Głosy Pamięci 1. Ewakuacja, likwidacja i wyzwolenie KL Auschwitz - Andrzej Strzelecki - ebook

Głosy Pamięci 1. Ewakuacja, likwidacja i wyzwolenie KL Auschwitz ebook

Andrzej Strzelecki

0,0
21,00 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

W pierwszej części dotyczącej ewakuacji, likwidacji i wyzwolenia obozu zamieszczono m.in. naukowe opracowanie tematu autorstwa Andrzeja Strzeleckiego, fragmenty wspomnień byłych więźniów, kopie wybranych fotografii i dokumentów z Archiwum Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau oraz przykładowe scenariusze lekcji historii dla uczniów szkół ponadgimnazjalnych.

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 105

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Tłumaczenie dokumentów z języka niemieckiego: Jacek Lech

Redakcja (w tym opracowanie większości przypisów, biogramów, słownika pojęć, kalendarium, scenariuszy lekcji): Jacek Lachendro, Maria Martyniak, Alicja Białecka, Maria Martyniak, Jacek Lachendro, Jacek Lech

Projekt graficzny okładki: Robert Płaczek

Korekta: Małgorzata Pieszko, Joanna Smolarek

Fotografie i dokumenty: Archiwum Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu

© Międzynarodowe Centrum Edukacji o Auschwitz i Holokauście

ISBN 978-83-7704-302-8

Skład wersji elektronicznej:

konwersja.virtualo.pl

Od wydawcy

Międzynarodowe Centrum Edukacji o Auschwitz i Holokauście w Państwowym Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu przekazuje w ręce Czytelników pierwszą z serii książek, które ukazywać się będą pod wspólnym tytułem „Głosy Pamięci”. Seria powstała jako odpowiedź na często ponawiane prośby o udostępnienie dodatkowych materiałów źródłowych, które często kierowali do nas uczestnicy specjalistycznych seminariów i konferencji organizowanych w Muzeum w ciągu ostatnich dziesięciu lat. W różnego rodzaju kursach, studiach podyplomowych i konferencjach uczestniczyło kilka tysięcy osób, wśród których wielu nadal pragnie pogłębiać wiedzę na temat tragicznej historii niemieckiego nazistowskiego obozu śmierci Auschwitz a w przypadku nauczycieli – dzielić się nią również z uczniami.

Każda książka poświęcona jest jednemu z wielu zagadnień skomplikowanej historii tego obozu i zawiera oprócz naukowego artykułu szczegółowo omawiającego dany temat również wybór materiałów źródłowych pochodzących z archiwum Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu. Składają się na nie zarówno niemieckie dokumenty wytworzone w różnych urzędach nazistowskiego państwa i w oddziałach obozowych, jak i fragmenty relacji złożone po wojnie przez byłych więźniów. W ciągu ponad sześćdziesięciu lat swojego istnienia Muzeum zgromadziło wiele tysięcy relacji i wspomnień a także bogaty zbiór fotografii. Stanowią one dla historyka bezcenne źródło informacji a w przypadku niektórych tematów jedyne źródło pozwalające poznać prawdę o obozie, ponieważ władze obozowe w oficjalnych dokumentach celowo fałszowały niektóre wydarzenia. Dotyczy to m.in. egzekucji przeprowadzanych na więźniach obozu czy spraw związanych z organizacją procesu masowej zagłady Żydów. W takich przypadkach prawdy można dowiedzieć się jedynie od naocznych świadków tamtych wydarzeń.

Relacje przedstawione w niniejszym tomie to zeznania konkretnych ludzi, znanych z nazwiska i imienia, co zmusza do pamiętania, że tragedia Auschwitz to jednocześnie tragedia zarówno ponad miliona ofiar tego obozu jak i tragedia każdego pojedynczego człowieka.

Mamy nadzieję, że publikacje z serii „Głosy pamięci” pomogą Czytelnikowi lepiej zrozumieć wyjątkowość obozu Auschwitz, jego skomplikowaną historię oraz współczesne znaczenie tego miejsca dla Europy i dla świata.

Krystyna Oleksy

Rys historyczny

Przygotowanie do ewakuacji obozu

W lipcu 1944 roku wojska radzieckie wyzwoliły obóz koncentracyjny na Majdanku w Lublinie, gdzie schwytały kilku esesmanów z załogi obozowej i zastały niezniszczone urządzenia masowej zagłady. Stało się to sygnałem alarmowym i przestrogą dla załogi Konzentrationslager Auschwitz.

Od sierpnia 1944 roku do połowy stycznia 1945 roku ewakuowano z KL Auschwitz około 65 000 więźniów i więźniarek, wśród nich niemal wszystkich przebywających w obozie Polaków, Rosjan i Czechów (ok. 15 000 osób). Zatrudniono ich w głębi Trzeciej Rzeszy, w różnych zakładach przemysłowych, m.in. przy rozbudowie fabryk zbrojeniowych w górach Harzu i na terenie Austrii.

Niemało uwagi poświęciły władze SS w drugiej połowie 1944 roku zacieraniu śladów i niszczeniu dowodów zbrodni dokonanych w obozie oświęcimskim. Wzmożono praktykowane od dawna niszczenie wykorzystanych, nieprzydatnych już akt, m.in. kartotek i rejestrów więźniów. Przystąpiono do palenia imiennych wykazów Żydów deportowanych do natychmiastowej zagłady w Oświęcimiu.

We wrześniu, październiku i listopadzie 1944 roku zgładzono część więźniów Żydów zatrudnionych przy obsłudze krematoriów i komór gazowych w tzw. Sonderkommando, którzy byli bezpośrednimi świadkami eksterminacji. 7 października 1944 roku, przy próbie likwidacji kolejnych, wybuchł bunt, w wyniku którego zginęło w walce lub zostało zamordowanych ponad 450 więźniów. Do końca 1944 roku rozebrano uszkodzone w czasie powstania krematorium IV. W listopadzie i grudniu 1944 roku, zgodnie z rozkazem Reichsführera SS Heinricha Himmlera, przygotowano do wysadzenia pozostałe trzy budynki krematoryjne. Zdemontowano urządzenia techniczne w komorach gazowych i halach pieców w krematoriach: II i III. W większości wywieziono je w głąb Trzeciej Rzeszy. Krematorium V wraz z komorami gazowymi pozostawiono jednak w stanie pełnej sprawności aż do drugiej połowy stycznia 1945 roku. Ruchome mienie obozowe, na które składały się m.in. duże ilości materiałów budowlanych oraz rzeczy zagrabione Żydom – ofiarom masowej zagłady, pośpiesznie wywożono.

W połowie stycznia 1945 roku, wkrótce po rozpoczęciu przez Armię Czerwoną ofensywy wiślańsko-odrzańskiej, władze nazistowskie przystąpiły do ostatecznej ewakuacji i likwidacji obozu.

Od 17 do 21 stycznia 1945 roku wyprowadzono z KL Auschwitz i jego podobozów około 56 000 więźniów w pieszych kolumnach ewakuacyjnych, głównie na zachód, przez Górny i Dolny Śląsk, w ogólnym zarysie zgodnie ze specjalnymi wytycznymi wydanymi w dniu 21 grudnia 1944 roku przez Gauleitera NSDAP i nadprezydenta prowincji górnośląskiej – Fritza Brachta, miejscowego Komisarza Obrony Rzeszy. Tylko około 2200 więźniów z dwóch podobozów – „Eintrachthütte” w Świętochłowicach i „Laurahütte” w Siemianowicach – ewakuowano 23 stycznia transportem kolejowym. Główne piesze trasy ewakuacyjne wiodły do Wodzisławia Śląskiego i Gliwic, skąd więźniów wywożono dalej na zachód koleją. Jedna z najdłuższych tras przypadła do przebycia 3200 więźniom z podobozu w Jaworznie. Wiodła ona do KL Gross-Rosen na Dolnym Śląsku, a jej długość wynosiła 250 km.

Kolumny ewakuacyjne miały składać się wyłącznie ze zdrowych, silnych ludzi, zdolnych do odbycia kilkudziesięciokilometrowego marszu. W praktyce zgłaszali się do wyjścia także więźniowie chorzy i wycieńczeni, sądzili bowiem, nie bez podstaw, że ci, którzy pozostaną na miejscu, zostaną zgładzeni. Razem z dorosłymi więźniami wyruszyli w drogę także małoletni więźniowie – dzieci żydowskie i polskie.

Na wszystkich trasach esesmańscy konwojenci strzelali zarówno do więźniów usiłujących zbiec, jak i do więźniów nienadążających za współtowarzyszami z powodu wyczerpania fizycznego. Zarówno piesze, jak i kolejowe trasy ewakuacyjne usłane zostały tysiącami zwłok więźniów zastrzelonych oraz zmarłych z wycieńczenia lub przemarznięcia. Tylko na Górnym Śląsku poniosło śmierć około 3000 ewakuowanych więźniów. Ocenia się, że w trakcie całej akcji zginęło co najmniej 9000 więźniów KL Auschwitz, choć ich liczba może nawet sięgać 15 000. Wymownym świadectwem zbrodni dokonanych na ewakuowanych więźniach są liczne zbiorowe mogiły. Największą ich liczbę (blisko 60) zlokalizowano na Górnym Śląsku oraz w Czechach i na Morawach (około 50).

Jeden z zachowanych dokumentów nazistowskich dotyczących „marszów śmierci” i „transportów śmierci”, w których uczestniczyli więźniowie oświęcimscy, to raport z obozu Leitmeritz (Litomierzyce) w Czechach z 13 marca 1945 roku, stwierdzający przybycie w dniu poprzednim 58 więźniów ewakuowanych z podobozu oświęcimskiego „Hubertushütte” w Łagiewnikach. W raporcie stwierdzono, że pozostałych 144 więźniów tego podobozu (niemal wyłącznie Żydów) „zmarło” (verstorben) w drodze.

Postawy ludności cywilnej podczas ewakuacji KL Auschwitz

Mieszkańcy wiosek i miast, przez które – względnie obok których – przebiegały trasy ewakuacyjne, nie tylko śledzili dramaty, jakie rozgrywały się na drogach, ale także udzielali pomocy ewakuowanym więźniom. Pomagali, narażając się na ostre sankcje ze strony władz nazistowskich, głównie Polacy na Śląsku oraz Czesi w Czechach i na Morawach, rzadziej – zamieszkali na wymienionych terenach Niemcy. Za plecami esesmańskich konwojentów przekazywano więźniom wodę, chleb i inne produkty żywnościowe. Różnymi sposobami wspomagano więźniów uciekinierów, oferując im schronienie, żywność i odzież.

W niektórych miejscowościach Górnego Śląska dzięki pomocy tamtejszej ludności odzyskało wolność wielu zbiegłych więźniów. Ukrywano ich często przez kilka tygodni, aż do momentu nadejścia oddziałów Armii Czerwonej. Czternastu więźniów uciekinierów pochodzących z Polski, Austrii, Holandii, Francji i Niemiec, opuszczając w 1945 roku wieś Książenice pod Rybnikiem, wręczyło tamtejszemu mieszkańcowi Brunonowi Jurytce oświadczenie w brzmieniu: „My, niżej podpisani uciekinierzy z obozu Auschwitz, komunikujemy, że Jurytko Bruno, wieś Książenice, utrzymywał nas z narażeniem własnego życia i rodziny swojej osiem dni, karmiąc nas, dając pomieszczenie i noclegi i udzielając wszelkiej pomocy. Wszystko to uczynił on w czasie, gdy oddziały niemieckie i SS ścigały uciekinierów w całej okolicy. Takim sposobem uratował on nam wszystkim życie, czyniąc to bez korzyści materialnych jako porządny człowiek”1.

Po wojnie izraelski Instytut Pamięci Narodowej Yad Vashem odznaczył medalem „Sprawiedliwy wśród Narodów Świata” wielu mieszkańców Górnego Śląska za pomoc udzieloną więźniom żydowskim, którzy zbiegli podczas ewakuacji KL Auschwitz.

Zacieranie śladów zbrodni przez SS

W toku i po wymarszu więźniów podjęto ostatnie poczynania mające na celu zatarcie śladów zbrodni dokonanych w obozie. 20 stycznia 1945 roku wysadzono w powietrze krematoria: II i III, a 26 stycznia – znajdujące się dotąd w stanie pełnej zdatności do użytku krematorium V. 23 stycznia podpalono tzw. Kanadę II, kompleks baraków – magazynów z mieniem pozostałym po ofiarach eksterminacji.

W niepewnej sytuacji znalazło się blisko 9000 w większości chorych i skrajnie wyczerpanych więźniów pozostawionych w obozie macierzystym (Stammlager, Auschwitz I), Birkenau (Auschwitz II) i podobozach oświęcimskich. Nie nadawali się oni do ewakuacji pieszej, więc władze SS dążyły do zgładzenia wszystkich lub niemal wszystkich tych więźniów. Tylko zbieg okoliczności sprawił, że w większości uniknęli oni zagłady. Pomiędzy wymarszem z obozu ostatnich kolumn ewakuacyjnych a nadejściem żołnierzy Armii Czerwonej SS zdążyła wymordować w obozie – m.in. w podobozach: „Fürstengrube” w Wesołej, „TschechowitzVacuum” w Czechowicach i „Blechhammer” w Blachowni Śląskiej – około 700 więźniów żydowskich.

W przeciwieństwie do chaosu, który cechował ewakuację i likwidację nazistowskich obozów koncentracyjnych w ostatnich tygodniach istnienia Trzeciej Rzeszy (kiedy to nierzadko kolumny ewakuacyjne więźniów przepędzano bezładnie tam i z powrotem), ewakuacja i likwidacja KL Auschwitz była w ogólnym zarysie akcją przeprowadzoną zgodnie z ustalonymi z góry planami przez stosunkowo sprawnie działający jeszcze aparat SS. W wyniku tej akcji władze nazistowskie zdołały ewakuować i wykorzystać dla potrzeb niemieckiej gospodarki wojennej około 100 000 więźniów jako niewolniczą siłę roboczą oraz sporą ilość nagromadzonego w obozie mienia. Zbytnia gorliwość nazistowskich planistów mogła być jednak odczytana przez przełożonych jako przejaw defetyzmu, dlatego z niektórymi przedsięwzięciami zwlekano do ostatnich chwil i nie zdążono całkowicie zniszczyć obozu. W tym przypadku nie zrealizowano w pełni planu pozostawienia „spalonej ziemi”, stosowanego od dawna przez wycofujące się wojska niemieckie.

Wyzwolenie

Nadzieja na odzyskanie wolności, jaką żyli pozostawieni przez SS w obozie więźniowie, stała się rzeczywistością 27 stycznia 1945 roku. W dniu tym wkroczyli do Oświęcimia żołnierze Armii Czerwonej. Przed południem żołnierze 60. Armii Pierwszego Frontu Ukraińskiego pojawili się we wschodnim rejonie Oświęcimia, na terenie podobozu w Monowicach. Oświęcimski obóz macierzysty i obóz w Brzezince wyzwolili około godz. 15, przy czym przy pierwszym z nich napotkali opór cofających się oddziałów niemieckich.

Więźniowie witali żołnierzy radzieckich jak autentycznych wyzwolicieli, ci zaś przekraczali bramy obozowe w pełni świadomi historycznej doniosłości wypełnionego zadania. Paradoks tkwił wszakże w tym, że żołnierze będący formalnie przedstawicielami totalitaryzmu stalinowskiego przynieśli wolność więźniom totalitaryzmu hitlerowskiego.

W walkach o wyzwolenie Monowic, obozu macierzystego, Brzezinki, miasta Oświęcimia i okolicy poległo ponad 230 żołnierzy radzieckich, w tym dowódca 472. pułku piechoty, podpułkownik Semen Lwowicz Biezprozwannyj; 66 spośród nich zginęło w walce w strefie przyobozowej.

W obozie macierzystym, Brzezince i Monowicach doczekało wyzwolenia około 7000 więźniów. Około 500 więźniów żołnierze radzieccy wyzwolili przed 27 stycznia 1945 roku i wkrótce potem w podobozach: Starej Kuźni, Blachowni Śląskiej, Świętochłowicach, Wesołej, Libiążu, Jawiszowicach i w Jaworznie.

W obozie macierzystym i w Brzezince żołnierze radzieccy zastali około 600 zwłok więźniów zastrzelonych przez esesmanów w trakcie wycofywania się z KL Auschwitz oraz zmarłych w tym czasie z wycieńczenia. Nie były to jedyne ślady zbrodni, na jakie się tam natknęli.

Więźniowie znajdujący się we względnie dobrym stanie fizycznym niezwłocznie opuszczali obóz i wracali w swoje rodzinne strony.

Pomoc lekarska i powrót więźniów do domu

Pierwszej zorganizowanej pomocy udzielili wyzwolonym więźniom KL Auschwitz radzieccy lekarze, sanitariusze i sanitariuszki wojskowe. W krótkim czasie chorzy byli więźniowie trafili do przybyłych na teren obozowy dwóch radzieckich szpitali polowych, kierowanych przez majorów lekarzy: Wejtkowa i Miłaja. Nieoceniona okazała się też pomoc udzielona byłym więźniom przez polskich ochotników, mieszkańców Oświęcimia i okolicy, a także innych rejonów Polski, głównie członków Polskiego Czerwonego Krzyża (PCK).

Na początku lutego powstał na terenie wyzwolonego obozu Szpital Obozowy PCK, który działał pod kierownictwem dr. Józefa Bellerta do końca września 1945 roku. Pod opieką radzieckich szpitali polowych i Szpitala Obozowego PCK znalazło się ponad 4500 przeważnie obłożnie chorych byłych więźniów – obywateli dwudziestu kilku państw, w większości Żydów. Było wśród nich ponad 200 dzieci, w znacznej części bliźnięta żydowskie, które do niedawna poddawano zbrodniczym eksperymentom przeprowadzanym przez lekarza SS Josefa Mengelego2.

Większość byłych więźniów cierpiała z powodu biegunki głodowej. Choroba ta na ogół występowała z powikłaniami, najczęściej z gruźlicą. Członkowie personelu medycznego wspominali, że chorzy w większości wyglądali jak szkielety pokryte skórą ziemistego koloru. Występowały u nich obrzęki tułowia z sączącymi przetokami. Dorośli ważyli przeciętnie 30–35 kg. Jeszcze w maju 1945 roku jedna z byłych więźniarek Żydówek, 20letnia kobieta, przy wzroście 160 cm ważyła 25 kg, inna – przy wzroście 155 cm ważyła 23 kg.

W lutym i marcu 1945 roku przeniesiono chorych więźniów do murowanych bloków w byłym obozie macierzystym. Przy ogromnym nakładzie pracy lekarze i sanitariusze radzieckich szpitali polowych oraz ochotnicy PCK przystosowali je do potrzeb szpitalnych. Setki obłożnie chorych wyciągnięto z lepiących się od brudu i kału prycz i przeniesiono do uprzątniętych pomieszczeń.

Pacjentów przyzwyczajano do normalnego jedzenia, dawkując im posiłki niemal jak lek, np. zupę z przecieranych ziemniaków podawano trzy razy dziennie po łyżce, a po pewnym czasie po kilka łyżek. Przez wiele tygodni po wyzwoleniu pielęgniarki znajdowały pod siennikami i materacami chleb ukrywany przez chorych, którzy nie mogli uwierzyć, że niebawem otrzymają nowe porcje. Ciągły strach i związane z nim odruchy, nabyte w czasie pobytu w obozie, były u nich silniejsze od poczucia rzeczywistości. Z tego też względu wielu chorych nie chciało poddawać się kąpieli, bowiem łaźnie nadal kojarzyły im się z obozowymi saunami, w których przeprowadzano wśród więźniów selekcje na zagładę w komorach gazowych. Z podobną reakcją spotykały się pielęgniarki podczas podawania lekarstw dożylnych i domięśniowych. Niektóre chore niechętnie przyjmowały zastrzyki lub wręcz wzbraniały się przed nimi, mając w pamięci stosowane w obozie uśmiercanie zastrzykami fenolu wycieńczonych więźniów. Pod troskliwą opieką lekarzy, pielęgniarek i pielęgniarzy byli pacjenci wyzbywali się stopniowo tego rodzaju irracjonalnych odruchów. Wpływ przeżyć obozowych na ich psychikę był jednak nieodwracalny. Niestety, części wyzwolonych więźniów, wycieńczonych i obciążonych nabytymi w obozie chorobami nie zdołano uratować.

W mieście Oświęcimiu i pobliskich Brzeszczach działały utworzone samorzutnie przez miejscową ludność w 1945 roku dwa małe szpitale, do których przyjęto łącznie stu kilkudziesięciu chorych byłych więźniów. W szpitalu w Brzeszczach leczono m.in. 23 byłe więźniarki z 24 dziećmi, w części niemowlętami. Wieloma chorymi zaopiekowały się też we własnym zakresie siostry zakonne, serafitki z Oświęcimia, przyjmując ich do swego zakładu.

Większość byłych więźniów opuściła radzieckie