Inna legenda. REJESTR ARTEFAKTÓW - Adam Kadmon - ebook + książka

Inna legenda. REJESTR ARTEFAKTÓW ebook

Adam Kadmon

0,0
9,90 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis


"Inna legenda. REJESTR ARTEFAKTÓW" to piąty tomik Adama Kadmona. Zawartość poetycka tomu została ujęta w dwie części. W pierwszej znajdziemy głównie utwory osadzone w konkretnych ramach historycznych – stąd obecność starożytnych plemion, królów polskich czy odwołania do początków religii oraz kultury słowiańskiej, w tym historii pierwszych grodów. W drugiej znacznie obszerniejszej części, mimo wciąż obecnych odniesień do historii, autor skupia się na współczesności. Tu pokusił się o wiersze o bardziej osobistym charakterze. Dzieli się swymi refleksjami filozoficznymi m. in. na temat przemijania, religii, miłości, przyjaźni, a to za sprawą otaczającej przyrody oraz zastanej przestrzeni obyczajowo - kulturowej.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI
PDF

Liczba stron: 44

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Adam Kadmon
Inna legenda. REJESTR ARTEFAKTÓW

Wersja Demonstracyjna

Wydawnictwo Psychoskok

Adam Kadmon „Inna legenda. REJESTR ARTEFAKTÓW”

Copyright © by Adam Kadmon, 2018

Copyright © by Wydawnictwo Psychoskok Sp. z o.o. 2018

Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część niniejszej publikacji nie

 może być reprodukowana, powielana i udostępniana w 

jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody wydawcy.

Redaktor prowadząca: Renata Grześkowiak

Korekta: Paulina Smorawska, Marianna Umerle

Projekt okładki: Robert Rumak

Ilustracje na okładce: © nmnac01 – Fotolia.com

Skład: Jacek Antoniewski

Skład epub i mobi: Kamil Skitek

ISBN: 978-83-8119-223-1

Wydawnictwo Psychoskok Sp. z o.o.

ul. Spółdzielców 3, pok. 325, 62-510 Konin

tel. (63) 242 02 02, kom. 695-943-706

http://www.psychoskok.pl/http://wydawnictwo.psychoskok.pl/ e-mail:[email protected]

INNA LEGENDA

TO MIEJSCE

To miejsce jak każde.

Jeszcze niezbędne, odrobinę podniosłe, zwą je

Predystynacją, na wyrost.

Nie jestem tu właścicielem,

nie mam mocy, aby decydować o czymś

istotnym.

Pozwolono mi tu być, mieszkać kątem

za ogląd mając z wykusza widoki.

Przezabawny widok zwierciadła duszy mojej,

jej mniemanej głębi.

Paradne!

Zechcesz – dołącz do mnie.

Licz się jednak z pewnym ryzykiem.

Czas mi nie sprzyja w tych wyniosłych gzymsach,

pomimo faktów, z których wiele jest

natrętną mitologią – zawsze do usług.

Im bywam niewdzięczny,

popadając w zdumienie, tu przecież,

gdzie zaległy cienie.

Sny bywają jakkolwiek koszmarne.

Raz jestem na wozie pragnienia,

raz na grzbiecie muła,

niewolnikiem odchodzącym w przeszłość.

Świecie niepojęty, tak bardzo cię zmienią

prądem, nurtem czasów.

Jednak wciąż jestem,

biegnąc w malignie zbyt wielu

sprzecznych obrazów.

Widzę Morze moje Mgliste, słyszę echa

syrenich śpiewów zachęty.

Nie, nie uda im się mnie zwieść.

Kapłan ze świętego gaju boga Wenedów –

przemierzyłem wszystkie ścieżki losu.

Wpierw wojownikiem bywałem.

Obalałem sygnały nowej wiary z Zachodu,

stygmaty zmierzchu,

wschodzące z pochodniami i krzyżem,

przelewałem krew neofitów,

by nareszcie zrozumieć,

że wypada co tchu zapaść się w wądoły

leśnych katakumb.

Umrzeć mi było, umrzeć w zapomnieniu,

w ciszy świętych jesionów i dębów.

Powrócić z nowym ciałem i starą duszą też.

Jeziora, rzeki, jakże za wami tęskniłem,

cierpiąc tymczasową śmierć.

* * * Odchodzącemu

Odchodzącemu

znak krzyża powietrze rozetnie, gdzieś za biurkiem

urzędnik datę piórem wpisze

(bo wciąż są pióra w użyciu?)

pod skreśloną wersją imienia z nazwiskiem.

Kir stemplem;

a tu zgrabnie łzy wysuszy rodzina

nad stołem z resztkami zawisła, zapadła.

Stado ciem – motyli złowrogich.

Niepopłacone rachunki za życie z pochówkiem.

Mizeria rentiera, ale ma za swoje, do końca.

Nie odkryje nikt, kim był sobie człowiek,

kiedy jednak b y ł .

* * * A R T U R Z E z niedawnej epoki

A R T U R Z E* z niedawnej epoki:

szczepiłeś kulturę KASZEBSKĄ w Pyrzycach,

w sąsiedniej parafii, ich sztukę, ich język.

Pięknym był sam pomysł reimplantacji

zapomnianych korzeni tej ziemi.

Pod wrażeniem był człowiek, gdy przyszło

mu świadczyć i wspierać.

Czas tobie nie sprzyjał, zbyt wielu znalazłeś

przeciwnych.

* Artur Marcinkiewicz – emerytowany Dyrektor Pyrzyckiego

Domu Kultury, działacz społeczny.

* * * Baszto wyniosła, baszto zapomnienia.

Baszto wyniosła, baszto zapomnienia.

Ledwie kilkanaście kroków wyrastasz do nieba.

Słońce przenajświętsze zapada w wykusze,

pod nią krypta chłodu, w której czuwają resztki

świętych hufców plemienia Wenedów.

Dziesięciu było wojewodów ludu bitnego,

chociaż nieskorego do zwad bezrozumnych,

zanim z tajemnej wyprawy powrócił

Krok przemieniony, inaczej zwany Krakiem.

Skąd powrócił? Z nieznanej powrócił wycieczki

przeciw dumnemu plemieniu Makedonów,

którzy nie znali innych murów zwartych,

z wyjątkiem zwartego na przedpolu hufca

hoplitów.

Takim właśnie sposobem zrodzona jest

Wenedia Magna na wieczną rzeczy pamiątkę.

Wierzą w to Kaszubi w checzach, śpiewają

przy obfitych stołach, świętując spotkania z tobą,

thanie na Gochach, przyjacielu mój – Zbyszku

TALEWSKI.*

* Zbigniew Talewski – wybitny Kaszub, wódz dzisiejszych Gochów, wydawca.

* * * Nie były w zwyczaju Wenedów–Ventów

Nie były w zwyczaju Wenedów–Ventów

celebry formą palladiańską.

Roma Aeterna tutaj nie dotarła, civitas Bath

spóźniło się szpetnie.

Papirusy na wypreparowanej korze wierzbowej

być może coś zdradzą. Zaraz, za naszego życia.

W jakim języku przemówią zapisem:

dialogiem dawnych zmysłów,

jak myślisz Zbyszku, monarcho na Gochach?

* * * Stoi w Nowoszczecinie, prawie pod kadmonicznym bokiem

Stoi w Nowoszczecinie, prawie pod kadmonicznym

bokiem

zrujnowany pomnik, pomniczek Kaulfussa

Jana Samuela, człeka zapisanego złotymi zgłoskami

w historii Polaków, autora piszącego do „Poznańskiej

Mrówki”,

doktora filozofii, członka Towarzystwa Narodowego w

Warszawie.

Polaka i Niemca.

Losu nie wybierał; tak chciał.

W trudnych czasach, w początku

wieku XIX. Wybrać raczył z niewymuszonego

wyboru.

Znawcą duszy Wenedów był doktor Jan Samuel,

zapomniany

dziś, nieceniony w ziemi Zachodniopomorskiej.

Jego pomnik w ruinie powiada, jak blisko nam do

małości naszej.

Nikczemnej.

Hańba tobie miasto, u wrót, którego siedzę od końca

poprzedniego wieku.

Hańba ku tobie, civitas minor zdąża

za sromotą.

* * * Do X wieku powszechnie wyznawano

Do X wieku powszechnie wyznawano na obszernych

rejonach słowiańskich dawne religie, które zostały brutalnie

stłumione przez najeżdżające chrześcijaństwo.

Przetrwały one tajnie do ok. XV wieku, potem ich popularność

spadła jeszcze bardziej aż obecnie występują

tylko w formie rekonstrukcyjnych ruchów rodzimowierczych.

* * * Droga do marzeń to nie autostrada.

Droga do marzeń to nie autostrada.

Tu nie istnieją znakomite przypadki,

potwierdzające wydumane reguły.

Wie o tym bywalec wieży zmysłów,

podróżnik.

Wie o tym także każdy,

któremu z należną atencją zdarzy się

w ten tekst, kolokwialnie mówiąc,

wejść i powrócić bezpiecznie,

otoczony nimbem wyzwolonych

zmysłów.

O tym racz jeszcze pamiętać Janie Hermanie*,

o tym pamiętaj, gdy będziesz bywać

w bezpiecznych stronach twojej

prawej nostalgii.

* Jan Herman – publicysta, znany bloger, filozof ekonomii.

* * * Jantar, zwany elektronem, bursztynem

Jantar, zwany elektronem, bursztynem,

bernsteinem to czysta alchemia.

Urokowi jego podległe są istoty słoneczne,

idealiści, mistycy i ja go pochwalam…

Odwrotnie niż kobiety z mroku.

Jantar objawieniem, gdy występuje w otulinie

srebrnej, jasnej, bez patyny.

Pamiętam o tobie, z ziemi Wenedów

inkluzjo, ze stron pobratymców – Słowińców też.

Jest to ziemia w moim najbliższym

pobliżu.

W niej poszukuję naturalnej bliskości,

związku.

* * * Nie tak miało być

Nie tak miało być,

a było.

Świt, rozkwit, zmierzch.

Pointa. Milczenie.

Można marzyć – a co ci zostało,

nim zatrzasną za tobą

pokrywę dębową,

mech skryje opowieści z krypty.

Nie wszystek umrzesz?

Tu nie ma gwarancji.

Przyszłość nie ma imienia.

Przyszłość to ostatni drink

na zgodę ze sobą.

* * * Wzgórza są piękne o tej porze roku

Wzgórza są piękne o tej porze roku.

Baszta, w której mam swoje ustronie

spogląda ku Słońcu, widzi swój cień

na błękitnej tafli jeziora, skąd wiodą

śpiew swój boginki, nimfy wodne

nieznanego imienia.

* * * Znawcy Świętowita, czciciele słowa pisanego

Znawcy Świętowita, czciciele słowa pisanego,

czarodzieje pieśni; was wzywam na apel poetów:

Florianie Ceynowa, Leonie Heyke,

Hieronimie Derdowski, Aleksandrze Majkowski,

Janie Karnowski, Janie Drzeżdżonie

i niewymienionych, dla których TU tylko

miejsca zabrakło.

Powstańcie spod skały, na powrót swój naród

porwijcie – na ile go zostało i jest – do korowodu

od pokoleń. Od rana, po zmierzch dziwo‑święty.

* * * Nie będzie zacnego ściszenia

Nie będzie zacnego ściszenia

w domu Bezycera*, mistrza nad mistrze

Kaszubów – Wenedów.

Nie zapadnie w głąb studni czasu

i poprzedniej przestrzeni. Co wolisz?

Wołać cię, czy rzecz prosta zapomnieć?

Tu nie będzie pomocne dobre wychowanie.

Mój świat poplątany w zapomniane

szaleństwa, wciąż radosne troski.

Jest bez odzewu proste, jasne hasło.

Słuchaj, larum pamięci nam grają.

* Mowa o twórcy z Kaszub, artyście (nazwisko wł. Zygmunt Wenta) ur. 1930 r. – zm. 1992 r.

* * * Pewna pani nadobna

Pewna pani nadobna,

chociaż z powabem

balzakowskiego imienia,

imała się wielu wątków.

Aż do znudzenia.

Znała się prawie na wszystkim:

Na pokoleniach dawnych i lśnieniach

bursztynów cyzelowanych,

na politykach wybrakowanych,

na zgrzytach i aferologii Trójmiasta,

jak wyrabiać smakowite ciasta,

o życia świadomym celu,

o sprawach Wenedów wielu,

kędy prowadzi droga

do kaszubskiej stolicy

i czemu brak na Kaszubach

poważnej winnicy.

O książętach pomorskich mimochodem,

o jeździe samochodem,

o życiu takim, nie innym,

o sagach wielu rodzinnych,

codziennościach,

małych i dużych radościach.

Tak paplała jak chciała,

aż wreszcie pojawił się druh Feternak

z pobliskiego Kociewia

i lady rezon straciła,

i nie odzyskała.

Rzucił ktoś w trójmiejską przecherę;

skarbie z taniutkiej pozłoty,

noli me tangere.

Plotę tak na rzeczy marginesie;

pogłos, co chce waćpani doniesie,

doniesie.

Gdzieś jednak się tli:

…sarabanda – pa ti.

Niewiarygodnie brzmi.

Tylko tak się śni.

Koniec Wersji Demonstracyjnej

Dziękujemy za skorzystanie z oferty naszego wydawnictwa i życzymy miło spędzonych chwil przy kolejnych naszych publikacjach.

Wydawnictwo Psychoskok