Lara - George Gordon Byron - ebook

Lara ebook

George Gordon Byron

0,0
7,99 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

"Lara" to powieść poetycka George'a Gordona Byrona, jednego z największych angielskich poetówdramaturgów. Znany jest przede wszystkim jako autor takich dzieł jak "Giaur" czy "Mazepa".
Utwór opowiada historię fatalnego powrotu hrabiego Lary do domu po latach spędzonych za granicą na podróżach po Orientu. Jeden z przypisów Byrona wyjaśnia, że chociaż imię „Lara” jest pochodzenia hiszpańskiego, „żadna okoliczność lokalnego lub narodowego opisu nie przypisuje bohatera wiersza do jakiegokolwiek kraju lub wieku”.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 46

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Wydawnictwo Avia Artis

2022

ISBN: 978-83-8226-850-8
Ta książka elektroniczna została przygotowana dzięki StreetLib Write (https://writeapp.io).

Pieśń pierwsza

I.

Niewolnik w państwach Lary swobodny do woli, W połowie zapominał swéj lennéj niewoli. Pan ich niespodziewany, lecz niezapomniany, Powrócił, — i weselem brzmią zamkowe ściany. Na baszcie sztandar błyska, a puhar na stole, Gościnny płomień w szersze roztoczon półkole. Po szybach malowanych migocąc połyska, Weseli goście gwarzą wokoło ogniska.

II.

Lara znów się rozgościł na ojczystym dworze; Lecz po co Lara zwiedzał i lądy i morze? Gdy go ojciec odumarł, jeszcze nadto młody, Pan swéj woli na życia ważył się przygody; Smutne dziedzictwo władzy! a kto ją posiadał, Nieraz własne swe serce z pokoju okradał. Nikt mu widać nie wskazał przy świetle pochodni, Tysiąca błędnych ścieżek wiodących do zbrodni. Właśnie gdy mu konieczną rada drugich była, Już wrząca młodość Lary drugiemi rządziła. Małéj wagi, z lat młodych jak, gdzie był i kędy? Pośledzać wszystkie morskie i zamorskie błędy; Choć krótkie jego były wędrówek przegony, Dość długie, by był przez nie w połowie zgubiony!

III.

Lara młodo porzucił swego ojca progi, Lecz od chwili, pielgrzymi gdy wziął kij do drogi, Z dniem, tygodniem, miesiącem, ci, co go żegnali, Zapomnieli odjazdu, wspominać przestali.

Ojciec Lary był prochem, jeden wasal trzyma, I to wszystko, co wiedział, że Pana tu niéma! Cały zamek zapomniał o Lary imieniu, Jego portret na ścianie czerniał w zapomnieniu. A ta, którą był poznał, pokochał na żonę... Inny mąż już pocieszał Lary narzeczonę. Młody o nim zapomniał, stary już był w grobie, A dziedzic niecierpliwy rozmawiał sam w sobie: „On żyć musi!“ choć radby głos ten w duszy przemógł, I wzdychał do żałoby, któréj nosić nie mógł. W części zamku, gdzie Lara miał komnaty swoje, Z posępnym wdziękiem ściany poubierał w zbroje. Lecz jednéj zbroi niéma, stąd go zawiść pali, Bo radby dziś ją witał w téj gotyckiéj sali.

IV.

Lara przybył — i wasal pańską twarz ogląda, Skąd? nikt nie wie, dlaczego? nikt śledzić nie żąda. Po skończonych witaniach każdy się zdumiéwał, Nie że przybył, lecz czemu dotąd nie przybywał? Jeden paź służby pańskiéj cały orszak składa, Cudzoziemskiéj postaci, twarz dziecinna, blada. Lata lecą i równą pędzą czas pogonią, Tym, co siedzą, i dla tych, co po świecie gonią; Lecz z krajów zagranicznych brak wieści zapasu Opóźnił rącze skrzydło zdrożonego czasu. Widzą go i poznają, lecz wszakże złudzeniem Teraźniejszość być sądzą, a przeszłość marzeniem. On żyje, choć styrany trudami i latem, Jeszcze męskością wieku słynąć mógł przed światem. Jego błędy, występki, jakiekolwiek były, Różnym losem zwikłane w zagadkach się kryły, Gdy znudzona wieściami czujna zawiść drzémie, Sprostać sławie ojczystéj mogło Lary imię. Z dumną duszą w młodości, wszakże jego grzechy, Jak rozkosze cel miały swawolnéj uciechy; A dla tych, jeśli w zbrodni nie płużył z kolei, Wymodlić rozgrzeszenie mógł nie bez nadziei.

V.

Jakkolwiekbądź, widz bystry łacno odgadywał, Jakim dziś jest, że nie jest tém, czém kiedyś bywał.

Czoło coraz wyraźniéj marszczki mu zorały, Ślad przeszłych namiętności; niedbałość pochwały, Zimna postać, chód pewny, gdy oczyma ciskał, Dumą, lecz już nie ogniem lat młodzieńczych błyskał. Wzrokiem bystrym, któremu żaden wzrok nie sprostał, Drugich myśli do razu aż z głębi wydostał. I szczypiąca języka lekkość, jaką bawił, To żądło serca, które wprzódy świat zakrwawił; Co zwykle, grając humor wesela udany, Rani tych, co nie radzi przyznać się do rany. Wszystko to w nim i jeszcze coś w nim więcéj było, Czegoby głos nie wybrzmiał, oko nie wykryło. Honory, sława, miłość, cel społeczny ludzi, Jaki niewielu zgoni, w wielu żądze budzi; Zda się, że z piersi swojéj wszystkie wygnał szały, Choć widać, że niedawno jeszcze nią wstrząsały, I jakieś czucie, czego usta nie wyrażą, Czasami przełyskało nad wybladłą twarzą.

VI.

Zapytań o przeszłości słuchać nie ochotny, O krajach, ziemiach, które przebłądził samotny, O cudownych pustyniach, stepach, co zwędrował, Nic nie mówił, jak gdyby na to słów żałował. Wszakże czasem, być może skutkiem nieuwagi, Rozpowiadał podróżne dzieje małéj wagi. Lecz gdy drugich ciekawość ostrzyła ta mowa, Spostrzegał się i rzucał coraz rzadsze słowa; Zbyt śledczo badających skroś okiem przenikał, Wnet mu czoło ciemniało i usta zamykał.

VII.

Choć przyjazd Lary żywéj radości nie budzi, Przecie żądanym gościem był dla ciżby ludzi. Wysoko urodzony, szczodry, z obyczaju, Wiązał się ze wszystkiemi magnatami kraju. Czasem licznił ich tłumne uczty i zabawy, I widział ich uśmiechy i nudzące wrzawy; Tylko widział, bo Lara sercem nie podziela Gminnéj, powszechnéj troski, wspólnego wesela. Lara za tém nie goni, za czém wszyscy gonią, Zwodzeni nadziejami, męczeni pogonią;

Za nic miał ziemskie zyski, honory, urzędy, Gminną zawiść, rywali i piękności względy. Od świata tajemniczém odgrodził się kołem, Nudził z ludźmi, samotność była mu żywiołem. W nim jakaś myśl szydząca wygląda oczyma, Co karci śmiałą płochość i z daleka trzyma. Bojaźliwsze stworzenia z trwogą nań patrzały, Szepcąc wzajemną bojaźń, w głos mówić nie śmiały; Drudzy mędrsi łaskawiéj o Larze mówili, Niż postać wyrażała, lepszym go sądzili.

VIII.

To rzecz dziwna! w młodości cały czynny, żywy, Polujący rozkosze, do walk nie leniwy; Kobieta, oręż, morze, wszystko to, co daje Niebezpieczeństwo grobu, obiecane raje, Naprzemiany doświadczał! W nadziejach bez skutku Szukał nagrody w saméj radości lub smutku. Gardzący gminną miarą rozkoszy, cierpienia, W nieskończoności uczuć chciał zbiedz od myślenia. Burzą serca i duszy wstrząsany pospołu, Z wzgardą patrzał na burze słabszego żywiołu; Często w niebo posyłał zachwycone oko, I pytał, czy Wszechmocny mieszka tam, wysoko! Uwiązany do zbytku, niewolnik zapałów, Jakże Lara się zbudził z tak marzących szałów? Sam nie mówił, lecz z duszą zbudzony wylękłą, Musiał kląć zwiędłe serce, że dotąd nie pękło.

IX.

Książki, bo wprzódy żywą księgą był mu człowiek, Odtąd podobał czytać do znużenia powiek, A często, jak zamkowi słudzy mówią sami, Zamykał się od ludzi nocami i dniami, I nieraz wielkim krokiem, kiedy wszystko spało, Po ciemnych kurytarzach błąka się noc całą, Gdzie jego przodków długi szereg malowany, Żałobny na podłogę rzucał cień ze ściany. Czasem była słyszana północna rozmowa, Lecz w niéj był głos nie Lary i nie ziemskie słowa. Ci coś słyszą, ci widzą, jedni z drugich szydzą, Że nad