Nieuniknienie - Łukasz Gutowski - ebook

Nieuniknienie ebook

Łukasz Gutowski

0,0

Opis

Nieuniknienie” jest krótkim dramatem w trzech aktach, dotyczącym polskiej narodowości, obyczajowości, mentalności i szeroko rozumianego ducha czasów. Ważnym elementem staje się wojna, zarówno prawdziwa na froncie, jak i „codzienna”, przy wielkim rodzinnym stole. W dramacie dominują: czarny humor, alegoria polityczna, podtekst, groteska i absurd, czyniąc go wyrafinowaną komedią.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 54

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Łukasz ‌Gutowski

Nieuniknienie

Dramat

© Łukasz ‌Gutowski, 2016

„Nieuniknienie” jest ‌krótkim ‌dramatem w trzech aktach, dotyczącym ‌polskiej narodowości, obyczajowości, ‌mentalności i szeroko ‌rozumianego ducha czasów. ‌Ważnym elementem staje się ‌wojna, ‌zarówno ‌prawdziwa na ‌froncie, ‌jak i „codzienna”, przy wielkim ‌rodzinnym ‌stole. W dramacie dominują: ‌czarny humor, alegoria ‌polityczna, ‌podtekst, ‌groteska i absurd, czyniąc go ‌wyrafinowaną ‌komedią.

ISBN 978-83-8104-311-3

Książka ‌powstała w inteligentnym ‌systemie wydawniczym ‌Ridero

Akt I

Mieszkanie. Z lewej ‌strony od ‌widowni małe ‌pomieszczenie ‌stylizowane na kuchnię, ‌od głównego ‌oddzielone ścianką z drzwiami, ‌ze strony prawej drzwi ‌wejściowe ‌(otwierane ‌do środka). W mieszkaniu punkt ‌centralny to stół z krzesłami ‌wokoło, ‌nakryty obrusem, wszystko uporządkowane ‌do przesady, zastawione ‌jak przystało na uroczystość nie ‌mniejszą ‌od świąt, lub weselnego ‌przyjęcia. Wszystkiego ‌w brud, ‌potraw, napitków, koniecznie flaszka ‌i kieliszki. ‌Dużo kwiatów (gdzie ‌tylko możliwe, stojące ‌w doniczkach — ‌byle jakie, ‌byle by były). Za ‌stołem, regał z barkiem, ‌taki w stylu starodawnego kredensu. ‌Przy kredensie (z prawej) ‌drzwi do ‌wyjścia na schody ‌prowadzące na balkon. Przy ‌kredensie ‌z lewej ‌drzwi do pokoju (małego) — ‌wnętrze ‌tego pomieszczenia dla ‌publiczności jest niewidoczne. ‌Kiedy ‌akcja przechodzi ‌do konkretnego pomieszczenia zostaje ‌ono ‌podświetlone reflektorem, nad ‌pozostałymi zapanowuje szarość (choć ‌słychać przyciszone ‌odgłosy biesiady — zazwyczaj wznoszone ‌toasty, ‌śmiechy itp.)

OSOBY:

CHARYZMANEK, ‌strój wizytowy, ‌okulary, modna ‌fryzura, elegancki, ‌pod szyją mucha;

JOWITA, ‌żona Charyzmanka, dopasowana strojem (wysokich lotów)

ZDZISIU, tata Charyzmanka, kraciasta koszula i dżinsy

MARYSIA, mama Charyzmanka, sukienka, jasne kolory, ładna, wytonowana;

ZOSIA (mama Jowity), kiczowato, pstrokato, żuje gumę, włosy w koka;

CYPRIUSZ (mąż Chryzantemy), koszulka bawełniana z nadrukiem i dżinsy;

CHRYZANTEMA (żona Cypriusza, siostra Charyzmanka), ładnie, elegancko i z gustem

BERENIKA (córka Charyzmanka), jak uczennica, w szkolnym mundurku z nutką (dziecinnie, niewinnie);

KŁAPOUSZEK (najlepiej lalka symbolizująca małe dziecko, ale najlepsza by była maskotka Kłapouchego z filmu Disneya — koniecznie z mikrofonem wszytym w środku, żeby, na zmianę: się darł, płakał itd., mówił dziecinnym głosikiem „Da, Da”);

Zdzisiu i Marysia otwierają drzwi. Witają Charyzmanka, Berenikę, Jowitę i Zosię. Gdyby mogli weszliby kobietom na głowę, chłopak raczej odsunięty, przypomina się i dopiero wtedy z nim też się witają. Mama prowadzi gości do salonu, jest poddenerwowana, rozstawia ich jakoś, nietrafnie, sami odnajdują sobie miejsca lepsze, kiedy Marysia wychodzi do kuchni.

ZDZISIU

Widziałeś? Polacy 4—0 wygrali. Już myślałem, że nie będzie reprezentacji, a teraz takie wyniki i jakich mamy piłkarzy? Lawendowski (nie ma błędu w nazwisku) to nawet złotą piłkę dostał w Rzeszy.

CHARYZMANEK

Nie wiem, nie śledzę.

ZOSIA

O jakie ładne szklaneczki!

CHARYZMANEK

Mama kupiła w Pepko. (Wstaje) Mamo? Może coś ci pomóc? Może pomogę? (wchodzi do kuchni)

MARYSIA

Charyzmanku! Nic mi nie wyszły te kotlety, są takie niedobre! Okropne, spaliły mi się w piekarniku.

CHARYZMANEK

Mama jak zwykle histeryzuje.

MARYSIA

Nie, naprawdę są okropne (nie patrzy na syna, tylko dogląda piekarnika). A rosół taki! (z pobłażliwością i ignorancją) Nic nie wart, nie wiem, może za krótko się gotował? Mama Jowity świetny rosół robi, ja wiem, ale ja tak nie umiem. Trudno: będzie taki jak jest, ja inaczej nie potrafię.

CHARYZMANEK

Ależ jest doskonały. Zobacz, jakie oka pływają, jak się wywar nagotował!

MARYSIA(z oburzeniem)

Coś ty!? Przecież widzę, że niedobry. Dobra, synek bierz, (wręcza talerze) będziesz nosił. (Potrawy wjeżdżają na stół)

JOWITA I BERENIKA

Jak pięknie pachnie!

CHARYZMANEK

Mama mówi, że niedobre. (wchodzi Marysia)

MARYSIA

Przepraszam, ale dzisiaj obiad niedobry będzie, bo mi nie wyszedł, kto nie będzie chciał, może nie jeść.

CHARYZMANEK

Mama tak zawsze. (próbuje rosołu) Pyszny.

(kolejno wszyscy)

JOWITA

Pyszny, bardzo dobry,

BERENIKA

wyborny,

ZOSIA

chyba nie tylko na kurze?

MARYSIA

Na szyi indyka też.

ZOSIA

Czuć. Wyjątkowy. Prawdziwy rarytas. (Zjedli, kolejno mówią dziękuję — trwa to parę sekund)

(znowu) ZOSIA

Idę zapalić. (Wychodzi, Tylko Berenika jeszcze je, kręci łyżką w zupie)

CHARYZMANEK

Kochanie nie wolno się bawić jedzeniem. W czasie zaborów Norwid pisał: „Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba podnoszą z ziemi przez ucałowanie, tęskno mi Panie”. Nie baw się. Jedzenie trzeba szanować. Kochać, dziękczynienie składać. Nie wolno…

(Berenika udaje, że nie słyszy, patrząc z uśmiechem, jeszcze dosadniej podkręca tempo swoich złowieszczych poczynań, w końcu nabiera pełne usta zupy z makaronem i ostentacyjnie wypluwa na talerz z głośnym chichotem)

CHARYZMANEK

Za karę, nie będzie dzisiaj do końca dnia komputera! Teraz, albo zjesz to do końca, albo wylejesz!

BERENIKA

Mi się tylko tak z łyżki wylało.

CHARYZMANEK

Przecież siedzę naprzeciwko! Jak możesz tak kłamać?!?

BERENIKA

(z uśmiechem) Ja nie kłamię.

CHARYZMANEK

Za karę po powrocie do domu, żadnego komputera! (Berenika ucieka z wrzaskiem i płaczem, po chwili wraca razem z babcią)

ZOSIA (BABCIA)

Jak możesz? (odchodzi, zaraz wraca pospiesznie, zaciska pięści i zęby) To jest tylko dziecko! Wylała się jej zupa, a ty na nią krzyczysz?

CHARYZMANEK

Za babcię masz też zakaz telewizji!

ZOSIA

Jak możesz za babcię? To jest według ciebie wychowanie? To jest według ciebie wychowawcze?

CHARYZMANEK

Za bezwzględne kłamstwo należy się kara!

ZOSIA

To jest według ciebie wychowanie? Kary? Chcesz wychować karząc?

CHARYZMANEK

Skoro nic innego nie pomaga, to chyba nie zawadzi spróbować?

ZOSIA

To nie jest żadne wychowywanie: karanie. To jest nieludzkie. Dziecku trzeba wytłumaczyć co robi nie tak, nie wolno się na nią drzeć, ona jest taka biedna, malutka, chudziutka, w ogóle aniołek, a ty jesteś złośliwcem, wrednym tyranem, chamskim dupkiem, co gówno wie o życiu, a już na pewno nie wie nic o wychowywaniu (Charyzmanek podczas całej tej kwestii Zosi próbuje coś powiedzieć, przebić się przez natłok słów, coraz bardziej brnących jedynie w stronę szykanowania jego osoby, w końcu nie wytrzymuje, ma dość, kolokwialnie to ujmując: drze ryja, poetycko: wybucha)

CHARYZMANEK

Czy mogę coś powiedzieć?!?!?!? W nie swoim domu?

ZOSIA

Nie możesz, bo ja jestem starsza! I wypadałoby to uszanować smarkaty gówniarzu! Jestem stara i mądra, a twoją zasługą jest tylko to, że walisz moją córkę. Dobrze wiem co robicie po nocach, nie jestem głucha, chociaż starucha!

CHARYZMANEK

Nie może być tak, że ja rozmawiam z córką, prowadzę rozmowę dyscyplinującą, a tu mi się wpierdala za przeproszeniem arbiter-adwokat. Dziecko nie może czuć i uważać, że jest jakaś wyższa instancja ponad rodziców, a zwłaszcza ojca, do której może się odwoływać, a ona załatwi sprawę. Poza tym dziecko kłamie, a babcia jeszcze ją uczy kłamania!

ZOSIA

Ja uczę kłamania? Ciebie coś popieprzyło młodzieńcze! Ona nigdy nie kłamie, ja całą waszą rozmowę słyszałam i ja wiem, że ty jesteś podłym awanturzystą, chamem-dominatorem, tyranem! Jakbyś mógł, to byś ją pobił okrutniku!

CHARYZMANEK

A babcia uczy kłamania, ma klapki na oczach, szkodzi zamiast pomagać. Uczy dziecka instancyjności w rodzinie, pełni rolę arbitrowską, odwoławczą i adwokacką!

ZOSIA

Ty mów do mnie po polsku, tak, żebym cię rozumiała!

CHARYZMANEK

Nie wpierdalaj się między wódkę a zakąskę stara suko! (Zosia wychodzi na balkon, płacze, Jowita i Berenika idą za nią)

MARYSIA (zmieszana)

To ja zbiorę talerze.

(na balkonie)JOWITA

Mamo on nie chciał.

ZOSIA

Chciał.

BERENIKA

Babciu nie płacz, ja kłamałam, ale przyznam się tylko przed ojcem, ciebie nadal będę okłamywać, bo jesteś głupia z miłości i bez względu na wszystko nie odróżnisz prawdy od fałszu.

ZOSIA

Kocham cię wnusiu (tulą się).

JOWITA

Idź teraz i przeproś tatę. (wchodzą razem do pokoju)

CHARYZMANEK (do ojca)

Byliśmy wczoraj nad morzem, pyszną rybę kupiliśmy. Taka świeża, prosto z morza, przed chwilą złowiona, kuter rybacki przywozi, od razu ją wędzą i sprzedają. Pyszna, nigdy takiej nie jadłem.

ZDZISIU

A u nas sklep otworzyli, też mają świeże ryby i nawet niedrogo.

JOWITA

Berenika chciała cię przeprosić. (Tulą się)

BERENIKA

Przepraszam, że cię okłamałam, ale ty jesteś inny niż te głupie baby. Skąd miałam wiedzieć, że nie poddasz się durnemu upojeniu rodzicielską miłością? Sądziłam, że ciebie też oszukam, ale ty jesteś jak skała.

CHARYZMANEK

Nie ma sprawy. (wstaje)

JOWITA

Co robisz?

CHARYZMANEK

Idę przeprosić babcię. (wychodzi na balkon, babcia nie zwraca uwagi na niego wcale)

Babcia, przepraszam, że na ciebie nakrzyczałem. Nie zamierzałem, ale tak mnie wkurwiłaś, że inaczej nie można by ci było wytłumaczyć, żebyś się odpieprzyła. (przytula ją, ona szlocha) Nie przepraszam za moje zdanie w każdym razie, nadal uważam to samo, co do tej pory. (Charyzmanek wychodzi do kuchni)

(w kuchni)

MARYSIA

I co? Niedobry ten rosół, prawda?

CHARYZMANEK

Mamo, pyszny, wszyscy zjedli i chwalili.

MARYSIA

E tam, trudno. Teraz te kotlety przeklęte! (wskazuje na piekarnik), czemu mi nigdy nie wyjdą, jak goście przychodzą?

CHARYZMANEK

Przecież dobrze wyglądają.

MARYSIA

Tak! (ze złością) Widzę przecież, spalone i mi się tyle jeszcze nasypało pieprzu…

CHARYZMANEK

Nie marudź!

(w pokoju)

ZDZISIU

Co wyprawia ta Chryzantema z Cypriuszem, to mi się wcale nie podoba.

JOWITA

Dlaczego? (z uśmiechem, błyskiem w oczach)

ZDZISIU

Głupio robią. Nie dość, że chcieli tak nagle to mieszkanie, to jeszcze jakie wymogi, za taką cenę!? można było taniej, inne, gdzie by chcieli. (Charyzmanek i Marysia wnoszą kotlety)

JOWITA

Takie chcieli, takie wzięli. Ich sprawa.

ZDZISIU

Ja nie mówię, że nie, ale mogli jeszcze poczekać, z resztą wzięli z open space’em, a mogli bez. Teraz będą ściankę działową wstawiali, żeby pokój oddzielić od kuchni.

JOWITA

Świeżaki po małżeństwie, zakochani, to jeszcze się im zdawało, że wytrzymają wspólnie, ale teraz po paru latach widzą, że się tak nie da. Jak się pokłócą, to trzeba im osobnych pomieszczeń.

ZDZISIU

Żeby się nie pozabijali.

JOWITA

Właśnie.

CHARYZMANEK (wchodzi i zajmuje miejsce przy stole)

A mi się nie podoba imię Kłapouchy. Mogli ładniej nazwać, może Chwalipan? Nie wiem, ale to takie imię ośle jakieś…

ZDZISIU

Ładne jest imię! Kłapouszek to i Kłapouszek tamto! Ja dla niego wszystko teraz zrobię! Bereniczka też jest fajna, ale Kłapouszek! To jest moja krew! Żebyś ty widział, jak on mówi „da, da” i bez przerwy biega.

JOWITA

To swoją drogą niepokojące, że on w wieku czterech lat nie umie sklecić zdania. Ja w jego wieku…

ZDZISIU

To jego sprawa! Kłapouszek jest wyjątkowym chłopcem.

CHARYZMANEK

Jak każde dziecko.

ZDZISIU

Nie. Ja jeszcze takiego dziecka nie widziałem w życiu. On bez przerwy by biegał, jak się zabierze za coś, to już nie ma zmiłuj… i wszystkimi rządzi. Nikt mu nie może się sprzeciwić.

JOWITA (ze śmiechem)

Przecież Kłapouszek ma dopiero cztery lata!

MARYSIA (wchodzi i zajmuje miejsce)

No właśnie? (z powagą) Co będzie, kiedy on dorośnie?

CHARYZMANEK

Może to i dobrze? Żeby tylko nie został poetą… z resztą z taką głową, to na pewno nie zostanie… Berenika to została artystką. Złoty medal dostała ostatnio za występ w teatrze na konkursie młodych talentów.

ZDZISIU

Z tymi konkursami jest tak, że jak cię zauważą sędziowie za pierwszym razem, to już do końca wygrywasz, a jak nie zauważą, to możesz być najlepszy, a i tak lipa.

(dzwonek do drzwi)

MARYSIA

Oho, o wilku mowa! już idą! (zrywa się żeby otworzyć)

CHARYZMANEK

Co tak późno?

ZDZISIU

Bo się umawiali na 12, ale z nimi tak jest, że się nigdy nie stawiają na czas. Ja się im nie dziwię, oni mają tyle spraw, że po prostu za mało im 24 godzin. Im by się dwie doby przydały na dobę, takie to nowe pokolenie, a i Kłapouszek nie na wszystko im przecież pozwala.

MARYSIA

(ze śmiechem) Oni tak zawsze, jeszcze się nie zdarzyło, żeby na umówiony czas byli.

CHARYZMANEK

Do nas też jak mieli przyjść na 16, to o 16 zadzwonili, że będą o 18, a o 18, że jednak na 20.

(wchodzą Chryzantema i Cypriusz, z nimi Kłapouszek witają się, całują, ściskają; Zdzisiu i Marysia egzaltują swoją radość z odwiedzin wnuka dość znaczny moment, w końcu Kłapouchego zabiera Berenika i znikają razem w pokoju, słychać odgłosy dziecinnej zabawy, śmiechy i ogólną wesołość)

CYPRIUSZ