Drobna przysługa - Natasha Oakley - ebook

Drobna przysługa ebook

Natasha Oakley

4,0

Opis

Amy i Hugh znają się od dziecka, dlatego Hugh bez wahania prosi ją o przysługę. Amy ma na dwa tygodnie zostać nie tylko jego sekretarką, ale też dziewczyną na niby. W ten sposób Hugh chce zniechęcić żonę swego szefa, która niedwuznacznie z nim flirtuje. Amy dokłada wszelkich starań, by intryga odniosła skutek. Wkrótce z szarej myszki przeobraża się w zadbaną i elegancką piękność, a Hugh wreszcie zauważa, że jego przyjaciółka jest bardzo atrakcyjną kobietą...

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 159

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,0 (62 oceny)
27
12
18
4
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Natasha Oakley

Drobna przysługa

Toronto • Nowy Jork • Londyn Amsterdam • Ateny • Budapeszt • Hamburg Madryt • Mediolan • Paryż Sydney • Sztokholm • Tokio • Warszawa

Drogie Czytelniczki!

Witam Was serdecznie w nowym roku. Oby był dla nas wszystkich lepszy od poprzedniego! Mam nadzieję, że gdy odpoczniecie już po szaleństwach sylwestrowych, znów zatęsknicie do książek z serii ROMANS, które po raz kolejny dostarczą Wam sporej dawki wzruszeń. W tym miesiącu szczególnie polecam dwie nowe miniserie.Dary losuto dwuczęściowa opowieść o kobietach, które miały odwagę rozpocząć nowe życie. NatomiastKrólewskie ślubyto trzyczęściowa historia pewnej europejskiej królewskiej rodziny. Jej członkowie wyznają zasadę, że prawdziwa miłość jest równie ważna, jak dobro dynastii…

A oto wszystkie propozycje na styczeń:

Słodka niespodzianka– pierwsza część miniseriiDary losu.Czy prawdziwe życie zaczyna się, gdy dzieci opuszczają rodzinne gniazdo? Dla niektórych rodziców na pewno tak…

Niezwykła księżniczka– pierwsza część miniseriiKrólewskie śluby.Pewna księżniczka tak bardzo chce zapomnieć o ciążących na niej obowiązkach, że zostaje… kelnerką!

Barwy miłości– biedna dziewczyna, której jedynym majątkiem są marzenia, poznaje biznesmena, który już nie umie marzyć…

Drobna przysługa– pewna para znała się od dziecka, ale dopiero niezwykłe okoliczności sprawiły, że oboje ujrzeli siebie nawzajem w zupełnie innym świetle.

Bezpieczna przystań, Zastępcza narzeczona(DUO) – dwie opowieści o silnych uczuciach, które pokonują naprawdę wielkie przeszkody.

Życzę przyjemnej lektury!

Grażyna Ordęga

Harlequin.Każda chwila może być niezwykła.

Czekamy na listy. Nasz adres:

Arlekin – Wydawnictwo Harlequin Enterprises sp. z o.o. 00-975 Warszawa 12, skrytka pocztowa 21

Tytuł oryginału: The Business Arrangement Pierwsze wydanie: Harlequin Mills & Boon Limited, 2005 Redaktor serii: Grażyna Ordęga Korekta: Ewa Popławska

© 2005 by Natasha Oakley

© for the Polish edition by Arlekin – Wydawnictwo Harlequin Enterprises sp. z o.o., Warszawa 2007

Wszystkie prawa zastrzeżone, łącznie z prawem reprodukcji części lub całości dzieła w jakiejkolwiek formie.

Wydanie niniejsze zostało opublikowane w porozumieniu z Harlequin Enterprises II B.V.

Wszystkie postacie w tej książce są fikcyjne. Jakiekolwiek podobieństwo do osób rzeczywistych – żywych czy umarłych – jest całkowicie przypadkowe.

Znak firmowy Wydawnictwa Harlequin i znak serii Harlequin Romans są zastrzeżone.

Arlekin – Wydawnictwo Harlequin Enterprises sp. z o.o. 00-975 Warszawa, ul. Rakowiecka 4

Skład i łamanie: Studio Q, Warszawa

Printed in Spain by Litografia Roses, Barcelona

ISBN 978-83-238-3060-3

Indeks 360325

ROMANS – 887

Konwersja do formatu EPUB: Virtualo Sp. z o.o.virtualo.eu

ROZDZIAŁ PIERWSZY

– Jak to „nie”? Nie żartuj, Amy! – Hugh rozłożył ramiona na oparciu sofy. – Jesteś mi potrzebna.

Amelia Mitchell ledwie raczyła oderwać wzrok od czytanej książki. Podwinęła nogi pod siebie i wygodniej umościła się na wyłożonym poduszkami parapecie.

– Z pewnością nie aż tak bardzo. Chyba możesz poprosić kogoś innego?

– Ale proszę ciebie. Przecież nigdzie nie pracujesz.

– Co to ma do rzeczy? – odparła. W końcu odważyła się zwrócić spojrzenie na uśmiechniętą twarz Hugh Balfoura. – Po prostu nie chcę.

– Dlaczego?

– Bo mi to nie odpowiada. Gdybym chciała zostać twoją sekretarką, złożyłabym podanie o pracę. – Wyprostowała się i odłożyła książkę. – Jestem wściekła na Seba, że ci to zasugerował.

– Starał się pomóc.

– Niby komu? – spytała, odwracając się do niego. Jej drobna figurka kipiała wręcz oburzeniem. – Wiem, że przyjaźnicie się od bardzo dawna, ale ostatecznie ja jestem jego siostrą! Można by się spodziewać, że to mnie powinien stawiać na pierwszym miejscu.

Ledwie skończyła, wiedziała, że mówi od rzeczy. Cóż złego w tym, że Seb zaproponował najlepszemu przyjacielowi pomoc swojej siostry? Inna sprawa, że siostrze to zupełnie nie odpowiadało. Kochała brata bezgranicznie, tymczasem on nigdy nie zważał na jej uczucia ani nie dostrzegał jej poświęcenia.

Nawet nie przyszło mu do głowy, żeby ją uprzedzić o przyjeździe na coroczne regaty. Oczywiście miał pełne prawo do zatrzymania się w Henley w siedemnastowiecznym domku mamy, lecz byłoby miło, gdyby wcześniej zadzwonił. Powinien pamiętać, że ona tam mieszka.

Hugh długimi palcami kreślił kółka na mahoniowym stoliku. Wydawał się zupełnie niezrażony jej wybuchem.

– Chodzi tylko o dwa tygodnie. Pomyśl o pieniądzach. Dobrze ci zapłacę.

– Nie potrzebuję pieniędzy.

– Chyba jesteś pierwszą studentką, która tak mówi.

– Już nie jestem studentką. Mam dyplom z wyróżnieniem. I na pewno moją ambicją nie jest praca na stanowisku sekretarki.

– Amy, proszę. Naprawdę potrzebuję pomocy.

Poczuła skurcz żołądka, widząc zmysłowy błysk w jego oczach. Czy ktokolwiek potrafi odmówić prośbie Hugh Balfoura? – przemknęło jej przez myśl. Z pewnością jego matka nie należała do tej grupy. Dla niej na zawsze pozostał wspaniałym niebieskookim chłopcem o nieskazitelnym charakterze.

No cóż… Amy mogłaby ją oświecić. To samo mogły zrobić liczne z jego byłych dziewczyn, które bezlitośnie porzucał, kiedy tylko zaczynały go nudzić.

Hugh miał ponad sto osiemdziesiąt centymetrów wzrostu i sylwetkę sportowca. Natura obdarzyła go charyzmą, która zjednywała mu ludzi, a także niezliczonymi przymiotami. To wręcz niesprawiedliwe, żeby jeden człowiek miał ich aż tyle…

Mimo to wcale nie był doskonały. W jego charakterze dało się dostrzec rysy. Tyle że mało kto pamiętał o jego wadach. Zwykle swój urok rezerwował dla pięknych kobiet o wspaniałych sylwetkach i nogach aż do nieba. I zawsze, chyba od urodzenia, umiał postawić na swoim.

Właściwie ta sytuacja powinna ją rozbawić. Hugh musiał być naprawdę mocno zdesperowany, skoro tyle czasu postanowił poświęcić właśnie jej, młodszej siostrze Seba. Chyba nie zajmował się nią tak długo od chwili, gdy piłką do krykieta wybił okno pastora Addertona i prosił Amy o zachowanie dyskrecji.

– Podoba mi się twój błagalny ton.

– Tylko o to chodzi? – Podczas uśmiechu w jego policzkach tworzyły się głębokie owalne dołeczki. Odprężył się, najwidoczniej pewien, że odniesie sukces. – Kiedy Seb wspomniał o tobie, od razu wiedziałem, że idealnie się nadajesz. Zanim znów się rozzłościsz, muszę wyjaśnić, że wcale nie myślał o pracy dla ciebie. Chodzi raczej o. moją ochronę.

– Ochronę? Przed czym? – Właściwie nie musiała pytać. Problemy Hugh zawsze dotyczyły kobiet.

– Sprawa jest dość. delikatnej natury. – Przerwał, jakby szukając właściwych słów. Było to o tyle dziwne, że zwykle bez problemu potrafił je znaleźć. – Gdybym przyjął kogoś obcego, od razu zaczęłyby się plotki.

– Na jaki temat?

– Mam nadzieję, że nikt się nie dowie… – Znów urwał. Ponad głową Amy spojrzał na ogród przed domem.

– O czym? – ponagliła go.

– O kobiecie. Nie mam pojęcia, jak sobie poradzić z tym problemem.

– A więc masz problem z kobietą? – Amy założyła nogę na nogę, przybierając pozę psychoterapeutki. Zaczęło jej się to podobać. Czyżby znalazła się dziewczyna, która wzięła na nim odwet za cały rodzaj żeński?

Zawsze bardzo lubiła Hugh. Był zabawny i świetnie się z nim rozmawiało. Jednak kobiety nieodmiennie traktował z niedbałym lekceważeniem i zmieniał je jak rękawiczki. Miała sporą satysfakcję, widząc, że ktoś wreszcie wytrącił go z równowagi.

– Naprawdę zadziwiające. – Przechyliła głowę na bok. -Mów dalej.

Masował lewy bark, bezskutecznie próbując rozluźnić mięśnie. Kiedy Seb zasugerował, żeby to jego siostra zastąpiła na pewien czas sekretarkę, nie pamiętał, jaka Amy potrafi być irytująca.

Pisała na maszynie, była lojalna i właściwie należała do rodziny. To były wystarczające kwalifikacje do zadania, które miała spełnić. Zapomniał tylko, jak lubi się z niego nabijać. A sprawa z żoną Richarda z pewnością nie była zabawna.

Jednakże przyjęcie Amy było najlepszym rozwiązaniem. Prawdę mówiąc, jedynym, jakie miał. Wziął głęboki oddech i zaczął tłumaczyć:

– Ta kobieta. dzwoni do biura, przysyła mi listy i prezenty. Jest m…

– Mężatką! Mogłam się tego domyślić – wpadła mu w słowo, podnosząc się z parapetu. – Nie ma mowy! Sam się z tego wygrzeb.

– Ja…

– Powinieneś domyślić się, że nie zechcę pomagać ci w zniszczeniu czyjegoś małżeństwa. Po tym, co widziałam.

– Może zamkniesz się i posłuchasz, co zamierzam powiedzieć? Jest mi wystarczająco trudno, a ty wciąż przerywasz.

– No to mów – burknęła. Usiadła w fotelu naprzeciwko i czubkiem buta obrysowywała wzór na dywanie.

– Nigdy nie interesowały mnie mężatki. A nawet gdyby było inaczej, z pewnością nie zwróciłbym uwagi akurat na tę.

– Więc w czym problem?

Patrzył prosto w jej piwne oczy.

– W tym, żeby Sonia Laithwaite zechciała przyjąć to do wiadomości – wypalił, obserwując jej reakcję.

Usta Amy otworzyły się i zamknęły kilka razy, nim zdołała wykrztusić:

– Sonia Laithwaite?

Hugh odchylił się na oparcie. Teraz wreszcie przyciągnął jej uwagę.

Sytuacja była znacznie bardziej niezręczna, niż się spodziewał. Nawet wymienienie imienia tej kobiety sprawiało mu przykrość. Niedobrze mu było na samą myśl, jak Richard przeżyłby odkrycie, co próbuje zrobić jego żona. I z kim. Miał wątpliwości, czy jego stosunki ze starszym panem nadal pozostałyby takie znakomite jak do tej pory.

A to nie było przecież bez znaczenia. Richard był kimś więcej niż wyłącznie pracodawcą. Hugh mógł na niego liczyć w najtrudniejszych chwilach życia. Zawsze trwał przy nim, pomógł mu zdecydować o przyszłości, a kiedy Hugh stał się dojrzałym mężczyzną, zostali przyjaciółmi. Nic nie zraniłoby starszego pana bardziej niż to, co próbowała zrobić Sonia.

Przez chwilę przyglądał się Amy, która wciąż bezgłośnie poruszała ustami.

– To poważna sprawa, Amy. Musisz mi pomóc.

– Sonia? – powtórzyła jeszcze raz. – Żona mojego ojca chrzestnego? Ale… przecież dopiero w maju był ich ślub.

– Widać już się znudziła i szuka rozrywki. – Podniósł się i podszedł do okna. – Bóg mi świadkiem, Amy, że nie zrobiłem nic, aby ją zachęcić. – Głos mu się załamał.

Amy bez trudu odtworzyła w pamięci obraz Soni. Poza ślubem widziała ją tylko jeden jedyny raz zeszłej jesieni na przyjęciu u swojego ojca. Do dziś nie mogła zapomnieć wrażenia, jakie zrobiła na niej rudowłosa piękność wciśnięta w jasnoróżową kreację z wielkim dekoltem. Sonia z pewnością nie była kobietą, która potrzebowała jakiejś zachęty. Lecz mimo wszystko trudno uwierzyć, że posunęłaby się do napastowania przyjaciela męża, gdyby ten nie okazał jej jawnego zainteresowania.

Nie mieściło się jej to w głowie. Przecież Hugh tyle zawdzięczał Richardowi. Kiedy umarł jego ojciec, to właśnie Richard, który przyjaźnił się z ich matkami, zajął się dwunastoletnim chłopcem. Jak śmiał odpłacać mu w ten sposób za okazaną miłość i troskę?

– Nie możesz tego zrobić Richardowi. On zawsze w ciebie wierzył, zawsze był twoim mentorem.

– Właśnie cały czas to mówię. Nie mogę. Nie zrobiłbym tego, nawet gdybym chciał – odparł, patrząc jej w oczy.

– A nie chcesz? – Nerwowo szarpała złoty łańcuszek.

– Nie.

Mimo że jego odpowiedź była całkiem jednoznaczna, Amy wciąż przyglądała mu się z powątpiewaniem. Mężczyźni lubili kobiety w typie Soni, a jego bardziej niż innych pociągała każda para zgrabnych nóg.

– I nawet odrobinę cię to nie kusi?

– To chyba jasne. Jest żoną Richarda – podkreślił z naciskiem. – Jestem pewien, że prędzej czy później znajdzie kogoś, kto chętnie skorzysta z jej propozycji. Jednak z pewnością to nie będę ja.

Amy uśmiechnęła się pogodnie, widząc wyraz jego twarzy. W końcu ją przekonał.

– Wydawało mi się oczywiste, że niewątpliwe wdzięki Soni zawróciły ci w głowie – powiedziała słodkim głosem. – Ale widocznie się myliłam. Prawdę mówiąc, nigdy nie przywiązywałam wielkiej wagi do twoich upodobań. Zdaje się, że przede wszystkim zwracasz uwagę na nogi, prawda? – próbowała zażartować, ale pospiesznie wycofała się, widząc jego spojrzenie. – Nie możesz jej powiedzieć, że nie uznajesz romansów z mężatkami?

Gdyby to było takie proste, pomyślał. Odszedł od okna i wrócił na sofę.

– Każdą rozmowę potraktuje jak zachętę. Ona po prostu nie zamierza się poddać. Na szczęście moja asystentka bardzo mi pomaga. Kiedy Sonia jest w firmie, Barbara siedzi do późna i razem wychodzimy z pracy. Teraz, gdy wyjedzie, będę bezbronny.

– Równie dobrze może to robić sekretarka wynajęta z agencji – zauważyła Amy, gryząc palec.

– Na miłość boską, przecież Sonia jest żoną prezesa. Jak mam tłumaczyć, że nie chcę z nią zostać sam na sam?

Amy zdmuchnęła grzywkę z czoła. Faktycznie, nie potrafiła znaleźć prawdopodobnego wyjaśnienia. Gdyby Hugh zwierzył się tymczasowemu pracownikowi, plotka rozeszłaby się po Harpur-Laithwaite lotem błyskawicy.

– Jak długo to trwa? – spytała w końcu.

– Dwa, może trzy miesiące. Z początku nie zwracałem na to uwagi. Na przykład przez kilka dni był spokój, a potem w ciągu jednego dnia zdarzały się aż dwa incydenty. Ona nawet nie próbuje się kryć.

– Mogę to sobie wyobrazić – powiedziała oschle. – Jednak musiało się od czegoś zacząć. Coś ją sprowokowało.

Sam już o tym myślał. Wielokrotnie wracał do sytuacji, kiedy znajdował się w towarzystwie Soni i próbował zrozumieć, co sprawiło, że nie dawała mu spokoju.

– Może spodobało jej się życie, jakie prowadzę.

Amy uśmiechnęła się drwiąco. Jakoś nie była przekonana, aby akurat jego styl życia mógł kogoś pociągać. Richard Laithwaite był wspaniałym człowiekiem. Całe lata poświęcił zdobywaniu majątku i w końcu stał się niewiarygodnie bogaty. Dla wszystkich pozostało tajemnicą, dlaczego nagle postanowił porzucić stan kawalerski.

Sonia miała ciuchy od najlepszych projektantów, piękny samochód, elżbietański dwór w hrabstwie Oksford, ale widać i tego było jej mało. No i dostrzegła młodego amanta. Chociaż Amy chętnie utarłaby mu nosa, jednak nie mogła zaprzeczyć, że przy Richardzie stanowił wyjątkowo kuszącą alternatywę. Młody, przystojny, z niesamowicie pięknymi, intensywnie niebieskimi oczami, w których czaił się łobuzerski uśmiech. Emanował seksem i naprawdę trudno było mu się oprzeć. Chyba że znało się go bardzo dobrze.

Biedny Richard. Serce ją zabolało na myśl, jak bardzo poczułby się zraniony, gdyby odkrył, co Sonia czuje do mężczyzny, którego kochał jak własnego syna.

– I co zamierzasz zrobić? – spytała cicho.

– Czekać. Przynajmniej na razie. Wierzę, że uda mi się to rozwiązać, ale muszę uchronić Richarda przed plotkami w biurze. I właśnie do tego jesteś mi potrzebna. – Spojrzał na nią z półuśmiechem. – Sonia nazywa Barbarę moim rottweilerem…

– Uważasz, że ja będę dobrym psem obronnym? Chyba powinnam ci podziękować.

Nie potrafił powstrzymać uśmiechu, gdy spojrzał na jej zawadiacko uniesioną brodę. Do stanowczej miny zupełnie nie pasował piegowaty nosek i kosmyki delikatnych włosów, które wysunęły się z końskiego ogona.

– Ważniejsze jest to, że mogę ci ufać. – Zawahał się przez chwilę. – A jeśli mam być do końca uczciwy, muszę się przyznać, że nie martwię się wyłącznie o uczucia Richarda.

– Co chcesz przez to powiedzieć?

– Mam wrażenie, że Sonia jest bardzo mściwa. Boję się, że ludzie mogą uwierzyć w to, co powie na mój temat. A w każdym razie mogą podejrzewać, że to ode mnie wyszła inicjatywa. Przecież ty też tak pomyślałaś, mimo że wiesz, jak bardzo cenię Richarda.

– Nie powiedziałam tego.

– Powiedziałaś. Tak czy inaczej nie zamierzam ryzykować. Dopóki Richard nie przejdzie na emeryturę, muszę rozgrywać to bardzo delikatnie. Nie chcę go zranić, ale także nie chcę, żeby takie ohydne podejrzenie rzuciło cień na moje dobre imię.

Amy obciągnęła rękawy swetra i objęła ramionami kolana. Niewiele wiedziała o Soni, jednak nie miała wątpliwości, że może próbować się odegrać, jeżeli Hugh, który spał już z połową kobiet w Londynie, ją odepchnie.

– Wierzę, że naprawdę ktoś jest ci potrzebny – zaczęła z wahaniem. – Jednak wciąż uważam, że nie jestem najlepszą kandydatką. Przede wszystkim nie znam się na prowadzeniu sekretariatu.

Hugh natychmiast wykorzystał chwilę słabości.

– To będą zaledwie dwa tygodnie.

Westchnęła ciężko.

– Nie chodzi o to, że nie chcę ci pomóc. Tylko… – przerwała. Nie potrafiła swoich wątpliwości ubrać w słowa.

Hugh zawsze bez trudu osiągał to, do czego dążył. Egzaminy, kobiety, sukcesy w pracy. Dostawał wszystko, czego pragnął, zupełnie jakby los specjalnie się do niego uśmiechał. Każda przeszkoda była natychmiast usuwana spod jego nóg. A teraz przyszła kolej na nią. Dobra stara Amy! Tyle że dobrej Amy wcale nie zachwycało to, że została dostrzeżona dopiero w chwili, gdy mogła się okazać użyteczna. A już szczególnie dzisiaj. W dniu urodzin.

– Tylko dwa tygodnie – przekonywał ją Hugh. – Przynajmniej pozwoli ci to przetrwać, póki nie znajdziesz pracy.

– Skąd wiesz? – wpadła mu w słowo. – Wysłałam mnóstwo podań do różnych stacji telewizyjnych. Możliwe, że będzie mi trudno znaleźć dla ciebie czas.

– Ale znajdziesz, prawda? – Seb otworzył drzwi biodrem. Pochylił głowę pod niską belką stropową i balansując trzema kubkami z herbatą, uśmiechnął się przymilnie do siostry. – Twój jest z kwiatkami.

– Seksista! – burknęła Amy, sprzątając ze stołu niedzielne gazety.

– A jak mam zapamiętać, która herbata jest twoja? – spytał, wzruszając ramionami. – Sama będziesz sobie winna, jeśli dostaniesz słodzoną. – Rozstawił kubki. – To jasne, że ci pomoże – powiedział.

– Wcale nie takie jasne! – Niechętnym spojrzeniem obrzuciła brata. – Chcę robić badania, a nie pracować w sekretariacie. A gdybym zamierzała zostać sekretarką, z pewnością nie wybrałabym jego na swojego szefa.

– Fakt, to dość okropna perspektywa – zgodził się Seb, siadając w klubowym fotelu. – Jednak pomyśl o swoich długach, siostrzyczko. Hugh jest w beznadziejnej sytuacji. Możesz zażądać, ile tylko zapragniesz.

Amy wsunęła kosmyk włosów za ucho i zwróciła się do Hugh.

– Co właściwie robi Sonia? Jest agresywna? Czy może płacze? Jeśli się zgodzę, muszę wiedzieć, przed czym konkretnie mam cię chronić.

– Po prostu jest przekonana, że oboje czujemy do siebie pociąg.

– I zachowuje się coraz mniej subtelnie – wtrącił Seb. -Opowiedz Amy o piątkowej przesyłce.

– Z poranną pocztą przyszła mała paczuszka – zaczął Hugh niechętnie. Przerwał, gdy z holu dobiegł dzwonek telefonu.

– Zaraz wracam – mruknął Seb.

– No i? – ponagliła Amy, gdy drzwi zamknęły się za bratem.

– Przysłała mi opakowanie prezerwatyw. Do tego dołączyła adres hotelu, datę i godzinę.

Amy zakrztusiła się herbatą.

– Nie wierzę.

– Barbara też nie chciała w to uwierzyć.

– To takie. takie. niesmaczne.

– No właśnie.

– Hugh, Callie chce z tobą rozmawiać. – Seb przytrzymał przyjacielowi drzwi, po czym usiadł w fotelu i sięgnął po swój kubek. – Dużo straciłem?

– Nic, o czym byś wcześniej nie wiedział. Nie chce mi się wierzyć, że mogła mu przysłać paczkę z prezerwatywami.

– I to bardzo urozmaiconymi – dodał Seb ze śmiechem.

– A jaka to różnica?

– Dla sekretarki, takiej jak Barbara, dość duża. Nie znasz jej. Typowa stara panna. Chyba rozumiesz, że żaden tymczasowy pracownik nie utrzymałby takiej sensacji w tajemnicy? Dlatego pomyślałem o tobie.

Westchnęła, czując, że nie zdoła się z tego wywinąć. Nie podobał jej się lekceważący stosunek Seba do jej zajęć, jednak musiała przyznać mu rację. Widziała już, ile bólu może przynieść rozpad małżeństwa. Ich matka nigdy nie zdołała się otrząsnąć po odejściu męża. Jego zdrada pozostawiła głębokie rany, które jątrzyły się aż do śmierci. Jeśli występując jako przyzwoitka Hugh, mogła uchronić swojego ojca chrzestnego przed bólem, musiała się podjąć tego zadania. Nie miała wyboru.

– Biedny Richard – mruknęła, patrząc na herbaciane róże, które rosły pod oknem.

– Powinnaś również współczuć Hugh. Wiem, że nie przepadasz za nim, ale tym razem ma naprawdę poważne kłopoty.

Zwróciła spojrzenie na brata.

– Wcale nie chodzi o to, że go nie lubię.

– No więc powiedzmy, że go nie pochwalasz. Lubi kobiety, ale tym razem to zupełnie co innego. Bez względu na to, co Hugh jej mówi, nie daje mu spokoju.

– Ale.

– Nie ma tu żadnych „ale”. Potrzebny mu ktoś, kto będzie przy nim aż do powrotu jego sekretarki. To chyba niezbyt wygórowana prośba?

– Po prostu trudno mi uwierzyć, że Hugh nie potrafi załatwić tego sam – zaprotestowała bez przekonania. – Od kiedy skończył osiemnaście lat, bez żadnych skrupułów pozbywał się kobiet.

– Sonia jest na to zbyt gruboskórna. Jej nawet Callie nie potrafi odstraszyć.

– To ta, z którą rozmawia Hugh?

Seb zrzucił buty i położył nogi na stole.

– Tak, Calantha Rainford-Smythe – przytaknął. – Jego ostatnia dziewczyna. Nie poznałaś jej podczas świąt?

Trudno było nie zapamiętać wysokiej blondynki, która tamtego wieczoru przykleiła się do Hugh jak pijawka i sprytnie pozbyła się wszelkich konkurentek.

– Chyba tak – mruknęła niewyraźnie, podchodząc do pianina. – Jest projektantką biżuterii, prawda?

Seb zmrużył brązowe oczy.

– Lubi tak o sobie myśleć. W rzeczywistości firmuje swoim nazwiskiem robotę wykonaną przez innych.

– A jakie jest jej zdanie na temat całej tej sprawy? – spytała Amy, ścierając palcem kurz z pokrywy pianina.

– Możesz sama ją spytać. O ile nie zadzwoniła po to, żeby odwołać swój przyjazd.

– Nie wiedziałam, że planuje tu przyjechać – zdziwiła się Amy.

– Miała jechać do Brukseli, ale po zastanowieniu uznała, że nie może opuścić królewskich regat wioślarskich w Henley. To znakomita okazja, żeby się pokazać i poznać różne znakomitości. Przecież od tego zależą jej interesy – mówił, naśladując monotonny głos Callie. – Ten zapach starych rodowych fortun jest zniewalający. No i szampan. Nie wspominając już, że Hugh mógłby kogoś poznać.

– Zdaje się, że jej nie lubisz, co? – uśmiechnęła się Amy.

– Nie jest w moim typie. Tak czy inaczej nie wiem, co myśli o Soni. Hugh nic na ten temat nie mówił. Musiałabyś jego o to spytać.

– O co? – zaciekawił się Hugh, otwierając drzwi.

– O opinię Callie na temat Soni – odparł Seb, unosząc nogi, żeby przepuścić przyjaciela. – Skąd Callie wiedziała, że cię tu znajdzie?

– Właśnie weszła do mojej mamy – powiedział Hugh, siadając na sofie. – Wypiję herbatę i też tam pojadę. Muszę zabrać marynarkę i krawat, a poza tym mamy się tam spotkać z Jasperem i Benem.

– No więc jakie jest zdanie Callie na temat Soni?

– Callie nie wie o problemach zdrowotnych Richarda ani też nie rozumie, na czym polegają nasze stosunki.

W związku z tym patrzy na to z innej perspektywy – odpowiedział ostrożnie.

– To znaczy?

– Jej zdaniem powinienem o wszystkim powiedzieć Richardowi. Uważa, że nie ma sensu ciągnąć małżeństwa, które i tak jest skazane na porażkę. – Hugh podniósł kubek i wypił resztę herbaty.