Kochać za bardzo - Renata Zielińska - ebook
PROMOCJA

Kochać za bardzo ebook

Renata Zielińska

2,0
8,54 zł
Najniższa cena z 30 dni przed obniżką: 10,00 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Anoreksja określana jest mianem choroby duszy i ciała. "Kochać za bardzo" to właśnie opowieść o powolnym umieraniu z bólu i miłości. To historia o toksycznym związku wypływającym z braku poczucia własnej wartości, ucieczce w chorobę i powolnej walce z chęcią do samounicestwienia się i z doskonałością. Bohaterka traci wszystko oprócz nikłej iskry woli walki podsycanej desperackimi zabiegami rodziny. W końcu trafia do szpitala, ale jej przeszłość również tam ją dopada... Czy uda się wygrać z chorobą? Czy można tak po prostu przestać kochać? I co ważniejsze - dlaczego czasami przestaje się kochać siebie?

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB

Liczba stron: 42

Oceny
2,0 (1 ocena)
0
0
0
1
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



RENATA ZIELIŃSKA

KOCHAĆZA BARDZO

RZECZ O ANOREKSJI I NIE TYLKO…

© Copyright by Renata Zielińska & e-bookowo 2010 Grafika i projekt okładki: Emilia Voit ISBN 978-83-62480-24-1

Wydawca: Wydawnictwo internetowe e-bookowo www.e-bookowo.pl

Kontakt:[email protected]

Wszelkie prawa zastrzeżone.

Kopiowanie, rozpowszechnianie części lub całości bez zgody wydawcy zabronione Wydanie I 2010

Konwersja do formatu EPUB: Virtualo Sp. z o.o.virtualo.eu

Cytat

Dla mojej rodziny za to co ze mną przeszli, dla wszystkich chorych na anoreksję i kochających za bardzo z nadzieją…

Mogłabym powiedzieć, że to autobiografia – ale to byłoby kłamstwo. Mogłabym powiedzieć, że to próba pogodzenia się z czymś, zamknięcie pewnego rozdziału w moim życiu – ale to też byłby fałsz. To opowieść o zmaganiach z anoreksją tysięcy kobiet (i mężczyzn) oraz o tym, że czasami kochamy za bardzo.

Nie będę Wam wciskać, że pisanie o tym nie boli. Wspomnienia są wciąż żywe, świeże i uwierają diabelnie duszę (powiedziałabym cholernie, ale to byłoby demoralizujące).

Kamila to ja i nie ja, to możesz być równie dobrze Ty – decyzja, jak w najbardziej kiczowatym teleturnieju, należy wyłącznie do Ciebie. Bramka „A” to anoreksja, bramka „B” to Bartek i koszmar, jakim stanie się Wasze życie (choć będziecie mieć złudzenie, że to nie „real”, to się nie może dziać). Bramki „C” w zestawie niestety nie proponują. To nie ta bajka…

PONIEDZIAŁEK 03.05.2004R.

Zastanawiam się nad zapachem magii. Pachnie zmysłowo wanilią, czy może jest ciepła i rozgrzana jak cynamon?

Jadąc rozklekotanym środkiem lokomocji (ach, komunikacja miejska i jej cienie, bo o blaskach szkoda gadać), nagle zdecydowanie poczułam ten cynamon. Nawet, jeśli to były kiczowate perfumy kupione w kiosku na rogu, to obudziły piękne wspomnienia z dzieciństwa. Nagle zatęskniłam za radosnym, przedświątecznym czasem. W rogu pokoju stoi ogromna choinka obwieszona do granic kolorowymi świecidełkami (w większości to przedszkolne arcydzieła mojego autorstwa), tata wyzywa, stojąc na drabinie i myjąc żyrandol, mama w amoku skrobie ryby, a ja z babcią wycinamy zabawne pierniczkowe stworki. Większość ciasta jest już na moim fartuszku (najbardziej niegustownym, lecz jakże pięknym falbaniastym wdzianku na świecie), na ziemi, no i… co tu ukrywać… w buzi. To ciasto pachnie właśnie cynamonem.

Wracając do magii, to jak właściwie ona powinna i czy powinna pachnieć? Może tak jak szczęście lub piękny bukiet kwiatów danych ze szczerego serducha powinna być wrażeniem, a nie konkretem? Ten zapach, wiąż go czuję… Już wiem – od dzisiaj będę nosić przy sobie jakiś magiczny symbol poruszający umysł, budzący tajemniczy uśmiech na twarzy, przenoszący w inny wymiar. Taką namiastkę raju na ziemi dla przetrwania złych chwil.

Tak CYNAMON to jest to! Dziś zdecydowanie powinien to być woreczek wypełniony tą przyprawą po same brzegi.

Ten refleksyjny nastrój nie pojawił się znikąd. NIE KOCHAM GO. Nie, wróć! Kocham go tak bardzo, że aż zaczynam Go nienawidzić. Już nie mogę, a co gorsza – nie potrafię udawać, że wszystko jest w porządku. On zabił we mnie wszystko, co dobre, beztroskie, radosne i szczęśliwe. Tłamsi mnie, niszczy, wyjaławia. Z pełnej marzeń wizjonerki, pewnej siebie przyszłej kobiety sukcesu (tak, tak… wbrew pozorom marzenia i sukces to doskonały tandem) uczynił mnie zalęknioną, bezbarwną plamą.

Muszę w sobie znaleźć siłę, która pozwoli mi skończyć z tymi kłamstwami, z tym brudnym życiem. Magio, daj mi odwagę!!!

GODZINA 9.52 A WŁAŚCIWIE 21.52

Wciąż jestem u rodziców. Tu jest tak bezpiecznie. Postanowiłam nie wracać do domu, do Niego. Czy mi się uda? Czy się po raz kolejny nie złamię? Czy wytrwam, czy po raz kolejny dam się przekonać o wielkiej miłości i zastraszyć?

Maj to miesiąc miłości, a ja modlę się o to, żeby dla mnie był jej końcem. Bez niego nie przeżyję.

WTOREK 04.05.2004R.

Czy to naprawdę koniec koszmaru, czy tylko pozory? Kiedy płakał mi na ramieniu… nie umiem wyjaśnić, co czułam. Kocham Go. Staram się przypomnieć wszystkie szczęśliwe chwile, ale jest ich tak niewiele. Pozory. Pozory i kłamstwa. Tym jest jego miłość do mnie. Tylko czemu ja wciąż kocham?!

Wracam do Czeladzi (wiem, wiem… setki ludzi puka się teraz w czoło). Ciekawe, dlaczego w odniesieniu do miejsca mojego zamieszkania nie mogę użyć słowa „dom”. Nie przechodzi mi ono przez gardło, kojarzy się wyłącznie z mieszkaniem rodziców. Wracam więc do… czego? Chyba tylko do kilku osobistych rzeczy, które w tym mieszkaniu się znajdują i są mi drogie. Paradoksalnie, żadna z nich nie jest związana z Nim. Może to dobrze. Przez dwa lata wspólnego życia nigdy nie dostałam od ukochanego prezentu, a jedyne kwiaty jakie mi podarował, to bukiet imieninowy, jaki dostał od swojej mamusi (żałosne, prawda?).

Wracam więc do tych czterech kątów wypełnionych Nim, jego rzeczami, rozkazami, nakazami, życzeniami i jego kontrolą. Wracam do rachunków, które muszę regulować, do kredytu na te zimne ściany, który zaciągnęłam, do szarej rzeczywistości. Do marzeń o studiach, których mi zabronił (takie „głupie gęsi” jak ja przecież nie studiują), do ciągłych wyzwisk. Ale wracam też do Niego, bo Go kocham.Może tym razem uda mi się wytrwać, być silną i walczyćo siebie?O siebie i o zapach cynamonu.

ŚRODA 05.05.2004R.

Nie