Moje pieśni - Barbara Ursyn Niemcewicz - ebook

Moje pieśni ebook

Barbara Ursyn Niemcewicz

2,0
10,10 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Barbara Ursyn Niemcewicz herbu Rawicz, potomkini brata Juliana Ursyna Niemcewicza, prócz wierszy zawartych we wcześniej wydanych tomikach: „Dwie Ojczyzny” oraz „Niespełnione sny” stworzyła kilkanaście pieśni z własnym tekstem i własną muzyką. W większości to pieśni religijne i patriotyczne. Warto się z nimi zapoznać i je zanucić, a być może wykorzystać w amatorskich bądź zawodowych chórach.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 27

Oceny
2,0 (1 ocena)
0
0
0
1
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Barbara Maria Ursyn Niemcewicz

Moje pieśni

© Barbara Maria Ursyn Niemcewicz, 2020

Barbara Ursyn Niemcewicz herbu Rawicz, potomkini brata Juliana Ursyna Niemcewicza, prócz wierszy zawartych we wcześniej wydanych tomikach: „Dwie Ojczyzny” oraz „Niespełnione sny” stworzyła kilkanaście pieśni z własnym tekstem i własną muzyką. W większości to pieśni religijne i patriotyczne. Warto się z nimi zapoznać i je zanucić, a być może wykorzystać w amatorskich bądź zawodowych chórach.

ISBN 978-83-8221-809-1

Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero

O Autorce

Życiorys Barbary Ursyn Niemcewicz

Barbara Maria Ursyn Niemcewicz urodziła się jako córka Tadeusza Ursyn Niemcewicz (z rodu Juliana Ursyna Niemcewicz a konkretnie z linii jego brata Jana) i Eugenii Szymulskiej w Białymstoku w ówczesnym województwie Białostockim 04.03.1932 roku.

Do 1939 roku mieszkała wraz z rodzicami w majątku Mandzin, przemianowanym przez jej ojca na Ursynów, znajdującego się w należącym do gminy Indura w powiecie Grodno. W tym czasie ów majątek był bardzo zniszczony ale dzięki pracy rodziców Barbary zaczynał nabierać rumieńców. Rozpadające się budynki wyremontowali, założyli nowe sady i ogrody. Zakupili też nowe maszyny rolnicze i dorobili się stada dorodnego bydła i koni. Ziemia tam była doskonała, łąki soczyste i kwieciste. Wijąca się zakolami rzeka Świsłocz bogata była w ryby, bo woda w niej była czysta. Sielanka nie trwała długo. W sierpniu 1939 roku ojciec mojej mamy Barbary Ursyn Niemcewicz został zmobilizowany do wojska w Grodnie do 29 Dywizji Piechoty w związku ze zbliżającą się okupacją niemiecką.

Pierwszego września 1939 roku Niemcy zaatakowały Polskę a 17 września, radio Mińsk podało, że Armia Czerwona przekroczyła na całej długości wschodnią granicę Polski, aby wyzwolić Białorusinów i Ukraińców „spod ucisku polskich panów”.

W Mandzinie (Ursynowie) było jeszcze spokojnie. W płonącym od nalotów Grodnie matka mojej mamy zdążyła jeszcze zrobić zakupy (soli, cukru, mąki, nafty, zapałek, czekolady) i szczęśliwie dotarła do domu.

W pobliżu Mandzina znajdowały się wsie białoruskie Koniuchy i Kozły (od zachodu) oraz Jarmolicze (od wschodu). Nieco dalej biegły pasma polskich zaścianków szlacheckich i wioski polskie.

Wraz z wkraczającymi wojskami sowieckimi komisarze wojskowi (przeważnie Żydzi) podburzali Białorusinów przeciw Polakom. Namawiali aby „rozprawić się z polskimi panami i ich likwidować — unicztożać palakou”. Zachęcona tym ludność białoruska zabrała się ochoczo do dzieła niszczenia, rabunku i mordów. Zabierano właścicielom majątków wszystko, co kto chciał. Niszczono inspekty, sady i ogrody, zabierano zwierzęta gospodarskie, drób, ziarno z magazynu itd. Czego nie zabierano, to niszczono.

Po zdobyciu Grodna przez sowietów ojciec Barbary wrócił do domu zamiast się ukryć i ratować ucieczką. Nie trzeba było dłużej czekać. Białoruscy bandyci z pobliskich Jarmolicz zabrali go i zamordowali około 2 km od domu w miejscu zwanym Popową Jamą.

Byli też dobrzy ludzie, którzy odważyli się nieść pomoc matce Barbary w tych strasznych chwilach. Należeli do nich Ambrożewicz zza rzeki, z osady Szum i Palimąka — wieloletni i zaufany pracownik. Jak już się dobrze ściemniło, przynosili mleko i inne produkty żywnościowe, zabierali natomiast różne rzeczy na przechowanie, które przygotowała im matka. Życzliwi ludzie ostrzegli Eugenię Ursyn Niemcewicz, że teraz przyjdą po nią i po dzieci (Barbarę i Witolda). Zorganizowano wóz parokonny, załadowano najpotrzebniejsze rzeczy i wywieziono nocą, po kryjomu Eugenię (moją babcię ) z dziećmi do Grodna. Zatrzymali się początkowo u pp. Nielubowiczów przy ul. Brygidzkiej. Stary pan Nielubowicz był byłym carskim oficerem, syn natomiast sędzią przedwojennym (to nie było dobre miejsce na dłuższe ukrywanie się). Do tego „na górce” znalazły schronienie dwie panie — żony oficerów. Jedna z synem gimnazjalistą.

Eugenia