Dziennik Youtubera. Spoko ze mnie gość - Marcus Emerson - ebook

Dziennik Youtubera. Spoko ze mnie gość ebook

Emerson Marcus

4,5
14,99 zł

Ten tytuł znajduje się w Katalogu Klubowym.

DO 50% TANIEJ: JUŻ OD 7,59 ZŁ!
Aktywuj abonament i zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego, aby zamówić dowolny tytuł z Katalogu Klubowego nawet za pół ceny.


Dowiedz się więcej.
Opis

Życie Davy’ego przewróciło się do góry nogami. Wraz z rodzicami i młodszą siostrą przeprowadził się właśnie do nowego miasta, gdzie tata zaczyna nową pracę. Ale bycie nowym nie oznacza bycia samotnym czy anonimowym - w końcu po to ma się kanał na YouTubie!

Wraz z przyjaciółmi, Chuckiem i Annie, Davy rzuca się w wir tworzenia viralowych filmików. Jeśli mu się uda, wszyscy w jego nowej szkole będą znali jego imię, zanim jeszcze go spotkają.

Na jego kanale znajdzie się dosłownie wszystko. Psikusy? Są! Recenzje obiadów szkolnych? Są! Relacje z misji odbicia przetrzymywanych przez nauczycieli na lekcjach zakładników? Są! Wideo o przyklejaniu się taśmą klejącą do ściany? Też są, nawet jeśli nie wiadomo po co…Nigdy nie wiesz, które wideo skończy się śmiechem, a które katastrofą!Stanie się gwiazdą internetu nie będzie łatwe, ale Davy tak łatwo się nie poddaje…

„Dziennik Youtubera” to przepełniona humorem historia o perypetiach chłopca z ambicjami skierowana dla dzieciaków między 8 a 14 rokiem życia. Książka Marca Emersona, jak każda jego pozycja, to nie tylko pełna przezabawnych anegdot i ilustracji rozrywka, ale też opowieść o wartościach, jakimi należy się kierować. Autor przemyca, pod płaszczykiem absurdalnie zabawnych opowiastek, dużą dozę życiowych mądrości.

To książka o marzeniach zostania gwiazdą internetu, która wciągnie tak, że w końcu zapomni się o ciągłym zaglądaniu do telefonu. Jest to lektura obowiązkowa dla każdego młodego człowieka, który marzy o staniu się kolejnym Pewdiepie.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 69

Data ważności licencji: 1/1/2026

Oceny
4,5 (92 oceny)
64
17
7
1
3
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
mdziemid

Nie oderwiesz się od lektury

Super książka dla dzieci 8+!
60
Ewa_Hab

Nie oderwiesz się od lektury

jest fajna. lubię w takim stylu książki
40
AnWy81

Nie oderwiesz się od lektury

spoko
40
klaudyna_w

Nie oderwiesz się od lektury

fajna jest😀😁
40
nintendo86

Nie oderwiesz się od lektury

syn przeczytał w ciągu jednego dnia...
40



Tytuł oryginału: Kid Youtuber

Redaktor prowadzący: Barbara Czechowska

Redakcja techniczna: Sylwia Rogowska-Kusz

Skład wersji elektronicznej: Robert Fritzkowski

Redakcja: Zofia Żółtek/Słowne Babki

Korekta: Lingventa (Barbara Milanowska, Magdalena Zabrocka)

Copyright © 2020 Marcus Emerson

© for the Polish translation by Wojtek Cajgner

© for the Polish edition by MUZA SA, Warszawa 2022

ISBN 978-83-287-2220-0

MUZA SA

Wydanie I

Warszawa 2022

Dedykuję tę książkę Elijahowi

ODCINEK 1: WAŻNY ZE MNIE GOŚĆ

Znaczy się, wiecie, dorastaliśmy, grając w gry wideo, więc w sumie staliśmy się ekspertami od wszystkiego. Skoro potrafię zająć pierwsze miejsce w „Mario Kart”, to jestem CAŁKIEM PEWIEN, że dałbym radę dojeżdżać autem do szkoły.

Tak naprawdę mam całe TONY takich świetnych pomysłów. Nie chcę się przechwalać, ale jestem STRASZNIE bystry. Dorobiłem się nawet tytułu „OFICJALNEGO GENIUSZA” w teście z tyłu pudełka płatków śniadaniowych. Oprawiłem w ramkę nagrodę, którą znalazłem w środku.

Tak czy siak, nazywam się Davy Spencer i właśnie oglądacie mój pierwszy filmik na YouTubie!

WIĘKSZOŚĆ pierwszych odcinków to straszna nuda, ale nie mój. Ten jest GENIALNY, więc klikajcie subskrypcję i podzielcie się tym ze swoimi przyjaciółmi, bo właśnie dziś dostałem…

Budowanie napięcia…

To nowa cobra spitfire, która nawet jeszcze nie wyszła, bo ma premierę W PRZYSZŁYM ROKU, ale dostałem swoją wcześniej, bo ważny ze mnie gość. A teraz, skoro mam nowiutki kabriolet, będę najfajniejszym dzieciakiem w mieście.

Dziewczyny uwielbiają gości z niezłymi furami, możecie o to spytać każdego. Wystarczy, że będę jechał z zimnym łokciem i jedną ręką na kierownicy.

Ale po tym, jak już go przetestowałem, muszę ze smutkiem stwierdzić, że – nie licząc faktu bycia kabrioletem – temu autu brakuje tego czegoś, co czyniłoby je wyjątkowym.

Może i marudzę, ale nie ma wyrzutni linek z kotwiczkami. Nie ma turbiny odrzutowej. Ani opancerzenia. Ani rurek rozlewających olej.

No i gdybym miał więcej czasu, zabrałbym się na przejażdżkę po okolicy, ale musiałem bardzo szybko przerwać nagrywanie.

ODCINEK 2: MIESZKAM W MOTELU

Ktoś w motelu zostawił opuszczony dach w swoim kabriolecie.

Trafiłem na okazję, więc z niej skorzystałem.

Co mogę powiedzieć?

Jestem przedsiębiorczy.

I tak, powiedziałem „W MOTELU”, bo to właśnie tu mieszkam przez CAŁE lato. Musiałem dzielić pokój z mamą, tatą, czteroletnią siostrą i jej ślepym pieskiem, Bo-Bo, który, swoją drogą, jest czternastoletnim pudlem miniaturką, czyli ma jakieś sto psich lat.

Krissy naprawdę kocha tego pieska. Czasem nawet zakłada niewielkie psie uszy, żeby poczuł, że ma psią przyjaciółkę – choć nie może ich zobaczyć, bo przecież w ogóle nie widzi.

Moja rodzina była już na wspólnych wakacjach, więc to nie pierwszy raz, gdy mieszkamy wszyscy razem w jednym pokoju, ale TO NIE SĄ wakacje. To są tortury. To jakiś eksperyment kosmitów, którzy chcą sprawdzić, które z nas zwariuje jako pierwsze.

Jestem prawie pewien, że tą osobą będzie moja mama.

Na początku lata mój tata dostał nową pracę. Z tego powodu sprzedaliśmy większość naszych rzeczy, resztę wrzuciliśmy na małą przyczepę i pojechaliśmy na drugi koniec kraju. Tata starał się zrobić z tej wycieczki coś fajnego, więc zatrzymywał się przy atrakcjach turystycznych, ale były to rzeczy, które chciał zobaczyć TYLKO ON.

Obecnie mieszkamy w motelu El Rancho i czekamy, aż znajdziemy dom. Zajmuje to O WIELE WIĘCEJ czasu, niż twierdzili rodzice.

Moja siostra i ja MIELIŚMY dzielić drugie łóżko, ale ona sikała przez sen każdej nocy przez pierwszy tydzień od naszego przyjazdu, więc od tego czasu śpię już na zimnej, brudnej podłodze.

Nie jest to najczystszy zakamarek świata, ale paskudny dywan i tak jest na pewno lepszy niż obsikane łóżko.

No i przy motelu jest też basen, co jest całkiem fajne.

Woda jest zielona, ciemniejsza, niżbym chciał. No i trochę zalatuje. No i nie widać dna. A na powierzchni jest gruba warstwa czegoś tłustego i wygląda na to, że dałoby się po tym czymś spokojnie spacerować. Ale mój tata mówi, że woda w basenie nadal jest czystsza od tej z jeziora.

No i na portierni co rano czeka darmowa kawa i donuty. Nie piję kawy, bo jest paskudna, ale zdarza mi się poczęstować donutem czy dwoma. Och, ale żeby była jasność, zabranie WIĘCEJ niż dwóch może oznaczać kłopoty. Pracownicy motelu wyraźnie nie lubią, gdy ktoś to robi, choć napis mówi WPROST, że przecież wolno.

Znalazłem też parę osób w moim wieku, z którymi się koleguję.

Pierwszą z nich jest Chuck Metropolis. Jego imię brzmi, jakby był gliniarzem z przyszłości. Jego rodzice są właścicielami El Rancho. Chuck uważa, że z tego powodu to on tu rządzi, co czasem bywa irytujące.

Chuck do tego chce zostać ninja, jak dorośnie, jakby była to prawdziwa ścieżka kariery, do której można się przygotować w szkole. Jego celem życiowym jest przećwiczyć dziesięć tysięcy kopniaków ninja, czy jakoś tak – sam już w sumie nie wiem. Sądziłem, że chce po prostu pobić światowy rekord, ale Chuck twierdzi, że prawdziwy ninja o imieniu Bruce Lee właśnie tak ćwiczył.

Chuck nosi strój ninja pod swoimi zwykłymi ciuchami, zawsze w gotowości, by stać się ninja, w razie gdyby zaatakowali nas z zaskoczenia INNI ninja… Czy to jest częsty problem w tym miejscu? Wciąż jestem tu nowy, więc możliwe, że po prostu jestem tu za krótko, by coś takiego zobaczyć…

W naprawdę ciche dni da się usłyszeć Chucka kopiącego drzewa za motelem i odliczającego każdy kopniak. To trochę dziwne.

Drugą osobą, którą poznałem, jest Annie Yun. Mieszka w domu zaraz obok motelu razem z rodzicami i czterema młodszymi siostrami. A ja myślałem, że mam pecha z JEDNĄ siostrą.

Annie to najlepsza artystka, jaką znam, ale nie jest to wcale takie trudne, skoro nie znam zbyt wielu osób. Spędza większość czasu, rysując w swoim szkicowniku potwory i straszydła oraz inne dziwne rzeczy, ale potem wyrywa kartki i zgniata je w kulki. Wyjaśniła mi, że wynika to z tego, że jest „UDRĘCZONĄ ARTYSTKĄ” – tak powiedziała – ale ja myślę, że po prostu chce, żeby zabrzmiało to fajnie.

Twierdzi, że jest boleśnie świadoma podskórnego wpływu korporacyjnego świata i „dziewczyńskich” stylów na jej sztukę, i mówi, że stara się z całych sił nie spełniać oczekiwań rodziców, spodziewających się ilustracji z jednorożcami czy tęczami. Zamiast tego wybrała więc walkę z systemem i rysuje jednorożce, które PIERDZĄ tęczą.

Najgorszą rzeczą w mieszkaniu w motelu jest to, że nie mam pod ręką żadnych swoich rzeczy, a moje rzeczy są dla mnie bardzo ważne.

To moje RZECZY, wiecie, co mam na myśli?

Moje zabawki, moje gry wideo… tak, zacząłem tęsknić nawet za swoimi książkami. Wszystko to leży gdzieś w magazynie i będzie zbierać kurz, aż znajdziemy dom, a na to się na razie nie zapowiada.

Nie jestem pewien, jak długo jeszcze nasza rodzina będzie w stanie znosić jednopokojową przestrzeń mieszkalną.

W każdym razie, bez moich gratów, tkwię w lecie, które nigdy się nie kończy. I, szczerze mówiąc, NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ szkoły, bo wtedy przynajmniej będę miał coś do roboty.

Wiem, że to brzmi jak szaleństwo, bo kto mówi, że nie znosi wakacji i lata, ale uwierzcie mi: nicnierobienie jest fajne, ale gdy nie ma nic do robienia, to już gorzej.

Jedyną rzeczą, która sprawia, że nie oszalałem, jest oglądanie na YouTubie grających w gry streamerów.

Nie jest to to samo, co granie, ale zawsze coś.

To brzmi jak równie mądry pomysł co pokazywanie zdjęć jedzenia głodującej osobie, ale o dziwo oglądanie tych streamów zaspokoiło moją potrzebę obcowania z grami wideo. Nawet moja siostra to robi, tylko zamiast oglądać graczy spędza GODZINY na oglądaniu, jak inne dzieciaki bawią się swoimi zabawkami.

Więc oglądamy sobie te filmiki na telefonie mamy, aż pada bateria, z czego ona nigdy nie jest zadowolona, choć tyle razy powtarzała, że należy dawać więcej, niż się bierze.

Po tym, jak mama zabrała mi swój telefon, spytałem, czy nie mógłbym dostać własnego. W ten sposób nie musiałaby bez przerwy martwić się tym, że jej telefon padnie. A to, moim zdaniem, brzmi jak rozwiązanie dla nas obojga.

Ale nie próbowałem po prostu powiedzieć „Hej, czy możesz kupić mi telefon?”. Bo gdybym tak zrobił, usłyszałbym tylko stare, klasyczne „NIE!”, a tego staram się unikać.

Gdy chcecie skłonić rodziców do wydania pieniędzy na coś, co jest NAPRAWDĘ dla was ważne, czeka was przeprowadzenie bardzo misternego planu.

Zauważyłem, że najlepszym rozwiązaniem jest przedstawić szczerą i uczciwą prezentację, w której pojawiają się wypunktowane rozsądne argumenty. Mój tata przejrzał już ten trik, ale mama daje się złapać za każdym razem.

Ale nawet po przedstawieniu przeze mnie tych mocnych argumentów moi rodzice I TAK odmówili, bo „mieszkamy teraz w motelu i nie mamy za dużo pieniędzy”. Po czym dodali, że jeśli będę naprawdę grzeczny, może dostanę go na Boże Narodzenie, ale to jest ZBYT DŁUGI CZAS, żebym mógł to znieść.

Następnego dnia mój tata wrócił do motelu z podniszczonym aparatem cyfrowym, który dostał za darmo od kolegi w biurze.

Nie jestem pewien, czy tata rozumie, że aparat to nie to samo co telefon komórkowy, ale nie zaskoczyłoby mnie, gdyby faktycznie nie wiedział, bo dzisiaj większość dorosłych nie czai, o co chodzi z tą technologią.