Mała księga sekretów według Kahlila Gibrana - Neil Douglas-Klotz - ebook + książka

Mała księga sekretów według Kahlila Gibrana ebook

Douglas-Klotz Neil

4,0

Opis

Eksploracja tajemnic życia i rozwoju duchowego

Zbiór słów znanego poety, Kahlila Gibrana, na temat życiowych pytań i tajemnic duchowej ścieżki. To próba zgłębienia i wyjaśnienia tajemnic, które są częścią naszej egzystencji.

Gibran był zafascynowany życiowymi łamigłówkami – tymi, które powodują, że przestajemy robić to, co robimy i pytamy: „Dlaczego?”. Oto jego rozważania na temat pozornie nierozwiązanych kwestii; dobra i zła, miłości i nienawiści, oraz różnicy między pozorami a rzeczywistością.

Dotychczas ukazały się:

  • Mała księga życia według Kahlila Gibrana;
  • Mała księga miłości według Kahlila Gibrana.
  • Mała księga mądrości według Kahlila Gibrana

W przygotowaniu ponadto:

  • Mała księga opowieści sufickich.

Kahlil Gibran (1883-1931) – libański poeta, pisarz i malarz. Jeden z najważniejszych twórców współczesnej prozy poetyckiej w literaturze arabskiej. Autor wydanej w 1923 powieści poetyckiej Prorok, która pozostaje jednym z najlepiej sprzedających się inspirujących dzieł wszech czasów.

Neil-Douglas-Klotz – światowej sławy uczony w dziedzinie religioznawstwa, duchowości i psychologii. Kieruje Edinburgh Institute for Advanced Learning i przez wiele lat był współprzewodniczącym Mysticism Group w American Academy of Religion.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 81

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,0 (1 ocena)
0
1
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Wstęp

W ostat­nich dzie­więć­dzie­się­ciu latach Pro­rok Kah­lila Gibrana stał się jed­nym z naj­czę­ściej czy­ta­nych i cyto­wa­nych tek­stów w obsza­rze anglo­ję­zycz­nym. A jed­nak kilku kry­ty­ków lite­rac­kich uznało go za pro­stacki i mało poważny od strony filo­zo­ficz­nej. Twier­dzą, że Pro­rok utra­fił w gusta hipi­sów i zwo­len­ni­ków Ery Wod­nika w latach sześć­dzie­sią­tych oraz pro­du­cen­tów kar­tek oko­licz­no­ścio­wych, bo tak naprawdę ducho­wość i mistycz­ność Gibrana są powierz­chowne. Utwory wybrane do tego zbioru zadają kłam tej opi­nii. Naj­lep­sze strofy Gibrana wyra­żają głę­boką, auten­tyczną, „rdzenną” ducho­wość bli­skow­schod­nią, która prze­kra­cza tra­dy­cyjne róż­nice mię­dzy reli­giami.

Cykl „małych ksiąg” sta­nowi świeże spoj­rze­nie na twór­czość i mądrość Gibrana, uwzględ­nia­jąc czyn­niki, które wywarły naj­więk­szy wpływ na jego życie: kul­turę Bli­skiego Wschodu, mistykę przy­rody oraz język arab­ski, w któ­rym myślał. Można bez trudu dowo­dzić, że w latach dwu­dzie­stych minio­nego wieku prze­cięt­nego czy­tel­nika pocią­gał w twór­czo­ści Gibrana egzo­tyczny i zara­zem kla­rowny spo­sób przed­sta­wia­nia regionu będą­cego wtedy zagadką. Nie­mal sto lat póź­niej zro­zu­mie­nie tej bli­skow­schod­niej zagadki – zwłasz­cza tego, jak wymie­niona kul­tura poj­muje sens życia – prze­stało być pro­ble­mem filo­zo­ficz­nym, a stało się kwe­stią prze­trwa­nia.

Książka, którą czy­tel­nik dostaje do rąk, zawiera strofy na temat naj­więk­szych pytań egzy­sten­cjal­nych i tajem­nic ścieżki ducho­wej. Pierw­szy zbiór pre­zen­to­wał twór­czość o natu­rze i życiu. Drugi opo­wia­dał o miło­ści i związ­kach mię­dzy­ludz­kich. Trzeci poświę­cony był prak­tycz­nej mądro­ści życia codzien­nego, zarówno w obrę­bie wspól­noty, jak i w samot­no­ści.

Wiele z wcze­snej twór­czo­ści Gibrana sku­pia się na zagad­kach i para­dok­sach życia – na tym, co zmu­sza nas do prze­rwa­nia aktyw­no­ści i zada­nia pytań w rodzaju „Dla­czego?”, „Po co?”. Oka­zuje się, że rze­czy, które z początku wydają się nam prze­ci­wień­stwami, uzu­peł­niają się nawza­jem. Skąd na przy­kład mamy wie­dzieć, czym jest „dobro”, jeśli nie odsło­nimy jego prze­ci­wień­stwa, a więc „zła”? Czy możemy sma­ko­wać życie, nie mając przy­naj­mniej intu­icyj­nego prze­czu­cia, czym jest śmierć, czy możemy ucie­szyć się z suk­cesu, jeśli nie zazna­li­śmy porażki? Dla tych, któ­rzy choć odro­binę roz­my­ślają o życiu, takie pyta­nia czę­sto sta­no­wią począ­tek poszu­ki­wań ducho­wych i auto­re­flek­sji. Jak czło­wiek może jed­no­cze­śnie wyzna­wać prze­ciw­stawne poglądy? Dla­czego ludzie nie postę­pują racjo­nal­nie, opie­ra­jąc się na fak­tach? I czym w isto­cie jest „fakt”? Czy w swoim życiu zawsze doko­nuję fun­da­men­tal­nych wybo­rów na pod­sta­wie spraw­dzo­nych infor­ma­cji? A może rzadko dys­po­nuję pełną wie­dzą, a mimo to ska­czę na zła­ma­nie karku – przyj­muję nową pracę, anga­żuję się w nowy zwią­zek uczu­ciowy albo prze­no­szę z miej­sca na miej­sce?

W zafa­scy­no­wa­niu Gibrana tymi pyta­niami widać wpływ wyda­rzeń z jego wcze­snego życia. W wieku dwu­na­stu lat stra­cił więź z ojczy­zną, bo w 1895 roku wyje­chał z matką i rodzeń­stwem z Libanu do Ame­ryki. Podob­nie jak wielu dzi­siej­szych migran­tów matka ucie­kała przed bez­na­dziejną egzy­sten­cją – ubó­stwem, nie­uda­nym mał­żeń­stwem i mężem aresz­to­wa­nym za zde­frau­do­wa­nie pań­stwo­wych pie­nię­dzy. Gibran prze­żył gwał­towne zerwa­nie rela­cji z krew­nymi i przy­ja­ciółmi wsku­tek prze­pro­wadzki do wiel­ko­miej­skiego Bostonu, jakże róż­nego od świata jego dzie­ciń­stwa. Według jego rela­cji życie w Liba­nie kon­tro­lo­wa­nym przez Tur­ków Osmań­skich miało cha­rak­ter zarówno „wyspiar­ski”, jak i „feu­dalny” – miej­scowi władcy i przed­sta­wi­ciele Kościoła zacie­śnili mało święte przy­mie­rze, aby utrzy­my­wać fel­la­hów – chło­pów i wyrob­ni­ków rol­nych – w sta­nie pod­dań­stwa.

Łatwo sobie wyobra­zić, że już we wcze­snych latach Gibran postrze­gał świat z dwóch per­spek­tyw – Libań­czyka z pro­win­cji i miesz­kańca ame­ry­kań­skiego mia­sta. Takie dwo­iste postrze­ga­nie – roz­sz­cze­pioną jaźń – można zin­te­gro­wać wyłącz­nie poprzez przy­ję­cie wyż­szego poglądu, ina­czej popada się w obłęd. Na szczę­ście dla sie­bie (i dla nas) Gibran potra­fił tego doko­nać, choć pod koniec swo­jego krót­kiego życia pró­bo­wał alko­ho­lem znie­czu­lić swoją wyjąt­kowo wraż­liwą psy­che.

W poszu­ki­wa­niu rów­no­wagi posił­ko­wał się roz­ma­itą ducho­wo­ścią.

Po pierw­sze, jak stwier­dzono we wstę­pach do poprzed­nich tomi­ków tego cyklu, Gibran został wycho­wany w Kościele maro­nic­kim, był człon­kiem odłamu chrze­ści­jań­stwa bli­skow­schod­niego powią­za­nego z rzym­skim kato­li­cy­zmem. Do XVIII wieku w Kościele maro­nic­kim mówiono i odpra­wiano litur­gię w języku syryj­skim, spo­krew­nio­nym z ara­mej­skim Jezusa. Kościoły ara­mej­skie postrze­gały Jezusa, pro­roka z Naza­retu, jako istotę ludzką, „syna Bożego” pisa­nego przez małe „s”, który wypeł­nił swoje powo­ła­nie i wyra­ził boskość w spo­sób wyjąt­kowy, ale osią­galny dla nas wszyst­kich. W tym sen­sie wszy­scy możemy być „dziećmi” Boga, to jest dziećmi „Świę­tej Jed­no­ści” (dosłowne tłu­ma­cze­nie alaha, ara­mej­skiego słowa zna­czą­cego „Bóg”; to samo zna­czy rów­nież arab­skie Allah).

Gibran kry­ty­ko­wał ludzi, któ­rzy czcili Jezusa, lecz nie pró­bo­wali naśla­do­wać jego ducho­wo­ści:

Wiel­bią czło­wieka sobie nie­zna­nego.

Co za pocie­sze­nie w czło­wieku im podob­nym,

czło­wieku, któ­rego dobro jest jak ich wła­sne dobro,

któ­rego miło­sier­dzie jest jak ich wła­sne miło­sier­dzie?

Wiel­bią nie czło­wieka, żywego czło­wieka,

pierw­szego, który otwo­rzył im oczy

i spoj­rzał w słońce, nie mru­gnąw­szy powieką.

O nie, nie znają go

i podobni mu nie będą.

Kon­cep­cja Boga jako jed­no­ści – jed­no­ści zawie­ra­ją­cej wszel­kie prze­ci­wień­stwa – spaja roz­ma­ite wątki bli­skow­schod­niego misty­cy­zmu, które znaj­dują wyraz w twór­czo­ści Gibrana. W osta­tecz­nym roz­ra­chunku w tra­dy­cji tej nie ma „Boga i ludzi” ani „Boga i natury”. Jest tylko Bóg jako Jed­ność, jako Rze­czy­wi­stość. Sta­ro­żytne języki semic­kie (egip­ski, hebraj­ski, ara­mej­ski, arab­ski) nie wyróż­niają kate­go­rii, które my przyj­mu­jemy za oczy­wi­stość – np. trans­cen­dentny kon­tra imma­nentny, wewnętrzny kon­tra zewnętrzny, prze­szłość, teraź­niej­szość i przy­szłość, ciało, umysł i duch.

Na przy­kład „duch” w sta­ro­he­braj­skim, ara­mej­skim i arab­skim zna­czy także „oddech”. Zatem słowa „Duch Święty” w ara­mej­skim cza­sów Jezusa można rów­nież oddać jako „Tchnie­nie Święte”. Gibran daje temu wyraz w stro­fach z Ogrodu Pro­roka zawar­tych w tym zbio­rze:

Tchnie­niem Boga jeste­ście niczym wiatr,

któ­rego schwy­tać ni poj­mać nie zdo­łasz.

Podob­nie każde „wewnątrz” zna­czy rów­nież „pośród”. Zatem to, co dzieje się w moim wnę­trzu, oddzia­łuje na mój świat zewnętrzny i na odwrót. I znów słowa Jezusa w jego języku ojczy­stym ozna­czają, że Bóg włada w nas i pośród nas. W swo­jej twór­czo­ści Gibran raz po raz powraca do tej tema­tyki, zwłasz­cza w dłu­gim wier­szu, który sta­nowi zakoń­cze­nie arcy­dzieła pod tytu­łem Jezus, Syn Czło­wie­czy. Więk­szą część tego wier­sza, pier­wot­nie zaty­tu­ło­wa­nego Czło­wiek z Libanu dzie­więt­na­ście stu­leci póź­niej, zamie­ści­łem w tym zbio­rze:

Gdyś prze­mó­wił,

słowa twe były

jak szept warg odle­głych,

a prze­cież winien roz­ognić je pło­mień.

Śmie­chem ich dotkną­łeś do szpiku kości,

choć na śmiech nie byli gotowi,

i pła­ka­łeś w zamian ich oczu,

bo suche były.

Twój głos spło­dził ich myśli

i ich rozu­mie­nie.

Twój głos mat­ko­wał ich sło­wom

i odde­chowi.

Wzy­wamy sie­bie nawza­jem,

a prze­cież to cie­bie wołamy,

niczym porą wio­senną przy­pływ wez­brany

naszej potrzeby i pra­gnień.

Dopiero wsku­tek póź­niej­szych wpły­wów filo­zo­fii pla­toń­skiej kon­cep­cja oddzie­le­nia ludz­ko­ści od Boga zago­ściła w wielu bli­skow­schod­nich tra­dy­cjach reli­gij­nych, zwłasz­cza w for­mie zin­sty­tu­cjo­na­li­zo­wa­nej. Dla tych, któ­rzy żyli w bli­skim związku z naturą – a więc upra­wia­ją­cych zie­mię, wśród któ­rych Gibran się wycho­wał – zwią­zek ten jed­nak prze­trwał: idea, że „Bóg”, choć osta­tecz­nie sta­nowi tajem­nicę, obej­muje także naturę i ludz­kość. Nie zna­czy to, że „jeste­śmy Bogiem”, lecz raczej, że „Bóg” jed­no­czy wszel­kie prze­ci­wień­stwa, zawiera wszel­kie pozorne para­doksy, jest wiecz­no­ścią, która ozna­cza też zmianę. Urze­czy­wist­nie­nie tej wiecz­no­ści sta­nowi cel mistycz­nych poszu­ki­wań ducho­wych w kul­tu­rze bli­skow­schod­niej.

Jak powiada Al-Mustafa o Bogu w Ogro­dzie Pro­roka:

Pomy­śl­cie teraz, towa­rzy­sze i umi­ło­wani moi, o sercu, co zawiera wszyst­kie wasze serca, o miło­ści, co obej­muje wszel­kie wasze miło­wa­nie, o duchu, co mie­ści wszel­kiego ducha waszego, o gło­sie, co brzmi wszel­kim gło­sem waszym, o ciszy, co głęb­sza jest ponad wszel­kie wasze mil­cze­nie i bez­cza­sowa.

W całej twór­czo­ści Gibrana odnaj­du­jemy ową tęsk­notę za trwa­ło­ścią, za czymś, w czym można pokła­dać ufność. W swoim życiu poszu­ki­wał ludzi, któ­rzy mieli podobne dąże­nia i mogli mu pod­su­nąć odpo­wie­dzi na roz­ma­ite pyta­nia egzy­sten­cjalne.

Czy miał ducho­wego nauczy­ciela? Dono­sił o spo­tka­niach z kil­koma mędr­cami – nie­wąt­pli­wie nie wszyst­kie były jego zmy­śle­niem. Wiemy, że pozo­sta­wał pod wpły­wem sufich, któ­rzy w świe­cie współ­cze­snego mu islamu na ogół pro­wa­dzili zwy­kłe życie albo byli pustel­ni­kami. Na przy­kład w jed­nej z jego napi­sa­nych po arab­sku sztuk – Iram ze Słu­pów – wystę­puje czło­wiek poszu­ku­jący nauk ducho­wych. Odwie­dza on suficką mistyczkę żyjącą na pustyni, która mówi:

Wszel­kie ist­nie­nie mieszka w twoim wnę­trzu, a wszystko z twego wnę­trza mieszka w ist­nie­niu.

W poje­dyn­czej kro­pli wody znaj­dziesz wszel­kie tajem­nice mórz. W poje­dyn­czej czą­steczce miesz­czą się wszel­kie żywioły Ziemi. W poje­dyn­czym poru­sze­niu myśli są wszel­kie ruchy i prawa wszech­świata.

Możemy to porów­nać ze sło­wami trzy­na­sto­wiecz­nego per­skiego mistyka sufic­kiego Mah­muda Sza­bi­sta­rego:

Wnik­nij do serca poje­dyn­czej kro­pli wody,

a zaleje cię sto czy­stych oce­anów.

Przyj­rzyj się z uwagą jed­nemu pył­kowi kurzu,

a zoczysz milion ist­nień nie­na­zwa­nych…

Pro­mie­nie kosmiczne kryją się w źre­nicy mego oka,

a głę­bia serca mego mie­ści

tętno całego kosmosu.

Uni­wer­sa­lizm Gibrana – zdol­ność do dostrze­ga­nia prawdy w wielu róż­nych tra­dy­cjach ducho­wych – bie­rze się rów­nież z jego zain­te­re­so­wa­nia baha­izmem. W 1912 roku poznał on i scha­rak­te­ry­zo­wał Abdula Bahę, syna Baha’u’llaha, zało­ży­ciela tej reli­gii. „W swo­jej duszy skry­wał całe światy” – dono­sił Gibran o tym czło­wieku. Spo­tka­nia te zaowo­co­wały przy­pły­wem nowej kre­atyw­no­ści. Ducha uni­wer­sa­li­zmu znaj­du­jemy w wielu tek­stach Gibrana, mię­dzy innymi w Jezu­sie, Synu Czło­wie­czym:

Chry­stus nie­je­den raz przy­cho­dził na ten świat i prze­wę­dro­wał wiele krain. Lecz zawsze widziano w nim obcego i sza­leńca.

Czyż nie sły­sze­li­ście o nim na roz­sta­jach Indii? I w kra­inie magów i pośród pia­sków Egiptu?

A tu, w waszej Pół­noc­nej Kra­inie, dawni pie­śnia­rze opie­wali nio­są­cego ogień Pro­me­te­usza, który speł­nie­niem był dążeń ludz­kich i uwol­nio­nej z kaj­dan nadziei.

I Orfe­usza, który przy­szedł z gło­sem i lirą, aby oży­wić ducha jed­nako w czło­wieku i zwie­rzę­ciu.

Rok póź­niej, a więc w 1913, Gibran poznał szwaj­car­skiego psy­chia­trę Carla Gustava Junga, który zaczy­nał wtedy for­mu­ło­wać swoją teo­rię o „zbio­ro­wej pod­świa­do­mo­ści”, rozu­mia­nej jako ogromne repo­zy­to­rium arche­ty­pów, wyobra­żeń i opo­wie­ści wspól­nych dla całej ludz­ko­ści. Gibran wyraża tę ideę w jed­nym ze swo­ich naj­bar­dziej tre­ści­wych afo­ry­zmów pocho­dzą­cym z utworu Pia­sek i piana (1926):

Tęsk­nię za wiecz­no­ścią,

albo­wiem w niej napo­tkam

swoje nie­na­pi­sane wier­sze i

nie­na­ma­lo­wane obrazy.

Nie­któ­rzy mistycy kro­czą kon­kretną ścieżką duchową i wtedy możemy ich nazwać: to sufi, mistycy żydow­scy, chrze­ści­jań­scy itd. Nie­kiedy zakła­dają wła­sną szkołę lub kon­ty­nu­ują dzieło poprzed­ni­ków. Inni z kolei idą wła­sną ścieżką, którą nie powi­nien podą­żać nikt inny. Na myśl przy­cho­dzą posta­cie współ­cze­sne Gibra­nowi – ame­ry­kań­scy mistycy i piewcy natury tacy jak Walt Whit­man czy Edna St. Vin­cet Mil­lay.

Jeden z bio­gra­fów Gibrana ujmuje to w nastę­pu­jący spo­sób:

Czy Gibran był chrze­ści­ja­ni­nem? Nie­wąt­pli­wie przyj­mo­wał chrze­ści­jań­skie obja­wie­nie, widząc w Jezu­sie przy­kład, a w Biblii skarb­nicę odsło­nię­tej prawdy moral­nej i ducho­wej. Jed­nak w zgo­dzie z tymi, któ­rzy kro­czą ścieżką suficką, nie mógł przy­jąć chrze­ści­jań­stwa jako wyłącz­nej drogi (…). Jego wyzna­nie obej­mo­wało roz­ma­ite wątki reli­gijne: upa­ni­szady, syryj­ski neo­pla­to­nizm, misty­cyzm jude­ochrze­ści­jań­ski, sufizm islam­ski i baha­istyczne nauki o miło­ści uni­wer­sal­nej i jed­no­ści wszel­kiej reli­gii, prze­ka­zane mu przez Abdula Bahę. (…) Stwo­rzył wła­sną filo­zo­fię duchową, w obrę­bie któ­rej łączył roz­ma­ite tra­dy­cje, nawią­zu­jąc do Wil­liama Blake’a, który stwier­dził, że „wszyst­kie reli­gie są jed­nym” (Bush­rui i Jen­kins, 1998).

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki