Głupota. Nieoficjalna biografia -  - ebook

Głupota. Nieoficjalna biografia ebook

3,6

Opis

Różne rodzaje głupoty, naukowa definicja dupka, rozmaite poziomy bezmyślności, obskurantyzm i nacjonalistyczne idiotyzmy, postprawdy i sukcesy populizmu, wciskanie kitu, głupawe sny… oraz całkiem sporo o Donaldzie Trumpie.

Wszyscy wiemy, czym jest głupota – każdy styka się z nią na co dzień. A jednak dotychczas znawcy ludzkich zachowań nie próbowali jej precyzyjnie zdefiniować.

Lepiej zrozumieć, by skuteczniej zwalczać – oto cel tej publikacji, choć zdajemy sobie sprawę, że jesteśmy na z góry przegranej pozycji.

Psycholodzy z wielu krajów, a także socjolodzy, filozofowie i pisarze przedstawiają nam swoją wizję ludzkiej głupoty. To wyjątkowe przedsięwzięcie na skalę światową, więc nie traćcie okazji!

„Zdecydowanie potrzebujemy takich książek!”

Steven Pinker, profesor psychologii na Harvardzie, autor bestsellerów m.in. „Jak działa umysł” i „Tabula Rasa. Spory o naturę ludzką”

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 307

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,6 (41 ocen)
12
10
12
6
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Zapraszamy na www.publicat.pl
Tytuł oryginałuPsychologie de la connerie
Projekt okładkiNATALIA TWARDY
Koordynacja projektuPATRYK MŁYNEK
RedakcjaIWONA GAWRYŚ
KorektaURSZULA WŁODARSKA
SkładLOREM IPSUM – RADOSŁAW FIEDOSICHIN
Psychologie de la connerie Text: © Sciences Humaines 2018 S. 10: Où en est la psychologie de l’enfant? René Zazzo © 1983, Éditions Denoël
Polish edition © Publicat S.A. MMXIX (wydanie elektroniczne)
Wykorzystywanie e-booka niezgodne z regulaminem dystrybutora, w tym nielegalne jego kopiowanie i rozpowszechnianie, jest zabronione.
All rights reserved.
ISBN 978-83-245-8422-2
Konwersja: eLitera s.c.
jest znakiem towarowym Publicat S.A.
PUBLICAT S.A.
61-003 Poznań, ul. Chlebowa 24 tel. 61 652 92 52, fax 61 652 92 00 e-mail: [email protected], www.publicat.pl
Oddział we Wrocławiu 50-010 Wrocław, ul. Podwale 62 tel. 71 785 90 40, fax 71 785 90 66 e-mail: [email protected]

Wstęp od tłumaczek

Osobom, które sięgnęły po tę książkę, należy się pewne wyjaśnienie od tłumaczy. Otóż w oryginale Głupota. Nieoficjalna biografia nosi tytuł Psychologie de la connerie. Czy connerie i głupota to to samo? I tak, i nie. Connerie to słowo z rejestru potocznych, słowo silnie nacechowane, wulgaryzm. Jego rdzeń, con, oznacza mniej więcej polską „cipę” i – paradoksalnie – „fiuta”, by nie sięgać do bardziej ordynarnych określeń. Ale język, ta żywa, przebogata i przewrotna struktura, wykorzystuje swe elementy w najbardziej zaskakujące sposoby. Żyją w różnych środowiskach, zyskują nowe znaczenia, mienią się odcieniami znaczeń.

Pola semantyczne polskiego słowa „głupota” i francuskiego słowa connerie – dziś używanego powszechnie, czasem pewnie bez świadomości jego pierwotnego znaczenia i etymologii – wprawdzie mają pewną wspólną część, ale „głupota” obejmuje tylko fragment szerokiego wachlarza znaczeń connerie. Dlatego uprzedzamy (zresztą wielokrotnie wynikać to będzie z rozważań autorów zawartych w tym wyborze tekstów): n a s z a głupota używana jest w prezentowanych tekstach tak, jak wówczas, gdy mówimy o kimś „głupek”, a myślimy „kutas, dupek...”, i odnosimy się nie tyle do deficytów intelektualnych, ile do prymitywizmu emocjonalnego czy wątpliwej postawy moralnej. W niektórych przypadkach, gdy tylko w ten sposób możemy dobrze oddać intencję autora (wyrażoną wprost lub wynikającą z kontekstu), używamy również bardziej wulgarnych określeń z katalogu polskich odpowiedników connerie.

Jednak jako terminu podstawowego (i tytułowego) tłumaczki postanowiły użyć „głupoty”, z głęboką świadomością, że nie oddaje on w pełni tego, co zawiera w sobie tętniąca wulgarnym – jak to się dziś mówi, seksistowskim – rdzeniem connerie.

Nic chyba nie zdoła lepiej wyjaśnić naszych dylematów niż przekład piosenki Georges’a Brassensa Quand on est con, on est con[1], dobrze znanej fanom Wojciecha Młynarskiego. Tę polską wersję pozwolimy sobie przytoczyć jako wprowadzenie do tematu, dodając tylko, że w oryginale mnogość epitetów zastępuje jeden: wyżej wspomniane słowo con:

Ledwo ze skorupki pokażą c z u b, już hop-siup

Drą pisklęta dziób, że każdy dorosły – to ż ł ó b!

A gdy już im włos siwieje, to w głos z głębi płuc

Starcy charczą w krąg, że każdy, kto młody – ten b u c!

Ja, człek niemłody i niestary,

Słów na ten temat miałbym parę:

Tu czas i wiek nie ma znaczenia,

Jak ktoś jest żłób – będzie żłób!

W młodości dniach czy w smudze cienia,

Jak ktoś jest żłób – będzie żłób!

Dogada się, proszę kolegi,

Stary wał i debiutant w a ł,

Żłób, co zna niegdysiejsze śniegi,

I żłób-żółtodziób na schwał!

Młody żłobie mój, co wśród pał i dwój w ławce trwasz,

Nie przecz, proszę, oj, że za wała ojczulka masz!

Stary bucu, hej, i ty wardze swej zadaj trud,

By wyznała to, że każdy, kto młody – ten f i u t!

Ja, człek niemłody i niestary,

Słów na ten temat miałbym parę:

A co bym miał – tak myślę sobie:

Jak ktoś jest żłób – będzie żłób!

Bez żłobu czy przy wspólnym żłobie,

Jak ktoś jest żłób – będzie żłób! [...]

.

Podjąłem niegdyś badania nad głupotą. Wstępne wyniki były bardzo zachęcające, poza tym trzeba przyznać, że jest wielu ochotników mogących stworzyć grupę doświadczalną. Brakowało mi natomiast czasu. Dlatego miałem nadzieję, że któryś z moich studentów podchwyci ten pomysł i podejmie mój projekt. Wspaniały temat pracy doktorskiej! A jednak nie! Moja propozycja wprawiała ich w zakłopotanie, temat wydawał się nie dość szacowny, a samo pojęcie nie przystawało do ich wizji nauki... Tak oto mnóstwo tematów leży na ulicy, a psychologowie pozwalają im się ulatniać.

René Zazzo, Co to jest głupota, proszę pani?,w: Où en est la psychologie de l’enfant?, Denoël, 1983

OstrzeżenieTy, który wchodzisz, żegnaj się z nadzieją[2].

„Zdrowy rozum jest to rzecz ze wszystkich na świecie najlepiej podzielona”, pisał Kartezjusz w swojej Rozprawie o metodzie (przeł. Tadeusz Boy-Żeleński). A co z głupotą?

Czy się sączy, czy kapie, czy płynie jak strumyk, czy też jak wezbrana rzeka – głupota jest wszędzie. Nie zna granic ani umiaru. To łagodnie chlupocze, niemal znośna, to cuchnie jak bajoro, to niczym trzęsienie ziemi, oberwanie chmury, powódź pochłania wszystko, na co natrafi, łamiąc, spychając, brukając, ale zawsze ochlapuje wszystko i wszystkich. Co gorsza, mówi się po cichu, że każdy z nas jest jej źródłem. Ja sam nie czuję się z tym za dobrze.

Nieznośna ciężkość bytu

Głupstwa każdy bez wyjątku widzi, słyszy, czyta – dzień w dzień. Równocześnie każdy je popełnia, myśli, przetrawia i plecie. Każdy z nas bywa czasem głupcem, który wygłupia się mimochodem, co nie pociąga za sobą poważniejszych konsekwencji. Ważne jest, by to sobie uświadamiać i żałować, skoro błądzić jest rzeczą ludzką, a błąd wyznany – na pół darowany. Zawsze jesteśmy głupcami dla kogoś, ale zbyt rzadko dla siebie... Poza tym codziennym mruczeniem głupoty istnieje niestety ryk głupców, co się zowie, głupców w pełnym majestacie, głupców przez duże G. Ci głupcy – niezależnie od tego, czy natykamy się na nich w pracy, czy w rodzinie – w niczym nie przypominają takich z anegdotek. Wprawiają w konsternację i zadręczają swym uporczywym trwaniem w prostackiej tępocie i niewybaczalnej arogancji. Oporni, wydają opinie i najchętniej jednym ruchem pióra przekreśliliby zdanie innych ludzi, ich emocje oraz godność. Przytłaczają otoczenie duchowo i psychicznie, każąc powątpiewać w istnienie jakiejkolwiek sprawiedliwości na tym padole łez. W takich ludziach, mimo ogromnej wyrozumiałości, nie chcemy widzieć swych bliźnich.

Głupota to niedotrzymana obietnica, obietnica inteligencji i zaufania, zdradzona przez głupca – zdrajcę ludzkości. Głupiec to nieokrzesana bestia! Chcielibyśmy go cenić, zaprzyjaźnić się z nim, ale głupiec nie jest tego godzien, nie dorasta do naszego poziomu. Cierpi na nieuleczalną chorobę. A ponieważ nie zgodziłby się poddać leczeniu, przekonany, że jest jedynym jednookim w świecie ślepców, tragikomedia gotowa. Trudno się dziwić, że zombi fascynuje pozorami bytu, intelektualną nicością, prymitywną egzystencją i przemożną wolą poniżenia żywych, bohaterów, dobrych, sprowadzenia ich do swojej kondycji. Bo przecież głupiec również chce ich odmóżdżyć: ten chybiony byt nie pragnie chybić ofiary. Ale szczyt wszystkiego to fakt, że niektórzy z głupców są inteligentni, a przynajmniej wykształceni: gotowi spalić wiele książek – a wraz z nimi autorów – w imię innej książki albo ideologii, albo tego, czego nauczyli się od wielkich mistrzów (głupców lub nie), tak łatwo przeobrażają bowiem swój kanon lektur w ciasną klatkę.

Wątpienie prowadzi do szaleństwa, pewność – do głupoty

Głupiec doskonały potępia bezapelacyjnie, błyskawicznie, bez okoliczności łagodzących, opierając się wyłącznie na pozorach, które zresztą zapewne ledwie dostrzega spod klapek na oczach. Potrafi wykazać wielki zapał, by zyskać poparcie sobie podobnych, podżegać do linczu w imię cnoty, konwenansu, szacunku. Głupiec poluje całą watahą, myśli stadnie.

„Człowiekowi liczba mnoga nie pomaga. Ledwie zbierze się ich pięciu, bandą głupców stają się”, śpiewał Georges Brassens. Głosił także: „Chwała temu, kto nie mając uświęconych ideałów, swym sąsiadom nie zatruwać życia raczy”[3]. Niestety! Sąsiedzi nie zawsze odmawiają sobie tej przyjemności!

Jakby mało mu było tego, że unieszczęśliwia innych, uciążliwy głupiec jest z siebie bardzo zadowolony. Nic go nie rusza. Jest uodporniony na wątpliwości i wahanie, pewny, że wszystko mu wolno. Szczęśliwy dureń idzie jak taran i nie miewa skrupułów. Głupi buc uważa swoje przekonania za prawdy wykute w marmurze, choć wszelka wiedza jest jak zamek na piasku. Wątpliwości doprowadzają do obłędu, pewność wiedzie do głupoty – trzeba wybrać swój obóz. Głupiec wszystko wie lepiej, nawet to, co inni myślą, czują, robią albo robić powinni; wie lepiej, jak powinni głosować. Wie lepiej od nich, kim są i co jest dla nich dobre. A jeśli mają czelność się z nim nie zgadzać, to nimi gardzi, lży ich, rani w przenośni albo dosłownie – dla ich dobra. Jeśli w dodatku głupiec może sobie pozwolić na to bezkarnie, w imię wyższej idei, to niewykluczone, że odważy się nawet dokonać zamachu na to śmietnisko, jakim jest w jego oczach byt innych.

Z goryczą przychodzi nam stwierdzić, że uzasadniona samoobrona jest pułapką. Spróbujcie przemówić głupcowi do rozumu, odmienić go, a jesteście zgubieni! Bo skoro poczuwacie się do obowiązku pouczania go, to znaczy, że wiecie, jak powinien żyć, postępować... Zapewne tak jak wy. No i już okazaliście się głupcami – w dodatku naiwnymi, bo wierzycie, że jesteście w stanie podołać temu wyzwaniu. Co gorsza, im bardziej staracie się zmienić durnia, tym bardziej go umacniacie: cieszy go, że może kreować się na ofiarę, na kogoś, kto przeszkadza. Utwierdzacie go w przekonaniu, że słusznie uważa się za bohatera nonkonformizmu, któremu należy się współczucie i podziw, za bojownika... Drżyjmy przed siłą tej klątwy: kto próbuje sprowadzić głupca na dobrą drogę i nie może pogodzić się z porażką, umacnia go i naśladuje. Był tylko jeden dureń – teraz jest ich już dwóch. Walka z głupotą tylko dodaje jej sił. Uporczywie atakowany ogr staje się coraz bardziej krwiożerczy.

Głupcy Apokalipsy

A zatem głupoty nie da się osłabić – liczba jej reprezentantów wzrasta w postępie geometrycznym. Czy oznacza to, że dziś nastał jej złoty wiek: znacznie dla niej lepszy niż wczoraj, dalece gorszy niż jutro? Odkąd tylko człowiek pozostawiał po sobie świadectwo na piśmie, najwspanialsze umysły swych czasów przychylały się do tej opinii. Być może słusznie – w wymiarze chwili. Prawdopodobnie jednak ci mędrcy, jak wszyscy, stali się starymi durniami... Nowością czasów współczesnych jest to, że wystarczy jeden bałwan i jeden czerwony guzik, żeby wyplenić głupotę, a wraz z nią całą ludzkość. Jeden dureń wybrany przez stado baranów pyszniących się tym, że mogą wskazać swego rzeźnika.

Inną ważną cechą naszych czasów jest, że jeśli nawet przyznamy, iż głupota nie sięga jeszcze zenitu i nie zalała wszystkiego, to nigdy nie była tak widoczna, pozbawiona kompleksów, stadna i kategoryczna. Nasi zbłąkani bliźni mają więc powody do rozpaczy, ale – kto wie – może także podstawy, by uznać, że filozofowie mają rację, coraz trudniej bowiem przeczyć, że wszystko jest marnością, a każdy – narcyzem, że pozory łudzą, a złośliwe osądy są błędne. Oby drugi Erazm mógł dać nam nową Pochwałę głupoty (ale, litości, niech to nie będzie więcej niż 140 charakterów naraz, żeby nie przyprawić czytelnika o ból głowy)! Oby nowy Lukrecjusz opisał nam tę głęboką ulgę, może nawet radość, jakiej można doznać, pozostając na brzegu, gdy wzburzone fale pochłaniają statek szaleńców, a jego pasażerowie, którzy doprowadzili do katastrofy, wołają o pomoc, nie chcąc utonąć... Ale tak naprawdę rozkoszą jest delektowanie się walką pomiędzy głupcami trzymającymi się kurczowo własnych przekonań i ego: o ile bowiem wielkie umysły spotykają się ze sobą, o tyle durnie brutalnie się ścierają. Narzucając sobie rolę obserwatora, a nie aktora, mamy złudne przekonanie, że głupota dotyka nas w mniejszej mierze niż tych wiecznie narzekających, zgorzkniałych, smutnych, nadpobudliwych, ale wiedzmy, że jeśli tak właśnie jest, odnieśliśmy wielki triumf! Lepiej zresztą poprzestać na skromniejszym, wznoszenie się ponad tłum jest niewybaczalne. Tego, kto nie trzyma się pokornie stada, stado samo prowadzi do rzeźni. Trzeba krakać jak wrony, wyć razem z wilkami, beczeć z baranami, bo każda próba wychylenia się zostanie srogo potępiona. Nie trzeba chyba dodawać, że jeśli naprawdę uważacie się za ponadprzeciętnie inteligentnych, lepszych, nie wróży to niczego dobrego: może jesteście zdrowymi nosicielami głupoty, tylko o tym nie wiecie.

Wobec ogromu przedsięwzięcia, a także skali klęski, twierdzenie, że ta książka wyczerpująco bada omawianą kwestię, stanowiłoby kolejny przejaw głupoty. Trzeba być zarozumiałym albo rozbrajająco naiwnym czy też kompletnie stukniętym, żeby dotykać tego tematu. Doskonale o tym wiem, ale potrzebny jest jakiś szalony głupiec, który podejmie się tego. Przy odrobinie szczęścia przedsięwzięcie okaże się po prostu śmiechu warte. A śmieszność przecież nie zabija, natomiast głupota – tak! I głupota nas przeżyje, w dodatku grzebiąc nas wszystkich. Oby tylko nie poszła za nami do grobu...

I jeszcze ostatnia uwaga: wszystko, co napisaliśmy o głupcach, dotyczy obu płci. Niech nikt się nie martwi! Niestety, nikt nie jest lepszy... Dlatego, głupi wszelkiego rodzaju i głupie wszelkiej maści, durnie w każdej postaci, pindy większe i mniejsze, nadęci buce, żałosne gęsi, odrażający łajdacy, szurnięte dziwki, tępe krowy, złośliwi debile, ograniczone szuje, tępaki i kretynki, dzbany i bufony, barany i bałwany, odmóżdżeni i osły, kurze móżdżki i głąby kapuściane, kutasy i świnie, imbecyle i nogi stołowe, ciemne masy i przygłupy, świry i nadęte dupki, słodkie idiotki i inne gównojady – nadeszła wasza godzina sławy. Ta książka jest wyłącznie o was.

Ale wy nie rozpoznacie w niej siebie...

Oddany wam głupiec

(przeł. Krystyna Szeżyńska)

.

Głupiec twierdzi... uczony wątpi... mędrzec rozważa.

Arystoteles i... Serge Ciccotti

Czy studium naukowe głupców jest możliwe? To prowokacyjne pytanie! Zdarzają się głupie analizy (na przykład „Czy wzdęcia i wiatry mogą być obroną przed strachem?”[4]), studia o głupich pracach, pozbawionych jakiejkolwiek użyteczności społecznej i przynoszących znikomą satysfakcję osobom je wykonującym[5], ale czy istnieje studium o głupcach?

W rzeczywistości ci, którzy śledzą literaturę naukową z dziedziny psychologii, wiedzą, że głupota jest zjawiskiem generalnie dość dobrze zbadanym. Oznacza to, że tak, da się analizować głupców, trzeba jednak mieć na uwadze, że dotyczące ich badania są – ni mniej, ni więcej – badaniami dotyczącymi Człowieka. Można stworzyć schematyczny portret głupca, wybierając pewne zmienne analizowane w różnych opracowaniach. Daje to względnie dokładne wyobrażenie głupca (natręt, nieco w typie beta, o dość ograniczonej sferze emocjonalnej lub intelektualnej), a nawet pewnych jego typów, takich jak dureń pełną gębą czy zarozumiały gbur, obdarzony w dodatku toksycznym narcyzmem albo totalnie pozbawiony empatii.

Głupota i brak grzeczności

Zamiast jednak wybrać jako obiekt studiów głupca, psycholodzy próbują wyjaśnić, dlaczego ludzie czasem zachowują się jak głupcy.

Tak oto badania skryptów[6] wykazują, że na ogół ludzie nie dokonują zbyt głębokiej analizy środowiska przed podjęciem działania. Obierają rutynowe, dobrze dopracowane i oswojone działania, wykonywane automatycznie na podstawie wewnętrznych lub środowiskowych wskazówek. Dlatego właśnie można by rzec: „Kiedy płaczesz, zawsze znajdzie się dureń, który zapyta: »Cześć, jak leci?«”. To równie głupie, jak patrzenie po raz drugi na zegarek, choć przed chwilą się to zrobiło.

Jeśli chcemy wiedzieć, która godzina, trzeba spojrzeć na zegarek – to skrypt poznawczy, który uruchamiamy automatycznie. Ten mechanizm pozwala nam nie wytężać uwagi, ponieważ skrypty służą właśnie temu, żebyśmy nie musieli się skupiać na wykonywanym zadaniu. A ponieważ myślimy wtedy o czym innym, patrzymy, nie widząc – informacja nie zostaje wychwycona i musimy sprawdzić godzinę po raz drugi. Prawda, że to głupie?

Kiedy płaczesz, zawsze znajdzie się dureń, który zapyta: „Cześć, jak leci?”.

Badania psychologów w dziedzinie potencjału uwagi wykazały, że bardzo często padamy ofiarą ślepoty na zmiany[7] i niektórzy nie dostrzegają nieraz nawet istotnej modyfikacji. Dlatego prawdopodobnie zdarza się usłyszeć: „Nawet jeśli po diecie stracisz dziesięć kilo, zawsze znajdzie się głupek, który nie widzi różnicy...”. Badania nad „iluzją kontroli”[8] pozwalają zrozumieć, „dlaczego zawsze znajdzie się idiota, który, kiedy mu się spieszy, wciska jak szalony guzik windy”. A dzięki studiom nad oddziaływaniem społecznym dowiadujemy się, dlaczego gdy jakiś głupi kierowca wjedzie w ulicę pod prąd, zawsze trafi się dureń jadący za nim, albo kiedy w teleturnieju padnie pytanie, czy wokół Ziemi kręci się Księżyc, czy Słońce, zawodnik skorzysta z koła ratunkowego „Pytanie do publiczności”.

Człowiek wydaje się często odchodzić od czystego racjonalizmu i spodziewanych norm. A najgłupszym okazuje się ostatecznie ten, kto przejawia najwyraźniejsze odchylenie od średniej wyników badawczych. Na ogół jego wizja świata jest uproszczona: ma problemy z wielkimi liczbami, pierwiastkiem kwadratowym, złożonymi problemami, krzywą Gaussa, z której często dostrzega tylko krańcowe wartości. Stalin, i nie tylko on, mawiał zresztą: „Śmierć tysiąca żołnierzy to statystyka, śmierć jednego żołnierza to tragedia”. Wszyscy jesteśmy trochę wrażliwsi na anegdoty niż na naszpikowane danymi statystycznymi raporty naukowe. Ale głupiec szaleje za anegdotami. Zna nawet kogoś, kto wypadł z czterdziestego piętra i się nie zabił, mówili o tym zresztą w dzienniku telewizyjnym na TF1, a może na M6.

Głupota i wierzenia

Badania nad wierzeniami dowiodły wiary w sprawiedliwość świata (Belief in a Just World[9]), prawdopodobnie najbardziej rozpowszechnioną wśród ludzi. Głupiec doskonale ilustruje to zjawisko, gdy grzmi: „Zgwałcili ją, no ale przecież widziałeś, jak była ubrana!”. Im ktoś jest głupszy, tym mocniej wierzy, że ofiara zasłużyła na to, co ją spotkało... A wielki buc pogardza bezzębnymi i całą resztą „tych łotrów nędzarzy”.

Głupiec wyróżnia się zdolnością uwierzenia we wszystko: od folklorystycznych teorii spisku przez wpływ księżyca na zachowanie po homeopatię, która pomaga nawet jego psu – a to przecież najlepszy dowód! 28 maja 2017 roku na autostradzie A4 sfilmowano motocykl, który przejechał kilka kilometrów bez motocyklisty[10], ten bowiem spadł znacznie wcześniej. Zdaniem najgłupszych odpowiedzialna za to była „biała dama”, według tych, którzy mieli jeszcze szare komórki, wystąpił efekt żyroskopowy... Wydaje się zresztą, że zachodzi negatywna korelacja między mistycznymi wierzeniami a szansą zdobycia Nagrody Nobla[11].

Inne badania skupiające się na kwestii wierzeń[12] ujawniają różnicę między „głupkiem-żółtodziobem na schwał” a „głupkiem, co zna niegdysiejsze śniegi”[13]. Dowiedziono, że negatywne wspomnienia zacierają się z czasem i pozostają tylko wspomnienia pozytywne. Dlatego, starzejąc się, mamy coraz większą skłonność do postrzegania przeszłości jako pozytywnej, co sprawia, że starzy głupcy mawiają: „Dawniej było lepiej...”.

Ogromne obszary naszego irracjonalizmu są drobiazgowo analizowane w licznych pracach, a badacze wyjaśniają, że są one wyrazem ludzkiej potrzeby kontrolowania środowiska, w jakim żyjemy. Potrzebę tę przejawiają wszystkie organizmy żywe (zwróćmy uwagę, że pies, słysząc dzwonek do drzwi, biegnie do nich, chociaż to nie do niego przychodzą goście). U istot ludzkich może to nawet prowadzić do zachowań absurdalnych, takich jak zasięganie porady jasnowidza czy wróżki. We Francji około stu tysięcy osób podaje się za jasnowidzów, a osiągane w tym obszarze obroty sięgają trzech miliardów euro rocznie. Mimo że badacze nigdy nie potwierdzili, że dar jasnowidzenia istnieje, sektor ten przynosi ogromne zyski. Szacuje się, że 20 procent kobiet i 10 procent mężczyzn przynajmniej raz w życiu zwróciło się do jasnowidza. Na ogół wróżbici i jasnowidze nie żałują, że wybrali ten oszukańczy sposób zarabiania na życie, w efekcie zaś banda głupich łajdaków robi z durniów źródło zysków... Potrzeba kontrolowania daje często złudzenie, że ma się kontrolę, a głupiec łudzi się prawdopodobnie bardziej niż inni[14]. W samochodzie ta iluzja przejawia się większym strachem przed wypadkiem, kiedy jest się pasażerem, a nie kierowcą. Głupiec nie jest na przykład w stanie zasnąć, kiedy jest pasażerem. Może spać tylko wówczas, kiedy siedzi za kierownicą!

Głupiec rzuca kości, żeby uzyskiwać 6, wybiera swoje numery w Lotto, lubi wdeptywać w psie kupy, ale omija drabiny. Dureń chce panować nad sytuacją: jeżeli wygrał na loterii, to dlatego, że przez sześć nocy śniła mu się liczba 6, a ponieważ 6 × 6 to 36, postawił na 36, no i wygrał. Na tej podstawie wypada uznać, że dureń cieszy się zdrowiem psychicznym, ponieważ ta iluzja jest zdecydowanie słabsza u osób cierpiących na depresję[15].

Studium o głupcach, którzy uczą cię twojej pracy

W innej, równie dogłębnie analizowanej dziedzinie głupiec stosuje (do przesady) strategie zachowania szacunku do siebie. Analizy pokrętności pozornego konsensusu[16] wykazują, że wyolbrzymiamy liczbę osób obarczonych naszymi wadami, co sprawia, że dureń, któremu zwrócono uwagę, kiedy nie zatrzymał się przed znakiem stopu, mówi: „Przecież nikt nie zatrzymuje się przed tym stopem!”.

Dureń często pada ofiarą wykrętów retrospektywnych. Na porodówce powie: „Byłem pewien, że to będzie chłopiec”, przed telewizorem oświadczy: „Byłem pewien, że to Macron zostanie prezydentem”, a czasem posunie się nawet do stwierdzenia: „Tylko czekałem, żeby ci to powiedzieć!”. Czy dureń działa w złej wierze? Czy głupiec jest jasnowidzem? Nie, głupiec sięga po „wiedziałem” w celach strategicznych, zwłaszcza po to, by pokazać, że jest znacznie lepiej poinformowany niż w rzeczywistości: „Wiem, wiem...”. Oczywiście nie należy mówić o tych badaniach głupcom, bo obruszą się i zaprzeczą.

Aby chronić szacunek do siebie, wiele osób przecenia swoje zdolności. To krętactwo wyszło na jaw podczas eksperymentów psychologicznych, które wykazały, że w różnych dziedzinach wielu uczestników ocenia się powyżej przeciętnej, na przykład pod względem inteligencji. Na jednym końcu skali mamy „patentowanych osłów” i innych jełopów, którym zarzuca się brak wiary w siebie, faktem jest bowiem, że w psychologii uproszczonej osoby, które łączą takie cechy, jak szczerość, pokora i dyskrecja, postrzegane są jako „beznadziejnie głupie”, głupie do kwadratu, ponieważ pozwalają się wykorzystywać. Na przeciwnym biegunie znajdują się ci, którzy uzyskali bardzo wysokie wskaźniki, a więc bufony i buce z przerostem ego i pewności siebie. Taki buc może naprawdę dużo kosztować społeczeństwo, kiedy zgubi się na morzu albo w górach, bo nie trzyma się wytyczonych szlaków na stoku narciarskim albo – a tak bywa najczęściej – przecenia swoje umiejętności i jadąc samochodem, rozwija prędkość, przy której nie jest w stanie panować nad samochodem.

I wreszcie – wymówka egocentryczna[17] umożliwia ukrywanie się małego dupka w wielkim głupcu, który nie postrzega siebie jako źródła swojej głupoty. Łajdak rozwodził się trzy razy, bo trzy razy trafił na łajdaczki, nie powiodło mu się w pracy, bo pracuje z grupą nieudaczników. Już jako nastolatek zauważył, że śmierdzą nie jego nogi, ale skarpetki. Pewnego dnia zatrzymała go drogówka, ponieważ jechał za szybko – co za pech. Prawdopodobnie trudno mu zrozumieć, że szczęście to tylko interpretacja, jaką sam nadaje prawdopodobieństwu.

Badacze David Dunning i Justin Kruger nie mogli opublikować „Studium o głupcach, którzy tłumaczą ci twoją pracę”. Taka prezentacja ich badań nie przeszłaby przez filtr komitetu redakcyjnego periodyku naukowego. A przecież w swych opracowaniach nie pokazali niczego bulwersującego! Ci dwaj specjaliści odkryli, że osoby niekompetentne często przeceniają swój poziom fachowości. I tak dupek, który nigdy nie miał psa, poucza, jak wychowywać szczeniaka. Dunning i Kruger wiążą takie zachowanie z problemami, jakie osobom niewykwalifikowanym sprawia w pewnych okolicznościach ocena swoich rzeczywistych umiejętności. Ale to nie wszystko: zdaniem psychologów[18], jeżeli osoba niekompetentna dąży do przeceniania poziomu własnych kompetencji, to nie jest też w stanie rozpoznać i uznać kompetencji tych, którzy je posiadają.

Dzięki tym pracom rozumiemy, dlaczego głupi klient traci czas na uczenie profesjonalisty jego pracy, ale także dlaczego, kiedy coś gubimy, zawsze znajdzie się dureń, który powie: „Przypomnij sobie, gdzie to zostawiłeś”, czemu głupiec tak chętnie mówi: „Łatwo być adwokatem, prawo to pamięciówka”, „Rzucić palenie? Trzeba tylko trochę silnej woli”, „Pilotowanie samolotu? To jak prowadzenie autobusu” i tym podobne. Tak więc po zakończeniu konferencji naukowej poświęconej fizyce kwantowej, z której nic nie rozumie, głupiec spojrzy specjaliście w oczy i powie: „...To zależy”.

Dunning i Kruger uważają nawet, że skromność powinna skłaniać nas do niegłosowania, jeśli nie orientujemy się w ekonomii, nie znamy się na geopolityce, nie wiemy nic o funkcjonowaniu instytucji i nie potrafimy ocenić programów wyborczych, a sami nie mamy pojęcia, co należałoby zrobić, żeby we Francji działo się lepiej... Ale głupiec powie w barze: „Wiem, jak można zahamować kryzys!”. Liczne badania prowadzone na Azjatach wykazują natomiast odwrócony efekt Dunninga-Krugera[19], a zatem skłonność do niedoceniania swoich umiejętności. Wydaje się, że w kulturze dalekowschodniej, gdzie normą nie jest dowartościowanie się, nie obserwuje się skłonności do pokazywania, że znamy się na wszystkim.

Detektor głupoty

Choć istnieje znacznie więcej mechanizmów, które mogłyby zdefiniować głupotę, zakończmy tę krótką syntezę „cyniczną nieufnością”, którą głupek, zwłaszcza łajdak, jest dotknięty silniej niż inni[20]. Cynizm definiujemy jako zespół negatywnych przekonań o naturze człowieka i jego motywacjach. Łajdak bardzo często pada ofiarą cynizmu społeczno-politycznego, wystarczy go zapytać. Wśród jego refleksji dzień w dzień przewija się kilka równoważników zdań: „Zepsuci do szpiku kości”, „Politycy i biznesmeni to złodzieje”, „Psycholodzy? Banda szarlatanów”, „Dziennikarze? Dupowłazy”. Łajdak uważa, że ludzie są uczciwi tylko dlatego, że boją się, aby ich nie przyłapano. Żyje w świecie niekompetencji i krętactw. Badania wykazują, że cyniczni głupcy mają tak niską umiejętność kooperacji i tak wysoki poziom nieufności, że marnują szanse zawodowe, przez co uzyskują niższe dochody niż inni.

In fine można powiedzieć, że głupiec odznacza się swoiście wyolbrzymionymi skłonnościami psychicznymi, co zwraca uwagę badaczy. A ci, którzy łączą wszystkie te przerośnięte cechy, są postrzegani jako „królowie głupców”, czyli najwięksi głupcy, jakich nosiła ziemia.

Ale głupie pytanie: „Po co analizować głupców?” można by zastąpić innym: „Dlaczego głupców jest tak dużo?”. To prawda – wystarczy krzyknąć: „Żałosny głupek!”, a wszyscy na ulicy odwracają głowę! I znów literatura naukowa dostarcza nam odpowiedzi, i to nawet wielu.

Przede wszystkim ustawiamy wewnętrzny detektor głupoty: skupiamy się na negatywizmie[21]. To przejawiana przez nas skłonność do przywiązywania większej wagi, skupiania większej uwagi, okazywania większego zainteresowania, jeśli coś jest negatywne, niż jeśli jest pozytywne. Nastawienie na negatywizm ma poważny wpływ na opinie ludzkie, na uprzedzenia, stereotypy, dyskryminację, przesądy. Przy pracach domowych natychmiast dostrzegamy, że coś nie zostało zrobione, kiedy jednak jest zrobione... I właśnie dzięki nastawieniu na negatywizm potrafimy w złożonym środowisku społecznym szybciej wytropić głupca niż geniusza. Nawiasem mówiąc, to nastawienie sprawia, że dopatrujemy się więcej intencji kryjących się za zdarzeniem złym niż za dobrym. Kiedy szukamy w domu jakiejś rzeczy, mamy tendencję do myślenia: „To nie ja to zgubiłem, ktoś to przełożył” – „Kto ruszał mój...?”. Podsumowując, kiedy coś się nie udaje, to skłaniamy się ku myśli, że kryje się za tym ludzka intencja, że to wina durnia, który wszystko zaprzepaścił.

I wreszcie odnotujmy, że badacze odkryli fundamentalny błąd atrybucji[22]: kiedy kogoś obserwujemy, przypisujemy zachowania tej osoby raczej jej głębokiej naturze niż czynnikom zewnętrznym. W większości przypadków konkluzja jest jasna: to głupek. Kiedy na przykład jakiś samochód szybko nas wyprzedza, to dlatego, że kieruje nim świr, a nie dlatego, że dziecko kierowcy miało wypadek w szkole; kiedy przyjaciel przez dwie godziny nie odpowiada na e-mail, to na pewno się obraził, a nie po prostu nie miał dostępu do Internetu; jeżeli kolega nie oddał dokumentów, to z powodu lenistwa, a nie nadmiaru pracy; jeśli nauczyciel odpowiada ostro na pytanie, to dlatego, że to dupek, a nie dlatego, że pytanie było kretyńskie. Ten mechanizm podnosi także naszą zdolność do dostrzegania wszędzie głupców. Oto co najmniej dwa powody, dla których jesteśmy tak wyczuleni na głupotę...

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Przypisy

[1] Piosenka G. Brassensa w tłumaczeniu W. Młynarskiego doskonale ilustruje semantyczne bogactwo słowa con, a więc i connerie (podkreślenia tłum.).

[2] Dante Alighieri, Boska komedia, Pieśń Trzecia, przeł. E. Porębowicz, Ossolineum, 1977, s. 16.

[3] G. Brassens, Le pluriel.

[4] M. Sidoli, Farting as a defence against unspeakable dread, „Journal of Analytical Psychology”, 41(2), s. 165–178, 1996.

[5]http://www.strikemag.org/bullshit-jobs/.

[6] R.C. Schank, R.P. Abelson, Scripts, Plans, Goals and Understanding: an Inquiry into Human Knowledge Structures (rozdz. 1–3), L. Erlbaum, 1977.

[7] D.J. Simons, D.T. Levin, Failure to detect changes to people during a real-world interaction, „Psychonomic Bulletin and Review”, 5(4), s. 644–649, 1998.

[8] E.J. Langer, The illusion of control, „Journal of Personality and Social Psychology”, vol. 32(2), s. 311–328, 1975.

[9] L. Montada, M.J. Lerner, Wstęp do: Responses in Victimizations and Belief in a Just World (s. VII–VIII), ed. by L. Montada, M.J. Lerner, Plenum Press, 1998.

[10] F. Daninos, TRANSPORTS. Moto fantôme de l’A4: une Harley peut-elle rouler sans pilote sur plusieurs kilomètres?, Sciencesetavenir.fr, 21.06.2017, godz. 20.

[11] M. Zuckerman, J. Silberman, J.A. Hall, The Relation Between Intelligence and Religiosity: A Meta-Analysis and Some Proposed Explanations, „Personality and Social Psychology Review”, 17(4), s. 325–354, 2013.

[12] S.T. Charles, M. Mather, L.L. Carstensen, Aging and emotional memory: The forgettable nature of negative images for older adults, „Journal of Experimental Psychology: General”, 132(2), s. 310, 2003.

[13] Nawiązanie do piosenki G. Brassensa Quand on est con... [tu: W. Młynarski, Żłób] (przyp. tłum.).

[14] E.J. Langer, The illusion of control, op. cit.

[15] S.E. Taylor, J.D. Brown, Illusion and well-being: A social psychological perspective on mental health, „Psychological Bulletin”, 103(2), s. 193–210, 1988.

[16] F. Verlhiac, L’effet de Faux Consensus: une revue empirique et théorique, „L’Année psychologique”, 100, s. 141–182, 2000.

[17] D.T. Miller, M. Ross, Self-serving biases in the attribution of causality. Fact or fiction?, „Psychological Bulletin”, 82, s. 213–225, 1975.

[18] J. Kruger, D. Dunning, Unskilled and Unaware of It: How Difficulties in Recognizing One’s Own Incompetence Lead to Inflated Self-Assessments, „Journal of Personality and Social Psychology”, 77(6), s. 1121–1134, 1999.

[19] S.J. Heine, S. Kitayama, D.R. Lehman, Cultural difference in self-evaluation: Japanese readily accept negative self-relevant information, „Journal of Cross-Cultural Psychology”, 32, s. 434–443, 2001.

[20] E.R. Greenglass, J. Julkunen, Cynical Distrust Scale, w: Personality and Individual Differences, 1989.

[21] P. Rozin, E.B. Royzman, Negativity bias, negativity dominance, and contagion, „Personality and Social Psychology Review”, 5(4), s. 296–320, 2001.

[22] L. Ross, The intuitive psychologist and his shortcomings: Distortions in the attribution process, „Advances in Experimental Social Psychology”, vol. 10, s. 173–220, 1977.