz. Jak się później okazało był to Juan Fernández Krohn, członek ultrakatolickiego lefebrystycznego Bractwa Piusa X. Rzucił się na Jana Pawła II z nożem w ręku, krzycząc: „Precz z papieżem!”. Próbował ugodzić go w serce, jednak ochroniarz papieski Camillo Cibin i funkcjonariusz portugalskich służb bezpieczeństwa go obezwładnili. Papież, jak gdyby nigdy nic, udzielił mu błogosławieństwa. Szaleniec, wyprowadzony przez policjantów, rzucił w stronę Ojca Świętego: „Oskarżam cię o niszczenie Kościoła! Śmierć Soborowi Watykańskiemu II”.

Prawie żaden z uczestników uroczystości nie zorientował się, co się naprawdę wydarzyło. Oficjalna wersja mówiła o próbie zamachu, nie informowała, że Papież ucierpiał. Dopiero na zbliżeniu filmowym widać, że w momencie, kiedy zamachowca wyprowadzano, na twarzy Jana Pawła II pojawił się grymas bólu. „Dziś mogę to powiedzieć, do tej pory utrzymywaliśmy to raczej w dyskrecji. On poranił Ojca Świętego. Niemniej w ten sposób, że Ojciec Święty mógł zakończyć całe nabożeństwo. Dopiero gdy wrócił do pokoju, widzieliśmy, że sutanna jest zakrwawiona, że go jednak tym nożem poranił” — wyjawił w filmie kard. Dziwisz.

To był najgroźniejszy zamach na Jana Pawła II po tym z 13 maja 1981 r. na placu św. Piotra. Poważne próby zabicia Papieża odnotowano w 1995 r. w Manili, kiedy to podłożono bombę w domu, w którym miał mieszkać Ojciec Święty, oraz w 1997 r. w Sarajewie, gdzie szykowała się straszliwa jatka. Pod mostem, którym miał przejeżdżać papieski orszak, bośniackie siły bezpieczeństwa wykryły ogromny ładunek wybuchowy składający się z dwudziestu min czołgowych i dwudziestu kilogramów plastiku.

CZY KTOŚ CHCIAŁ WYSADZIĆ JASNĄ GÓRĘ?

Z wielkim zdziwieniem czyta się dzisiaj w sprawozdaniu PRL-owskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych wzmianki o próbach zamachu na Jana Pawła II podczas jego pierwszej pielgrzymki do Polski w czerwcu 1979 r. Czy było to możliwe w kraju z rozbudowanym aparatem bezpieczeństwa, w sytuacji, gdy władze komunistyczne postawiły sobie za punkt honoru, aby pielgrzymkę papieską wykorzystać propagandowo tak wobec społeczeństwa polskiego, jak i wobec Zachodu? Ktoś, kto pamięta czasy PRL-u, odpowie przecząco. Jeśli jednak takie informacje krążyły nie tylko w środowiskach esbeckich, ale przenikały także do sfer kościelnych, widocznie władze komunistyczne, rozpowszechniając je, miały w tym jakiś cel.

Przed pierwszą pielgrzymką do Polski i czasie jej trwania MSW otrzymało kilka sygnałów o planowanych zamachach na Jana Pawła II. Raport resortu donosił, że „sygnały te były przedmiotem wnikliwych działań operacyjnych i śledczych”. Przed przyjazdem Papieża przeor paulinów na Jasnej Górze o. Konstancjusz Kunz otrzymał anonimowy list z żądaniem 2 mln złotych w zamian za odstąpienie od wysadzenia klasztoru w czasie, kiedy będzie przebywał w nim Jan Paweł II. Przeor zawiadomił milicję. Oczywiście zastosowano wzmożone środki ostrożności, a Jasna Góra na czas papieskiego pobytu była chyba najlepiej strzeżonym miejscem na świecie.

Natomiast w dniu przyjazdu Papieża do Polski, 2 czerwca 1979 r., aresztowano w Krakowie niejakiego Wiesława K., który od księdza z Częstochowy żądał 80 tys. złotych w zamian za wskazanie osób przygotowujących zamach na Papieża. Sześć dni później w Gdańsku izolowano chorego psychicznie J.S., który głosił, że chce zabić Papieża. Tak więc w Polsce AD 1979 mieliśmy do czynienia jedynie z zamiarami zamachu, udaremnionymi w zarodku. Potwierdza to historyk. „Realnego zagrożenia nie było. Komuniści natomiast celowo rozpuszczali tego typu informacje, aby wzbudzać psychozę strachu. Niewykluczone, że rzekome plany zamachów na Papieża mogły być prowokacją Służby Bezpieczeństwa, by uzasadnić wzmożoną inwigilację Kościoła” — twierdzi dziś prof. Jan Żaryn z IPN.

CZERWONE BRYGADY NA STADIONIE DZIESIĘCIOLECIA?

Podobnie