17,85 zł
Sebastian Piórkowski – ur. w 1986 r. w Zielonej Górze. Poeta, muzyk, performer. Założył Grupę Artystycznego Wyzwolenia (GAW), tworzącej performance i happeningi. Twórca muzycznego projektu Chaostium (muzyka eksperymentalna). Aktywny członek grupy poetyckiej Bez kontekstu. Debiutował radiową książką poetycką na antenie Radia Zachód. Wydał tomiki poezji pt. Niemateria (2018) i XXXIII (2019). Wielokrotny uczestnik slamów poetyckich. Miłośnik fantastyki i gier fabularnych.
Jak głęboko musi zanurzyć się Człowiek w siebie lub też w las i noc drzew ciemną, jak chciał Nitzsche, by swą pyszną ułomnością (czytaj: rozumem) znalazł odpowiedź na ostatnie pytanie, jakie będzie w stanie sobie zadać? Ale czy i tak nie okaże się ono pierwszym?Sens – sens mógłby być spoiwem wszystkiego, tym, co nadaje znaczenie. Jednak sam jest znaczeniem, jakie mu nadano. Sytuacja wydaje się być ilustracją logicznej zagwozdki z „kwadraturą koła”. Gdybyż jeszcze sam… Właśnie, kto? Wszak ten, spod czyjego pióra wyszły strofy Helikalnych przypadków nie znosi, by nazywać go poetą (znaczenie). Zatem, gdybyż... On wyłożył jasno, czarno na białym, co i jak, ale nie – On pyta, On myśli, On prowokuje, a koniec końców bierze nogi za pas i wraca do gaju Widi, by milczeć, nas zostawiając z niewiadomą: co po nas zostanie, popiół, kamień czy… Użyłem wielokropka, nie chcąc zdradzić zakończenia, gdyż On, paradoksalnie, pytając odpowiada. Zbigniew Zebar
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 38
Spis wierszy
Dygresje po biennale
We mnie kamienie
Spowiedź
sztos
wracając
singielka
białe zapiski
Przedstawienie pt. „Było sobie życie”
System abstrakcji
Ostrożniej
Ostatni dzwonek dla świata
Kolejna naiwna
dlaczego
wybory
nadzieja – zadziała!?
dla ciebie gdybym
Leń i Cyborg
znalezione w stracie
przedśmierć
Piffff
moda na fit
gdy byliśmy
negatyw
Wrocławski poniedziałek
niezapominajki
odnalezienie
panna prawda
póki
(u)byłam
W dziesiątkę
za plecami
gdzieś Hen...
huśtawka
korniki
na skraju
skok
świerszcz
upaprane
sczepione
no make up
oto
obrazy
w pół
system
hipnoza
Nie daj się prosić
lot i (nie)lot
z muzyki środka
trawa
takie o tych
sekundę po
od czego i do?
niewidzenie
Nietzsche(ja)
nieodejście
jeszcze nie
Gdybyś
...i lubię ciebie
zieleń w lazurowej poświacie
Wypadłam?
w salonie
nie zasypiaj
dla
na ziarnku
dobro pięknem
boso
wiuuuuu
koniec 81
tańczenieniem
przelotnie
(po)tknięcie
cekin
ćma
dama z
lewą nogą
mgnienie
sens
szpileczki sine
szafa
smutojaki
sedno
sam
pod zamkowym niebem
jeżyny
Magdzie Szewczyk i jej Dratewce
po czym? po kim?
ach - Roma(ntyczne)
kokon
- // -
wskaż
Nick(t)
druk
bez wyboru
krawa(ty)
nie w tej chwili
kiełbie we łbie
definicje
niechcenie
ku
Defloracja zindoktrynowanego mózgu
hmmmm
ogłoszenie
ogłoszenie
Toksyko(logia)
stany
bez słów
Milczenie
- // -
wyrazobraz
Romana
Cegielna-
-Szczuraszek
Kontro-wers
Liberum Verbum
Copyright © 2020 Romana Cegielna-Szczuraszek
Wrocław 2020
ISBN: 978-83-66358-44-7
Skład i korekta: Liberum Verbum
Redakcja: Zbigniew Zebar
Pomysł okładki: Romana Cegielna-Szczuraszek
Projekt plastyczny okładki: Barbara Zabłocka
Realizacja okładki: Zbigniew Zebar
Ilustracje:
– do wierszy: Dama z, Milczenie, Przedśmierć – Romana Cegielna-Szczuraszek
– do wiersza: Singielka– Borys Fiodorowicz (obraz i zdjęcie obrazu)
– do wierszy: Hipnoza, ach – Roma(ntyczne) – Marcin Kryjom
– do wiersza: No make up – Karolina Treska (obraz i zdjęcie obrazu)
– do wiersza: Koniec– Barbara Zabłocka (obraz i zdjęcie obrazu)
Liberum Verbum
50-078 Wrocław
ul. Leszczyńskiego 4
www.liberumverbum.com.pl
liberum-verbum.sklepypasejo.com.pl
Takie tam przed...
Skąd to?Z czego?I po co? Ano z potrzeb. Różnych. Człowieczych, zwyczajnie. Piłam, paliłam, tańczyłam, śpiewałam, płakałam, się śmiałam i... pisałam. Autopsychoterapeutyczne stwory.
Tak i oto jest, tomik, za co dziękuję wszystkim, którzy kopali mnie w tyłek, abym wreszcie to swoje pisanie ukazała światu. No to proszę, się stało ciałem.
Moim dzieciom tomik ten dedykuję, żeby im co po matce zostało, żeby i wnuki później nie tylko obcych czytały.
Siostrze Syli i kuzynce Agusi, dla nich to też. Speszyl kiss dla Rudaska i szwagierka-cukierka – kra, kra.
Mojemu Tatulowi.... szkoda, że tego nie przeczyta...
No i nadszedł czas na wielkie ukłony moim najbliższym przyjaciołom, dzięki którym jeszcze mnie ten świat nosi.
Mojej nowej rodzince – foto! Przytulasy.
A w sumie, co tam... piesiowi Lesiowi i kotom też podziękuję.
Ale Wy tu nie po to, by moje wstępy czytać. Zapraszam zatem w meandry moich potarganych myśli.
- Wiedźma Romanescou
Dygresje po biennale
Nie mów na mnie poeta,
jak na podobnych mi ludzi.
Ja zwykły wierszokleta,
co słowem kocha się trudzić.
Nie myśl też nie czytając,
że wierszy nic nie rozumiesz.
Nie możesz, nie wnikając,
pojąć mych myśli, ich treść.
Zasiądź zaś kiedyś w fotelu
przy papierosie i kawie,
me słowa wnikną wgłąb ciebie:
może cię trochę ubawię.
Ale jeszcze się wzruszysz,
nie jeden, ni dziesięć razy.
Gdy smutne wersy me pojmiesz,
łzy spłyną ci po twarzy.
Zaszlochasz może i strapisz się
tym, co przyjdzie ci czytać:
nie tylko o pięknu przyrody,
a i o trupach z chodnika.
O głodzie niechcianych dzieci,
o smutku psów ze schroniska,
o starości okrutnie samotnej;
bohema, gdy złotem błyska.
O poniżaniu innych drugości,
o konającej naszej planecie,
o bogactwie niekonieczności,
co jednak sławią w gazecie.
Poczytaj, ja piszę dość prosto.
Opowiem tu ja ci szczerze,
że jeszcze wierzę w człowieka,
choć w ludzkość już nie wierzę.
We mnie kamienie
Dlaczego burzysz się na język, którym do ciebie piszę,
w czasach, gdy „kurwa”
po salonach bryluje,
gdy „chuj” nie tylko w spodniach siedzi,
gdy „pierdolenie” bez użycia narządów płciowych
się odbywa?
Dlaczego oburzasz się na moje słowa,
gdy tak na wszystko masz
„wyjebane”?
Pomyśl, jaka przyczyna twego oburzenia,
gdy akceptują już niepoprawność językową,
wpisując ją do słownika.
Mnie na to serce boli,
gdy tobie „skurwysyńtwo” na ulicach obojętne,
gdy tobie ksiądz pod kołdrę zagląda,
gdy banda zakłamańców
i dewot terroryzuje twe dziecko
religią...
A Ty się burzysz na me słowa dosadne?
Bo ja tylko jedna jestem
i można we mnie kamieniem rzucić.
Przecież nikt w obronie poety
nie stanie!
Nikomu nie stanie odwagi
za prawdą się opowiedzieć, wstydliwą!
Lepiej ci w cichym upokorzeniu trwać...
Już nie wiem, czy ja dobrym carem być chcę,
czy Konradem być powinnam?
Więc będę jak ta „sosna rozdarta”,
jak Werter.
W końcu... jak ten „kamień rzucony na szaniec”.
Choć i tak wiem, że nad grobem moim zapłaczesz.
Bo słowa me utkwią w tobie po wieki,
jak te kamienie oburzenia i negacji,
które we mnie z lubością rzucałeś,
w tłumie baranów defilując.
Z tych kamieni kiedyś Polacy szaniec
przed złem zbudują,
a słowa takich jak ja
prowadzić ich będą ku wolności...
Spowiedź
Z grzechów zaniechania
tak