2,02 zł
Ten tomik przybliży Wam listę ludzi, do których pewien człowiek chciałby strzelać, postać mężczyzny, który postanowił, że w Wiśle, zamiast wody ma popłynąć mleko oraz chłopaka, który uświadomił sobie, że woli obrażać cudze matki niż wiązać buty. A to dopiero początek. Szymon Czardybon zdecydował się na nieco lżejszy i bardziej dynamiczny styl, zrywający z lekko już nadużywanym depresyjnym i smutnym klimatem, na rzecz czegoś, przynajmniej pozornie, radośniejszego.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 29
Projektant okładkiSzymon Czardybon
© Szymon Czardybon, 2020
© Szymon Czardybon, projekt okładki, 2020
Ten tomik przybliży Wam listę ludzi, do których pewien człowiek chciałby strzelać, postać mężczyzny, który postanowił, że w Wiśle, zamiast wody ma popłynąć mleko oraz chłopaka, który uświadomił sobie, że woli obrażać cudze matki niż wiązać buty. A to dopiero początek. Szymon Czardybon zdecydował się na nieco lżejszy i bardziej dynamiczny styl, zrywający z lekko już nadużywanym depresyjnym i smutnym klimatem, na rzecz czegoś, przynajmniej pozornie, radośniejszego.
ISBN 978-83-8189-631-3
Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero
„So what if I’m crazier than crazy?So what if I’m sicker than sick?So what if I’m out of control?Maybe that’s what I like about it”
~ Three Days Grace, „So What”
Witaj drogi Czytelniku!
Jest mi naprawdę niezmierni miło, że zdecydowałeś się przeczytać mój tomik poezji. Jednak zanim zaczniesz, mam do Ciebie kilka słów.
Przede wszystkim — nie bierz wszystkiego dosłownie i na poważnie. Nie miałem absolutnie na celu kogokolwiek urazić, a jeśli jednak to zrobiłem, naprawdę przepraszam. Ale moim celem nie było stworzenie bezpiecznego, uniwersalnego i zrozumiałego dla wszystkich tekstu. Nie. Może i są tacy, którzy to lubią i którzy się w tym spełniają — ja jednak do nich nie należę. W pisaniu oraz ogólnie pojętej sztuce wysoce cenię sobie wolność. To, że gdy mam ochotę na przykład rozładować na kimś swoją złość, mogę bez problemu przelać tę chęć na papier, bez żadnych problemów z prawem czy przykrych konsekwencji. Dlatego właśnie to kocham — bo, przynajmniej w dużej mierze, mam wolność. Nikt nie narzuca i nikt nigdy nie narzuci mi co mam pisać. Bo gdy tak się stanie, co obiecuję i sobie i Wam, porzucę pisanie w kąt. (Nie mówię tutaj oczywiście o różnych konkursach, prośbach, propozycjach; mam na myśli zmuszanie mnie do czegoś, a konkretniej — do pisania o czymś, o jakimś konkretnym temacie itd.). Właśnie dlatego w tym tomiku przelałem to, co chciałem, tak jak chciałem. I efekt tego przelewania prezentuję Wam, właśnie tutaj, właśnie teraz. Proszę. Możecie to kochać, ale możecie to też nienawidzić. Proszę bardzo. Róbcie, co chcecie.
I jeszcze jedna rzecz — teraz będę całkowicie szczery — sam niekiedy nie rozumiem mojej poezji. Naprawdę. Piszę, a potem czytam, co napisałem i zastanawiam się, co właściwie mogło mi przyjść do głowy. Nie jest tak zawsze, absolutnie. Ale jest kilka takich wierszy, których nawet ja, jako autor, nie umiałbym poprawnie zinterpretować. Lecz tak właściwie — po co to robić? Po co rozumieć jakiś tekst, obraz, film itp.? Uważam, że dopóki odbiorca czerpie przyjemność z danego rodzaju rozrywki, jego rozumienie i poprawna interpretacja nie jest konieczna. I tej filozofii jak najbardziej trzymałem się, pisząc ten tomik. Także nie zrażajcie się, jeśli czegoś nie rozumiecie, jeśli na próżno poszukujecie jakiejś odpowiedzi w moich wierszach. Bo całkiem możliwe, że ta odpowiedź po prostu nie istnieje.
To by było chyba na tyle. Bez zbędnego przedłużania, zapraszam do czytania!
~ Szymon Czardybon, autor
Opieram zmęczone ręce na zimnej umywalce
I podnoszę wzrok na lustro
Stare
Brudne
Popękane i porysowane
Widzę w nim siebie
Widzę zmarszczki
Blizny
Siwiejące włosy
Widzę przeszłość
Dawne błędy
Złe decyzje
I ludzi
Którzy odeszli już na zawsze
Widzę trasę jaką biegło moje życie
I dobrze wiem
Że raczej nie należę do szczęściarzy
Każda twarz mija mi przed oczami
Co zadziwiające
Od zawsze miałem do nich wyjątkowy zmysł
Słyszę głosy
W mojej głowie czy nie
To nie ważne
Starym ludziom pozwala się na więcej szaleństwa
A czy jestem już stary?
Pamiętam czasy tak odległe