Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Idealna lektura na wakacjach czy w podróży. Humoreski dla dorosłych, którzy nadal potrafią dziecięco dziwić się światu. Para sympatycznych bohaterów przeżywa swoje przygody w dzisiejszej szybko zmieniającej się rzeczywistości. Niełatwo się w niej odnaleźć prostodusznym zwierzątkom, nieprzywykłym do tyranii najnowszych trendów. Ich zmagania z codziennością, okraszone ciepłym humorem, wywołują uśmiech i nienachalnie skłaniają do refleksji nad światem, który tak urządziliśmy.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 57
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
© Ewa Turkowska, 2017
Idealna lektura na wakacjach czy w podróży. Humoreski dla
dorosłych, którzy nadal potrafią dziecięco dziwić się światu. Para
sympatycznych bohaterów przeżywa swoje przygody w dzisiejszej szybko zmieniającej się rzeczywistości. Niełatwo się w niej odnaleźć prostodusznym zwierzątkom, nieprzywykłym do tyranii najnowszych trendów. Ich zmagania z codziennością, okraszone ciepłym humorem, wywołują uśmiech i nienachalnie skłaniają do refleksji nad światem, który tak urządziliśmy…
Wprowadź adnotację
ISBN 978-83-8104-684-8
Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero
Kurczaczek wrócił od Pani Fryzjerki. Cały zadowolony, bo nowa fryzura to coś dla ciała, a i dla ducha zawsze strawa treściwa się znajdzie. Kurczaczek nie kupował kolorowych pisemek z błyszczącymi obrazkami, bo to drogo i nieekologicznie na dodatek. Ale u fryzjerki i tak nie ma co robić, a herbata i gazety wliczone są w cenę usługi. Grzech by było nie skorzystać.
— Wiesz, Króliczku, w gazecie pisali o związku partnerskim — relacjonował przyjacielowi z przejęciem przy obiedzie. Kobiety bardzo się cieszą, jak facet chociaż raz na tydzień śmieci wyrzuci i kiwnie palcem w domu na odczep się. Od razu są happy, że mąż taki postpatriarchalny feminista. A oni nawet nie wiedzą, ze kuchenkę gazową się myje.
— No, no… — podtrzymywał konwersację Króliczek.
— Właśnie. Badania socjolożek z Uniwersytetu Kalifornijskiego na reprezentatywnej próbie społecznej dowiodły, że kobieta potrafi wymienić 60 czynności, które należy wykonać podczas sprzątania kuchni w domu, a mężczyzna co najwyżej 10. Porażająca dysproporcja, burząca mit o społeczeństwie realizującym równouprawnienie kobiet!
Kurczaczek w zapale wymachiwał łyżką dla podkreślenia wagi wywodu, bo akurat nakładał drugie danie. Trochę ziemniaków spadło na podłogę. Króliczek zebrał je dokładnie, wytarł papierkiem do czysta skalane miejsce i jeszcze wokół dla pewności, sprawdził pod światło, czy jasna podłoga nie doznała uszczerbku i wrzucił papierek do kosza. Przed obiadem dopiero co skończył odkurzać.
— Relikty społeczeństwa patriarchalnego utrzymują się z zadziwiającą wytrwałością — Kurczaczek na dobre wchodził już w tryb zawodowy.
— Ziemniaki nam wystygną — zauważył nieśmiało Króliczek.
— Nie, już jemy. Proszę, twoje drugie danie. A to moje. Smacznego.
— A gdzie mięsko? — Króliczek patrzył zawiedziony na postawiony przed nim talerz.
— A, mięsko. No właśnie. Zaraz wyjmę. I dużo sosu, tak jak lubisz.
Kurczaczek konsumował milcząco i milczał uparcie aż do poobiedniej sjesty. Króliczek miał złe przeczucia.
— Zaraz będzie twój ulubiony film — próbował zająć przyjaciela czym innym, ale ten milczał nadal zamyślony głęboko. Sprawy stanowczo przybierały zły obrót.
— Wiesz, Króliczku, tak sobie myślę, czy my jesteśmy związkiem partnerskim.
No właśnie. Tak się musiało skończyć.
— Jasne, że jesteśmy. Ja robię śniadanie, ty obiad — tłumaczył Króliczek.
— Ale tam było napisane, że związek partnerski polega na tym, że wszystkie obowiązki dzieli się po równo, nie tak ze jedno myje okna, a drugie tylko swoje zęby — ironizował Kurczaczek nieubłaganie. W tej sytuacji przypominanie mu, że Króliczek właśnie odkurzył, mijało się z celem.
— Bardzo ładnie ci pani obcięła piórka — usiłował odwrócić jego uwagę Króliczek.
— Naprawdę? Jak miło, że ci się podoba. Nie za krótka grzywka?
— Skąd, akurat w sam raz. I kolor taki naturalny.
— Dobry wyszedł, taki jajeczny, nie cytrynowy jak ostatnio, tamten był za jaskrawy.
Kurczaczek popędził mizdrzyć się przed lustrem, które natychmiast zaświeciło na żółto jak słońce.
Króliczek odetchnął z ulgą i sięgnął po gazetę. Ale spokój nie trwał długo, bo Kurczaczek syty blasku swego oblicza powrócił niebawem na kanapę i do swojego tematu.
— Wiesz, Króliczku, musimy zacząć prowadzić statystykę udziału w domowych obowiązkach, na przykład przez miesiąc, nie za krótko, bo musimy mieć statystycznie reprezentatywny materiał do analiz. Zrobimy tabelkę z wykazem wszystkich prac domowych i będziemy wpisywać kreski, zawsze jak coś zrobimy. Później je policzymy, podsumujemy wyniki i wszystko się okaże.
Dokładnie po miesiącu Kurczaczek wkroczył do kuchni z tabelką i tragiczną miną. Króliczek akurat obierał jabłuszko.
— Nie jesteśmy związkiem partnerskim — oznajmił zdruzgotany. Kreski są rozmieszczone zupełnie nierówno. Zmywanie — ja, gotowanie — ja, pranie — ja. Ty tylko odkurzałeś, ale już miesiąc temu. Wszystko tylko ja i ja. Tyrania patriarchatu… Z rozpaczy nie mógł nawet dokończyć wykładu.
Króliczek skończył pieczołowicie ustawiać spiralną skórkę jabłka w symetryczny stosik. Kurczaczek, który na ten widok zawsze wpadał z zachwytu w hipnotyczny trans, dzisiaj nawet nie spojrzał. Wpatrywał się zrozpaczony w tabelkę.
— Pokaż tą tabelkę. No widzisz przecież, ze prawie wszędzie jest dokładnie po równo. Mycie podłogi — wszędzie zero u ciebie i u mnie, zamiatanie schodów — zero, mycie balkonu — zero, mycie okien — zero, i tu, i tu, i tu… Wszędzie do końca. Sam widzisz, że jesteśmy związkiem idealnie partnerskim.
— Naprawdę? — rozpromienił się Kurczaczek. No popatrz, nie wpadłem na to. Rzeczywiście, wszędzie tak samo. Tylko pojedyncze kreski, ale to wyjątki.
Kurczaczek przytulił się do Króliczka absolutnie szczęśliwy. Zawsze mu bardzo zależało na stworzeniu nowoczesnego, partnerskiego związku.
Długa zima nareszcie roztopiła się w morzu. Trawy zieleniły się wokół, słońce grzało mocno. Króliczek i Kurczaczek wyciągnęli rowery z garażu i wyjechali na spotkanie wiosny. Szosą z górki, potem znów pod górkę, i dalej polną drogą przez łąki w stronę lasu. Ciepły wiaterek rozwiewał im futerka, na szafirowym niebie goniły się małe obłoczki, wysoko zawieszone śpiewały skowronki. Jak dobrze cieszyć się przejażdżką po długim zimowym siedzeniu w domu!
Przy mostku skręcili w ścieżkę nad strumykiem. To było doskonałe miejsce na postój i pierwszy wiosenny piknik. Strumyk, po horyzont szmaragdowy dywan łąki zamknięty ciemną linią lasu. Pod lasem pasło się stado łaciatych krów. Uszczęśliwione świeżą zieloną trawą pracowicie zrywały źdźbła i przeżuwały je z błogimi minami. Nad wodą żółciły się kaczeńce. Żółte jest piękne.