Niepełnosprawność na życzenie - Emil Kowalski - ebook

Niepełnosprawność na życzenie ebook

Emil Kowalski

4,0

Opis

Opowieść, która powstała na bazie prawdziwych wydarzeń. Opisuje przeżycia alkoholika, który zmagał się z nałogiem wiele lat. I chociaż to jedynie namiastka tego co go spotykało, to warto przeczytać ku przestrodze.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 88

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,0 (1 ocena)
0
1
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Emil Michał Kowalski

Niepełnosprawność na życzenie

Alkoholizm

© Emil Michał Kowalski, 2017

Jest to opowieść, która powstała na bazie faktycznych wydarzeń. Opisuję w niej przeżycia alkoholika, który zmagał się z nałogiem wiele lat. I chociaż to jedynie namiastka tego co go spotykało, to warto przeczytać ku przestrodze.

ISBN 978-83-8126-194-4

Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero

Wstęp

Niniejszanauka była już dostępna dla szerokiego grona czytelników w Internecie na stronie megamocni.pl w 12-sto, artykułowym cyklu pt. „Piszę ja i mówię nie tylko o sobie…” oraz w drugim cyklu na ten temat. Osobiście jest mi żal, że tak słabo twórcy tej strony wyeksponowali te wartościowe przecież treści. Zatem przyznam, że żałuję, iż je tak bezceremonialnie ze szkodą dla zainteresowanych, „podarowałem”. Ale co się odwlecze, to kiedyś i tak trzeba zrealizować, więc tym razem w formie książki, której tytuł postanowiłem zaczerpnąć z pierwszego tekstu na w/w stronie, przedstawiam dla każdego, młodego i starszego, ku przestrodze. I mam nadzieję, że dotrę z tym przekazem do szerszego grona czytelników, znajdę odpowiedniego promotora lub skutecznie sam się wypromuję.

Dodając w tym krótkim wstępie, dopisałem nawet sporo i sporo też zmieniłem w tym dwunastorozdziałowcu. Więc warto było książkę kupić, bo nie przeczytacie tego nigdzie, w żadnej innej postaci. Na pewno nie za darmo. A 12 rozdziałów — bo jest 12 kroków „uleczających” z alkoholizmu, o czym wspominam w ciekawej części końcowej tego tomiku.

Cykl I

Rozdział I

Właśnie w ten sposób można powiedzieć o alkoholiku — „niepełnosprawny na życzenie”, który cały czas pije. Gdy nasze picie staje się już pokarmem i nie potrafimy bez niego funkcjonować. Jesteśmy wręcz przekonani, że „nie przeżyjemy” bez wódki lub innego trunku z procentami.

Tak, tak — wstając rano dostajemy konwulsji i często bywa, że nasz organizm to jeden kłębek nerwów. Padaczka alkoholowa, a wcześniej delirium jest tak silna, że nie dojdziemy trzech metrów do ubikacji! Wcale nie jest to przesada. Szczególnie końcowe stadium życia w całości jest zbudowane z niedomóg. Alkoholizm powoduje, że szybciej możemy tego doznać mając nawet 30 lat.

Co zrobić? Prosimy w duchu o łyk wódki, piwa, bo wiemy, że to pomoże i tak jest codziennie. Mamy problem, gdy pod ręką nie ma nawet portfela z pieniędzmi, żeby je kupić. Zanim poukładamy myśli na tyle, na ile to możliwe bez alkoholu, chwytają nas psychozy w postaci lęków i nici z wyjścia do sklepu — bo tam przecież biją, krzyczą, śmieją się, grożą. Widzimy to i czujemy, a strach nas ogarnia jak nic innego na świecie. Jesteśmy gotowi zapłacić nawet tysiąc złotych, aby tylko ktoś przyniósł nam flaszkę, która stawia na nogi. Jesteśmy bezsilni, słabi, bez ratunku. Ale wytrwałość bierze na barki to wszystko i szukamy rozwiązania.

Do ubikacji idziemy „po ścianach”. Po wypróżnieniu, kiedy nierzadko robi nam się „rzadko”, a nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy, oswajamy się z lękiem i szykujemy mentalnie nasz umysł na walkę przed „wyjściem” na świat. Nieświadomie robimy to bardzo szybko, choć wydaje się nam, że czas stoi w miejscu. I tam już w raju — sklepie monopolowym — zanim lęki w pełni się rozwiną, a delirka jeszcze bardziej przykuje nas do łóżka, stoimy przy stoisku i słyszymy z ust ekspedientki słowa: „może pomóc panu wybrać pieniądze z portfela?”. Nie umiemy tego sprawnie zrobić, a każda sekunda to jak katujący, niszczący nasze myśli w środku lęk, narastający do postaci olbrzyma — stajemy się sparaliżowani. Stąd radość, gdy ktoś nas uwolni od tak trudnego zadania jak wyliczenie i wyjęcie pieniędzy do zapłaty za „wodnejedzenie”.

Wódka jest! Czasem piwo albo „jabol” — zależy ile mieliśmy w portfelu…

Czy to niepełnosprawność? Nie da się inaczej tego nazwać. A już na pewno mi nic innego do głowy nie przychodzi. Same objawy padaczkowe i niemożność poruszania się powodują, że alkoholicy często mają na takim etapie choroby swoich „sponsorów” i „służących”. Uzależniają się od innych, którzy widząc ich cierpienie, litują się poprzez przynoszenie trunków i dawanie na nie pieniędzy. Wiedzą, że to jedyny sposób aby alkoholik wstał i tym samym odciążył ich od odpowiedzialności opiekowania się i pielęgnacji. Tak niestety trzeba czynić, bo alkoholicy sikają do łóżka, czasem nawet nie czują, że muszą oddać kał. Oczywiście to jak koło — błędne. Ludzie jednak właśnie w taki sposób podchodzą do sprawy.

Wypróżnienia bywają niekontrolowane i nagłe, więc nawet gdy ci, zwałbym „pijacy” (w sumie siebie tak nazywałem) są na nogach, bo już po odpowiedniej dawce trunków, mogą robić w spodnie. Wtedy dodatkowo psychika jeszcze bardziej pada! I to nie tylko u alkoholika. Mało tego, gdy są teoretycznie trzeźwi, ich rozregulowany system metaboliczny, potrafi płatać figle i to często. Szczególnie rano, groźne są podrygi ciała leżącego pijaka — organizm budzi się, nerki i wątroba też. To już bomba zegarowa, bo czucie czyli kontrola nad tymi organami, u alkoholika praktycznie nie istnieje. To chyba dlatego, że organizm jest już bardzo wycieńczony i potrzebuje pomocy ale nie w postaci dolewania kolejnych procentów lecz w formie pełnego oczyszczenia. Oczyszczenie owszem jest możliwe pod przymusem. Co z tego, gdy osoba pijąca wnet powróci do swojej wątpliwej „pasji”. W rzeczy samej, „pasją” można to nazwać, bo wydaje się, że alkoholik nie widzi w swoim życiu niczego innego. I teraz pisząc to, mogę powiedzieć o błędnym kole w obiektywnym widzeniu całej sprawy alkoholizmu. Bo przecież zaprzeczę mówiąc — WIDZI — tylko nie jest w stanie przezwyciężyć siebie, postawić te dobre rozwiązania dla swojego życia na pierwszym miejscu. Lecz to marne usprawiedliwienie, gdy powie się, bo on „pijany cały czas to nieświadomy” lub powie „on już sił nie ma i nigdy nie wyjdzie — trzeba go zrozumieć”. Tysiące słów można na ten temat pisać, mówić.

Na własne życzenie!

Ludzie stają się niepełnosprawni w wyniku wypadków, chorób, czasem też tacy się już rodzą. Mają siłę życia, nie chcą myśleć o swoich dolegliwościach. Często są wzorem dla innych, także w pełni sprawnych. Bo są niesamowicie wytrwali i silni. Życie to dla nich dar, nie lekceważą go.

A co robią alkoholicy? Ci którzy piją, robią z siebie inwalidów. Twierdzą, że są nic niewarci i bezradni. Mówią, że to ich przerasta i wmawiają sobie wiele chorób i niepełnosprawności, gdy to alkohol zaciemnia fakt, że są w pełni sprawni. Jedyne co jest z nimi nie tak, to nagminne sięganie po trunki. Alkohol na strzępy dzieli mózg i układ nerwowy, nie mówiąc o siłach.

Na życzenie diabeł alkoholik przyjmuje drugiego diabła w gościnę, gdy sam nie ma co jeść…

Jesteśmy „niepełnosprawni” i do tych „niepełnosprawnych” tylko idziemy. Oni czekają i nie zawodzą nas, wyciągając z kieszeni kolejną butelkę… Prawdziwi niepełnosprawni powinni się obrazić na alkoholików i dać im kopa w dupę.

Alkoholik, który pije jest niepełnosprawnym idiotą…

Rozdział II

Niedawno widziałem wiadomość prezentowaną w serwisie informacyjnym jednej ze stacji telewizyjnych. Dotyczyła alkoholizmu, a przedstawiono w niej jeden z ośrodków uzależnień oraz krótki wywiad z beneficjentem, który pokonał swoje słabości i przestał pić.

Jednocześnie wróciły wspomnienia, lecz już teraz nie te złe ale te, którymi mogę się szczycić. Chociaż to szczycenie się nie jest na miejscu, bo w zależności od charakteru, może być powodem powrotu do picia…

Zanim jednak doszło do mojej metamorfozy, musiał nastąpić przełomowy dzień. Po latach, w swoim pamiętniku, zapisuję niektóre chwile tamtych czasów, a dzień mojej przemiany był najtrudniejszym i o dziwo najlepszym dniem, jaki mogłem przeżyć.

Kiedyś, gdy postanowiłem dokonać rozliczenia ze wspomnień i teraźniejszości, zapisałem kilka zdań, jak tego dnia:

Wybiła 7 rano gdy wypowiedziałem słowa do matki — „Nie wychodź nigdzie, bo będzie potrzebna karetka”. Była zaskoczona i początkowo nie wiedziała o co chodzi ale gdy dodałem po chwili — „Jeśli wytrzymam do 12, to do końca życia nie piję”. Wtedy było jasne dla niej, że nie żartuję, gdyż to pierwsze takie słowa płynące z moich ust. Poczułem niebywałą siłę w sobie. Tego nie da się po prostu opisać, więc nawet nie próbuję. Do tej pory nie wiem skąd i jak to się stało…

To był początek, który przedstawiłem w dosyć łagodny sposób. Działo się wtedy wiele i im więcej czasu upływa, tym mniej chce się pamiętać o tym szczególnym dniu. Myślę też, że jednak zabrakło trochę sił, aby wracać do boleści:

Pojawiły się pierwsze gwałtowne konwulsje i czułem, że zbliża się najgorsze. Od momentu kiedy wstałem z łóżka, nie minęło pół godziny. Wyczerpany organizm do ostatnich granic wytrzymałości o dziwo nie domagał się trunku. Wydawało mi się, że to jest chwila w której rozpocznie się ostateczna walka. Dotychczas każda próba kończyła się na kilku szklankach piwa a potem już wiadomo, zamieniało się to w litry. Nie mogłem chodzić gdy we krwi nie buzowały mi procenty, które z czasem utrzymywały mnie przy życiu. Tak właśnie, tego dnia czułem, że nastąpi ten przełom.

Spodziewałem się nieco lżejszego początku i myślałem, że zanim dojdzie do ostatecznego finału to minie trochę czasu i wtedy będę w stanie znosić to psychiczne o wiele lepiej. Jednak to co mnie nawiedziło było nagłe i jak dla mnie wstrząsem jakiego nigdy nie doświadczyłem. Moje ciało owładnęła padaczka nad którą ani trochę nie miałem kontroli. Koncentrowałem się, żeby jakoś opanować swoje ruchy lecz było to niemożliwe. Nawet mówić nie potrafiłem. Dałem znać matce aby zadzwoniła, wskazując jedynie na telefon. Domyśliła się. Po wykręceniu numeru nie słyszałem co mówi. Straciłem na chwilę słuch, jedynie w uszach słyszałem szum i nic poza tym. Domyśliłem się szybko, że nikt nie przyjedzie. Lekarze z którymi rozmawiała, stwierdzili, że nie ma bezpośredniego zagrożenia dla życia więc nie przyjadą. Padaczka postępowała i zanikała moja świadomość. W świetle tej sytuacji matka podjęła decyzję o udaniu się do lekarza rodzinnego. Przychodnia jest blisko mojego domu więc szybko zostało ustalone co dalej. Niestety ale w tych godzinach mój lekarz nie przyjmował więc trzeba było czekać do 12 w południe. To było najbardziej niepewnych 5 godzin w moim życiu.

Byłem już uwięziony.

To są zwykłe zdania i mało ukazują sytuację jaka miała wtedy miejsce. Nie każdy zrozumie co piszę i dla większości to stek płaczu kogoś słabego, kto próbuje wzbudzić współczucie. Może i kiedyś chciałem, aby takie odczucie mieć, teraz jest mi obojętne w jaki sposób jestem odbierany, bowiem piszę prawdę dla innych. Szczególnie dla tych, którym wydaje się odległe bycie alkoholikiem. Oby nie doznali tego wątpliwego zaszczytu — lepiej, żeby znali fakty. Fakty to nic innego jak ciężar tej choroby i wymiar tolerancji społeczeństwa. Społeczeństwo nie lubi pijaków i nie rozumie alkoholików.

A co do zamierzeń upublicznienia tej historii wraz z koncepcją dla czytelników:

Od wielu lat myślałem nad założeniem strony internetowej dotyczącej tego tematu. Powstawało wiele koncepcji, w tym również strona społecznościowa czy też typowe forum.

Sam pomysł wywodzi się z mojego życia. Jestem alkoholikiem i wywalczyłem sobie wolność! Pokonałem lęk, strach i przyzwyczajenia, przestałem widzieć przyjemność z picia, a zobaczyłem życie. Powiedziałem — dosyć, ja jestem człowiekiem a nie świnią, ba nawet świnia tak się nie zachowuje. Byłem nikim.

Wspomniana wiadomość pomogła w decyzji co do formuły. Postanowiłem stworzyć prosty blog bez dodatkowych „fajerwerków”. Dokładniej mówiąc, powstała koncepcja realizacji przeciwalkoholowej kampanii informacyjnej na witrynie społecznościowej www.megamocni.pl.

Oto