Joga doznań i inne opowiadania erotyczne Black Chanterelle - Black Chanterelle - ebook

Joga doznań i inne opowiadania erotyczne Black Chanterelle ebook

Black Chanterelle

3,2

Opis

Rozkosz jest pojęciem absolutnym, nieujarzmionym ramami czasu, miejsca ani okoliczności. Od wieków na kartach historii kumulujemy subtelne piękno erotyzmu, kiełkujące obficie i bezustannie z upływem lat. Intrygi naszych uczuć, intymność dotyku, pierwotne popędy oraz fetysze uległy wprawdzie zmianom, jednak pożądanie uczyniło z seksu istotę ludzkiej natury, którą można obnażać na nieskończenie wiele sposobów.

Od czułych, kontrowersyjnych zbliżeń w średniowieczu, przez rytualne namiętności japońskiej epoki Edo, po współczesne formy stosunku, mogące odbywać się wyłącznie na ekranie komputera. Wszystko łączy jednak wspólna cecha - sensualna przyjemność, oferowana Czytelnikowi w każdej z dziesięciu perspektyw.

Zbiór składa się z 10 opowiadań erotycznych autorstwa Black Chanterelle:

Kamerka w biurze

Joga doznań

Pokaz mody i namiętności

Dyscyplina wiedzy

Uczta pożądania

Dzieło sztuki

Jedwab i miód

Gejmerka

Caldarium Luxuria

Płomień księżyca

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 172

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,2 (9 ocen)
1
4
1
2
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność



Podobne


Black Chanterelle

Joga doznań i inne opowiadania erotyczne Black Chanterelle

Lust

Joga doznań i inne opowiadania erotyczne Black Chanterelle

Zdjęcie na okładce: Shutterstock

Copyright © 2022 Black Chanterelle i LUST

Wszystkie prawa zastrzeżone

ISBN: 9788728182628 

1. Wydanie w formie e-booka

Format: EPUB 3.0

Ta książka jest chroniona prawem autorskim. Kopiowanie do celów innych niż do użytku własnego jest dozwolone wyłącznie za zgodą Wydawcy oraz autora.

Dyscyplina wiedzy

Szumny gwar sali egzaminacyjnej ucichł, gdy otworzyły się drzwi.

Już po kilku sekundach jedynym dźwiękiem niosącym się echem po gigantycznej auli był stukot czerwonych szpilek wkraczającej na podium pani profesor. Sam widok eleganckiej, choć lodowato poważnej wykładowczyni sprawił, że większość studentów wstrzymała oddech. Ucichły rozmowy, śmiechy, żale i lamenty, a wszystkie pary oczu – pełne trwogi, nadziei, stresu lub determinacji – utkwiły w kobiecie, jej karminowych ustach, starannie upiętym koczku oraz czarnej garsonce.

Wprawdzie pani profesor z jasnych przyczyn zwykle skupiała na sobie większe zainteresowanie męskiej części uczelni, ale teraz nawet wzrok Arianny z pełnym podziwem utonął w atutach wykładowczyni. Dziewczyna chciałaby w przyszłości osiągnąć taki sukces jak ta kobieta. Samą swoją obecnością wywoływać posłuch, sprawić, by ponad setka studentów wpatrywała się w nią niczym zaczarowane posągi, nie odważywszy się złamać ciszy. Mieć taką pewność siebie, elokwencję i styl, a jednocześnie być kobietą wykształconą, zaradną oraz piekielnie inteligentną. Jakim cudem w obliczu podobnego sukcesu profesor Sherry wciąż zachowywała ponadprzeciętny seksapil!? Czy to już człowiek idealny, czy wręcz fikcyjny, wytworzony w umysłach przepracowanych uczniów?

Arianna drgnęła nerwowo na krześle, kiedy poczuła w nozdrzach zapach drogich perfum, a mijająca ją profesor w milczeniu położyła na ławce przed nią odwrócony arkusz papierów. Nawet bez znajomości pierwszego pytania czuła pot skraplający się na zaciśniętych kurczowo pięściach. Doprawdy, jakim cudem miałaby dorównać jej w czymkolwiek, skoro nie potrafiła nawet dobrze przygotować się do zdania podstawowego przedmiotu na trzecim roku studiów?

Poczuła okropną suchość w gardle. Zdawała sobie sprawę, że nie wie nic. Natłok pracy związany z sesją egzaminów semestralnych doskwierał każdemu studentowi, ale Arianna nie mogła powiedzieć, że sumiennie przykładała się do nauki. Owszem, zarywała noce, lecz nie wyniosła z nich wiele poza bólem głowy i podwyższonym poziomem stresu. Znacznie lepiej pamiętała ostatnie srogo zakrapiane imprezy, kiedy razem z przyjaciółkami zabawiała się na potańcówkach, domówkach i w klubach wraz z pierwszakami, którzy przed przystąpieniem do poważnego studiowania musieli się ostro wyszaleć. Nogi dalej bolały ją od tańca, a żołądek ściskał się boleśnie od diety złożonej z odgrzewanej pizzy i napojów energetycznych, pitych w przerwach na kolejne drinki.

Ostatecznie cały semestr dosłownie przeleciał jej przed oczami i nim zdążyła się obejrzeć bądź mentalnie przygotować na ten moment, znalazła się na pierwszym przypominającym egzekucję egzaminie, który sromotnie oblała. Tak samo jak kolejny. Teraz, mając przed oczami trzeci, jej desperacja osiągała stan krytyczny… a rygorystyczne zasady uniwersytetu wcale nie pomagały, wręcz przeciwnie. Każdy student miał prawo do trzech poprawek na piętnaście przedmiotów. W przypadku zawalenia większej liczby powoływana była komisja dyscyplinarna, która warunkowo mogła dorzucić kolejną poprawkę lub zaoferować warunek… ale nie za cenę ładnych oczu. A tak się składało, że Arianna miała już problemy z kilkoma wywołanymi kacem nieobecnościami, niezdanymi wejściówkami i słabą średnią ocen ogółem, co nie kwalifikowało ją do żadnej taryfy ulgowej. Jeśli teraz polegnie, najlepszym możliwym zakończeniem będzie haniebny powrót do domu i powtórka semestru za okrągły rok. Najgorszym – natychmiastowe wydalenie z uczelni.

Sama myśl o konsekwencjach, których mogła uniknąć, a które ściągnęła na siebie przez własną głupotę, przyprawiła ją o zawroty głowy. Aż podskoczyła, kiedy profesor Sherry stuknęła wskaźnikiem w blat stołu, by stanowczym głosem wygłosić przemowę o regułach egzaminu i jego czasie oraz w bardzo formalny sposób życzyć studentom powodzenia. Na drugie uderzenie wskaźnikiem wszyscy studenci chwycili za leżące przed nimi papiery, by je odwrócić i złapać za długopisy. Po przeczytaniu pierwszego zadania niektórzy bledli, inni łapali się za głowę, jeszcze inni z czystej ciekawości wertowali strony, dokładając sobie stresu, a najdzielniejsi przystępowali do działania, rozpoczynając obliczenia.

Arianna należała do pierwszej grupy studentów – tych trupio bladych, z wyrokiem śmierci wiszącym nad głową. Pochyliła się nad kartką, drżącą ręką udając, że zaczyna coś pisać, kiedy pani profesor przemaszerowała powolnym, pełnym gracji krokiem wzdłuż rzędu obok, doglądając ich pracy, co będzie robiła przez cały czas trwania egzaminu. Była jedną z najbardziej surowych i bezlitosnych wykładowczyń na całym uniwersytecie… ale również najlepszych. Nikt nie zdołał prześcignąć osiągnięć jej katedry, lecz w zamian za to nie pozwalała, by leniwi, nieumiejętni studenci trwonili jej czas. Dlatego egzaminy u Sherry co roku przypominały wielkie sito, przez które przechodziły tylko najzdolniejsze jednostki, choć niekoniecznie bez szwanku.

Arianna nie była ani zdolna, ani szczególnie utalentowana. Była… bogata. Bądź, gwoli ścisłości, pochodziła z bogatego domu. Gdyby nie liczne starania jej rodziców, najlepsi korepetytorzy i zajęcia indywidualne, które jej finansowali, nigdy nie dałaby rady choćby dostać się na ten uniwersytet! Owszem, pracowała ciężko, musząc poświęcić więcej czasu na przyswojenie danego materiału, lecz w razie potrzeby zawsze mogła sięgnąć do ojcowskiej kieszeni po pieniądze na warunek… lub łapówkę.

Niestety, wykupywanie edukacji przestało mieć znaczenie, kiedy wyjechała z rodzinnego domu i zatrzymała się w akademiku w Cambridge, gdzie dostała się za drugim podejściem na najbardziej prestiżową uczelnię w okolicy. Tu bez nadzoru rodziców oraz korepetytorów jej oceny uległy znacznemu pogorszeniu. Zwykle jakimś cudem wyciągała tróję w bólach i mękach, przeczołgując się z semestru na semestr, ale tym razem ewidentnie przesadziła z lekkomyślnym podejściem. Innymi słowy: obleje wszystko, co da się oblać. Zawali rok. Albo trzy lata, jeśli wywalą ją stąd na zbity pysk.

Nie miała już nic do stracenia. Mogła oddać pusty arkusz, by nie skompromitować się jeszcze bardziej przed sprawdzającą egzamin profesor Sherry, albo… mogła poświęcić własny honor, by ratować tyłek. Przecież nie mogła zaprzepaścić całej swojej młodości, zaczynając wszystko od nowa! Nie mogła porzucić marzeń pracy po kierunku, który wreszcie przypadł jej do gustu! Nie chciała również porzucić grona poznanych tu przyjaciół, których doborowe towarzystwo było jednym z powodów, dla których w ogóle znalazła się w tak druzgocącej sytuacji.

Wstrzymując oddech, kątem oka dostrzegła czarną garsonkę kroczącej z gracją kobiety, spacerującej alejkami ogromnej auli, tupiącej obcasami po panelach z ciemnego drewna. Kiedy zniknęła z pola widzenia, Arianna mogła tylko nasłuchiwać, modląc się w duchu, żeby profesor nie przyszło do głowy nagle się odwrócić.

Mimo paraliżującego strachu dziewczyna podwinęła bufiasty rękaw bluzki galowej, wyciągając rulonik starannie przygotowanych ściąg. Samo ich zrobienie pochłonęło wiele dni i bezsennych nocy, a także kosztowało sporo kasy, by przekupić starsze roczniki do podzielenia się niezbyt jasnymi detalami. Klarownych odpowiedzi nie posiadała, lecz zamiast tego na całym ciele poukrywała najtrudniejsze zagadnienia, wzory oraz definicje, których nie zdołałaby nauczyć się na pamięć w tak krótkim czasie. W sam raz na trzy z minusem.

Przestała, gdy tylko dźwięk szpilek przybrał na sile. Gdyby profesor Sherry przyłapała ją na ściąganiu, wyleciałaby z uczelni jeszcze dzisiaj, permanentnie. I prawdopodobnie nieprędko znalazłaby miejsce, które by ją po czymś takim przyjęło.

Na całe szczęście kobieta przemaszerowała między ławkami, nie zwracając na nią najmniejszej uwagi. Arianna, tłumiąc wydech ulgi, kontynuowała zerkanie w notatki tuż za plecami wykładowczyni. Porażające ryzyko zaczynało się opłacać – rozwiązała już przynajmniej półtorej strony, z dużym prawdopodobieństwem uzyskania poprawnej odpowiedzi. I – jak sądziła – nikt nie wiedział o jej małych pomocach dydaktycznych prosto z rękawa.

Myliła się. Czyjeś jaskrawe, bursztynowe oczy wpatrywały się w nią od dłuższego czasu. Przystojny, elegancko odziany mężczyzna siedzący dwa rzędy dalej obserwował ją od chwili wkroczenia na salę egzaminacyjną, zaniepokojony tym, co widział. Każdy przyjaciel, a zwłaszcza taki z benefitami, zaniepokoiłby się, widząc zwykle promienną, śliczną Ariannę, przychodzącą na egzamin z wyglądem chodzącego zombie. Jej galowy strój był niedokładnie wyprasowany, rude włosy upięte w dość zmierzwioną kitkę, cera bledsza niż zwykle, a oczy podkrążone fioletem. Victor, będący dzisiaj w świetnej formie, wyspany, przygotowany i zupełnie zrelaksowany, przestraszył się, że jego przyjaciółka z grupy może być chora, a mimo to musiała zjawić się dziś na egzaminie. Podejrzenie to zostało rozwiane, dopiero kiedy Arianna wyciągnęła z torby puszkę energetyka, łapczywie wypijając go duszkiem. Wszystko jasne.

Nie przypominał sobie, by widział ją od początku tego roku w bibliotece, gdzie wcześniej obydwoje uczyli się wspólnie do sesji. Natomiast dokładnie pamiętał jej widok na każdej imprezie, którą postanowił uraczyć swoją obecnością. Wprawdzie przedkładał karierę oraz edukację ponad przyjemności, lecz daleko mu było do socjalnego odludka – wiedział, kiedy pozwolić sobie na wyjście i czas wolny, a kiedy na samodoskonalenie i ciężką pracę. W sumie oboje poznali się właśnie na jednej z domówek, ale Victor nigdy nie podejrzewał Arianny o pójście na studia tylko ze względu na imprezowy styl życia. Miał okazję poznać ją nieco… dogłębniej, kiedy czasami spędzali wspólnie upojne noce. Dużo opowiadała mu o swoich marzeniach, celach, aspiracjach. O tym, jak bardzo chciałaby być w przyszłości taką kobietą, jak seksowna profesor Sherry, chociaż nienawidziła jej za tortury na kolokwiach. Potem uczyli się wspólnie ze znajomymi w bibliotece, dzieląc notatkami, materiałami oraz morzem otuchy. Tam przekonał się, że mimo lekkich problemów z przyswajaniem wiedzy Arianna jest skłonna poświęcić temu znacznie więcej czasu niż zdolniejszy student, nie zrażając się pierwszymi porażkami. Nie wszystkim nauka przychodziła tak łatwo, jak jemu. Nie wszyscy byli ulubionymi uczniami profesor Sherry, nie wszyscy otrzymywali wysokie stypendium za zasługi, a przede wszystkim nie każdy zasługiwał na przywilej wolnego czasu. Tak, przywilej. Na uniwersytecie równie prestiżowym, co ten, nie można posiadać sukcesu i rozrywki łącznie, o czym wiedział każdy absolwent. Jeśli ktokolwiek z ich grupy poważnie myślał o ukończeniu studiów na wydziale inżynierii naftowej, musiał poświęcić te frywolne lata młodości i porzucić wszystko inne, łącznie z licznymi pokusami. Arianna nie miała dobrych ocen, owszem, ale sam fakt zdobycia wymarzonego dyplomu powinien wystarczyć, by zapewnić jej świetlaną, stabilną przyszłość. Victor celował nieco wyżej, mając ku temu odpowiednie predyspozycje i w wolnej chwili pomagając innym w osiągnięciu tego celu.

Widział jej stres, desperację, a także podejrzaną mowę ciała. Bał się, że zasłabnie, bo prawdopodobnie nie spała ani nie jadła od niewiadomego czasu. Pokręcił czarnowłosą głową z dezaprobatą. Najwyższa pora, by znowu zaprosił ją do siebie i poważnie z nią porozmawiał – o ile będzie o czym. Jeśli go pamięć nie myliła, Arianna przyznała się na czacie, że zawaliła dwa poprzednie egzaminy. Kolejny, czyli dzisiejszy, mógł ostatecznie zaprzepaścić jej szansę na progres i całkiem wykreślić dziewczynę z listy studentów. „Szkoda”, pomyślał. „Zawsze mogła poprosić mnie o pomoc. Wie, gdzie mieszkam. Ale do tej pory przychodziła tylko po to, by odwiedzić moje łóżko”.

Egzamin szedł mu gładko. Nieśpiesznie czytał polecenia i na spokojnie rozwiązywał kolejne zadania. Ba, test był łatwiejszy, niż podejrzewał. Dopiero w pewnym momencie uniósł bursztynowe oczy znad arkusza… i zamarł. Siedząc w bocznej alei, doskonale widział, jak Arianna sięga ręką do małej kieszonki w spódnicy, wysuwając z niej niewielki rulonik papieru. Nie, to nie była chusteczka. To nic innego niż zwykłe, obrzydliwe oszustwo. Dziewczyna pośpiesznie przestudiowała ściągę, po czym ukryła ją i wróciła do wypełniania testu. Victor zacisnął zęby w przypływie nagłego gniewu, mając nadzieję, że zostanie przyłapana. Że profesor Sherry trzaśnie ją wskaźnikiem przez łeb i wyrzuci z sali. Gdyby nie lata ich intymnej przyjaźni, najchętniej wydałby ją tu i teraz, głośno demaskując te tanie sztuczki.

Do końca egzaminu poważnie się wahał, czy tego nie zgłosić. Wiedział, że Arianna musi dostać nauczkę, a jednocześnie rozumiał, że to dopiero trzeci egzamin z piętnastu. Nie uda jej się oszukać wszystkich, zwłaszcza ustnych… choć nie wątpił, iż będzie próbować. Była wystarczająco zdesperowana, by odważyć się na to teraz, w tak niebezpiecznych okolicznościach. Mimo to jakiś wewnętrzny głos kazał mu interweniować. Jeśli nie wyda Arianny przy wszystkich, to chociaż porozmawia z nią w cztery oczy i przekona, że powtórzenie roku byłoby dla niej lepszym wyjściem. Mógłby nawet wstawić się za nią u pani dziekan, by mimo słabych wyników otrzymała tę szansę, jeśli szczerze przyznałaby się do błędów i wyraziła skruchę. Drugą opcję stanowiła ekstremalna nauka na ostatnią chwilę, na co chyba nie była chętna.

Gdy egzamin dobiegł końca, stało się coś, co znacząco ułatwiło Victorowi perswazję, otwierając okienko nowych możliwości. Arianna, wstając z krzesła, by oddać swój uzupełniony arkusz, nawet nie zauważyła, że jedna ze zwiniętych ściąg wypadła jej prawdopodobnie z biustonosza, tocząc się pod ławkę. Victor, nie zwlekając, sięgnął po nią i niezauważalnie schował ją do kieszeni, po czym również oddał arkusz.

Zanim rozeszli się do domów, znalazł ją siedzącą na ławce na uniwersyteckim dziedzińcu, żegnającą się z koleżanką po pełnej biadolenia pogawędce o poziomie trudności dzisiejszego egzaminu. Gdy obie kobiety skończyły przeklinać nazwisko profesor Sherry, Arianna została sama, dopijając kubek kawy z automatu. Korzystając z okazji, mężczyzna bez słowa przysiadł się tuż obok.

– Och, cześć. Znowu piąteczka z uśmiechem?

– Znowu oblejesz?

– Nie, chyba nie. – Arianna nieco spłoszyła się oschłym tonem Victora. Musiał być nią bardzo rozczarowany. – Mam nadzieję, że nie.

– Przynajmniej miałaś dobre ściągi. Z moich materiałów, prawda?

Niebieskie oczy rudej dziewczyny otworzyły się szeroko w zdumieniu. Rozchyliła usta, ale nie zdołała nic powiedzieć. Victor pokręcił głową z niesmakiem, zadowolony tylko dlatego, iż się nie wypierała, próbując go okłamać, a zamiast tego dała upust swoim emocjom. Dwoma palcami wyciągnął z kieszeni rulonik papieru, pokazując go Ariannie.

– Profesor Sherry też je rozpozna, kiedy jej to dam. Tak samo jak twój charakter pisma.

– Victor! – obruszyła się Arianna, raptem defensywna. – O czym ty gadasz? Jesteśmy w jednej drużynie, musimy sobie nawzajem pomagać. Na serio na mnie doniesiesz?

– Tak – odparł, wzruszając ramionami. – Owszem, jesteśmy jedną drużyną i pomagamy sobie, kiedy jesteśmy w potrzebie. Ale ja nie wspieram oszustów.

Mówiąc to, podniósł się z ławki, zamierzając odejść bez pożegnania. Arianna zerwała się tuż za nim, chwytając go za rękaw płaszcza.

– Victor, czekaj! – krzyknęła, a jej oburzenie zaczęło powoli łamać się w wyraz strachu oraz załamania.

Mężczyzna się zatrzymał, obrzucając ją beznamiętnym spojrzeniem. Zastanawiał się, czy jakikolwiek argument zdoła teraz zmienić jego zdanie.

– Proszę cię, nie rób mi tego. Myślałam, że coś nas łączy. Po tylu razach… tylu nocach razem. Odpuść mi.

Manipulacja uczuciami? Traktowanie ich prywatnych relacji jako karty przetargowej? Victor zmarszczył czoło z widoczną odrazą.

– Nie doszłoby między nami do niczego, gdybym wiedział, że jesteś zwykłą oszustką.

– Nie jestem! – zaprotestowała Arianna, zaciskając palce na jego przedramieniu. – Zjebałam, dobra? Tak po ludzku: zjebałam. Zapędziłam się i straciłam poczucie tego, na czym naprawdę mi zależy. Imprezy, chlanie, zabawa… a teraz to wszystko zwyczajnie mnie przerosło. Nie prosiłam cię o pomoc, bo było mi po prostu wstyd. Nie sądziłam, że teraz poczuję się jeszcze gorzej niż wtedy, ale uwierz mi, że tak właśnie jest.

Twarz Victora się rozluźniła. To, co powiedziała, w żadnym wypadku nie usprawiedliwiało jej oszustwa, ale przynajmniej zabrzmiała szczerze. Nie szukała wymówek, nie kłamała ani nie próbowała nim dalej manipulować. Jest tylko człowiekiem, młodą, atrakcyjną dziewczyną, która popełnia błędy. Która chce się wyszumieć, wybawić, zaczerpnąć coś z najlepszych lat swojego życia. Delikatnie złapał ją za dłoń, którą trzymała go za rękaw.

– Każdy z nas popełnia błędy. Sztuką jest, żeby dojrzeć i godnie zaakceptować konsekwencje, jakie ze sobą niosą. Czasami nie ma innego sposobu. Nawet jeśli cię nie wydam i jakoś zaliczysz ten egzamin, to oblejesz kolejny. Zamierzasz ściągać aż do końca semestru? Roku? Studiów?

– Nie… Następny egzamin jest z angielskiego, do tego nie muszę zakuwać, poradzę sobie. A to da mi jakieś trzy dni na wykucie matmy i…

– Trzy dni? Nie dasz rady. – Uśmiechnął się cierpko, nie chcąc jej demotywować, jednak był realistą.

– Muszę dać. Zrobię wszystko…

– Czyli znowu będziesz ściągać.

– Nie! Nie to miałam na myśli. – Speszyła się, wbijając źrenice w trzymającą ją dłoń Victora. – Chciałam powiedzieć, że zrobię wszystko, co w mojej mocy. Żeby zdać… i żeby udowodnić ci, że zasługuję na drugą szansę. A nawet jeśli nie zdam, to przełknę tę porażkę. Proszę cię tylko, żebyś nie przekreślał wszystkich moich szans raz na zawsze.

Zmrużył powieki w namyśle. Była rozsądną dziewczyną. Zupełnie nie wiedział, co strzeliło jej do głowy… ale w jego obecności brzmiała jakoś mądrzej. Może tego właśnie brakowało Ariannie w tym semestrze?

– Dlaczego miałbym ci ufać? Skąd mam wiedzieć, że faktycznie przyłożysz się do pracy?

Arianna zawahała się, przegryzając wargę. Wysunęła dłoń z jego dłoni, nim spojrzała mu głęboko w bursztynowe oczy i odparła:

– Bo chcę, żebyś pomógł mi w tej nauce. Żebyś nadzorował moje postępy, a potem… pomógł mi się odstresować. Stęskniłam się za tobą.

Przysunęła się bliżej, niemal dotykając biustem jego klatki piersiowej. Czuł zapach kawy na jej ustach, a senne oczy przypomniały mu o wielu udanych nocach spędzonych u jej boku. To dobre wspomnienia. Ale… mogłyby być jeszcze lepsze. Łącząc przyjemne z pożytecznym, tak jak lubił.

– Wiesz, na co się piszesz? – zapytał ostrożnie.

– Tak. Tylko ty możesz mi pomóc z tym materiałem. A poza tym to strasznie chcę się z tobą ruchać.

– A co, jeśli ci powiem, że to będzie twoja nagroda? Dopiero kiedy zdasz wszystkie egzaminy?

Arianna zachmurzyła się, nieco strapiona wizją utraconej szansy na ostry seks, który zdecydowanie podniósłby ją na duchu po serii niepowodzeń i ciężkich dni. Victor zauważył ten smutek i roześmiał się pokrzepiająco.

– Wiesz, to będzie świetna motywacja. Coś, czego teraz ci zabrakło. Ale nie martw się. Specjalne okoliczności wymagają specjalnych metod.

– Specjalnych metod? Czyli jakich?

– Dowiesz się w swoim czasie. Chcę cię widzieć po obiedzie w moim apartamencie. Weź swoje zeszyty i ciuchy na trzy dni.

– Trzy dni?! – zdumiała się kobieta, zaskoczona i na równi zaintrygowana.

– Jak inaczej chcesz ogarnąć pół roku matmy przed egzaminem? Zostaniesz u mnie, bo musimy się ostro spiąć. I chcę… mieć na ciebie oko.

Arianna, wciąż podniecona wizją seksu z Victorem, zgodziła się bez dalszych namysłów. Nie miała nic przeciwko wizji zostania w jego apartamencie, zwłaszcza że pod jego kontrolą jej szanse osiągnięcia czegokolwiek znacznie rosły, nawet jeśli ich cel wydawał się wprost nierealny. Nie mogła też pozbyć się motylków w brzuchu, ilekroć przypominała sobie jego słowa o „specjalnych metodach” wspólnej nauki.

Po południu, po obiedzie, przyjechała tramwajem do bloku, w którym Victor wynajmował apartament. Doskonale znała i pamiętała to miejsce – piękna, bogata okolica i zawsze niesamowicie schludne, posprzątane mieszkanko. Chłopak przypominał bardziej ułożonego biznesmena niż studenta we wszystkim, co robił. Nic dziwnego, że miał tak fenomenalne powodzenie zarówno wśród kobiet, jak i profesorów.

Zaprosił ją do środka i poczekał, aż rozpakuje się w pokoju gościnnym. Zaoferował zimny napój, dał chwilę na odetchnięcie, a potem omówił zakres materiału, który musieli ogarnąć przed dniem egzaminu, co dało się uprościć słowem „wszystko”. Od razu narzucił też bardzo kategoryczny, wręcz przerażający grafik. Miała prawo na równo siedem godzin snu, trzy dwudziestominutowe posiłki oraz kilka przerw nie dłuższych niż kwadrans. Cała reszta doby była przeznaczona w całości na naukę z całkowitym zakazem używania internetu, telefonu, telewizji lub jakichkolwiek innych rozpraszaczy. Jakby tego było mało, Arianna dostała również dzienny limit kofeiny do spożycia, by mieścił się on w granicach zdrowego rozsądku. Według Victora energię dostarczyć jej miały zbilansowane posiłki, zdrowe przekąski i witaminy.

Od początku czuła się przytłoczona ciężarem tego wszystkiego, ale kiedy przypomniał jej, że jeśli zda nadchodzący egzamin, to czeka ją jeszcze dziesięć kolejnych, do których będzie uczyła się w tym samym reżimie, kompletnie straciła cały zapał.

Usiadła smętnie na kanapie, nie wiedząc, czy zrezygnować i nie marnować jego czasu, czy się męczyć i oszukiwać samą siebie, że podoła. Że wcale nie jest leniwa i niezmotywowana. Że nie ma potrzeby prokrastynacji i picia ośmiu szklanek kawy, by przetrwać przez choćby jeden rozdział.

Victor, jakby czytając jej w myślach, usiadł obok, obejmując ją ramieniem. Pachniał świeżo i męsko.

– Dasz radę. Jeśli tylko mi zaufasz i będziesz postępowała według moich wskazówek, podołasz.

– Wiem – odparła smętnie. – Ale nie wiem, czy jestem na to gotowa… psychicznie. Wiesz, nigdy nie brałam niczego aż tak na poważnie. Nie jestem przyzwyczajona do takiego funkcjonowania, chyba brakuje mi…

Zamilkła, kiedy zamknął jej usta swoimi ustami w niespodziewanym pocałunku. Chciała kontynuować użalanie się nad sobą, ale skutecznie zablokował jej język swoim, zatapiając się głęboko w jej wargach. Wkrótce objął ją całą, głaszcząc po plecach i karku, aż przechyliła się pod jego naciskiem, kładąc ulegle na kanapie.

– Motywacji…? – mruknął, odklejając się od jej ust.

– Hm… nie do końca – powiedziała zarumieniona z zupełnie nowym błyskiem w oku. Podziałało. Miała na niego ochotę, ewidentnie brakowało jej mężczyzny. Zwłaszcza takiego jak Victor.

Lecz kiedy tylko sięgnęła dłońmi do jego bioder, rozpinając klamrę paska i próbując ściągnąć mu spodnie, skoro nie kwapił się, by zrobić to osobiście, mężczyzna odsunął się gwałtownie, schodząc z niej i wstając z kanapy. Wybałuszając niebieskie oczy, Arianna nie mogła uwierzyć, że faktycznie planował odmawiać jej stosunku, dopóki nie zda wszystkich egzaminów.

– No weź. Wiem, że też tego chcesz… szybki numerek i od razu idziemy do książek. Będę miała czystszy umysł.

– Dopóki nie zdasz wszystkich egzaminów, zapomnij o swojej przyjemności. To przywilej,nie warunek. A skoro twierdzisz, że nie masz wystarczająco czystego umysłu – korzystając z faktu, że miał rozpiętą klamrę, Victor zdjął swój skórzany pas mocnym pociągnięciem dłoni – zaraz to naprawimy.

Arianna wzdrygnęła się na ten widok, czując buchnięcie pulsującego wewnątrz gorąca. Do tej pory fantazjowała o Victorze w roli surowego, seksownego nauczyciela, ale nigdy nie mieli okazji na żaden role play. A teraz… nie musieli nawet udawać. Faktycznie udzielał jej korepetycji, a to pewnie miała być jedna ze „specjalnych metod”, o których wspominał. I jeśli twierdził, że zapomni przez to o własnej „przyjemności”, to chyba nie przewidział, jak wilgotna zrobi się w swoich majteczkach. Ale chyba się domyślił, kiedy zaczął ściągać je z niej razem ze spodniami, dostrzegając mokrą, błyszczącą plamę.

– Oczywiście, zapominamy o  twojej przyjemności, nie mojej. Ja zasłużyłem. I wykorzystam to w ramach motywowania cię do nauki – wyjaśnił, zwijając pas w pół, po czym ponownie zmienił ton głosu na ostrzejszy. – Na co czekasz? Kładź się na krawędź kanapy. Dupa do góry, głowa na dół. Najpierw zaadresujemy twoje fatalne oceny, dwa niezdane egzaminy i dzisiejszy incydent ze ściągami. Chyba nie myślałaś, że ominą cię wszystkie konsekwencje?

Arianna posłusznie, niemal ochoczo przełożyła się przez krawędź kanapy, wypinając wysoko pupę.

– Miałam nadzieję, że nie ominą. Zasłużyłam.

Victor nie dał jej dokończyć. Ciszę panującą w pokoju przeszyło trzaśnięcie skórzanego pasa o skórę Arianny, a później jej zduszony syk. Nim zdołała zaczerpnąć powietrza, by przygotować się na falę przyjemnego bólu, na jej pośladki posypały się dwa kolejne, błyskawiczne pasy. Krzyknęła, spinając mięśnie i czując, jak kropelka wilgoci mimowolnie spada właśnie spomiędzy jej nóg prosto na tapicerkę.

– Gdybyś potrafiła przysiąść do nauki jak porządna uczennica, nie musiałabyś siedzieć z posiniaczoną dupą – powiedział w przerwie między płynnymi, siarczystymi razami.

Wkrótce czerwone pręgi na pupie Arianny zaczęły zlewać się w jeden czerwony, pulsujący boleśnie rumień. Kobieta krzyczała, czując wilgoć spływającą po wewnętrznej stronie ud, a później, w rytmie uderzeń i swoich pisków, również na policzkach. Niebawem pasy stały się na tyle bolesne, że zaczęła skakać, przepraszać i prosić mężczyznę o inną formę kary, obiecując poprawę, idealną formę oraz zaklinając się, że dostarczył jej już wystarczająco motywacji, by zająć się nauką. Victor nie do końca wierzył w te zapewnienia, dlatego smagał ją skórzanym pasem z chłodno wykalkulowaną precyzją mimo nabrzmiałego prącia. Gdy na jej pośladkach zaczęły pojawiać się pierwsze siniaki, Arianna szlochała histerycznie, błagając go o litość i o seks naprzemiennie. O to, by mogła go zaspokoić, byleby tylko przestał. By wyrżnął ją na pocieszenie.

Victor pozostał głuchy na prośby, groźby i pokusy, po czym mimo płaczu kobiety wymierzył jej jeszcze co najmniej dziesięć solidnych ciosów, zanim rzucił pasek na ziemię. Tak jak podejrzewał, kara była skuteczna, ale również niesamowicie ekscytująca, co zauważył, gdy z bliska postanowił obejrzeć swoje rękodzieło. Między spuchniętymi, sinoczerwonymi pośladkami pulsowały mokre, uchylone w żądzy wargi sromowe. Jedna strużka wilgoci dyndała bezsilnie, powoli skapując na tapicerkę, tak jak pozostałe. Arianna dyszała, pociągając żałośnie nosem, ale nie przestawała zginać kręgosłupa tak, by lepiej prezentować swoje kobiece atuty.

To niestety koniec bezpłatnego fragmentu. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.