Uzyskaj dostęp do tej i ponad 180000 książek od 9,99 zł miesięcznie
Trójka mężczyzn przemierza tajemnicze tereny. Cel ich wędrówki przestaje być istotny, gdy na swojej drodze spotykają rój ekspansywnych pająków. W krótkim opowiadaniu autorowi udało się mistrzowsko zbudować napięcie i wiarygodnie oddać zmysłowe wrażenia związane z pająkami. Dla miłośników fantastyki grozy w stylu nowel Edgara Allana Poe.-
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 14
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
H. G. Wells
Tłumaczenie Anonymous
Saga
Dolina pająków
Tłumaczenie Anonymous
Tytuł oryginału The Valley of Spiders
Język oryginału angielski
Język, postacie i poglądy zawarte w tej publikacji nie odzwierciedlają poglądów ani opinii wydawcy. Utwór ma charakter publikacji historycznej, ukazującej postawy i tendencje charakterystyczne dla czasów, z których pochodzi.
W niniejszej publikacji zachowano oryginalną pisownię.
Copyright © 1909, 2022 SAGA Egmont
Wszystkie prawa zastrzeżone
ISBN: 9788728367759
1. Wydanie w formie e-booka
Format: EPUB 3.0
Ta książka jest chroniona prawem autorskim. Kopiowanie do celów innych niż do użytku własnego jest dozwolone wyłącznie za zgodą Wydawcy oraz autora.
Język, postacie i poglądy zawarte w tej publikacji nie odzwierciedlają poglądów ani opinii wydawcy. Utwór ma charakter publikacji historycznej, ukazującej postawy i tendencje charakterystyczne dla czasów z których pochodzi.
www.sagaegmont.com
Saga jest częścią Grupy Egmont. Egmont to największa duńska grupa medialna, należąca do Fundacji Egmont, która każdego roku wspiera dzieci z trudnych środowisk kwotą prawie 13,4 miliona euro.
Około południa trzej łowcy dotarli do zakrętu potoku i ujrzeli przed sobą obszerną dolinę. Skalisty i kręty wąwóz, którym tak długo i uparcie dążyli śladami zbiegów, wychodził na rozległą równinę. Pod wpływem jednej myśli trzej mężczyźni zboczyli z tropu i pokłusowali na wzgórek, uwieńczony ciemno zielonemi drzewami; tam przystanęli, — jeździec, mający uzdę przetykaną srebrem na czele, zaś dwaj inni nieco z tyłu, jak należało.
Przez czas pewien chciwym wzrokiem badali niezmierną dolinę, biegnącą wdał przed nimi. Beznadziejny obszar pożółkłej trawy przerywały gdzieniegdzie rzadkie kępy kolczastych i suchych krzaków, lub niejasne zarysy łożyska wyschniętego? Pozornie zielonością, nad któremi panowały śnieżne szczyty gór o niewidocznej podstawie, jakby zawieszonych w niebiosach, i wznoszących się coraz potężniej i zuchwalej ku północo-zachodowi, gdzie dolina się zamykała. Na zachód równina rozpościerała się aż do krańców horyzontu, poznaczona w oddali ciemnemi plamami lasów.
Trzej ludzie uparcie wpatrywali się w dolinę. Chudy jeździec z blizną na wardze przerwał milczenie.
— Nic! — westchnął zniechęcony. — Coprawda wyprzedzili nas o dzień drogi.