Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
O potrzebach, o byciu sobą i o tym, że kłamstwo może być jak pajęczyna, z której trudno się wyplątać.
Ester jest najbardziej naj na świecie. Signe chciałaby być jak Ester, która ma własny klucz i sama wraca do domu. A jej matka jest światowej sławy gwiazdą filmową Gretą Garbo i mieszka w Nowym Jorku. Tylko… Jak to możliwe, skoro Greta już od dawna nie żyje?
W towarzystwie Ester Signe czuje się taka szczęśliwa i podekscytowana, mimo że patrzenie jak Ester gra w gry w telefonie jest nudne i nie wszystko, co mówi lub robi nowa koleżanka wydaje się właściwe… Bo czy można wziąć bez pytania gazety z biblioteki? Albo wejść po cichu do pokoju nauczycielskiego i zjeść ciastka? A gdy okazuje się, że Ester ma naprawdę wielki sekret, o którym nikt dorosły nie może się dowiedzieć, lojalność Signe zostaje wystawiona na prawdziwą próbę.
Opowiadana przez około dziesięcioletnią Signe historia mogłaby się wydarzyć w każdym mieście, w każdej szkole… Także Twojej:)
Duże litery, krótkie teksty i świetne ilustracje – wspaniała na początek przygody z czytaniem.
Jedna z najlepszych książek dla dzieci 2016 wg. „Svenska Dagbladet”.
Książka wydana w ramach projektu „Bliskie-dalekie sąsiedztwo„.
Wydanie książek zostało dofinansowane ze środków Unii Europejskiej w ramach programu „Kreatywna Europa”.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 46
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Rozdział 1
W naszej klasie jest nowa dziewczyna. Ma na imię Ester. Rano przed lekcjami pani prosi, żebyśmy byli dla niej szczególnie mili pierwszego dnia.
Ester siedzi w ławce przede mną i widzę tylko jej długie ciemne włosy. Ciekawe, o czym myśli.
Podczas przerwy obiadowej, kiedy stoję w kolejce do huśtawek, Ester podchodzi do mnie. Czuję, że chce mnie o coś zapytać.
– Może się zaprzyjaźnimy? – mówi.
– Może.
Bo co mam odpowiedzieć. Nie mogę przecież oznajmić, że nie mam ochoty. Zwłaszcza kiedy ktoś jest nowy w klasie. Poza tym w Ester jest coś, co mnie ciekawi. Nie wiem jednak, co to takiego.
– Masz na imię Signe, prawda?
– Tak.
– To trochę staroświeckie imię – mówi Ester.
– Ester też brzmi staroświecko – odpowiadam.
– Ale nie tak bardzo jak Signe.
Nie mam czasu nic na to odrzec, bo właśnie zwalnia się huśtawka i podbiegam, żeby ją zająć.
– Mogę się pobujać z tobą? – pyta Ester. – Jestem najlepsza na świecie w bujaniu na stojąco.
– Jasne – zgadzam się i wskakuję naprzeciwko niej.
Kiedy Isabell i Molly spoglądają na nas z huśtawki obok, czuję się całkiem fajnie. W końcu i ja mam się z kim bujać.
Właśnie mamy wracać do klasy, kiedy z plecaka Ester, który wisi w szatni, dobiega dźwięk telefonu.
– Masz komórkę? – szepczę.
– Jasne, a ty nie?
– Dostanę na urodziny.
– A kiedy to będzie?
– W grudniu.
– Dopiero? Biedna!
– W szkole nie wolno nam mieć telefonów – odpowiadam szeptem.
– Wiem, dlatego mój zostaje w plecaku. Żeby tata mógł się do mnie dodzwonić, jeśli zdarzy się coś ważnego.
Ester chyba zauważa, że jej zazdroszczę, bo dodaje:
– Możemy iść do mnie do domu po lekcjach, to pożyczę ci mój telefon. Są w nim świetne gry.
– Okej – odpowiadam. – Muszę tylko zapytać mamę.
– Co takiego? Nie wolno ci samej wracać do domu? – dziwi się Ester.
– Nie, ale w świetlicy mają segregator z numerami telefonów do rodziców, możemy do niej zadzwonić i zapytać. Na pewno mi pozwoli.
– Świetnie. Jak chcesz, zrobimy grzanki francuskie.
– Chętnie – odpowiadam, choć nie mam pojęcia, co to takiego.
Kiedy siadam w ławce, czuję się podekscytowana w zupełnie nowy sposób. Dotychczas tylko kilka razy byłam w domu u koleżanek z klasy.
– Ester, jak miło, że już ci się udało z kimś zaprzyjaźnić – mówi pani.
Wtedy Ester odwraca się i uśmiecha do mnie tak, że na jej policzkach pokazują się dołeczki.
Rozdział 2
W drodze do domu Ester moje kroki wydają się lekkie. Wskakuję na kamień i zeskakuję na ziemię. Zaczyna padać, tu i tam na asfalt spadają małe krople deszczu. Ale nic nie szkodzi, Ester mieszka niedaleko szkoły. Musimy pokonać tylko jedno przejście dla pieszych.
– Jak byłam mała, myślałam, że to się nazywa „przejście dla pierwszych” – mówi Ester.
– Tak? A dlaczego?
– Bo trzeba się dobrze rozejrzeć, zanim się zrobi pierwszy krok.
– Niegłupie – przyznaję i wybucham śmiechem.
Mieszkanie Ester jest na trzecim piętrze. Ester nie chce jechać windą, więc idziemy, a raczej wbiegamy po schodach. Aż nam brakuje tchu.
– Nie masz kondycji? – pyta Ester, kiedy jesteśmy na górze.
– Nie, a ty?
– Jasne, że mam – odpowiada Ester, choć ciężko przy tym oddycha.
– Czemu nie jeździsz windą? – pytam.
– Brzydko tam pachnie, zupełnie jak w ubikacji – odpowiada. – Poza tym raz się w niej zacięłam.
– Okropność – stwierdzam.
Ja też nie lubię małych, ciasnych wind z zasuwanymi drzwiami. Takich, w których na dodatek brzydko pachnie.
Ester wyciąga klucze spod bluzy, wiszą na szyi na specjalnej smyczy.
– Ale słodkie kotki! – wykrzykuję, bo na smyczy są wizerunki uroczych kociaków.
– Zaraz poznasz prawdziwą kotkę – informuje Ester, przekręcając klucz w zamku.
– Macie kotkę? – pytam.
– Tak, ale jest gruba i wcale nie taka słodka jak te – odpowiada Ester i unosi jedną brew w zupełnie wyjątkowy sposób.
Jak tylko wrócę do domu, spróbuję tak zrobić przed lustrem.
– Halo! – woła Ester, kiedy wchodzimy do ciemnego przedpokoju.
Szybko zapala światło.
– Twoja mama jest w domu? – pytam.
– Raczej tata – odpowiada Ester. – Czasem tu bywa. Ale najwyraźniej nie dzisiaj.
Rozbieram się i widzę, że na stojaku stoją tylko dwie pary butów. Wielkie adidasy i kalosze w dziecięcym rozmiarze. Ester odstawia swoje buty na półkę, więc ja robię to samo.
– Tu mieszkam! – oznajmia Ester, wskazując na miejsce pod sufitem w głębi przedpokoju.
Wygląda to jak malutki pokój, nad którym zbudowano łóżko na antresoli. Ester wspina się po drabinie, a ja idę za nią.
U góry jest bardzo przyjemnie. Pełno tu różnokolorowych poduszek, Ester powiesiła też plakaty. Rozpoznaję kilka z nich, pochodzą z gazety „Wśród przyjaciół”.
– Znalazłam je w bibliotece – oznajmia Ester. – Prawda, że ładne?
– Można je tak po prostu wziąć do domu? – zastanawiam się.
– Nie