Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
„Kordian” to dramat autorstwa Juliusza Słowackiego, obok Adama Mickiewicza uznawanego powszechnie za największego przedstawiciela polskiego romantyzmu.
„Kordian” jest polemiką niezdolności do romantycznego czynu spiskowca, obezwładnionego moralnymi rozterkami. Utwór nawiązuje do powstania listopadowego i opisuje historię nieudanego spisku na życie cara Mikołaja I. Główny bohater, tytułowy Kordian, ze względu na wewnętrzną słabość, nie jest w stanie dokonać zamachu i car uchodzi z życiem. Słowacki próbuje zrozumieć przyczyny klęski powstania oraz pokolenia powstańców. Uważa, że jedynie absolutne poświęcenie i zgoda na walkę do końca może przynieść niepodległość.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 92
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Wydawnictwo Avia Artis
2020
Więc będę śpiewał i dążył do kresu;
Ożywię ogień, jeśli jest w iskierce.
Tak Egipcjanin w liście z aloesu,
Obwija zwiędłe umarłego serce;
Na liściu pisze zmartwychwstania słowa;
Chociaż w tym liściu serce nie ożyje,
Lecz od zepsucia wiecznie się zachowa,
W proch nie rozsypie... Godzina wybije,
Kiedy myśl słowa tajemne odgadnie,
Wtenczas odpowiedź będzie w sercu – na dnie.
CZAROWNICA
Z gwiazd obłąkanych,Z włosów czesanych,Iskry padają,Jak z polskiéj szabli;Widzą je diabli,OdpowiadająBłyskami chmur.Lecą – świst piórBuki ugina.Szatan zlatuje w postaci pięknego anioła.
SZATAN
Ha, czarownico! czy biła godzina?CZAROWNICA
Która?SZATAN
Godzina, której żaden człowiekDwa razy w życiu nie słyszy.CZAROWNICA
UderzyZa dziesiątém mgnieniem powiekZ Babillońskiéj ludów wieży.A gdy bić będzie, choć głucha, usłyszę.Lecz gdzież są, panie, twoi towarzysze?Leniwo śpieszą z błękitu podniebień:Żółw, z którego to zgrzebło utoczył mi tokarz,Prędzéj chodził...SZATAN
To źgrzebło, pokaż mi je – pokaż!...Łzy mi płyną... poznaję Twardowskiego grzebień,On mię zgrzebłem tém czesał, gdy w psa wlazłszy skóręU nóg mu się łasiłem. Odejdź, moja pani;Goście sproszeni zlecą się na Łysą Górę.Czarownica odchodziSzatan woła:
Szatani!Błyska dziesięć razy i dziesięć tysięcy szatanów spada.
Spadł z nieba deszcz szatanów, niech ziemię polewa,Jeśli jeszcze na ziemi są Edeńskie drzewa,Niech rosną, to jesienią człowiek owoc zbierze...Siadajcie! cóż między wamiNie widać Mefistofela?ASTAROTH
Zaszedł na grób przyjaciela,Na grobie Twardowskiego odmawia pacierze.SZATAN
Taki się teraz zrobił czuły i pobożnyJak poeta... Lecz księżyc zabłysnął dwurożny,Czas przystąpić do dzieła...DIABLI
Co nam król rozkaże?SZATAN
Obejrzeć trzeba koła w wiekowym zegarze,Krwią dziecięcia namaścić gwichty i sprężyny;Niech nam bije wyraźnie lata, dnié, godziny.Przynieście go, postawcie... Co? czy nie zepsuty?ASTAROTH
Wszystkie koła, wszystkie drutyCałe, rdza wieków nie trawi;Godzinnik z hostij, co dławi,Po nim żądło LewiatanaPrzez wieki wieków się toczy,Na dnie wskazuje ząb smoczy,Na godziny żądło osy;I dotąd trwa nie przerwanaWłosień siwa, z kós szatana,Któremu zbielały włosyOd strachu, gdy grom z obłoku...Pamiętacie?... A sprężynaZ ojczyzny Tella, Kalwina,Na ludzkiém wsadzona oku,Chodzi jak na dyjamencie.W kółek i sprężyn zamęcie,Zamknięta grzesznika dusza,Kurant po kurancie jąka.Noga kossacza pająkaWszystkie sprężyny porusza,Jak wahadło...SZATAN
Dość opisów.Gehenno, Astarocie, najstraszliwsi z bisów,Jak assessory sądu, gdy zegar bić zacznie,Liczcie wieki, dnie, lata...Zegar bije, szatani liczą.
Świecie!, świecie! świecie!Wąż wieczności łuskami w okrąg ciebie gniecie,Zębem zatrutym boki ogryza nieznacznie;I wieki mrą nad tobą zasypując pyłemUmarłych pamiątek.Ja widziałem twój początek.Ta garść gliny powietrzem opasana zgniłem,Ten trup chaosu w trumnie zamknięty błękitów,Strawiony zgnilizną czasów,Okrył się rdzami kruszców, i kością granitów,Porósł mchem kwiatów i lasów;Potem wydał robaki, co mu łono toczą,I myślą.Biada im! jeśli marzeń ziemią nie okryślą,Kołem widzenia – biada, jeśli je przekroczą...GEHENNA
Królu, wiek dziewiętnasty uderzył.SZATAN
AstarothNiech liczy lata; może ten, co za obłokiemGromy ciska, chcąc wesprzéć jaki ziemski naród,Może wiek który ludziom skrócił jednym rokiem,Może ukradł szatanom dzień jeden, godzinę;Więc się o nią upomnę u Boga,Lub buntowną chorągiew rozwinę.We mnie, i w przyrodzeniu zgwałconém ma wroga.ASTAROTH
Tysiąc ośmset lat wybiło.SZATAN
Więc się koło fortuny całe obróciło?Każdy ząb jej rozdziera, każda szruba ciśnie.Teraz, gdy niebo zabłyśnie,Błyskawica trwa dłużéj niż te wszystkie lata,Zbiegłe męczarnią dla świata;A każdy rok, jak ślimak sunął się leniwo,Dla nędzarzy, dla głupich kochanków nadziei;A gdy śliną ośrebrzył ślad zbiegłéj kolei,Ślizgał się po niéj człowiek pamiątką pierszchliwą.Obłąkani w przeszłości żeglarzeBrali imie dziejopisów;Sztuką ich było pisać wielkie kalendarze,Pełne królewskich imion i dat i napisów.Inni myślą ścigali treść myśli,Filozofy – głęboko myśleli,Aż nad ciemną przepaścią zawiśli,Obudzili się, w przepaść spojrzeli,I zawołali: – Ciemno! ciemno! ciemno!To hosanna dla nas szatanów,To spiew naszych kościelnych organów;Kto myślał przez godzinę, jest lub będzie ze mną.Wiek, co przyjdzie, ucieszy szatany.Mefistofel wchodzi.
MEFISTOFEL
Nasz szatan prorokuje w cudotwornym stroju,Ma płaszcz cały Woltera dziełami łatany,I pióro gęsie Russa sterczy na zawoju.SZATAN
Mefistofelu, przyszła do działania pora,Wybierz jaką igraszkę wśród ziemskiéj czeredy.Już nie znajdziesz cichego wśród Niemców doktora,Po szwajcarskich się górach nie snują Manfredy,I mnichy długim postem po celach nie chudną.Więc obłąkaj jakiego żołnierza.MEFISTOFEL
Trudno!...Żołnierz to ryba, która kruczkom nie dowierza,I ma rozsądek zdrowy, przy takiéj latarniObaczy kurzą nogę diabła kusiciela.SZATAN
Samiż tylko rycerze ujdą nam bezkarni?Słuchaj! wśród narodów wiela,Jednemu się ludowi dzień ogromny zbliża.Idź tam, jego rycerze noszą krzywe szable,Jako księżyc dwurożny, jako rogi diable;I rękojeść tych kordów nie ma kształtu krzyża.Pomóż im – oni mają walkę rozpoczynaćTaką, jakąśmy niegdyś z panem niebios wiedli.Oni się będą modlić, zabijać, przeklinać.Oni na ojców mogiłach usiedliI myślą o zemsty godzinie.Ten naród się podniesie, zwycięży, i zginie;Miecze na wrogach połamie,A potém wroga myślą zabije,Bo myśl jego ogniste ma ramię,Ona jak powróz wrogi uwiąże za szyjeI związanych postawi na takim pręgierzu,Że wszystkie ludy wzrokiem dosięgną i plwaniem.MEFISTOFEL
Królu, niechaj poszukam w diabelskim psałterzu,Modlitwy na dzień, co się zowie zmartwychwstaniem;Zmówię ją za ów naród... Dziś pierwszy dzień wieku,Dziś mamy prawo stwarzać królów i nędzarzy,Na całą rzekę stuletniego cieku.Więc temu narodowi stwórzmy dygnitarzy,Aby niemi zapychał każdą rządu dziurę.A gdy wzrośnie ich potęga,Ten naród, jak piękna księga,W starą oprawiona skórę,Pargaminowém świecić będzie czołem.SZATAN
Dobra rada, stańcie kołem,Stwarzajmy ludzi do rządu.Zawołajcie czarownicy...Szatan daje rozkazy, diabli pracują.
Żywioły ziemi i lądu,W atmosferowéj szklennicyZamknięte i w jeden zlane,Przez chemików połamane;Kwasorody, gaz węglowy,Zlewam w kocioł platynowy;Dmijcie, duchy!...Gromy biją w kocioł.
W żywioł ziemi,Dorzucić szpilek kapralaZ główkami laku, któremiKreśli plany, królów zwala,Szpilek czterdzieście tysięcyRzućcie w kocioł...DIABLI
I nic więcej?SZATAN
Nic...DIABLI
Coś z rozumu Kaprala?...SZATAN
Nic.DIABLI
Skończony.SZATAN
Niechaj leci!gromy biją, duch ulatuje.Stary – jakby ojciec dzieci,Nie do boju, nie do trudu;Dajmy mu na pośmiewisko,Sprzeczne z naturą nazwisko,Nazwijmy od słowa ludu,Kmieciów, czyli nędznych chłopów.Teraz, jak z niebieskich stropów,Rzućcie wodza ludziom biednym.DIABLI
Panie! czy skończysz na jednym?SZATAN
Wrzucić do kotła dyjament,Dyjament w ogniu topnieje;Wylać sekretny atrament,Z Talleyranda kałamarza,Co w niewidzialność blednieje,Od okularów rozsądku...I dąć w kocioł... w kotła wrzątkuObaczemy, co się stwarza.DIABLI
Już gotowy! mimo czaryWyszedł jakiś człowiek godny,Złe w tym kotle były wary,Płyn za rzadki lub za chłodny.SZATAN
To nic – to nic! takich trzeba,Biednym ludziom rzucać z nieba;Będą przed nim giąć kolana,Jest to stara twarz Rzymiana,Na pieniądzu wpół zatarta.Dajmy mu na pośmiewisko,Sprzeczne z naturą nazwisko;Ochrzcijmy imieniem Czarta.Teraz puśćcie! niechaj leci!DIABLI
Lepszy będzie człowiek trzeci.SZATAN
Teraz z konstellacji rakaOdłamać oczy i nogi,Dodać kogucie ostrogi,I z trwożliwego ślimakaOderwane przednie rogi...Cóż tam w kotle?DIABLI
Ktoś z rycerzy.SZATAN
Wódz! chodem raka przewini,Jak ślimak rogiem uderzy,Sprobuje – i do skorupySchowa rogi, i do skrzyniMiejskiéj zniesie planów trupy,Czekając, aż kur zapieje.Rzucić w kocioł Lachów dzieje,Słownik rymowych końcówek;Milijon drukarskich czcionek,Sennego maku trzy główek,Cóż tam?DIABLI
Starzec, jak skowronek,Zastygły pod wspomnień bryłą,Napół zastygłą, przegniłą.Poeta – rycerz – starzec – nic,Dziewięciu Feba sułtanicEunuch...SZATAN
Przyśpieszajmy dzieła,Bo z tamtéj krakowskiéj wieżySłyszę dzwon rannych pacierzy;W powietrzu się rozpłynęłaWoń kadzideł katedralnych.CZAROWNICA
Przeklęte wasze dzieło, wicher diabléj mowy ,Rozczesał z mojéj chaty włos słomianéj głowy;Czy mi na nią dachówek dacie z hostii mszalnych?Zawierucha wierzbowe gałązki obrywa,Ludzie nie znajdą rószczek na kwietną niedzielę.SZATAN
Milcz, padalcze! – Czas upływa,Twórzmy razem wielkich wiele.Co nakażę, rzucić w tygle.Rdzę pozostałąNa Omfalii igle,Od krwią wilgotnych Herkulesa palców;Z rdzy się narodzi niemało,Wymuskanych rycerzy – ospalców –DIABLI
Tłum, tłum, tłum poleciał na ziemięJak chmura...SZATAN
Spieszmy nowe tworzyć brzemię,Nim jutrznia błyśnie ponura;Nim się żywioły ochłodzą,Rzucić język Balaama oślicy;A ci, co się z niego wyrodzą,Narodowéj się chwycą mownicy.Mowców plemię...DIABLI
Tłum, tłum, tłum poleciał na ziemię,Jak zwichrzone szpaków stado.SZATAN
Widzicie tę postać bladą,Z mętów kotła już na pół urodną;Twarz uwiędła i wzrok w czarném kole;Paszczę myśli otwiera wciąż głodną,Wiecznie dławi księgarnie i mole;I na krzywych dwóch nogach się chwieje,Jak niepewne rządowe systema.Chce mówić; posłuchajmy, co na świat posieje?...TWÓR
pokazując z kotła głowę.Czy lepiéj, kiedy jest król? czy kiedy go nie ma?...SZATAN
Precz z tym sfinksem, co prawi zagadki!Sam jéj diabeł rozwiązać nie umie;Niech w szkolarzów zasiewa ją tłumie,Oplątaną w dziejowe wypadki;Niech z ministerialnéj ławy,Nad rozlewem żyźniącym krwi Nilu,Ze złamanych kolumien podstawyGada hieroglifem stylu.ASTAROTH
Panie! Patrz, tam z kotła pary,Znów się jakiś twór wylęga.Twarz ma okropnéj poczwary,Przez pierś jeneralska wstęga.SZATAN
Witajcie go! oto twórNiszczyciel, jakby horda Nogajca.On w stolicy owłada dział mur,On z krwi na wierszch wypłynie – to zdrajca!A gdy zabrzmi nad miastem dział huk,On rycerzy ginących porzuci;Z arki kraju wyleci jak kruk,Strząśnie skrzydła, do arki nie wróci...Kraj przedany on wyda pod miecz.GŁOS W POWIETRZU
W imię Boga! precz stąd! precz!...wszystko znika.CHÓR ANIOŁÓW
Ziemia – to plamaNa nieskończoności błękicie;Ciemna gwiazda, w słonecznych gwiazd świcie,Grób odwieczny potomków Adama.ARCHANIOŁ
Onego czasu, jedna z gwiazd wiecznego gmachuObłąkała się w drodze, jam ją zgonił lotem,Czułem w dłoni jéj serce bijące z przestrachu,Jak serce ptaka ludzkim dotkniętego grotem;I drzącą położyłem przed tronem Jehowy.A Bóg rzekł do mnie świato–tworzącemi słowy:Krew ludzka skrzydła twoje rumieni.Padłem twarzą na boskie podnoże,Na proch gwiazd, na kobierce z promieni...Boże! Boże! Boże!Skrzydeł pióry otarłem o ziemię,Krwawa była – widziałem! widziałem!Za grzechy ojców w groby kładące się plemię,Lud konał... gwiazda gasła... za gwiazdą leciałem –Lud skonał...Czas, byś go podniósł, Boże, lub gromem dokonał.A jeśli twoja dłoń ich nie ocali,Spraw, by krwi więcej niźli łez wylali...Zmiłuj się nad niemi, Panie!A Bóg rzekł: Wola moja się stanie...CHÓR ANIOŁÓW
Ziemia – to plamaNa nieskończoności błękicie,A Bóg ją zetrze palcem, lub wleje w nią życieJak w posąg gliniany Adama.