Maria Amparo Muñoz y de Borbón, księżna Czartoryska - Barbara Obtułowicz - ebook

Maria Amparo Muñoz y de Borbón, księżna Czartoryska ebook

Obtułowicz Barbara

2,5

Opis

W ręce Czytelnika oddajemy wzruszającą opowieść o ludzkiej miłości, narodzinach, życiu i umieraniu.  Bohaterką główną jest María Amparo Muñoz y de Borbón (1834-1864), córka królowej hiszpańskiej Marii Krystyny i jej męża, sierżanta gwardii, Agustína Fernanda Muñoza. Była ona żoną Władysława Czartoryskiego, założyciela Muzeum i Biblioteki książąt Czartoryskich w Krakowie. Została matką Augusta Czartoryskiego, jak dotąd jedynego polsko-hiszpańskiego błogosławionego. Przez wzgląd na morganatyczne małżeństwo rodziców urodziła się i wychowała w tajemnicy przed światem. Żyła w epoce romantyzmu. Jako panienka miała więc romantyczne pragnienia i tęsknoty. Za mąż wyszła z miłości. Jej miłość do męża była autentyczna, gorąca, wierna a zarazem naznaczona bólem, z przyczyn niezależnych od obojga małżonków, którzy do końca darzyli się wielkim uczuciem i wzajemnym szacunkiem. Jednak nie potrafiła się wczuć ani zrozumieć poświęcenia męża i jego rodziny sprawie zabiegów na rzecz przywrócenia Polsce niepodległości. Lubiła zabawy, kosztowne stroje, muzykę, luksusy, miała poczucie humoru, a mimo to była nieszczęśliwa: niespełniona jako żona, matka i synowa. Na „spełnienie” zabrakło zdrowia, okoliczności zewnętrznych, a nade wszystko czasu. Zgasła w tragicznych okolicznościach, w kwiecie wieku na nieuleczalną wówczas gruźlicę. Jej krótkie życie można przyrównać do róży, która urzeka swym pięknem i zapachem a jednocześnie ma kolce, znamionujące cierpienie.

 

 

Barbara Obtułowicz – dr. hab. prof. Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie, historyk, hispanista. Wielokrotna stypendystka Ministerstwa Spraw Zagranicznych Królestwa Hiszpanii. Prowadzi prace badawcze w zakresie XVIII i XIX – wiecznej historii Hiszpanii i Latynoameryki. Dotyczą one zarówno zagadnień polityczno-dyplomatycznych, jak również społecznych i kulturalnych, związanych z teatrem hiszpańskim oraz kobietą hiszpańską doby romantyzmu, a przede wszystkim z dziedziną biografistyki. W ostatnich latach poszerzyła obszar zainteresowań badawczych o rodzinę Czartoryskich. Publikacje Barbary Obtułowicz opierają się na dokumentacji rękopiśmiennej z archiwów Hiszpanii, Francji, Watykanu, Ameryki Łacińskiej i Polski. Współpracuje z ośrodkami naukowymi w Hiszpanii (Madryt, Barcelona, Alicante, Valladolid), Argentynie (Buenos Aires)i w Polsce. Autorka wielu recenzji,ponad 70 artykułów w czasopismach krajowych i zagranicznych oraz trzech monografii: Książę Pokoju księciem wojny. Polityka Manuela Godoya wobec Francji w latach 1792-1808, Kraków 1999; Kobieta hiszpańska w dobie kształtowania się społeczeństwa liberalnego, Kraków 2004; Luis José Sartorius, hrabia de San Luis. “Polak”, który nie był Polakiem, Kraków 2012.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 529

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
2,5 (2 oceny)
0
1
0
0
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Karolinie

WSTĘP

Była ona w rzeczy samej miłego wejrzenia, czy miłą do widzenia; wysoka, wysmukła, płeć miała białą jak lilia, a oczy i włosy krucze. Śliczną była ze wszech miar i niewymownie miłą1. Tak zapamiętała Marię Amparo Muñoz y de Borbón, hrabiankę Vista-Alegre, księżną Władysławową Czartoryską, Jadwiga z Działyńskich Zamoyska, żona generała Władysława Zamoyskiego, autorka Wspomnień. Charakterystyka ta dobrze koresponduje z fotografiami księżnej. Przekładając karty albumu rodziny Czartoryskich przechowywanego w zbiorach Fundacji X. Czartoryskich2, staje przed nami „piękna pani” w wieku ponad dwudziestu lat, o delikatnej, chociaż hiszpańskiej urodzie, wąskiej talii ściśniętej gorsetem, urzekająca swą wdzięczną posturą. Podziwiamy jej dziewczęcą twarzyczkę z profilu, półprofilu i en face, długie, czarne włosy w rozmaity sposób upięte z tyłu głowy. Oglądamy wspaniałe krynoliny, falbany, mantylki, kapelusiki, strój amazonki, czy tunikę zdradzającą stan błogosławiony. Zwykle jest poważna i zamyślona, niekiedy uśmiechnięta lub nieopatrznie uchwycona przez fotografa w momencie pozowania, gdy w oczekiwaniu na błysk kamery, z głową pochyloną nad książką, swój wzrok kieruje na obiektyw zamiast na rozłożone karty jakiegoś mądrego dzieła lub lekkiej powieści. Wtedy odnosimy wrażenie, jakby robiła to specjalnie, kierowana ciekawością zobaczenia nas, którzy po ponad półtora wieku mamy okazję na nią spojrzeć, a następnie, krok po kroku odkrywać tajemnice jej życia.

Kim była ta urocza księżniczka? Jak to się stało, że została żoną polskiego arystokraty, Władysława Czartoryskiego? Jaką rolę odegrała w dziejach Polski i rodu Czartoryskich? Czy miała wpływ na wychowanie syna Augusta na Polaka patriotę i katolika? Dlaczego jest postacią bardzo mało znaną w historiografii? Dlaczego nie mamy jej zdjęć z późniejszych lat? Odpowiedzi na te i inne pytania postaramy się dać w niniejszej książce. Jej celem jest możliwie jak najbardziej kompleksowe ukazanie tej postaci na podstawie wiarygodnych źródeł.

Zamiar opracowania biografii Marii Amparo Czartoryskiej, zwanej w rodzinie Amparo, rodził się kilka lat i wypłynął z moich wcześniejszych badań nad kobietą hiszpańską w dobie romantyzmu oraz nad hiszpańskim mężem stanu, dyplomatą, mecenasem i twórcą Teatru Hiszpańskiego, Luisem José Sartoriusem, hrabią de San Luis3. Ten ostatni należał do grona najbliższych współpracowników rodziców Amparo i w prywatnej korespondencji z nimi wspominał niekiedy o ich córce. O bohaterce niniejszej książki dowiedziałam się zatem nie w Polsce, ale w Hiszpanii. Nie oznacza to jednak, że jest ona bardziej znana w tym drugim kraju.

Dodatkową inspirację stanowiła publikacja Jolanty Lenkiewiczowej pt. Dwie księżne Czartoryskie4. Jest to pierwsza i jak dotąd jedyna monografia dwóch żon Władysława Czartoryskiego, Amparo Muñoz y de Borbón i Małgorzaty Orleańskiej. Jednak nie uwzględnia ona całego życia obydwu pań, ponieważ przemilcza ich dzieciństwo i wczesną młodość, przyjmując za datę początkową ślub z księciem. Książka została oparta jedynie na źródłach polsko i francusko-języcznych, z pominięciem tych pisanych po hiszpańsku, a dotyczących Amparo. Ponadto, autorka opiera się wyłącznie na dokumentacji przechowywanej w Dziale Rękopisów Biblioteki Czartoryskich w Krakowie, w tzw. Archiwum Domowym, nie korzystając z materiałów znajdujących się w archiwach zagranicznych.

Pomimo wymienionych braków bez pracy Jolanty Lenkiewiczowej nasza wiedza o Amparo byłaby znikoma, sprowadzając się jedynie do informacji, że była pierwszą żoną księcia Władysława i ewentualnie matką błogosławionego Augusta Czartoryskiego, salezjanina. W polskiej literaturze historycznej wspominają o niej bardzo zdawkowo m.in. Gabriela Makowiecka5 i Piotr Sawicki6 oraz autorzy publikacji o Auguście7. Także w historiografii hiszpańskiej Amparo pojawia się równie rzadko i niemal wyłącznie w kontekście jej rodziców.

W tym miejscu warto zwrócić uwagę, że znakomita większość Czartoryskich, czyli członków rodziny ze wspaniałymi tradycjami, nie ma swych biografii. Do wyjątków należą m.in. osoba najbardziej zasłużona dla sprawy polskiej tj. Adam Jerzy Czartoryski i jego rodzice (Adam Kazimierz z Izabellą z Flemingów Czartoryską), a także jego wnuk August przez wzgląd na zaliczenie go w poczet błogosławionych. Z grona kobiet wywodzących się z tej rodziny trzeba odnotować ukazanie się pięknie wydanej biografii Zofii z Czartoryskich Zamoyskiej8, siostry Adama Jerzego. Natomiast Władysław, pomimo ogromnego wkładu w działalność polityczno-dyplomatyczną Hotelu Lambert, a następnie w organizowanie Biblioteki i Muzeum Książąt Czartoryskich w Krakowie, nie doczekał się żadnej monografii. Nie należy się zatem dziwić, że do tej pory nie miała jej znacznie mniej „zasłużona” żona księcia.

Prezentowana książka, która jest pierwszą kompletną biografią Amparo Muñoz y de Borbón, księżnej Czartoryskiej, czerpie wiadomości niemal wyłącznie z materiałów rękopiśmiennych dostępnych w archiwach hiszpańskich (Archivo Histórico Nacional, Archivo de la Real Academia de la Historia) i polskich (Biblioteka Czartoryskich, Biblioteka w Kórniku). Cennych informacji dostarczyła także ikonografia (fotografie Amparo i członków jej najbliższej rodziny, obrazy, portrety i przedmioty należące do księżnej) z Muzeum Czartoryskich oraz z Muzeum i Biblioteki w Kórniku. Źródła drukowane (pamiętniki, prasa z epoki) stanowią jedynie uzupełnienie archiwaliów, podobnie jak opracowania.

Znaczenie fundamentalne przypada korespondencji Amparo prowadzonej z rodzicami, a następnie, także z mężem i z członkami jego rodziny. Odczytanie listów kreślonych ręką księżnej Władysławowej wymagało niemało cierpliwości i wprawy przez wzgląd na jej pismo: litery wydłużone, pochyłe, nierzadko całe zdania pisane na jednej kartce w poziomie i w pionie. Tę trudność wynagradza zawarta w nich spora dawka humoru. Historyk hiszpański Dionisio Felipe ujął to w następującym zdaniu: Amparo tiene en sus cartas un aire de travesura espontáneo y simpático, y escribe con soltura en un tono humorístco que hace más amenas sus cartas (W listach Amparo jest obecny duch spontanicznego i sympatycznego dowcipu, pisze swobodnie w humorystycznym tonie, co czyni jej listy bardziej przyjemnymi)9. W umiejętności budowania pogodnego nastroju i utrwalania na piśmie barwnych sytuacji z życia codziennego przewyższała ją tylko szwagierka Władysława, Maria z Grocholskich Czartoryska, co skwapliwie wykorzystujemy w niniejszej monografii. Opieramy się również na korespondencji zwrotnej, kierowanej do księżnej, wśród której poczesne miejsce zajmują listy od męża. W sumie małżonkowie wymienili pomiędzy sobą 224 listy pisane po francusku, z wyjątkiem sześciu zredagowanych przez księcia po polsku. Do członków swej rodziny księżna pisała po hiszpańsku, zaś do męża i pozostałych Czartoryskich po francusku. Tym niemniej zdarzają się listy Amparo z tekstem mieszanym francusko-polskim lub francusko-hiszpańskim. Czartoryscy zwracali się do księżnej po francusku, ale pomiędzy sobą porozumiewali się zwykle po polsku lub tekstem polsko-francuskim, z wyjątkiem siostry Władysława Izabeli, która zdecydowanie preferowała francuski.

Drugoplanowym, ale niemniej ważnym źródłem wiedzy o księżnej jest korespondencja prywatna prowadzona w rodzinach Muñozów y de Borbón oraz Czartoryskich. W tej ostatniej na specjalne wyróżnienie zasługują listy wspomnianej już generałowej Jadwigi Zamoyskiej oraz jej siostry Cecylii Działyńskiej do ich matki Gryzeldy Celestyny z Zamoyskich Działyńskiej. Chociaż nie są one pokaźne ilościowo, zawierają unikatowe szczegóły dotyczące delikatnej konstrukcji psychicznej i fizycznej Amparo (np. sugestywny opis narodzin Augusta), jej trudnej adaptacji w środowisku Hotelu Lambert, oraz okoliczności dramatycznej śmierci księżnej.

Omawiany materiał epistolograficzny jest bogaty w informacje na temat Amparo, a także członków obydwu rodzin, do których należała. Staramy się wykorzystać je w optymalny sposób. Nie tylko analizujemy ich treść, ale przytaczamy najbardziej wymowne fragmenty. Wszystkie cytaty podajemy w oryginale, z tłumaczeniami autorki w nawiasach. Natomiast te z nich, które przez wzgląd na konieczność dostosowania do gramatyki polskiej zostały nieco zmienione, piszemy w cudzysłowie. Tłumaczenia staramy się robić możliwie wiernie. Nadawcy analizowanych tekstów pisali bowiem z błędami (m.in. nagminny brak akcentów). Dotyczy to języka hiszpańskiego, a zwłaszcza francuskiego, który dla wszystkich był językiem obcym. Poza tym były to języki XIX-wieczne, a więc różniące się od ich współczesnej wersji. Nasz przekład stawia za priorytet oddanie sensu eksponowanych myśli. Władysław i Amparo zwracali się w listach przez vous (druga osoba liczby mnogiej), ale pisząc po polsku przez ty i tę formę stosujemy w polskim przekładzie.

Książka ma układ chronologiczno-problemowy i składa się z trzech rozdziałów. Odpowiadają one trzem etapom życia księżnej, które rozpoczynają się na rok przed jej przyjściem na świat. Rozdział pierwszy, obejmujący przełom lat 1833/1834, stanowi wprowadzenie w tematykę. Koncentruje się na romantycznym narzeczeństwie przyszłych rodziców Amparo uwieńczonym tajnym ślubem.

Kolejny rozdział (1834–1854) omawia dzieciństwo Amparo Muñoz y de Borbón, spędzone we Francji w otoczeniu rodzeństwa oraz opiekunów i guwernerów, z dala od matki, naznaczone tęsknotą za ukochaną rodzicielką. W tej samej części przechodzimy do analizy jej młodości u boku rodziców w Madrycie. Całość została ukazana na tle złożonych stosunków rodzinnych i zawiłości hiszpańskiej sceny politycznej.

Największy objętościowo rozdział trzeci (1855–1864) traktuje o Amparo jako księżnej Czartoryskiej. Zważywszy na obfitą literaturę historyczną dotyczącą Hotelu Lambert i działalności patriotycznej Czartoryskich, o jej szczegółach informujemy czytelnika tylko w takim wymiarze, jaki jest konieczny do zrozumienia dziejów głównej bohaterki niniejszej monografii. Rozpoczynamy od rozważań dotyczących stosunku Amparo do szeroko pojętej sprawy polskiej, ponieważ to właśnie ona miała zaważyć na pozostałych aspektach jej życia. Przedstawiamy w nim nadzieje, jakie rodzina Czartoryskich, a wraz z nią polscy emigranci skupieni wokół Hotelu Lambert, wiązali z córką królowej hiszpańskiej, i śledzimy, jak księżna starała się je realizować. Oceniamy ją w roli żony i matki, obserwujemy wzajemne relacje łączące Amparo z rodziną Muñozów i Czartoryskich. Szczególnie interesujące wydają się być ustalenia dotyczące zmagań księżnej z tak trudną materią jak nauka języka polskiego oraz przejawy specyficznego poczucia humoru. Następnie, poznajemy zainteresowania artystyczne Amparo, zamiłowanie do luksusu, modnych strojów, uczestnictwo w życiu towarzyskim i kulturalnym. W zakończeniu przedstawiamy okoliczności związane ze stanem zdrowia księżnej oraz dramatyczne próby ratowania jej życia, które nie przyniosły efektu.

Pomimo wielu czynników, które powinny predestynować postać księżnej do nabrania większego rozgłosu (jej królewskie korzenie, romantyczne historie i skandale wokół jej rodziców, fakt, że została matką przyszłego błogosławionego), do tej pory pozostawała ona w ukryciu. Tymczasem historia Amparo z pewnością nadaje się na scenariusz filmowy. Moim pragnieniem jest, aby podobne przekonanie towarzyszyło czytelnikom niniejszej monografii.

Oddając książkę do druku, pragnę wyrazić gorące podziękowanie Pani Prof. dr hab. Karolinie Targosz, jedynemu świadkowi moich codziennych „zmagań” nad biografią księżnej Marii Amparo. Dziękuję Pani Profesor za czas poświęcony mi podczas naszych spotkań oraz za zapoznanie się z pierwotną wersją tekstu. Wyrazy wdzięczności kieruję do Pani Doktor Magdaleny Piwockiej oraz Pani Małgorzaty Kumali za inspirujące wskazówki dotyczące szeroko pojętej strony graficznej książki, zwłaszcza jej bogatej ikonografii. Dziękuję również Panu Doktorowi Januszowi Nowakowi za zachętę do podjęcia pracy nad ocaleniem pamięci o pierwszej małżonce jednego z najzacniejszych z rodu Czartoryskich.

1J. Zamoyska, Wspomnienia, z rękopisu wydała i oprac. M. Czapska, Londyn 1961, s. 329.

2FCz, Album z fotografiami rodziny Czartoryskich, XI 795.

3B. Obtułowicz, Kobieta hiszpańska w dobie kształtowania się społeczeństwa liberalnego, Kraków 2004; taż, Luis José Sartorius, hrabia de San Luis. „Polak”, który nie był Polakiem, Kraków 2012.

4J. Lenkiewiczowa, Dwie księżne Czartoryskie, Warszawa 2000.

5G. Makowiecka, Po drogach polsko-hiszpańskich, Kraków 1984, s. 312.

6P. Sawicki, Polacy a Hiszpanie. Ludzie, podróże, opinie, Wrocław 1995, s. 54, przypis 20.

7Np. Błogosławiony ksiądz August Czartoryski, Patron trudnego powołania, red. ks. S. Wilk, Lublin 2006, s. 32, 36, 59 i in. oraz autorzy zagraniczni np. L. Castaño, Zwycięskie powołanie. Błogosławiony August Czartoryski – kapłan salezjanin, Warszawa 2006, s. 20–21, 23–24.

8A. Cholewianka-Kruszyńska, Piękna i dobra. Opowieść o Zofii z Czartoryskich Zamoyskiej, Muzeum Zamoyskich w Kozłówce 2008.

9R.P. Dionisio Felipe, Una toca entre coronas, Madrid 1998, s. 108, przypis nr 2.

Rozdział I

RODZICE

Rodzicami Amparo byli Maria Krystyna Burbon (1806–1878) oraz gwardzista Agustín Fernando Muñoz y Sánchez (1808–1873). Maria Krystyna przyszła na świat w Palermo na Sycylii jako córka Franciszka I, króla Obojga Sycylii i infantki Marii Izabeli Burbon, córki Karola IV i Marii Ludwiki Parmeńskiej. Istnieje nawet przypuszczenie, że Maria Izabela narodziła się w rezultacie romansu Marii Ludwiki z jej faworytem, premierem Hiszpanii, Manuelem Godoyem. Zakładając, że jest to prawdą, Maria Krystyna byłaby wnuczką Godoya1 (zaś Amparo jego prawnuczką). Mając dwadzieścia trzy lata poślubiła starszego od niej o ponad dwadzieścia lat kuzyna, Ferdynanda VII, króla Hiszpanii. Małżonkowie doczekali się dwóch córek: Izabeli (późniejszej królowej Izabeli II) i Ludwiki Fernandy (późniejszej księżnej de Montpensier). Jednak 29 września 1833 r. schorowany Ferdynand VII zmarł. Maria Krystyna została wdową i regentką małoletniej Izabeli. W ciągu niespełna czterech lat wiernego stania u boku męża zaskarbiła sobie sympatię i szacunek poddanych. Oceniano ją nie tylko przez pryzmat niekwestionowanej urody, ale brano także pod uwagę przymioty charakteru i wrażliwość na sprawy publiczne. Uchodziła za kobietę sympatyczną i zwolenniczkę korzystnych dla kraju reform wewnętrznych w duchu liberalizmu2.

Natomiast Agustín Fernando Muñoz pochodził z bardzo skromnej rodziny. Jego ojciec Juan Antonio Muñoz był sprzedawcą tytoniu, zaś matka Eusebia Sánchez dozorczynią stawów w wiosce Tarancón w prowincji Cuenca. Wprawdzie ojciec Agustína Fernanda nosił tytuł hrabiego de Retamoso, ale było to wyróżnienie honorowe odziedziczone po jego matce, Eugeñii Fuentes, mamce Carloty Joaquiny, córki późniejszego króla Karola IV i Marii Ludwiki. Karol III miał bowiem zwyczaj nadawania szlachectwa wszystkim mamkom dzieci zrodzonych z książąt Asturii (następców tronu) oraz ich mężom i potomkom. Tak więc rodzina Muñozów formalnie należała do utytułowanej szlachty, lecz nie miało to pokrycia natury ekonomicznej. Muñozowie wiedli prosty żywot, pewne zyski czerpiąc z posiadłości ziemskich i z dzierżawy wspomnianych stawów w Tarancón, gdzie urodził się Agustín Fernando i jego liczne rodzeństwo3. Według dokumentów archiwalnych poświęconych jego biografii, państwo Muñoz pomimo niewielkich dochodów mieli ambicje dać swym synom solidne wykształcenie, otwierające drogę do intratnej kariery. Pragnieniem Euzebii było, aby Agustín Fernando został w przyszłości duchownym. Z tą myślą już w Tarancón pobierał on lekcje łaciny, kontynuując je w Madrycie lub w Alcalá de Henares. Jednak powołaniem młodzieńca było wojsko i matka, przedkładając dobro syna ponad swoje osobiste plany, nie stawiała temu sprzeciwu. Korzystając z faktu, że pochodził z rodziny mającej powiązania z dworem królewskim, oraz z pomocy dwóch przyjaciół gwardzistów, w wieku siedemnastu lat, czyli rok wcześniej, niż to było w zwyczaju, został członkiem gwardii Ferdynanda VII. W krótkim czasie zdobył umiejętności konieczne w tym zawodzie i z zapałem oddał się służbie królowi oraz polowaniu, jedynej prawdziwej pasji monarchy4. Pomimo sumiennej pracy i awansu na kadeta status materialny Agustína Fernanda nie ulegał znaczącej poprawie. Jak czytamy w anonimowej relacji osoby z najbliższego otoczenia Marii Krystyny, zatytułowanej Casamiento de la Reina Cristina con Fernando Muñoz, gdy Muñoz pierwszy raz przybył do Madrytu był tak biedny, że musiał prosić o wsparcie swego przyjaciela, kolegę szkolnego i krajana zatrudnionego w charakterze pomocnika we fryzjerni lub w sklepie jednego z chirurgów madryckich. Kolega ten przez długi czas udzielał mu noclegu w swym skromnym pokoju. Następnie zamieszkał w koszarach Korpusu Gwardii Królewskiej, ale nadal żył niezwykle skromnie. Najlepszy dowód, że gdy w związku ze wspomnianym awansem przyszło mu stawić się przed obliczem królowej, wystąpił wtedy w modnym surducie, ale nie swoim, lecz pożyczonym od innego gwardzisty5.

Amparo narodziła się zatem ze związku morganatycznego. Fakt tego niezwykłego pod wieloma względami (negatywnym i pozytywnym) małżeństwa miał zaciążyć na przyszłych losach zarówno Amparo (zwłaszcza na jej dzieciństwie), jak całej rodziny Muñozów oraz na losach Hiszpanii. Można powiedzieć, że historia bohaterki niniejszej biografii zaczyna się jeszcze przed jej przyjściem na świat, w okresie, kiedy wdowa po Ferdynandzie VII zaczęła kierować swoją uwagę ku przystojnemu gwardziście. Dokumenty z epoki utrwalają kilka wersji tego ważnego wydarzenia. Przykładowo autorka monografii poświęconej Izabeli II, Isabel Burdiel, na podstawie rękopisów z archiwum Real Academia de la Historia podaje, że królowa matka obserwując swoich gwardzistów osobiście dokonała wyboru tego, który jej zdaniem najbardziej się wśród nich wyróżniał6. W podobnym duchu utrzymana jest wspomniana już anonimowa relacja. Dowiadujemy się z niej, że pod koniec listopada 1833 r. Maria Krystyna poleciła swej powiernicy i modystce, doñi Teresie Valcarcel zaaranżowanie spotkań z Muñozem. Przebiegła Teresa, która nieformalnie decydowała o składzie osobowym gwardii, miała do tego wykorzystać innego gwardzistę, Nicolasa Franco, przyjaciela Muñoza. Za jej namową Franco zaczął przyprowadzać Muñoza do pałacu, umożliwiając mu widywanie się z królową7.

Ze swej strony Eulalia, córka Izabeli II, a więc wnuczka Marii Krystyny, w Pamiętnikach opublikowanych we Francji w 1911 r. przytacza ujmujący epizod z okoliczności pierwszego zbliżenia pary kochanków. Twierdzi, że nastąpiło to przypadkowo, zaledwie dwa miesiące po śmierci Ferdynanda VII, gdy regentka opuszczała pałac w Madrycie, kierując się ku królewskiej rezydencji w San Ildefonso de la Granja (zwanej w skrócie La Granja). Podczas podróży dostała nagłego krwotoku z nosa. Kiedy do tamowania krwi zużyła wszystkie chusteczki, jakimi dysponowały ona i jej służąca, musiała prosić o pomoc jednego z żołnierzy eskortujących karocę. Wybór padł na Agustína Fernanda, ponieważ ten znajdował się najbliżej pojazdu. Natychmiast wyciągnął swoją chusteczkę i szarmanckim gestem podał ją zdesperowanej królowej wdowie. Po krótkim czasie, gdy krwotok ustał, Maria Krystyna wysunęła przez okno swoją delikatną, białą dłoń, aby podziękować młodzieńcowi, który w odpowiedzi na ten gest z szacunkiem i czułością złożył na niej pocałunek. Według Eulalii pocałunek ten zadecydował o losie regentki i uprzejmego gwardzisty. Po przyjeździe do pałacu Maria Krystyna wezwała gwardzistę do siebie. Ten był przekonany, że karze mu drogo zapłacić za to rzekome zuchwalstwo. Tymczasem tak się nie stało. Królowa miała dwadzieścia siedem lat, była piękną, sentymentalną Włoszką, która nigdy jeszcze nie kochała naprawdę. Muñoz był pierwszą i miał pozostać jedyną miłością jej życia8.

Chociaż przytoczony fragment może robić wrażenie nazbyt romantycznego i baśniowego niż w rzeczywistości, to jednak wydaje się być najbardziej wiarygodny. Po pierwsze dlatego, że cały Pamiętnik Eulalii cechuje realizm. Po drugie, autorka zaznacza, że spisała relację, jaką sama usłyszała od swej ukochanej babki. Podobno Maria Krystyna często do niej wracała i chętnie powtarzała w obecności męża, który pod wpływem dawnych wspomnień uśmiechał się, gładząc rękami swe szpakowate wąsiki i bynajmniej nie podawał jej w wątpliwość9. Po trzecie, podane wersje nie wykluczają się, a raczej uzupełniają. Sugerują one, że królowa najpierw zetknęła się Muñozem w pałacu, a kiedy się jej spodobał, dołączyła go do grona najbardziej zaufanych gwardzistów, aby wkrótce, podczas podróży mieć go w eskorcie najbliżej karocy.

Według CasamientoMaria Krystyna nie miała odwagi oświadczyć się swemu wybrańcowi w sposób raptowny i w prozaicznych warunkach. Zgodnie ze zwyczajem epoki, w jakiej przyszło im żyć, postanowiła dopełnić tego aktu w zagadkowych okolicznościach i w plenerze. Nie zważając na zimową porę, zadysponowała romantyczną podróż. Wykorzystując tydzień, w którym Muñoz pełnił służbę w pałacu, uparła się udać do folwarku we wsi Quitapesares, położonego pomiędzy Segowią a San Ildefonso de la Granja. Wyruszyła w drogę 17 grudnia 1833 r. o świcie, podczas bardzo niesprzyjających warunków atmosferycznych. Po krótkim czasie musiała zawrócić z powodu defektu powozu, który zderzył się z kilkoma wozami transportującymi drewno, oraz zasp uniemożliwiających przejazd.

Mimo to, dzielna królowa nie popadła w zniechęcenie. Wydała rozkaz, aby jeszcze tego samego dnia po południu i wieczorem mieszkańcy okolicznych wsi udrożnili trakt prowadzący przez zasypaną przełęcz. Następnego dnia, tj. 18 grudnia, widziano ją ponownie opuszczającą pałac. Nagły wyjazd królowej wywołał zdumienie osób znających doskonale teren i zdających sobie sprawę z zagrożeń, jakie niosła zła pogoda. Zdziwienie potęgować musiał fakt, że Marii Krystynie nie towarzyszyła żadna kobieta, a wyłącznie trzech mężczyzn, tj. naczelny adiutant gwardii don Francisco Arteaga y Palafox, dworzanin Carbonell oraz Agustín Fernando Muñoz. Tego ostatniego widziano siedzącego naprzeciwko królowej.

Po przybyciu do Quitapesares Maria Krystyna wyszła z powozu i udała się na przechadzkę z Arteagą i Muñozem. Niebawem pod błahym pretekstem posłała Arteagę do folwarku. Don Francisco musiał opuścić parę kochanków, która pozostała sam na sam, a o to przecież szło przebiegłej wdówce. Właśnie ten moment, zdaniem autorów przytaczanej relacji, był momentem deklaracji miłosnej.

W tym miejscu warto zaznaczyć, że chociaż sympatia, a następnie żarliwa miłość królowej była odwzajemniana, to od momentu, gdy zwrócili na siebie uwagę, aż do oświadczyn Muñoz wciąż nie brał na serio możliwości poślubienia Marii Krystyny. Najlepszy dowód, że jeszcze przed epizodem z chusteczką prowadził starania o rękę pewnej młodej panny z okolic rodzinnego Tarancón. Jednak, jako że owa wieśniaczka dała mu kosza, wrócił do stolicy, aby doświadczać coraz więcej względów i wyróżnień ze strony regentki.

Po oświadczynach narzeczeni wrócili pospiesznie do Madrytu. Zaledwie królowa weszła do swego pokoju, najbliższe jej otoczenie zauważyło gwałtowną zmianę w traktowaniu Muñoza. Na każdym kroku okazywała młodemu faworytowi całkowite zaufanie i obsypywała rozmaitymi zaszczytami. Poleciła mu zamieszkanie w pałacu w osobnym pokoju, w charakterze członka jej wewnętrznej służby. Decyzja ta zaskoczyła wszystkich, ponieważ dotychczas w skład prywatnej służby Marii Krystyny wchodziły wyłącznie kobiety. Przystojny gwardzista otrzymał luksusową berlinkę, solidny ekwipunek i dom z pełnym wyposażeniem. Dom ten znajdował się na ulicy Bola i pełnił rolę znakomitego punktu widokowego, ponieważ wychodził na pokój pięknej wdowy. Królowa wybrała właśnie ten, a nie inny budynek, aby mogła widzieć się ze swym wybrańcem w sposób niezauważalny dla przypadkowych lub umyślnych widzów, tzn. ciekawskiej służby i przechodniów. Ponadto Muñoz nagle zaczął ubierać się bardzo elegancko, spożywał posiłki z królową, towarzyszył jej niemal na każdym kroku. We dwójkę wsiadali do powozu i wyjeżdżali dokąd chcieli. Nawet podczas ceremonii przeglądu gwardii narodowej na Paseo del Prado pokazali się publicznie, stojąc jedno obok drugiego, niczym równi sobie.

Każdego popołudnia członkowie najbliższego otoczenia regentki mogli obserwować, jak oboje udawali się na spacer konny do lasu położonego w pobliżu pałacu (Casa del Campo) w towarzystwie księcia de Alagón. Agustín Fernando pomagał Marii Krystynie dosiąść konia, a po zakończeniu spaceru zsiąść z niego. Wtedy królowa, chociaż miała do pomocy specjalne schodki, wspierała się na ramionach narzeczonego w ten sposób, że ten chwytał ją swymi dłońmi pod barki i niemal unosił w powietrzu. Niekiedy brał ją na ręce niczym dziecko i wsadzał do dwuosobowego siodła, aby w towarzystwie księcia de Alagón mogła odbyć spacer konny. Autor prezentowanej relacji poręcza wiarygodność opisywanych scen, jako że sam wielokrotnie był ich świadkiem, gdy przypadkowo w tych momentach znajdował się w domu Don Luisa Veldorf, kwatermistrza pałacu, u którego zakochana para odbywała swe spotkania.

Intencją narzeczonych było zachowanie maksymalnej dyskrecji ich zalotów miłosnych i w tym celu przedsiębrali rozmaite środki ostrożności. Przykładowo w miejscu, przez które przechodzili z pałacu do Casa del Campo, rozkazali postawić gwardzistę zabraniającego zwykłym ludziom dostępu do tego miejsca. Punkt ten był strzeżony jeszcze kilka lat potem, przynajmniej do roku opublikowania Casamiento (1840 r.), gdzie czytamy, że wspomniany gwardzista nadal pełnił tam wartę.

Jednak wiadomość o uczuciu miłosnym młodej wdowy do chłopaka z ludu była niemożliwa do utrzymania w tajemnicy. O sprawie wiedział cały dwór i była ona zbyt podniecająca, aby dworzanie i służba potrafili ją zachować wyłącznie dla siebie. Postępowanie regentki, która zamiast pełnić obowiązki opiekunki nieletniej następczyni tronu, Izabeli II i zajmować się sprawami państwa, spędzała czas ze swym kochankiem, powodowało narastanie skandalu publicznego. Nawet w periodykach pojawiały się uszczypliwe aluzje na temat amorów Marii Krystyny. Przykładowo „La Cronica” z 4 lutego 1834 r. zamieściła na swych łamach ten oto fragment: Ayer se presentó S.M. la reina gobernadora en char-avant carruage abierto, cuyos caballos dirigia uno de sus criados, y en el asiento del respaldo iba el capitan de guardias, duque de Alagón. (Wczoraj Jej Wysokość zaprezentowała się w przedniej części otwartej karocy, zaprzężonej w konie, którymi powoził jeden z jej służących, zaś tylne siedzenie zajął kapitan gwardii, książę Alagón). Wiadomość ta wzbudziła u mieszkańców Madrytu niebywałą sensację, zwłaszcza że jednym ze wspomnianych criados (służących) był nikt inny jak sam Muñoz, który, zdaniem autora analizowanego źródła, prawdopodobnie obraził się, że zaliczono go do służących jego narzeczonej10.

Królowa żądała satysfakcji za bezczelny artykuł. W tej sprawie zwróciła się o pomoc do zaufanego ministra Martíneza de la Rosy oraz do szefa policji Latre’a. Periodyk wkrótce został zawieszony, zaś jego edytor don Pedro Jiménez de Haro wypędzony, podobnie jak redaktor don Ángel Iznardi.

Świadkami scen potwierdzających bliskie relacje pomiędzy Marią Krystyną i Muñozem byli także uczestnicy balów maskowych organizowanych w pałacu hrabiego de Altamira. Można tam było przyjść wyłącznie za okazaniem specjalnego pisemnego zaproszenia ze strony królowej. Wśród tak wyselekcjonowanych gości jeden raz znalazł się autor Casamiento, dzięki czemu po raz kolejny miał okazję naocznie przekonać się o autentyzmie uczucia Marii Krystyny do Agustína Fernanda. Zauważył wtedy, że gorąca miłość regentki do jej faworyta była szczera. Dodatkowo sprzyjał jej fakt, że odkąd Muñoz poprawił swój status materialny zyskał bardzo na aparycji, stał się elegancki i pociągający. Jego ciemne, arabskie oczy, czarne, zmarszczone brwi, czarne włosy z agatu i jego ubiór stylizowany na bardzo wtedy modny strój Majo11 bez reszty podbiły serce królowej, która nie spuszczała z niego oczu.

Bystry wzrok tego, który pozostawił nam omawianą relację, dostrzegł to, co uchodziło uwadze większości gości zapatrzonych w czarujące oblicze urodziwej Sycylijki. Otóż spostrzegł on, że surowa etykieta oraz wszechobecny przepych męczyły skromnego eksgwardzistę. W otoczeniu dostojnych książąt i hrabiów wyraźnie zdradzał objawy znużenia i chęć rozerwania się z osobami z niższej sfery, którzy znajdowali się w pałacu.

Podczas balu autor Casamiento spożywał kolacje przy stole przylegającym bezpośrednio do tego, przy którym jadł Muñoz ze swymi przyjaciółmi i znajomymi. W tym czasie królowa tańczyła i ze strony biesiadujących dało się słyszeć opinie o tym, że jest ona mocno poirytowana uszczypliwymi komentarzami krążącymi w trakcie balu pod adresem jej osoby oraz Agustína Fernanda. Następnie autor analizowanego tekstu tańczył z Marią Krystyną, obserwując, jak jej wzrok biegł w stronę faworyta przechadzającego się po salonie w towarzystwie osób zabiegających o jego względy. Kiedy ucichła muzyka, wtedy ku osłupieniu wszystkich z tłumu zastygłych w tańcu par wyskoczył Muñoz, niczym daniel, aby zaznaczyć swą obecność stęsknionej za nim narzeczonej.

Z przytoczonych faktów wynika niezbicie, że miłość wdowy po Ferdynandzie VII do jej faworyta cechowała wielka namiętność. Z drugiej strony, królowa jako chrześcijanka nie chciała przedłużać trwania tego intymnego i wciąż nieformalnego związku. Dlatego wyraziła ukochanemu pragnienie połączenia się z nim węzłem małżeńskim. Muñoz słysząc to wyznanie, był oszołomiony ze szczęścia i odnosił wrażenie, że śni. Po chwili euforii zrozumiał, że fortuna sama uśmiecha się do niego, i zaczął rozmyślać o sposobach urzeczywistnienia tego planu.

Maria Krystyna miała świadomość przeszkód stojących na drodze planowanego małżeństwa, a mimo to nie chciała rezygnować z powziętego zamiaru. Pierwszą przeszkodą były prokarlistowskie sympatie narzeczonego. Oznaczało to, iż był karlistą, czyli zwolennikiem odsunięcia od tronu Izabeli II na rzecz jej stryja, don Carlosa, co w razie ujawnienia planów matrymonialnych regentki stawiałoby ją w bardzo niezręcznej sytuacji. Z powodu swych zapatrywań Muñoz w 1832 r. znalazł się nawet na liście osób przeznaczonych do banicji z korpusu. Zdołał jednak uniknąć wygnania dzięki temu, że był wtedy nieobecny w Madrycie (przebywał na urlopie w Tarancón) oraz dzięki mediacji Nicolasa Franca z Teresą Valcarcel. Po drugie, królowa decydowała się na mezalians. W omawianych czasach w przypadku głów koronowanych małżeństwo z osobą nierównego stanu było wręcz niedopuszczalne i skazane na potępienie, zaś potomstwu zrodzonemu z takiego związku zamykano drogę do tytułów, funkcji i dóbr dziedziczonych w rodzinie małżonka wyższego stanem. Jednak najważniejsza przeszkoda tkwiła w testamencie Ferdynanda VII, który zakładał, że w wypadku ponownego zamążpójścia żony traci ona prawo do sprawowania regencji nad Izabelą II.

Sprawa była więc niezwykle delikatna i jej sformalizowanie wymagało dużej zręczności i dyskrecji. Tymczasem Muñoz nie miał odpowiednich zdolności ani doświadczenia w załatwianiu tak skomplikowanych kwestii, ani stosownych kontaktów personalnych. Nieopatrznie zwierzył się z problemu swemu krajanowi, niejakiemu Marcosowi Aniano Gonzálezowi, który tymczasowo przebywał w Madrycie, świeżo wyświęcony na księdza. Zaoferował mu kapelanię honorową, pod warunkiem, że znajdzie sposób na udzielenie mu ślubu z Marią Krystyną i na wyspowiadanie królowej, która nie miała zaufania do spowiedników z kaplicy królewskiej. Nawiązał także kontakt z patriarchą Indii, czyli terytoriów zamorskich Hiszpanii, prosząc go o udzielenie Gonzálezowi pozwolenia na spowiadanie i wygłaszanie kazań. Do patriarchy jednak doszły wieści o złym prowadzeniu się księdza, a ściślej o jego intymnych kontaktach z kobietami. Przezorny hierarcha, podejrzewając zmowę ze strony osób pośredniczących w zabiegach i zaaranżowanych przez Muñoza, kategorycznie odmówił. Podobnie zachował się biskup Cuenki, do którego wtajemniczeni skierowali się z tej racji, że był biskupem diecezjalnym Gonzáleza. Jako że sprawa była bardzo nagląca, udano się również do nuncjusza papieskiego, kardynała Tiberi. Z początku ten wymawiał się, argumentując z typowo włoską przebiegłością, że wnoszący prośbę jest zbyt młody. Jednak po ponowieniu prośby, tym razem przez samą królową, udzielił pozwolenia. Opisywane zabiegi podejmowano od 25 do 27 grudnia 1833 r.

Sposób, w jaki Maria Krystyna i jej narzeczony chcieli doprowadzić do ślubu, szybko wyszedł na jaw – wiadomość przyjęto z powszechnym oburzeniem. Stała się ona tematem niemal wszystkich rozmów prowadzonych w miejscach publicznych i w gronie prywatnym. Dla uzmysłowienia, do jakiego stopnia wysocy funkcjonariusze zatrudnieni w pałacu i poza nim usiłowali za wszelką cenę ukryć zabiegi matrymonialne Marii Krystyny, Casamiento cytuje tekst pewnego dokumentu. Jest nim nota nieznanej osoby z bliskiego otoczenia regentki, podpisującej się inicjałami R.S., skierowana do generała Vicente Quesady, ówczesnego kapitana generalnego de Castilla la Vieja, rezydującego tymczasowo w Burgos. Zawiera ona kopię listu tego samego, anonimowego autora zaadresowanego do królowej. R.S. obarcza w nim Marię Krystynę winą za powstały skandal i zauważa, że takie postępowanie sprzyja sukcesywnemu upadkowi jej autorytetu oraz wizerunku osób przez nią protegowanych. González dokonał bowiem publicznego ujawnienia sprawy, demaskując z właściwą sobie arogancją powierzenie mu prestiżowej misji i nie ukrywał, że łączyła się ona z sowitą korzyścią materialną. R.S. zwraca także uwagę na nieprzestrzeganie przez Gonzáleza wymagań celibatu, co w szczególny sposób bulwersowało opinię publiczną. W zakończeniu radzi regentce i jej kochankowi większą dyskrecję i ostrożność.

Nie znamy daty zredagowania wspomnianego listu, ani kiedy dotarł on do rąk królowej matki. Natomiast pewne jest, że Maria Krystyna i Agustín Fernando Muñoz nie zlekceważyli rad R.S. Tuż po zawarciu związku małżeńskiego pozbyli się osób, które poprzednio darzyli największym zaufaniem. Teresę Valcarcel wysłano do Bajonny, Nicolas Franco podniesiony do rangi podpułkownika otrzymał namiestnictwo w Jaca, zaś dworzaninowi Carbonell nakazano wyjazd do Andaluzji.

Ostatecznie, jak czytamy w Casamiento, morganatyczne małżeństwo królowej z byłym gwardzistą zostało sfinalizowane o siódmej rano 28 listopada 1833 r. (dokładnie trzy miesiące od śmierci Ferdynanda VII), czyli zaledwie dziesięć dni po oświadczynach zakochanych i na drugi dzień po uzyskaniu przez Gonzáleza pozwolenia na przygotowanie młodej pary do sakramentów i na udzielenie ślubu. Ceremonia ślubna odbyła się w ścisłej tajemnicy i była nadzwyczaj skromna. Poza księdzem Gonzálezem nowożeńcom towarzyszyli jedynie markiz de Herrera i Don Miguel López de Acevedo w roli świadków oraz prezbiter don Acisclo Ballesteros, jako asystent. O wydarzeniu wiedzieli także Teresa Valcarcel i służąca z alkowy królowej, niejaka Antonia. Skądinąd wiemy, że miejscem ślubu był pałac królewski w Madrycie (Palacio de Oriente)12.

Maria Krystyna, która po ślubie myślała wyłącznie o tym jak nacieszyć się swym nowym mężem, nazywanym przez mieszkańców pałacu Ferdynandem VIII, szukała samotności, odosobnienia i odpoczynku poza stolicą. 15 marca 1834 r. wyjechała do Aranjuezu, skąd 11 czerwca wobec głoszenia cholery w Cardina przybyła do Carabanchel. 28 czerwca pospiesznie wyjechała do San Ildefonso de la Granja, ponieważ cholera dotarła do Mora. Na wycofanie się z życia publicznego, nawet tylko czasowe, nie pozwalały jej obowiązki regentki. 24 lipca z La Granja dokonała otwarcia Kortezów i świadkowie tego aktu bardzo się dziwili z jej nadzwyczajnej tuszy. Tego samego dnia wróciła na nocleg do Riofrío. Tam odbyła kwarantannę do 16 sierpnia, kiedy to powróciła do La Granja, gdzie wówczas przebywały jej córki (Izabela II i Ludwika Fernanda). Wiadomość o nasileniu się cholery w Segowii spowodowała jej natychmiastowy wyjazd 29 sierpnia do rezydencji królewskiej w Pardo, gdzie wykorzystując reżim sanitarny pozostawała w zamknięciu. Tym samym nie była widziana w ostatnich miesiącach swej ciąży.

1Przypuszczenie to jest wprawdzie nieudokumentowane, ale o dużym stopniu prawdopodobieństwa – zważywszy na burzliwe życie prywatne Marii Ludwiki. Szczegóły zob. B. Obtułowicz, Książę Pokoju księciem wojny. Polityka Manuela Godoya wobec Francji w latach 1792–1808, Kraków 1999, s. 46–47.

2F. González Doria, Las reinas de España, Madrid 1989, s. 437–444.

3Tamże, s. 445.

4AHN, D.T. y F., 3392, leg. 99, Sobre unos apuntes biográficos relativos al Sr. Duque de Riánsares que ha pedido para aprovecharlos en su próxima publicación el autor de „Noticias conquenses”, 1878.

5Casamiento de la Reina Cristina, con Fernando Muñoz. Adiccionado con un documento interesante y otros pormenores, Sevilla 1840, przypis nr 1, s. 1–2. Część przedstawianych tu informacji na temat służby Muñoza w roli gwardzisty oraz narzeczeństwa i pierwszych lat małżeństwa Marii Krystyny z jej drugim mężem znajduje się w artykule: B. Obtułowicz, Morganatyczny ślub Marii Krystyny de Borbón w świetle anonimowej relacji z 1840 r., „Rocznik Biblioteki Naukowej PAU i PAN w Krakowie”, Rok LIV (2009), Kraków 2009, s. 217–238.

6I. Burdiel, No se puede reinar inocentemente, Madrid 2004, s. 69. Cytowane źródło pochodzi z ARAH, Colección Fermín Caballero. Papeles inéditos, 9/4714.

7Casamiento de la Reina Cristina..., s. 1–2.

8E. de Borbón, Memorias, Madrid 1991, s. 63–81.

9Tamże, s. 63–64.

10Redaktorzy „La Cronica” pisząc o Marii Krystynie i Muñozie jako o kochankach, nie wiedzieli, że w lutym 1834 r. od dwóch miesięcy byli oni małżonkami. Fakt ślubu młoda para skrzętnie ukrywała, o czym szerzej w dalszej części niniejszej książki.

11Majo (Maja) – mężczyzna (kobieta) pochodzący z niższych warstw społecznych, którzy mieszkając w mieście, przyjęli specyficzny sposób zachowania, ubierania się i mówienia, chcąc w ten sposób zamanifestować przywiązanie do wolności, niezależności i rodzimej tradycji oraz wrogie nastawienie do cudzoziemszczyzny. Więcej na ten temat zob. B. Obtułowicz, Kobieta hiszpańska w dobie kształtowania się społeczeństwa liberalnego, Kraków 2004, s. 95–96 i in.

12F. González Doria, op. cit., s. 446.

Rozdział II

PANNA MUÑOZ y de BORBÓN

Skrywane potomstwo1

Amparo przyszła na świat w pałacu królewskim w Pardo pod Madrytem2, pomiędzy 11 i 12 w nocy 17 listopada 1834 r., czyli po niespełna jedenastu miesiącach odkąd Maria Krystyna wzięła ślub z Muñozem. Świadkami narodzin był bardzo wąski krąg osób, m.in. babka Amparo od strony ojca, doña Euzebia. Jej narodziny zostały utajnione przed opinią publiczną. Dlatego, zaledwie po dziewięciu dniach od porodu, tj. 26 listopada, Maria Krystyna musiała zebrać siły, aby na Paseo de la Florida dokonać przeglądu drugiego szwadronu gwardii wyruszającego na wojnę karlistowską o utrzymanie sukcesji tronu hiszpańskiego przez małoletnią Izabelę II3. Natomiast w księdze metrykalnej chrztów zafałszowała dane dotyczące daty urodzenia oraz rodziców. Amparo widnieje tam jako niemowlę urodzone 3 grudnia 1834 r., córka niejakiego don Jacobo Villanova y Jordan pochodzącego z Barcelony i doñi Rafaeli Tadea Castaneda Herrero, rodem z Madrytu, małżeństwa zamieszkałego w Madrycie przy ulicy Segovia nr 4. Chrzest miał miejsce 12 grudnia 1834 r. w parafii San Miguel y San Justo w Madrycie i w zastępstwie proboszcza udzielił go prezbiter José Velasco. Dziewczynka otrzymała następujące imiona: María de los Desamparados, María del Carmen, María del Milagro, Isabel Fernanda, Juana, ale przez całe życie używała uproszczonej wersji pierwszego imienia, czyli Amparo4. Ojcem chrzestnym był Juan Ramón Paey Bellis de Moncada5. Wydaje się, że nawet ludzie z bliskiego otoczenia Marii Krystyny nie znali właściwego imienia Amparo, skoro gwardzista, anonimowy autor Casamiento, zanotował, że pierworodna córka państwa Muñozów to Gertrudis Magna Victoria. Nie można wszakże wykluczyć, że podanie takiej informacji zostało podyktowane względami bezpieczeństwa i nadzwyczajnej dyskrecji.

Wkrótce potem administrator podmadryckiej osady Rozas (dzisiaj gminy) don Luis oraz lekarz chirurg Juan Casteló y Roca zabrali niemowlę do zamkniętego powozu i przekazali pani Castanedo, wdowie administratora z La Granja. Można się domyślać, że Maria Krystyna i Agustín Fernando Muñoz uczynili tak z bólem serca, skoro, jak czytamy w Casamiento, od chwili rozłąki nieustannie szukali okazji do spotkań ze swą pierworodną. Od wiosny 1835 r. pani Castanedo zamieszkała w Segowii wraz z Amparo i z jej mamką, aby była ona bliżej rodziców. Z biegiem czasu spotkania te stawały się coraz częstsze, zwłaszcza w okresach pobytu młodych małżonków w La Granja. Wtedy, każdego wieczoru Maria Krystyna i Muñoz opuszczali pałac i udawali się do dworku w Quitapesares. Natomiast z Segowii do tego samego miejsca wyruszała opiekunka Castanedo z dziewczynką i z niańką w solidnym, dobrze strzeżonym powozie. Podczas spotkań rodzice Amparo całowali ją i płakali. Te codzienne wyjazdy Marii Krystyny i jej męża, chyłkiem, o zmierzchu oraz wystawność eskorty odpowiedzialnej za bezpieczeństwo dziecka, która wychodziła z Segowii celem penetracji drogi do Quitapesares, tudzież tysiące innych źle ukrywanych okoliczności, sprawiły, że rodzicielstwo niemowlęcia stało się tajemnicą poliszynela. Wystarczy wspomnieć, że chłopcy z Segowii widząc powóz, który co wieczór o tej samej porze opuszczał bramy miasta, wiedzieli, że jedzie w nim dziewczynka, którą zgodnie z prawdą nazywano hija de la reina (córką królowej).

W następnym roku miały miejsce podobne sytuacje i wydarzenia, ponieważ królowa matka ponownie zaszła w ciążę, a jednocześnie musiała wypełniać obowiązki regentki. 4 maja 1835 r. dwór znajdował się w Aranjuez, skąd 29 tegoż miesiąca Maria Krystyna wyjechała do Madrytu, aby dokonać aktu zamknięcia Kortezów, i opuściła miasto tego samego dnia. 8 lipca wróciła do stolicy, aby trzy dni później przenieść się do La Granja z zamiarem przebywania w odosobnieniu i odpoczynku. Dlatego 17 lipca wydała rozporządzenie o odwołaniu ceremonii besamanos (ucałowania ręki królewskiej przy powitaniu). W pałacu nikt już nie miał wątpliwości co do przyczyn takiej decyzji. Jednak nie zawsze królowa mogła się uchylić od wystąpień publicznych i uczestnictwa w pracach rządu. 14 sierpnia musiała wziąć udział w radzie ministrów i magnatów zwołanej w trybie pilnym przez premiera José Marię Quiepo de Llano, hrabiego de Toreno z powodu wystąpień antyrządowych zorganizowanych w największych ośrodkach miejskich Hiszpanii przez radykalnych liberałów (progresistas). Przyjazd Marii Krystyny do Madrytu i uczestnictwo w tym wydarzeniu było ogromnym poświęceniem z jej strony przez wzgląd na zaawansowaną ciążę. 12 września ponownie zamknęła się w pałacu w Pardo, gdzie przez długi czas nie dopuszczała do siebie prawie nikogo, nawet dwórek ani członków swej rodziny, co prowadziło do zadrażnień zwłaszcza z jej siostrą.

Na jesieni, kontynuuje Casamiento, Maria Krystyna urodziła chłopca. Natomiast w świetle dokumentów archiwalnych była to dziewczynka, María de los Milagros, późniejsza markiza de Castillejo (1835–1903). Również i ona, podobnie jak Amparo i ich liczne rodzeństwo, otrzymała w metryce chrztu niezgodny z prawdą zapis dotyczący nazwisk rodziców6. W styczniu 1836 r. matka wysłała ją razem z siostrą do Paryża. Dziewczynkom towarzyszyli ich dziadek Juan Muñoz oraz ksiądz Juan González Caboreluz, wuj spowiednika Gonzáleza, który dzięki protekcji swego bratanka został urzędnikiem królewskiej biblioteki i spowiednikiem Izabeli II. Pretekstem do podróży była konieczność dokonania przez Caboreluza zamówienia książek dla biblioteki królewskiej. Pokrywania kosztów utrzymania dzieci poza granicami kraju podjął się dom handlowy Madariaga z Aranjuezu. W Paryżu dzieci były odwiedzane przez nadwornego lekarza chirurga Juana Casteló y Roca pod błahymi i źle zakamuflowanymi pretekstami. W rzeczywistości oczywistym powodem podróży były względy bezpieczeństwa, chęć zachowania w tajemnicy małżeństwa państwa Muñoz i rodzącego się z nich potomstwa, a więc uniknięcia skandalu oraz kłopotu z utrzymaniem dzieci. Wymagało to prowadzenia niezwykle przezornych, rozważnych i dyskretnych działań, co jednak w praktyce okazało się rzeczą bardzo trudną, a niekiedy nawet niemożliwą.

Tymczasem życie prywatne królowej matki w połączeniu z poparciem, jakiego udzielała prawicowemu skrzydłu liberałów, czyli liberałom umiarkowanym (moderados), skłoniło liberałów radykalnych (progresistas) do zbrojnej demonstracji ich niezadowolenia. W połowie sierpnia 1836 r., gdy dwór regentki przebywał w La Granja, delegacja progresywnych sierżantów pod przewodnictwem Alejandro Gómeza wkroczyła do pokoi rezydencji królewskiej z żądaniem przywrócenia konstytucji z Kadyksu (z 1812 r.)7. Muñoz i inni członkowie jego rodziny ukryli się w pałacu, ale niebawem Agustín Fernando został wyprowadzony z budynku tajnym korytarzem przez niejakiego Dionisio Ariasa i zbiegł do Madrytu. Od tej pory nie pokazywał się publicznie w towarzystwie królowej. Zaszył się w cieniu swego apartamentu pałacowego, który złośliwie nazwano jaula de Muñoz (klatka Muñoza). Natomiast w czerwcu 1837 r. regentka została przymuszona do podpisania progresywnej konstytucji, która pomniejszała jej władzę na rzecz parlamentu.

W połowie kwietnia 1838 r., według Casamiento, Maria Krystyna poroniła lub był to mal parto de una niña (zły poród dziewczynki). Po tym fakcie wzmogła środki ostrożności, a także dążenie do maksymalnego ukrycia swego życia prywatnego i dlatego też nada sabemos con certeza (nic pewnego nie wiemy). Po raz kolejny odnotowujemy nieścisłość informacji analizowanego źródła (zamierzoną lub nie). Królowa nie mogła bowiem poronić w kwietniu 1838 r., ponieważ tego samego roku urodziła syna, Fernanda. Autor ani słowem nie wspomniał o narodzinach jego starszego brata Agustína w 1837 r., informując, że Fernando był trzecim z kolei dzieckiem Muñozów, w rzeczywistości zaś czwartym. W ogóle nie odnotował porodu z 19 kwietnia 1840 r., czyli narodzin trzeciej córki, która otrzymała imiona matki: Maria Cristina.

Jednak to, że niemal co roku zachodziła w ciążę, było niemożliwe do zatuszowania przed opinią publiczną. Na niewiele się zdawały uporczywe starania królowej, usiłującej ukryć swój stan pod modnymi wówczas fałdami i koronkami obszernych sukien, albo przesuwając terminy ważnych aktów państwowych, w jakich miała obowiązek uczestniczyć. Rozbawieni zachowaniem regentki mieszkańcy Madrytu drwili z niej mówiąc, że Nuestra Señora Gobernedora es una dama casada en secreto y embarazada en público (Nasza Pani Gubernator jest mężatką w tajemnicy i ciężarną publicznie). Ministrowie, z racji częstych spotkań z królową, nie mieli wątpliwości co do jej stanu i przez wzgląd na spoczywającą na nich odpowiedzialność za losy monarchii nie mogli przejść obojętnie wobec tego faktu. Z drugiej strony, w obawie o swe stołki ministerialne niechętnie zabierali głos w drażliwej kwestii. W latach 1834–1840 zdobyli się na ten krok zaledwie dwukrotnie. Pierwszy raz nastąpiło to w 1834 r., kiedy to ciąża regentki stanęła w centrum dyskusji rządu. Niestety, zamiast rozmawiać o problemie w kategoriach jego wagi dla całego państwa, ministrowie i politycy poprzestali na niesmacznych żartach, zachowując się bezczelnie, niczym kadeci podczas towarzyskiej pogawędki. Sprzeczano się, który z nich wykaże odwagę porozmawiania z królową, ponieważ żaden nie chciał brać odpowiedzialności za ewentualne skutki jej reakcji. Premier Martínez de la Rosa chciał przekazać tę rolę Zarco del Valle, twierdząc, że jako przystojny wojskowy będzie potrafił zaprezentować delikatny problem w sposób skuteczny i nieurażający królowej. Zarco zgłosił sprzeciw, proponując w zamian jezuitę i ministra sprawiedliwości Nicolasa Garelly’ego, osobę surową, a zarazem zrównoważoną. Ten ostatni wymawiał się uważając, że nie posiada żyłki dyplomaty, zwłaszcza w kwestiach „sercowych” i jest pozbawiony sprytu poety romantycznego. W końcu to właśnie Zarco i Garelly poczynili Marii Krystynie pewne uwagi i zgodnie z obawami spotkało ich zdymisjonowanie z zajmowanych stanowisk i urzędów. Maria Krystyna doskonale wiedziała, że upokorzenia i cierpienia, jakich wówczas doznawała, były bolesną ceną, jaką płaciła za romantyczny związek z gwardzistą. Nigdy jednak nie żałowała swej decyzji, dzielnie radząc sobie z przeciwnościami losu.

Negatywne konsekwencje morganatycznego małżeństwa Marii Krystyny

Anonimowy autor Casamiento wskazuje na widoczne już w 1840 r. negatywne dla Hiszpanii konsekwencje małżeństwa Marii Krystyny z Muñozem. Słusznie przeczuwał, że będą się one nasilać z biegiem czasu, zaś ich rozmiar stanie się trudny do oszacowania. Do skutków pierwszoplanowych zaliczył negatywny wpływ królowej matki na przebieg edukacji jej córek z pierwszego małżeństwa, czyli królowej Izabeli II i Ludwiki Fernandy. Wokół wychowania i kształcenia sióstr raz po raz wybuchały poważne spory pomiędzy przedstawicielami rozmaitych opcji politycznych, pretendujących do zmonopolizowania władzy w państwie. W wyniku źle prowadzonej edukacji Izabela II w wieku dziesięciu lat potrafiła zaledwie czytać i pisać, na dodatek z błędami. W prognozowaniu dalszych następstw tego faktu autor Casamiento okazał się nieomal jasnowidzem. Przewidział mianowicie, że dorastająca królowa jeszcze przez długi czas pozostanie marionetką w rękach matki, która zmusi ją do wyjścia za mąż w bardzo młodym wieku i nie licząc się z jej opinią. Stanie się to w październiku 1846 r., kiedy po ponad dwuletnim poszukiwaniu kandydatów na małżonków dla najstarszych córek młodszą wyda za Antoniego Marię de Orleans, księcia de Montpensier, syna króla Francji Ludwika Filipa I, zaś Izabeli II przeznaczy znacznie gorszą partię, tzn. jej rodzonego kuzyna, Franciszka de Asís de Borbón, księcia Kadyksu, syna Franciszka de Paula. Uczyni tak wbrew protestom córki, która nigdy nie pokocha męża, a wręcz go znienawidzi. Ten ciąg zdarzeń w powiązaniu z brakiem bliskości matki w okresie dzieciństwa uwarunkuje psychikę Izabeli II, sprawiając, że będzie szukała czułości w objęciach licznych faworytów. Niemoralne prowadzenie się hiszpańskiej królowej będzie oburzać opinię publiczną w kraju i za granicą, osłabiając autorytet zarówno jej osoby, jak instytucji monarchii8. Natomiast Maria Krystyna wykorzysta fakt, że Izabela II nie zdawała sobie sprawy z tego, iż jest ona pierwszą w dziejach Hiszpanii królową konstytucyjną, a jej zaabsorbowanie faworytami dawało powód do nieustannego ingerowania w kompetencje monarsze córki.

Jako kolejny skutek małżeństwa Marii Krystyny Casamiento podaje powstanie kamaryli Marii Krystyny, zwanej potocznie kamarylą Muñozów, ponieważ przeważającą część jej składu stanowiły postacie połączone więzami rodzinnymi lub kumoterskimi z mężem królowej matki. Dzięki protekcji Muñoza otrzymały one wysokie stanowiska i korzyści materialne. Osobami postawionymi najbliżej regentki, czyli tworzącymi tzw. kamarylę wewnętrzną byli m.in.: rodzice Muñoza (Juan i Euzebia), ich córka, czyli siostra Agustína Ferdynanda, Alejandra, mianowana damą dworu, brat José Muñoz, piastujący urząd księgowego majątku Korony, Marcos Aniano González, spowiednik regentki, który udzielił jej ślubu i niedługo potem awansował do rangi kapelana honorowego, zarządcy del Buen-Suceso, prebendarza Léridy oraz dziekana de la Habana. Dalej zaliczali się tu Juan González Caboreluz, guwerner małoletniej Izabeli II, Serafin Valero, syn nauczyciela łaciny z Tarancón, który otrzymał w zarząd majątki w Vista Alegre, Miguel López de Acevedo, dyrektor mennicy, Atanasio García del Castillo, zarządca zamku w Segowii. W ścisłej współpracy z królową i z wymienionymi osobami pozostawał niejaki Parejo, gwardzista Marii Krystyny oraz skarbnik Manuel Gaviria, który według współczesnego historyka Juana Pro Ruiza powodował korupcję na dworze oraz ponosił odpowiedzialność za prowadzenie spraw finansowych i pomnażanie majątku powiększającej się z roku na rok nowej rodziny królowej matki9. Wreszcie, jak podkreśla autor analizowanego tekstu, nie można przemilczeć postaci takich jak markizy Valverde, nierozłącznej przyjaciółki Marii Krystyny, lub Salvadora Enrique de Calbeta, wieloletniego sekretarza pałacu królewskiego.

Powszechnie krytykowano zachłanność królowej matki i jej popleczników zaspokajaną kosztem grabienia majątku należącego do Korony. Rabunek ten miał polegać na brutalnym wyciąganiu z pałacu wszystkiego, co dało się spieniężyć: biżuterii, klejnotów, obrazów i innych kosztowności. Marii Krystynie wytknięto także prowadzenie nieuczciwych negocjacji na nazwisko skarbnika Gavirii oraz politykę korupcyjną mającą na celu pozyskanie grubych pieniędzy od ministrów i kontrahentów. Muñozowie bezkarnie robili nieczyste interesy w rozmaitych obszarach, skutecznie wykorzystując luki prawne lub naginając kolejne gabinety do korygowania na ich korzyść obowiązującego prawodawstwa. Nie tylko wyprzedawali majątek Izabeli II znajdujący się w pałacu królewskim, ale czerpali kolosalne dochody z partycypowania w haniebnym procederze przemytu niewolników z Antyli i Stanów Zjednoczonych Ameryki, w spekulacjach giełdowych możliwych dzięki współpracy z przedsiębiorczym przemysłowcem i bankierem José Salamanką, markizem de Salamanca, zwanym hiszpańskim hrabią de Monte Christo, w zyskach czerpanych z rozwoju prasy informacyjnej, z koncesji na budowę dróg kolejowych etc. Rozprawiano również o niezwykle dochodowych transakcjach robionych przez rząd na złożach rtęci, co wywoływało zgorszenie w społeczeństwie, kierując jego niezadowolenie przeciwko premierowi, hrabiemu de Toreno. Tymczasem rzeczywistą sprawczynią skandalu była regentka, która partycypując nieoficjalnie w tym przedsięwzięciu, wyciągnęła z niego korzyści nie mniejsze niż wspomniany premier. Zdaniem Isabel Burdiel, opierającej się na raportach dyplomatycznych Luisa Carlosa Elíasa Amanien, księcia Decazesa, posła francuskiego w Madrycie, zyski te należy szacować na około 2 mln realów. Regentka osiągnęła je na podstawie kontraktu, zawartego z Rothschildami, którzy przejęli w dzierżawę na ponad 22 lata kopalnie rtęci w Almadén. Jednocześnie państwo Muñoz nawiązali kontakt z agentem Rothschildów w Hiszpanii, Danielem Weisweillerem i doprowadzili do tego, że w krótkim czasie ta sławna rodzina bankierska stała się pożyczkodawcami państwa, rozszerzając działalność spekulacyjną na liczne przedsięwzięcia górnicze, handlowe i finansowe10.

Wybiegając nieco w przyszłość należy podkreślić, że przez całe życie Maria Krystyna będzie walczyć o to, aby jej dzieci z drugiego małżeństwa, w których żyłach bądź co bądź płynęła krew rodu Burbonów, żyły godnie i dostatnio. Jako że nie miały one żadnych praw przynależnych dzieciom królewskim, Maria Krystyna i jej mąż sami musieli się zatroszczyć o ich utrzymanie. Los sprawił, że oboje małżonków posiadało zdolności do robienia interesów, podobnie jak cała rodzina Muñozów. Jest rzeczą znamienną, że we wszystkich tych przedsięwzięciach czołową rolę odgrywał sam Agustín Fernando Muñoz, z pozoru cichy, spokojny, skromny i zawsze pozostający w cieniu swej małżonki. W świetle dokumentów zdeponowanych w Archivo Histórico Nacional w Madrycie okazuje się osobą inteligentną, zaradną, z żyłką zarówno do polityki, jak do spraw ekonomicznych11. To on pierwszy sprowadził do pałacu królewskiego członków swej rodziny, krewnych, krajan i przyjaciół dając w ten sposób podwaliny pod powstanie, krytykowanej przez Casamiento, kamaryli. W latach 1840–1843, podczas regencji generała Baldomera Espartero, gdy państwo Muñoz będą przebywali w Paryżu, Maria Krystyna upoważni męża do wykonania części ważnych zadań politycznych. Stanie się on wtedy głównym agentem, do którego skierują się moderados organizujący konspirację mającą na celu obalenie Espartera i przywrócenie regencji królowej matce. Na nim spocznie odpowiedzialność za rozdział środków na finansowanie konspiratorów. Również po powrocie do Hiszpanii w roku 1844 pozostanie autentycznym zausznikiem (prawą ręką) większości posunięć politycznych żony. To on będzie nadawał kierunek i kształt polityce realizowanej oficjalnie przez Izabelę II przy cichej ingerencji matki. Dzięki zabiegom Muñoza i jego zaufanych ludzi, już na początku lat czterdziestych Maria Krystyna będzie należała do kobiet bardzo zamożnych, której przypisywano posiadanie ogromnych kapitałów ulokowanych w zagranicznych bankach. Decazes uważał, że fortuna regentki nie była aż tak duża, jak się to mówiło, ale sam nie pokusił się o wiarygodne oszacowanie jej majątku12. Po dziś dzień nikt tego nie zrobił. Tak więc rację miał autor Casamiento pisząc w roku 1840, że już wtedy stopień utajniania wszelkich działań nakierowanych na powiększanie zasobów materialnych rodziny Muñozów był tak doskonały, że zapewne już nigdy nie dowiemy się pełnej prawdy.

W związku z rozmaitymi zarzutami pod adresem Marii Krystyny, które w dużej mierze były następstwem jej drugiego zamążpójścia, zaczęto podawać w wątpliwość prawo królowej matki do sprawowania regencji nad małoletnią Izabelą II. Autorytet, jakim się cieszyła za życia Ferdynanda VII, został wystawiony na poważną próbę. Zadawano pytanie, czy powinna ona kontynuować regencję, skoro otacza się osobami pozbawionymi poczucia odpowiedzialności za losy państwa, zaś sama lekkomyślnie dzieli majątek Izabeli II z członkami swej nowej rodziny i z jej zausznikami. Dzisiaj odpowiedź wydaje się być negatywna. Jednak nie była ona tak jednoznaczna dla Hiszpanów żyjących ponad półtora wieku temu, skoro autor opublikowanego w 1840 r. Casamiento uznał za konieczne odwołanie się do ambicji rodaków i zachęcenie ich do podjęcia wspólnej walki o ukrócenie skandalicznych nadużyć. W tym celu przypominał, że cały naród ma prawo decydowania o losach Izabeli II, o jej wykształceniu i kondycji materialnej, ponieważ to nikt inny jak naród walczył w wojnie karlistowskiej o zapewnienie tronu córce Ferdynanda VII, zagrożonego przez don Carlosa i jego zwolenników (karlistów). Zauważał również, że mieszkańcy monarchii hiszpańskiej, którzy nazywają siebie „prawdziwymi Hiszpanami”, nie mogą pozwolić, aby „regencja w ten sposób była prostytuowana”. Jeżeli tego nie uczynią, to w niedalekiej przyszłości Izabela II straci swój majątek i dobra Korony, które będą służyły jej przyrodniemu rodzeństwu oraz członkom kamaryli Muñozów. Natomiast za kilka lat, po osiągnięciu przez Izabelę II pełnoletniości, kiedy rozpocznie ona samodzielne rządy, społeczeństwo będzie odczuwać negatywne skutki posiadania słabo wykształconej władczyni. W świetle obowiązującego prawa królowa matka mogła utracić regencję. Prawem tym, jak wiemy, był testament Ferdynanda VII, w którym zawarte jest wyraźne stwierdzenie, że w razie ponownego zamążpójścia Marii Krystyny automatycznie traci ona uprawnienia do regencji. Takie sformułowanie było dla autora Casamiento nie do podważenia. Uważał, że nie można zezwolić, aby ci, którzy trwonią majątek nieletniej królowej, sprawowali opiekę nad nią, ani aby matka, która powtórnie wychodzi za mąż decydowała o wychowaniu dzieci z pierwszego małżeństwa.

Mezalians Marii Krystyny miał bardzo niekorzystny wpływ na dzieje monarchii hiszpańskiej. Posiadanie drugiej rodziny, tej z wyboru, którą naprawdę kochała, nakazywało jej przedkładanie spraw prywatnych ponad interes państwa i dynastii. Wbrew pozorom nie miała ona pasji rządzenia. Walka o utrzymanie władzy (jako regentka, a od 1843 r. po uzyskaniu przez Izabelę II pełnoletniości jako szara eminencja) została podyktowana koniecznością, tj. troską o zapewnienie powiększającej się rodzinie odpowiedniego prestiżu. Nie będąc w stanie prowadzić jej w pojedynkę związała się z opozycyjnymi wobec karlistów liberałami, ale jak już wiadomo, nie z całym stronnictwem, lecz z jego prawym skrzydłem, czyli z moderados. W zamian za usługi wyświadczane jej przez moderados przy obsadzaniu najwyższych stanowisk w państwie dawała pierwszeństwo członkom właśnie tego ugrupowania. Również oni zasilali jej kamarylę. W następstwie takiej polityki liberałowie radykalni (progresistas) byli spychani na margines życia politycznego, co wzbudzało w nich zrozumiały bunt i wrogość do regentki. Szczególną antypatię do osoby królowej matki żywił ich przywódca, generał Baldomero Espartero. Pozycja generała sukcesywnie wzrastała od czasu zwycięstw odnoszonych przez jego wojska podczas wojny karlistowskiej i po podpisaniu kończącej wojnę tzw. umowy z Vergara (31 sierpnia 1839 r.), w dużej mierze zawartej dzięki jego staraniom. Ośmieleni tym progresistas już w grudniu 1839 r. doprowadzili do sukcesu swego ugrupowania w wyborach municypalnych. Ich zabiegom sprzyjała finalizacja wojny domowej, która do tej pory odwracała uwagę od innych problemów, w tym od kwestii, de facto nielegalnej regencji „Pani Muñoz”, jak powszechnie nazywano królową matkę. Równolegle do tych wydarzeń partia moderados, do której po ustaniu wojny przeszła część byłych karlistów, nabierała coraz bardziej konserwatywnego charakteru, a zatem jeszcze bardziej oddalała się od postępowego nurtu liberalizmu. Moderados,nie chcąc oddać rządów w ręce opozycji, mającej przewagę w Kortezach, wnieśli pod obrady parlamentu projekty ograniczające prerogatywy władz lokalnych. Było to tzw. ley de ayunatmientos, które instytucje lokalne całkowicie podporządkowywały władzom centralnym. Podpisanie tej ustawy przez regentkę doprowadziło do wybuchu gwałtownych protestów społecznych podniecanych przez radykałów, które w niektórych miastach przybrały charakter powstań. We wrześniu 1840 r. Espartero wkroczył na czele oddziałów wojskowych do Madrytu i wymusił na Marii Krystynie powołanie radykalnego rządu. 12 października regentka zrezygnowała z pełnionej funkcji na rzecz Espartero. 17 października na pokładzie hiszpańskiego okrętu Mercurio wyemigrowała do Francji, gdzie mogła się schronić dzięki pozwoleniu swego wuja, Ludwika Filipa I Orleańskiego13.

Z Marsylii królowa matka wraz z mężem udała się do Rzymu, w celu zasięgnięcia opinii papieża Grzegorza XVI, czy ich sekretny ślub miał moc prawną. Z listu lidera moderados, późniejszego wielokrotnego premiera, generała Ramóna Narváeza dowiadujemy się bowiem, że Maria Krystyna nie miała pewności, czy ślub udzielony wbrew racji stanu, przez osobę, która nie była proboszczem pałacu królewskiego i na dodatek została przekupiona, jest prawomocny. Ponadto fakt ślubu regentki z gwardzistą nie został potwierdzony żadnym dokumentem, którego nie sporządzono przez wzgląd na wyjątkowe okoliczności objęte całkowitą dyskrecją. Podobno królowa matka, zwierzając się z tego dylematu generałowi, podczas rozmowy, jaką przeprowadziła z nim swego czasu w Barcelonie, wybuchała płaczem14. Do Wiecznego Miasta zdesperowani małżonkowie podróżowali incognito: Maria Krystyna jako hrabina de Vista Alegre, zaś Agustín Fernando pod nazwiskiem señor Medina. Papież spełnił ich oczekiwania. Udzielił parze rozgrzeszenia wraz z błogosławieństwem, nakazując w zamian powstrzymanie się od stosunków seksualnych przez 3 miesiące15. Dopiero po wypełnieniu tej pokuty Maria Krystyna mogła mieć pewność co do legalnego charakteru jej morganatycznego związku. Zaraz potem państwo Muñoz pospiesznie ruszyli w drogę powrotną do Paryża, gdzie czekały na nich ich ukochane dzieci16, którym opinia publiczna w kraju zdążyła już dać przezwisko los muñoces17.

Decyzja królowej matki o rezygnacji z regencji na rzecz przywódcy progresistas dokonała się wbrew woli liberałów umiarkowanych, którzy nie mogli jej wybaczyć tego kroku. Ci ostatni mieli ogromny żal, a nawet pretensje do Marii Krystyny, za to, że okazała się być tak bardzo niewdzięczna za ich dotychczasowe wysiłki włożone na rzecz utrzymania jej przy władzy. Co ważniejsze, postanowienie królowej matki oznaczało dla moderados utratę dotychczasowej dominacji na hiszpańskiej scenie politycznej. Dlatego natychmiast przystąpili do działań mających na celu powrót do poprzedniego stanu. Sytuację ułatwiał fakt, że samej królowej matce zależało na odebraniu dominacji politycznej progresistas, ponieważ ich radykalne poglądy groziły osłabieniem pozycji monarchy w państwie. Część liberałów umiarkowanych (m.in. Juan Donoso Cortés) wraz z Marią Krystyną udała się na emigrację do Paryża, gdzie przy ulicy Rue de Courcelles nr 12 Muñozowie zakupili budynek, wówczas znany jako pałac de Braganza. W 1842 r. w podparyskim Rueil-Malmaison w 1842 r. nabyli drugi pałac należący niegdyś do cesarzowej Józefiny, nazwany Château de Malmaison (Zamek w Malmaison). Obydwa miejsca zaczęły pełnić rolę centrów skupiających moderados, którzy spiskowali na rzecz przywrócenia regencji Marii Krystynie18. Stamtąd królowa matka i jej mąż wysyłali tajnych agentów na dwór madrycki w celu otoczenia Izabeli II i jej siostry Ludwiki Fernandy ludźmi o poglądach umiarkowanych. Powołali nawet specjalną komisję złożoną z osób, które darzyli całkowitym zaufaniem, jak np. markizę de Santa Cruz oraz przedstawicieli moderados odsuniętych od rządów przez Espartera. Tym sposobem, uniemożliwili regentowi i jego zwolennikom kształcenie Izabeli II w odbiegającym od absolutyzmu, nowoczesnym duchu transformacji ustrojowej. Espartero miał bowiem ambicje uczynienia z niej królowej konstytucyjnej, potrafiącej dzielić władzę monarszą z organami przedstawicielskimi, tj. z rządem i parlamentem (Kortezami). Jednocześnie dzięki wspomnianym agentom doskonale orientowali się w rozwoju sytuacji politycznej w kraju oraz w funkcjonowaniu koterii dworskich19.

Czy twoja „czarnula” zobaczy Cię wkrótce? – dzieciństwo z dala od matki

Dzieci Muñozów nic nie wiedziały o sytuacji, w jakiej znajdowali się ich rodzice. Były bowiem zbyt małe, aby zrozumieć jej złożoność. Ze swej strony, państwo Muñoz skrupulatnie ukrywali przed nimi prowadzenie skomplikowanej gry. Ponadto okazuje się, że nawet po przyjeździe do Francji nie mieli dla nich wiele czasu. Tak bardzo byli pochłonięci uprawianiem polityki oraz zdobywaniem pieniędzy. To ostatnie, jak już wiadomo, leżało głównie w gestii Agustína Fernanda, który odbywał podróże po Francji, Italii i Szwajcarii, lokując w tamtejszych bankach gromadzone kapitały. W listach do swych przyjaciół skarżył się na coraz mocniej doskwierające zmęczenie, na konieczność zachowania dyskrecji we wszystkich działaniach, łącznie z szyfrowaniem korespondencji, nieujawnianiem swej tożsamości i występowaniem incognito. Żył w ciągłym niepokoju o los swej ukochanej żony i dzieci, o których z czułością pisał w korespondencji do zaufanych osób20. Oboje z Marią Krystyną uważali, że ich pierwszym obowiązkiem wobec dzieci jest zapewnienie im dobrobytu materialnego oraz wykształcenia. Dlatego od bardzo wczesnych lat Amparo i jej rodzeństwo byli otoczeni wykwalifikowanymi preceptorami i guwernerami. Pod ich nadzorem dzieci pisały listy do rodziców, które dzisiaj stanowią kapitalne źródło informacji dotyczące ich rozwoju psychicznego, intelektualnego oraz relacji z członkami rodziny i opiekunami, a także kondycji zdrowotnej.

Najwcześniejsze listy Amparo i Milagros pochodzą z 1840 r. Amparo miała zatem 6, a jej siostra zaledwie 5 lat. Siostry kaligrafowały je na eleganckich kartkach z papeterii ozdobionej kolorowymi motywami roślinnymi, zwierzęcymi, geometrycznymi, rysunkami rzeźb starożytnych i scenkami rodzajowymi. Pisały w dwóch językach: po hiszpańsku i po francusku, jeszcze bardzo nieudolnie, ale były to przecież pierwsze kroki stawiane wcześniej niż większość ich rówieśników. Część listów zawiera adnotację dnia, roku, a nawet godziny, o której powstawały. Dzięki tej ostatniej informacji dowiadujemy się, że obie siostry pisały równolegle o tej samej porze, tj. zwykle o ósmej wieczorem. Zapewne czyniły tak na polecenie guwernera, który następnie korygował ich błędy, a być może nawet sugerował niektóre treści. Dominującym wątkiem jest tęsknota za rodzicami, zwłaszcza za matką. Kontakt z ojcem był częstszy, ale jedynie sporadyczny. Kiedy przejeżdżał przez Paryż zwykł odwiedzać dzieci na rue du Courcelles lub w Malmaison. Niekiedy pośredniczył w przekazywaniu listów pomiędzy matką i córkami. Pragnienie dziewczynek spotkania z Marią Krystyną i posiadania jej blisko siebie było tak silne, że zawiera je prawie każdy z omawianych listów z 1840 r. Wyrażały je za pomocą rozmaitych słów i zwrotów, ale oznaczających tę samą bezgraniczną tęsknotę za osobą najbliższą sercu, a zarazem tak odległą. W jednym z listów Amparo wręcz skarży się, że ojciec nie chce jej zabrać do Hiszpanii. W zakończeniu innego stawia matce retoryczne pytanie: Te verá pronto tu „morena”? (Czy twoja „czarnula” zobaczy Cię wkrótce?). Zachowały się także listy krótkie, bo zawierające zaledwie po jednym zdaniu, ale za to bardzo wymowne, takie jak: Venez me voir (Przybądź do mnie), Quiero ir a verte, mimica (Pragnę jechać zobaczyć Cię moja mamusiu), Venez, venez vite! (Przybywaj, przybywaj szybko!) lub Mama, deseo darte un beso (Mamo, chcę Cię pocałować). Silne pragnienie utrzymania kontaktu z matką przekładało się na częste kaprysy. Dziewczynki domagały się, aby Maria Krystyna przysyłała im upominki, które bardzo sobie ceniły, ponieważ pochodziły bezpośrednio od matki. Jak przystało na małe „damy” prosiły o: klejnoty (pierścionki, bransoletki, korale, broszki, kolczyki etc. wykładane perłami i kamieniami szlachetnymi), haftowane kołnierzyki oraz lalki i inne zabawki. W dowód wdzięczności pisały listy zapewniając Marię Krystynę o swej miłości do niej. Jednocześnie prześcigały się w pomysłach co do oryginalnych form okazywania matce swych uczuć. Przykładowo pewnego razu Amparo obok listu włożyła do koperty obrębek chusteczki własnej roboty, zaś Milagros kosmyk swoich włosów, czyli także „cząstkę siebie”. Wysyłały również suszone kwiaty (róże, bratki, fiołki). Nieustanna tęsknota za matką znajdowała ujście w marzeniach. Siostry, nie mogąc jej ujrzeć realnie, widziały matkę oczami własnej wyobraźni. Pod koniec grudnia 1840 r., a więc na początku regencji gen. Espartero, gdy królowa matka przebywała już we Francji, każda z dziewczynek napisała list zawierający motyw podróży i statku. W swoim liście Amparo, puszczając wodze fantazji, oglądała piękny młyn otoczony zagajnikiem topoli i wierzb oraz statek, cumujący przy brzegu, a na jego pokładzie człowieka, który zapewne był aluzją do matki przybywającej z „dalekiego kraju”, czyli z Hiszpanii21.

Wyrazy tęsknoty za matką z różnym natężeniem przewijają się przez wszystkie listy Amparo i jej rodzeństwa kierowane do rodziców. Chodzi zarówno o te pisane przed i po przybyciu królowej matki do Paryża w 1840 r., jak i późniejsze, po jej powrocie do Madrytu w roku 1844, dokąd sprowadzi swe dzieci i gdzie pozostanie z nimi aż do 1854 r. Jednak wspomniany wątek, z oczywistych względów, najbardziej wymowny jest w okresie przypadającym na ich dzieciństwo. W 1841 r., gdy Marię Krystynę absorbowała walka o odzyskanie wpływów politycznych w Hiszpanii i praktycznie nie widywała się z córkami, dziewczynki tak bardzo za nią tęskniły, że poprosiły o przysłanie jej portretu. Kiedy życzenie to zostało spełnione, powiesiły obraz w pokoju, gdzie odbywały lekcje. Amparo informowała matkę, że za każdym razem, gdy uchyla drzwi do tego pomieszczenia, pozdrawia la Dame du Portrait (Damę z Portretu) słowami: „dzień dobry”, a gdy patrzy na jej wizerunek myśli o chwili, kiedy wreszcie skończy się ich rozłąka. W tym okresie listy adresowane do Marii Krystyny obydwie siostry rozpoczynały od zwrotu Mon chère maman du portrait (Moja kochana mamo z portretu)22. Odniesienia do „Damy z Portretu”, w kontekście tęsknoty za matką, odnajdujemy również w korespondencji Amparo i Milagros do rodziców z roku 1845. Monsieur Auguste me dit tous les jours que vous allez venir, et ce jour n’arrive jamais (Pan Augustcodziennie mówi mi, że przyjedziesz i ten dzień nigdy nie nadchodzi) – skarżyła się Amparo23.

Aby nasze dzieci otrzymały dobrą edukację

Wprawdzie Maria Krystyna doprowadziła do opracowania kompleksowego planu edukacji swych pociech dopiero w 1846 r., ale już w 1840 wspólnie z mężem mieli jasną wizję nadrzędnych celów ich kształcenia oraz wychowania i w tym duchu kierowali edukacją. Cel ten dobrze oddaje list Muñoza do przyjaciela Paco. Ojciec zdawał sobie sprawę, że dzieci dorastają w nadzwyczajnych warunkach, na obcej ziemi, z dala od rodziców i rodziny. Pragnął, aby to nie przeszkodziło w wychowaniu ich na dobrych, mądrych, uczciwych i zdyscyplinowanych ludzi. Priorytetem było tępienie kaprysów i nauka posłuszeństwa wobec starszych24. Przyczyny powstania wspomnianego projektu dopiero w roku 1846 należy łączyć co najmniej z trzema faktami. Po pierwsze, dotyczył on dzieci od 6 roku życia. W 1846 r. wymóg ten spełniała już piątka z nich: Amparo (12 lat), Milagros (11), Agustín (9), Fernando (8), Cristina (6). Pozostałe, czyli te, które przyszły na świat w Paryżu, miały: Juan 5 lat, Antonio de Padua 4, zaś najmłodszy, José 3 lata25. Po drugie, do sporządzenia takiego planu ponaglały spory o zakres kompetencji toczone pomiędzy opiekunami dzieci. Po trzecie, w połowie lat czterdziestych Maria Krystyna zdołała uregulować kilka fundamentalnych kwestii, dzięki czemu mogła z większą uwagą i spokojem nadzorować swe potomstwo. Otóż, pod koniec 1843 r., dzięki pomocy moderados