Jak dorosły z tomu Nowe przygody Mikołajka. Minibook - René Goscinny, Jean-Jacques Sempé - ebook

Jak dorosły z tomu Nowe przygody Mikołajka. Minibook ebook

René Goscinny, Jean-Jacques Sempé

0,0
3,99 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

"Wybierz swoją ulubioną przygodę! Mały urwis z paczką kumpli – Alcestem, który ciągle je, Gotfrydem, który ciągle ma nowe zabawki, i Euzebiuszem, który lubi dawać chłopakom w nos – nie wiedzieć czemu, zawsze wkurzą swojego opiekuna, Rosoła. A przecież za każdym razem chcą jak najlepiej. Arcydzieło duetu Goscinny & Sempé pokazuje, jak dorastać, żeby wciąż pozostać dzieckiem. Mikołajek to już klasyka, no bo co w końcu kurczę blade! Rozdział Nowych przygód Mikołajka w minibooku. "

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 56

Data ważności licencji: 1/15/2029

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Okładka

Strona tytułowa

Goscinny & Sempé

Jak dorosły

Z tomu: Nowe przygody Mikołajka

Wydawnictwo Znak

Nie przypominam sobie pierwszego spotkania z Jean-Jacques’em Sempé, bo znam go od zawsze. Byłam wtedy małą dziewczynką, ale do dziś jeszcze słyszę jego śmiech zmieszany ze śmiechem mojego ojca. Mogę zatem stwierdzić, że Jean-Jacques’a Sempé i Mikołajka łączy to, że obaj należą do mojego dzieciństwa.

Historia zaczyna się w połowie lat pięćdziesiątych. Sempé opowiada: „Pewnego dnia spotkałem René Goscinny’ego, który właśnie wrócił ze Stanów Zjednoczonych. Natychmiast zostaliśmy kumplami”.

Kumpel, kolega to najważniejsze słowa w świecie, który wspólnie powołają do życia.

Albowiem co tydzień, od 1959 do 1965 roku, mój ojciec i Sempé przygotowują kolejne historyjki dla „Sud-Ouest Dimanche”. Wiele z nich zostało opublikowanych w pięciu kolejnych tomikach.

Aby napisać i zilustrować przygody Mikołajka, obaj panowie opowiadają sobie wspomnienia z dzieciństwa. W Buenos Aires czy w Bordeaux kreda ma taki sam zapach... A dzięki talentowi twórców będziemy mieli wrażenie, że sami przeżywamy przygody Mikołaja.

Ojciec nie zdążył opowiedzieć mi o swoim dzieciństwie, a jego śmierć przekreśliła moje.

5 listopada 1977 roku Mikołaj, Gotfryd, Kleofas, Rosół i inni spojrzeli w niebo. Papierowe postaci, jestem tego pewna, wiedzą, że twórca nigdy nie umiera...

Żywię do tego świata nieskończoną czułość, czułość, z jaką myśli się o dzieciństwie osób, które się gorąco kochało. I marzę, rozkoszując się humorem tych dwóch czarodziejów.

Po odejściu mojego ojca Sempé pozostał naszym wiernym przyjacielem. Moja matka i on ogromnie się lubili i czasem, kiedy jedliśmy wspólnie kolację, słyszałam, jak matka i Jean-Jacques śmieją się, wspominając dawne czasy.

Nie wszystkie historyjki jednak zostały wydane... I Gilberte Goscinny, moja matka, pragnęła jednego: dać czytelnikom okazję ponownego spotkania z Mikołajem i jego paczką, publikując niedrukowane dotąd przygody chłopca, którego tak lubiła. Raz jeszcze życie zdecydowało inaczej, kolejny uśmiech poszybował w niebo: matka nie zdążyła wprowadzić w czyn tego pomysłu.

Pewnego dnia spotkaliśmy się znowu z Jean-Jacques’em w restauracji na Saint-Germain-des-Prés. Pokazałam mu makiety tekstów ojca ozdobione jego rysunkami. Widzę jeszcze, jak wpatruje się w swoją kreskę... po jakichś czterdziestu latach... uśmiechając się (co za uśmiech!). Z entuzjazmem i bez namysłu przyłączył się do mojego projektu.

Razem pójdziemy z Mikołajem do szkoły. Oboje będziemy go trzymać za rękę.

Po długich wakacjach słynny uczeń w ogóle się nie zmienił. Oto osiemdziesiąt opowiadań i około dwustu pięćdziesięciu rysunków, które nam o nim mówią. O nim i o jego kolegach: Ananiaszu, Alceście, Rufusie, Euzebiuszu, Kleofasie, Joachimie, Maksencjuszu... I o Gotfrydzie, który w tym zbiorku ma duży udział. Gotfryd to ten, co ma bardzo bogatego tatę. Kiedy Mikołaj odwiedza go po raz pierwszy, stwierdza: „ma basen w kształcie nerki i jadalnię wielką jak restauracja”.

Jednak najlepszy przyjaciel Mikołaja to Alcest, grubas, który bez przerwy je.

„U nas na Święta – powiedziałem – będzie Bunia, ciocia Donata i stryjek Eugeniusz.

– A u nas – powiedział Alcest – będzie biała kiełbasa i indyk”.

Sama zostałam mamą małego chłopczyka i małej dziewczynki. Dlatego też zapewne uznałam, że nadszedł czas, aby ujawnić te ukryte skarby. Czy można bowiem w lepszy sposób mówić dzieciom o dziadku?

Niezależnie od osobistych powodów, opublikowanie tych niedrukowanych dotąd historii jest chyba czymś naturalnym. Skierowane są one do tych, którzy rozkosze czytania odkryli dzięki Mikołajkowi, lecz także do tych, którzy niedawno zaczęli chodzić do szkoły.

Siłą tych opowiadań jest to, że podbijają serca zarówno dzieci, jak dorosłych. Pierwsze się w nich rozpoznają, drudzy sobie siebie przypominają.

Anne Goscinny

Rozdział X. Jak dorosły

Jak dorosły

MAM NOWĄ SĄSIADKĘ, która nazywa się Jadwinia i jest bardzo fajna. Dzisiaj rodzice pozwolili jej przyjść pobawić się ze mną w ogrodzie.

– W co się bawimy, Jadwiniu? – spytałem. – W piłkę, w kulki, w kolejkę elektryczną?

– Nie – odpowiedziała Jadwinia. – Pobawimy się w tatę i mamę. Ty będziesz tatą, ja będę mamą, a moja lalka to będzie nasza córeczka.

Nie bardzo miałem ochotę bawić się lalką, bo nie lubię, a poza tym jakby koledzy zobaczyli, strasznie by się ze mnie śmiali. Ale nie chciałem, żeby Jadwinia się gniewała, więc powiedziałem, że zgoda.

– Dobra – powiedziała Jadwinia – więc tu jest kuchnia, tutaj stół, a tam kredens, a nad nim zdjęcie wuja Leona. Jest wieczór, ja jestem ubrana w czerwoną sukienkę i buty na obcasach mojej mamy, a ty wracasz z pracy. No już.

Spojrzałem na ulicę, czy nikt nie idzie, na przykład Alcest, kumpel, który niedaleko mieszka, a potem zacząłem się bawić.

Udałem, że otwieram drzwi, i powiedziałem:

– Dobry wieczór, Jadwiniu.

– Nie – roześmiała się Jadwinia. – Ale ty jesteś głupi! Musisz do mnie mówić kochanie, jak tata, a ja będę mówiła do ciebie tak, jak mama mówi do taty. Zaczynamy od nowa.

Zacząłem od nowa.

– Dobry wieczór, kochanie – powiedziałem.

– Dobry wieczór, Grzegorzu – powiedziała do mnie Jadwinia – o której to się wraca?

– Ale, Jadwiniu... – powiedziałem, ale Jadwinia nie dała mi dokończyć.

– Nie, Mikołaj, nie umiesz się bawić! Naprawdę! Masz mówić do mnie kochanie i powiedzieć, że miałeś dużo pracy i dlatego tak późno wracasz! – zawołała.

– Miałem mnóstwo pracy – powiedziałem – dlatego późno wracam, kochanie.

Wtedy Jadwinia podniosła ręce do góry i krzyknęła:

– Ach! Tego się spodziewałam! Co wieczór jest to samo! Założę się, że znowu włóczyłeś się z kolegami! I oczywiście nie obchodzi cię, czy ja się nie denerwuję, czy kolacja nie stygnie ani czy nasza córeczka, która jest taka ładna, nie jest chora. Mógłbyś przynajmniej zadzwonić, pamiętać, że masz rodzinę i dom. Ale nie, pana to wszystko nie interesuje, pan woli towarzystwo kolegów! Och, jestem bardzo nieszczęśliwa! I nie mów do mnie kochanie!

Kiedy Jadwinia skończyła mówić, była cała czerwona, a potem powiedziała:

– No czego stoisz z otwartymi ustami, Mikołaj? Baw się!

– Wiesz co, Jadwiniu – spytałem – może byśmy pograli w piłkę? Nie będę mocno strzelał, zobaczysz.

– Nie – odpowiedziała Jadwinia. – Teraz możesz powiedzieć, że dużo pracujesz, żeby przynieść do domu mnóstwo pieniędzy.

– Dużo pracuję, żeby przynieść do domu mnóstwo pieniędzy – powiedziałem.

Wtedy Jadwinia zaczęła wymachiwać rękami.

– I tego też się spodziewałam! – krzyknęła. – Wykorzystują cię w pracy. Och, oczywiście, to nie ty musisz kupować jedzenie i płacić praczce. Ale mnie nie wystarcza to, co mi dajesz. Lalka i ja nie mamy co na siebie włożyć. Tyle razy już ci mówiłam, żebyś poszedł do swojego dyrektora i poprosił go o podwyżkę. Ale ty nie masz odwagi i czuję, że sama do niego pójdę!

– A ja co teraz mówię? – spytałem.

– Nic – powiedziała Jadwinia. – Siadasz do stołu i czekasz na kolację, czytając gazetę.

Więc usiadłem na trawie i udałem, że czytam gazetę.

– Zamiast czytać gazetę – powiedziała Jadwinia – mógłbyś ze mną trochę porozmawiać, opowiedzieć, co dzisiaj robiłeś. Przez cały dzień siedzę w domu sama, nie mam do kogo otworzyć ust, a ty przychodzisz, bierzesz gazetę i nawet się nie odezwiesz.

– Ale, Jadwiniu – powiedziałem – sama kazałaś mi czytać gazetę!

Wtedy Jadwinia zaczęła się śmiać.

– Tak, głuptasie – przyznała – ale to dla żartu, bawimy się. Więc teraz udajesz, że zamykasz gazetę, i mówisz „masz ci los”!

Jadwinia ślicznie wygląda, kiedy się śmieje, i lubię się z nią bawić, więc udałem, że zamykam gazetę, i powiedziałem:

– Masz ci los!

– No to już szczyt! – zawołała Jadwinia. – Jaśnie pan protestuje, kiedy go proszę, żeby zamknął gazetę. I nawet nie pocałowałeś swojej córki, która jest taka ładna i dostała dobry stopień z recytacji!

Jadwinia podniosła z ziemi lalkę i chciała, żebym ją wziął.

– Nie – powiedziałem. – Lalki nie!

– A dlaczego lalki nie? – spytała Jadwinia.

– Z powodu Alcesta – odpowiedziałem. – Gdyby mnie zobaczył, wyszedłbym na idiotę i w szkole by wszystkim rozgadał.

– A kto to taki ten Alcest, jeśli można wiedzieć? – spytała Jadwinia.

– Kolega – wyjaśniłem. – Jest gruby i bez przerwy je, na przerwach jest bramkarzem.

Wtedy Jadwinia zmrużyła oczy, tak że zrobiły się całkiem małe.

– Więc wolisz bawić się ze swoim kolegą niż ze mną? – powiedziała.

– Nie – odpowiedziałem. – Ale teraz moglibyśmy pobawić się kolejką elektryczną, mam mnóstwo wagonów i szlabany, które się podnoszą i opuszczają.

– Jak wolisz bawić się z kolegą, to się z nim baw. Ja wracam do swojej mamy! – oświadczyła Jadwinia i sobie poszła.

Zostałem sam w ogrodzie i chciało mi się trochę płakać, ale z domu, śmiejąc się, wyszedł tata.

– Patrzyłem na was przez okno – oznajmił. – Bardzo dobrze zrobiłeś! Byłeś stanowczy!

A potem położył mi rękę na ramieniu i powiedział:

– No cóż, mój stary, one wszystkie są takie same!

Strasznie się ucieszyłem, bo tata rozmawiał ze mną, jakbym był dorosły. A co do Jadwini, która jest bardzo fajna, to jutro pójdę ją przeprosić. Jak dorosły.

Co będziemy robić później

Dostępne w wersji pełnej

Prawdziwy mały mężczyzna

Dostępne w wersji pełnej

Ząb

Dostępne w wersji pełnej

To wszystko głupie wymysły!

Dostępne w wersji pełnej

Szwagrowie

Dostępne w wersji pełnej

Brzydkie słowo

Dostępne w wersji pełnej

Przed Świętami jest fajnie

Dostępne w wersji pełnej

René Goscinny. Biografia

René Goscinny
Biografia

Dostępne w wersji pełnej

Jean-Jacques Sempé. Biografia

Jean-Jacques Sempé
Biografia

Dostępne w wersji pełnej

Zobacz również

Karta redakcyjna

Tytuł oryginału: Comme un grand
Opowiadania z tomu Nowe przygody Mikołajka
Le Petit Nicolas, les personnages, les aventures et les éléments caractéristiques de l’univers du Petit Nicolas sont une création de René Goscinny et Jean-Jacques Sempé.
© Imav éditions 2004
Droits de dépôt et d’exploitation de marques liées à l’univers du Petit Nicolas réservés à IMAV éditions. ≪Le Petit Nicolas≫ est une marque verbale et figurative déposée. Tous droits de reproduction ou d’imitation de la marque et de tout logo interdits et réservés.
www.petitnicolas.net
Published by arrangement with Literary Agency Agence de l’Est
Opieka redakcyjna
Katarzyna Janusik
Korekta
Barbara Gąsiorowska
Copyright © for the translation by Barbara Grzegorzewska
ISBN 978-83-240-2895-5
Książki z dobrej strony: www.znak.com.pl
Społeczny Instytut Wydawniczy Znak, 30-105 Kraków, ul. Kościuszki 37
Dział sprzedaży: tel. 12 61 99 569, e-mail: [email protected]