Duchowa Ścieżka - Gregory David Roberts - ebook + audiobook

Duchowa Ścieżka ebook i audiobook

Gregory David Roberts

3,6

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!
Opis

Jak zdobyć się na skok w nieznane po życiu pełnym sceptycyzmu i powątpiewania?

Czego trzeba, by uznać istnienie Boskiej Doskonałości?

Co znaczy Rezygnacja?

Z czym wiąże się rozpoczęcie Praktyki Duchowej?

Autor międzynarodowego bestsellera Shantaram zabiera nas w fascynującą duchową podróż, pełną zachwytu nad światem i rozmyślań o nauce, przekonaniach, wierze i praktyce religijnej. Czerpiąc ze świętych tradycji, rygorystycznej logiki i sześcioletnich nauk swojego duchowego przewodnika, Roberts opisuje krok po kroku proces swojego poszukiwania duchowej więzi – proces, którego dobroczynne działanie może odczuć każdy, bez względu na wyznanie bądź jego brak. Jak pisze autor: „Duchowa Ścieżka to książka, jakiej rozpaczliwie pragnąłem w młodości, książka, która daje więcej odpowiedzi niż pytań i pomaga zresetować duchowy kompas”.

Znakomita lektura dla wszystkich, którzy poszukują duchowego spokoju. Gregory David Roberts okazuje się znakomitym nauczycielem i przewodnikiem. Warto podążyć za nim.

Gregory David Roberts – jeden z najpopularniejszych współczesnych pisarzy australijskich, urodził się w 1952 roku w Melbourne (jako Gregory John Peter Smith), w 1978 został skazany na dwadzieścia lat za napady z bronią w ręku. Dwa lata później w biały dzień brawurowo uciekł z więzienia o zaostrzonym rygorze w Pentridge Prison i stał się jednym z najbardziej poszukiwanych przestępców Australii.

Przez blisko dziesięć lat ukrywał się w Bombaju. Początkowo mieszkał w slumsach, gdzie pracował jako lekarz ubogich. W tym samym czasie nawiązał pierwsze kontakty mafią. Wskutek intrygi trafił do ciężkiego bombajskiego więzienia Arthur Road. Wykupiony przez zaprzyjaźnionego z nim szefa mafii, stał się jego oddanym żołnierzem.

W 1990 roku we Frankfurcie został złapany za przemyt heroiny i niezwłocznie przekazany  do Australii, gdzie kazano go na sześć lat więzienia. Po kolejnej udanej ucieczce zgłosił się dobrowolnie do więzienia, by „odsiedzieć swoje i wrócić do rodziny”. Podczas odbywania kary zaczął pisać Shantaram, który został sprzedany w ponad 7 milionach egzemplarzy. Przetłumaczono go na 44 języki i wydano w ponad 116 krajach. Nakładem wydawnictwa Marginesy ukazała się także jego druga powieść Cień góry.

W 2014 roku Roberts wycofał się z życia publicznego, by napisać Duchową Ścieżkę, pracować nad projektami muzycznymi i spędzać czas z rodziną.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 117

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 2 godz. 48 min

Lektor: Filip Kosior

Oceny
3,6 (25 ocen)
9
3
9
3
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
justyna_gazda

Całkiem niezła

zbyt filozogiczna
00
katarzynaob

Nie oderwiesz się od lektury

Bardzo piękna i magiczna książka
00
Patrus91

Nie oderwiesz się od lektury

Opis pięknej historii, która ma w sobie wiele nauki
00
Jeny_co_tu_czytac

Z braku laku…

"Duchowa ścieżka" Georgy David Roberts Duchowa ścieżka to droga dla poszukujących wewnętrznego spokoju, uczciwości, szlachetności i miłości. Autor Georgy David Roberts to Australijski pisarz znany z takich tytułów jak "Shantaram" czy "Cień Góry", powieści inspirowanych prawdziwym życiem autora który był skazany na dwadzieścia lat za napady z bronią w ręku a uciekając z więzienia był jednym z najbardziej poszukiwanych przestępców w Australii. Przez około dziesięć lat mieszkał w slumsach w Bombaju pracując jako lekarz dla ubogich, "Shantaram" zaczął pisać gdy ponownie trafił do więzienia za przemyt narkotyków, przy współpracy z mafią. Kiedy zaproponowano mi przeczytanie tej pozycji chciałam odmówić, duchowość wszelaka to nie moja bajka, i gdyby nie to, że książka ma około 160 stron, to na pewno bym odmówiła, stwierdziłam jednak, że co mi szkodzi zapoznać się ze specyfiką duchowej ścieżki życia autora tak popularnych i chwalonych książek. Należę do osób które nie zrozumieją czerpania ...
00

Popularność




Tytuł oryginału The Spiritual Path
Przekład MACIEJKA MAZAN
Wydawca KATARZYNA RUDZKA
Redaktor prowadzący ANDRZEJ SZEWCZYK
Redakcja ANITA REJCH
Korekta JUSTYNA TECHMAŃSKA
Adaptacja projektu okładki DAWID GRZELAK
Opracowanie graficzne i typograficzne, łamanie, korekta ANNA HEGMAN
Koordynatorka produkcja PAULINA KUREK
Zdjęcie na okładce © Shutterstock
The Spiritual Path Copyright © 2021 by Gregory David Roberts Copyright © for the translation by Maciejka Mazan Copyright © for the Polish edition by Wydawnictwo Marginesy, Warszawa 2022
Warszawa 2022 Wydanie pierwsze
ISBN 978-83-67262-46-0
Wydawnictwo Marginesy Sp. z o.o. ul. Mierosławskiego 11A 01-527 Warszawa tel. 48 22 663 02 [email protected]
www.marginesy.com.pl
Konwersja:eLitera s.c.

Przystępując do pisania tej książki, uświadomiłem sobie, że częściowo kieruję ją do mojego młodszego Ja – tego zawsze poszukującego, ale często samolubnego, sfrustrowanego, rozgniewanego czy nawet agresywnego. Gdyby młody Ja przeczytał tę książkę – albo inną, podobną do niej – może oszczędziłoby mi to trochę krzywd i negatywizmu ze strony znanego mi świata i ludzi, a także tych krzywd, które ja wyrządziłem. Mogłoby mi to pomóc nastawić wewnętrzny kompas na prawdziwą Północ, tak jak kroczenie duchową Ścieżką ocaliło o wiele starszego mnie od równi pochyłej żalu, poczucia winy i depresji. A zatem jest to książka dla wszystkich poszukujących siebie, którymi jesteśmy, byliśmy lub się staniemy.

Każdy jest istotą duchową. Każdy kroczy duchową Ścieżką.

Wszyscy na niej jesteśmy, czy to wiemy, czy nie. Wszyscy w naturalny sposób znajdujemy drogę do duchowego połączenia, a wielu z nas je osiąga, nie starając się o to. Ale można też iść Ścieżką świadomie, z uwagą i aktywnym zaangażowaniem.

Sześć lat temu miałem motyw, środki i sposobność, żeby wejść świadomie na duchową Ścieżkę.

Motywem było to, że chciałem wiedzieć – po dekadach badań nad teologią, mistycznymi tradycjami i duchowością chciałem się dowiedzieć, czy coś tam jest. Czy naprawdę istnieje jakaś Duchowa Rzeczywistość?

Środkiem była koncha – mój duchowy nauczyciel zapewnił mnie, że dęcie w muszlę z najwyższą Niewinnością i szczerością w czynnej, fizycznej Praktyce Duchowej może połączyć i połączy mnie z pierwiastkiem duchowym.

Sposobność pojawiła się w moim życiu w czasie, gdy mogłem się odizolować i poświęcić dużą część mojej uwagi i energii na próbę aktywnego stworzenia połączenia.

A więc to zrobiłem.

Podjąłem kroki, które – o czym wiedziałem dzięki swoim badaniom i mojemu duchowemu nauczycielowi – były niezbędne w szczerej, autentycznej podróży po duchowej Ścieżce – Potwierdzenie, Rezygnacja i Praktyka Duchowa. Wycofałem się, przestałem chodzić na przyjęcia, kolacje, imprezy, wydarzenia, festiwale, koncerty, do kina, teatru i właściwie wszędzie. Wyrzekłem się wielu ulubionych rzeczy i skupiłem na staraniu, żeby być godnym kroczenia Ścieżką. A potem z największą szczerością, w czynnej i wyczerpującej Praktyce Duchowej, dąłem w konchę – dwa razy dziennie, codziennie, przez sześć lat.

Oto co się wydarzyło.

GDR

23 marca 2020 r.

Oracabessa, Jamajka

Musiałem stworzyć jakiś system. Tak działa mój umysł. Musiałem mieć logiczny system, żeby doprowadził mnie na skraj rozsądku, z którego mógłbym rozważnie wykonać skok w nieznane.

Teraz wiem, że szukanie sensu w doświadczeniu duchowym tak naprawdę jest bezsensem, i z uśmiechem wspominam te pierwsze dni i moje siłowanie się z filozofią. Zacząłem rozumieć, że logika Materialnej Rzeczywistości – otaczającego nas codziennego świata – różni się od logiki Duchowej Rzeczywistości, tak jak od logiki Kwantowej Rzeczywistości, mikrokosmosu pełnego atomów i elektronów. Rządzące nimi zasady są odmienne, sposób myślenia o każdym z nich jest odmienny i odkryłem, że ten skok w nieznane to bardziej dryfowanie niż skakanie. Chodzi o to, żeby przestać się kurczowo trzymać.

Logika, której potrzebowałem na początku i za którą podążyłem w czynną Praktykę Duchową, przedstawiała się tak:

Po pierwsze przyjąłem za pewnik, że ateistyczny punkt widzenia nie ma sensu. Jeśli we wszechświecie istnieje choć jedna rzecz mająca cechy metafizyczne lub wykraczające poza fizyczność, nie ma sensu zaprzeczać istnieniu metafizyki.

Tak się składa, że w naszym Wszechświecie istnieje coś, co ma jednocześnie właściwości fizyczne i metafizyczne, a tym czymś jest foton.

Wszyscy naukowcy zgodnie twierdzą, że foton nie ma masy, co znaczy, że nic nie waży, i że nie ma objętości, czyli nie zajmuje fizycznej przestrzeni. Foton wykazuje także wyjątkową relację z czasem. A zatem foton istnieje, a jednocześnie nie istnieje – inaczej niż wszystko, co ma masę i objętość. To metafizyczne cechy charakterystyczne.

Oczywiście fotony naprawdę istnieją i możemy je odbijać od luster i czuć efekty działania skoncentrowanej energii, ale gdy chodzi o ich opisanie, można to zrobić tylko za pomocą języka metafizyki: tak, naprawdę istnieją, ale, hm... nic nie ważą i nie zajmują przestrzeni, a także przenoszą się z prędkością światła, do czego nie jest zdolne nic oprócz nich. A, no fakt, i jeszcze to, że każda para fotonów może na siebie reagować nawet wtedy, gdy rozdziela je cały obserwowalny wszechświat.

Możemy wymienić całą listę tych cech, zrobić obliczenia i na ich podstawie zbudować teorie, ale wyjaśnienie, jak coś może istnieć, a jednocześnie nie istnieć, poruszając się z niemożliwą prędkością i zmieniając się w tandemie na kosmiczne odległości, wymaga zrozumienia sięgającego poza fizyczność, czyli metafizycznego.

Zatem nawet jeśli tylko jedna rzecz z naszego wszechświata ma właściwości metafizyczne – jak foton – nie ma sensu zaprzeczać istnieniu metafizyki. Lepiej skupmy się na jej lepszym opisaniu.

Dlatego uznałem, że metafizyka istnieje naprawdę – przynajmniej jeśli chodzi o fotony – i otworzyłem umysł.

Po drugie nie myślałem w kategoriach religii, lecz duchowości.

Modliłem się z wiernymi w synagogach, meczetach, świątyniach, kościołach, gurdwarach, stupach, świątyniach ognia, jaskiniach i kamiennych kręgach. Nauczyłem się modlitw w trzech językach i z niewinną radością recytowałem je z przyjaciółmi, gdy mnie zapraszali. Byłem ministrantem podczas katolickiej mszy, mój duchowy nauczyciel jest braminem praktykującym hinduistyczny tantryzm, uczyłem się pod kierunkiem innych przewodników religijnych, ale sam nie wyznaję żadnej religii.

Dla moich celów religia jest tym, w co wierzymy i co uznajemy za prawdziwe, a duchowość to to, czego doświadczamy jako prawdziwe. 

Podobnie nie starałem się szukać ani badać Boga. Nic nie wiem o Bogu i zawsze jestem ostrożny, gdy ktoś mówi: „Bóg chce tego od ciebie...” albo „Bóg mówi to czy tamto...”.

Bóg z definicji jest tak wielki, tak niezmierzony, że nie sądzę, żeby ktokolwiek mógł wiedzieć coś bezpośrednio o nim. Byłoby to jak zderzenie materii i antymaterii, prowadzące do naszego unicestwienia.

Jak możemy liczyć, że ujrzymy lub bezpośrednio doświadczymy boskiego źródła wszystkich słońc we wszystkich wszechświatach, skoro nie potrafimy nawet przez pięć minut patrzeć na Słońce?

Zatem jeśli na potrzeby dyskusji przyjmiemy, że istnieje taka Boska Doskonałość, uważałem, że logika wyklucza, żebyśmy mogli poznać tę doskonałość – Boga – bezpośrednio. Jednak sądziłem, że możemy ją poznać pośrednio.

Dla swoich celów uznaję, że duchowość nie jest Bogiem.

Duchowość toduch Boga w tym światowym, materialnym wszechświecie.

Aczkolwiek Bóg – jeśli istnieje – daleko wykracza poza naszą ograniczoną ludzką możliwość bezpośredniego pojmowania i poznania. Istnieją rzeczy, które możemy założyć na temat naszego skromnego, ludzkiego konceptu Boskiej istoty.

Gdybyśmy na potrzeby dyskusji mieli przyjąć, że Bóg istnieje, to Boska istota byłaby z definicji doskonała i robiłaby wszystko w doskonały sposób. Byłoby nielogiczne, gdyby Bóg – lub koncepcja Boga – był niedoskonały pod jakimś względem albo robił coś w niedoskonały sposób. Wszystkie wielkie religie zgadzają się co do tego, choć mogą się różnić w wielu innych sprawach.

Z tego powodu w logicznym systemie, który opracowałem, żeby móc dokonać skoku Wiary, posłużyłem się terminem „Boska Doskonałość” zamiast „Bóg” – by nie tracić z oczu idealnej natury boskości i uniknąć wielu specyficznych religijnych interpretacji tego, co znaczy słowo „Bóg”.

W Materialnej Rzeczywistości, którą znamy z życia codziennego, Doskonałość jest ideą, koncepcją; nie istnieje nic takiego jak Doskonałość; wszystko jest w jakiś sposób niedoskonałe i czasami ta piękna niedoskonałość stanowi o uroku lub znaczeniu rzeczy.

Używamy słowa „doskonały” nieprecyzyjnie, aby powiedzieć, że coś jest skończone i bez żadnej wady. Ale wiemy także, że nic nie jest całkowicie wolne od niedoskonałości; traktujemy to słowo jako aproksymację.

Jednak w języku duchowym Doskonałość to absolut; jest absolutnie Nieskazitelna i absolutnie pozbawiona skaz, uszkodzeń, wyjątków, porównań czy duplikatów. Doskonałość to osobliwość; wszystko z wyjątkiem niej jest pod jakimś względem niedoskonałe i nie może być drugiej takiej jak ona.

Inaczej formułując tę tezę: jeśli ustalimy, że ktoś jest najwyższy w pokoju pełnym ludzi, z definicji wszyscy inni staną się osobami niższymi.

Gdy ustalimy taki pojęciowy absolut jak Doskonałość, będzie to oznaczało, że z definicji wszystko inne nie będzie doskonałością. Osobliwa natura Doskonałości jest częścią tej koncepcji; może istnieć tylko jedna Doskonałość, w przeciwnym razie koncepcja nie ma sensu.

Podobnie jak koncepcja Nieskończoności to coś, co można zaakceptować tylko na poziomie duchowym lub filozoficznym, ponieważ taka Doskonałość nie da się osiągnąć w Materialnej Rzeczywistości, którą znamy jako codzienność; istnieje ona tylko w naszych umysłach jako koncepcja albo coś, co przypisujemy wewnętrznej esencji Boskiej Doskonałości.

A zatem – rozumowałem dalej – jeśli istnieje Boska Doskonałość i jeśli Boska Doskonałość czyni wszystko doskonale, wynika z tego, że Boska Doskonałość nie może niszczyć.

Gdyby Boska Doskonałość mogła niszczyć, robiłaby to doskonale, a wtedy nie istniałoby nic oprócz niej.

Tymczasem istnieje mnóstwo rzeczy – może nawet całe wieloświaty – zatem Boska Doskonałość musi być twórcza, nie niszcząca. I wszystko, co widzimy dokoła nas w odczuwalnym wszechświecie, jest wyrazem doskonałej Twórczej Siły Boskiej Doskonałości.

Co za tym idzie, w logicznym systemie Doskonałości Boskiej Doskonałości nie mieści się branie.

Gdyby Boska Doskonałość mogła brać, robiłaby to doskonale i nie istniałoby nic oprócz niej.

Ale jest wiele istnień, więc Boska Doskonałość musi być Dawcą i wszystko, co widzimy w dostrzegalnym wszechświecie, jest wyrazem doskonałego Obdarzania Boskiej Doskonałości.

Rodzi się w nas emocjonalna reakcja, która podsuwa nam pytanie, jak możemy przyjmować koncepcję takiego Boskiego Dawcy, gdy na świecie jest tyle cierpienia i trosk. Jak ten cały ból, troski i nieszczęście mogą być wyrazem działalności Boskiego Dawcy?

Po pierwsze ból to cena za życie, a ja, który zaznałem mnóstwo bólu, sądzę, że to uczciwa cena za całe zadziwiające dobro, jakie przynosi nasza egzystencja.

Po drugie wydaje się, że gdy Boska Doskonałość tworzy multiwersum z materii, przestrzeni i energii, wyczarowując je wyłącznie z Boskiego materiału, przejście z doskonałej Boskiej natury do niedoskonałej Natury wymaga wielu gwałtownych procesów wewnątrz gwiazd, planet i żywych ciał, które powstają w procesie stworzenia. A zatem tak to jest: droga z umysłu Boga w Materialne, Kwantowe i Duchowe Rzeczywistości wyzwala po drodze energię, siłę i materię.

Dla nas egzystencja oznacza możliwe trzęsienia ziemi, wulkany, huragany, cyklony, tornada, tsunami i wiele innych przerażających zjawisk. Tak musi być, gdy Boska Doskonałość tworzy niedoskonałość – i znowu uważam, że to sprawiedliwa cena.

I po trzecie – na podstawie osobistego doświadczenia myślę, że cierpienie większości z nas, ludzi, jest jak bestia, która sama się stwarza. To były moje grzechy, nie Boga. To my, nie Boska Doskonałość, odpowiadamy za niesprawiedliwość i nierówność tego świata, i to my mamy środki, żeby to zmienić.

Moje rozumowanie przedstawiało się tak: jako istoty materialne w Materialnej Rzeczywistości nie możemy „znać” Boskiej Doskonałości tak, jak znamy zjawiska materialne.

Jednak logika dopuszcza, że Boska Doskonałość, która wyposażyła ten wszechświat w Rzeczywistość Kwantową i Materialną, mogła także dodać do niego (lub do wieloświata) trzecią rzeczywistość duchowej natury – pole boskich tendencji, z którym możemy nawiązać kontakt: Duchową Rzeczywistość.

Wydawało mi się sensowne, że Boska Doskonałość, która stworzyła wszystko z doskonałej, Obdarzającej Twórczości, wyposaży wszechświat w duchowy składnik, który – choć nie jest samą Boską Doskonałością – może zapewnić kanał lub fale pozwalające na pośredni kontakt ze Źródłem.

Teraz dziwię się, że zadałem sobie tyle trudu, aby stworzyć intelektualne, względnie logiczne rusztowanie, z którego miałem wykonać skok w nieznane, skoro to sam skok rozwiązał wszystkie problemy. Było to myślenie człowieka, który dokładnie czyta instrukcję obsługi motocykla, a potem zabiera się do naprawy lub wymiany jakiejś jego części. Ale jak się okazało, spotkanie z duchowością podczas przejścia przez Ścieżkę pisze swoją instrukcję obsługi i wszystkie logiczne przygotowania stają się tylko zamglonym odbiciem w mętnym lustrze.

Mimo to potrzebowałem czegoś, czego mógłbym się chwycić przed skokiem: rusztowania z myśli, które pomogłoby mi powiedzieć „Witaj” Boskiej Doskonałości prawdziwie i szczerze, nie czując się jak głupiec czy oszust.

Zatem dalej podążałem ścieżką logiki.

Moja badania wykazały, że wiele tradycji i tekstów odnosi się do istnienia tej innej Duchowej Rzeczywistości biegnącej równolegle lub przeplatającej się z Materialną Rzeczywistością pełną kul bilardowych, ludzi i planet, a także z Rzeczywistością Kwantową ze stanami kwantowymi, z kotem Schrödingera i ze stanem splątanym.

Rozumowałem, że jeśli istnieje coś takiego jak Duchowa Rzeczywistość, jednym ze sposobów na połączenie się z nią mogłoby być Obdarzanie, ponieważ cały wieloświat jest wyrazem idealnego Obdarzania Boskiej Doskonałości.

Miłość jest altruistycznym Obdarzaniem.

Pobożność jest altruistycznym duchowym Obdarzaniem.

Stąd też duchowe Obdarzanie, okazywane podczas szczerej Praktyki Duchowej, mogłoby sprawić, że dostroimy się do fal czyczęstotliwości połączenia łączącej nas z Duchową Rzeczywistością.

Był to klucz, którego potrzebowałem: skupienie mojej Praktyki duchowej na dawaniu bez pytania o rewanż w szczerej próbie stworzenia połączenia z Duchową Rzeczywistością, o ile taka istnieje.

Ale zanim po raz pierwszy zadąłem w konchę, starając się stworzyć połączenie dzięki wielu tekstom i nauczycielom, u których szukałem rady przez wiele lat, upewniłem się, że muszę podążać za trzema ważnymi i koniecznymi wyznacznikami: Potwierdzeniem, Rezygnacją i Praktyką Duchową – żeby stać się godnym połączenia. Dlatego musiałem skorygować swoje myślenie, aby dostosować się do nowej i bardzo odmiennej logiki Duchowej Rzeczywistości.

Moim punktem wyjściowym było założenie, że jeśli istnieje Duchowa Doskonałość i jej doskonała Kreatywność stworzyła wieloświat zdolny do wykształcenia istot myślących, które stały się zdolne do Potwierdzenia, Rezygnacji i Praktyki Duchowej, to Boska Doskonałość mogłaby wzbogacić wszechświat o Duchową Rzeczywistość dającą możliwość duchowego połączenia w granicach tej Materialnej Rzeczywistości, w granicach życia, które wiedziemy w znanym nam codziennym świecie.

Nie chcę nikogo przekonywać ani do tego, ani do niczego innego. Po prostu opisuję logiczną ścieżkę, dzięki której mogłem „skoczyć” w nieznane i się zaangażować. Tylko to miało dla mnie sens.

Na tych stronach od czasu do czasu wygłaszam stwierdzenia na temat spraw duchowych, jakby były faktami, ale jedynie wyrażam siebie. To tylko moje zdanie i nie spodziewam się, że ktoś przyzna mi rację – ani o to nie proszę.