Marionetka - Sławomir Dębski - ebook

Marionetka ebook

Sławomir Dębski

0,0
18,17 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Tomik „MarionetkaMarionetka stawia przed Tobą pytania na które Ty będziesz mógł odpowiedzieć. W tomiku prowadzony przez autora staniesz na progu domu i Ty zdecydujesz czy zechcesz wejść. Słowa które są zapisane na tych stronach dla mnie były i są ważne. Jeśli Ciebie zainteresują zaskoczą czy wzruszą będzie mi bardzo miło :) Marionetka JUŻ CZAS! NASZ CZAS! Wspólny czas

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 20

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Sławomir Dębski

Marionetka

AnnaOcipińska

© Sławomir Dębski, 2020

Tomik „Marionetka”

Autor pracował nad wierszami i przeżywał te teksty przez ponad 30 lat. Słowa i wyrazy zmienią Cię czytelniku na Zawsze! Z odrobiną dziewczęcego zażenowania Marionetka wrośnie w Ciebie, tak tylko i aż w Ciebie.

MARIONETKA JUŻ CZAS!

NASZ CZAS!

ISBN 978-83-8221-890-9

Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero

Alince, Dorotce,

Agnieszce i Michałowi

Od Autora

Na początek przybliżę swoją osobę

Parę słów o mnie.

Urodziłem się w Głownie w 1968 roku.

W marcu, tzn. w drugiej połowie marca.

Dokładnie 21 marca…

No tyle może o mnie…

Prolog Nie upilnuje mnie nikt — narodziny

Czwartek

Jak pamiętam ten czwartek w marcu był ciepły i słoneczny

Żadnego śniegu, czy wiosennego błota

Wiatr — co ty nie było wiatru, cisza…

Umarłe drzewa za oknem szpitala

Wyjrzałem tak nieśmiało tak nieśmiało spomiędzy ud

I to jest ten świat?

O to tyle krzyku!

Urażony jak primabalerina zaniosłem się płaczem

9 miesięcy czekania i co? Gdzie te cuda?

Wdech i wydech

Cudownie

Podnoszę powieki

Teraz tylko łokcie i kolana zdarte, aż do krwi

Był czwartek dwudziestego pierwszego marca 1968

Godzina?

Jakoś do południa

Motto:

Dawno temu w marcu 1968 r. na dziedzińcu U.W.

Odbył się protestacyjny wiec

Zgromadzeni przez aklamację przyjęli rezolucję

Stwierdzali m.in.: „My studenci uczelni warszawskich,

(…) oświadczamy:

Nie pozwolimy nikomu deptać Konstytucji PRL

Nigdy nie pozwolimy

Odebrać sobie prawa do obrony

Demokratycznych i niepodległościowych tradycji Narodu

Wczoraj czyli Z odrobiną dziewczęcego zażenowania

Motto

Nie zabrną me twory pod żadne strzechy.

Bo wtedy, na szczęście, żadnych strzech nie będzie.

W ogóle z tego żadnej nie będzie uciechy,

I tylko świństwo równomiernie rozpełznie się wszędzie.

Stanisław Ignacy Witkiewicz

Poeci

Poeci

Piszą mnóstwo słów

Podtrzymują w nadziei i trwaniu

Miliony

Później

Z głowami na ramieniu

Szukają pomocnej dłoni

1987

Pisząc do Ciebie

Pisząc do Ciebie

Jakbym nie istniał — nigdy

Co robić?

Z pompą wypychającą leukocyty

O prędkości większej od życia

Aż żyły pęcznieją z wysiłku

Mówię do ciebie

Odpadkami kiedyś pięknych słów

A chciałbym opuchnąć aż do ciszy

08.1989

***

To chyba nie jest mało

To chyba jest ważne

Wstąpiłaś po drodze

Opowiedzieć swoje życie

W łzach i uśmiechu od ucha do ucha

Później czerwoną kredką piszesz poemat na łonach kobiet

Słowami, aż bolą