Dziejba leśna - Bolesław Leśmian - ebook

Dziejba leśna ebook

Bolesław Leśmian

0,0
14,49 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Dziejba leśna” to tom wierszy Bolesława Leśmiana, twórcy nowego typu ballady w XX wieku, jak i jednego z najwybitniejszych przedstawicieli literatury dwudziestolecia międzywojennego.
Dziejba leśna” to tom zawierający prawie 40 pięknych utworów autorstwa Bolesława Leśmiana. W skład tego zbioru wchodzą takie wspaniałe dzieła jak „Tu jestem”, „Twój portret” oraz „Miłość stroskana”.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 41

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Bolesław Leśmian

DZIEJBA LEŚNA

Wydawnictwo Avia Artis

2023

ISBN: 978-83-8226-921-5
Ta książka elektroniczna została przygotowana dzięki StreetLib Write (https://writeapp.io).

Słowo wstępne

Ten — czwarty z kolei — zbiór poezyj Bolesława Leśmiana, ukazujący się w pierwszą rocznicę zgonu Poety (zm. 5.XI.1937), stanowi część tylko Jego puścizny pośmiertnej: obok kilku utworów dramatycznych, szeregu opowieści baśniowych i essayów zachowała się — bądź w rękopisach, bądź w dawnych pierwodrukach — prócz zebranych w tej książce znaczna ilość wierszy, pisanych w ciągu lat czterdziestu, lecz nie zawartych w żadnym z istniejących zbiorów.Zamiar wydania odrębnej książki, zatytułowanej „Dziejba leśna“, powziął Autor już w czasie druku swego ostatniego, ogłoszonego za życia, tomu poezyj, — gdy postanowił wyłączyć z przygotowanego materiału, wraz z innymi utworami, poemat, noszący nagłówek, który miał się stać tytułem następnej książki. Autor, jak zdaje się wynikać z Jego napomknień w rozmowach z najbliższymi, zamyślał dać w niej rzeczy, pominięte w „Napoju cienistym“, prawdopodobnie miał też na uwadze kilka większych utworów, nad którymi długo pracował, a które pozostały, niestety, w stanie fragmentarycznym.Starając się spełnić domniemane, znane tylko najogólniej, zamierzenie Zmarłego, zebrano tutaj i ułożono w całość — prócz wierszy, drukowanych w czasopismach warszawskich w r. 1936-7 — przeważnie utwory nowsze, aż do najpóźniejszych; jedynie w kilku wypadkach sięgniętodo dawnych rękopisów i pierwodruków, wzorując się w tym na Autorze, który zarówno w „Łące“, jak zwłaszcza w „Napoju cienistym“ zamieścił pewną ilość wierszy z okresów wcześniejszych.Nagłówki poszczególnych utworów, nie pochodzące od Autora, zostały w „Spisie rzeczy“ ujęte w nawiasy prostokątne.Pisownię oraz interpunkcję — tak rękopisów, jak i pierwodruków — starano się na ogół zachować, wyjątkowo tylko pozwalając sobie na zmiany, gdy szło o uzgodnienie z sobą pod tym względem różnych miejsc tekstu.A. T.

I

Niegdyś dom mój ochoczy

Niegdyś dom mój ochoczy i świat za dąbrową Porzuciłem, by dachu nie mieć ponad głową, I siebie porzuciłem gdzieś na skraju lasu Bez pomocy, bez żalu, bez śpiewu, bez czasu I biegiem tam, gdzie burza, mrok i zawierucha, By serce niepokoić i narazić ducha — Tak się chciałem utrudzić i krwią własną zbroczyć, Żeby istnieć wbrew sobie i ból swój przekroczyć. I minęło lat wiele — i po latach wielu — Marnotrawiąc dróg tysiąc — dotarłem do celu I pieśniami nade mną rozbrzmiały niebiosy, Powiększyły się kwiaty, zolbrzymiały rosy — I zgaduję, że z płaczem, po własnym pogrzebie, W opuszczoną bezdomność powracam do siebie.

Tu jestem

Tu jestem — w mrokach ziemi i jestem — tam jeszcze W szumie gwiazd, gdzie niecały w mgle bożej się mieszczę, Gdzie powietrze, drżąc ustnie, sny mówi i gra mi, I jestem jeszcze dalej poza temi snami. Zewsząd idę ku sobie; wszędzie na się czekam, Tu się spieszę dośpiewnie, tam — docisznie zwlekam I trwam, niby modlitwa, poza swą żałobą, Ta, co spełnić się nie chce, bo woli być sobą.

Wczesnym rankiem

Gdy ulice, stopami ludzkiemi nietknięte, W słońcu porannem stoją dla nieba otworem, Nie poznaję drzew dawnych — takie są zaklęte, Tak trafnie olbrzymieją i tak pachną — borem. Zda się, że po raz pierwszy owiane szelestem Jawią się moim oczom w cudnem niepoznaniu, Jakbym zastał je nagle na ich skrytem trwaniu W świecie zgoła odmiennym, niż ten, gdzie ja jestem. Lecz pierwszy zgiełk ulicy, wrzask życia ułudy Płoszy je, że — malejąc — tłumią czary swoje I cofają się właśnie w ten świat, gdzie ja stoję I podglądam ich pilnych przeistoczeń trudy.

Południe

Obłok blaskiem sam siebie zaćmiewa w upale, Dno błękitem przeciera, lub nie ma dna wcale. Rumianek, co w tych żarach biel gubi cudacznie, Trzykroć w nic się odzłoci, nim kwiatem być zacznie... Płat murawy od wzgórza całą źdźbeł bezsiłą Zielenieje mi w oku — w skrócie i pochyło... Głos od brzmienia własnego w tej ciszy odwyka, Nie chce mu się być głosem — bez żalu zanika. Drwal, nogi rozkraczywszy, z zadumą snu szczerą W pień uderza zbłyskaną od słońca siekierą. Echo się do uderzeń opóźnia o mgnienie, A ja właśnie to drobne chwytam opóźnienie I, nim odgłos siekiery osobno dolata, Całe niebo przeżywam i zwiedzam pół świata! W tych przerwach między echem a ciosów bezgwarem Dusza moja, z niczego zrodzona nad jarem, Szuka wolnej umieszczki dla trwania na nice, Dla istnienia naopak, dla tchu — w tajemnice! Nie wie o tem siekiera, że w ten dzień słoneczny Pracuje na baśń moją, na mój żywot wieczny! I że w jedną jedyną bezbrzeż się zespala Jej połysk i pnia wygłos — mój sen i ruch drwala! Że echo do uderzeń opóźnia się czaru, By snom dać krztynę czasu na wstęp do bezmiaru!

Zachód

W błękicie — szkarłat zórz! Wniebowstąpienie róż! Wieczność płonie tak samo, jak płonęła za młodu... Ogród, gdzie w złotym mchu tkwi odrobina tchu, Niezbędnego dla ciebie, co śnisz wnętrze ogrodu. By iść do tamtych stron, odzyskać trzeba zgon, Zagubiony w tym bycie, co narzucił się światu.