7,10 zł
Chwilami jej twórczość unosi do gwiazd, chwilami ukazuje nam mroczny świat ludzkich pragnień, rozczarowań i popędów. Magia którą autorka wnosi do swej poezji daje odczuć dreszcze i emocje czytelnikowi zafascynowanemu emanującą energią z wnętrza każdego wiersza. Mroki korytarzy ludzkich dusz w które Klaudia nas zabiera wydają się być bliższe niż ktokolwiek mógłby pomyśleć. Cienie padające na słowa poezji przyprawiają o dreszcze i w końcu wyjaśnia bezsens ludzkiej egzystencji.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 45
FotografTomasz Gawroński
FotografStachura Natalia
© Klaudia Matera, 2017
© Tomasz Gawroński, fotografie, 2017
© Stachura Natalia, fotografie, 2017
Chwilami jej twórczość unosi do gwiazd, chwilami ukazuje nam mroczny świat ludzkich pragnień, rozczarowań i popędów. Magia którą autorka wnosi do swej poezji daje odczuć dreszcze i emocje czytelnikowi zafascynowanemu emanującą energią z wnętrza każdego wiersza. Mroki korytarzy ludzkich dusz w które Klaudia nas zabiera wydają się być bliższe niż ktokolwiek mógłby pomyśleć. Cienie padające na słowa poezji przyprawiają o dreszcze i w końcu wyjaśnia bezsens ludzkiej egzystencji.
ISBN 978-83-8126-426-6
Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero
Nadjechał już czołg
i stanął też najeźdźca
ja stoję jeszcze żywa
szukając w pustce szczęścia
Moje wojska i wrogie
są dla mnie całkiem obce
ja jestem zbyt wolna
by objąć ich sterowce
Spluwy ja nie wymierzę
bo za słabe mam dłonie
zwycięzcą jest osoba co ma skrzydła
a nie w krwi tonie
Nie wrzucisz do okopów
serca co we mnie bije
nie zmusisz mnie do śmierci
puki jeszcze żyję
Pancerna też nie będę
bo izoluję metal
ma droga jest już inna
nie prosta lecz nie kręta
Karabin mi zardzewiał
uśpione też mam kule
lepiej rządzić na tronie
niż być w ściekach królem.
Jak mam kochać?
skoro umarła mi dusza
jak mam oddychać?
skoro uschły mi płuca
Nie dym z papierosów
nie czysta trucizna
lecz przeszłości czas
to jest ta blizna
Nie noże raniły!
Nie wiatry niszczyły!
lecz człowiek człowiekowi
stał się niemiły
Utopił mnie w ogniu
zakopał pod ziemią
bym była wiecznie martwą
oni nigdy się nie zmienią
Zabrano mi prawo
do czerpania powietrza
chciano skończyć ze mną teraz…
bym nie była wieczna
Wiedział, że będę walczyć
z ogniem i z zaparciem w sercu
wiedział, że wyfrunę z piekła
i przylecę jeszcze tu…
Miecze mam jeszcze w rękawie
na skrzydłach twarde pociski
Powiem tylko te słowa :
,,Twój koniec jest już bliski”
Dryfuję po środku łagodnych chmur
choć jestem na górze
w dół ciągnie mnie sznur
Umrzeć potrafię
i narodzić się na nowo
Czy wracać mam na dno?
By znów zabić się owo?
Nareszcie oddycham!
Nareszcie słyszę bicie serca!
Boję się upadku
lecz lecę do słońca
Nie boję się burzy
i wiatry mi też nie straszne
Jak umrę to umrę
może kiedyś się otrząsnę
Chłód mi już nie znany
zapomnę i o kroplach deszczu
nie wrócę do mrocznych otchłani
nie wrócę do kaźni aresztu
Zbyt szybko unoszę się w gwiazdy
by dosięgnął mnie żarzący ogień
pożegnałam się na dnie z diabłem
by wreszcie móc spotkać się z Bogiem
Tam księga odpowiedzi już na mnie czeka
drogowskaz co mnie poprowadzi
on wskaże mi drogę
bym z życiem mogła sobie poradzić.
Nastała noc
zgasły promienie już słońca
chłodny już wieje wiatr
a ja dalej jestem gorąca
W żyłach pulsuje krew
a serce walczy z uciskiem
opuściłeś znowu ty mnie
choć ciało twe było mi bliskie
Księżyc na niebie
uwodzicielsko śpiewa
latają liście z piaskiem
szukając cię tam
gdzie cię nie ma
Gęsta czerwień
wydaje się samotna
ja stoję płonąc
czekam na deszcz
bym wreszcie zgasła i zmokła
Lecz świst świerszczy
mówi, że nie warto gasić samej siebie
bo wtem zboczę z drogi
co kręto prowadzi do ciebie
Liście szumiące śpiewają
mi do ucha
kołysanka ta mnie uśpi
lecz tylko do jutra
Później się zbudzę
i znów będę czekać na noc
gdyż tylko wtedy nie mogę cierpieć
patrząc na mój los.
I błądzę ja dalej
po czarnych przestworzach
nie znam ja diabła
i nie znam ja Boga
Zrodzona w otchłani
czarnej i pustej
Nie wiem kiedy ja umrę
nie wiem kiedy usnę
Czy ktoś zaświeci moją krwistą iskrę?
Na mogile mojej
brudnej czy też czystej?
Duszę mam zszarpaną
przez wiatry wiejące
skórę poparzoną
przez słońce gorące
Czas mnie nie dogoni
grawitacja nie dosięgnie
powstanę kiedy znajdę
w tej otchłani siebie.
Spójrz na tą sierotę
taka samotna, oblana łzami
myślisz, że jest niczym
gdy ona jest daleko przed nami
Ciało jej prawie martwe
oczy wpatrzone w gwiazdy
nie wiadomo czy cierpi z bólu
czy zwyczajnie marzy
Lecz gdzieś byś spojrzał
na upadłą istotę
wykorzystasz wykorzystaną?
raniąc ją z powrotem
Nie zranisz jej serca
bo krwią już dawno jest zalane
nie zniszczysz ją w środku
gdyż zmysły dawno jej postradane
Jedyne co możesz
to wykop jej grób
aby w cichym miejscu
mógł spocząć jej trup.
Zrodziłam się na Ziemi
okryłam ludzką duszą
anioły mnie pilnują
a diabły w cieniach mnie kuszą
Nie umrę jeszcze teraz
serce ja mam za młode
ucieknę gdzieś w otchłanie
i powiem ci to co mogę
Ślepa istota na świecie
ujrzała barwne światło
gdy czuła powiew mroku
widziała po prostu jasno
Myślała, że świat to niebo
biegała beztrosko po chmurach
idąc w złą stronę na lewo
wylądowała w sznurach
Śmiała się łzy puszczając
płakała w przypływie szczęścia
jest młoda dalej się bawiąc
lecz jest już z nią udręka
Świat nagle zbladł jej u boku
już nie ma szczęścia ze słońca
pływała kiedyś po chmurach
teraz jest w ogniu płonąca
I serce jej żarzy boleśnie
a oczy spoglądają w gwiazdy
chciała być dalej szczęśliwa
nie znając dnia i jego nazwy
Zabrakło jej czegoś w życiu
schowała więc uśmiech z twarzy
zamiast żyć tym co się dzieje
zaczęła zwyczajnie marzyć
Stąpała po brudnym piasku
pływała w błotnistej mazi