Niczego już więcej nie poszukujcie - mistrz zen Lin-chi - ebook

Niczego już więcej nie poszukujcie ebook

Lin-chi

0,0
24,76 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

„Lin-chi I-hsuan, ojciec linii przekazu Szkoły Zen Lin-chi (jap. Rinzai), zmarł 10 stycznia 866 roku, u schyłku dynastii Tang (618-907 n.e.), w czasie trwania której pojawiło się wielu wielkich mistrzów zen - Te-shan, Huang-po, Chao-chou, Nan-chuan, Pai-chang. /.../ Jak wszystkich wielkich mistrzów zen, wiedza Lin-chi była głęboko zakorzeniona w naukach buddyjskich i poparta doskonałą znajomością pism, które zresztą często cytował. Jednak zamiast rutynowej pamięciowej nauki wymagał on rzeczywistego wglądu w pisma oraz życia, które z takiego wglądu wypływa. Jeśli czasami zdarza mu się szydzić, to nie z pism, ale ze swoich uczniów, którzy woleli pobożnie i kurczowo trzymać się słów, niż próbować je zrozumieć. /.../ Lin-chi ma opinię niezwykle gwałtownego i bezpośredniego. Kiedy naprawdę się wścieka, to tylko po to, aby odciąć przywiązanie do jakiegokolwiek ideału czy też idei, a należy pamiętać, że zwraca się przy tym do doświadczonych mnichów. Jego pozorne przeczenie samemu sobie jest kolejnym zręcznym środkiem, które ma na celu wyrwanie uczniów ze stanu samozadowolenia. W tych zapiskach Lin-chi mówi sam za siebie, jasno i zdecydowanie” [ze wstępu tłumacza angielskiego Irmgarda Schloegla].

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI
PDF

Liczba stron: 95

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Tłumaczenia dokonano na podstawie wydania angielskiego

The Zen Teaching of Rinzai [The Record of Rinzai]

Translated from the Chinese Lin-chi Lu by Irmgard Schloegl

Shambhala Publications, Berkeley 1976

Redaktor serii

Bon Gak

Opracowanie graficzne

Łukasz Dziedzic, Bon Gak, Agnieszka Olszewska

Skład

Bon Gak

Wydanie II poprawione /ebook/

ISBN 978-83-924633-9-9 9EPUB); 978-83-64213-15-1 (MOBI)

Fundacja na Rzecz Wymiany Kulturalnej z Dalekim Wschodem

Projekt Wydawniczy „miska ryżu“

tel. (22) 834 00 70; 887 266638

e-mail: [email protected]

Spis treści
Wprowadzenie tłumacza polskiego
Wprowadzenie tłumacza angielskiego
Część pierwsza
Część druga
Część trzecia
Przypisy
Polskie ośrodki zen
„miska ryżu“

Wprowadzenie tłumacza polskiego

„Niczego już więcej nie poszukujcie“ - ten zwrot powtarza się raz za razem w tekście Lin-chi, niczym dźwięk dzwonu na rozpoczęcie i zakończenie medytacji albo skrzeczenie sroki za oknem. Cóż on jednak znaczy? Że już jesteśmy kompletni, że niczego nam nie brak. Ale czym jest ta kompletność?

Mówiono o niej: „pierwotny umysł“, „niezrodzony umysł“, „umysł przed myśleniem“... To jasna i czysta świadomość, pojawiająca się w chwili pełnego zaangażowania w dowolne działanie; to umysł całkowitej jedności z tym działaniem - czy jest nim śpiew, praca

w ogrodzie, siedzenie w medytacji czy nawet myślenie. To stan umysłu, w którym nie pojawiło się jeszcze ocenianie, wartościowanie, mierzenie i ważenie doświadczanych wrażeń i uczuć. To postrzeganie wolne od przywiązania czy niechęci, wspomnień czy też planów na przyszłość.

W jaki sposób można osiągnąć ten umysł? Ale czy w ogóle można „wymyślić coś, co jest przed myśleniem“, albo „urodzić niezrodzone“?

Umysł, którego już więcej nie poszukujemy, pojawia się samoistnie w chwili całkowitej nieobecności jakiegokolwiek intencjonalnego wysiłku, mającego na celu osiągnięcie lub wywołanie go. Jest on bezkresnym tłem każdego działania, niebem, po którym suną chmury myśli i zdarzeń, źródłem rzeczywistości i prawdy. Być może metafora szklanki świeżo wyciśniętego owocowego soku najlepiej oddaje sposób pojawiania się „pierwotnego umysłu“. Jeśli po prostu pozostawimy płyn w spokoju, osad samoistnie opadnie na dno, a sok nabierze naturalnej przejrzystości i klarowności. Jeśli jednak będziemy świadomie próbowali sprawić, aby osad opadł, osiągniemy tylko przeciwny efekt. Dawni mistrzowie mówili: „Krwią nie zmyjesz krwi. Nie wyzwolisz umysłu przy pomocy umysłu”.

Każda chwila, każde zdarzenie jest samo w sobie doskonałe i zamknięte. Chociaż działa prawo przyczyny i skutku, nic z niczego nie wynika. Kiedy w pełni siedzimy, stoimy, chodzimy lub leżymy, każde wrażenie jest prawdą, każda sytuacja ma swoją funkcję, której źródłem jest „niezrodzony umysł”. Wtedy nie ma już niczego, czego należałoby się trzymać, „żadnego ciała ani umysłu”, jak wykrzyknął Dogen w chwili swego przebudzenia. Wtedy siedząc, stojąc, chodząc i leżąc, niczego już więcej nie poszukujemy.

Bon Gak

Wprowadzenie tłumacza angielskiego

Lin-chi I-hsuan (Linji Yixuan), ojciec linii przekazu szkoły zen lin-chi (jap. rinzai), zmarł 10 stycznia 866 roku, u schyłku dynastii tang (618-907 n.e.), w czasie trwania której pojawiło się wielu wielkich mistrzów zen - Te-shan, Huang-po, Chao-chou, Nan-chuan, Pai-chang. Nie jest znana data urodzin Lin-chi, jednak powszechnie uznaje się, iż nauczał on przez okres niewiele dłuższy niż 10 lat.

Szkoła lin-chi jest jednym z Pięciu Domów Zen, najlepiej rozumianych jako różne style nauczania podążające za wielkimi mistrzami, które rozwinęły się wewnątrz szkoły zen.

Nauczanie mistrza Lin-chi zastało spisane przez jego uczniów, przede wszystkim przez występującego w ostatnim fragmencie książki San-shenga, spadkobiercę Dharmy Lin-chi. Niniejszy tekst zawiera jego nauki, epizody z okresu, kiedy sam był jeszcze uczniem oraz epizody z okresu jego nauczania.

Jak wszystkich wielkich mistrzów zen, wiedza Lin-chi była głęboko zakorzeniona w naukach buddyjskich i poparta doskonałą znajomością pism, które zresztą często cytował. Jednak zamiast rutynowej pamięciowej nauki wymagał on rzeczywistego wglądu w pisma oraz życia, które z takiego wglądu wypływa. Jeśli czasami zdarza mu się szydzić, to nie z pism, ale ze swoich uczniów, którzy woleli pobożnie i kurczowo trzymać się słów, niż próbować je zrozumieć.

Lin-chi ma opinię niezwykle gwałtownego i bezpośredniego. Kiedy naprawdę się wścieka, to tylko po to, aby odciąć przywiązanie do jakiegokolwiek ideału czy też idei, a należy pamiętać, że zwraca się przy tym do doświadczonych mnichów. Jego pozorne przeczenie samemu sobie jest kolejnym zręcznym środkiem, który ma na celu wyrwanie uczniów ze stanu samozadowolenia. W tych zapiskach Lin-chi mówi sam za siebie, jasno i zdecydowanie.

Niektóre fragmenty mogą jednak wydawać się niejasne. Pracuje się nad nimi jedynie w medytacji, a wgląd w nie sprawdza mistrz zen. Stanowią one raczej zadania treningowe niż intelektualne nauczanie. Nie znaczy to jednak, że są w jakiś sposób specjalne, „ezoteryczne” czy dostępne tylko wybranym. Zen jest odświeżająco bezpośredni i szczery, całkowicie pragmatyczny. Jako rodzaj treningu jest otwarty zarówno dla mnichów, jak i dla ludzi świeckich. Jednak zawsze niezbędna jest solidna porcja mocnej praktyki, bez której wzrok się nie wyostrzy.

Tekst może sprawiać wrażenie, że mnisi całkiem sporo podróżowali, wędrując tu i tam. W rzeczywistości była to praktyka starszych i bardziej doświadczonych mnichów, którzy wędrowali od mistrza do mistrza, aby sprawdzić swoje rozumienie, albo, jeśli czuli, że „czegoś jeszcze im brakuje”, aby znaleźć tego jedynego właściwego mistrza, u którego mogliby dokończyć swój trening. Młodzi mnisi przebywali najczęściej w jednym miejscu i otrzymywali podstawowe wskazówki. Ogólnie rzecz biorąc, a odnosi się to również do Lin-chi, w życiu mistrza można wyróżnić trzy okresy: trening u mistrza, wędrowanie w celu sprawdzenia i wyklarowania swojego wglądu, oraz czas nauczania.

Część pierwsza

Mistrza zen Lin-chi mowy do mnichów i anegdoty

1

O Joji, gubernator prowincji, oraz jego świta zaprosili Mistrza, aby zasiadł na wysokim podium1.

Z wysokiego podium Mistrz powiedział: „Nie mogę odmówić waszej prośbie, aby zasiąść dziś na tym podium. Zgodnie z tradycją patriarchów nie powinienem nawet otwierać ust, aby chwalić Wielką Sprawę2. Wtedy jednak nie mielibyście znikąd żadnego wsparcia. Dlatego dzisiaj, będąc zaproszonym przez Gubernatora, czyż mógłbym ukryć przed wami zasady mojej linii przekazu? Może jednak jest tu jakiś zręczny generał, który pokieruje swoimi wojskami i wywyższy swoje sztandary? Niechże wystąpi i da pokaz swoich umiejętności przed zgromadzeniem [mnichów]”.

Pewien mnich zapytał: „Co jest esencją buddyzmu?”3. Mistrz krzyknął: „Katz!”4. Mnich pokłonił się. Mistrz powiedział: „Ten to dopiero potrafi obronić się w wymianie zdań”.

Inny mnich zapytał: „Mistrzu, czyja jest pieśń, którą śpiewasz? Skąd pochodzi twój styl?”. Mistrz odparł: „Kiedy przebywałem z Huang-po5, wypytywałem go trzy razy, i trzy razy zostałem uderzony”. Mnich zawahał się. Mistrz krzyknął: „Katz!”, następnie uderzył go i powiedział: „Nie można wbić gwoździa w pustą przestrzeń”.

Obecny tam pewien mistrz sutr6 zapytał: „Czyż Trzy Wozy i Dwanaście Działów Nauk7 nie ukazują nam natury buddy?”. Mistrz odpowiedział: „Twoje poletko nie zostało jeszcze przekopane”. Mistrz sutr powiedział: „Czy Budda mógłby wszystkich oszukać?”. Mistrz powiedział: „Gdzie on jest, ten Budda?”. Mistrz sutr nie potrafił wykrztusić słowa. Mistrz kontynuował: „Tutaj, przed obliczem Gubernatora, chciałeś nabrać starego mnicha? Uciekaj stąd! Przez ciebie inni nie mogą zadawać swoich pytań”.

Po chwili dodał: „Tylko dla tej jednej Wielkiej Sprawy spotkaliśmy się dzisiaj. Czy są jeszcze jakieś pytania? Proszę szybko wystąpić i pytać! Jednak wystarczy, że tylko otworzycie usta, a już popełnicie błąd. Dlaczego tak jest? Czy nie wiecie, co powiedział Budda: »Dharma jest poza słowami; nie jest ani ograniczona, ani uwarunkowana«? Ponieważ w to nie wierzycie, jesteście poplątani i pomieszani. Obawiam się, że nawet Gubernator i jego świta są uwikłani [w słowa], a ich natura buddy przesłonięta. Lepiej będzie, jeśli już zakończę”. Krzyknął wtedy: „Katz!”, i powiedział: „Wy, ludzie małej wiary, nigdy nie odpoczywacie. Trzymałem was tutaj na stojąco wystarczająco długo. Dbajcie o siebie!”.

2

Pewnego dnia Mistrz udał się do stolicy prowincji. Gubernator O Joji zaprosił go do zajęcia miejsca na wysokim podium. Wtedy zbliżył się do niego Ma-yu i zapytał: „Wielki Bodhisattwa Współczucia Kwan Um ma tysiąc rąk i tysiąc oczu. Które oko jest tym prawdziwym?”.

Mistrz odpowiedział: „Wielki Bodhisattwa Współczucia Kwan Um ma tysiąc rąk i tysiąc oczu. Które oko jest tym prawdziwym? Mów - szybko, szybko!”.

Ma-yu ściągnął Mistrza z podium i sam zajął jego miejsce. Mistrz zbliżył się do niego i powiedział: „Jak to było?”. Ma-yu zawahał się. Wtedy Mistrz jego ściągnął z podium i wrócił na swoje miejsce. Ma-yu wyszedł, a po chwili wyszedł również Mistrz.

3

Mistrz przemówił z wysokiego podium: „Na kawałku czerwonego mięsa siedzi Prawdziwy Człowiek Bez Pozycji8, który nieprzerwanie przenika przez bramy waszych twarzy. Ci, którzy go jeszcze nie rozpoznali, strzeżcie się, strzeżcie!”.

Jeden z mnichów wystąpił i zapytał: „Kim jest ten Prawdziwy Człowiek Bez Pozycji?”. Mistrz wstał ze swojej poduszki do medytacji9, chwycił [mnicha] i powiedział: „Przemów, przemów!”. Mnich zawahał się. Mistrz puścił go i powiedział: „Cóż za gówniany kijek10 z tego Prawdziwego Człowieka Bez Pozycji!”, po czym udał się do swego pokoju.

4

Pewien mnich zbliżył się i pokłonił przed Wysokim Podium. Mistrz krzyknął: „Katz!”. Mnich powiedział: „Czcigodny Starcze, lepiej mnie nie sprawdzaj!”. Mistrz odpowiedział: „W takim razie powiedz, gdzie to upadło [Katz]?”. Mnich krzyknął: „Katz!”.

Innym razem pewien mnich zapytał: „Co jest esencją buddyzmu?”. Mistrz krzyknął: „Katz!”. Mnich pokłonił się. Mistrz powiedział: „Powiedz mi, czy był to dobry »Katz!«, czy też nie?”. Mnich odpowiedział: „Złodziej chrustu poniósł sromotną porażkę”. Mistrz powiedział: „Gdzie w takim razie leżał błąd?”. Mnich odpowiedział: „Drugie przewinienie jest niedozwolone”. Mistrz krzyknął: „Katz!”.

Pewnego razu główni mnisi z dwóch części klasztoru spotkali się. Jednocześnie obaj krzyknęli: „Katz!”. Tego samego dnia mnich zapytał Mistrza: „Kto był gościem, a kto gospodarzem?”11. Mistrz odparł: „Gość i gospodarz zostali wyraźnie rozróżnieni”. Wszystkim innym swoim mnichom powiedział: „Jeśli pragniecie zrozumieć, co znaczy moje stwierdzenie o gościu i gospodarzu, zapytajcie głównych mnichów obu części klasztoru”, po czym zszedł z podium.

5

U wysokiego podium pewien mnich zapytał: „Co jest esencją buddyzmu?”. Mistrz uniósł do góry swoją miotełkę na muchy12. Mnich krzyknął: „Katz!”. Mistrz uderzył go.

Pewnego razu inny mnich znowu zapytał go: „Co jest esencją buddyzmu?”. Mistrz znowu uniósł swoją miotełkę. Mnich krzyknął: „Katz!”. Mistrz również krzyknął: „Katz!”. Mnich zawahał się. Wtedy Mistrz go uderzył.

Następnie Mistrz powiedział: „O mnisi, istnieją ludzie, którzy nie wzbraniają się przed poświęceniem swego ciała i życia na rzecz Dharmy. Jeśli o mnie chodzi, to spędziłem 20 lat z moim zmarłym mistrzem Huang-po. Trzy razy zapytywałem go o esencję buddyzmu, a on trzy razy ze współczuciem mnie uderzał. Czułem, jakby mnie pieścił gałązką wonnej szałwi. Chciałbym teraz znowu posmakować porządnego lania; który z was może mi je sprawić?”.

Pewien mnich wystąpił i powiedział: „Ja mogę to zrobić”. Mistrz wziął do ręki swój kij i podał mu go. Mnich zawahał się przed jego przyjęciem. Wtedy Mistrz go uderzył.

6

U wysokiego podium pewien mnich zapytał: „A co z ostrzem miecza?”. Mistrz wykrzyknął: „Niebezpiecznie, niebezpiecznie!”. Mnich zawahał się. Mistrz uderzył go.

Ktoś zapytał: „Kiedy nasz świecki brat chodził po kamieniu młyńskim w młockarni13, gdzie tak naprawdę się znajdował, skoro zapominał poruszać nogami?”. Mistrz odpowiedział: „Zatopiony w głębokim źródle”.

Następnie Mistrz powiedział: „Ktokolwiek do mnie przychodzi, ja go nie zawodzę. Wiem, skąd przychodzi. Jeśli przychodzi taki, jaki jest, wydaje się, że zawiódł. Jeśli nie przychodzi takim, jaki jest, wydaje się, że jest spętany bez użycia sznurów. Strzeżcie się pochopnych sądów. Mówię wyraźnie tak, jak jest — rozumieć i nie rozumieć to dwa błędne [poglądy]. Ludzie mogą sobie ze mnie drwić, jeśli mają na to ochotę. Trzymałem was tutaj na stojąco wystarczająco długo. Dbajcie o siebie”.

7

Mistrz przemówił z wysokiego podium: „Ktoś znalazł się na samotnym górskim wierzchołku, z którego nie prowadzi w dół żaden szlak; ktoś znalazł się na środku ruchliwego rozdroża i nie może ani iść do przodu, ani się cofnąć; z tych dwóch, który jest na czele, a który ciągnie się z tyłu? Nie bierzcie ich za Wimalakirtiego ani za wielkiego Mistrza Fu14”. Następnie zszedł z podium.

8

Mistrz przemówił z wysokiego podium: „Ktoś jest w drodze od eonów, nie opuszczając swego domu; ktoś opuszcza swój dom, nie będąc w drodze. Który z nich jest godzien otrzymywania darów od ludzi i bogów?”. Następnie zszedł z podium.

9

U wysokiego podium pewien mnich zapytał: „Jakie jest pierwsze zdanie?”. Mistrz powiedział: „Kiedy pieczęć trzech najważniejszych rzeczy15zostaje uniesiona, cynobrowe wzory są dobrze odbijane. Zanim pojawiło się wahanie, gospodarz i gość byli wyraźnie rozróżnieni”. Mnich zapytał: „Jakie jest drugie zdanie?”. Mistrz powiedział: „W jaki sposób głębokie rozumienie mogłoby dopuścić do zadania pytań przez Wu-cho?