Kobieta i mężczyzna w zawodzie nauczycielskim - Robert Fudali - ebook

Kobieta i mężczyzna w zawodzie nauczycielskim ebook

Robert Fudali

0,0

Opis

Inspiracją do powstania tego opracowania była próba spojrzenia na zawód nauczycielski przez pryzmat płci jako głównego czynnika różnicującego pedagogów.

Świadomość konsekwencji, jakie dla wypełniania swojej roli społecznej stanowi fakt bycia kobietą lub mężczyzną, może przyczynić się do optymalizacji procesu nabywania przez studentów kompetencji zawodowych, a także do pogłębienia refleksji u pracujących pedagogów.

W książce opisano m.in. zagadnienia dotyczące feminizacji zawodu nauczycielskiego i jej konsekwencji socjalizacyjnych, komunikacji niewerbalnej pedagogów z uczniami, zachowań prozdrowotnych studentów kierunków nauczycielskich, potrzeby identyfikacji chłopców z osobą nauczyciela-mężczyzny, płci w odniesieniu do twórczości studentów edukacji artystycznej.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 229

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Uniwersytet Zielonogórski w Zielonej Górze

Kobieta i mężczyzna w zawodzie nauczycielskim

pod redakcją naukowąRoberta Fudali i Mirosława Kowalskiego

Oficyna Wydawnicza „Impuls” Kraków 2006

© Copyright by Oficyna Wydawnicza „Impuls”, Kraków 2006

Recenzenci:dr hab. Edward Kozioł prof. zw. dr hab. Bolesław Potyrała

Redakcja wydawnicza:Urszula Lisowska

Projekt okładki:

Ewa Beniak-Haremska

Książka sfinansowana przez Instytut Pedagogiki i Psychologii Uniwersytetu Zielonogórskiego

ISBN 83-7308-757-5 ISBN 978-83-7308-757-6

Oficyna Wydawnicza „Impuls” 30-619 Kraków, ul. Turniejowa 59/5 tel. (012) 422-41-80, fax (012) 422-59-47

www.impulsoficyna.com.pl, e-mail:[email protected] Wydanie I, Kraków 2006

Konwersja do formatu EPUB: Virtualo Sp. z o.o.virtualo.eu

Wstęp

Na szczęście kobiety i mężczyźni różnią się między sobą. I mimo wysiłków wielu osób zmierzających do unifikacji obu płci, nie udało się jak dotąd zatrzeć najistotniejszych odmienności. Różnice te nie polegają tylko na innej budowie anatomicznej i roli w prokreacji, ale widoczne są w odmiennym przebiegu reakcji emocjonalnych, przejawianych zainteresowaniach i uzdolnieniach, czy w zdolnościach do komunikowania się z innymi. Nie wnikając w dyskusję, na ile te i inne odrębności są uwarunkowane genetycznie, a jaki wpływ ma na nie socjalizacja i wychowanie, trzeba stwierdzić, że najistotniejszym jej skutkiem jest wzrastająca świadomość konsekwencji społecznych wynikających z faktu bycia kobietą lub mężczyzną.

Inspiracją do powstania tego opracowania była chęć spojrzenia na zawód nauczycielski przez pryzmat płci jako głównego czynnika różnicującego pedagogów. W bogatej literaturze na temat zawodu nauczycielskiego przeanalizowano niemal każdy jego element, czynniki wpływające na jakość procesu wychowawczo-dydaktycznego, a także uwarunkowania i charakter pełnionych przez niego ról społecznych. Jednak gdy do zawodu tego masowo zaczęły napływać kobiety, fakt obecności w nim osób odmiennej płci nie doczekał się zainteresowania ze strony badaczy. Do tej pory zauważana była feminizacja zawodu, i to przede wszystkim w wymiarze ilościowym. Nie znamy natomiast konsekwencji, jakie dla pracy szkoły ma przemiana, w wyniku której z zawodu męskiego stał się on domeną kobiet. Za naturalny przyjęliśmy stan, w którym – mówiąc „nauczyciel” – myślimy „kobieta”.

Niemożliwe jest opisanie wszelkich różnic między kobietą i mężczyzną. Opracowania dotyczące tego tematu koncentrują się na znaczeniu odmienności właściwych obu płciom, na wzajemnych interakcjach między partnerami. Również my zdawaliśmy sobie od początku sprawę, jak szerokie pole badawcze otwiera się przed nami, jak wielu interesujących aspektów, których istnienie intuicyjnie przeczuwamy, nie da się w sposób satysfakcjonujący opisać, nawet w ramach bardzo szerokich badań. W związku z tym celowo nie podejmowaliśmy tych przejawów funkcjonowania zawodowego nauczycieli, które przekraczałyby granice intymności. Zagadnienia te jednak powinny stać się przedmiotem zainteresowań badawczych, chociażby ze względu na wpływ, jaki erotyzm ma na wzajemne kontakty kobiet i mężczyzn w wielu sytuacjach zawodowych i publicznych.

Chcielibyśmy tą pozycją zwrócić uwagę na niektóre implikacje, jakie płeć nauczyciela niesie dla procesu socjalizacji i wychowania młodzieży. Zwłaszcza teraz, gdy transformacja ustrojowa jaką przeszliśmy spowodowała, że szkoła stała się jedyną instytucją wspomagającą rodzinę (a niekiedy ją zastępującą) w jej trudzie przygotowania młodego pokolenia do stale zmieniającej się rzeczywistości. Przemiany te wymuszają zmiany w rolach społecznych nauczycieli. Wzrasta znaczenie nauczyciela jako nośnika pozytywnych wzorów kulturowych, w tym wzoru roli kobiety i mężczyzny.

Świadomość konsekwencji, jakie dla wypełniania swej roli społecznej stanowi fakt bycia kobietą lub mężczyzną, może przyczynić się do optymalizacji procesu nabywania przez studentów kompetencji zawodowych, a także do pogłębienia refleksji u pracujących pedagogów. Informacje te mogą pomóc w zrozumieniu podstaw funkcjonowania wielu stereotypów i przekłamań, którymi obrosła wiedza potoczna na temat kobiet i mężczyzn – w tym kobiet i mężczyzn pracujących w zawodzie nauczycielskim.

Pomocne w tym procesie mogą być wyniki badań oraz spostrzeżenia i refleksje poczynione przez zaproszonych do współpracy autorów. Spojrzeli oni na podjęty w tej pracy temat przez pryzmat reprezentowanej specjalności, ze wszelkimi konsekwencjami metodologicznymi i odmiennym sposobem interpretowania uzyskanych danych. Stąd w prezentowanym materiale wyróżnić można podejście pedagogiczne, psychologiczne i socjologiczne, mieszczące się jednak w ramach wyznaczonych charakterem tej publikacji.

Fakt, że zawodem tym zawładnęły panie, ma też swoje odbicie w przewadze problemów badawczych im poświęconych, choć autorzy, o ile to było możliwe, starali się porównywać zachowania kobiet i mężczyzn. Potrzeba równowagi między nauczycielami jednej i drugiej płci wydaje się być wiodącym problemem systemu oświatowego. Różnorodność podjętej tematyki dowodzi, jak wiele aspektów rzeczywistości szkolnej jest w stanie różnicować płeć nauczyciela. Problem ten dotyczy nie tylko kobiet i mężczyzn jako grup zawodowych, lecz przede wszystkim funkcjonowania w zawodzie jednostek jako reprezentantów określonej płci.

To, że książka ta może się ukazać w prezentowanej postaci zawdzięczamy osobom różnej płci, a przede wszystkim: prof. zw. dr. hab. Bolesławowi Potyrale i dr. hab. Edwardowi Koziołowi, których życzliwe uwagi pozwoliły udoskonalić jej tekst pod względem merytorycznym i formalnym, a także prof. zw. dr hab. Krystynie Ferenz, która przychylnie wspierała nasze zamierzenia badawcze, okazując przy tym wiele zainteresowania.

Robert FudaliZielona Góra, kwiecień 2006 roku

Ryszard Małachowski: Integralność jako edukacyjny regulator rozumienia pojęć: mężczyzna i kobieta

Od lat dziewięćdziesiątych aż do roku 2005 na polskim rynku wydawniczym ukazała się pokaźna ilość publikacji, dotyczących głównie problematyki „kobiety”, rzadziej – „mężczyzny”. Były to prace autorów zagranicznych tłumaczone z języka angielskiego, niemieckiego, francuskiego, włoskiego, fińskiego, a nawet łacińskiego, ale też publikacje autorów polskich stanowiły istotną część inicjatyw edytorskich poszczególnych wydawnictw.

Poruszane zagadnienia ujmowano w konwencji popularyzatorskiej oraz empirycznej: hermeneutycznie i porównawczo, w zakresie wielu dyscyplin naukowych. Rzadko rozpatrywano je z punktu widzenia personalizmu wywodzącego się z teologii chrześcijańskiej1, co spowodowane jest między innymi dość powszechnym, areligijnym rozumieniem „współczesności” (potocznie „nowoczesności”), trudem rozumienia personalizmu (personalizmów), jego genezy2 i treści filozoficznych z nim związanych oraz brakiem przekonania co do aktualności obowiązywania uniwersalnych zasad aksjologicznych. Różna była też jakość i zasadność poznawcza danych treści. Oprócz licznych, posiadających wartość epistemiczną opracowań, napotykano niepogłębione merytorycznie interpretacje, wprowadzające pomieszanie pojęć, utrzymujące się w nurcie pozytywistycznego scjentyzmu. Zaprzeczając nierealistycznemu relatywizmowi poznawczemu oraz moralnemu jaki wnoszą owe antynomie, przywrócenie adekwatnego sensu opisywanym podmiotom „osobowym” (łac.:suppositum, subiectum):mężczyźnie i kobiecie, i odpowiadającym im terminom, przy obserwowanej dezintegracji tożsamości ich desygnatów, okazało się w fazie przedrozumienia wybranych zagadnień wymogiem niezbędnym. Analiza niniejszego artykułu odwołuje się zatem do wybranych treściLogiki pragmatycznejK. Ajdukiewicza. Natomiast poprzez kwestie semantyczne i filozoficzno-edukacyjne nawiązuje, przede wszystkim, do polskiego personalizmu „uniwersalistycznego” (porównującego personalizm arystotelesowski i tomistyczny z augustyńskim) i antropologii (św. Jana od Krzyża, tomizmu, myśli etycznych Maxa Schelera) ks. Karola Wojtyły3, „personalizmu oryginalnego” i „realistycznego”4 Cz. St. Bartnika5, a także chrystologicznej perspektywy personalistycznej ks. Aleksandra Zienkiewicza6. Wszystko to autor czynił, również ze względu na dokonania pedagogiczne ostatniej z wymienionych postaci, zaznaczając, zgodnie z jego wolą, konieczność poddawania młodzieży (i innych grup społecznych) edukacji i wychowaniu w zakresie poniższych zagadnień. Zatem z przyczyn edukacyjno-wychowawczych i aksjologicznych należy sformułować następujące pytania: kim jest mężczyzna i kobieta? Jakie są ich naturalne funkcje? I jakie jest uzasadnienie dla integralnego i edukacyjno-wychowawczego rozumienia pojęć: mężczyzna i kobieta? Próba odpowiedzi może okazać się łatwiejsza dzięki spełnieniu warunku podstawowego, jakim winno być adekwatne rozumienie pojęć.

Rozumienie pojęć werbalnych, używanych w językach ludzkich, w przeciwieństwie do rozumienia dźwięków naturalnych, pochodzących z przyrody, podlega różnym, niejednoznacznym skojarzeniom. Na czym więc ma polegać rozumienie pojęć, skoro przypisuje im się różne sensy? Jak rozumieć znaczenie tych samych pojęć, przy obserwowanej różnicy ich interpretacji?7Nie jest większym problemem to, gdy na przykład dwie osoby usłyszą zdanie: Woda jest życiodajna. I pierwsza z nich będzie o tym przekonana i druga również, z tym że drugiej będzie to emocjonalnie obojętne. Mimo kontrastu przekonania pierwszej i neutralnej postawy drugiej osoby, myślą one o tym samym, w tym samym znaczeniu, rozumiejąc, że woda jest substancją dającą życie. Różnica powyższa dotyczy jedynie przekonania i postawy obojętności wobec tak samo pojmowanego przedmiotu rozumowania. Trudność ważniejsza tkwi w sytuacji problemowej, którą tworzy taki oto paradoks, gdy każdy percypuje pojęcie – myślimy tu ciągle o takim samym pojęciu – na własny sposób, i każdy co innego ma na myśli. W takiej właśnie sytuacji jawi się konieczność szeroko rozumianego edukowania i wychowania do rozumienia pojęć „osobowych”, które są zawarte w tytule niniejszej publikacji.

Aby rozumieć jakiekolwiek sensowne wyrażenie w tym samym znaczeniu, nasze myśli muszą zgadzać się pod jednym i tym samym względem, w którym rozumiemy dokładnie to samo wyrażenie. Musimy zatem myśleć o takim samym przedmiocie poznania, tak samo go rozumieć, by można było mieć pewność, że słyszymy, posługujemy się nim i rozumiemy je w tym samym znaczeniu. Wtedy nasze myśli, w procesie rozumienia, zgadzają się pod względem przedmiotu, którego dotyczą. Jest to pierwszy i podstawowy warunek porozumienia.

Jest też i inny sposób rozumienia pojęć, gdy rozumienie pewnego wyrażenia nie musi łączyć się z określonym przedmiotem, pomimo tego rozumiemy jego znaczenie. Żeby rozstrzygnąć czy? lub kiedy? rozumiemy pojęcie w tym samym znaczeniu, należy zbadać tym razem, jaką metodą posługują się interlokutorzy i czy w ogóle jakąkolwiek mają w użyciu. Metoda ta może polegać na posiadaniu wiedzy o cechach pojęcia (jego przedmiotu), nawet jeśli oboje znają inne jego cechy. Wtedy to rozmówcy z powodu poznania innych cech tego pojęcia wyposażeni są w inną metodę zbadania i rozstrzygnięcia o tym, o jakie pojęcie chodzi. Różnica w rozumieniu przez nich znaczenia pojęcia wynika z innych metod rozstrzygania o tym. W rozważaniach logicznych zgodność co do metody rozstrzygnięcia o tym, czy dane pojęcie jest rozumiane na zasadzie tożsamości i czy ma zastosowanie do danego przedmiotu, jest następnym – obok zgodności co do przedmiotu – koniecznym warunkiem rozumienia danego wyrażenia w tym samym znaczeniu.

Z kolei, jeśli mówimy, że człowiek „w y p o w i a d a” w określonej chwili, poprzez określone pojęcie daną myśl, co oznacza, że człowiek pojęcie to, za pomocą tak określonej myśli „rozumie”, to „wypowiadanie” jest stosunkiem aktualizującym się w określonej chwili pomiędzy człowiekiem – wyrażeniem – i jego myślą. Natomiast wyrażanie jest stosunkiem zachodzącym pomiędzy wyrażeniem – znaczeniem – i cechą8, jeżeli koniecznym warunkiem użycia wyrażenia, w ściśle określonym znaczeniu, jest rozumienie tego wyrażenia za pomocą myśli posiadającej cechę, utożsamiającą to wyrażenie ze znaczeniem.

Z przyjętego wcześniej rozumienia konkluzji, iż może zachodzić brak zwany nieporozumieniem się rozmówców co do sensu przynależnego danemu pojęciu, wynika potrzeba ustalenia tegoż sensu u początków krytycznej analizy każdej rzeczywistości hermeneutycznej. Może ona być odwzorowywana za pomocą różnych pojęć – znaków, np. takich jak: mężczyzna i kobieta.

Jak wcześniej wspomniałem tematyka dotycząca mężczyzny i kobiety była i jest wielorako opisywana. Jednakże bywa też, że przedkładało się lub przedkłada dla rozumienia tych pojęć rozumienia z gruntu fałszywe albo skrajnie autonomiczne (przesadna autoafirmacja lub autonegacja). Szkoda poznawcza jaka powstaje ma wówczas charakter sprzeczności i w znacznym stopniu uniemożliwia pełne zrozumienie najbardziej podstawowych zagadnień afiliowanych z osobą ludzką. Zarówno w minionych wiekach, jak i we współczesności w rozważaniach dotyczących bycia mężczyzną i kobietą przyjmowano wiele stereotypów9, kryteriów, kanonów różnicujących sposób tego bytowania. O tym jak problematykę tę postrzegano w czasie historycznym współdecydowała płeć10 i namiętności11, właściwe danej płci cechy psychiki, tendencje parenetyczne (moralizujące), zmieniające się kanony poszczególnych epok12, w przestrzeni symbolicznej kanony estetyczne sztuki (literatury13, utworów mitycznych i legend14, poezji, muzyki, rzeźby, malarstwa15), aspekty filozoficzne16, humanistyczne17, polityczne18, socjologiczne19, psychologiczne, kulturowe20, telematyczne (dążeniowe). Wybrane treści determinowały kierunki badań naukowych21, medycznych, seksuologicznych, aksjologicznych, pedagogicznych (edukacyjno22– wychowawczych), małżeńskich23, rodzinnych24, zawodowych25, wyznaniowych, narodowych26. Typologię tę uzupełniały kanony biblijne27, teologiczne28, religijne29, patriotyczne30, mistyczne31, martyrologiczne32, w wyborach pojedynczego człowieka – kanony specyficzne, indywidualne33.

Wymienione sposoby postrzegania mężczyzny i kobiety w kontekście porównawczym34, wskazywały na wielość istotnych treści. Ale niejednokrotnie selektywnie omijały prymat wspólnej im natury osobowej, a więc pochodzenia antropologiczno-aksjologicznego obojga, a przecież każde z nich jest osobą o tej samej, tj. ludzkiej godności, przyznającą się od początku egzystencji rodzaju ludzkiego do transcendowania od wartości materialnych ku wartościom duchowym35. Transcendując ku wartościom, mężczyzna i kobieta funkcjonują na sposób wartości (pozytywnych lub negatywnych).

Przedstawia się wówczas ich tajemniczość, piękno36, bohaterstwo, męstwo37, wytrwałość, wierną miłość, doskonałość moralną. Bywają obiektem podziwu, adoracji, admiracji, afirmacji, szacunku, kultu, przyczyną twórczego estetyczno-emocjonalnego natchnienia, inspiracji, poświęcenia, szlachetnego oddania służebnego.

Z całą pewnością jednak mężczyzna, podobnie jak kobieta przełomu XX i XXI wieku, wpisując się w antropologię humanizmu ateistycznego, dzięki jej zwolennikom, doznają obecnie największego w swej historii kryzysu. Kryzys ten w znacznej mierze polega na arbitralnym uznaniu nietrwałości obowiązywania zasad etyki, także etyki seksualnej38, wynikającej z normy personalistycznej. Jego podłoże przygotowała ideologia liberalna i etyka relatywna39, żądająca wolności absolutnej. Wywodzi się ona z cywilizacji zachodnioeuropejskiej, która z kolei wygenerowała, dominujący w Europie, sekularyzm francuski. Z powodu tejże ideologii liberalnej mężczyzna i kobieta stali się podmiotami konfliktu ontologicznego, antropologicznego, aksjologicznego i edukacyjnego w dziedzinie seksualnej (edukowanie do zachowań przeciwnych naturze), posuniętego do totalnej negacji i dezintegracji tożsamości osoby ludzkiej. W myśl jej założeń, poprzez absolutystyczne rozumienie wolności, są manipulowani i manipulują innymi. A gdy tak się stanie – wiele osób na to się zgodziło lub zostało zwiedzionych – następuje proces zaprzeczania funkcjom otrzymanej natury40 i autonomicznego wypierania realistycznego odniesienia do dziedziny tak subtelnej, jak psychosomatyczna tożsamość własnej płci. Coraz bardziej – mężczyzna i kobieta41 – stają się wtedy podmiotem i przedmiotem konfliktu, który zachodząc w tejże przestrzeni ludzkiej – osobowej, dokonuje się również w nich samych. W ocenie ich jako wartości utylitarnych przechodzi się od postawy relatywizmu, do amoralizmu i dezintegracji oraz odrzucenia sensu bycia osobą, zgodnego ze swą płcią. Dzieje się tak poprzez uznanie własnej płci za antywartość w mikroprzestrzeni biologicznej, osobistej, rodzinnej, małżeńskiej, macierzyńsko-prokreacyjnej, rodzicielskiej, wychowawczej i makrospołecznej. Uznani w końcu za wartość rynkową w świecie permanentnej „podaży” podlegają, a następnie ulegają reifikacji, albo sami reifikują permanentnych biorców psycho-fizycznej obsceny42. Sytuacje takie w duszpasterskiej praktyce wychowawczej obrazowo charakteryzował ks. A. Zienkiewicz (za amerykańskim psychologiem uczuć W. Jamesem), słusznie podważając dominację oraz wątpliwe kompetencje moralne emocjonalnego krytycyzmu: „Gdzie namiętność siedzi na tronie tam rozum stoi za drzwiami”43. Ocena ta odnosi się do czynów niemoralnych, ale wolnych.

Z powodu przewartościowań społeczno-kulturowo-obyczajowych, w gruncie rzeczy edukacyjno-wychowawczych, jakie implikują wymienione zjawiska, konieczność obiektywnego, a więc integralnego i komplementarnego rozumienia pojęć: mężczyzna i kobieta, wydaje się nagląca. Przyczyną tego jest tworzenie w Europie (w Unii Europejskiej44) ruchu społecznego na rzecz antropologii homoseksualnej45, doprowadzającej do dezintegracji tożsamości osoby ludzkiej, skrajnej emancypacji, kultu ciała, podważania uniwersalnego wzoru mężczyzny, rezygnacji z wielorakich powinności kobiety, ale także prób dekonstrukcji socjologicznej. Polega ona na przejmowaniu naturalnych zadań mężczyzny – ojca i kobiety – matki, funkcjonujących w naturalnym modelu heteroseksualnej rodziny, na rzecz zrównania z małżeństwem, nienaturalnego, „partnerskiego”46 substytutu homoseksualnego47, często transseksualnego48. Wiążące się z tym zakresowo, wprost niedorzeczne z wielu względów, postulaty adopcji oraz wychowywania dzieci w owych związkach (w Belgii, Holandii, Hiszpanii, Szwecji)49, usiłowanie legalizacji prawnej homoseksualizmu50 i prostytucji, „sexbiznes”, globalna polityka antynatalistyczna, proaborcyjna, eutanazyjna, proeutanazyjna, alogiczna propaganda tzw. „mniejszości seksualnych”, żądających przyznania im atrybutu uniwersalizmu dla eksponowanych skłonności51, lobbowanie na rzecz zatrudniania homoseksualistów w niepublicznych szkołach religijnych, edukowanie do tego typu zachowań w szkołach europejskich (np. w Wielkiej Brytanii52) jest łamaniem prawidłowo ukształtowanego sumienia uczniów i innych osób. Te antypedagogiczne zjawiska, przy spełnieniu określonych warunków, mogą też być, i często są, przestępstwem wobec tegoż sumienia oraz godności ludzkiej w rozumieniu kodyfikacji dotyczących praw człowieka i prawa karnego. Tymczasem:

Zgodnie z paradygmatem charakterystycznym dla demokratycznego państwa prawnego źródłem wolności i praw każdego człowieka jest przyrodzona godność osoby ludzkiej53.

Jest to wartość obiektywna i nadrzędna w stosunku do ustawodawcy państwowego. Państwo nie nadaje jej człowiekowi jako godności obywatelskiej, ale uznaje ją jako podstawę praw i wolności każdego człowieka54.

Zatem nie autonomiczne, lecz uniwersalne i demokratycznie stanowione normy jurydyczne są wykładnią prawa. Stąd żądający prawa do swobodnego demonstrowania publicznych zachowań dotyczących płci, pozbawiających człowieka godności, nie mogą korzystać z dobrodziejstw poprawnej kwalifikacji: moralnej, oceny etycznej, prawnej i edukacyjno-wychowawczej swych czynów. Nawet jeśli taki człowiek czy grupa ludzi są podmiotem obrotu prawnego, w tej sytuacji nabyte świadczenia prawne tracą podstawę moralną swego oddziaływania. Jest tak nawet wtedy, gdy wyżej określony podmiot prawny jest pozbawiony aktów wolnego wyboru w dziedzinie seksualnej, a jego odpowiedzialność ograniczona ze względu na dany rodzaj i stopień upośledzenia. Antycypując w odniesieniu do owej kwestii, już w pogańskiej Grecji, wEtyce nikomachejskiejStagiryty – tenże Arystoteles dowodził, iż:za niezależne od woli uchodzą te rzeczy, których się dokonywa bądź pod przymusem, bądź skutkiem nieświadomości. Przymusowe […] jest to, czego przyczyna tkwi poza podmiotem i jest tego rodzaju, że ten kto jest podmiotem lub przedmiotem odnośnego działania, wcale się do niego nie przyczynia, np. jeśli kogoś dokądś wiatr uniósł lub ludzie, w których mocy to leżało55.

Zatem oczywiste staje się to, iż tylko i wyłącznie niepokonywalny przymus zewnętrzny i wewnętrzny lub inna wyraźna niemożność znosi albo ogranicza odpowiedzialność.

W sytuacji przeciwnej związane z absolutyzowaniem wolności współczesne zagrożenia pedagogiczne skłaniają do stwierdzenia, że kontynent europejski znalazł się pod dominium zorganizowanych grup żądających najdalej, jak dotąd, posuniętej separacji od europejskiej – chrześcijańskiej tradycji kulturowej56. Ten wieloletni już dziś proces stanowi istotę: logicznej, semantycznej i edukacyjno-wychowawczej dekonstrukcji kluczowych pojęć, stosowanej coraz szerzej w europejskich systemach oświatowych i społeczeństwach(political correctness).W związku z powyższym oprócz terminów takich jak: tożsamość płci (psycho-fizyczna), heteroseksualne małżeństwo, rodzina, ojcostwo, macierzyństwo (i in.57), równie szczegółowej eksplikacji należy poddać dwa pojęcia: mężczyzna i kobieta.

Poddawanie pojęć mężczyzny i kobiety destrukcyjnej interpretacji, stawianie w opozycji do siebie ich statusu ontologicznego58, konfliktogenne przedstawianie wzajemnych relacji, przejawów dominacji danej płci, doprowadza do zaistnienia nieporozumień i umacniania indywidualistycznego relatywizmu, a przez to – kryzysu „męskości”59 oraz „kobiecości” w wielu dziedzinach. Inspiratorzy antagonizmu przekonują oboje, że mają uprawniony – przez co? – realny i moralny wybór bycia i bytowania w sprzeczności, wybór arbitralnego bycia autonomicznymi w swych najbardziej podstawowych atrybutach i funkcjach, i że to właśnie stanowi istotę owej arbitralnej wolności mężczyzny i kobiety „od siebie”. Wobec tak antynomicznie pojmowanej wolności, w hermeneutycznych poszukiwaniach rozumienia istoty oraz sensu bytów osobowych, nie uda się odpowiedzieć osobno, jak pytają niektórzy, na pytanie: kim jest mężczyzna? I kim jest kobieta? – pytając też o cele, kiedy rozpatrują te podmioty w oderwaniu od celu i od siebie. Wprawdzieosoba jest substancją „osobną” w sensie metafizycznym, ale wyrasta na naturze ludzkiej wspólnej wszystkim konkretnym jednostkom, na powszechnym człowieczeństwie i na całości bytu60.

Nadto pomimo zasadniczej „nieprzekazywalności osoby” z powodu której ani mężczyzna, ani kobieta, w najgłębszym sensie antropologicznym nie mogą odstąpić sobie, ani swej woli, ani rozumu (gr.logos;łac.ratio, intellectus),ani cielesności, nie istnieją też oni jako całkowicie niezależni od siebie, jako osobne, autonomiczne byty, lecz dopełniają się ontologicznie. Jest tak ponieważ „od początku”: „Mężczyzną i niewiastą stworzył ich”61. Zatem w myśl przyjętego kierunku – personalistycznego – rozważań, z punktu widzenia personalizmu „chrześcijańskiego”, rozumieć je należy integralnie i komplementarnie jako byty ludzkie, pochodzące od descendującego ku nim imperatywu sprawczego, powiązane i dopełniające się wielorakimi związkami antropologicznymi, funkcjami mikro – i makrospołecznymi oraz transcendującymi przeznaczeniami teleologicznymi oraz teologicznymi. Tenże aspekt celowościowy i teologiczny oznacza, że osobę – mężczyznę i osobę – kobietę trzeba rozumieć poprzez wielorakość udzielonych im funkcji62, także psychosomatycznych, ale przede wszystkim przez to, co wspólne, integrujące, a co nazywa się naturą ludzką, zmierzającą ku rzeczywistości soteriologicznej. Są oni wtedy „jedno” poprzez jednakową, osobową wartość oraz godność. I to stanowi głównie o tejże integralności, integralnym pojmowaniu „osoby”: mężczyzny i kobiety. Właśnie owa „jedność” „osobowego” pochodzenia od Osoby – Boga63, poprzez wspólne im człowieczeństwo i godność, jest czynnikiem najbardziej integrującym specyficzną „dwoistość”: męskość64 i kobiecość w całej ich złożoności.

Dwoistość natomiast oznacza wszystko to, czym na gruncie tożsamości człowieczeństwa okazuje się męskość i kobiecość stworzonego człowieka. To ontologiczne znaczenie jedności i dwoistości zarazem jest też znaczeniem aksjologicznym68.

Bo przecież zintegrowana pod względem tożsamości ludzkiej wartość duchowości i cielesności mężczyzny, potwierdza się w swej męskości tylko i wyłącznie przez kobiecość tak dalece, że mężczyzna nie doświadczyłby siebie w pełni jako byt – wartość bez niej. Analogicznie bez mężczyzny doświadczenie „samotności” ontycznej i antropologicznej byłoby także udziałem kobiety69, zasadniczo zdegradowanej w swym odczuwaniu i swej najpełniej rozumianej wartości, poprzez utratę pełni i więzi z mężczyzną. W żadnym wypadku nie można też mówić o możliwości tworzenia się prawidłowych psycho-emocjonalnie i somatycznie więzi osobowych, gdy wartość człowieka redukowana jest tylko do sfery seksualnej, a już szczególnie w odniesieniu do tej samej płci.

Wynikają ponadto z tego stwierdzenia konsekwencje wartościujące o charakterze społecznym, kulturowym, a zarazem edukacyjno-wychowawczym. „Od początku” antropogenezy bowiem, to jest od historycznego zaistnienia, człowiek funkcjonuje tylko na sposób mężczyzny i kobiety, w relacji mężczyzny do kobiety i odwrotnie, ale mężczyzna nie istnieje na sposób kobiety, ani kobieta nie istnieje na sposób mężczyzny. Dzięki predyspozycjom wykształcanym w procesie ontogenezy i dyspozycjom biologicznym, mężczyzna i kobieta jako ludzie dorośli mogą być rodzicami, jednak mężczyzna nie może być matką, ani kobieta nie może być ojcem. Na funkcję bądź ojcostwa, bądź macierzyństwa, wskazują przecież ewidentnie ich uwarunkowania psychiczne, somatyczne, płciowe i społeczne. Ale od „początku” człowiek uczy się być mężczyzną i kobietą także w procesie kulturowym. Tylko mężczyzna i kobieta w dopełniającej ich różnicy heteroseksualnej oraz ludzkiej tożsamości mogą przekazać potomstwu, w drodze transmisji pokoleniowej, prawdziwy, naturalny, a przez to uniwersalny wzorzec kulturowej wspólnoty osób (łac.communiopersonarum):małżeństwa, rodziny, rodzicielstwa i rodziców: mężczyzny i kobiety70. I nie decyduje o tym jakaś subiektywnie intencjonalna, okazjonalna forma zastępowalności funkcji, jakikolwiek eksperyment sumienia błędnego (łac.conscientia erronea),bowiem kultura ludzka była zawsze kulturą heteroseksualną, gdy mówimy to w kontekście płciowości człowieka. Tymczasem:

Dzisiejsza kultura — co jest symptomem zaburzeniowym — szuka raczej „jedynopłciowości”, „monoseksualizmu”, co jest ogromnym zubożeniem, spłyceniem i wynaturzeniem. Monoseksualizm przejawia się albo jako absolutna dominacja jednej płci, autyzm płci żeńskiej lub męskiej, albo jako pewna „ponadpłciowość”, czyli jako tendencja odrzucania radykalnego rozróżniania między płcią żeńską czy męską. Wydaje się, że jest to „zemsta” źle skonstruowanej dziś kultury, która staje się sprzeczna ze strukturą somatyczną podmiotu ludzkiego. Kultura dzisiejsza stała się zbyt techniczna, abstrakcyjna i racjonalistyczna, przez co po prostu niszczy płciowość człowieka71.

Wywiera to negatywny wpływ także na rozumienie kulturowego znaczenia małżeństwa i rodziny jako monogamicznej wspólnoty osób.

Jednakże małżeństwo i rodzina jest jednym z najważniejszych, naturalnych przeznaczeń mężczyzny i kobiety, którzy, właśnie: mężczyzna i kobieta, tworzą przez jedność ludzką „jedną istotę o charakterze prozopoicznym”72. Zatem udzielony tymże osobom atrybut płodności w małżeństwie73 i rodzinie, stanowi przejaw wzajemnie uwarunkowanych, komplementarnych związków męskości i kobiecości. W tym respektującym całkowitą wierność i wyłączność74 wielorakich odniesień, heteroseksualnym małżeństwie mężczyzny i kobiety, związek ten ma charakter normatywny poprzez samą jego naturę i, jak pisze Jan Paweł II, boży nakaz nierozerwalności małżeństwa75. Wpierw musi ono jednak rzeczywiście zaistnieć, ale nie tylko formalnie – w sposób kanonicznie ważny. Przeczą jego uznaniu wszelkie zabiegi zmierzające w kierunku odejścia mężczyzny i kobiety od stanu heteroseksualnego, do stanu nieadekwatnego substytutu, tj. związku homoseksualnego, niszczącego „adekwatność antropologiczną” relacji własnego ciała małżonków z ich płcią psychiczną. Opisana destrukcja tłumaczona różnie rozumianym „fatalizmem” (wybrane jego czynniki kompetentnie przedstawia M. Nowak)76lub/i skrajną autonomią, polega na rozumowym i wolitywnym wyrzeczeniu się przez mężczyznę czy kobietę ich ludzkiej i jednocześnie płciowej natury, choć nie powoduje jej rzeczywistej utraty.

Ta destrukcja dotyczyć może także odrzucenia przez człowieka – jak pisze Jan Paweł II – oblubieńczego sensu ciała