Lot nad Horyzont Zdarzeń - Krzysztof Derda - ebook

Lot nad Horyzont Zdarzeń ebook

Krzysztof Derda

3,0

Opis

II poprawione i rozszerzone wydanie powiadania Science Ficction o napędach związanych z ciemną energią i podróży do centrum galaktycznego Drogi Mlecznej aż pod Horyzont Zdarzeń a po powrocie zagłada świata poprzez biblijny armagedon i Sąd ostateczny

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 301

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,0 (3 oceny)
0
2
0
0
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Krzysztof ‌Jan Derda

Lot Nad ‌Horyzont Zdarzeń

Opowiadanie SF

© Krzysztof Jan ‌Derda, 2016

Opowiadanie ‌SF ‌o napędach ‌związanych ‌z ciemną energią ‌i podróży do ‌centrum ‌galaktycznego ‌Drogi Mlecznej ‌aż ‌pod Horyzont Zdarzeń ‌a po powrocie zagłada ‌świata ‌poprzez biblijny ‌armagedon i Sąd ostateczny

ISBN 978-83-8104-304-5

Książka ‌powstała ‌w inteligentnym systemie ‌wydawniczym Ridero

Opowiadanie ‌dedykuje swoim Wnukom

Część I

Geneza

W latach sześćdziesiątych ‌ubiegłego stulecia ‌znakomity kosmolog angielski ‌Stewen Hawking na skutek ‌własnych rewolucyjnych w nauce ‌odkryć ‌i przemyśleń, ‌a przede wszystkim ‌dzięki ‌fascynacji, nad odkryciami ‌Alberta Einsteina ‌i jego teorii względności, ‌doszedł do ‌wniosku że wszechświat który ‌nas ‌otacza i wypełnia ‌przestrzeń ‌jest ‌bardziej ‌dziwny ‌i niezrozumiały niż wyobrażają sobie ‌ludzie ‌a na pewno i obcy ‌o ile istnieją. Przemyślenia ‌te doprowadziły ‌do odkryć o których nikomu ‌przedtem nawet ‌się nie ‌śniło. A dziś ‌w roku ‌2022 zostały uznane ‌i zaakceptowane ‌lecz ‌społeczeństwa świata ciągle nie mogły ‌zrozumieć jak to jest ‌w najdziwniejszym, i najbardziej szokującym miejscu ‌wszechświata i centrów ‌niemal wszystkich jego galaktyk ‌zwanym czarną dziurą. A jeszcze ‌bardziej niezrozumiałym miejscem jakim ‌jest ‌horyzont zdarzeń i trzymająca ‌w ryzach wszechświat ciemna materia, ‌a tam gdzie zatrzymuje się czas i niby nic już więcej się nie może wydarzyć jak tylko to że po przekroczeniu horyzontów zdarzeń, w kierunku czarnych dziur. Wszelka materia jest rozrywana na atomy a i te na nicość wkraczając tam w obszar Osobliwości jednak profesor Hawking twierdzi obecnie że nie może zaginąć żadna informacja która się tam dostanie. A jakby tego było mało atomy każdej pożartej informacji są wyrzucane w formie promieniowania. Otworzyło to mnóstwo spekulacji i domysłów jednak bardziej zaciekawiało. Tak naukowców jak i zwykłych ludzi ale wprowadzało niepokój i w kręgach naukowych ciągle wrzało choć teoria była już wiekowa. Wielu pragnęło ją sprawdzić i zrozumieć bo ta dawała nowe spojrzenie na sam wszechświat i sens dotychczasowych badań nad ogromem nieskończonej przestrzeni. Niestety do tej pory nie było technicznych możliwości sprawdzenia teorii. Obecnie dzięki znacznemu postępowi nauki a głównie dzięki pracy wielkiego zderzacza hadronów pod Genewą. Otworzyły się możliwości uzyskania, nowych danych a przy okazji, odpowiedniego napędu dla statku który mógłby tam dotrzeć. Bowiem odległości do tej pory były nie do pokonania ani nawet nie do pomyślenia lecz marzenia wielu kosmologów w tym Seta Szostaka kierownika osławionej stacji badawczej SETI. Oraz profesorów kosmologi w tym i Hawkinga, ciągle zaprzątały uwagę największych umysłów ziemian a toczone przy tym spory naukowe, bywały bardzo ostre i przynosiły ciągle nowe pytania. Jedno z nich to, pytanie jak obsesja dręczyło szczególnie profesora Seta Szostaka. Czy jesteśmy w kosmosie sami czy nie? Ale aby gdziekolwiek dotrzeć potrzebny był odpowiedni napęd. I tu przyszła z pomocą nowoczesna nauka i zderzacze hadronów. Musimy drogi czytelniku nieco zatrzymać się aby wyjaśnić czym zajmuje się zderzacz hadronów i co też za jego pomocą odkryto po wielu latach pracy zespołu naukowców. Udało się wygenerować za pomocą zderzacza czarną dziurę a później odkryto ciemną materie najpierw na ułamek sekundy potem po wielu latach pracy. Udało się stworzyć czarną dziurę i ciemną materie w próżniowej osłonie. Ale również co nie było do tej pory możliwe ciemną energie, jako element istniejącego wszechświata. Ale tak bezpiecznie iż nie mogły te produkty że tak je opiszę stanowić żadnego zagrożenia dla tworzącego ją zespołu. Jak i dla całej ludzkości. Tu przy okazji muszę dodać. Bo i jak wszyscy wiemy nie odbyło się to bez procesów sądowych, wniesionych przez ekologów twierdzących zresztą po części słusznie. Że przy niefortunnym zbiegu okoliczności możemy unicestwić samych siebie łącznie z naszą planetą i całym układem słonecznym, na dodatek. Na szczęście pomimo ryzyka prace postępowały bez specjalnych zakłóceń, a Sąd w Strasburgu oddalił pozew ekologów zawierzając naukowcom. Jak wiemy czarna dziura pożera w stanie naturalnym wszystko co się do niej zbliży. Zespół NASA pod kierownictwem profesorów Jonha Philipsa z USA i Jamesa Nortona z Wielkiej Brytanii oraz honorowego patrona projektu profesora Stewena Hawkinga pragnął spojrzeć na problem z bardziej praktycznej strony. Inni również jak profesor Brian Cox czy popularyzator nauki znany aktor Morgan Fremann opowiadali o zjawisku w różnych programach popularno naukowych. A to z kolei rozbudzało ciekawość wszystkich.

Podjęto badania i próby budowy silnika do zastosowania jako napędu, energii czarnej dziury i po kilku wstępnych próbach zrezygnowano z tego pomysłu i próby poszły w kierunku stworzenia napędu w oparciu o ciemną energie którą, też udało się pozyskać. Jako zjawisko, a zjawisko nie rzecz materialną, co było nie tyle dziwne co zaskakujące w badaniach i doświadczeniach. Muszę przybliżyć tu czytelnikowi. Istotę tych dwóch czynników że tak się wyrażę. Otóż ciemna materia jest czymś co spaja i przytrzymuje cały wszechświat w postaci jaką wszyscy znamy. Natomiast ciemna energia sama z siebie przyśpiesza i powoduje ekspansje wszechświata we wszystkie strony i ten właśnie czynnik spowodował podjęcia się, wykorzystania jej jako środka napędowego. O tyle jednak niespójnego z logiką jak i najnowszymi badaniami nad ciemną energią. Gdyż już w 2015 roku. Naukowcy na podstawie obserwacji kosmologicznych i astronomicznych. Doszli jednak do wniosku że wszechświat, jak by zwalnia. A określenie że przykrył się kocem i zapada w drzemkę obiegły cały świat. I wywołały kolejną konsternacje. I jeszcze większe zdziwienie świata naukowego. Jednak zasady działania takiego silnika okazały się w praktyce prostsze niż by się to kiedykolwiek komu wydawało. Nowy napęd profesor Norton nazwał napędem pro, akcyjnym. NASA z tego powodu zwołała konferencję prasową. W Huston na którą zaproszono naukowców a przede wszystkim media. Jednak zainteresowanie było tak ogromne że w sali konferencyjnej zjawiło się około 100 stacji telewizyjnych z całego świata oraz rzesze naukowców. Wejdźmy tam i my korzystając z zaproszenia. Szum rozmów i kamer powodował nastrój, jakiegoś napięcia a chwila istotnie była podniosła. Uciszyło się kiedy pojawili się wynalazcy zajmując miejsca przy długim stole. Zgromadził się cały podstawowy zespół twórczy. Głos zabrał profesor John Philips. Witam wszystkich Państwa. Powiedział swoim donośnym głosem. Jednak najpierw poproszę profesora Hawkinga o przybliżenie zebranym istoty jego odkrycia. Profesor Hawking nie jeździł już na swoim sławetnym wózku z którego to pamiętał go każdy telewidz kanałów popularnonaukowych. Jak i jego studenci i mówił normalnie bez syntezatora mowy. Trzeba dodać iż przed kilku laty pokonano w końcu jego niemoc dzięki współczesnym osiągnięciom medycznym. Toteż kiedy wstał sala wybuchnęła gromkimi brawami na stojąco. Profesor powiedział, dziękuje państwu. Aż przyjemnie było na niego popatrzeć. Wróćmy jednak moi Państwo do istoty sprawy powiedział. Już jako młody naukowiec począłem zastanawiać się nad skomplikowaną budową wszechświata. A na podstawie teorii Einsteina sławnego MC do kwadratu doszedłem do pewnych wniosków. Iż wszechświat jest mniej skomplikowany niż nam się wszystkim wydawało chociaż bardzo dziwne miejsca znajdują się w okolicach czarnych dziur. A tak w ogóle twierdziłem na początku swojej kariery naukowej że żadnych czarnych dziur w przestrzeni kosmosu nie ma. A propagatorów tej hipotezy wyzwałem na zakład, który później na swoje szczęście przegrałem. Panie Profesorze a o co się Pan założył, zapytał redaktor Sulima TVP z Polski, o co? Dokładnie nie pamiętam ale chyba o prenumeratę jakiegoś pisma naukowego. A jaki był wynik zakładu? No oczywiście przegrałem, i dziś jestem z tego bardzo zadowolony. Bo nauka wyszła na tym o wiele lepiej niż gdybym wygrał zakład. Ale wracając do tematu, kiedy odkryto istnienie czarnych dziur i ciemnej materii a przede wszystkim ciemnej energii jako składnika wszechświata tak mnie to zafascynowało że musiałem, zastanawiać się nad ich istotą i przeznaczeniem bo ich nienasycona chęć wchłaniania wszystkiego co się w ich otoczeniu znajduje. Była raczej zrozumiała z uwagi na wszechobecną grawitację. W naszej galaktyce istnieje około 2000 czarnych dziur i jedna masywna czarna dziura w centrum, galaktyki, która, interesuje, nas, najbardziej. Natomiast ciemna materia jak i energia choć udało się nam je pozyskać nadal nie wiemy czym właściwie są. W ciągu dalszych przemyśleń założyłem ze na obrzeżu każdej z nich znajduje się jak go też nazwałem horyzont zdarzeń dziwniejszy, niż same czarne dziury. Dlaczego? profesorze padło pytanie z sali. Bo na wskutek działania grawitacji czarna dziura zatrzymuje czas w naszym potocznym rozumieniu, właściwie nie ona sama ale już nad horyzontem zdarzeń czas zwalnia i powoli się wstrzymuje, tak jak przewidział to Einstein, odpowiedział. Wszystko co się znajdzie w pobliżu zostaje teoretycznie wchłonięte a przynajmniej gazy i gwiazdy w ich pobliżu są pochłaniane. Ale...na skutek kumulacji materii czarna dziura wyrzuca z siebie w końcu materie która jakbym powiedział strawiła i chce się jej pozbyć. Jednak wyrzuca ja w stanie takim w jakim nigdy przedtem nie była to niejako promieniowanie czyli pierwotna materia powstała tuż po wielkim wybuchu? Z tego tez powodu świat naukowy nazwał to promieniowanie moim nazwiskiem czyli promieniowaniem Hawkinga. W pewnym jednak etapie mojej teorii przyjąłem ze informacja pochłonięta przez czarna dziurę przepada, lecz myliłem się bowiem informacja zaginąć nie może nawet rozerwana niemal do nicości. Natomiast przystępując do teorii naszych silników, profesor Norton zwrócił się do mnie czy tej istoty czarnej dziury albo może lepiej, ciemnej materii i ciemnej energii, tu zażartował to wszystko są typowe ciemne charaktery, albo typy spod ciemnej gwiazdy co nawet bardzo trafnie do nich wszystkich pasuje. Nie można wykorzystać do napędu? Gdyż jedna pochłania wszystko na swej drodze a druga ciągle przyspiesza, z sobie tylko znanych względów, a następna trzyma wszystko brzydko mówiąc w kupie, żeby się nie rozleciało. Jak to możliwe? Znowu, zapytanie padło od ciekawych reporterów. Na to może Państwu już odpowie konstruktor, profesor John Philips z NASA. Dziękuje profesorze powiedział Philips. Proszę Państwa, założyliśmy ze skoro czarna dziura wchłania wszystko a ciemna energia przyspiesza i jakby rozpędza, wszechświat to wszystko co ja otacza działa mniej więcej podobnie do odkurzacza który każdy ma w domu, z jednej strony wciągając a z drugiej wyrzucając strumień tu akurat powietrza ale porównanie jest dobre, ponadto zastanawialiśmy się nad jednym aspektem czarnych dziur i przede wszystkim ciemnej materii co było raczej rozważaniem filozoficznym niż kosmologicznym bo w pewnym momencie powstało pytanie bardzo dziwne, mianowicie takie, jeśli czarne dziury łączą się ze sobą przy każdej możliwej okazji, ze tak powiem to czy czasem nie dojdzie kiedyś do połączenia wszystkich czarnych dziur wszechświata i co z tego mogło by wyniknąć czy na skutek komasacji i połączonej masy mega jak ją nazwę czarna dziura nie zainicjuje powtórnego wielkiego wybuchu który znamy jako początek naszej historii wszechświata a i nas samych. Nasze obawy co do ich wyprodukowania były z oczywistych powodów zrozumiałe jednak w osłonie próżniowej a otwartej jedynie w tym miejscu gdzie chcemy aby skierowany był napęd do przyspieszania materii skierowaliśmy tylko w to miejsce które jest nam potrzebne, na przykład do utrzymania kierunku lotu. Działanie ciemnej energii oraz ciemnej materii jest sprzeczne z dotychczas stosowana logika ze wszechświat zamiast zwalniać, po wielkim wybuchu przyspiesza, sprowokowało nas do próby ich uzyskania w zderzaczu a to się udało nam po wielu latach pracy, i wepchniecie jej w formę pozwalającą na jej użycie do napędu. Otóż przez całe dziesiątki lat silniki rakietowe skierowane były w dol to znaczy odpychały pojazd kosmiczny od miejsca startu w przód próżni albo w strony które były potrzebne dowódcy jednostki. Nasz najnowszy silnik zamontowany jest z przodu statku. Jak to jest zamontowany?,to znaczy ze zbudowaliście statek już?, posypały się znów pytania. W celu utrzymania bezpieczeństwa pracy jako jarzmo zastosowaliśmy ciemną materie o której wszyscy Państwo wiecie, nie przerwał wykładu zapytany. Nie będę opisywał szczegółów technicznych, bowiem są obszerne ale dopowiem ze do zastosowania pełnej sterowności statku zastosowaliśmy tradycyjne silniki rakietowo jonowe do kierunkowania pojazdu. Obecnie zdradzę Państwu największą tajemnicę że prace, nad pojazdem są obecnie po fazie eksperymentów i samej budowy na końcowym etapie, toteż potwierdzam w odpowiedzi na Państwa pytania. Tak. zbudowaliśmy ten statek kosmiczny i co więcej mamy zamiar nim polecieć. Toż to niesłychane ozwały się znowu jak na zawołanie, glosy z całej sali. Czy możemy zobaczyć ten statek? Padły znowu pytania. Na razie niestety nie, za kilka tygodni dni, kiedy uporamy się z pracami końcowymi zaprosimy Państwa ponownie. A to już nie jest chyba żadna tajemnica, proszę powiedzieć chociaż, gdzie się on znajduje. Mogę Państwu powiedzieć że budowę i wszelkie prace konstruktorskie prowadziliśmy, w znanej wszystkim Państwu, i owianej tajemnica przez wszystkich reporterów tak zwanej strefie 51. Z uwagi na niedostępność terenu i tajność do chwili obecnej tego projektu, później po kolei segmenty były, transportowane na orbitę i przy ISS montowane. Obecnie okręt nasz, lub jak wolicie statek kosmiczny znajduje się już na orbicie ziemi przycumowaliśmy go do naszej stacji, gdzie trwają prace wykończeniowe i jednocześnie do chwili startu stanowi zaplecze dla ISS. Albo odwrotnie bo jest od niej parę razy większy. Panie profesorze jeszcze jedno pytanie bardzo ważne, zapytał reporter Diskowery chanel, co chcecie uzyskać za pomocą tego nowego statku i gdzie polecieć?.To chyba oczywiste odparł, zapytany, chcemy udać się w okolice centrum naszej galaktyki gdzie jak wiecie znajduje się czarna dziura, i to nie byle jaka bo to super czarna dziura o gigantycznej wielkości mniej więcej 4,31 milionów mas naszego słońca. Chcemy zbadać horyzont zdarzeń oczywiście z pewnego oddalenia i sama istotę wielkiej czarnej dziury. Najciekawszym jednak miejscem w samym środku każdej podkreślam, każdej czarnej dziury jest miejsce które hipotetycznie się tam znajduje to miejsce zwane osobliwością. Wszyscy naukowcy podejrzewają że dzieją, się tam rzeczy które, stawiają setki i tysiące, pytań i ciągle jest, brak na nie odpowiedzi. Mamy zamiar po przybyciu w pobliże obiektu czarnej dziury, oczywiście na odległość bezpieczną. Nie powodującą wchłonięcia naszego statku. Musimy wysłać tam, sądę która na pewno da nam wiele odpowiedzi do chwili kiedy zostanie rozerwana na strzępy. A później wciągnięta tam i przestanie istnieć. Lecz kto wie, co się może stać każda odpowiedź będzie przybliżała nas do prawdy. Te wszystkie zapytania sprowokował będący z nami profesor Hawking. Tu skierował, na niego znowu uwagę całego zebranego gremium. Panie profesorze padło pytanie z głębi sali. Jeżeli otrzymaliście, czarną dziurę i ciemną materię a przede wszystkim ciemną energię w wyniku prac, zderzacza hadronow. Dlaczego nie zbadacie tego wszystkiego? Na miejscu tu na ziemi? Widzicie Państwo, odparł profesor pozyskanie czarnej dziury jak i ciemnej materii z resztą może będę mówił, o nich ze są to ciemne typki, bo wszystko w nich jest ciemne albo czarne jak w dobrym kryminale, a. Prawdę mówiąc, sami nie chcemy spowodować jakiś nieobliczalnych skutków. To trochę jakby zaczął, Pan pracować z mafią sycylijską, a w naszych, warunkach laboratoryjnych, nie było to proste a już samo umieszczenie obiektów w osłonach przyniosło wiele trudności. Jednakże jakakolwiek ingerencja natychmiast skończyła by się dla nas unicestwieniem i anichilacją. Toteż nie możemy pozwolić, sobie na jakiekolwiek dalsze eksperymenty na ziemi. Wszelkie mogące, przynieść, odpowiedzi badania, możemy tylko i wyłącznie przeprowadzić na obiekcie naturalnym. Dlatego chcemy tam polecieć. Z resztą jak powiedział kiedyś prezydent Keneddy polecimy tam nie dla tego że jest to łatwe. Ale dla tego, że jest to trudne. Jaką szybkość osiąga nowy napęd? Znowu zapytano z sali. Nie wiemy tego zbyt, dokładnie gdyż przecież nigdy nikt takiego napędu nie miał w dziejach astronautyki chyba ze UFO. Zażartował profesor, niemniej przy pierwszych próbach na modelach. Wysłanych z ISS i przeliczeniach osiągów napędu możemy założyć, prędkość przelotową. Na, tu przerwał i po chwili dodał, może oddam głos Panu profesorowi Hawkingowi gdyż jako doświadczony wykładowca lepiej was zapozna z faktami. Proszę profesorze zwrócił się, do Stewena Hawkinga. Ten skromny jak zawsze, wytarł najpierw okulary i zaczął opowiadać. Odległość ziemi, do centrum galaktyki w naszym układzie słonecznym wynosi w przybliżeniu, oczywiście dość zawężonym 25 tysięcy lat świetnych. Więc jak na odległości w naszej galaktyce dość duże. A nawet powiedział bym ogromne i nieosiągalne jak dla nas do tej pory. W próbach które zespół wykonał. Nie wiem profesorze czy mogę mówić o przeprowadzanych próbach lotów modeli. Na ten moment myślę że możemy odkryć, je przed opinią publiczną. Tajemnica kiedyś i tak, musi ujrzeć światło dzienne. No tak, odparł Hawking, ale może profesorze dokładniej na te pytania. Odpowie Profesor Norton, wykręcił się Hawking, który przecież prowadził pierwsze próbne loty, kilku modeli statków i jest zorientowany dokładniej. Ten zaś przybliżył mikrofon bliżej do siebie, i referował za Hawkinga. Więc, napęd po uruchomieniu w przeciągu, kilku sekund osiąga wartość 10 lat świetlnych a po kilku minutach może osiągnąć 100. A co z przeciążeniami? Padły zaraz pytania. Tak jak cały statek tak i pomieszczenia a i ludzie nie odnoszą żadnych skutków przeciążeń z uwagi na osłony i otuliny anty grawitacyjne. Ale to znowu pytania do konstruktorów nie do mnie. Powiem jednak, kilka slow na ten temat bo jest niezwykły, cały kadłub statku z zewnątrz, pokryty jest płytami anty termicznymi z domieszka diamentową, nie powiem jakich bo to tajemnica tej chwili, pod warstwa zewnętrzną mamy próżniową poduszkę a na niej leży pokrywa z ciemnej materii. Z czego? Zapytali chórem reporterzy. Z ciemnej materii, odpowiedział, spokojnie profesor. Jak to? Ciemna materia chroni wnętrze statku przed przeciążeniami związanymi z ogromnymi szybkościami. Przecież to jak, science fiction powiedział reporter CNN. No tak, trochę tak to wygląda. Ale spokojnie Panowie lata badan pokazały nam ze właśnie pewne siły natury jak i jej wytwory są najbezpieczniejsze dla pokonania jej samej. Prędkości przelotowe moi Państwo są niewyobrażalne tak więc, dotarcie do centrum galaktycznego nie zajmie więcej jak pół roku odparł na to pytanie profesor. A z czego to pan wnioskuje? Z czego to Pan to wie? Że załoga nie będzie przerobiona na mus jabłkowy podczas takich przyspieszeń? A z tego, że próby odbyły się z udziałem zwierząt i ochotników. W tym mnie samego. Te mamy po powrocie wszystkie żywe, i zdrowe. A jestem też chyba dobrym przykładem? Bo jestem raczej żywy, myślę. Działa to mniej więcej tak, po zdjęciu osłony nad silnikiem który jak wspomniałem znajduje się w osłonie próżniowej i ulokowany z przodu nie jak do tej pory na rufie. Czyli mówiąc, kolokwialnie na dziobie, zaś zabezpieczając sam statek przed dematerializacją zamontowana jest osłona próżniowa od strony kadłuba statku. Zabezpieczony jest płytami ołowiowymi podobnie jak w napędzie atomowym reaktora, włączając napęd do pracy zastosowana w nim ciemna energia, zaczyna przyspieszać, materie i przyciągać do siebie tak samo jak działa podczas ekspansji wszechświata. Przyciąga materie będącą przed nią, i tym sposobem statek zaczyna się poruszać, do przodu oczywiście szybkość można i trzeba regulować z przedziału sterowni. Nie jest jeszcze to prędkość, aby pokusić się do odbywania lotów poza nasza galaktykę. Ale wewnątrz niej, samej jest to prędkość zupełnie zadowalająca. Trzeba Państwu, jeszcze wyjaśnić ze nie możemy zbytnio, zbliżyć się do samego obiektu czarnej dziury. Gdyż jak wszyscy wiemy, sam nasz nowy napęd to energia ciemnej energii a te, jak wiemy przyciągają się jedna do drugiej o ile są w pobliżu takie same obiekty. Jednocześnie z naszymi, jak nie wątpię sensacyjnymi wiadomościami. Pragnę niejako przy okazji odkryć Państwu jeszcze jedną tajemnicę. Nie związaną bezpośrednio z programem któremu poświęcona jest ta konferencja, ale związana również, z istotą ciemnej materii jak i czarnych dziur. Oto wykorzystując właściwości czarnej dziury, podjęliśmy budowę parasola ochronnego nad ziemia złożonego, z kilkunastu satelitów posiadających w swoim arsenale ciemnej materii. Dostarczonej nam przez zespoły zderzacza hadronów. Satelity stanowić będą, tak zwaną tarcze, przeciwko wszelkim nieproszonym obiektom kosmicznym od zwykłych śmieci, do zapobiegania uderzeniom wszelkich asteroid oraz nieproszonych obiektów latających. Przez to ziemia po wsze czasy będzie bezpieczna od nieproszonych gości, wracając zaś do sedna sprawy. Nasz wielki okręt bo muszę, zdradzić wam, że jest ogromny nazwaliśmy go na część naszej idei. HORYZONT chcieliśmy wprawdzie nadać mu imię HAWKING ale profesor się nie zgodził. Na co Hawking pokiwał znacząco głową i uśmiechnął przekornie. Po czym dodał. Nie zgodziłem się bo gdyby coś poszło nie tak, jak trzeba, na moje nazwisko i na mnie samego, by wszystko zwalili a tak będzie wilk syty i owca cała. Śmiech się przetoczył przez sale konferencyjną bo i wymówka jak, i żart były i słuszne i śmieszne zarazem. Profesor Hawking był od zawsze bardzo lubiany i szanowany. Statek nasz ma długość kontynuował Norton,1000 metrów i 480 metrów szerokości. Zapewnia wszelkie wygody, posiada wszystkie laboratoria i sprzęt potrzebny do misji, nie mówiąc już o całym zapleczu socjalno mieszkalnym i medycznym. Pragnę dodać, wam że kreatorzy science fiction przy naszym projekcie. A ich dokonania znamy z wielu filmów jednym z nich np. film Prometeusz czy same gwiezdne wojny Georga Lukasa to przysłowiowa bajka, z naszym statkiem. Ale o tym może później kiedy przyjdzie czas prezentacji. Zachowane są również wszelkie, środki bezpieczeństwa. Aby ze strony napędu nie doszło do żadnej inwazji, na obiekty będące w pobliżu, jak też przebywanie i praca na nim była bezpieczna. Na koniec naszej konferencji pokarzemy Państwu. Film jak budowaliśmy statek, jak go transportowaliśmy na ISS, i wszystkie wątki związane z budową i teorią powstania naszego wspólnego dzieła. Na to stwierdzenie profesora niektórzy reporterzy zaczęli zadawać pytania z nuta lekkiego zniecierpliwienia. Dlaczego nie pokarzecie nam statku teraz? Przecież wszyscy mamy prawo do jego autentycznego poznania. I tu się Pan myli drogi redaktorze odpowiedział na to profesor. Są na świecie środowiska których bezmyślność i chęć pozyskania energii czarnej dziury i ciemnych typów mogła by doprowadzić do nieopisanych skutków w rekach, ludzi nieodpowiedzialnych. Sam napęd niekontrolowany z rozwagą, stanowi zagrożenie unicestwienia, nie tylko ziemi ale i całego układu słonecznego. Dlatego środki ostrożności które nałożyliśmy na nasz projekt jak i sam napęd są jak najbardziej zrozumiale czyż nie? Wobec czego pozostańmy przy naszej propozycji iż to, za kilka tygodni pokarzemy wam nasze dzieło i to też nie wszystkim. Gdyż środki bezpieczeństwa na to nie pozwalają. Wybrane przez losowanie redakcje zostaną w odpowiednio niedługim czasie poinformowane jak się dostać na ISS. Podczas pobytu tam będzie można przeprowadzić relacje live, wasi aby telewidzowie mieli informacje, bo jak wiemy zainteresowanie jest olbrzymie. Z resztą nic dziwnego gdyż to rewolucyjne niemal przedsięwzięcie. To na razie proszę Państwa na tyle. Kończymy dziś, naszą konferencję i zapraszam niedługo po niej, na następne. Szum medialny jak się okazało, naprawdę był ogromny, tym większy po obejrzeniu filmu z fazy projektów. Transportu napędu i jego montażu, ale po paru dniach nieco się uciszył. Zespół mógł, spokojnie kończyć, swoje owiane nimbem, tajemniczości dokonania. Ale my drodzy czytelnicy, nie musimy czekać na dalsze konferencje, możemy przenieść się, na sam statek ale to za chwile. Opuśćmy zatem, przylądek Kenediego i osławione Huston, wróćmy do sedna, naszej tajemniczej i niespotykanej w dziejach świata wyprawy. O ile chcecie?

Strefa 51

W stanie Nevada 135 kilometrów, od Las Vegas na pustyni niedaleko jeziora Groom które dawno wyschło, w tym upalnym zazwyczaj miejscu wśród otaczających, teren wzgórz a z dala od wszelkich osiedli ludzkich. Leży miejsce pożądane dla każdego łowcy przygód, UFO i wszystkiego co niezwykle. Osławiona od dziesięcioleci niedostępna baza armii USA znana jako strefa 51 lub pod mniej znana pod nazwa Krainy Snów. To właśnie tutaj projektanci testowali najbardziej wymyślne i pilnie strzeżone konstrukcje lotnicze to tutaj po domniemanej katastrofie w Roswell przetransportowała armia amerykańska domniemany, statek kosmiczny i samych obcych aby badać ich budowę. Przy tym zaś pilnie, musiała wypierać się wszystkiego a co dopytać próbowała opinia publiczna. Oraz wścibscy reporterzy jak też i łowcy UFO. Sami wiecie ile mitów i legend wyrosło wokół samej bazy i ludzi którzy tam pracują i pracowali. Zaś dla wszelkich tajemniczych projektów nie było lepszego miejsca na świecie jak ten niemały przecież teren. Otoczony zewsząd, wysokim płotem, za którego sforsowanie można byłoby się narazić na niezgorsze konsekwencje a w najgorszym wypadku zostać po prostu wyeliminowanym strzałem w łeb. Patrolujących tu, niezliczonych chelikopterów i samochodów, krążących dniem i nocą po okolicy. Gdzie na każdym kroku, można było przeczytać tablice Restricted area. Przekroczenie tego płotu naprawdę było, i jest do dziś bardzo niebezpieczne. Prawie tak samo jak pływanie na desce wśród rekinów albo wejście na teren lwów czy tygrysów, lub kąpiel w rzece pełnej krokodyli czy piranii. Widzimy też, że nie bez powodu, tak pilnie strzeżona jest strefa 51. Po bezpiecznym jednak przebyciu odprawy na punkcie kontrolnym, można nieco swobodniej, rozejrzeć się po okolicy. Jednak aby nie, wydać się w jakikolwiek sposób podejrzany nie możemy zdradzać, zbytniej ciekawości i nie rozglądać się na lewo czy prawo. Jak w ogrodzie botanicznym. Od biura przepustek w głąb bazy, wiodła dość długa droga, jak to zwykle bywa na bezdrożach Newady czy Kaliforni. Po dziesięciu minutach jazdy ukazał się widok, którzy mogli zobaczyć nieliczni. Zespół hangarów i budynków wyglądał wprawdzie zwyczajnie. Lecz każdy z nich, posiadał swoją niezależną, tajemnicę. Najbardziej imponujący był, ogromny bo blisko 10 kilometrowy pas startowy ciągnący się przez cala niemal długość strefy. Przykryte brezentami kształty samolotów nie pozwalały się domyśleć typów i przeznaczenia. W dwóch hangarach nieco na uboczu, pracował zespół, profesora Philipsa i Nortona. Obok i nieopodal długiego pasa startowego stały 3 wahadłowce najnowszej generacji nazwane według mitologi greckiej, Zeus, Apollo, i Tytan. Gdyż w końcu po wycofaniu przestarzałej jak wiemy floty powrócono do metody najbardziej efektywnej, transportu kosmicznego jakim są wahadłowce, te jednak napędzane były swymi własnymi, silnikami rakieto jonowymi. Bez potrzeby wynoszenia ich na orbitę za pomocą rakiet Tytan, czy innych. Każdy z nich pochwalić się mógł, długością, niemal 70 metrów, oraz tym ze startowały ze zwykłego pasa. Korzystały wyłącznie z tego, przy strefie. Nie wymagały żadnego wspomagania zewnętrznego. Co było nie lada osiągnięciem. W dwóch hangarach, budowane były człony Horyzontu, znajdowało się tam poprzednio, 50 segmentów choć, już tu pozostały ostatnie trzy. Do zabrania na orbitę, każdy o długości 20 metrów. Były one, tam kompletnie wyposażane a następnie przenoszone, za pomocą promów na stacje ISS gdzie miały być połączone i scalone w jeden organizm statku. Dotychczas na orbitę wyniesiono prawie wszystkie elementy, jednak najważniejsze ostatnie elementy w sumie trzy ostanie. W tym i napęd miały być ostatnimi które należało zmontować, a napęd jako ostatni oczywiście ze względów bezpieczeństwa. Zaraz po otrzymaniu go z Genewy musiał być niezwłocznie przerzucony na orbitę. Wszędzie wrzała wytężona praca kilkudziesięciu monterów, inżynierów, oraz około 100 androidów miało zajęcie 24 godziny na dobę. Nagle w otwartych drzwiach, swego biura pojawili się profesorowie Norton i Philips. Na którą dokładnie godzinę? Możemy się spodziewać transportu z Genewy? Zapytał towarzysza, profesor Norton. Rozmawiałem przed chwilą z generałem Ridleyem, dowódca bazy i powiedział mi że. Za piętnaście minut możemy spodziewać się Antonowa, z segmentem napędu. No to profesorze do roboty. Proszę postawić wszystkich ludzi, wolnych do dyspozycji. Generał Ridley niech, podwoi posterunki, wokół bazy żeby nie było czasem niespodziewanych gości. Zresztą, sam mu powiem bo widzę że już do nas jedzie. Jeep generała ostro przyhamował obok profesorów i ten powiedział. Witam Panowie dziś macie, swój wielki dzień. No tak i pan również odparł profesor, Norton. Panie generale jak zabezpieczona strefa? Zapytał. Niech pana głowa o to, nie boli, pusto naokoło, ale złapaliśmy pięciu, łowców UFO. Dwóch dziennikarzy. Wie, pan co? Niech mają frajdę, niech pan im pozwoli, tu przyjść, niech filmują, to wielka chwila, zażartował profesor. Czy pan, zwariował? Profesorze, po moim trupie. Żadna niepowołana noga, nie wejdzie w moją strefę. Profesor nie obraził się gdyż wiedział, że ten Teksańczyk jak i cała ta nacja, była zawsze w gorącej wodzie kąpana. Ale że nie miał za dużo, do gadania bo i sam był tu gościem. Wcale nie miał, zamiaru nikogo postronnego dopuszczać do operacji, uśmiechnął się do generała. Na to podbiegł do generała oficer łącznikowy i zameldował. Panie generale, Antonow w naszej strefie radarowej, ok. Dziękuje. Odparł, przygotujcie MP, dźwigi i cala obsługa w gotowość, straż pożarna na pas manewrowy, rozkazał generał. Oficer zasalutował i migiem rozkazy zostały wykonane. 4 ogromne Chryslery straży pożarnej zajęły miejsca. A już, na horyzoncie można już było dojrzeć mały punkcik, ogromnego samolotu transportowego. Tymczasem podjechały dwa ogromne dźwigi samojezdne i grzecznie ustawiły się w pobliżu miejsca wyładunku. Samolot tymczasem powoli zaczął powiększać się, i zbliżał do lotniska majestatycznie jak król wśród samolotów. Ta rosyjska konstrukcja po, wielu modernizacjach typu Antonow, okazała się największą konstrukcją, na świecie. Budowano dziś nowe, jego wersje i taka też, właśnie podchodziła wolno do lądowania. Generałowi widocznie, było trochę głupio ze tak, wypalił profesorowi o tym zwariowaniu, bo podszedł i powiedział do profesora pojednawczo. Wie pan co? Nigdy bym, się nie spodziewał ze w strefie 51 wyląduje kiedykolwiek jakiś ruski samolot, a pan? Ja też nie, ale nigdy też się nie spodziewałem że będę tu, pracował. Tymczasem Antonow już dotknął, lekko jak na swój, ogrom pasa i począł lądowanie. Z wielkim hukiem, sześciu silników, płynął po pasie startowym jak po lodzie, po dłuższej chwili, osiągnął strefę lądowania i począł kołować, w stronę hangaru oraz zgromadzonych ludzi i sprzętu, gdzie miano wyładować segment dziobowy budowany w europie wraz z sławetną ciemną energią w swoim wyposażeniu. Potem zatrzymał się, zawrócił i powoli podjechał, do miejsca wyładunku i przeznaczenia. Silniki przechodziły na bieg jałowy cichły i w końcu umilkły, po dwunastu godzinach wytężonej pracy. Nastała błoga cisza, w porównaniu z tym, jak przed chwilą było głośno. Dźwigi powoli, podsunęły się pod samolot a ten opuszczał rampę. Wolno bez pośpiechu, aż opadła lekko muskając pas, lądowiska delikatnie jak piórko opadające z wysokości. Światło z wnętrza samolotu, buchnęło i oświetliło, całą rampę. Tymczasem z kabiny wychodziła część załogi dowódca samolotu, w randze generała. To sam zastępca dowódcy sił powietrznych Rosji, Andriej Niwczenko i pierwszy pilot pułkownik, Witali Antonow prawnuk wielkiego konstruktora. Kiedy podeszli, wymienili honory wojskowe, z generałem Ridleyem po czym zostali powitani jak na dawnych wrogów. Z serdecznością iście nie amerykańską. Generał Niwczenko powiedział do Ridleya i obu profesorów, nu druzja my priwiezli waszu czernoju eniergiu. Co tłumacz szybko przełożył, a generał dodał. Mienia pierwyj raz w majej, żyzni takowy czort kazali priawazit. No i ja wam priwioz, a tiepier mienia i maim dawajtje jest i papic. No a patom spat pajdjom skolko eta ustrojstwo w wozduch nie pajdiot. Zaśmiał się szeroko i żartobliwie. To też przetłumaczył tłumacz a generał Ridley, odpowiedział. Oczywiście zaraz, się panami zajmą. A profesor Norton dodał, o to może pan, być spokojny generale. Rosjanie jednak, pozostali na miejscu bo musieli dopilnować wyładunku. Tymczasem powolutku wysuwał się, z przepastnego wnętrza niezwykły ładunek. Owinięty szczelnie, brezentem przypominał kształtem zwykle ładunki. Jakich setki, ten samolot przewoził, codziennie jednak jego zawartość, nie była zwyczajna. Kiedy właśnie, wysunął się całkowicie. Prędko żołnierze poczęli go podnosić na podstawiona platformę. Przy pomocy dwóch grzecznych, do tej pory i stojących, nieruchomo dźwigów. W chwili gdy spoczął, na niej, sprawnie zdjęto z niego otulające go powłoki. Można było obejrzeć, wówczas sekret który skrywano przed ciekawskimi. Wszystkie elementy były wcześniej, sprawdzone, ale zespół wszedł na platformę i po podstawionym trapie dostał się pod automat, otwierania. Mechanik otworzył właz, pilotów, i kilka osób weszło na pokład pachnący świeżością. Profesorzy, pragnęli obejrzeć. wszystkie urządzenia a przede wszystkim sygnalizatory stabilizacji napędu. Wszystkie włączone lampki, paliły się na zielono, a monitory kontroli wyświetlały informacje o braku agresji, napędu. Co znacznie uspokoiło profesora Philipsa. Wszyscy rozglądali, się ciekawie po kabinie, która miała dwanaście wygodnych foteli. Setki komputerów, wszędzie migały zapalone wcześniej, monitory kontrolne. Z przodu kabiny umieszczono ogromny monitor, wizualizacji lotu. Podłoga była wyścielona zieloną matą, antypoślizgową a wnętrze było w jasnoszarym odcieniu. Wszystkie elementy, kabiny lśniły czystością i sprawiały miły, sprzyjający pracy nastrój. Lecz trochę przytłaczało, ilością różnych urządzeń niezbędnych zresztą. Kiedy obejrzano wszystko, profesor nakazał opuszczenie pokładu. Sterownia wraz z napędem umieszczona została w jednym segmencie i stanowiła odrębną całość. Na orbicie połączona miała być, zresztą statku bowiem napęd z modułem sterowania. Czekała dalsza droga. Segment podhaczono do lin nośnych i dwa dźwigi lekko go uniosły i przesunęły z platformą. O kilkanaście metrów, gdzie czekał uprzednio podstawiony prom. Uniosły go nad nim, i wolniutko opuściły do przedziału ładunkowego. Zachowanie bezpieczeństwa było dla zespołu konstrukcyjnego. Priorytetem którego reżimy były nie do podważenia przez żadne inne okoliczności. Dlatego profesorzy chcieli jak najszybciej przewieźć, napęd pro, akcyjny na orbitę do ISS, aby jak najszybciej zakończyć budowę HORYZONTU. Z resztą generał, Ridley również jak najszybciej chciał pozbyć się, niebezpiecznego ładunku. Do którego miał raczej, ograniczone zaufanie z uwagi, na sama istotę napędu. Choć nie mówił, tego głośno, ale stanowisku profesorów, wyrażał swoje poparcie. Poprzez natychmiastowe przygotowania promu do startu po załadowaniu segmentu, napędowego. Zespół pilotów, promu był już przygotowany, do startu gdyż, operacja była zaplanowana, w najdrobniejszych szczegółach od dawna. Dzień był ładny i bezchmurny toteż prom po zakończeniu wszelkich prac związanych, ze startem i zabezpieczeniu ładunku przez obsługę naziemną. Przygotowywał się do natychmiastowego opuszczenia strefy 51. Wszelkie pozostałe maszyny, zostały łącznie, z ogromnym Antonowem, odholowane poza strefę startowa a prom Zeus począł kołować na długi pas najdłuższy na świecie. Bo jak wiemy niemal, dziewięć i pół kilometrowy. Musimy zdradzić, tu jedną, małą tajemnice gdyż na ISS, z napędem miał polecieć prom Tytan. Ale profesor Norton widocznie był przesadny, i kojarzył Tytana z Tytanikiem który, jak wiemy zatonął, w pierwszym dziewiczym rejsie. Nikomu tego nie mówił ale tak ustawił, plany lotów że Tytan, z Apollem, miały wyruszyć, jako ostatnie wioząc dwa elementy dziobowe, które miały zakończyć budowę. Z tego powodu wokół uczonych i Rosjan którzy cały czas byli na pasie niedaleko promu. Pojawili się ludzie, którzy byli po służbie i tez chcieli przyjrzeć się, startowi promu, bo Tytan i Apollo miały polecieć dopiero jutro. Prom kosmiczny nowego typu, nie startował tak jak, poprzednia generacja lecz normalnie z pasa, jak każdy przyzwoity samolot jednak tu kończyły się wszelkie podobieństwa. Gdyż przyspieszenia które osiągały nowe generacje promów były nie do osiągnięcia. Przez żadne starsze pojazdy kosmiczne. Stosowany napęd był, ekonomiczny i rewelacyjny i co najważniejsze tani, w użytkowaniu. Popatrzmy, bo wszyscy uwagę przenieśli na przygotowujący się do lotu prom. Ten począł rozpędzać się po pasie równym, jak stół i gwałtownie nabierał szybkości. Potem uniósł się w powietrze i na wysokości około 400 metrów od ziemi zaświecił się mocniej. Po chwili jak przysłowiowe UFO, po prostu znikł z oczu obserwatorów. Bez huku i żadnych hałasów odleciał w stronę, orbity gdzie po osiągnięciu stratosfery. Przechodził w lot orbitalny. Po jednokrotnym oblocie orbity ziemi, miał znaleźć, się w okolicy międzynarodowej stacji kosmicznej. Gdzie ekipy montażowe niecierpliwie, oczekiwały na swój, ładunek pozwalający, na zakończenie prac montażowych Horyzontu.

Statek kosmiczny Horyzont

Ziemia z wysokości orbity, jak zwykle, wygląda przepięknie to na pozór, niebiesko-zielony raj. Międzynarodowa stacja kosmiczna czyli wszystkim znana jako ISS. Błyszczała srebrzyście, a wokół słyszalny był wszędobylski cichy szum, pracujących na niej urządzeń. Pobliski i widziany z tej odległości księżyc wydawał się dwa razy większy, niż z samej ziemi. Przy samej stacji wyłonił się właśnie z mroku, zacumowany nowy statek kosmiczny HORYZONT i chociaż sama stacja przez ostatnie kilkanaście lat, stale była rozbudowywana. A na jej pokładzie pracowało obecnie pięćdziesiąt dziewięć osób stałego personelu. To srebrzysty kształt, Horyzontu wydawał się przy jej boku tak gigantyczny że sprawiał wrażenie. Jakby to on sam, był stacją, a ISS przyczepiona do niego małym statkiem orbitalnym. Wszyscy miłośnicy sagi gwiezdnych wojen mogli go porównać, do krążowników imperium gdyby nie to. Że sam HORYZONT nie był fikcją, lecz realnym i prawdziwym, statkiem kosmicznym zbudowanym naprawdę przez wielki, międzynarodowy ogromny zespół ludzi. Podlećmy bliżej do niego, i popatrzmy na tego giganta będącego nadzieja wielu, naukowców. Wyglądał nieco dziwnie, jak na statek kosmiczny, gdyż u rufy, nie było jak zwykle, ogromnych dysz silników rakietowych. W ich miejscu, widoczne były cztery małe silniki jonowe zespolone z rakietowymi silnikami korekcji lotu przypominało, to pędniki w wielkich transoceanicznych statkach morskich. Wszystkie światła pozycyjne i robocze, oświetlały tego kolosa srebrzystym jasnym światłem. Czerwone lampy, pozycyjne ostrzegawczo, mrugały cyklicznie, jak panienka mrugająca do kawalera, oczami chcąca, wzbudzić jego i innych zainteresowanie. Przy bokach pracowały roboty i

kilkudziesięciu, ludzi ubranych w srebrzyste skafandry. Stuki i hałasy w tej odwiecznej ciszy, były czymś, zupełnie nowym, na tym surowym i ciemnym, zazwyczaj miejscu. Na całej długości statku, lśniły srebrzyste refleksy lecz w perspektywie, światła te malały w pomroce bo całej długości obiektu nie można było dosięgnąć, wzrokiem. Tyle różnych, elementów przykuwało nasza uwagę że nie było, wiadomo gdzie zatrzymać wzrok. Najciekawszym miejscem, był sam dziób statku, gdzie jak wiemy umiejscowiony za chwile miał być niezwykły i niebezpieczny napęd. Będący jednocześnie nadzieją na nowe odkrycia. Dziób statku był zaokrąglony widoczne były spojenia dla zamkniętego napędu w tej chwili. Jeszcze nie ukrytego, za pokrywami z błyszczącego jak cały statek tytanu. Powleczony płytami, anty termicznymi a wewnątrz znajdowały się grube ruchome płyty kadmowo ołowiowe. Chroniące wnętrze i otoczenie, przed umieszczoną w osłonie próżniowej ciemną materią. Teraz powoli dziób okrętu zaczął się otwierać, jak przekrojona na cztery części stalowa gigantyczna pomarańcza. Gdyż prom wiozący napęd na ISS, już powoli wyłaniał, się z czarnej otchłani kosmicznej i oświetlony własnymi reflektorami. Jak też samego Horyzontu i stacji badawczej, był już widoczny w całej swej krasie coraz bliżej i bliżej wolniutko i delikatnie jak olbrzymia ważka cumował przy otwartym dziobie giganta. Tymczasem prom powoli manewrował, posapując co chwila, silnikami korekcyjnymi i zatrzymał się bezgłośnie. Przez chwile nic się nie działo, obraz dla obserwujących to mechaników i inżynierów wyświetlał się jak w niemym kinie z lat dwudziestych XX wieku. Nagle i pokrywy promu chowające w swoim wnętrzu nowy napęd sapnęły z cicha i powoli. Zaczęły odkrywać tajemnice konstruktorów. Wszyscy będący na ISS astronauci, jak i załoga szkieletowa Horyzontu zgromadziła się przy otwartych lukach. Bo iluminatorów tu nie było, wszędzie błyszczały za to, obiektywy kamer zewnętrznych. Przenoszących obraz z zewnątrz na wspomniane wcześniej telewizory, czy monitory jak kto woli. Przed nimi na holu również pokazali się ciekawscy, obserwując podchodzenie promu do Horyzontu. Aby zobaczyć, ten moment kiedy nieznany prawie nikomu, napęd osiądzie w swoim miejscu przeznaczenia. Każdy z widzów liczył na świetne widowisko, i po cichu modlił się czy nic się złego nie zdarzy. Lecz wszyscy obserwatorzy, musieli się mocno rozczarować kiedy z luku promu powoli wynurzał się ten nieznany dotąd element. Niepewność co do bezpieczeństwa wśród ludzi, była poniekąd zrozumiała. Gdyby miało coś się wydarzyć to nastąpiło by w tysiącach innych miejsc i możliwości, nic złego wydarzyć się nie miało prawa. Oczywiście sam napęd, z powodu swoich właściwości, był zamknięty w dość dużej kulistej metalicznej osłonie. Jakby lewitując w próżni kosmicznej powolutku płynął w kierunku swego miejsca na dziobie. Szczęknęły zawiasy cumujące napęd. Po piętnastu minutach od przybycia był już na swoim miejscu. Sterownia i napęd statku zostały sprawnie, połączone przez roboty, oraz nadzorujących je mechaników. Po statkach przeszedł pewien jęk zawodu, że to tak jakoś zwyczajnie i już? Tymczasem główny inżynier operacji, doktor Marek Litwiński. Zamykał podwoje niebezpiecznego napędu. Domknięte luki zwarły się dokładnie do siebie i tajemnica jak była do tej pory nierozwikłana tak i skryła się bezpiecznie na swoim miejscu. Ciekawscy mieszkańcy ISS wróciwszy do swoich codziennych zajęć, nie wiedzieli ile trudu i najnowszych technologi musiano zastosować, aby nowy napęd został umieszczony w swoim jarzmie tak po prostu zwyczajnie i bez żadnych sensacyjnych widoków. Naukowcy w pewnym momencie zastanawiali się nad wytworzeniem tunelu czasowo przestrzennego przewidzianego przez Alberta Einnsteina, jednak dla celów badawczych. Zrezygnowano z tego programu, bo tyle rzeczy podczas misji można było wyjaśnić i zobaczyć, zbadać a podróż do centrum galaktyki w sposób prawie tradycyjny miała przynieść wiele odkryć. O których do tej pory naukowa, część zespołu tylko mogła pomarzyć. Widok statku pomimo zwyczajności prac montażowych, był w istocie jednak bardzo imponujący. Sama długość i ogrom statku była niezwykła, ciekawość podpowiada dalsza penetracje giganta, to wytwór wyobraźni i techniki, wielkie luki były w tej chwili otwarte szeroko, i rozhermetyzowane. Gdyż do boku statku podchodziły co chwila inne promy z załadunkiem i transportowane zasoby były, do przepastnego wnętrza. Po całym statku, rozchodził się przyjemny zapach świeżej farby i plastiku paneli ściennych. Podłoga i sufit były jednakowego szaro kremowego koloru, a wszystko oświetlone jasnym ale nierażącym dziennym światłem. W szerokim na 4 metry holu znajdowało się ponad dwieście śluzowych drzwi do różnych pracowni, kabin załogi i zespołów naukowych. Środkiem zaś ciągnął się szeroki na dwa metry przesuwany w dwóch kierunkach pas ruchomy pozwalający bez wysiłku dostać się z jednego miejsca w drugie, bez konieczności pokonywania dużych, odległości na przysłowiową piechotę. W korytarzu zamontowano co jakieś 5 metrów, duże ekrany telewizyjne. Które wyświetlały obraz który był potrzebny w danej chwili przechodzącym astronautom na przykład. Pokazywały albo, przestrzeń będącą wokół statku, lub obraz który przyszedł komuś do głowy, bez jednak pewnej przesady. Bo przecież nie każdy ma myśli, akurat związane z daną sytuacją i mógłby przywołać, zgoła nie przyzwoite obrazy. Toteż obowiązywały pewne reguły wyświetlania. Lecz w swoich kabinach każdy członek załogi mógł, odtwarzać, obraz dowolny poczynając od filmów, do połączeń z rodziną. Sterowanie odbywało się poprzez impuls myślowy nakazujący, daną projekcję. Ciekawym rozwiązaniem tej instalacji było to, ze jeśli na holu przebywało więcej osób to dla pojedynczej osoby obraz był generowany tylko w miejscu gdzie się dana osoba znajdowała. A dla innych, obraz zależnie od potrzeby lub zachcianki. Z tym, że na komendy wezwań czy, jakichkolwiek informacji dotyczących spraw statku. Lotu czy czegokolwiek natychmiast przerywała się dowolna transmisja. Aby zapewnić stałą i niekonfliktową łączność wszystkich ze wszystkimi. Korzystając z okazji, możemy zajrzeć do środka statku. Za olbrzymimi ładowniami, ciągnął się następny, długi jasno oświetlony hol. Trzeba dodać ze statek posiadał własny super nowoczesny system energetyczny i jak w luksusowym transatlantyku. Z rzędem drzwi po jednej i drugiej stronie. Nagle część luków została zamknięta z lekkim sykiem i natychmiast przestrzeń wypełnił orzeźwiający powiew powietrza, wszelkie izolowane pomieszczenia zamknięte od przestrzeni kosmosu. Nikt nigdy nie zbudował, takiej ogromnej maszyny więc żadne kalkulacje co do bezpieczeństwa jak tez i samego celu podróży nie były przewidywalne. Jednak odwagi nikomu nie brakowało i wszyscy podchodzili do samego statku jak i niebezpiecznej misji z ufnością ale i daleko idącą ostrożnością. Wnętrze okrętu, czy jak kto, woli statku kosmicznego było zaprojektowane dla osiągnięcia jak najbardziej komfortowych warunków. Było tu wszystko, czego dusza nie zapragnie, nie wyłączając sklepów. Chociaż wszystko, można było zamówić, głosowo a armia robotów piątej generacji. Dostarczała potrzebną, lub wymarzoną sobie, rzecz na miejsce cicho i szybko. Ciekawostką jest też, i to że nie, zrezygnowali konstruktorzy z wyposażenia statku w androidy. A zabrane na pokład, roboty miały także, nowoczesne i funkcjonalne kształty nie będąc jednak dokładną kopia żywego człowieka. Z opcji tej zrezygnowano na razie, z powodów dość prozaicznych. Gdyż androidy często próbowały często, naśladować człowieka. Będąc już tak, doskonałą konstrukcją, że były w najnowszych modelach, nie do odróżnienia od ludzi, na pierwszy rzut oka. A tych jako załogę dodatkową, łącznie ze wszystkimi członkami ekspedycji miała mieć około 800 osób. Konstruktorzy powiedzieli sobie, wprawdzie, że robot to robot, a człowiek to człowiek i bez żadnego udawania ani jakichkolwiek nieporozumień z tego powodu. Tu natychmiast wiadomo było kto jest kim, i jakie ma zadanie.Ale niemniej wszyscy członkowie ekspedycji byli trktowani na równi, w swoich prawach. Całe założenie, misji było niezmiernie trudne, i niebywale niebezpieczne. Sam horyzont zdarzeń, to miejsce właściwie nie wiadomo, gdzie dokładnie leżące. W jakiej odległości od punktu z którego nie da się zawrócić. Żeby nie być wraz z całym statkiem kosmicznym, wchłoniętym w odmęty czarnej dziury. Teoretyczne rozważania co do bezpiecznej odległości od miejsca uniemożliwiający powrót. Szacowano mniej więcej, na kilkanaście tysięcy kilometrów, co w skali kosmicznych odległości było tak daleko. Jak z domu do kiosku z papierosami, w ziemskich odległościach. Wobec tego, cały świat, ze zdumieniem i podziwem patrzał na tych wybrańców, których zachowanie i odwaga bardziej przypominało japońskich kamikaze niż zespół badaczy i kosmologów mających już niebawem wyruszyć, w tą niesamowita misję. Niektóre koła naukowe, podczas swoich zebrań, cichaczem kwitowało, całą wyprawę. Pukaniem palcem, w czoło. Tymczasem od ukończenia budowy włączono ponownie transmisje online. Ze stacji orbitalnej ISS, na ziemię i Horyzont jako niesamowita maszyna. Pojawił się po raz pierwszy, na ekranach telewizorów całego świata, wzbudzając jeszcze większy szum medialny i zainteresowanie ludzi ciekawskich. Z czystych pobudek i tych mniej lub całkiem niepotrzebnie, zainteresowanych w sobie tylko wiadomych celach. Konstruktorzy chcąc nie chcąc a związani daną obietnicą. Musieli zaprosić na pokład statku kilkanaście ekip dziennikarskich. Losowanie tych, ekip dziennikarskich odbyło się niedługo, po sławetnej konferencji. Z każdego kontynentu zostały wybrane tylko po dwie ekipy. Z krajów arabskich, nie zaproszono żadnej ekipy telewizyjnej, nawet z Arabii Saudyjskiej jako sprawdzonego sojusznika Stanów Zjednoczonych i tylko zaproszenia wysłano wyłącznie do krajów sojuszniczych NATO a to z wiadomych, światu i nam wszystkim przyczyn.

Wycieczka

Według starego polskiego przysłowia słowo się rzekło kobyłka u płota. Konstruktorzy jak sama NASA i ESA zobowiązane były do zaprezentowania Horyzontu szerokiej opini publicznej, choć obaj profesorowie ociągali się z zaproszeniem dziennikarzy, a chcąc w końcu polecieć z misją. Wyznaczyli termin wizytacji oficjeli w tym kilku głów państwa i ekip telewizyjnych na dzień, 21.12.2022 roku czyli tuż przed świętami Bożego Narodzenia licząc po cichu że okres przedświąteczny. Zniechęci choć, kilku z zaproszonych gości. Ale… przeliczyli się sromotnie gdyż z przylądka Canaweral skąd miały, odlecieć dwa promy z gośćmi na ISS nie zabrakło nikogo, a ponadto zebrały się tłumy ludzi. Liczących na łut szczęścia, że może uda im się zabrać na pokład Horyzontu. MP niestety dla zaproszonych gości jak i ciekawskiej gawiedzi skrupulatnie i bardzo dokładnie sprawdzała zaproszenia. Tak że nikomu wcześniej nie, wylosowanemu nie udało się przemycić na pokłady promów. Po przelocie na pokład Horyzontu, ciekawskich reporterów i oficjalne delegacje powitał dowódca statku jak i całej ekipy pilotów. Polak Komandor Paweł Odrowąż, absolwent, Polskiej Szkoły Orląt w Dęblinie. Reporterzy nie za bardzo, dając mu, ich należycie powitać, zważywszy na swoją zawodową ciekawość. Zaczęli zadawać pytania, a jako pierwszy wypalił reporter CNN, Panie komandorze jak to jest z tym napędem, proszę nam wszystko pokazać i opowiedzieć? Panowie i Panie, spokojnie, powoli, mamy czas, wszystko wam pokażemy i wyjaśnimy tymczasem zapraszam do sali konferencyjnej gdzie wygodnie wszyscy usiada i przeprowadzimy od tego pomieszczenia prezentacje Okrętu. Kiedy wszyscy już prawie biegiem przenieśli się do wspomnianej sali zajęli miejsca zabrał głos Odrowąż. Wracając do Pańskiego pytania, opowiem Państwu sen jaki mi się przyśnił w Genewie gdzie mieszałem, podczas budowy napędu. Sny, sny nie o sny nam tu chodzi ale o prawdę. Panowie sen był związany ściśle, z tym statkiem i całą tą historią. No to niech, Pan opowiada byle szybko. No więc Proszę Państwa jak mówiłem, mieszkałem wtedy w Genewie w pobliżu akceleratora. Śni mi się, że platforma z gotowym do transportu napędem, stoi przyczepiona do platformy kolejowej. Bo tak też i tam było, przytwierdzona łańcuchami w celu unieruchomienia. Nagle ja, wychodzę z domu, patrzę a skrzynia z napędem jest skręcona dziewięćdziesiąt stopni, do platformy i próbuje się wyrwać. Razem z lorą kolejowa w kierunku na lewo od toru pod kątem prostym, śni mi się ze jestem tam sam i chcąc zapobiec katastrofie biorę i odbijam zwornik od lokomotywy aby zelżyć ten napór. Kiedy to chcialem już zrobić, cała platforma ruszyła, razem z napędem na przełaj. Na to przybiegły moje psy, Borys i Burek i pognały za coraz szybciej, pędzącym napędem razem z wagonem. Ja stanąłem oniemiały, ze strachu. Po chwili psy wróciły z drugiej strony i zaczęły ziać, a ja obudziłem się ze strachu zlany cały potem. Czego to dowodzi, padły pytania? A widzicie Państwo? Że troska o napęd nie dawała nam spokojnie spać. A nawet była przyczyną złych snów, bo to że pojechała sama. Bez niczego to było straszne, ale po tym śnie jak tylko się obudziłem, pomyślałem. Jakie były by skutki niekontrolowanego samoistnego poruszania się napędu. Bo skutki były by straszliwe, napęd poruszał się, we śnie w kierunku osi ziemi a wszystko co napotkałby na swej drodze było by unicestwione. Dlatego, nawet po nocach bezpieczeństwo napędu śniło się nie tylko mnie. Ale i wielu konstruktorom i naukowcom. Dlatego ciemna materia jak i energia czymkolwiek by nie była jest bardzo, niebezpiecznym narzędziem i dlatego podjęte środki bezpieczeństwa były i są tak surowe. Dlatego to wszystko co, robiliśmy, było trzymane w takiej tajemnicy. Ale to wszystko, zasługa konstruktora napędu profesora Nortona i jego współpracownika profesora Philipsa. No ale teraz Zapraszam wszystkich, do sterowni gdzie obejrzycie pierwszy i jeden z najważniejszych na okręcie elementów, z tym że naprawdę. Proszę niczego nie dotykać, samodzielnie a nad tym czuwać będzie, z resztą ochrona która, jak widzicie cały czas nam towarzyszy. Więc zapraszam do hallu i przejedziemy się aż na sam przód statku. Proszę powoli wziąć, swoje kamery i udamy się ruchomy chodnik. Repoterzy skwapliwie, co zresztą zrozumiałe przeszli, dwa kroki na ruchomy chodnik, i cala zaproszona delegacja po chwili jechała wygodnie, przez obszerny hol, a na wielkich ekranach udających okna przesuwał się widok dookoła okrętu. ISS była widoczna jak na dłoni, oświetlona reflektorami swoimi jak i Horyzontu. A ziemia w oddali błyszczała niebiesko na tle słońca wyglądającego ciekawie zza niej, księżyc błyszczał też w oddali z drugiej strony. Widok był pociągający i niezwykły za razem, bo w ciszy i spokojnym majestacie otwierał widok swój kosmos, tylko hałas jaki czynili reporterzy nie był zgodny z tą groźną harmonią. Po chwili wszyscy znaleźli się przed zamkniętymi drzwiami do sterowni, które otworzyły się cichutko na polecenie inżyniera komandora, Odrowąża. Przed reporterami odsłoniło się, przestronne i miłe pomieszczenie z tysiącami różnokolorowych lampek które to migały i to świeciły się wszystkimi kolorami tęczy. Z mnóstwem wszelkiego rodzaju sprzętu jak komputerów wygodnych foteli, innych urządzeń które nic, nikomu nie mówiły o swym przeznaczeniu. Jak widzicie Państwo tu również nie ma żadnych iluminatorów, które z oczywistych względów zastąpiliśmy tak jak wszystkie zewnętrzne iluminatory wielkimi monitorami. Które teraz zabłysły i ukazały cały widok czarnego i błyszczącego kosmosu z przodu okrętu. Panie inżynierze pierwszy odezwał się jak zwykle reporter CNN. Jak to wszystko działa jak to leci, z jaka szybkością? Proszę wszystko opowiadać, kamery wszystkich ekip telewizyjnych były włączone i cichutki szum urządzeń, tylko zakłócał tą cisze. Bo wszyscy zamknęli się, i czekali na opowiadanie. Tymczasem inżynier zadał pytanie reporterom. Czy oglądaliście Państwo, kiedykolwiek jakiś film o UFO? No oczywiście, padły szybkie odpowiedzi. Ale co ma to do tego okrętu? A właśnie proszę moich drogich reporterów że właśnie ma. Ten okręt, czy statek, jak kto woli dzięki swemu napędowi, porusza się tak właśnie jak owe ufo z ogromnym przyspieszeniem oraz z szybkością, o której nikt do tej pory nie miał nawet szans pomarzyć. A co z przeciążeniami? Nic. W środku statku podczas ruchu jest ono niwelowane przez regulatory bezwładnościowe, i w locie jak i postoju okrętu stabilność poruszania się jest taka sama jak by stał w miejscu. Cała prędkość przenoszona, jest w stan bezwładności, za pomocą również stabilizatorów próżniowych i oslony ciemnej materii. Takich samych, jakie używamy tu, do zabezpieczenia przed napędem załogi jak i samego okrętu. A przeciążenie na okręcie jest nastawione na 1 G przeciążenia macierzystego ziemskiego. Jak szybko możecie na przykład dolecieć do księżyca? Padło pytanie. To zależy proszę Pani? Od czego panie inżynierze? Od potrzeby Proszę Pani. Nie rozumiem tego, proszę mi wyjaśnić. Już w tej chwili. Jeśli chcemy zatrzymać się, na przykład przy księżycu aby go obejrzeć i wysadzić na przykład ekspedycje. Musimy polecieć tak żeby w kilka naście sekund, nie minąć go i nie znaleźć, się przy Jowiszu przykładowo. Czy pan inżynier sobie kpi? Nie śmiał bym proszę pani. Osiągnięcia techniczne głównie dzięki, pozyskanym produktom że je tak nazwę. Z przyspieszaczy hadronów na całym świecie, ale głównie ze zderzacza Genewskiego są tak oszałamiające że sami na początku nie dawaliśmy wiary. W efekty jakie osiągnęliśmy w ostatnich latach, badań i produkcji, ciemnej materii, ciemnej energii jak antymaterii. Najtrudniejsze jednak było powstrzymanie tych wszystkich dziwadeł w stanie nie pozwalającym im na agresje wobec nas samych. Jak i jednego produktu przeciw drugiemu. To jak długo potrwa wasza wyprawa? Może dwa trzy lata lub rok? Zależy wszystko od tego, jak będzie sprawiał się okręt w podróży i czy nie wystąpią jakiś niespodziewane zdarzenia. Czy inne niepotrzebne przeszkody. Sterownia na wszystkich wywarła ogromne wrażenie i było tu co oglądać i filmować. Wiec zapraszam dalej powiedział inżynier. Pokażemy Państwu nasze imponujące zaplecza socjalne, kajuty pasażerskie i załogi. Pasażerskie mam na myśli naukowców, nie zajmujących się prowadzeniem statku. Dodał jakby chciał uniknąć wproszenia się któregoś z reporterów na lot. Pokażemy wszystkie prawie zakamarki jak kubryk po okrętowemu kuchnia się nazywa. Jadalnie, laboratoria badawcze no i pomieszczenia teleskopu który wieziemy ze sobą w celu podglądania w locie różnych miejsc w przestrzeni. Może zacznijmy od pomieszczeń teleskopów, jest ono 9 pięter niżej od spodu okrętu. Zapraszam do windy zaraz przy drzwiach sterowni. Proszę jednak podzielić się, na kilka grup a porucznik Partyka dopilnuje Państwa aby wszyscy po kolei zjechali niżej. Niestety nasze windy nie były projektowane na taka ilość osób, a tylko na 20.Ale to pójdzie raz dwa. Same windy był to cud, techniki poruszały się bezszelestnie, w każdej zawsze grała cicha muzyka głos stewardesy miłym głosem oznajmiał, gdzie znajduje się pasażer albo gdzie ma się udać. Dbałość o załogę, była na najwyższym poziomie. Warunki na okręcie, przypominały najdroższe hotele świata, a komfort przewyższał często i te najlepsze. Po kilku minutach wszystkie ekipy i zaproszeni goście znaleźli się 9 pieter niżej znowu. Na holu o wiele krótszym od głównego, z takimi samymi bezszelestnie otwieranymi się dwustronnie skrzydłami drzwi lub luku jak kto ewentualnie woli. Pomieszczenie było również bogato wyposażone w sprzęt nieco innego oczywiście rodzaju ale na ścianach, nie było wolnego miejsca żeby coś nie przykuwało uwagi. Po środku pomieszczenia zajmował miejsce olbrzymi radio teleskop z podłączonym optycznym i zespolonym w jeden instrument. Tu proszę Państwa jest jedyne miejsce na okręcie, gdzie możemy rozsunąć płyty dla teleskopu optycznego jeśli jest taka potrzeba. Z tym że i tak pomieszczenie jest osłonięte przez kulo odporną szybę hartowaną o grubości 30cm, co jednak nie daje żadnych zniekształceń obrazów. A zabezpiecza pomieszczenie przed gruzem kosmicznym jak nazywam ja meteoryty i inne śmiecie kosmiczne. Ale działanie teleskopów również odbywa bez potrzeby otwierania pokryw zewnętrznych a obserwacje możemy dokonywać, nawet poprzez nie otwieranie niczego. Bo jest to nie potrzebne. Teleskopy wyposażone są oba, w rentgenowski system obserwacji, tak w skrócie. Włączmy je, i popatrzmy przez nie w kosmos. Profesorze proszę pokazać, naszym gościom działanie teleskopów. Poprosił Odrowąż profesora Jakobsena z Dani, o uruchomienie obrazu. Na monitorach natychmiast wyświetlił się gwiazdozbiór Oriona gdyż tam był akurat wycelowany zestaw teleskopów. Zebranym ukazał się obraz w tak znakomitej rozdzielczości i powiększeniu ze, zrobiło to zaraz szum uznania w pomieszczeniu. Gwiazdozbiór Oriona był tak blisko ze zdawało się ze można go dotknąć ręką. No, jeśli możemy pojechać dalej, to zapraszamy państwa na obiad gdyż pewno, wszyscy zgłodnieli zresztą już jest godzina 13.00 czasu Nowojorskiego, jak państwo wiecie i pojedziemy teraz 4 pietra wyżej do jadalni głównej. Wiec cała wycieczka rad nie rad musiała dostosować się do poleceń, Odrowąża. Panie inżynierze a co znajduje się na pietrach które Pan nam nie pokazuje? Zapytał przedstawiciel telewizji Fokus. Proszę państwa ja naprawdę nie mogę pokazać wam dosłownie całego okrętu jak obiecałem bo sam nie byłem we wszystkich pomieszczeniach. Wiem tylko że jest ich ponad 3000 drzwi do różnych pomieszczeń. A po obiedzie pokażemy co jeszcze tylko się da obejrzeć. Gdyby prezentacja miała być dokładna musielibyście tu przebywać przez miesiąc i tak pewno nie wszystko by dało się obejrzeć. Zatem zapraszam do windy po kolei na obiad do jadalni. Kiedy wszystkie ekipy wjechały na górny pokład i otworzyły się drzwi do stołówki. Oczy wszystkich wyszły z orbit z niedowierzania. Jadalnia bowiem urządzona była z takim przepychem i komfortem a wyściełane fotele stały przy każdym z pięćdziesięciu czteroosobowych stolikach. A na początku sali przy samym barze był postawiony duży stół konferencyjny. Uginał się teraz pod tak zwaną szwedzką zastawą, z której każdy mógł sobie wziąć na co miał ochotę. Dwadzieścia stewardes w mini sukieneczkach podało migiem, zestaw dań obiadowych i na pewien czas. Nastąpiła cisza od pytań przerywana tylko muzyką z dyskretnie zamontowanych głosników. Oraz mlaskaniem ze strony rosyjskiej ekipy telewizji Rossija, która pałaszowała obiad w wyśmienitych humorach. Zresztą jak cała ta zbieranina ekip telewizyjnych i gości z różnych krajów. Po obiedzie pokazano jeszcze ekipom wszelkie dostępne miejsca i obszary statku które mogły zaspokoić ciekawość reporterów. I o godzinie 20 00 prezentacja została ostatecznie zakończona. Podstawiono dwa promy które piętnaście minut po dwudziestej zabrały na ziemie całe bractwo dziennikarskie. A inżynier Odrowąż zwalił się w swojej kabinie na tapczanik i zasnął tak umęczony zwiedzającymi jak by już odbył lot do horyzontu zdarzeń i z powrotem.