4,04 zł
Tomik zawiera zbiór baśni i legend oraz wiersze o złotej polskiej jesieni i o pięknym Gdańsku. Autor poleca książkę na jesienne i zimowe wieczory.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 49
© Zbigniew Wojciechowski, 2020
Tomik zawiera zbiór baśni i legend oraz wiersze o złotej polskiej jesieni i o pięknym Gdańsku. Autor poleca książkę na jesienne i zimowe wieczory.
ISBN 978-83-8221-844-2
Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero
Tą balladę balladę balladę
na którą biały czeka miś
tą balladę balladę balladę
Zbyszek napisze nam dziś.
Porwała Kaya królowa
do swego zamku z lodu
czy chłopcu ktoś pomoże
wyrwie go z tego chłodu.
Siedzi biedny zmarznięty
trzęsie się cały z obawy
nic mu tu nie smakuje
nie chce zimnej strawy.
Lecz Gerda już wyrusza
przez śniegi i lód bieży
że Kaya uwolni z zamku
wierzy ogromnie wierzy.
Miłość jej gorąca
złe lody roztopiła
królowę pokonała
i Kaya uwolniła.
I tak się kończy ballada
o wielkiej miłości Gerdy
która kochała Kaya
miłością niestałą niestety.
W czarnej grocie paskudnej
hen za siedmioma górami
mieszka Rumburak okrutny
wraz ze swoimi synami.
Łupieniem on się zajmuje
na kupców często napada
zabiera im wszystkie towary
a nawet i czekoladę.
A obok mieszka dziewica
piękna jak letni poranek
chciałby ją posiąść Rumburak
chciałby z niej zerwać ubranie.
Płacze biedne dziewczę
gorzkimi zalewa się łzami
któż to ją uratuje
wyrwie z tej otchłani.
Więc dąży Zbyszko Waleczny
na pomoc biednej dziewoi
z ostrym mieczem przy pasie
w stalowej błyszczącej zbroi.
Wczoraj smoka pokonał
i bazyliszków sześć
takie coś jak Rumburak
to jakby wianki pleść.
I przybył Zbyszko do lasu
choć burza wokół szalała
wiatr potępieńczo zawodził
Wiślica z brzegów wylała.
Tam zaś czeka Rumburak
ze złości zębami zgrzyta
topór w ręku swym trzyma
synowie jego i świta.
Trzy dni bitwa trwała
zażarta i bardzo krwawa
Rumburak przegrał z kretesem
grota mu grobem się stała.
A potem było wesele
na którym ja też byłem
z Rusałką walca tańczyłem
wspaniale się bawiłem.
I żyli długo szczęśliwie
oni i dzieci gromadka
tylko najmłodsza córka
to najzwyklejsza wpadka.
Bo Zbyszko jak już kocha
to kocha na całego
Rusałce nie przeszkadza
że nie ma tam dużego.
Gdzie strumyk wartko płynie
poprzez te łąki kwieciste
gdzie maki dążą ku słońcu
wśród rosy chłodnej przejrzystej
gdzie kwiaty wesoło się śmieją
tymotka kostrzewa krokus
mieszkają tam trzy dziewice
z dala od miejskich pokus.
Mieszkają rusałki nad wodą
w prześlicznej żyją dolinie
tańczą wesoło z ptakami
beztrosko życie im płynie.
Słodko czas im upływa
na tańcu śpiewie wesołym
ale nie wiedzą o tym
że w lesie siedzą potwory.
Tam obok w czarnym lesie
mieszka Rumburak mściwy
dla niego taniec i śpiewy
to jakieś gusła i dziwy.
Chce on pojmać rusałki
wypędzić je z doliny
nie chce tutaj radości
tylko smutnej godziny.
W oddali tętent słychać
wielu bieży rycerzy
prowadzi ich Zbyszko Waleczny
na pomoc rusałkom bieży.
Zwarli się w boju srogim
walczyli aż do zmierzchu
przegrany obszedł się smakiem.
I radość zapanowała
w dolinie trwa zabawa
tańczą wesoło rusałki
zaczął się dla nich karnawał.
Baśnie i legendy
od zawsze z nami są
Lubią je bardzo dzieci
i słuchać chętnie chcą.
Lubią je także dorośli
chociaż się z tym kryją
I tak bardzo tajemnie
od zawsze nimi żyją.
O bardzo dzielnym woju
co walczył ze złym smokiem
I o zamkniętej królewnie
we wieży nad potokiem.
Bajki dają nam radość
i pokazują nam także
Jak spełnić swe marzenia
dokładnie i wyraźnie.
Spotkałem Lucyfera
kontrakt podpisać chciał
to o czym ciągle marzę
od niego będę miał.
Nawet korzystny kontrakt
zapłacić mam w przyszłości
a bawić się w luksusie
w dzisiejszej teraźniejszości.
I spełnią się marzenia
spełnią się moje sny
tylko czemu wciąż myślę
że kontrakt ten jest zły?
Przecież w piekło nie wierzę
tam idą wszak tylko źli
kiedyś na pewno go spłacę
żonka pomoże w tym mi.
Na skraju lasu ciemnego
malutka chatka stajała
w niej pewna babulinka
z całą ferajną mieszkała.
Domu pilnował Burek
piesek i nie za duży
ale tych nieproszonych
przeganiał po kałuży.
Zaś po podwórzu kogut
kroczył bardzo dostojnie
przy boku dwie kokoszki
kochał je przeogromnie.
Jeszcze kózka tam była
z taką bródką maleńką
gdy była pełna mleka
beczała tak cichuteńko.
Chatka była z piernika
bardzo bardzo słodkiego
kto raz go zakosztował
to nie chciał już innego.
Małych urwisów raz para
Jasiek razem z Małgośką
z komina urwali piernik
i uciec chcieli piechotą.
Ale Burek je złapał
bliźnięta te niesforne
pierniki im odebrał
wytarmosił ogromnie.
Bo miast grzecznie poprosić
o ciastko babulinkę
będą niegrzeczne bliźnięta
własną łykać ślinkę.
W bardzo małym miasteczku
w białym domku nad rzeczką
mieszkał sobie raz Zbyszek
ze swoją śliczną żoneczką.
W ogródku kwitły róże
skowronka słychać śpiew
a na początku ścieżki
na gości czekał lew.
W tym małym białym domku
podobno mieszka duch
lecz Zbyszek się nie boi
bo wielki z niego zuch.
Gdy burza wielka była
w objęcia żonkę wziął
przytulił bardzo mocno
bo kocha żonkę swą.
W tym małym białym domku
szczęśliwie mija czas
gdy ludzie się kochają
pechowi mówią pas.
Pojadę do Timbuktu
tam wszyscy zdrowi są
witają się normalnie
chyba że boli kogoś ząb.
Maseczek tam nie znają
na twarzach uśmiech jest
nie boją się wcale wirusa
po prostu jest the best.
Koronę nosi królowa
więcej nie ma jej nikt
na innych czeka piwo
i oczywiście wikt.
I tylko szkoda tego
że miasto małe to
w ogóle nie istnieje
a to jest chyba zło.
Bo chyba każdy chciałby
w Timbuktu znaleźć się
i zacząć żyć normalnie
więc tam zapraszam cię.
Ta moja pierwsza miłość
to był ogromny błąd
i zamiast znaleźć niebo
trafiłem w ciemny kąt.
Włosy w słońca kolorze
oczy błękitne jak niebo
nogi jak u tej gazeli
czy czegoś więcej trzeba?
Rycerza ona pragnęła
takiego na białym ogierze
bo bajki bardzo lubiła
a ja ją chciałem nie wierzę.
Jestem normalnym ludziem
nie takim z bajki wyśnionym
więc szybko to zrozumiałem
nie jestem tym wymarzonym.
Więc inną sobie znalazłem