Klasyka dla dzieci. Charles Dickens. Tom 7. Nicholas Nickleby - Charles Dickens - ebook + audiobook

Klasyka dla dzieci. Charles Dickens. Tom 7. Nicholas Nickleby audiobook

Dickens Charles

0,0

Opis

Klasyczne powieści Charlesa Dickensa w uproszczonych adaptacjach dla dzieci. Tom 7. Dzieciństwo Kate i Nicholasa jest szczęśliwe do chwili, gdy umiera ich ojciec. Po jego śmierci rodzeństwo zostaje bez grosza. Dzieci mieszkają w Londynie i skazane są na łaskę wstrętnego i złośliwego wuja.

Sytuacja pogarsza się dodatkowo, gdy Nicolas zostaje wysłany do Dothboys Hall, by pracować tam jako nauczyciel. Dothboys Hall nie przypomina szkoły, a to dopiero początek oszustw. Nicholas musi ratować siebie i swoją rodzinę. Jak tego dokona?

 

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 0 godz. 34 min

Lektor: Jacek Dragun

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Golden Square

W małym domu, który stał wśród zielonych wzgórz w pobliżu nadmorskich miasteczek hrabstwa Devon, mieszkali państwo Nickleby. Rodzinę stanowili pan Nickleby, jego żona pani Nickleby oraz ich dzieci – córka Kate i syn Nicholas.

Spędzone na wsi dzieciństwo Nicholasa i jego siostry było bardzo szczęśliwe. Każdy poranek był dla nich jak pierwszy dzień lata. Nigdy nie było na tyle zimno, by nie mogli bawić się na dworze, ani na tyle gorąco, by nie mogli wieczorami usiąść przy kominku. Trudno byłoby – nawet bardzo się starając – wymyślić lepsze miejsce do życia niż Devon.

Wujek Nicholasa i Kate, Ralph Nickleby bardzo różnił się od swojego brata. Nie był żonaty, nie miał dzieci, nie miał też przyjaciół. Twierdził, że taki sposób życia mu odpowiada.

Ralph mieszkał w okazałym domu przy Golden Square, w samym środku Londynu. Jak wielu bardzo bogatych ludzi, wuj Nicholasa i Kate nie kochał niczego bardziej od pieniędzy. Uwielbiał je oszczędzać i liczyć, ale przede wszystkim – zarabiać coraz więcej. Jego sposób zarobkowania polegał na pożyczaniu dużych sum pieniędzy ludziom, którzy popadli w tarapaty finansowe. Pożyczał na ogromny procent. Potem skrycie zacierając ręce, czekał na dzień, w którym okaże się, że dłużnicy nie są w stanie spłacić należności. Gdy do tego dochodziło, przejmował ich domy i firmy na poczet wierzytelności.

Kiedy Nicholas i Kate byli zaledwie nastolatkami, ich ojciec pan Nickelby umarł. Co gorsza, po jego śmierci pozostali niemal bez grosza. Z tego powodu pani Nickleby postanowiła przeprowadzić się z dziećmi do Londynu.

Napisała do Ralpha list z prośbą o pomoc. Byli blisko spokrewnieni, sądziła więc, że szwagier odpowiednio się o nich zatroszczy. Niestety, myliła się.

Ralph zatrudniał asystenta Newmana Noggsa. Był to porządny człowiek o dobrym sercu. Pewnego ranka Newman zapukał do drzwi biura swego pryncypała.

– Wejść! – usłyszał w odpowiedzi. Newman nacisnął więc klamkę, pchnął bogato rzeźbione drzwi i wszedł do środka.

– Przyszedł do pana list – powiedział Newman do Ralpha, który siedział przy biurku, pochylony nad stosem papierów.

Newman wręczył Ralphowi list od pani Nickleby, współczująco kiwając głową. Koperta miała czarną obwódkę i była zapieczętowana czarnym woskiem. Oznaczało to, że list, który jest w środku, zawiadamia o czyjejś śmierci.

Ralph rozpoznał pismo na kopercie.

– Newman – powiedział – nie ma powodu, byś robił smutne miny. Nie będę wcale zaskoczony ani przerażony, jeśli okaże się, że mój brat nie żyje.

– Wcale nie sądziłem, że będzie pan zaskoczony – powiedział cicho Newman.

– Dlaczego nie? – warknął podejrzliwie Ralph.

– Ponieważ pan nigdy nie jest niczym zaskoczony – powiedział Newman – to wszystko.

Ralph Nickleby wziął list, rozerwał kopertę i przeczytał jej zawartość.

– Mój brat nie żyje – powiedział, starając się nadać własnej twarzy zmartwiony wyraz. – Mój Boże, to wydarzyło się tak nagle – wykrzyknął teatralnie.

Newman westchnął. Nie dał się zwieść aktorskim popisom Ralpha.

– Czy pana brat miał dzieci? – zapytał.

– Tak, są dzieci