Składam na Państwa ręce pierwszy tom z cyklu pt.: „Kwiaty poezji”. Serdecznie dziękuję wszystkim, którzy włączyli się w ten projekt w jakiejkolwiek postaci. Dajecie mi siłę, by łamać granice i iść dalej. Napędzacie mnie wiarą i pomagacie uwierzyć we własne możliwości. Przyczyniłem się do łańcucha wydarzeń, widziałem, jak inni odważnie opróżniają szufladę. Jeśli ta książka trafiła do wydania, to możecie być pewni, że zacząłem pracę nad drugim tomem. Obiecuję dać z siebie więcej, przełamać limit swoich możliwości. Wasze oczekiwanie na tworzoną przeze mnie poezję oraz spotkanie się z Wami to dla mnie wspaniałe przeżycie. Poproszono mnie o napisanie i wygłoszenie kilku przedmów małżeńskich, spróbowałem podołać wyzwaniu. W smutku okoliczności jako laudator ułożyłem mowę pogrzebową. Każda sposobność była ciekawym wyzwaniem, w którym mogłem sprawdzić swoje umiejętności.
Życzę Państwu wszystkiego, co najlepsze, dziękując za to, że jesteście ze mną. Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 31
Witam, moim kluczem do sukcesu okazała się wytrwałość i ludzie, którzy udzielili mi wsparcia.
Gdy zacząłem pisać do szuflady, nie sądziłem, że kiedykolwiek moja twórczość ujrzy światło dzienne. Pierwszy wiersz napisałem, mając szesna- ście lat.
Czasami trudno uwierzyć w swoje możliwości, jednak mała wiara w siebie nie powinna niczego przekreślać.
Kilkanaście lat temu mój Wujek pisał wiersze, jednak pewnego dnia – postanowił wszystkie spa- lić. Gdy zapytałem, co było powodem tego czynu, odpowiedział: „Były kiepskie!”. Śmieję się nieraz z tego, że wysoka samoocena niektórym nigdy nie grozi.
Pewnego dnia coś mnie tchnęło, by pokazać mu swoją twórczość, zarzucił mi słowa: „Wsty- dzisz się tego, co robisz i kim jesteś!”. Chciałem pokazać, że tak nie jest!
Nawet nie zauważyłem, gdy wytrwałość do- prowadziła mnie do wydania pierwszego tomiku wierszy (Prawa Miłości). Jeszcze nim nastąpiło wy- danie, wiedziałem, że ten tomik nie jest skończo- ny, dlatego też pewien etap swojej twórczości za- mknąłem w tomiku pt.: Słowa Niewypowiedziane.
Prowadząc wieczorki poetyckie czy też spotka- nia autorskie zrozumiałem, że warto stanąć na- przeciw wszystkim i pokazać to, czym się zajmuję. Spotkanie w Zielonej Górze chyba najbardziej utkwiło w mej pamięci.
Prowadziłem je w Zespole Szkół i Placówek Kształcenia Zawodowego, było to moje pierwsze wystąpienie przed rówieśnikami, czego wcześniej unikałem jak ognia. Dostałem największe brawa w swoim życiu, które pozostały miłym wspomnieniem tamtego wieczoru. Pamiętam także grad pytań i swoje odpowiedzi. Mówiłem o tym, by nie patrzeć na innych, tylko na siebie. By samemu być sobie przykładem. W Bibliotece (Oleśnica) po spotkaniu podszedł do mnie pewien mężczyzna i zarecytował mój wiersz pt.: Autorytet, powiedział, że tego mi właśnie życzy, bym w swojej drodze pozostał sam dla siebie autorytetem.
Gdy wracam myślami do spotkań z poezją w Zawidowie, to powraca mi siła do dalszego dzia- łania.
Niezależnie od tego, czym się zajmujemy w ży- ciu, najważniejsze, aby dawało nam to spełnienie. Wszyscy mamy swoje powołanie, a nasza klepsydra z piaskiem przesypuje się właśnie teraz. Dziękuję za wszystko, co pozwoliło mi zmienić bieg mojego życia i odnaleźć swoją własną drogę.
Krystian Krzysztof Jankiewicz
WIERSZE
Fot. Dariusz Szczurek (Zawidów)
Pamiętaj, proszę…
Gdy zaboli najmocniej
Ciało strzała przebije
Rozpacz obróć w czekanie.
Pamiętaj, proszę…
Serca miłości oddane
Przebite bić będą
Nierozerwalnie razem.
Pamiętaj, proszę…
Przebacz róży kolce
Kwitła wszakże tobie
Esencja czystej postaci.
Pamiętaj, proszę…
Melodia grać będzie
Przez jeden taniec
Nimfa zanuci apogeum.
Pamiętaj, proszę…
Niebo dano ptakom
Życiu jedną chwilę
Wieczności oddaj siebie.
Pamiętaj, proszę…
Splecione dłonie
Stęsknionej miłości
Będę Ciebie czekał.
Strażnicy własnych talentów,
Ludzie bogatych wnętrz,
Biegnijcie dalej, stojąc w miejscu.
Czas nie zdoła zatrzymać
Tego, co nieludzkie!
W świetle własnej wartości
Liczebność skupionych sił
Pozwoli oszukać ograniczenia.
Zjednoczeni w samotności
Stwórzmy czerwone słońce.
Kroczcie własną ideą,
Niewyuczoną sztuką.
Przyjdzie wiatr poruszyć morze,
Przyjdzie czas przypomnieć życie,
Przyjdzie sens uśmiercić śmierć.
Można leżeć na torach,
Krzycząc prosto w niebo,
Ostatnie światło zobaczyć,
Bądź złośliwie i na przekór
Do samego końca walczyć.
Pędźcie zmianą pogody,
Uskrzydlając wartość życia.
Przyjdzie półmrok niepewności,
Księżycowy taniec zatrzymać
I nas obowiązek czeka.
Nie złoto, a szczęście
Płynie w moich żyłach.
Forsycja, leszczyna, krokus,
Nadciąga klekot wiosny.
Później nadchodzi Egipt;
Faraon świecić zaczyna.
Latem energia powraca
I wszystko jest możliwe.
Rydwan wiatru przyjedzie
Unieść tancerzy jesieni.
Zakochani wypełnią alejki,
Wiewiórki zbiorą orzechy.
Zimo mrozów obfita,
Serca gorące oszczędź.
Pierwszy płatek śniegu,
Wartość dzisiejszego dnia.
Wiosna przemawia głośno,
Lato leniwie słucha,