6,06 zł
…zbyt wiele się dzieje jednocześnie, aby tak po prostu odsączyć prawdę od fałszu, sens od prowokacji… świat przyśpiesza, ale czy jest to początek zmiany, koniec czegoś czy początek końca… w jaki sposób rozumieć otaczającą rzeczywistość, która tworzy nasze jutro, a na którą mamy coraz mniejszy wpływ, jeśli w ogóle?
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 22
© Marcin Bill, 2023
…zbyt wiele się dzieje jednocześnie, aby tak po prostu odsączyć prawdę od fałszu, sens od prowokacji… świat przyśpiesza, ale czy jest to początek zmiany, koniec czegoś czy początek końca… w jaki sposób rozumieć otaczającą rzeczywistość, która tworzy nasze jutro, a na którą mamy coraz mniejszy wpływ, jeśli w ogóle?
ISBN 978-83-8324-557-7
Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero
Niniejsze opracowanie nie ma charakteru naukowego w definicji nauki ani nie ma również na celu wzbudzenia niczego więcej, niż refleksji na ludzką kondycją, która zdaniem autora wcale się od zarania historii ludzkiego gatunku nie zmieniła. Pod przykrywką ogłady, pięknych słów i wszystkiego, co przyniosło odkrycie? Pisma, człowiek pozostaje ciągle tym samym.
Stworzeniem zagubionym w kosmicznej pustce, którego umysł, tam głęboko, wie, że jest się czego bać. Ale który jednocześnie do swojej egzystencji potrzebuje po prostu spokoju i bezpieczeństwa. Jednak jakaś druga siła przeszkadza w osiągnięciu tego stanu, choćby miał być tymczasowy, zatem człowiek w taki lub inny sposób, poprzez akt własny lub bierność i uzależnienie od systemu stworzonego przez innych, godzi się na nieustanny stan wrzenia. Człowiek zachowuje się, jak istota, która zapomniała, kim jest, bo nigdy tego nie odkryła?, która walczy sama ze sobą i z innymi ze swojego gatunku na śmierć i życie, nawet wtedy, gdy ta walka nie służy przetrwaniu a ma wyłącznie charakter kanibalizmu.
Autor opracowania stoi na stanowisku, że problemem nie jest nadmiar informacji, ani nawet potrzeba jakichś parazdolności ich przetwarzania, ale raczej algorytm, który jest w naszych umysłach tak stary jak milion plus lat historii rozwoju homo sapiens. Z jakichś powodów?, algorytm ten, jak stara wersja windowsa uniemożliwia zrozumienie celu własnej egzystencji, jako gatunku i podjęcia działań, które mogłyby przynieść jakieś pozytywne efekty. W to miejsce człowiek sam tworzy swojemu gatunkowi mnóstwo egzystencjalnych i śmiertelnych problemów, które następnie nieudolnie usiłuje naprawić, nie zawsze szczerze.
Wojna toczy się swoim torem. Ciągle nie mogę się ogarnąć od myśli, jak to możliwe, że w XXI wieku, czy to już bliżej XXII, największym problemem stała się wojna tuż obok, pandemia spowodowana jak już dowiedziono, eksperymentami naukowymi, ceny gazu i ropy… Wszystkie te problemy najpierw człowieka przejmują i powodują, że wiele rzeczy staje się trudniejszymi, pojawiają się pytania, problemy, obawy, a ostatecznie można dojść do wniosku, do cholery jasnej, co tym razem?
Ani ja ani ty nie mamy realnego wpływu na decyzje podejmowane na szczeblach władzy i pieniędzy. Tymczasem te zachowania, polityki, sposoby postępowania, i już a priori od moralności czy etyki, ale w kontekście żyć lub gnić, robią się z miesiąca na miesiąc bardziej natarczywe, upierdliwe, obrzydliwe. To jakby pornografia, tylko w innej formie. Bo przecież wszędzie naokoło w internetowych brukowcach, które notabene są dość poczytne, tematy główne każdego dnia, to że kogoś zamordowano i jak dokładnie, dlaczego ktoś kogoś znowu uznał za takiego lub inną szmatę i generalnie wylewanie pomyj.