Języki. Krótkie Wprowadzenie 1 - Stephen Anderson - ebook

Języki. Krótkie Wprowadzenie 1 ebook

Stephen Anderson

0,0
27,90 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

> KRÓTKIE WPROWADZENIE

- książki, które zmieniają sposób myślenia!

Interdyscyplinarna seria KRÓTKIE WPROWADZENIE piórem uznanych ekspertów skupionych wokół Uniwersytetu Oksfordzkiego przybliża aktualną wiedzę na temat współczesnego świata i pomaga go zrozumieć. W atrakcyjny sposób prezentuje najważniejsze zagadnienia XXI w. - od kultury, religii, historii przez nauki przyrodnicze po technikę. To publikacje popularnonaukowe, które w formule przystępnej, dalekiej od akademickiego wykładu, prezentują wybrane kwestie.

Książki idealne zarówno jako wprowadzenie do nowych tematów, jak i uzupełnienie wiedzy o tym, co nas pasjonuje. Najnowsze fakty, analizy ekspertów, błyskotliwe interpretacje.

Opiekę merytoryczną nad polską edycją serii sprawują naukowcy z Uniwersytetu Łódzkiego: prof. Krystyna Kujawińska Courtney, prof. Ewa Gajewska, prof. Aneta Pawłowska, prof. Jerzy Gajdka, prof. Piotr Stalmaszczyk.

*

 

Języki to omówienie najważniejszych zagadnień związanych z wielością, różnorodnością i rozwojem sposobów komunikacji. Czy są jeszcze języki nieodkryte? Ile jest języków migowych i jak powstają? Jak porozumiewają się zwierzęta? Czy języki mogą wyginąć jak dinozaury?

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI
PDF

Liczba stron: 172

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Tytuł oryginału:Languages: A Very Short Introduction

Rada Naukowa serii Krótkie Wprowadzenie

Jerzy Gajdka, Ewa Gajewska, Krystyna Kujawińska Courtney Aneta Pawłowska, Piotr Stalmaszczyk

Redaktorzy inicjujący serii Krótkie Wprowadzenie

Urszula Dzieciątkowska, Agnieszka Kałowska

Tłumaczenie

Bartosz Wojciechowski

Redaktor Wydawnictwa UŁ

Bogusława Kwiatkowska

Skład i łamanie

Munda – Maciej Torz

Projekt typograficzny serii

Tomasz Przybył

Languages: A Very Short Introduction was originally published in English in 2012. This translation is published by arrangement with Oxford University Press. Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego is solely responsible for this translation from the original work and Oxford University Press shall have no liability for any errors, omissions or inaccuracies or ambiguities in such translation or for any losses caused by reliance thereon

© Copyright by Stephen R. Anderson 2012

© Copyright for this edition by Uniwersytet Łódzki, Łódź 2017

© Copyright for Polish translation by Bartosz Wojciechowski, Łódź 2017

Publikacja sfinansowana ze środków Wydawnictwa Uniwersytetu Łódzkiego

Wydane przez Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego

Wydanie I. W.07595.16.0.M

Ark. wyd. 6,0; ark. druk. 9,625

Paperback ISBN Oxford University Press: 978-0-19-959059-9

ISBN 978-83-8088-524-0

e-ISBN 978-83-8088-525-7

Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego

90-131 Łódź, ul. Lindleya 8

www.wydawnictwo.uni.lodz.pl

e-mail: [email protected]

tel. (42) 665 58 63

Pamięci Kena Hale’a,

którego pasja dla różnorodności językowej świata

była niezrównana i inspirująca

Spis treści

Podziękowania

Spis ilustracji

Spis tabel

1. Wprowadzenie: wymiary różnorodności językowej

2. Ile jest języków na świecie?

3. Językoznawstwo filogenetyczne – ustalanie związków między językami

4. Przyszłość języków

5. Kilka problemów z liczeniem języków

6. Genotypy języków

7. Różnorodność języków migowych

8. Podsumowanie: jednorodność języka ludzkiego

Bibliografia

Polecane lektury

Indeks

Podziękowania

Wiele osób miało swój udział w powstaniu tej książki, niektóre z nich pośrednio, ponieważ opierałem się na ich badaniach, a inne – znacznie bardziej bezpośrednio, dostarczając pewnych treści, które się tu znalazły. Wśród tych drugich znajdują się: K. David Harrison, który bardzo mi pomógł przy opisie zagrożeń dla języka w rozdziale czwartym; Laurence Horn, który wspomógł mnie większością materiału zawartego w rozdziale piątym; oraz David Lightfoot, który wspierał mnie przy pisaniu rozdziału ósmego. Wszyscy oni brali udział w sympozjum zorganizowanym przeze mnie podczas dorocznego spotkania Amerykańskiego Stowarzyszenia na rzecz Nauki w Seattle w lutym 2004 r. Seminarium zatytułowane było „Ile jest języków na świecie?”. To ono właśnie było impulsem do napisania niniejszej książki. Treść sympozjum została przedstawiona w postaci podsumowania w Anderson (2004b, zob. Bibliografia). Chciałbym również podziękować studentom pierwszego roku seminarium na uniwersytecie Yale w semestrze zimowym 2010 r., które było poświęcone tym zagadnieniom. Dziękuję też Erichowi Roundowi, z którym to seminarium prowadziliśmy. Poza wymienionymi osobami, otrzymałem od innych wiele pomocnych komentarzy do wstępnej wersji tego tekstu. Ich autorami byli: Mark Aronoff, Andrew Carstairs-McCarthy, Norbert Hornstein, Victor Mair, Carol Padden, Sally Thomason oraz dwoje redaktorów z Oxford University Press. Jak to zwykle bywa w podobnych sytuacjach, podkreślam (choć nie oznacza to, że czynię to mniej szczerze), że żadna z wymienionych osób nie jest odpowiedzialna za użytek, jaki uczyniłem z ich pracy, ani za to, że w niedostatecznym stopniu wziąłem pod uwagę ich cenne sugestie.

Wdzięczny jestem również Johnowi Daveyowi z Oxford University Press, który uznał, że ta tematyka może być odpowiednim tematem na książkę z serii Krótkie Wprowadzenie.

Spis ilustracji

1. Państwa, których większość mieszkańców używa języków indoeuropejskich

Źródło: Wikipedia

2. Języki Nowej Gwinei

Źródło: Wikipedia

3. Języki wycinkaPapui-Nowej Gwinei

Źródło: ©Ethnologue SIL International

4. MapaFrancji i regionalnych serów

5. Języki Francji

Źródło: Wikipedia Commons

6. Języki północno-zachodniej części Stanów Zjednoczonych

Źródło: ©Ethnologue SIL International

7. Puszczyk stokowy

Źródło: © dannyacres-fotolia.com

8. Języki chińskie

Źródło: Wikipedia Commons

9. Odmiany gatunku salamandryEnsatina eschscholtzii w Kalifornii

10. Mig drzewow trzech różnych językach migowych

Źródło:Klima E., Bellugi U., 1979, The Signs of Language, Copyright Ursula Bellugi, The Salk Institute, MA Harvard University Press, Cambridge, s. 21

Spis tabel

1. Rodziny językowe

2. Rozwój i podobieństwa wyrazów w różnych językach

3. Porównanie postaci wyrazów w sanskrycie i staroangielskim

4. Rodzime języki Północnej Ameryki

5. Zagrożone gatunki biologiczne

6. Powszechnie używane wyrazy w różnych językach chińskich

Rozdział 1

Wprowadzenie: wymiary różnorodności językowej

Przedmiotem zainteresowania językoznawstwa jest język ludzki, a w szczególności zasięg i stopień zróżnicowania języków. Można by więc sądzić, że językoznawcy mają jasny i dokładny obraz tego, ile na świecie istnieje języków. Zobaczymy jednak, omawiając różne podejścia do tego problemu na kolejnych stronach niniejszej książki, że takiej ostatecznej rachuby nie ma, a przynajmniej wyniki nie mają statusu ustaleń naukowych w ramach współczesnego językoznawstwa. Przyczyną tej luki nie jest tylko fakt, że pewne zakątki świata, takie jak góry Nowej Gwinei czy puszcza amazońska nie zostały zbadane dostatecznie dokładnie, by ustalić liczbę ludzi tam mieszkających i określić, jakimi językami się posługują. Problem leży raczej w tym, że zagadnienie liczenia języków jest znacznie bardziej skomplikowane niż mogłoby się wydawać.

Niedawno na blogu „Language Log” debatowano na temat pewnego artykułu w kanadyjskiej gazecie:

W tym tygodniu w Indiach przeprowadzono spis powszechny. Doliczono się 1,2 mld osób, a ostatnią noc spisu poświęcono liczeniu bezdomnych – w samym tylko Delhi jest ich około 150 tysięcy. Ale objęcie spisem bezdomnych było tylko jednym z poważnych wyzwań dla rachmistrzów. Bo jak zliczyć ludność na licznych terenach znajdujących się pod kontrolą rozmaitych uzbrojonych grup partyzanckich? Jak policzyć mieszkańców 572 wysepek w archipelagach andamańskim i nikobarskim? Jak przeszkolić 2,5 miliona rachmistrzów i uporządkować odpowiedzi udzielone w 6 661 językach?

„Globe and Mail”, 2 marca 2011 r., Toronto

Komentarze czytelników bloga skupiały się na mało prawdopodobnej liczbie 6 661 języków używanych jakoby w Indiach. Komentujący sugerowali na przykład, że być może ten sam język bywał identyfikowany pod różnymi nazwami, albo że do tej liczby wliczono również uznane oficjalnie dialekty. Co by jednak nie mówić, liczba robi wrażenie, nawet jak na tak zróżnicowany etnicznie kraj, jak współczesne Indie. Ale co dokładnie mamy na myśli, mówiąc, że Indie mają 6 661 języków, albo 438 (liczba podawana przez Ethnologue, o którym powiemy więcej w rozdziale drugim), albo jakąkolwiek inną ich liczbę?

Co oznacza pytanie „ile języków istnieje na świecie”?

Zacznijmy od stwierdzenia podstawowego faktu: jeśli nie zachodzi przypadek jakiegoś poważnego defektu, wszyscy ludzie używają języka do wypowiadania się i porozumiewania z innymi, ale język, którego używają, nie jest jednolity dla całego rodzaju ludzkiego. Język różni się, rzecz jasna, w zależności od osoby, jako cecha całkowicie osobista, ale sposoby mówienia pewnych grup wykazują znaczne podobieństwa, podczas gdy w innych grupach są całkiem odmienne. Kiedy ludzie mówią zasadniczo w taki sam sposób, możemy określić zespół podobnych sposobów mówienia jako konkretny język, możemy też nadać mu nazwę, jak choćby „angielski” lub „hindi”. Kiedy podajemy określoną liczbę języków dla jakiegoś kraju, na przykład Indii, albo dla całego świata, wydaje się, że podajemy liczbę takich właśnie identyfikowalnych zespołów składających się na podobny sposób mówienia (lub też migania, o czym powiemy w rozdziale siódmym). Ale założenie, że w ogóle istnieje taka liczba i tylko należy ją znaleźć, rodzi kilka zasadniczych pytań. Na ile odmienne (i rozproszone) są te zespoły? Czy każdy sposób wypowiadania się należy do jednego (i tylko jednego) z nich? Jak je rozpoznawać i wyodrębniać w morzu językowej różnorodności, którą widzimy w każdym zakątku naszej planety?

W istocie, kwestia rozpoznawania (a następnie liczenia) języków świata jest zadziwiająco podobna do rozpoznawania (i liczenia) gatunków w biologii. Każda społeczność dysponuje nazwami dla licznych zwierząt i roślin, które zna, w mniej więcej porównywalnym stopniu szczegółowości rozróżnienia, co inne społeczności. Sposoby wyróżniania i identyfikacji mogą się różnić w szczegółach, ale z grubsza odpowiadają pojęciu gatunku, które biolodzy starali się ujednoznacznić. Niemniej jednak wypracowanie satysfakcjonującego pojęcia „gatunku” – precyzyjnego, a jednocześnie odpowiadającego użyciu intuicyjnemu – okazało się zaskakująco trudnym zadaniem.

Kategoryzacja świata natury, czy to naiwna, czy naukowa, polega w sporej części na łatwo obserwowalnych właściwościach danego organizmu. Ale to nie wszystko. Ewidentnie bowiem musimy wykroczyć poza oczywistość, jeśli chcemy uzasadnić zakwalifikowanie zarówno chihuahua, jak i berneńskiego psa pasterskiego jako „psów” należących do tego samego gatunku (Canis lupus familiaris), podczas gdy lampart plamisty (Panthera pardus), śnieżny (Uncia uncia) oraz pantera mglista (Neofelis nebulosa) należą nie tylko do odrębnych gatunków, ale, według niektórych klasyfikacji, do odrębnych rodzajów.

Najbardziej znaną książką Karola Darwina jest oczywiście O powstawaniu gatunków, ale praca ta w rzeczywistości niewiele wnosi do rozwiązania kwestii, czym jest gatunek i jak powstaje. Zagadnienie powstawania gatunków, czyli specjacji, było przedmiotem sporów biologów, a przed nimi naturalistów, na długo przed czasami Darwina. Do dziś zresztą właściwie nie doczekało się powszechnie przyjmowanego rozwiązania. Nawet jeśli pominiemy kwestię organizmów rozmnażających się bezpłciowo, istnieje cały szereg różnych propozycji, które biologowie wysunęli dla zdefiniowania gatunku. Propozycje omawiane w ogólnych pracach na temat teorii ewolucji, takich jak Freeman i Herron (2007), zawierają warianty następujących czynników:

Koncepcja gatunku morfologicznego

W codziennym użyciu w różnych kulturach gatunki wyróżniane są zbiorem obserwowalnych cech, takich jak kształt, zachowanie, prawdopodobnie również miejsca najczęstszego przebywania itd.

Koncepcja gatunku filogenetycznego

Systematyka biologiczna proponuje alternatywę – klasyfikowanie organizmów pod kątem ich relacji genealogicznej względem siebie. Jeśli jakaś grupa organizmów zawiera wszystkich potomków jednego wspólnego przodka, grupa taka nosi nazwę taksonu monofiletycznego. Najmniejsze takie taksony w drzewie genealogicznym, dla których brak unikalnych cech pochodnych, które by wyróżniały subpopulacje, można zatem uznawać za pojedyncze gatunki.

Koncepcja gatunku biologicznego

Populacje organizmów, które w przypadku kopulacji są w stanie wydać na świat sprawne, płodne potomstwo, są uznawane w tym (szeroko uznawanym) podejściu za należące do tego samego gatunku biologicznego. Populacje oddzielone od siebie pod względem reprodukcyjnym należą do gatunków odrębnych.

Koncepcja gatunku genetycznego

Grupa osobników dysponujących charakterystycznym zestawem markerów genetycznych, dla której brak (lub mało) postaci pośrednich łączących ich z innymi populacjami, może w kategoriach genetycznych zostać uznana za gatunek. Zakładamy, że można wyróżnić polimorfizmy pojedynczego genu w ramach gatunku, a te z kolei odróżnić od genetycznych różnic oddzielających ten gatunek od innego.

Każde z tych podejść do problemu definicji „gatunku” ma swoich zwolenników, ale każde też rodzi problemy. Najbardziej fundamentalnym z nich jest nie to, że któraś z tych koncepcji jest wewnętrznie niespójna, niemożliwa do zastosowania w praktyce albo w ogóle ewidentnie „błędna”. Chodzi o to, że choć każda z nich jest rozsądnym podejściem do pojęcia „gatunku”, nie wszystkie dają zawsze te same wyniki. Poza tym, jeśli potraktować je poważnie, wszystkie są w ten czy inny sposób ułomne w rekonstrukcji naszego przedsystematycznego pojęcia, czym jest (i czym powinien być) gatunek.

Kiedy zadamy sobie pytanie, jak powinniśmy wydzielać języki świata, wychodzi na jaw nader interesująca zbieżność: każde z opisanych wyżej podejść biologicznych ma bezpośrednie analogie w dziedzinie językoznawstwa. Co ciekawe, wiele kwestii, które sprawiają trudność biologom przy określaniu gatunku, wraca przy rozważaniu zbliżonych pojęć dotyczących definiowania i liczenia języków.

Rzecz jasna, języki to nie organizmy, choćbyśmy próbowali opisać je kategoriami „narodzin”, „wzrostu”, „pochodzenia”, „pokrewieństwa genetycznego”, „śmierci” itp. Wszystko to są metafory, czasem bardzo mylące. Niemniej jednak logiczne zagadnienie specjacji językowej jest zadziwiająco pokrewne podobnej zagadce trapiącej biologów. Podobieństwo to zauważył Darwin w dziele O pochodzeniu człowieka, stwierdzając, że „powstawanie odrębnych języków i odrębnych gatunków, jak i dowody, że jedno i drugie dokonało się drogą stopniowego procesu, są zadziwiająco tożsame”. Darwin trochę przecenia to podobieństwo, ale i tak warto przyjrzeć się tym zbieżnościom.

Podejścia do „katalogowania” języków

W kolejnych rozdziałach omówimy rozmaite podejścia do problemu oszacowania językowej różnorodności świata. W rozdziale drugim znajdziemy podstawowe informacje na temat głównych rodzin językowych, jak i ich rozmieszczenia na mapie kuli ziemskiej. Pojęcie „rodziny” pojawia się przy rozważaniu relacji historycznych między językami i budzi skojarzenia z filogenetycznym podejściem do specjacji, o którym wspomnieliśmy przed chwilą. Przedmiotem rozdziału trzeciego będzie zatem omówienie podstaw klasyfikacji lingwistycznej opartej na czynnikach historycznych.

Niezależnie od obecnego stopnia różnorodności języków świata i ich liczby, językoznawcy raczej zgadzają się co do tego, że różnorodność ta zmniejsza się gwałtownie. W rozdziale czwartym opowiemy, dlaczego możemy być pewni, że przerażająco duża część języków świata znajduje się już na drodze do zaniku. Powiemy również, dlaczego powinno nas to obchodzić, zarówno w kontekście utraty ludzkiej różnorodności kognitywnej i konceptualnej, ale i tradycyjnej wiedzy. Zagadnienie zagrożenia języków stanowi kolejną uderzającą analogię z zagrożeniem gatunków w biologii, tyle że z tym drugim problemem jesteśmy dziś znacznie lepiej obeznani – powszechnie ubolewamy nad utratą różnorodności biologicznej. Biorąc pod uwagę olbrzymią liczbę języków zagrożonych lub wręcz wymierających, w porównaniu z analogicznymi danymi dla gatunków biologicznych, to raczej przyszłość wielu języków winniśmy widzieć w czarnych barwach.

Jeden z czynników, często uważany za istotny w procesie zaniku określonych języków, to idea, że kiedy języki wchodzą ze sobą w kontakt, prowadzi to nieuchronnie do bezpardonowej rywalizacji o użytkowników. W rozdziale czwartym omawiamy pewne rodzaje interakcji między językami. Wniosek z tych rozważań płynie następujący: nie ma powodów, by sądzić, że kontakt między językami jest grą o sumie zerowej, która wiedzie do nieuniknionej zagłady jednego z uczestników tej konfrontacji.

W rozdziale piątym wracamy do problemu wyróżniania i etykietowania języków świata – zastanowimy się, jak rozpoznajemy język, omówimy też budzącą emocje kwestię odróżnienia „języka” od „dialektu”. Okazuje się bowiem, że czynniki, o których większość ludzi sądzi, że stanowią kryterium takiego rozróżnienia, są natury politycznej i społecznej, a nie mają związku z cechami samych języków. Chodzi między innymi o cechę najczęściej przywoływaną w dyskusjach o tym, czy mamy do czynienia z dwoma językami, czy z jednym: kryterium wzajemnej porozumiewalności. To pojęcie jest w dużym stopniu analogiczne do kryterium, na którym oparta jest omówiona wcześniej koncepcja gatunku biologicznego. Rodzi zresztą podobne kłopoty i niedookreślenia, które zmniejszają jego użyteczność i ogólną przydatność.

Oczywiście czynniki polityczne i społeczne są bardzo ważne dla tożsamości językowej, ale nie można uniknąć wniosku, że są one zaledwie odlegle związane z istotą języka. Pozostaje więc poprosić językoznawcę o dopracowanie tego podejścia. Naturalna odpowiedź będzie brzmieć, że tym, co definiuje język, jest gramatyka (nieco bardziej płynnym czynnikiem jest słownictwo). Możemy zatem uznać, że systemy językowe, które mają różną gramatykę, są ipso facto odrębnymi językami, i dalej sprawdzać, jak owe gramatyki różnią się od siebie. Jest to podejście zbliżone do biologicznej koncepcji gatunku genetycznego. Okazuje się jednak, że rezultaty takiego badania są zaskakujące: istnieje bardzo wiele szczegółowych wymiarów zróżnicowania między gramatykami różnych języków. Ponieważ znacząca ich część jest logicznie niezależna, liczba możliwych do wyróżnienia języków ludzkich, rozumianych jako pochodna różnic w gramatyce, jest zapewne ogromna. Co więcej, zadziwiająco wiele z tych możliwości znajduje w istocie swoje praktyczne przykłady. Rozdział szósty traktuje o sposobach formułowania różnic między językami w kategoriach niezależnych wymiarów, czy też parametrów, wariacji gramatycznej, jak również o konsekwencjach takiego podejścia dla wyróżniania poszczególnych języków.

Duża część rozważań zawartych w niniejszym tomiku dotyczy języka, który praktycznie wszystkim czytelnikom jest najbliższy – mówionego. Można wręcz zapytać: a czy jest jakiś inny? Otóż w społecznościach osób z upośledzeniami słuchu pojawiają się często języki pozornie zupełnie innego rodzaju – migowe, produkowane przy pomocy systematycznego zestawu gestów (obejmujących nie tylko ręce, ale i twarz) i odbieranych wzrokowo. Chociaż języki migowe bywają często postrzegane jako nader uproszczona próba naśladowania obiektów i czynności otaczającego świata, względnie jako alternatywna droga dla przekazywania wyrazów języka mówionego (lub pisanego), jak choćby angielski, badania wykazały niezbicie i wyczerpująco, że oba te poglądy są błędne. Języki migowe to systemy komunikacyjne w pełni funkcjonalne, naturalne, użyteczne w każdym zastosowaniu, posiadające identyczną precyzję i zawartość komunikacyjną, jak języki mówione. Co więcej, okazuje się, że języki migowe zawierają przykłady wielu cech ogólnych znanych z badania języków mówionych. Jasne jest, że mowa i miganie to po prostu dwa oddzielne środowiska, w jakich może wyrażać się ludzka zdolność języka.

Poszczególne języki migowe są niezależne od języków mówionych używanych w otaczających je społecznościach, choć oczywiście są też do zbadania zjawiska wspólne, zupełnie jak w przypadku kontaktu języków mówionych. Języki migowe są też od siebie niezależne, tak jak języki mówione – a przypuszczalnie nawet bardziej, ponieważ powstają w środowiskach od siebie odrębnych. Należy zatem wyróżniać je tak, jak języki mówione, a także uwzględniać w szacunkach językowej różnorodności człowieka. Tymi kwestiami zajmiemy się w rozdziale siódmym.

Pojawiające się w związku z językami migowymi zagadnienie ogólnych lub uniwersalnych własności języka ludzkiego podkreśla zdumiewająca początkowo konstatacja, że zarówno języki mówione, jak i migowe, zaliczają się do tej samej klasy systemów. Jeśli porównamy własności języków jednego lub drugiego typu z innymi systemami komunikacji spotykanymi w przyrodzie, trudno uniknąć zdziwienia, jak bardzo są one podobne. Wysunięto nawet myśl, że antropolog z innej planety, badający komunikację Ziemian, zauważyłby raczej podobieństwa niż różnice, co sugeruje, że w istocie nasz gatunek używa tylko jednego języka, jedynie z drobnymi lokalnymi wariantami. W rozdziale ósmym zajmiemy się istotą uniwersaliów językowych i fundamentalnymi różnicami między wszystkimi językami ludzkimi z jednej strony a wszelkimi innymi systemami w przyrodzie.

Pytanie „ile jest języków na świecie?” brzmi dość banalnie. Może wydawać się, że powinna istnieć jedna, prosta odpowiedź, ale kiedy próbujemy ją znaleźć, pojawiają się rozmaite tropy, znacznie bardziej złożone i interesujące. Zgłębiając istotę i stopień zróżnicowania językowego, możemy się wiele dowiedzieć na temat natury języka jako takiego – jednej z najbardziej wyrazistych cech odróżniających jeden z gatunków od wszystkich innych.

Rozdział 2

Ile jest języków na świecie?

Kiedy pada powyższe pytanie, ludzie odpowiadają różnie. Na przykład przypadkowa próba nowojorczyków udzieliła odpowiedzi typu „pewnie co najmniej kilkaset”. Jednak jak by nie liczyć, wynikowi temu daleko do prawdy.

Jedenaste wydanie Encyclopedia Britannica (z roku 1911) mówi o około tysiącu języków. W kolejnych wydaniach liczba ta systematycznie rośnie. Nie wynika to ze wzrostu liczby języków w kolejnych latach, ale w dużej mierze z coraz lepszego rozumienia, ilu języków faktycznie używa się na obszarach dotychczas nieopisanych.

Kilka liczb

Ogromną, pionierską pracę przy dokumentowaniu języków świata wykonały organizacje misjonarskie, takie jak Summer Institute of Linguistics, obecnie SIL International, zainteresowane tłumaczeniem Biblii. W roku 2009 istniały tłumaczenia Pisma Świętego lub jego fragmentów na co najmniej 2 508 różnych języków, co jeszcze jednak wcale nie obejmuje całości. SIL International publikuje również najbardziej wyczerpujący katalog języków świata, Ethnologue, powszechnie traktowany jako źródło najbardziej autorytatywne. Szczegółowy spis w najnowszej edycji z roku 2009 wymienia 6 909 różnych języków.

Przez rodzinę rozumiemy grupę języków, których genetyczne pokrewieństwo da się udowodnić. Metodę dowodzenia takiego pokrewieństwa omówimy w rozdziale trzecim. Języki prawdopodobnie najlepiej znane czytelnikom niniejszej książki, włącznie z językiem oryginału (angielskim) oraz tłumaczenia (polskim), należą do wielkiej rodziny indoeuropejskiej. Biorąc pod uwagę wielki zasięg geograficzny języków indoeuropejskich oraz ich wpływ na świat, można by sądzić, że spory odsetek języków świata należy do tej rodziny. Nic bardziej mylnego: języków indoeuropejskich jest około 400, chociaż wiele z nich używanych jest na dużych obszarach (zob. ryc. 1).

W rzeczywistości, nawet pomijając wiele przypadków, w których nie da się jasno określić genetycznej przynależności danego języka, na świecie istnieje prawdopodobnie więcej niezależnych rodzin językowych (co najmniej kilkaset) niż języków indoeuropejskich.

Języki nie są równomiernie rozmieszczone na powierzchni kuli ziemskiej. Podobnie jak jedne części świata są bardziej zróżnicowane pod względem występowania gatunków roślin i zwierząt, tak samo jest z językami. Na przykład, spośród 6 909 języków z katalogu Ethnologue, tylko 234 używa się w Europie, podczas gdy 2 322 w Azji. Kolejne 2 110 języków używanych jest w Afryce, 993 w obu Amerykach, a 1 250 na Pacyfiku.

Obszarem o szczególnie dużym zróżnicowaniu językowym jest Papua Nowa Gwinea, której 3,9 mln mieszkańców mówi 832 językami. Daje to średni wynik 4 500 użytkowników na jeden język, co przypuszczalnie jest najniższą wartością na świecie. Języki te należą do 40–50 różnych rodzin językowych. Wiele z nich należy do wielkiej, acz kontrowersyjnej, „fyli trans-nowogwinejskiej” (zob. ryc. 2). Rzecz jasna, liczba rodzin i ich uporządkowanie w większe jednostki taksonomiczne może się zmieniać wraz z postępem nauki, ale raczej nie należy się spodziewać, że obecne dane są całkowicie oderwane od rzeczywistości.

Zagęszczenie języków na tym obszarze jest zaiste zdumiewające. Na niewielkim odcinku północnego wybrzeża wyspy Nowa Gwinea, pokazanym w szczegółach na ryc. 3, używa się ok. 91 różnych języków, należących do 8 różnych rodzin językowych (do tego kilka izolatów) – jest to prawie jedna czwarta liczby całej rodziny indoeuropejskiej.

Ryc. 1. Państwa, których większość mieszkańców używa języków indoeuropejskich (czarny) oraz takich, w których indoeuropejski język mniejszości ma status oficjalny (szary)

Językowa różnorodność cechuje jednak nie tylko tak odległe zakątki naszej planety. Przez stulecia rządy francuskich administracji centralnych czyniły starania, by Francja była krajem językowo jednolitym, ale władze odniosły w tej dziedzinie sukces mniejszy niż można by się spodziewać. Francja jest równie różnorodna w wielu słynnych aspektach kultury (ryc. 4), co w swoim pejzażu językowym (ryc. 5). Nawet jeśli pominiemy język bretoński (język celtycki), germański język używany w Alzacji i izolat językowy w postaci baskijskiego, to w wydaniu Ethnologue z roku 1999 znajdziemy, oprócz francuskiego, co najmniej 10 różnych języków romańskich używanych we Francji: pikardyjski, gaskoński, prowansalski i kilka innych. Mimo zmiany, jaka zaszła w wydaniu z roku 2009, a która ukazuje po prostu język francuski dla większości terenu Francji, podkreślmy, że nie są to jedynie lokalne „akcenty”. Są to w pełni odrębne postacie języka, różne od „francuskiego” nierzadko w takim stopniu jak hiszpański jest różny od portugalskiego.

Czytelnik ma prawo zadać w tym miejscu pytanie, co mamy na myśli, mówiąc, że są to odrębne języki, oraz skąd się biorą przytoczone liczby. To właśnie zawiłościom kryjącym się w takich pytaniach poświęcona jest niniejsza książka.

Wielojęzyczność w Ameryce Północnej rozważana jest zwykle (pomijając status francuskiego w Kanadzie) w kontekście rywalizacji języka