Nieosiągalna - Madeline Sheehan - ebook + książka

Nieosiągalna ebook

Sheehan Madeline

4,4

Opis

Miłość nie naprawia złamanych serc.

Miłość nie zmienia ludzi.

 

Tegen Matthews jest córką Dorothy Kelley, dziwki z klubu motocyklowego Hell’s Horsemen. Dorasta w twardym świecie harleyowców. Kiedy poznaje miłego, troskliwego chłopca, instynktownie lgnie do niego i ogrzewa się w cieple jego uczucia.

 

Cage West jest synem prezesa Hell’s Horsemen. Wysoki, jasnowłosy i o brązowych oczach, w miarę dorastania staje się coraz bardziej świadomy tego, jak wielkie wrażenie robi jego czarujący uśmiech i teksański akcent.

 

Jedno przypadkowe spotkanie na zawsze wiąże Tegen z Cage’em. Ich relacje stają się pełne żalu, nieporozumień i cierpienia.

Zaciekle ze sobą walczą, ale jeszcze mocniej się kochają. Jak zakończy się opowieść o dziewczynie i chłopaku, którzy od zawsze byli sobie bliscy?​

 

To nie jest klasyczna historia miłosna. To opowieść chaotyczna, bezlitosna i tragiczna. Opowieść o śmierci niewinnej miłości, utracie czystości i bólu zranionych serc. Historia rozpoczynająca się w dzieciństwie pewnej dziewczyny i chłopaka, sprawdzająca siłę ich miłości, raniąca, wyniszczająca i wiodąca ku zagładzie.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 379

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,4 (311 ocen)
190
68
41
10
2
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Marleneczka

Z braku laku…

Przykre jest to że opisuje się takie zachowania jakby to było zupełnie normalne . Rozumiem że prawdziwa miłość to nie sama słodycz ale tu to sama patologia .
00
paumok

Nie oderwiesz się od lektury

Fantastyczna, bardzo interesująca super się ją czyta .
00
MizzuAyo

Dobrze spędzony czas

To chyba najlepszy tom z całej serii. Nawet jeśli „filiżanka” ma dość wybuchowy charakter, to pasuje ona do Cage. W porównaniu z ojcem jest on aniołkiem. Jedynie nie rozumiem po co tutaj jest wciśnięta historia o Ellie i Dirty. Nie zainteresowałam się nimi, więc ich wątek po prostu omijałam.
00
Tamtamo

Nie oderwiesz się od lektury

Faceci w tej serii to straszni szowiniści. Czemu to czytam? Bo jest naprawdę dobrze napisane. Akcja nie kręci się tylko wokół głównej pary. Zawsze są tez postaci drugoplanowe, które również przezywają swoje wzloty i upadki. Z tomu na tom jest coraz lepiej.
01

Popularność




Tytuł oryginału: Unattainable

Copyright © Madeline Sheehan, 2013

Copyright © Wydawnictwo Poznańskie sp. z o.o., 2017

Copyright © for the Polish translation

by Wydawnictwo Poznańskie sp. z o.o., 2017

Redaktor prowadząca: Milena Buszkiewicz

Redakcja: Dawid Wiktorski

Korekta: Joanna Pawłowska

Skład i łamanie: Barbara Adamczyk

Projekt okładki i stron tytułowych: Dawid Czarczyński

Fotografia na okładce: © Danilo Andjus/Getty Images

Konwersja publikacji do wersji elektronicznej: Dariusz Nowacki

Wydanie elektroniczne 2017

ISBN 978-83-7976-689-5

CZWARTA STRONA

Grupa Wydawnictwa Poznańskiego sp. z o.o.

ul. Fredry 8, 61-701 Poznań

tel.: 61 853-99-10

fax: 61 853-80-75

[email protected]

www.czwartastrona.pl

Prolog

Weź pocałunek czuły, rozkoszny

Nocy wspomnienie jak tchnienie wiosny

Chłopca, dziewczynę, śmiech, smutną minę

Wspomnienia zawszez chwil takich rosły[1].

Dean Martin

Zawsze będę pamiętać chwilę, gdy po raz pierwszy go ujrzałam, tę zmorę mojego życia. Miałam osiem lat,a on jedenaście – był wysoki, jasnowłosy,o brązowych oczach,a kiedy się uśmiechał,w jego policzkach pojawiały się dołeczki.

Co najważniejsze, był dla mnie bardzo miły.I jako jedyny zwracał na mnie uwagę.

–Cześć – powiedział, pochylając się nade mnąz uśmiechem. Również się uśmiechnęłam. Byłpierwszym dzieckiem, jakie widziałamw klubie, odkąd mama zaczęła mnie tu przyprowadzać. Wyglądał na starszego ode mnie, ale tylkoo kilka lat,a poza tym sprawiał wrażenie sympatycznego.

–Jak się nazywasz? – zapytał.

–Tegen Louise Matthews – odparłami podałam mu filiżankę herbaty, którą przed chwilą zabrałam pluszowemu misiowi. – Możesz się do nas przyłączyć – zaproponowałam, wskazując mój krąg pluszaków.

–Herbatkaz Tegen Louise Matthews – powiedział, uśmiechając się jeszcze szerzej. – Bardzo chętnie.

Usiadł obok mnie ze skrzyżowanymi nogami.

–Masz jakieś przezwisko? – zapytał. – Czy jesteś po prostu Tegen?

–Po prostu Tegen – odparłam, po czym uniosłam dzbanuszeki nalałam mu niewidzialnej herbaty. Potem napełniłam nią również swoją filiżankęi uniosłam ją do ust.

–Poczekaj – zaprotestował. – Najpierw musimy się stuknąć.

Zmarszczyłam nos.

–Stuknąć?

–Filiżankami. Moja młodsza siostra zawsze się ze mną stuka. O, tak. – Delikatnie stuknął swoją plastikową filiżankąo moją. – Na zdrowie – powiedział i, patrząc miw oczy, dodałz uśmiechem: – Filiżanko.

–Co takiego?

–Filiżanko – powtórzył. – Tak będę na ciebie mówił. No bo jak inaczej nazwać dziewczynę, która tak bardzo lubi pić herbatęz filiżanek? – Zmarszczył brwi. – No, chyba żeci się nie podoba?

Otworzyłam szeroko oczy.

–Nie! – krzyknęłam podekscytowanym głosem. – Nigdy nie miałam przezwiska. Uwielbiam je!

–Więc postanowione– stwierdził, podając mi rękę. – Miło cię poznać, Filiżanko. Mam na imię Cage.

Od tej pory zagościł na stałew moim życiu.

Kochałam go, będąc ośmiolatką, dwunastolatkąi czternastolatką.

Im byłam starsza, tym moje uczucie było silniejsze. Wreszcie przestałam widziećw nim tylko przyjaciela,a poczułam do niego miłość graniczącąz obłędem.

Mówi się, że miłość może zabić, jeśli nie podchodzi się do niej ostrożnie.

Nie byłam ostrożna. Pozwoliłam, by to uczucie pączkowało, aż wreszciew pełni rozkwitło, wręcz wybuchło, nie znajdując ujścia.

Z nim było inaczej. Im starszy, tym bardziej się zmieniał.

Miły, troskliwy chłopiec gdzieś odszedł,a na jego miejscu pojawił się…

Pojawił się najbardziej arogancki, skoncentrowany na sobie, wyrachowany, egoistyczny, narcystycznyi zdeprawowany skurwiel, jakiego spotkałamw życiu.

Kiedy terazo tym myślę, dochodzę do wniosku, że właśnie dlatego tak bardzo go pokochałam.

Zgadza się, dziewczyny są głupie. Zakochują sięw facetach, których nie mogą mieć – niedostępnych, nieosiągalnych.

Tyle żew tym przypadku nie tylko ja byłam głupia.

Prawie każda kobieta, jaka znalazła się na drodze Cage’a,z miejsca zapadała na tę nieuleczalną głupotę. Młode, stare, średnie, wszystko jedno. Gdy widziały jego uśmiechi płynne ruchy, gdy słyszały jego silny teksański akcent, momentalnie zarażały się głupotą.

W miarę upływu czasu moje uczucie, nieodwzajemnionei niespełnione, stawało się coraz bardziej żarliwei wyniszczające, aż wreszcie nie mogłam sobiez nim poradzići postanowiłam wziąć sprawy we własne ręce.

I wtedy zrobiłam coś naprawdę głupiego.

Kiedy wbił się we mnie gwałtownie, przygryzłam wargę.

–Ja pierdolę, aleś ciasna – wybełkotał pijackim głosem, niemal się ze mnie wysuwając. Nie zdołałam powstrzymać bolesnego jęku wywołanego jego ruchami.

Moje ciało, mimo przerażenia, jakie czułam, powoli zaczynało się przyzwyczajać. Rozlała się po nim fala ciepła,a kiedy znów we mnie wszedł, tym razem nie towarzyszył temu ból,a jedynie lekki dyskomfort.

–Kuuuuurwa – wyjęczał, przesuwając biodrami po moim ciele, co napełniło mnie całkiem nowym uczuciem. Przyjemnym. Sprawiło, że zapomniałam, co naprawdę zaszło między nami, oszukało mnie, że wszystko idzie zgodniez planem. Że jeśli stracęz Cage’em dziewictwo, to zrozumie, że jestem tą jedną, tą jedyną. Że nikt nigdy nie będzie go kochał tak mocno, jak ja.

Wsunął dłońw moje włosyi zacisnął na nich palce,a drugą ręką chwycił mnie za biodro. Wtulił twarzw mój obojczyk,a ja odwróciłam głowę, szukając go, chcąc go zobaczyć, pragnąc potwierdzić, że odwzajemnia moje uczucia. On jednak tylko jeszcze mocniej chwycił moje włosy.

A potem odsunął się na chwilę.

Jęknęłam, gdy znów we mnie wtargnął. Nasze ciała uderzyłyo siebie, zaczerpnęłam gwałtownie powietrza i…

Znów się wycofał.A potem wszedł we mnie po raz kolejny.

–Ja jebię – wymamrotał, przyspieszając. – Czuję, jak się zaciska na moim kutasie. Masz kurewsko ciasną cipkę.

Sądząc po jego tonie, to miał być komplement.

To napełniło mnie głupim przekonaniem, że ta noc nie będzie dla Cage’a jednorazowym wyskokiem.

–Jesteś zajebista – wydyszał przy mojej skórze,a jego pchnięcia stawały się coraz szybsze. Wstrzymałam oddech, oddając się temu, co działo się we mnie, zarówno pod względem fizycznym, jaki psychicznym.

Cage był teraz wszędzie. We mnie,w moim cielei w moim sercu. Było to trochę niewygodnei uciążliwe,i nie miałam pewności, co robić, ale doszłam do wniosku, że to bez znaczenia. Bo to byliśmy my: Cagei ja.I chciałam, aby to trwało jak najdłużej. Pragnęłam go od tak dawna, że ta niewygodai uciążliwość były niewielką ceną.

A potem, niemal równie nagle jak się zaczęło, wszystko się skończyło. Cage jęknął, wyszedł ze mniei poczułam na brzuchu coś mokregoi gorącego.

Minęła dłuższa chwila, zanim stoczył się ze mniei położył na boku,a jego oddech stał się głębokii ciężki.

Nagle zaczął chrapać.

–Cage? – wyszeptałam.

Leżałam przy nim przez kilka minut, nie wiedząc, co robić, aż wreszcie to, co zostawił na moim brzuchu, zaczęło zasychaći włoski na moim ciele stały się sztywne.

Wstałamz łóżkai skrzywiłamsięz bólu. Czując pulsowanie między nogami, poszłam na sztywnych nogach do łazienkii zamknęłam za sobą drzwi. Przełknęłam głośno ślinęi popatrzyłam na swoje ciało.

Obrzydlistwo.

Nie dość, że od piersi do bioder pokrywała mnie na wpół zaschnięta sperma, to jeszcze miałam krew na udach.

W tej samej chwili uświadomiłam sobie, że ani razu się nie pocałowaliśmy.

To wydarzenie ostatecznie pozbawiło mnie złudzeń, zmasakrowało psychiczniei zablokowało. Nie mogłam ruszyć naprzód.I chociaż minęło wiele lat, wciąż nie mogłamo tym zapomnieć.

Jeśli chodzio Cage’a Westa, to popełniłam mnóstwo błędów, których żałowałam wiele razy. Gdyby moja przeszłość była osobą, chwyciłabym kurwę za gardłoi wytrząsnęłaz niej wszystkie te bzduryo wielkiej miłości,a potem stanęłabym nad jej truchłemi powiedziała:

– Ty głupia dziwko. Debilna, głupia dziwko. Miłość to nie jest, kurwa, żadna odpowiedź. Boli bardziej, niż myślałaś, wymaga pracy, wypruwania sobie żyłi wytrwałości.

Najważniejsze jednak –i zarazem najbardziej wkurzające – jest to, że miłość niczego nie rozwiązuje. Nie skleja złamanych serc ani nie zmienia ludzi.

Przy tym nieważne, jak stare, wytartei postrzępione są więzy miłości, cały czas łączą cięz ludźmi, których kochasz.

A ja na zawsze byłam związanaz Cage’em.

Czy chciałabym to zmienić, gdybym mogła? Kurwa, oczywiście!

Ale podobnie jak nie wybieramy sobie rodziców, nie wybieramy również ludzi,w których się zakochujemy. Wszyscy dźwigamy jakiś krzyż: nasze historie, nasze miłości, nasze straty.

I to jest mój krzyż.

A właściwie nasz.

[1] Przełożył Marcin Wróbel.

Rozdział pierwszy

Albo ją, kurwa, odbierzesz, albo wypierdolę ją przez okno, Tegen.

Zaspana zamrugałam powiekamii spojrzałam na wściekłą twarz znajdującą się zaledwie kilka centymetrów ode mnie, zastanawiając się,o co, kurwa, chodzi.

– Spierdalaj – wymamrotałam, wciskając twarzw poduszkę. – Jeszcze jest noc.

Dopiero gdy leżąca na szafce nocnej komórka zadzwoniłai jednocześnie zawibrowała, dotarło do mnie,o co chodzi.

– Chuj by to strzelił, Tegen! Dzwoni już czwarty raz!

– Kurde! – krzyknęłamz twarzą wciąż wbitąw poduszkę. – Przestań mnie opierdalaći sam odbierz!

– Nie mogę! – odkrzyknął. – To twoja jebana matka!

Komórka przestała dzwonići usłyszałam, że westchnąłz irytacją.

W następnej chwili znów się odezwała.

– TEGEN, OD…

Przeklinając pod nosem, zerwałam się, chwyciłam poduszkęi przyłożyłam mu niąw głowę.

– Zamknij się – wysyczałami sięgnęłam po telefon, po czym wcisnęłam „odbierz”i przyłożyłam go do ucha.

– Halo – warknęłam.

– Tegen?

– Mama – westchnęłam, czując niepokój. – Wszystko gra? Jest środek nocy.

– Wiem – odparła. – Chciałam cię złapać, zanim zaplanujesz coś na długi weekend. Może wpadłabyś do mnie na parę dni?

Potarłam dłonią powiekii westchnęłam.

– Hawk zjeżdża do domu, co?

James Young, zwany Hawkiem, członek klubu motocyklowego Hell’s Horsemen, był ojcem mojego przyrodniego brata, Christophera Kelleya. Chris miał cztery latai był prawie dwadzieścia lat młodszy ode mnie. Jeśli nie liczyć ciemnorudych włosów, zielonych oczui piegów, które dostaliśmyw spadku po matce Irlandce, wyglądał wypisz, wymaluj jak swój nieziemsko przystojny tatuś. Włącznie ze złowieszczymi oczamii wąskimi ustami.

– Tak – odparła cicho. – Chyba jeszcze nie jestem gotowa.I bez tego ledwie sobie radzęz tym wszystkim…z Jase’em. Proszę cię, Tegen, przyjedź.

Na tym właśnie polegał problem. Chociaż Hawk był zabójczo przystojny, moja mama nie chciała miećz nim nic wspólnego. Nie mogła sobie poradzić nawetz krótkimi spotkaniami, podczas których przekazywała mu Christophera na kilka dni. Ktoś może pomyśleć, że odbycie przeze mnie długiej podróżyz San Francisco do Miles Cityw Montanie tylko po to, żeby oddać brata przyrodniego pod opiekę jego ojcai uspokoić matkę podczas jego nieobecności, to lekka przesada… Otóż wcale nie. Nie po tym wszystkim, przez co moja matka przeszła.

Kiedy byław ósmym miesiącu ciążyz Christopherem, została postrzelonaw głowę przez żonę swojego chłopaka. Nie przez żonę Hawka, on nie był żonaty. Za to Jason Brady, zwany Jase’em, już tak.A przy okazji również był członkiem Hell’s Horsemen.

W zasadzie matka cały czas pozostawała żoną mojego ojca, kiedy spotykała sięz Jase’em.

Moja mama, Dorothy Kelley, zaszław ciążęw wieku piętnastu lat, urodziła, gdy miała szesnaście,i została zmuszona przez moich dziadków do wyjścia za mojego ojca. Jeździł ciężarówką, rzadko bywałw domu,a kiedy już był, okazywał więcej zainteresowania telewizjii piwu niż matcei mnie. Kiedy miałam cztery lata, mama poznała Jase’a.

Z miejsca sięw nim zabujała, zupełnie niezrażona faktem, że jej wybranek ma żonęi troje malutkich dzieci. Była pewna, żew końcu od nich odejdzie.

Nic bardziej mylnego. Mimo to matka się nie zniechęcała. Pracowaław klubie Hell’s Horsemen: sprzątała po chłopakach, gotowała imi robiła pranie. Dzięki temu łatwiej było utrzymywać romansz Jase’emw tajemnicy.

W końcu zostawiła ojca,a on załadował się do swojej ciężarówki, wyjechałz Miles Cityi już nigdy nie wrócił. Zerwała stosunkiz moimi dziadkamii Jase zabrał nas do ładnego czteropokojowego mieszkaniaw mieście. Mieliśmy podjazd, podwórkoi wszystko było jak dawniej.

Nienawidziłam tego. Nie mieściło mi sięw głowie, że matka przekreśla całe swoje dotychczasowe życie dla faceta, który nigdy tak naprawdę nie będzie należał do niej; faceta, który na noc zawsze wracał do domu, do żonyi dzieci, zostawiając ją samąi zwykle zapłakaną. Wiedziała, że niezależnie od tego, jak bardzo kochała Jase’a, jeśli nie odejdzie on od żony, nie będzie dla niego nikim więcej jak dziwkąz klubu,a mimo toz nim pozostała.

Właśniew takich warunkach dorastałam.

Jako wychowująca się bez ojca córka dziwkiz klubu obserwowałam zabiegi matkio mężczyznę, który według mnie wcale jej nie kochał, patrzyłam, jak zapierdalaław klubie pełnym motocyklistów na bakierz prawem, którzy kłamali, zdradzalii dosłownie szli po trupach do celu.

Tak właśnie było. Nie miałam nikogo innego, żadnych krewnych, do których mogłabym się zwrócićo pomoc.

Wyjechałamz Miles City dzień po ukończeniu szkoły średniej, rozpaczliwie pragnąc odciąć się od klubui wszystkiego, co sięz nim wiązało.A ponieważ dostałam pełne stypendium na San Francisco Universityi stażw niewielkiej redakcji, nie zamierzałam wracać.

Zaraz po wyjeździe postanowiłam radykalnie zmienić swój wygląd – pozbyć się aparatu na zęby, okularów, workowatych ciuchówz lumpeksui rudych loków, które sprawiały wrażenie, jakby żyły własnym życiem.

Jednaz moich przyjaciółekz college’u, Grace, prawdziwa hipiska, która dorastaław komuniew Kalifornii Północnej, wzięła mnie pod swoje skrzydłai trochę mnie, jak lubiła mawiać, „podrasowała”. Pozbyłam się okularówi aparatu, włosy ujarzmiłami zaplotłamw dredy,a ciało zmieniłamw pierdolone dzieło sztuki. Kochałam wszystkie swoje tatuaże – były wielobarwne, ogromnei misternie wykonane. Zdobiły moje ramiona, plecy, piersi, brzuchi uda. Jeśli chodzio kolczyki, to byłam kapryśna. Poza tym, że wszystkie trochę za bardzo rozciągały mi uszy, zmieniałam je często, bow ogóle lubiłam zmiany.

W San Francisco mój wygląd nikogo nie dziwił. Uwielbiałam to. Nie miałam żadnego powodu, żeby wracać do Montany.

Tyle że los chciał inaczej. Nieważne, jak bardzo się starałam zerwać więziz Miles Cityi wesołą kompanią zakapiorów na motorach,i tak nicz tego nie wychodziło.

Po postrzeleniu mojej matki żona Jase’a została skazanai wylądowaław więzieniu. Mama przeżyła, ale obrażenia okazały się poważne. Początkowo nie pamiętała nikogo ani niczego. Stopniowo pamięć zaczęła wracać.

Najpierw przypomniała sobie swoje dzieciństwo, rodziców, dawnych przyjaciół, potem mojego ojcai na końcu mnie.

Jednak na tym się zatrzymała.W jej wspomnieniach pozostałam dzieckiem dopiero uczącym się chodzić.

Całe moje dzieciństwo, okres nastoletni, poznanie Jase’a i zostawienie mojego ojca, lata pracyw Hell’s Horsemen… wszystko to zniknęło. Wyglądało na to, że na zawsze.

Zapytacie pewnie, skądw tym wszystkim Hawk?

Cóż, okazało się, że matkaw trakcie trwania tego popierdolonego miłosnego trójkąta zwracała się do Hawka po pocieszenie, którego nie zaznaław ramionach Jase’a.

Nikt nie miało tym pojęcia.

Po tym, jak matka została postrzelona, Hawk wpadł rozjuszony do szpitala. Dopadł Jase’a i spuścił mu łomot, przy okazji opowiadająco sobiei matce,i uświadamiając mu, kto jest prawdziwym ojcem Christophera.

A teraz…

Matka wciąż nie pamięta żadnegoz nich. Jase wydaje się jej żałosnym palantem, który się do niej przyczepił,a oprócz tego jest mężem szalonej baby, która ją postrzeliła. Hawk natomiast jest ojcem dziecka, któregow ogóle nie pamiętała.

Jeślio mnie chodzi, też nie było łatwo. Musiałam wyjaśnić jej mnóstwo rzeczy, streszczałam jej rok po roku, mając nadzieję, że przypomni sobie coś wykraczającego poza okres, gdy byłam niemowlakiem. Przelałyśmy mnóstwo łez, leczw końcu pogodziła sięz faktem, że zapomniała dwadzieścia lat życia,i że nie jestem już małym dzieckiem,a dorosłą kobietą.

Co ciekawe, momentalnie pokochała Christophera. Ponieważ go nie pamiętała, był dla niej niczym noworodek. Pomogły również znajome rude włosy, zielone oczyi blada skóra.

Noi świetnie, super, wręcz cudownie. Tylko czemu nie mogła sobie mnie przypomnieć?

Zostałam sama. Na swój sposób osierocona.

Nie pozostało mi nic innego, jako wszystko obwinić Jase’a, Hawkai cały klub Hell’s Horsemen oraz im podobnych.

Matkaz racji swojego zagubienia próbowała zerwać wszelkie więziz dawnym życiem, choć utrudniał to fakt, że ojcem Christophera był Hawk. Również kilka kobiet związanychz klubem, jej przyjaciółek, nie chciało, aby odchodziła. Mimo jej protestóww dalszym ciągu składały wizytyi wydzwaniały.

Nakłaniały ją również, żeby spędziła trochę czasuz Jase’em lub Hawkiem,w nadziei, że to pomoże jej odzyskać pamięć.

Tak więc swoje wizyty zgrywałamw czasiez odwiedzinami Hawka. Prawie ciągle byłw trasie, lecz gdy już zajeżdżał do domu, natychmiast chciał się widziećz synem. Do mnie należało sprawienie, że nie będzie przy tym narzucał się mojej matce.

– Zamówię dzisiaj bilet na samolot – powiedziałam. – Powinno mi się udać wziąć kilka dni wolnegow pracy.

– Dziękuję, kochanie – wyszeptała płaczliwym tonemi momentalnie poczułam szczypanie pod powiekami.

– Do zobaczenia – dodałam pospiesznie, chcąc zakończyć połączenie, zanim obie zalejemy się łzami. Chociaż zrobiła duże postępy, wciąż nie mieściło się jejw głowie, że jestem dorosła,a wiedziałam, że jeśli usłyszę jej płacz… cóż, sama nie wytrzymam.

W końcu była moją matką. Moim jedynym rodzicem,a zarazem jedyną osobąw moim życiu, która kiedykolwiek mnie kochała. Zrobię dla niej wszystko, nawet jeśli mnie to unieszczęśliwi.

Rozłączyłam sięi cisnęłam telefon na drugi koniec pokoju. Wylądowałw koszuz brudną bielizną.

– Ja pierdolę – wymamrotałam. – Ja pierdolę.

– Skoro jużo pierdoleniu mowa… – powiedział leżący obok mnie facet. –I skoro już jesteś naga…

Spiorunowałam go spojrzeniem.

ZZ.

Kolejny motocyklistaz klubu Hell’s Horsemen. Chociaż nie do końca. Nie był związanyz nikimz klubuz wyjątkiem prezesa, Deuce’a Westa. Jego noga nie postaław Miles City odkąd Danny, zadzierająca nosa córka Deuce’a, zdradziła goz Ripperemi tym samym złamała mu serce mniej więcejw tym samym czasie, gdy została postrzelona moja matka.

Dzieci Deuce’a były niezłew łamaniu serc.

Wszystkie dzieci Westa wyglądały podobnie mimo różnych matek. Cage, Dannyi Ivy mieli jasne włosyi dołeczkiw policzkach, gdy się uśmiechali. Dziewczyny los obdarzył wielkimi, sarnimi, błękitnymi oczamii pełnymi ustami, zaś Cage’a… ech. ECH.

Był nieziemskim przystojniakiem.I zarazem nieziemskim dupkiem.

Jaki ojciec, taki syn.

Jeśli chodzio Deuce’a, wcale bym się nie zdziwiła, gdyby się okazało, że wszystkie jasnowłose, błękitnookie królowe piękności we wszystkich pięćdziesięciu stanach są jego córkami.

Mój wygląd zawsze przysparzał mi zgryzot. Byłam wręcz niewiarygodnie chudai to niew taki pociągający sposób jak supermodelki, nie. Ja byłam niezgrabna, miałam sterczące łokciei kolana oraz kończyny długiei cienkie niczym nowo narodzony źrebak. Do tego dochodził mały biust,a także wystające obojczykii kości biodrowe.

Byłam też blada, rudai piegowata.

I zawsze taka będę – nieważne, ile razy patrzyłamw lustroi widziałam, że nie jestem już tak nieatrakcyjna jak przedtem, wciąż pozostawałam we własnym mniemaniu głupią, brzydką dziewczynką, której nikt nie chce.

Tak czy owak, już dawno pogodziłam sięz faktem, że nigdy nie będę oszałamiającą pięknością.

Po postrzeleniu matki wróciłam do San Francisco akurat na początek roku akademickiegoi zaczęłam drugi rok studiów. Dwa miesiące później zjawił się ZZ. Szukał miejsca, gdzie mógłby się zaczepić. Poza Horsemenami nie miał nikogo. Jego tata należał do klubu, ale zginął, kiedy ZZ miał dwanaście lat. Deuce zastąpił mu ojcai ZZ poszedłw jego ślady, żył pełnią życia. Kiedy miał dwadzieścia lat, jego matka zmarła na raka. Nie chciał wracać do Miles Cityi widywać Dannyi Rippera, zamiast tegoz pomocą Deuce’a odnalazł mnie.

Chociaż bardzo chciałam nienawidzić Deuce’a, nie mogłam sobie na to pozwolić. Wprawdzie miałam pełne stypendium, ale nie wystarczało ono na życie. Przez cały okres mojej naukiw college’u Deuce opłacał mi mieszkanie,a nawet komórkę,a oprócz tego zapewniał dodatkową kasę na przyjemności.

Mimo moich protestów wciąż płacił za wszystko. Nieważne, jak bardzo go prosiłami błagałam, żeby przestał,w ogóle nie chciało tym słyszeć.

– Jesteś rodziną – warczałw odpowiedzi. –A ja dbamo rodzinę.

Doceniałam to, oczywiście, chociaż wiedziałam, żew rzeczywistości robi to nie dla mnie, lecz dla matki. Oni wszyscy kochali moją matkę. Nie tylko Jasei Hawk, ale po prostu wszyscy: motocykliści, ich żony, dzieci,a nawet dziwkiz klubu. Matkowała wszystkim, dbałao innychi wkładaław to serce, więc cholernie trudno było jej nie kochać.

Więc tak naprawdę nie byłam jego prawdziwą rodziną. Raczej rudą pasierbicą rodziny jebanych motocyklistów.

Ale wróćmy do ZZ.

Ledwo się znaliśmy, jednak po pół roku jego okazjonalnego pomieszkiwaniau mnie podczas przerww trasiew końcu zbliżyliśmy się do siebie na tyle, że zaczęliśmy się rżnąć.I odtąd ciągle się rżnęliśmy.

Od czasu do czasu słyszałam, jak ZZ rozmawia przez telefonz Deuce’em. Odnosiłam wrażenie, że odwala za niego czarną robotę. Nigdy nie gadalio tym wprost, używali jakiegoś specjalnego szyfru motocyklistów, któryw dużej mierze opierał się na urywanych słowachi wymownych chrząknięciach. Potem zwykle znikał na jakiś czas,a kiedy wracał, byłw opłakanym stanie. Zapytałam go kiedyś, co takiego robi. Spojrzał na mniez taką wściekłością, że momentalnie wybiłam sobiez głowy kolejne pytania. Nie żeby naprawdę mnie to interesowało.

Nie byliśmy ze sobą związani uczuciowo, po prostu to robiliśmy.W sumiei tak był dla mnie za stary, miał trzydzieści kilka lat. Chociaż Dannyi jej macocha Eva najwyraźniej lubiły starszych facetów, mnie zupełnie nie mieściło sięw głowie, że mogę skończyćz jednymz nichu boku. Kto chciałby szlajać się po trzydziestce ze staruchem, któremu już nie staje? Na pewno nie ja. Nawet jeśli tym staruchem miałby być taki przystojniak jak ZZ.

Przesunęłam wzrokiem po jego nagim ciele. Długie brązowe włosy, ciemne oczy, zabójcza muskulatura.

Nigdy jeszcze nie widziałam, żeby jakiś facet ćwiczył tyle, co on. Biegałw miejscu, machał hantlami, codziennie robił blisko tysiąc brzuszkówi pompek.

W ten sposób starał się pozbyć agresji, alei tak jej poziom był tak kurewsko wysoki, że zaczynałam myśleć, że ćwiczenia zupełnie nic nie dają.

Patrzyłam, jak ZZ bierzew rękę kutasai celuje nim we mnie.

– Wskakuj na niego, mała, pora na ruchanko.

– Zamknij się – wymamrotałam. – Dlaczego ostatnio jesteś takim aroganckim dupkiem?

Wzruszył ramionami.

– Za chwilę spierdolisz stąd do Miles Cityi będziesz się zadawaćz tymi wszystkimi dupkami,a ja wyjadę na kilka dni, może na dwa tygodnie albo nawet miesiąc, zależnie od tego, jakie zadania przydzieli mi Deuce. Doszedłem do wniosku, że należy nam się solidne rżnięcie.

Prychnęłam.

– Tak jakbyś na tych swoich wyjazdach nie ruchał wszystkiego, co się rusza.

– Lubię się ruchaćz tobą – odparł.

– I z każdą, jaka się tylko napatoczy – weszłam muw słowo.

– Przez trzy ostatnie trasy nie pierdoliłem sięz żadną inną – zaprotestował gniewnym tonem.

ZZ odmierzał czas kolejnymi trasami, jakie odbywałw ciągu roku. Próbowałam sobie przypomnieć, kiedy doszło do tych trzech ostatnich.W końcu popatrzyłam na niego zszokowana.

– Chcesz mi wmówić, że od pół roku nie posuwasz nikogo innego?

Utkwił we mnie spojrzenie swoich ciemnych oczu.

– Co ja, kurwa, niewyraźnie mówię?

Hm… To chyba nawet miało sens. Dlaczego zawracać sobie głowę kimś innym, skoro na chacie czeka na ciebie ktoś, kto spełni twoje wszystkie seksualne zachcianki?

Tyle że ZZi ja nie obiecywaliśmy sobie wierności…w każdym razie takie było założenie wstępne.

– Do chuja pana, Tegen, przestań rozkminiać to wszystko, po prostu wskakuj mi na kutasai zacznijmy wreszcie się jebać!

Czy można się oprzeć takim czułym słówkom?

– To zależy, czy chcesz mi włożyćw cipkę czyw dupcię.

Uśmiechnął sięi nagle zniknął gdzieś ten wściekły na cały świat, szorstki facet, którego często widywałam,a jego miejsce zajął ZZ, którego pamiętałamz dzieciństwa. Mężczyzna, którym był, zanim Danny wbiła swoje pomalowane na różowo szponyw jego pierśi wyrwała mu serce.

– Chyba twojej dupci należy się chwila przerwy – powiedział.

Roześmiałam się, po czym usiadłam na nim okrakiem. Następnie wyciągnęłam rękę do stolika nocnego, wzięłam prezerwatywę, rozdarłam zębami opakowaniei naciągnęłam ją na jego fiuta.

– Właściwa odpowiedź – pochwaliłam go. – Moja dupcia jest ci niewymownie wdzięczna.

Uniosłam biodrai pomogłam muw siebie wejść. Chwilę to trwało, zanim się we mnie umościł.

– Tylko tym razem się postaraj – powiedziałam, zaczynając go ujeżdżać. Jęknęłami zacisnęłam dłonie na jego bicepsach. Złapał mnie za biodra.

– Przecież zawsze się staram – odparłz pyszałkowatym uśmiechem.

Wzruszyłam ramionami.

– Wcale nie – odparłami zacisnęłam cipkę na jego kutasie, patrząc, jak na jego twarzy pojawia się rozkosz. – Nie zawsze.

W odpowiedzi jego ciemne oczy zabłysłyi wpił palcew moje uda. Uśmiechnęłam się do siebie. Łatwo go było wkurwić,a wkurwiony pierdolił jak wściekły bóg, gotów wyjebać cały wszechświat. Nie miałam najmniejszych wątpliwości, że tym razem naprawdę się postara.

Cage wjechał na parking przed siedzibą Silver Demons, zgasił silniki opuścił nóżkę motocykla.

Był kurewsko zmęczony. Miał za sobą trasęz Montany do Nowego Jorku. Po drodze zatrzymał się tylko na stacji benzynowej, żeby zatankowaći trochę się zdrzemnąć.

Wziął śpiwóri torbę, po czym przeszedł przez parkingi przybił żółwikaz kilkoma Demonami stojącymi przed budynkiem.

– Preacher się ciebie spodziewa? – zapytał Tiny, kiedy go mijał. Cage zatrzymał sięi spojrzał na grubego, spoconego siwego mężczyznę, sierżanta Demonów.

– Nie – odparł – ale muszę gdzieś przekimać,a nie chce mi się jechać do chłopakóww Queens.

– Mamy pełno – powiedział Tiny. – Ale stary pokój Evy jak zwykle jest wolny.

Cage skinął głowąi ruszył dalej, ignorując dwie klubowe dziwki, które patrzyły na niego jak na kawałek mięsa.

– Horseman – rzuciła jednaz nich, brunetkaw górze od bikinii skórzanej mini. – Nie masz ochoty na towarzystwow nocy?

Zacisnął palce na klamce, odwrócił sięi popatrzył na nią zmrużonymi oczami.

– Co ci się, kurwa, stałow nos? – zapytał, przekrzywiając głowęi wpatrując sięw źle zaleczone złamanie. Biedna kurewka wyglądała tak, jakby zaliczyła spotkanie na ringuz Evanderem Holyfieldem.

Lubieżny uśmiech zniknąłz jej twarzy.

– Zapytajo to swojego starego, West – wysyczała. – Przyjebał mi zaraz po tym, jak obciągnęłam mu jego sflaczałego fiuta.

Niewzruszony Cage dalej się na nią gapił, zastanawiając się, dlaczego, do kurwy nędzy, nikt nie nastawił jej złamanego kinola.

– Sflaczałego fiuta, powiadasz – odparł. – Nie jestem pewien, czy mówisz akurato moim starym, bo temu skurwielowi chyba nigdy nie flaczeje. Za każdym razem, kiedy go widzę, akurat ryćka swoją starą.

Mówił prawdę. Evai jego staruszek bez przerwy to robili. Ciągle się tylko lizalii macali, przyprawiając wszystkicho mdłości.

Niezadowolona dziwka zmarszczyła brwi.

– Widać niebieskie pigułki potrafią zdziałać cuda – warknęła.

– Nie zwracaj na nią uwagi, kotku – włączyła się do rozmowy drugaz kobiet. – Mam na imię Gail, ale chłopaki wołają mnie Szparka. Chcesz się przekonać, dlaczego?

Cage tylko się roześmiał i, kręcąc głową, wszedł do środka, gdzie zgotowano mu podobne powitanie. Korytarzei pokoje wypełniały klubowe dziwkii członkowie Silver Demons. Doszedł do wniosku, że kroi się coś większego, skoro Preacher ściągnął tu tłumy. Nie miał zielonego pojęcia, co się dzieje, bo nie wtajemniczano gow takie sprawy. Jednak jego staryz pewnością wie, bo oprócz Demonów kręcili się tu również motocykliściz jego klubu.

Ojciec do takich spraw dopuszczał tylko najbardziej zaufanych ludzi – Micka, Rippera, Coxa,a ostatnio również Tapa, który awansował po wyjeździe ZZ.

Nawet mu to pasowało – nie chciał wiedziećo całym tym gównie, był zadowolony, że robi to, co mu się każe. Taa, jasne, kogo chce oszukać? Naprawdęw ogóle nie wkurwiało go, że własny ojciec nie ma do niego zaufania?

Dobra, nieważne.

Stanął pod gabinetem Preachera, zacisnął pięśći zaczął walić w drzwi.

– Co jest? – dobiegł go znajomy szorstki głos.

Cage chwycił za klamkęi wszedł do środka. Damon Fox, zwany Preacherem, był sam. Siedział za swoim ogromnym biurkiem, pochylony nad laptopem,i stukał jednym palcemw klawiaturę.

Chłopak byłw szoku. Preacheri komputer? Nie mieściło mu się tow głowie.

– Umiesz posługiwać się tym dziadostwem? – wymamrotał mężczyzna, patrząc na niego. – Kurwa, czuję się jak szczurw labiryncie.

– Niestety, to specjalność Danny, nie moja – odparł Cage, śmiejąc się. – Nie jestem dobryw te klocki.

Preacher skrzywił się do laptopa,a potem odwrócił się do chłopaka.

– A, chujz tym. Siadaj, dzieciaku,i opowiadaj, co tam słychaću twoich ślicznych siostrzyczek. Podobno ten kutas chajtnął sięz Dannyi zrobił jej bachora. To prawda?

Tym razem to Cage się skrzywił. Jebać Rippera. Nie mógł się pogodzićz tym, że Danny czuje pociąg do takich złamasów. Ten dupek potajemnie sypiałz jego siostrą!W pewnej chwili doszło nawet do tego, że Danny musiała zabić jednąz dziewczyn Rippera, bo suka mierzyła do niegoz broni. Jakby tego było mało, po wszystkim Ripper się zwinął, zostawiając Danny pogrążonąw rozpaczy i, jak się wkrótce okazało,z brzuchem.

Po aborcjii odchorowaniu tego wszystkiego Danny zaczęła kręcićz ZZ, najmilszym chłopakiem, jakiego Horsemeni kiedykolwiek widzieli,i jakoś udało się jej pozbierać.I wtedy ten kutas Ripper wróciłi znów namieszał jej we łbie. Teraz byli małżeństwemi mieli dziecko, ale jakim kosztem? Klub stracił ZZ,a Danny już nigdy nie będzie tą dawną lubiącą się zabawić siostrzyczką, którą kiedyś tak uwielbiał.

Więc tak, jebać Rippera.

– Wszystkou nichw porząsiu – wymruczał, siadając na jednymz niewygodnych krzesełz wysokimi oparciami. –U niego teżw porząsiui u ich dziecka…

Preacher uważnie mu się przyjrzał.

– No to się, kurwa, cieszę.A cou ciebie? Teżw porząsiu?

Pewnie, czemu nie.

– Tak – odparł.

Mężczyzna uniósł ciemne brwi.

– Pierdolisz. Ale to nie moja sprawa. Dobra, nawijaj, co cię do mnie sprowadza? Deuce nico tym nie mówił, kiedyśmy ostatnio gadali.

Cagez trudem powstrzymał grymas niezadowolenia. Nikt nie powinien wiedzieć, co naprawdę czuł za każdym razem, kiedy musiał kogoś zabić. Wiedział, że tak właśnie działa jego świat. Tylko że… po pierwszym razie wydawało mu się, że każdy następny będzie łatwiejszy.

Mylił się.

A zarazem bał, że któregoś dnia faktycznie stanie się to łatwiejsze.

– Bannon – powiedział, wspominająco jednymz największych bandziorów na Wschodnim Wybrzeżu, który prowadził swoje szemrane interesy poza Filadelfią. – Jego przydupas spierdolił sprawę. Popełnił ten błąd, że zrobił Horsemenóww chuja. Myślał, że trafił na wieśniaków na motorach.

Preacher uśmiechnął się od ucha do ucha, natychmiastowo młodniejąco jakieś dziesięć lat. Podobnie jak ojciec Cage’a, nie wyglądał na swój wiek. Jego długie ciemne włosy były tylko nieznacznie przyprószone siwizną, podczas gdy krótko przycięta broda – niemal całkiem biała. Zmarszczki mimiczne dodawały jego twarzy szlachetności. Cage nigdy nie uważał go za jebakę. Nie, żeby był gejem, po prostu każdy facet rozpozna psa na baby,a on nim nie był.

– Bannon wie, że po niego jedziesz? – zapytał Preacher.

– Kurwa, jasne, że tak – odparł Cage. – Chuj sam wyznaczył spotkanie. Napisał mi esemesa jakieś dwie godziny temu. Jutro będzie tam rzeźnia.

Preacher wybuchnął śmiechem.

– Właduj mu dwie kulki – powiedział. –W każde oko. Jedną za Deuce’a,a drugą za mnie.

Cage uśmiechnął się złowieszczo. Ten sposób zabijania stanowił wizytówkę Preachera. Wszyscy wiedzieli, że kulew oczach oznaczają, żew sprawie maczali palce członkowie Silver Demons. Wszyscy. Gliniarze, federalni… wszyscy. Szkopułw tym, że nikt nie mógł im nic udowodnić. Byli za dobrzy.

– To się wie – powiedział, wstając. – Ale na razie chcę się przekimać. Tiny mówił, że dawny pokój Evy jest wolny?

Preacher skinął głową.

– Tylko dla rodziny – odparł. –A to oznacza również ciebie.

Mężczyzna otworzył prawą szufladę biurka.

– Łap! – krzyknąłi rzucił mu klucz. Cage chwycił go jedną ręką. Był to pojedynczy srebrny kluczyk zawieszony na brelokuz harleyowskimi skrzydłami. Między nimi wygrawerowano imię Eva.

Podziękował Preacherowii wyszedłz gabinetu. Czuł się tu bardzieju siebie niż we własnym domu. Eva miała farta, że Preacher był jej ojcem.

Kurwa, prawdziwy fart.

Jego rodzinie też zresztą się pofarciło, że do niej dołączyła. Ojciec zwyczajnie na nią nie zasługiwał. Ten facet nie wypłaci się do końca życia za to, że wciągnął jąw to gówno.

Jednak to nie sprawa Cage’a.

Miał już wejść po schodach, kiedyz łazienki wyszła blondynao krągłych kształtach. Kiedy go mijała, uśmiechnęła sięi otarłao niegoz rozmysłem. Bez zastanowienia przyciągnął ją do siebiei uważnie się jej przyjrzał.

Naturalna blondynka, tuż po dwudziestce, ładna twarz, zabójcze cyckii tyłek, za który na pewno przyjemnie było złapać. Trochę zbyt pulchna jak na jego gust,a i tak był dosyć liberalnyw tym względzie – lubił kobietyo obfitych kształtach, których ciało trzęsło się jak galaretka, kiedy je rżnął. A, chujz tym, te cycki są tego warte.

– Jesteśz rodziny? – zapytał.

Pokręciła głową.

– A masz chłopaka?

Wzruszyła ramionami.

– Noce spędzam główniez Preacherem.

To miało sens. Preacher lubił pulchne dziwki, zawsze powtarzał, że kochanego ciałka nigdy za wiele.

W tej chwili liczyło się jednak tylko to, że nie miała chłopaka.

– Na górę – zakomenderował, odwracając ją do schodówi klepiąc po apetycznym tyłeczku.

Kiedy dotarli do drzwi pokoju, Cage znów ją objął, pchnął na ścianęi zadarł jej zbyt obcisłą koszulkę, odsłaniając ogromne bufory, wylewające sięz fioletowej koronki udającej stanik. Wyswobodziła je do końca,a on wpatrzył sięw dwie miękkie kule wznoszące się przed nimi poczuł, jak sztywnieje mu kutas. Tymczasem dziewczyna przyłożyła do piersi swoje malutkie dłoniei zaczęła je ściskaći ugniatać.

– Rajcuje cię to? – wyszeptała, uśmiechając się do niego.

Gapił się na niąw milczeniu. Możei był młody, ale swoje wiedział. Zastanawiał się, ilu Demonów do tej pory ją zaliczyło.

Chujz tym. Co go to obchodzi? Mało tow swoim życiu wyruchał klubowych kurewi zwykłych dziwek, które przechodziłyz rąk do rąk? Już dawno temu stracił rachubę.

To prawda. Był dziwką. Męską dziwką. Wiedziało tym. Kurde, wszyscy wiedzieli. Nie przepuścił żadnej cipce, odkądw wieku dwunastu lat, dzięki rekomendacji Mickai Tapa, stracił dziewictwoz siedem lat starszą dziwkąz klubu. Po kilku następnych razach wiedział już, że jest niezływ te klocki.

Dziewczyny ciągnęły do niego jak ćmy do światła. Uważały, że jest zabójczo przystojnyi wcale nie miały pretensji, jeśli przeleciał je tylko raz,a potem rzucił. Wszystko, czego chciały, to móc się pochwalić, że je zerżnął.

Ale, jak już wspominał, był niezływ te klocki. Właściwie oczekiwano od niego, że będzie się zachowywał jak dziwka. Tak wszyscyo nim myśleli, gdy na niego patrzyli. Luz, nie miał nic przeciwko temu, seks był zajebisty, kochał go.

Ostatnio jednak coś zaczęło się psuć.

Teraz seks był już tylko… seksem. Po każdym numerku, jeśli tylko go pamiętał, czuł się jak szmata. Nie miał pojęcia, dlaczego. Który facet czuje się jak szmata po tym, jak zaliczył?A on czasami czuł się tak wiele razy jednej nocy.

On.

Nagle przestało mu zależeć na dotykaniu tej dziwki. Zdecydowanie nie chciał, żeby jego usta znalazły sięw miejscach,w których znajdowało się już tak wiele innych ust…

Wyobraził sobie Preachera ssącego jej wielkie balony, poruszającego się między jej obfitymi udami.

Straciwszy cały zapał, Cage odsunął się aż do przeciwległej ściany, chcąc jej powiedzieć, żeby spieprzała, ale nagle dziewczyna uklękłai rozpięła mu rozporek. Po chwili miała jużw ustach jego kutasai ssała go niczym wygłodniała pijawka, szybciej niż jakakolwiek przed nią.

O kurwa. Odchylił głowę, zanurzył dłoniew jej włosachi zacisnął powieki. Ta dziwka nie była pijawką – ona była pieprzonym klownemz cyrku, jednymz tych, co to nadmuchują balony,a potem skręcają jew zwierzątka.

Zacisnął palce na jej włosachi wysunął biodra, zmuszając ją, by pochłonęła gow całości. Kurwa, co za rozkosz.

Spodziewał się, że dziewczyna zaprotestuje albo się zakrztusi, ale ona naprawdę znała się na rzeczy, ssała goi lizała, jęcząci mrucząc przy tym niczym tłuste dziecko, które dorwało się do jebanych lodów.

Doszedł szybkoz jękiem, podejrzewając, że wystrzelił jej wprost do żołądka – była mistrzynią głębokiego połyku, niczym jakaś jebana gwiazda porno albo połykaczka mieczy.

Wylizała go do czysta, po czym zerwała się na równe nogi,o mało nie uderzając go przy tym cyckamio twarz,a potem owinęła się nogami wokół niego.

– Moja kolej – zamruczała, chwytając go za rękęi pomagając mu opuścić jej dżinsy.

Dobra, niech będzie, musi być sprawiedliwie. Odnalazł jej łechtaczkęi zaczął krążyć wokół niej palcem,a potem włożył gow jej cipkę. Już po dwóch sekundach był totalnie znudzony. Musiał to jak najszybciej skończyć.

Chwycił ją za szyjęi ścisnął, aż sapnęła,a potem odwrócił ją do siebie tyłemi pchnął na ścianę.

– Chodź tu, dziwko – wycharczał, pozbawiając ją tchu swoimi pieszczotami. – Zaraz ci to dam.

Dziewczyna otworzyła szeroko oczy, zamrugała powiekami, zesztywniała, po czym zadrżała, przeżywając prawdopodobnie najlepszy orgazmw swoim życiu. Cagew myślach podziękował Bucketowi, który przed laty nauczył go, jak szybko zrobić dobrze kobiecie.Z tą różnicą, żeo ile Bucket stosował ten trik, by dziwki wracały po więcej, Cage używał go po to, żeby jak najszybciej dały mu spokój.

Puścił jej szyję, cofnął sięi zapiął rozporek.

– Chcesz się pierdolić? – wydyszała.

Kurwa, tylko nie to. To dopiero kurwiszcze. Ledwie dwudziestka na karku,a już jest jebaną mistrzynią. Do trzydziestki jej cipa stanie się tak rozklapciana, że będziew niej hulał wiatr. Ech, jebać to.

– Nie – powiedział spokojnie, przepychając się obok niej. Wyjąłz kieszeni klucz do pokoju Evyi otworzył drzwi.

– Dupek. – Usłyszał za plecami.

Nie dbająco to, co dziwkao nim myśli, wszedł do środkai zamknął za sobą drzwi.

Oparł sięo niei zrobił kilka głębokich wdechów. Chuj by to strzelił. Co jestz nim nie tak? Odkąd to, kurwa, tak bardzo go obchodzi, kto jeszcze pierdolił lachona, którego on pierdoli? Jeśli nie liczyć dziwekz