Nienowoczesna encyklopedia nowoczesnej Pani Domu - Gabriela Chmielewska - ebook

Nienowoczesna encyklopedia nowoczesnej Pani Domu ebook

Gabriela Chmielewska

0,0

Opis

Fragment: "Mając na względzie zasoby kieszeni i to co dla człowieka nie powinno być bagatelne — otaczające nas środowisko — warto czasem sięgnąć po stare wypróbowane metody i użyć prostych, nieporównywalnie tańszych i zdrowszych środków, do czego szczerze Państwa zachęcam".

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 131

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Gabriela Chmielewska

Nienowoczesna encyklopedia

Nowoczesnej Pani Domu

© Gabriela Chmielewska, 2016

(…) Mając na względzie zasoby kieszeni i to co dla człowieka nie powinno być bagatelne — otaczające nas środowisko — warto czasem sięgnąć po stare wypróbowane metody i użyć prostych, nieporównywalnie tańszych i zdrowszych środków, do czego szczerze Państwa zachęcam.(…)

ISBN 978-83-65236-27-2

Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero

Wstęp

Wychowały mnie dwie konserwatystki — Mama, usiłująca zachować przedwojenne obyczaje i przyzwyczajenia w powojennej rzeczywistości, „przyszywana” Babcia — czyli niania — osoba o wiele od Mamy starsza, którą charakteryzowały dwie podstawowe cechy: mistrzostwo kulinarne i maniakalna niemal potrzeba dbania o czystość domu, jego mieszkańców i otoczenia. Obie zaś posiadały nieprzebrane zasoby wiadomości, jak przy pomocy najprostszych środków i metod radzić sobie z nękającymi je problemami życia codziennego.

Mimo mikrej wagi i postury, byłam dzieckiem niezmiernie ruchliwym, żądnym indywidualnego poznawania świata, co na ogół kończyło się obkładaniem różnych partii mego regularnie potłuczonego „przypadkiem” ciała miodem (żeby nie było siniaków), albo kapustą (jeśli już były). Kolejno obcinane liście aloesu z domowej hodowli, jak też zbierana skrzętnie babka zwyczajna koiły zadrapania i rany, a próby nakłonienia mnie do zachowywania się jak „dobrze wychowana panienka” z reguły kończyły się niepowodzeniem.

Zabiegi związane z odświeżaniem, czyszczeniem i praniem mojej wiecznie czymś pobrudzonej garderoby, odbywały się w tym czasie bez mojego udziału, ale i na tę edukację przyszła stosowna pora. Kiedy miałam 6 lat, moje wyobrażenia o potędze samodzielności zostały mocno zachwiane, gdy zrzuciłam sobie na stopę czajnik z gotującą się wodą. Przerażona Mama, wioząc mnie „fiakrem” do szpitala, przez całą drogę polewała mi oparzone miejsce zapasem domowej nalewki.

Dyżurny felczer nie chciał niestety uznać Jej racji, założył stosowny opatrunek, po czym stopę dokładnie zabandażował i polecił zgłosić się za kilka dni. Po dwóch dniach miałam już wysoką gorączkę i nogę niczym bania.

Zawieziona do zaprzyjaźnionego lekarza, usiłowałam udowodnić hart ducha podczas zrywania zaschniętego na ranie bandaża, co — jak pamiętam — nie całkiem mi się powiodło. Między jednym a drugim dzikim wrzaskiem słyszałam, iż należało zostawić ranę bez opatrunku i ograniczyć się tylko do polewania jej spirytusem. Wtedy to autorytet Mamy osiągnął w moich oczach apogeum. Przestałam się odtąd buntować przeciwko różnym domowym sposobom leczenia przeziębień, m.in. smarowaniu stóp smalcem i wkładania na nie wełnianych skarpetek maczanych uprzednio w spirytusie, owijania gardła pieluchą skropioną wodą z alkoholem — bo choć nie spało mi się w tym „kołnierzu” zbyt wygodnie, wiedziałam, że jeśli jeszcze uda mi się przełknąć gorące mleko z masłem i miodem — za 2 — 3 dni ruszę znowu „na podbój świata”.

W kolejnych etapach mego życia poznawałam nowe tajniki domowych rad „na wszystko”, bowiem — jak zgodnie twierdziły obie Panie — poza lekcjami gry na fortepianie i sprytnym zachęcaniem do poszerzania wiedzy ogólnej, poprzez podsuwanie ciekawych pozycji literatury (oczywiście stosownych do płci i wieku) — należało przygotować mnie do roli przyszłej pani domu. Edukację tę przeszłam w zasadzie bezboleśnie, nie licząc oczywiście różnych wpadek, które przytrafiały mi się najczęściej, kiedy bardzo mi zależało na możliwie najlepszym efekcie (np. dziura w swetrze przez zbyt energiczne pocieranie zmechaconych miejsc pumeksem, zmiana koloru kożucha w miejscu, w którym usilnie wywabiałam tłustą plamę itp.). Były też i przyjemne chwile, kiedy np. w szkole w ramach lekcji tzw. prac ręcznych zadziwiłam panią nauczycielkę i koleżanki umiejętnością krojenia cebuli bez łez, trzymając w zębach zapałkę, czy też nawlekając bez trudu nitkę w choćby najmniejsze igielne ucho.

Kiedy wyszłam za mąż, starałam się przy każdej okazji korzystać z moich „domowych” umiejętności, przy okazji podpowiadając dumnie mojej nowej rodzinie co i jak robić należy i wtedy okazało się, że moja teściowa, to też księga wiedzy i umiejętności wykorzystywania właściwości „octu i soli”. Przy okazji dowiedziałam się, że mój mąż, jako dziecko, poddawany był o wiele bardziej drakońskim metodom leczenia przeziębień niż ja. Kąpano go bowiem w tak gorącej wodzie, w jakiej zdołał wytrzymać, a potem owijano w lodowate, mokre prześcieradło i przykrywano puchową pierzyną. Jak sam przyznał — choć nie była to kuracja przyjemna, za to prawie zawsze skuteczna.

Pod koniec lat siedemdziesiątych, wraz z kolejnymi zapaściami naszej gospodarki, od lat gromadzona i skrzętnie uzupełniana przeze mnie wiedza stała się niezmiernie użyteczna. Choć półki sklepowe świeciły pustkami, ocet, sól i herbata stanowiły towar „dyżurny”, a jak łatwo się Państwo zorientują z kart tego zbiorku informacji — przy ich pomocy, można było poradzić sobie z niejednym domowym problemem, a także zregenerować w razie potrzeby i siebie i różne otaczające nas przedmioty.

Wolny rynek końca lat osiemdziesiątych diametralnie zmienił sytuację. Wabieni gustownie opakowanymi, kolorowymi artykułami do wszelakiego użytku możemy do woli napawać się szczęściem testowania kolejnych „niewiarygodnie lepszych niż zwykłe” artykułów, byle by tylko starczyło na nie gotówki. Rzecz w tym, że używamy coraz więcej substancji chemicznych i innych składników, nie bardzo zdrowych dla ludzi i przyrody.

Mając na względzie zasoby kieszeni i to co dla człowieka nie powinno być bagatelne — otaczające nas środowisko — warto czasem sięgnąć po stare wypróbowane metody i użyć prostych, nieporównywalnie tańszych i zdrowszych środków, do czego szczerze Państwa zachęcam.

Gabriela Chmielewska

Nienowoczesna encyklopedia nowoczesnej pani domu

ACETON

— patrz: buty, lakier do paznokci.

AKSAMIT

— wyroby z tej tkaniny powieszone w wilgotnej łazience po wieczornej kąpieli — rano będą jak nowe,

— podobny efekt uzyskasz, jeśli potrzymasz je nad garnkiem z gotującą się wodą (najlepiej wywinięte na ten czas na lewą stronę),

— czarny — czyścimy szczoteczką maczaną w oczyszczonej nafcie. Kiedy wyschnie — szczotkujemy dokładnie z włosem, pod włos i znowu z włosem, a potem wieszamy w przewiewnym miejscu,

— patrz też: tkaniny.

AKWARIUM

— najlepszym materiałem na podłoże w akwarium jest kilkakrotnie przepłukany a następnie przegotowany żwir, który wsypujemy na dno akwarium, tworząc cienką (ok. 3 cm.) jego warstwę z przodu akwarium i pogrubiając ją w miarę sypania do ok. 12 cm. w jego tyle. Zbierające się na dnie nieczystości będą wówczas zsuwać się do przodu akwarium, co ułatwi nam ich usuwanie.

ALGI /GLONY/

— są bardzo bogate w proteiny, mikro i makroelementy oraz witaminy,

— mają właściwościnawilżające, odmładzające i antybakteryjne,

— wzmacniają system obronny organizmu na infekcje,

— mączka z wysuszonych i sproszkowanych wodorostów dodana do kąpieli ujędrnia skórę i łagodzi skutki cellulitisu,

— świeże — użyte jako maseczka — działają ściągająco i rozjaśniają skórę,

— podobnie jak papka ze sproszkowanych, zalanych wrzątkiem.

ALKOHOL

— patrz: bursztyny, oparzenia, plamy, przetwory.

ALOES

— żel z tej rośliny znakomicie pielęgnuje skórę. Wystarczy obciąć jego liść i delikatnie zdjąć z niego skórkę, a żelowaty miąższ sam wypłynie — wtedy nakładamy go na umytą twarz. Żel z kilku liści można przechować w słoiku w lodówce, ale wcześniej powinniśmy go przegotować w aluminiowym garnuszku, na małym ogniu, stale mieszając, aż do powstania jednolitej, gęstej masy,

— wzmacnia naczynia krwionośne,

— zapobiega przebarwieniom na skórze,

— wyciąg z niego wcierany we włosy regeneruje je i wzmacnia,

— patrz też: kasztanowiec.

ALUMINIUM

— wyroby z niego czyści się najlepiej wodą z octem,

— patrz też: folia aluminiowa, garnek, naczynia.

AŁUN

— patrz: sufit, włosie.

AMARYLIS

— patrz: kwiaty.

AMONIAK

— wywabia plamy z dywanu, a także z wykładziny, bądź materaca z gąbki (1 łyżeczka na szklankę wody). Miejsce po wyczyszczonej plamie należy spłukać czystą wodą i wytrzeć miękką szmatką do sucha,

— patrz też: bursztyny, dywan, farba, marmur, materac, miód, sweter, ukąszenia, zamsz, złoto.

ARNIKA

— wyciąg z tego ziela skutecznie leczy stłuczenia, krwiaki i obrzęki.

ASPIRYNA

— patrz: kwiaty.

ATRAMENT

— plamy z atramentu — patrz: plamy.

AWOKADO

— kupując należy baczyć, aby owoc nie miał plam, ani zagnieceń,

— jeśli jest niedojrzałe, trzeba je włożyć do ciemnej, papierowej torby i pozostawić w temperaturze pokojowej,

— maseczka ze świeżego owocu działa odżywczo, nawilżająco, a także przeciwzapalnie,

— patrz też: owoce.

BABKA ZWYCZAJNA

— listekprzyłożony w miejsce oparzenia, bądź ugryzienia przez owada — zmniejsza ból i obrzęk skóry,

— suszone liście zalane 70% spirytusem i pozostawione na 14 dni — to dobry płyn do przemywania przetłuszczającej się cery i rozszerzonych porów.

BAKALIE

— nie opadną na spód ciasta, jeśli po posiekaniu oprószymy je mąką.

BAKŁAŻANY

— patrz: cholesterol.

BAMBUS

— patrz: meble.

BANANY

— zielone — dojrzewają szybciej w towarzystwie jabłek,

— jego plasterki umieszczone na twarzy i pozostawione na ok. 10 minut wygładzają skórę,

— patrz też: owoce.

BARANINA

— kilka plasterków cytryny dodanych do przyrządzania wszelkich potraw z tego mięsa, nada mu aromat i sprawi, że nie będzie ono ciężkostrawne,

— patrz też: mięso.

BARSZCZ

— aby miał piękny, czerwony kolor, należy po zagotowaniu dodać do niego kilka kropel winnego octu, albo niewielką ilość kwasku cytrynowego.

— patrz też: buraki.

BATERIE

— kuchenne — myjemy ciepłym octem i wycieramy do sucha,

— patrz też: rdza.

BAWEŁNA

— należy ją prać w wodzie o temperaturze zależnej od koloru bawełny — czym ciemniejsza tkanina, tym temperatura wody powinna być niższa,

— czarne i granatowe wyroby z bawełny nie stracą koloru, jeśli upierzemy je w wywarze z liści bluszczu, lub kory dębowej, a wypłuczemy w jasnym piwie,

— czerwone i zielone należy płukać w wodzie z dodatkiem octu,

— niebieskie — płuczemy w wodzie z solą, a różowe — w kwaśnej serwatce,

— koronki z bawełny i cienkiego kordonku możemy usztywnić maczając je w wodzie, w której gotował się ryż,

— patrz też: bielizna pościelowa, plamy.

BAZYLIA

— jej liście są doskonałą przyprawą do potraw z pomidorów,

— patrz też: przyprawy.

BENZYNA

— patrz: futro, plamy, rękawiczki, żywica.

BEZ CZARNY

— sok z jego kwiatów (gorący, rozcieńczony z wodą) łagodzi silne przeziębienia,

— wskazany jest do płukania gardła w czasie anginy,

— dwie łyżeczki stopionej wazeliny gotowane na wolnym ogniu z garścią kwiatu czarnego bzu przez ok. 45 minut, a następnie ostudzone utworzy krem, którym należy smarować kilka razy dziennie popękany naskórek na piętach,

— patrz też: kwiaty.

BEZSENNOŚĆ

— zwalczysz — śpiąc na jaśku wypełnionym mieszanką ziołową. Zmieszaj: kozłek lekarski, tymianek, kwiat lawendy i koper włoski — a olejki eteryczne ułatwią ci szybkie zasypianie, albo

— pij przed snem napar z kwiatu lipowego, albo

— zjedz duże jabłko.

BIAŁKO

— aby szybciejubić pianę, trzeba dodać do niej kilka kropel cytryny, albo szczyptę cukru,

— rozwałkowane ciasto na roladę, makowiec itp. dobrze jest posmarować białkiem przed położeniem nadzienia (zapobiega tworzeniu się zakalca),

— pianą z białka z dodatkiem kilku kropel bielinki dobrze czyści się ramy obrazów, a także wyroby ze srebra,

— gumki do weków zanurzone w białku — szczelniej zamkną słoiki,

— maseczka z ubitego białka z sokiem z cytryny wygładza i napina skórę, a

— świeże, z dodatkiem odrobiny wody utlenionej skutecznie ją wybiela,

— listu zaklejonego białkiem nie otworzysz nawet nad parą,

— plamy z białka — patrz: plamy,

— patrz też: biszkopt, buty, ciasto, gips, jajka, kreton, marmur, odmrożenia, rosół, skórzane wyroby, srebro, włosy, żelazko

BIBUŁA

— patrz: plamy z tłuszczu i wina.

BIELINKA

— patrz: białko

BIELIZNA POŚCIELOWA

— kolorową — należy usztywniać krochmalem z mąki ziemniaczanej,

— aby nie sklejała się podczas suszenia i prasowania — do krochmalu należy dodać 2—3 łyżki octu spirytusowego, albo trochę mleka,

— jeśli zimą chcemy ją suszyć na powietrzu, do ostatniego prania wsypujemy garść soli (aby nie zamarzła),

— przesuszoną należy skrapiać ciepłą wodą (szybciej się wchłania niż zimna),

— białą — lekko zabarwioną podczas prania z kolorami (czego robić nie należy!) zalewamy gorącą wodą z dodatkiem sody i pozostawiamy na kilkanaście godzin, po czym pierzemy ją, a potem kilka razy płuczemy,

— wyprana z dodatkiem torebki proszku do pieczenia będzie bardziej biała,

— białą, delikatną można prać z dobrym efektem w wodzie, w której gotowała się fasola, groch, lub soczewica. Odcedzoną z nich wodę należy zagotować i wlać do miski, w której ułożona jest lekko namydlona bielizna. Po około 15 minutach delikatnie ją wygniatamy i płuczemy — będzie czysta i śnieżnobiała,

— z adamaszku — będzie miała ładny połysk, jeśli do ostatniego płukania dodamy niewielką ilość boraksu,

— pachnące mydło, albo suszona lawenda włożone między bieliznę sprawią, że będzie ładnie pachniała,

— jeśli zauważymy na niej ślady pleśni, objęte nią miejsca należy od razu przetrzeć 3% wodą utlenioną, a zaraz potem spłukać letnią wodą,

— na 1 kg. bielizny wchodzą: 4 poszwy, 4 poszewki, 4 prześcieradła i 4 jaśki (ważne — gdy do pralki możemy włożyć tylko określoną ilość kilogramów bielizny przeznaczonej do prania),

— patrz też: flakoniki, krochmal, plamy.

BISZKOPT

— na tort — lepiej podzielić nitką niż nożem. Owinąć nitką ciasto dookoła równomiernie ciągnąć oba jej końce — wtedy krążki będą równe,

— przełamany można „skleić”, smarując połamane brzegi białkiem, a potem docisnąć je lekko do siebie i poczekać parę minut,

— ciastonie wyschnie, jeśli do pojemnika, w którym je przechowujemy włożymy rozkrojone jabłko,

— patrz też: białko, ciasto.

BIŻUTERIA

— sztuczna i srebrna — pomalowana od wewnątrz lakierem do paznokci, nie zostawia na skórze ciemnych plam,

— z kamieni syntetycznych — odzyska ładny wygląd, jeśli przesypiemy ją talkiem, a potem ostrożnie przetrzemy szczoteczką z włosia,

— patrz też: brylanty, bursztyny, diamenty, kamea, kość słoniowa, korale, obrączka, opale, perły, pierścionek, srebro, turkusy, złoto.

BLACHA DO CIASTA

— patrz: rdza.

BLIZNY

— pourazowe i pooperacyjne wygładzą się, jeśli będziemy systematycznie (2—3 razy dziennie) smarować je maścią propolisową (po sprawdzeniu, że nie jesteśmy uczuleni na produkty pszczele!).

BLUSZCZ

— patrz: bawełna, kwiaty.

BLUZKA

— prasowanie — patrz: koszula.

BOCZEK

— usmażony, będzie chrupiący, jeśli wcześniej namoczymy go w mleku i obtoczymy w mące.

BORNY KWAS

— patrz: oczy, pleśń, prusaki.

BORAKS

— patrz: bielizna pościelowa, mrówki, plamy.

BÓLE GŁOWY

— patrz: herbata miętowa, lipa.

BRATEK

— napar z niego wypijany codziennie przez okres 1 tygodnia w miesiącu oczyszcza cerę.

BRĄZ

— wyroby z brązu odzyskają swój blask, jeśli przeczyścimy je popiołem, przekrojoną cebulą, albo

— sproszkowanym węglem drzewnym.

BROKUŁY

— aby nie straciły koloru, po ugotowaniu należy je ostudzić zimną wodą.

— patrz też warzywa.

BRUKSELKA

— zawiera dużo witaminy C i soli mineralnych,

— jest lekkostrawna,

— dla polepszenia jej smaku, a także wyeliminowania brzydkiego zapachu podczas gotowania — do wody, w której mamy zamiar ją gotować, należy dodać mleko (1 szklankę na 1 litr wody),

— polecana przy niedokrwistości, chorobie wrzodowej żołądka i w czasie rekonwalescencji,

— patrz też: warzywa.

BRWI

— jeśli henna zaczerniła nam skórę pod brwiami, zabarwienie możemy łatwo zlikwidować przecierając je wilgotną watką zanurzoną w popiele z papierosów, albo nasmarować brwi grubo kremem i pozostawić tak na ok. 1/2 godziny, a potem krem wytrzeć wacikiem,

— przed ichdepilowaniemdobrze jest na 2—3 minuty położyć na nie kostki lodu, a zabieg będzie mniej bolesny,

— będą ładniejsze i bardziej gęste, jeśli raz w tygodniu będziemy masować je szczoteczką zwilżoną olejkiem rycynowym.

BRYLANTY

— myjemy ciepłą wodą z mydłem, przy pomocy szczoteczki do zębów.

BULION

— patrz: lubczyk, mięso, rosół.

BUŁKA

— patrz: pieczywo, prusaki.

BUŁKA TARTA

— lekko zwilżona przed panierowaniem mięsa, lub ryby — nie będzie wchłaniała zbyt dużo tłuszczu podczas smażenia,

— będzie lepiej przylegać do sznycla, czy kotleta, jeśli do roztrzepanego już jajka dodamy kilka kropelek oliwy,

— patrz też: lukier.

BURAKI

— dadzą się łatwiej obrać, jeśli zaraz po ugotowaniu włożymy je na chwilę do zimnej wody,

— mały burak włożony do rosołu na ok. 10 min. przed końcem gotowania poprawi kolor i smak rosołu,

— nie stracą koloru, jeśli do wody, w której mają się gotować dodamy trochę cukru,

— surowe — mają najwięcej wartości odżywczych, wzmacniają ogólną odporność organizmu.

— patrz też: barszcz, makaron.

BURSZTYNY

— będą pięknie błyszczały, jeśli natrzemy je odrobiną wazeliny, a potem wypolerujemy, albo

— przetrzemy je czystym alkoholem, a następnie wypolerujemy miękką szmatką, albo

— papką z mielonej kredy i denaturatu, a potem nałożymy oliwkę i wypolerujemy, albo

— umyjemy ciepłą wodą z amoniakiem (w proporcji 2 łyżeczki na ½ l. wody) wypłuczemy i przetrzemy szmatką.

BUTELKA

— po oleju — będzie mogła być wykorzystana do innych płynów, jeśli wlejemy do niej wodę z octem i wsypiemy kilka ziarenek ryżu, a potem, co jakiś czas będziemy energicznie nią potrząsać. Po kilku godzinach należy ją umyć, wypłukać i osuszyć,

— patrz też: krawat, wino.

BUTY

— do rozciągniętych — od wewnętrznej strony pięty należy wkleić kawałeczek odpowiednio przyciętej, cienkiej gąbki, aby nie zsuwały się podczas chodzenia,

— jeśli są ciasne, należy wlać do nich wrzącą wodę, po chwili wylać ją i założyć buty na nogi, a wówczas skóra obuwia dopasuje się do kształtu i wielkości stóp,

— aby miały ładny połysk — szmatkę przeznaczoną do ich pastowania należy skropić octem,

— śliskie podeszwy w nowych butach, utrudniające chodzenie po podłodze — smarujemy od spodu przekrojonym ziemniakiem, albo pocieramy grubo-ziarnistym papierem ściernym,

— zacieki po soli usuwamy spirytusem, octem, mlekiem, destylowaną wodą, albo denaturatem, a potem buty pastujemy i polerujemy,

— przemoczone — wypychamy gazetami i pozostawiamy do wyschnięcia z dala od źródeł ciepła, a jeśli po wyschnięciu są twarde, wcieramy w nie grubą warstwę tłuszczu, albo naftę i pozostawiamy je w cieple na ok. 1 dobę,

— tzw. botki i kozaczki suszymy w pozycji wiszącej,

— płócienne, białe możemy uprać w pralce automatycznej, nastawiając program na 40°C, dodając do wody proszek do prania (najlepiej włożyć je razem z ręcznikami, ścierkami itp.), albo oczyścić szmatką zamoczoną w mleku zmieszanym z wodą, albo papką z kredy i mleka, albo białą pastą do zębów,

— z lakierowanej skóry — należy od czasu do czasu przetrzeć oliwą z oliwek z dodatkiem świeżej śmietanki, co je uelastyczni, a jeśli zaczynają pękać i matowieć — przecieramy je połówką cebuli, lub pianą z ubitego białka, albo gliceryną, a potem dokładnie polerujemy miękką szmatką,

— jeśli lakierki są za ciasne — nagrzewamy je od wewnątrz silnym strumieniem ciepła np. z suszarki do włosów i natychmiast zakładamy na nogi,

— ze skór nabukowych — czyścimy szmatką zwilżoną łagodnym płynem do mycia naczyń, uważając przy tym, by nie przemoczyć skóry,

— sandały — należy często pastować — bo